wtorek, 19 stycznia 2016

0097. tylko-zagrozenie.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: tylko-zagrozenie.blogspot.com
Przedwieczna: Deneve

Rzadko kiedy czepiam się szablonów, ale tym razem to zrobię. Sam w sobie zły nie jest, do kolorystyki oraz układu generalnie nic nie mam, poza tym, że: to wysuwane menu wygląda jakby było krzywo obcięte, zanim się je wysunie. Poza tym font na kartach jest okropny – nie pasuje do reszty tekstów w szablonie… właściwie każdy font wygląda inaczej, co i jeden to bardziej wymyślny. Trust me, jeden lub dwa, nie trzy, nie pięć, wyglądałyby lepiej oraz schludniej. A, no i jeszcze po najechaniu kursorem na kartę średnio cokolwiek widać. Bo ciemnozielony na czarnym po prostu ciężko odczytać.

00. Prolog
Mężczyzna wyglądał na zadowolonego, ponieważ przez chwile na jego tłustej twarzy pojawiło się coś, co do złudzenia przypominało uśmiech.
Chwilę.

Skutkiem był przyszywający ból, który sprawił, że na chwilę chłopak oparł się o łóżko.
Wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby: sprawił, że chłopak na chwilę oparł się o łóżko.

Już w prologu widzę, że cierpisz na nadzaimkozę (nie martw się, ja również) – często powtarzasz „jego”.

01. Ponieważ istnieje Organizacja.
Mimo to do większość kamienic pasowało do określenia ,,zadbane”.
Większości. Poza tym cudzysłowu otwierającego nie robi się z dwóch przecinków. W Wordzie można zmienić w autokorekcie, żeby ustawiał cudzysłowy drukarskie. A jak nie, to na klawiaturze skrót: alt + 0132 na klawiaturze numerycznej.

Lou westchnęła rozkładając parasolkę.
Przecinek przed „rozkładając”. Imiesłowy przysłówkowe oddzielamy od reszty zdania. Więcej tutaj w punkcie drugim.

Bardzo często piszesz raz w przeszłym, raz teraźniejszym czasie, dobrze byłoby to ujednolicić, żeby później przypadkiem się w tym nie pogubić.

Wiedziała, że przyjaciel nie za najlepiej czuje się pod szczelną kopułą PiOnowców.
Po prostu nie najlepiej.

Tego ranka padało zdecydowanie lżej
Słabiej.

Przygładziła odruchowo jasno-brązowe włosy, które zaczęły się puszyć od wilgoci.
Jasnobrązowe.

— Zawsze tak mówisz. — Zauważyła nieśpiesznie.
Zły zapis dialogu, bez kropki i małą literą po pauzie. Więcej o dialogach w punkcie pierwszym.

jego jasne oczy spod czarnej czupryny omiatywały wszystko
Omiatały.

Szedł pokracznie, co przy jego chudej sylwetce nadawało komicznego charakteru.
Czemu/komu nadawało komicznego charakteru?

Chłopak aż wzdrygnął się jednocześnie rzucając spojrzenie na ulicę
Przecinek przed „rzucając” (imiesłów).

Lou podniosła brew zastanawiając się, jak wiele ,,nie" jest w stanie wypowiedzieć jej przyjaciel w jednym zdaniu.
Przecinek przed „zastanawiając”, bo imiesłów, oraz niewłaściwy cudzysłów z przecinków.

Dookoła ciągnęły się zadbane kamieniczki, tak odstające od nierównych płyt chodnikowych, o których starał się nie potknąć.
O które.

Deszcz co chwila wzmagał na sile, jednak w tym mieście nie było to coś nowego.
Czymś nowym.

Za chwilę, obok niego, przeszedł nastolatek - rozglądał się nerwowo, szedł jakby mechanicznie, a jego twarz wydawała się nienaturalnie blada
„Obok niego” niepotrzebnie wydzielone przecinkami. Dalej, zamiast dywizu (-) lepsza byłaby półpauza (–).

Chłopak przyglądał mu się krótką chwilę.
To się rozumie samo przez się, że chwila jest krótka. Nie ma potrzeby dookreślać.

hociaż wszystko wyglądało tak samo, jak jeszcze chwilę temu, chłopak wiedział, że kilka kilometrów dalej ktoś właśnie powala chordy Wyżeraczy.
Hordy.

Przyśpieszył kroku całkowicie zapominając o wybuchu.
Przecinek przed „zapominając”, bo imiesłów.

Niecierpliwość rosła w nim z każdym krokiem i tylko wizja tłumaczenia  Organowi Kontroli,
Podwójna spacja przed „Organowi”.

Wreszcie dotarł przed budynek szkoły. Nie miał żadnych wątpliwości, że to, czego szuka, znajduje się właśnie wewnątrz budynku.
Powtórzenie: budynek, budynku.

Po środku zostało ustawione popiersie patrona szkoły, teraz słabo rozpoznawalne w ulewnym deszczu.
Pośrodku albo na środku.

Nie mógł jasno określić które z nich jest jego celem.
Przecinek przed „które”.

Nie tracąc chwili podskoczył lekko i w następnym momencie znalazł się za plecami dziewczyny.
Przecinek przed „podskoczył”, bo imiesłów.

Zanim zdążyła się odwrócić objął ją mocno w pasie unosząc do góry.
Przecinek przed „objął” oraz przed „unosząc”.

nie bardzo wiedząc co się dzieje.
Przecinek przed „wiedząc”, bo imiesłów.

Nieprzenikniona ciemność ogarnęła Lou. Straciła grunt pod nogami i przez chwilę miała wrażenie, że się unosi. W ciemności trudno jej było określi gdzie jest góra, a gdzie dół. Jedyne co czuła, to czyjś mocny uścisk w talii. Złapała się tego kogoś, nie bardzo wiedząc co się dzieje. Nie chciała dać się wchłonąć ciemności, a jednocześnie czuła, że kręci jej się w głowie.
Ciemność, ciemności, ciemności. Powtórzenia.

Powinnaś większą uwagę zwracać na zaimki, bo naprawdę ich sporo miejscami.

Z czasem jej wzrok zaczął wracać do normy.
Raczej przyzwyczajać się do mroku.

Ku jej zaskoczeniu, uścisk od razu puścił.
Uścisk nie jest świadomym bytem, żeby kogoś puszczać. Mógł osłabnąć, zaniknąć, zniknąć itp.

Układając w głowie najgorsze scenariusze wzięła głęboki wdech i powoli się odwróciła.
Przecinek przed „wzięła”, bo imiesłów.

Poczuła jak do oczu napływają jej łzy
Przecinek przed „jak”.

Dwoje okien i drzwi.
Dwa okna i drzwi. Bo „drzwi” z automatu są w liczbie mnogiej. Ewentualnie można dookreślić, że „dwoje drzwi”... jeśli było ich więcej niż jedne.

Wyciągnęła rękę w stronę najbliższej ściany chcąc się podnieść.
Przecinek przed „chcąc”, bo imiesłów.

Uważnie go obserwując, wstała na nogi.
Nie można wstać na łokcie lub nadgarstki. Mogła np. podnieść się na nogi/łokcie/kolana.

— Usiądź — rzekł chłopak wskazując na krzesło.
Przecinek przed „wskazując”, bo imiesłów.

Obszedł stół mijając Lou i oparł się o ścianę na przeciwko.
Przecinek przed „mijając”, jak wyżej.

Chłopak nie reagował na nią agresywnie.
Hm, wydaje mi się, że reagować agresywnie można na coś, a wobec kogoś można zachowywać się agresywnie.

wzięła przedmiot do ręki odczytując
Przecinek przed „odczytując”, imiesłów.

Niżej widniała nazwa Organizacja Eliminacji Zagrożenia, zdjęcie chłopaka przed nią oraz jego dane.
Dobrze byłoby to zdanie przeredagować, bo można z niego wywnioskować, że na zdjęciu byli oboje, z tym, że on znajdował się na nim przed nią.

Przejrzała je szybko skupiając się na odwrotnej stronie, gdzie zostało napisane:
Przecinek zależnie od tego, co chcesz uzyskać:
Przed „szybko”, jeśli przejrzała dokumenty, skupiając się szybko.
Przed „skupiając”, jeśli szybko je przejrzała, a potem skupiła się na odwrocie.

spytała ostrożnie przesuwając dowód w jego kierunku.
I ponownie:
Przecinek przed „ostrożnie”, jeśli ostrożnie przesunęła dowód.
Przecinek przed „przesuwając”, jeśli ostrożnie spytała, jednocześnie przesuwając dowód.

Otworzył usta, lecz zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pomieszczenie wypełniło się cichymi piskiem.
Przecinek przed „pomieszczenie”. Oddzielamy orzeczenia (zdążył/wypełniło się).

02. Kto jest zagrożeniem?
Nie obraź się, ale nie będę wytykać ciągle błędów z imiesłowem, bo w tym przypadku zajęłoby to trzy czwarte ocenki. Wiesz już, o co chodzi, podałam kilka przykładów, idźmy dalej.

Jestem Przewodnikiem, licencje na przemieszczanie dalekoprzestrzenne oraz broń.
Wyrzućmy słowo „Przewodnikiem”: „Jestem licencje na przemieszczanie dalekoprzestrzenne oraz broń” – coś tu zgrzyta, prawda?

Sama zobaczysz. Chciałaś przecież jakiś podstaw
Jakichś.

Nie podoba mi się postać Anny, jest przesadnie nadpobudliwa. Rozumiem, że mogą istnieć i tacy bohaterowie, ale w tym wypadku objawia się to jedynie w dziwnej, nienaturalnej słownej biegunce. Anna po prostu wyrzuca z siebie kolejne słowa, nie przejmując się tym, że jest to strasznie nieprofesjonalne… mimo że przecież upomina Cirina, że protokół, że legitymacja, że to, że tamto. Ale robi to na głos i po prostu zachowuje się nieco dziecinnie. „To nie tak miało być. Debilny Wyżeracz, kto go prosił?! No, ale teraz co z Macierzą? Cirin, słuchasz? No, to co z Macierzą? To takie problematyczne. Cirin!?” – taki słowotok jest, moim zdaniem, strasznie nie na miejscu, jeśli Anna chce grać poważną panią Przewodniczkę.

Właśnie, co do wieku. Serio w jakiejś poważnej organizacji mającej zwalczać Wyżeraczy zatrudniają dziewiętnastolatków? To organizacja, która ma chronić ludzkość, wybijać potwory, tak? Powinni więc być odpowiednio przeszkoleni w tym celu. Ale załóżmy, że są – kiedy takie szkolenie miałoby się zacząć?

03. Oddać życie
Wymiar ten nie miała ani ziemi, ani nieba
Wymiar ten nie miał.

Ich ciało było mętne i wyglądało jak podarta szmata z po-doszywanymi kawałkami materiału.
Mieli jedno ciało? Raczej ich ciała były mętne i wyglądały
Poza tym: podoszywanymi.

Oddech miała charczący, jakby walcząc o każdy hast powietrza.
Oddech miała charczący, jakby walczyła o każdy haust powietrza.

Jasno brązowe włosy przykleiły jej się do twarzy i szyi.
Jasnobrązowe.

Zdała sobie sprawę, że jest z dala od domu, gdzie mogłaby użyć inhalatora.
Wait, what? To ona nie nosiła inhalatora przy sobie?

Zaraz wróciła i Anna okrywając dziewczynę szczelnie kocami.
Anna zaraz wróciła i szczelnie okryła dziewczynę kocami.

— Zespół upośledzenia ośrodka zachowawczego. W jej przypadku chyba chodzi o to, że zaczyna się dusić.
Wait, what? Jaki zespół upośledzenia ośrodka zachowawczego? Coś takiego nie istnieje. Nie może być po prostu mowa o astmie?

— Teraz pokaże ci łazienkę.
Wynika z tego, jakby ktoś inny, nie Anna, miał Lou pokazać łazienkę. Pokażę.

Na podłodze i połowie ścian było położone limoneum imitujące drewno a same szafki były z ciemnej okleiny.
Linoleum.

— Pobrali się dość wcześnie, jak mieli po dziewiętnaście lat, później urodziłam się ja. Miałam niecałe trzy lata, wtedy wybrali się na misję łączoną. Wiesz, kilka jednostek brało udział. Chodziło o jakąś sporą Macierz. Na miejscu było mnóstwo Wyżeraczy, wszędzie. Mama umarła. Kilka dni później tata się powiesił. Zamieszkałam więc z babcią. — Zakończyła z uśmiechem.
Yyy… nie. Umarli jej rodzice, a ona opowiada o tym jak o jedzeniu chleba. W dodatku z uśmiechem.

04. Szukając winnych
Jednak, jak urodzisz żywe dziecko, zyska ono pewną część Wyżeracz, zasymilowaną jako swoją własną.
Wyżeracza.

Lou nic nie powiedziała - nie dlatego, że nie potrafiła mu odpowiedzieć, ale za strachu
Czyli ostatecznie nie potrafiła mu odpowiedzieć ze strachu.

— Nigdy nawet nie mówiłeś, jak wyglądała. Była podobna do Luseanne, dlatego ją pomyliłeś? Ej, Cirin, słuchasz? Chcę wiedzieć. Czy Nenna była podobna do Luseanne? Cirin!
Jeżu w borze, jaka ta lasia jest denerwująca. Naprawdę. Cirin nie wykazuje najmniejszej niewerbalnej chęci rozmowy, a ona obraża się, że jej nie odpowiada. Jak dziecko.

— Wiesz, Cirin, babcia nie mówiła mi o Nennie. Wspomniała jedynie, że była Macierzą i że ją chroniłeś. Pomyślałam, że nie chcesz o tym rozmawiać...
Skoro Anna wie, że Cirin nie chce o tym rozmawiać…

— Bo nie chcę — wtrącił, jednak został kompletnie zignorowany.
...co nawet potwierdza, to po jakiego grzyba ona ciągle naciska?

05. W owczej skórze
Praca zajęła im więcej czasu, niż Lou przypuszczała. I ręce bolały ją bardziej, niż mogłaby się spodziewać. Kiedy więc Anna oznajmiła, że to już koniec, Lou była wniebowzięta.
Ręce bolały ją od obcinania marchewek? Przecież to nie jest jakaś ciężka, wyczerpująca praca. W dodatku siedziała, skąd więc to ogromne zmęczenie?

— Przyszedłem po Lou. — uśmiechnął się niewinnie Rough, co sprawiło, że Anna zacisnęła mocno pięści.
— Nie nie doceniaj mnie — warknęła.
Hm, to „nie nie doceniaj mnie” brzmi kulawo. Można zmienić na przykład na coś w stylu: „pożałujesz, że mnie nie doceniasz”.

Anna nie zdawała się przejmować tą podniosłą chwilą i rzuciła się na Rough'a.
Rougha. Więcej o apostrofach tutaj, w punkcie jedenastym.

— Przestańcie — szepnęła Lou, kiedy Anna odepchnięta, wyjątkowo mocno upadła na ziemię
Jak można wyjątkowo mocno upaść na ziemię?

— Przestańcie — powtórzyła, jak Rough ledwo uchylił się przed cięciem — Przestańcie! — krzyknęła.
Gdy, nie jak.

— Ja zostanę tutaj, ale nie rób już nic Rough'owi.
Anna opuściła broń.
— Nie tak, że dałabym ci odejść. Prawda, Cirin?!
Nie bardzo rozumiem, o co tak właściwie chodzi Annie i co ma jedno do drugiego.

Kiedy znalazł się obok Rough'a, przystaną na chwilę.
Rougha, przystanął.

Wszyscy czworo siedzieli w salonie. Cirin z Lou na kanapie, obok nich Anna na fotelu a przed nimi, na drewnianym krześle, Rough. Chwilę temu Cirin opatrzył mu ranę i nastolatek wyglądał nieco lepiej. Anna zaczęła szantażować go, że ma powiedzieć wszystko o sobie i Lou — inaczej zabierze go do NOK'u. Tak oto Rough skończył na krześle z miną cierpiętnika.
Nie rozumiem. Przed momentem walczyli na śmierć i życie, a teraz siedzą sobie w salonie i ucinają pogawędkę, bo tak?

— Rana się otworzyła — podszedł do Rough'a i pociągnął go za zdrowe ramię — Zajmę się tym.
Anna mruknęła coś i z niezadowoloną miną zapadła się w fotelu. Lou chciała iść z nimi, jednak Cirin od razu odmówił.
Ale ta rana nie mogła się nawet zamknąć, skoro walczyli jakieś pięć minut temu.

— Przestań się dołować, inaczej się wykrwawisz — stwierdził Cirin oczyszczając ranę z krwi.
...Zaraz, czy on ma się wykrwawić przez to, że jest smutny? Czegoś tu nie rozumiem.

Niewielka jej część zaczęła się zrastać, lecz w chwili, kiedy Rough zaczynał myśleć negatywnie — otwierała się na nowo.
Yyy… aha? A działo się tak, dlatego że? Przydałoby się jakieś wyjaśnienie odnośnie zrastania się tych ran.

Jeśli moja krew, będzie w twojej ranie, wystarczająco blisko mojej rozciętej ręki, zacznie regenerować twoją ranę, myśląc, że jest moja — powiedział bez większych emocji.
Krew nie myśli.

— Jak on się nazywa? — Anna usiadła prosto.
— Nie pamiętam — powiedział szybko Rough.
— Jak?!
— Nie wiem, naprawdę!
— Nie wierzę ci, powiedź inaczej...
Powiedz, inaczej.



Chociaż jej twarz wciąż była smutna, zaciskała dłonie mocno na kolanach i wyglądała na równie zdeterminowaną.
Jej twarz zaciskała dłonie na kolanach i wyglądała na równie zdeterminowaną? Coś ci się tu w podmiotach pomieszało.

— Frojie dostarczyło nam broń, ale przez to jest strefą zero. A oni właśnie z niej są.
— Nie przypominam sobie, aby złota czy bursztynowa broń była produkowana we Froije — Cirin zaczął się powoli zastanawiać, czy z Anną wszystko w porządku.
Frojie? Froije?

— Bursztynowa broń służy do zabijania Wyżeraczy od dawien dawna. Broń złota jednak ma krótszą historię — dziewczyna spojrzała przelotnie na Cirina, aby upewnić się, że ją słucha — Wiesz, na obrzeżach Frojie funkcjonowały trzy kopalnie złota. Złota jednak zaczęło być zbyt dużo i wydobycie go stało się bezcelowe. Dlatego zamknęli te kopalnie.
Złota? Za dużo? I dlatego zamykają kopalnie? Przecież złoto nie musi iść tylko na jakieś bronie, można wytwarzać z niego biżuterię… Zresztą, co ja będę tutaj tłumaczyć. Ludzkość od zawsze poszukiwała złota, cennych kruszców, ropy itp., a tutaj po prostu zamykają kopalnię, bo mają za dużo złota? No jakby się im od tego dobrobytu w d...ach poprzewracało  :P Zresztą kto miałby produkować broń ze złota? Są znacznie lepsze, trwalsze stopy. Chyba że złoto działało na Wyżeracze jak np. srebro na potwory w świecie Wiedźmina, ale wypadałoby to wytłumaczyć. Poza tym złoto jest ciężkie i po prostu źle by się nim walczyło.

Wiesz, pogrążone w samo destrukcji produkowało jedynie złe uczucia.
Samodestrukcji. Uczuć nie można produkować.

Lou miała nadzieję, że chłopak szybko wróci — po ich wczorajszej rozmowie i zachowaniu Anny, wolała nie zostawać z nią zbyt długo sama. Lecz Cirin nie wrócił przez całą noc.
Budujesz strasznie ciężkie zdania. Może lepiej: Cirin nie wrócił jednak przez całą noc?

Lou siedział w fotelu, przyglądając się jak dziewczyna po raz setny, przestawia zdjęcia na kominku.
Siedziała.

Zanim zdążyła odpowiedzieć, dwójka gości zachwiał się do tyłu — za przyczyną Anny, która to zarzucając każdemu z nich rękę na szyję, pociągnęła ich z tyłu do uścisku.
Zachwiała się w tył za przyczyną Anny, która to, zarzucając każdemu z nich rękę na szyję, pociągnęła ich do tyłu, by mocno uściskać. Bo to „do uścisku” brzmi trochę tak, jakby chciała ich zaatakować.

06. Sprawa Nenny
Jeden z bliźniaków siedział obok niej, drugi zaś z nich opierał się o wspomniany mebel.
Drugi zaś wystarczy. Bez tego „z nich”.

— Co się stało z Cirinem?
Anna uśmiechnęła się na moment.
— Cirin już nie wróci. Pochłonięci przez Noc nigdy nie wracają.
— Czym jest Noc? — Lou niepewnie poprawiła się na kanapie — musiała wyciągnąć jak najwięcej.
— Najwyższy Organ Kontroli, w skrócie NOK lub Noc. Kontrolują wszystkie organizacje i służby oraz odpowiadają za porządek — wyjaśniła Anna.
Jak Najwyższy Organ Kontroli można skrócić do NOC…?

Powinien być kontrolowany, niereformowany.
??? To chyba miało być „Powinien być kontrolowany, nie zaś reformowany”.

Siedziała ona z zaciśniętymi na kolanach pięściami.
„Ona” do wyrzucenia.

Na bladej twarzy Anny zamajaczył się uśmiech.
Zamajaczył.

Na skórze pojawiły się czerwone linie żył i tętnic.
Przyjrzyj się swoim rękom, naczynia krwionośne wydają się niebieskie, ewentualnie, w niektórych przypadkach, zielonkawe lub fioletowe.

Faktycznie, nie da się wyczuć Macierzy w Martwym Punkcie, nawet jeśli stoisz tuż obok niej. To… naprawdę sile punkty.
Naprawdę silne punkty.

Podsumowanie:
Narracja momentami jest zbyt kolokwialna, wtrącasz regionalizmy, na przykład „nie za najlepiej czuł się (...)”. Styl masz ciężki, niewyrobiony. Twoim zdaniom brakuje lekkości, często są mocno poszatkowane, ale wcale nie nadaje to dynamiki narracji. I jeśli już o narracji mowa – zdecydowanie nie jest płynna, weźmy na tapetę rozdział trzeci:
Wymiar ten nie miała ani ziemi, ani nieba. Nie świeciła tu żadna gwiazda i była jedynie ciemność. Istniały tutaj niezliczone ilości Wyżeraczy poukrywanych w mroku. Miały one białe, długie i wygięte ostre zęby, znajdujące się na samym szczycie swojej postury.
Brakuje takiego „flow”, które zespoiłoby ze sobą wszystkie te zdania, bo teraz, zamiast prowadzić narrację, wymieniasz, co tam było na zasadzie: „no, była ciemność. Nie świeciła żadna gwiazda. Istniały Wyżeracze. Wyżeracze miały ostre zęby” osobiście spróbowałabym zmienić to tak: W wymiarze, do którego się przenieśli, nie było ziemi ani nieba – tkwili w nicości, bo jednocześnie nie unosząc się w powietrzu, nie stali na stałym gruncie. Otaczała ich ciemność, do której oczy Lou nie mogły się przyzwyczaić. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że w bezkresnej pustce nie istniała żadna gwiazda mogąca dać światło lub ciepło… co zaskakujące, nie istniało też zimno. Zupełnie jakby utknęli w nicości, a jednak w gęstym mroku skrywały się niezliczone ilości Wyżeraczy o długich, białych, ostro wygiętych zębach, które znajdowały się na samym szczycie ich paskudnych cielsk.
Pisarka ze mnie średnia, ale mam nadzieję, że czyta się nieco płynniej i jest bardziej obrazowo oraz lekko. Spróbuj pójść w tym kierunku, podziałać trochę na wyobraźnię czytelnika, zamiast po prostu zarzucać go kolejnymi informacjami, wyliczając, że było to, to i tamto.

Dalej, ubogość słownictwa. Polećmy znowu na przykładzie:
Ich ciało było mętne i wyglądało jak podarta szmata z po-doszywanymi kawałkami materiału.
Kawałek może odnosić się do wielu rzeczy, może być kawałek sera, kawałek materiału, kawałek ciasta. Do samego materiału lepiej pasowałby strzępek, fragment, urywek. Niepotrzebnie ograniczasz się do tak prostych słów. Możesz pobawić się synonimami.

Samo opowiadanie kojarzy mi się mocno z jakimś anime z domieszką, ja wiem?, Igrzysk Śmierci lub innego tekstu z antyutopią oraz gnębioną bohaterką w tle. Szczególnie to, jak opisujesz Frojie, miasto, w którym na początku rozgrywa się akcja, przywodzi na myśl jeden z dystryktów patrolowanych przez Peacekeeperów.

Jeżu w borze, nie mam pojęcia, co się dzieje w piątym rozdziale. Rough pojawia się znikąd w totalnym zapupiu, po prostu wiedząc, że gdzieś tam będzie Lou. Widocznie jest jakąś nadprzyrodzoną istotą (dzieckiem Macierzy, tak?). Anna walczy z Roughiem na śmierć i życie, dotkliwie go przy tym raniąc, a później, również znikąd, wpada Cirin i stwierdza, że w sumie to można sobie na spokojnie pogadać w salonie. Przenosimy się do sceny, w której już sobie siedzą i radośnie gaworzą. W tym czasie rana Rougha zdążyła się zrosnąć, bo w sumie czemu nie, ale otwiera się za każdym razem, jak bohater popada w angst…
Postaci reagują strasznie nienaturalnie. Nikt ot tak nie przechodzi od morderczej walki do zwykłej pogadanki. I nie, nie mówię tutaj o przypadkach, kiedy ludzie dadzą sobie nawzajem po pysku na zgodę, tylko o faktycznej walce przeciwko komuś.

Chyba jeszcze nigdy w jakimkolwiek opowiadaniu żadna postać nie irytowała mnie tak mocno jak Anna. Nadpobudliwa, wścibska, ciągle tylko dopytuje, nie ma szacunku dla Cirina oraz tego, że po prostu nie chce rozmawiać o swojej przeszłości… ba, w ogóle nie ma dla nikogo szacunku, po prostu rozstawia wszystkich po kątach, by za moment rozmawiać z nimi jak dobra ciocia i opowiadać o wszystkim, co związane z ich Organizacją. Rozdwojenie osobowości? (W ogóle kwestia tej Organizacji nie powinna być jakaś, no nie wiem, tajna?)

Z interpunkcją jest ciężko, jestem niemal pewna, że nie miałaś pojęcia o tym, że przy niektórych imiesłowach powinien być przecinek. O poprawności ogólnie: jest sporo literówek, czasem zmieniasz komuś płeć. Poza tym, wspomniałam już o tym wyżej, budujesz ciężkie, ale poza tym dziwne konstrukcje, które momentami stają się wręcz niezrozumiałe. Przydałaby się beta, która pilnowałaby poprawności oraz po prostu logiki niektórych zdań.

Opowiadanie jest mocno chaotyczne, postacie dość jednowymiarowe. Na ich tle błyszczy jedynie Cirin, który angstuje, i nadpobudliwa Anna. Nie wyróżniają się jednak w dobry sposób.

Powinnaś popracować również nad opisami, bo są zbyt „rozprawkowe” i sztywne. Już wcześniej wspominałam o braku płynności. Czasem krótsze, pojedyncze zdania nie są dobrym wyjściem. Mogą sprawdzić się przy opisywaniu szybszej akcji, ale w spokojnych chwilach, kiedy autor powinien wpłynąć na wyobraźnię czytelnika, urywkowe informacje ciężko zlepić w całość.

Do czwartego rozdziału jakoś dało się to czytać. Później było już tylko coraz gorzej. Nie zrozum mnie źle, mam wrażenie, że wzięłaś na siebie zbyt wiele wątków, Nenna, Rough, Lou, Cirin – trudno się czegokolwiek chwycić, kiedy w ciągu jednego rozdziału próbujesz popychać do przodu cztery niepowiązane ze sobą sprawy na raz.

Nie wiem, co powiedzieć o fabule, to tylko sześć rozdziałów, ale właściwie nie mam pojęcia jaki wątek będzie tym głównym i na co powinnam zwrócić uwagę. Czy będziemy ratować Cirina, Lou, a może Anna zaraz padnie z powodu zranionej ręki? Może zaczniemy roztrząsać to, kim dla Cirina była Nenna oraz czemu ją chronił? Powinnaś chyba lekko zarysować linię fabularną, żeby czytelnik mógł odnaleźć się w tekście.

Napisałam „to tylko sześć rozdziałów”, ale po sześciu rozdziałach nadal nie bardzo wiadomo, o co chodzi z Macierzami, Uzdolnionymi itp., o PiOnowcach wiemy tyle, że są. To samo, jeśli chodzi o Organizację (dobrze byłoby trochę rozwinąć jej wątek, dopowiedzieć, o co w niej chodzi, bo same wyjaśnienie Anny i Cirina, że „są i mają pilnować bezpiezceństwa” jest trochę słabe). Wyjaśnia się trochę kwestia prologu, bo zakładam, że to o Cirinie w nim mowa – ale to nadal niewiele. Świat otaczający bohaterów spychasz na dalszy plan i chociaż na początku wszystko działo się w Frojie (Froije?), nagle wylądowaliśmy w jakiejś chatynce pośrodku niczego. Zupełnie jakby nie chciało ci się opisywać życia miasta, bo to za dużo roboty.

Właśnie, co do samej chatki – pachnie mi ona mocno imperatywem. Bo okazuje się, że bohaterowie potrzebują kryjówki i oczywiście ją mają. W końcu Anna i Cirin występują przeciw prawu, ale nie mają żadnych obaw, że ktoś ich znajdzie, wykryje, wytropi. Bo przecież sam Cirin mówi, że Macierz można wytropić, tak? I tę nieszczęsną Macierz przy sobie mają. Żadnej obawy o to, że ich wyczają?

Co do Cirina – jest strasznie nieautentyczny w tym, kim jest. Podobno go torturowali. Wydłubali mu nawet oko, cięli, bili i w ogóle. Wszystko w imię reformy, jak stwierdziła Anna, która później wspomina też, że w sumie to Cirin przez pół roku po tym, jak go wydostali, właściwie się nie odzywał. Teraz minęły dwa lata i w sumie zdarza mu się głównie angstować lub zamyślać. I to wszystko. Żadnych koszmarów, tragicznej przeszłości, przeczulenia, nie wiem, na punkcie tego, że ktoś mógłby go zajść, chcąc zrobić mu krzywdę?

Babcia, właścicielka domu, w którym się znajdują. Co z nią? Jak ważną jest personą, że po prostu poszła do tej Organizacji i „wyciągnęła” z niej Cirina? Bo póki co wiemy tylko tyle, że, o, jest Babcia. Nie wiadomo, kim dla niej był/jest Cirin i czemu postanowiła go uratować. No i chyba cała ta Organizacja nie oddałaby Cirina byle komu, bo po prostu tak chciał? (Wspominałaś, że cała rodzina Anny była Łowcami/Przewodnikami, ale to chyba niewiele zmienia w zaistniałej sytuacji).

Anna i rodzice. Serio? Opowiada o śmierci rodziców totalnie zdystansowana, bez uczucia, bez chwili wzruszenia, bez łezki w oku, ale za to z uśmiechem na ustach? Nie kupuję tego, naprawdę.

To dziwne, ale właściwie nie mogę się odnieść do żadnych faktycznych wydarzeń w opowiadaniu. Bo dzieje się dużo, ale są to takie pierdoły, że właściwa fabuła stoi w miejscu i nie wygląda na to, by miała jakoś niedługo ruszyć. Wszystko kręci się wokół domku w środku lasu, zagubionej Lou, angstującego Cirina i wiecznie fochniętej na coś Anny.

Mam wrażenie, że to takie opko, które powstało po naoglądaniu się anime. Miało dużo się dziać, miały być epickie walki specjalnymi brońmi (jakieś bursztynowe ostrza na Wyżeracze, złoto czerpiące nastrój/hejta od mieszkańców Frojie/Froije), które polegają na tym, że ktoś teleportuje się za przeciwnika (w ogóle nie ma tłumaczenia odnośnie tego, skąd te wszystkie zdolności, dlaczego tak się dzieje). Dalej prezentujesz nam myślącą (?) krew, supertajne organizacje do utrzymywania bezpieczeństwa, w których pracują nastolatki i inne cuda na kiju… i o ile sprawdziłoby się to w anime, o tyle w opowiadaniu już nie bardzo.

Opowiadanie na szczęście broni się tym, że nie jest szkodliwe. Jest może nieprzemyślane, napisane na hurra po tym, jak autorka stwierdziła „mam pomysł, muszę go przelać na papier!”. Nie łap się tylu wątków na raz, na spokojnie przemyśl fabułę tak, by wszystko łączyło się w spójną całość, zamiast prowadzić wszystko po troszeczku, ale żadnego pomysłu konkretnie i z rozmachem. Dobrze byłoby, gdybyś przeanalizowała również bohaterów i ich portrety psychologiczne. Spróbuj je pogłębić, żeby byli bardziej autentyczni. Możesz sięgnąć do researchu – przejrzeć, co przechodzą i jak zachowują się np. weterani po wojnach, ludzie po torturach, żeby zrobić Cirina bardziej realnym. Daj Annie trochę ludzkich odruchów, niech opowiada z sentymentem, żalem i bólem o zmarłych rodzicach, zamiast z uśmiechem, ktory nie wiadomo co ma symbolizować. Lou została porwana, ale ciągle podskakuje i pyskuje, porwana osoba, mimo że trzymana w niezłych warunkach, powinna odczuwać jakiś strach, tymczasem Lou ma dziwne skoki nastroju i raz jest przestraszona, by zaraz tupnąć nóżką, krzycząc przy tym „odprowadźcie mnie do domu!” lub „okłamaliście mnie!”.

Trzy na szynach.


  

3 komentarze:

  1. Takie drobiazgi wyłapałam:
    „Chłopak wzdrygnął się jednocześnie rzucając spojrzenie na ulicę
    Przecinek przed „rzucając” (imiesłów)” — Napisałabym, że już przed „jednocześnie” (Chłopak wzdrygnął się, jednocześnie rzucając spojrzenie na ulicę). Dla ciebie może to być oczywiste, ale dla kogoś, kto ma z tym problem niekoniecznie. I wyszłoby mu „Chłopak wzdrygnął się jednocześnie, rzucając spojrzenie na ulicę”. Troszkę zgrzyta.
    „hociaż wszystko wyglądało tak samo, jak jeszcze chwilę temu, chłopak wiedział, że kilka kilometrów dalej ktoś właśnie powala chordy Wyżeraczy.
    Hordy.” — Zjedzona litera: „Chociaż”. Przy kopiowaniu coś ci ucięło, czy na blogu tak było?
    „Przyśpieszył kroku całkowicie zapominając o wybuchu.
    Przecinek przed „zapominając”, bo imiesłów.” — Podobnie jak w pierwszym. „Przyśpieszył kroku, całkowicie zapominając o wybuchu.”
    „nie bardzo wiedząc co się dzieje.
    Przecinek przed „wiedząc”, bo imiesłów.” — Domyślam się, że coś było przed tym „nie bardzo”. Tak bym zapisała: „(coś tam, coś tam), nie bardzo wiedząc, co się dzieje.”
    „Lou siedział w fotelu, przyglądając się jak dziewczyna po raz setny, przestawia zdjęcia na kominku.
    Siedziała,” — Nie tylko nagła zmiana płci. „Lou siedziała w fotelu, przyglądając się, jak dziewczyna po raz setny przestawia zdjęcia na kominku.”

    Oj, lubię czasem poczytać wasze oceny. Nie ma tego, co widuję na niektórych ocenialniach — lania wody dla sztucznego wydłużenia, bawienia się w beleczki i nagłóweczki itp. (chyba że szablon jest okropny i sprawia, że wszystko staje się nieczytelne). Tu rozbawić mogą głupotki w opowiadaniach. Gdzie indziej śmiech wywoływało raczej bełkotliwe bleblanie oceniajoncych.

    Mary

    PS. Obrazek z babcią zrobił mi dzień. Widziałam raz coś podobnego:
    „Twoja stara piła leży w piwnicy.”
    „Twoja stara piła. Leży w piwnicy.”
    Interpunkcja ma znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przykładzie z "wiedząc" chodziło, jak myślę, o przecinek po, nie przed. Kajam się za niewyłapanie, część językową zwykle tylko pobieżnie przelatuję wzrokiem, bo mnie nudzi.

      Usuń
  2. Wszystko źle - trzy z dwoma D:.
    Na chwilę obecną przyszłam tylko zawiadomić, że czytam i przyswajam. Czasu mam teraz mało, więc coś bardziej konstruktywnego postaram się napisać, kiedy znajdę go więcej.

    Tylko wspomnę, że najpierw się troszkę podołowałam. Teraz jednak jakoś mam więcej motywacji do działania i chęci, aby się poprawić :).

    Dzięki wielkie i, jak wspomniałam, wypowiem się obszerniej później.

    Pozdrawiam!
    Sherbe

    OdpowiedzUsuń