piątek, 27 lutego 2015

0079. wilcze-dzieje.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: Wilcze dzieje
Przedwieczna: Gayaruthiel

Trzeba wam bowiem wiedzieć, że ta autorka poddaje u nas ocenie swoją twórczość drugi raz. Cieszę się, że zasłużyliśmy na twoje zaufanie :).

Garść uwag technicznych: masz niewłaściwe cudzysłowy i myślniki zamiast pauz w sekcji Tablica, a przy minimalizowaniu okna ramka ze spisem treści wjeżdża na tekst. W poszczególnych rozdziałach masz ustawione różne rozmiary tekstu. Ciemnoczerwony font, którego użyłaś na mapie, jest niestety nieczytelny.

Zwiastun wyszedł ci całkiem przyzwoicie (nie wierzę, że to mówię, bo prywatnie nie jestem ich zwolenniczką), ale byłoby lepiej, gdybyś wycięła dłużyzny. W obecnej formie jest mało dynamiczny.

Mitologia

To, co znajduje się w zakładce Mitologia, to po prostu cytaty z pierwszych rozdziałów opowiadania. Myślałam, że umieścisz tu coś, czego w samym opowiadaniu nie można znaleźć, albo że chociaż ubierzesz to w inne słowa. Niestety, teraz żałuję, że zaczęłam zapoznawanie się z twoim blogiem od tej zakładki, bo mam poczucie przytłaczającej powtarzalności. Nie bardzo rozumiem, po co tworzyć osobną podstronę, w której nie ma żadnych nowych treści.

Mieli tylko jednego boga // uważali go za boga jedynego // jego wzywali // do niego zanosili prośby // a imię jego było Anka`panka – Nie wiem, co tobą kierowało przy wyborze imienia dla tego bóstwa, ale skojarzenia nie pozwalają mi na zachowanie powagi...


Dzieje świata zostały podzielone na osiem epok. Każda z nich została oddzielona od poprzedniej jednym z żywiołów, który przyniósł kataklizmy i zniszczenia. Teraz kolejno wyróżnia się osiem żywiołów Nurandes – matki Ziemi. // Epoka Czasu // Czas Ziemi // Czas Powietrza // Czas Piorunów // Czas Ognia // Czas Wody // Czas Lodu // Czas Drewna. – Domyślam się, że Epoka czasu jest epoką, bo Czas Czasu brzmi durnowato, ale co było złego w ujednoliceniu zapisu w drugą stronę?

Dumny był i pyszny, co rano wprowadzał słońce w zenit, a co wieczór przysłaniał jego promienie majestatycznym blaskiem księżyca. – Kiedy konstruujesz zdanie w taki sposób, obie jego części powinny być ze sobą logicznie powiązane. Zatem jeśli w pierwszej części wspominasz o dumie i pysze, druga część, czyli opis obowiązków, powinna wynikać z tych cech. Tu są to jednak dwie zupełnie oddzielne informacje.

Bożek tak bardzo zatracił się w zauroczeniu do samego siebie – Zauroczeniu samym sobą.

Następna była boginka Drewna. Nieposkromiona w swej niszczycielskiej twórczości. Jest symbolem harmonii. Póki ona żyje, póty światu nie grozi zagłada. – Nie rozumiem, w jaki sposób drewno może być niszczycielskie. Niby drzewo może się przewrócić na dom, niszcząc go, ale dwie z trzech opisanych wiosek nie stoją w lesie. W jaki sposób destrukcja może być równocześnie symbolem harmonii i chronić przed zagładą.

Legenda o tej, która pożera grzechy, jest naprawdę fajnym kawałkiem tekstu. Nie dość, że nie mam jej nic do zarzucenia pod względem technicznym, to jeszcze bardzo podoba mi się jej treść. Można w niej odnaleźć klimat i dydaktykę realnych mitologii, w krótkim tekście zawarłaś smutek, miłość, pożądanie, zemstę i nienachalny morał, a wszystkie te elementy są logicznie uzasadnione, nie ma poczucia przesytu. Me bardzo gusta! To piątkowy fragment tekstu.

Przedstawicieli kultu znaleźć można także pośród zdegenerowanych i silnych charakterów, skłonnych namiętnie do wymyślnych zbrodni i okrucieństw – Nie można być namiętnie skłonnym do czegoś.

Arachne nie ukazuje odpowiedzi, bo zazwyczaj nie wysłuchuje pytań. Jeśli zdecyduje się ujawnić przygotowanemu szamanowi (słabiej wtajemniczeni mają możliwość kontaktowania się jedynie z demonami), przedstawia niezrozumiałe, jednak po odpowiedniej interpretacji, bardzo ważne wydarzenia z przyszłości. – Wydarzenia stają się ważne dopiero po interpretacji? Oj, chyba nie.

Narcyz, jakich mało. Pamiętam tylko, że miał wielki bęc, jakby cały wszechświat połknął! – Bęc?

zmorami różnoraki borykać się będą – Różnorakimi.

Z niektórymi demonami można paktować, wynosząc z ów paktów wiele korzyści lub nieprzyjemności. – OWYCH!

Dziecię takie cechuje się niezwykłym okrucieństwem, bluźnierstwem i licznymi dewiacjami – Jak można cechować się bluźnierstwem?

Rozdział 1

Schyłek 1775 roku II Ery. – Drugiej ery, czyli ery ziemi, tak? Czyli jednak nie jesteśmy w ostatniej epoce drewna?

Tego popołudnia wszyscy zebrali się na Wielką Ceremonię Oczyszczenia przy jeziorze Asund`in – bogini pożerającej nieczystości, wchłaniającej grzechy istot ziemskich, oczyszczającej dusze żyjących, zwanej Tą, Która Pożera Grzechy. – Nie jestem pewna, czy tak łopatologiczne i pełne powtórzeń tłumaczenie funkcji bogini jest potrzebne, skoro sam tytuł mówi wystarczająco wiele.

Nieopodal stali młodzi szamani, uderzający w bębny i grzechoczący kośćmi, wybijając mantryczny rytm. (...) Mantra wygrywana przez pozostałych szamanów przyspieszała, nabierając złowrogiego wydźwięku. – Ponieważ nikt niczego nie nuci, nie sądzę, by określenie mantryczny było najszęśliwsze. http://pl.wikipedia.org/wiki/Mantra

z niesmakiem przyjął do wiadomości fakt, iż samica piastuje miano alfy. – Piastować można stanowisko, nie miano. Miano to imię albo pseudonim, alfa to, jak rozumiem, funkcja.

lykanin silny, stanowczy, który zdobył pozycję nie tylko poprzez walkę, ale i szacunek. – Zdobył pozycję poprzez szacunek? Nie zdobył szacunku na polu walki? Coś poszło nie tak w tym zdaniu.

Zamilknijcie, dzieci lasu, albowiem spotka was gniew Tego, Który Stworzył się Sam i Cały Świat. – Albo i albowiem to nie synonimy.

Rozdział 2

Platynowe błyskawice raz po raz przecinały atramentowy nieboskłon, rozświetlając lodową pustynię. (...) o przetrwanie walczyła niewielka osada położona nad Kryształową Rzeką wpływającą kilkanaście mil dalej do Obsydianowego Oceanu. (...) W tamtejszych okolicach niełatwo było o pokarm, kiedy większość ryb powracała do mórz. – Nie rozumiem. Dlaczego nie mogą łowić ryb w oceanie, skoro to tylko kilkanaście mil? Piętnaście mil lądowych to około dwadzieścia cztery kilometry. Przeciętny wilk biegnie z prędkością od pięćdziesięciu sześciu do siedemdziesięciu dwóch kilometrów na godzinę.

Choć nigdy nie darzyła Qaresa sympatią, znała jego możliwości. Wiedziała, że kilkudniowa śnieżyca nie sprawiłaby problemu wiekowemu lykaninowi. Nie od parady szkolił on najlepszych łowczych i wojowników. Wierzyła, że niestraszne mu północne wichury. – Zastanawiam się, co wielki łowca ma nadzieję złowić w kilkudniowej zamieci. Wydaje mi się, że co najwyżej, potykając się, złapie zajączka.

Hanekee, która nie miała kogo witać, postanowiła otworzyć wór przytargany przez Qaresa. Wewnątrz znajdowało się kilka futrzanych zwłok. // – To wszystko? – przeraziła się lykanka. // Ledwie wystarczało na zaspokojenie głodu łowców, gdzie zaś myśleć było o pozostałych. – Jeśli twoi lykanie prowadzą osiadły tryb życia, dlaczego nie hodują bydła czy trzody chlewnej? Reniferów choćby? Jeśli uznają wyłącznie polowanie, dlaczego mieszkają we wsi, zamiast wzorem ludów wędrownych podążać za stadami? No i dlaczego latem nie zrobili zapasów na zimę?

traumatyczne przeżycia, które skrywały się gdzieś w głębi jej umysłu, odbiły swoje piętno w stale przygaszonym blasku oczu i wewnętrznym smutku oraz pustce. – Odbiły piętno w smutku i pustce, czy też to właśnie te elementy były samym piętnem?

Na potwierdzenie swych słów, Znajda wysypała na dłoń garść ziemi. Dmuchnęła w nią, a wówczas ze wzburzonego pyłu wykiełkowała łodyżka zboża. – Um, jeśli ta kobieta potrafi wyczarowywać jedzenie, jakim cudem cała osada chodzi głodna?

Rozdział 3

Szamanka skończyła czytać i odłożyła na bok jedną z ksiąg, po czym otuliła bawolą skórą swoje szczenię. – Dlaczego bawolą akurat? Twarda i szorstka, nadaje się raczej jako materiał na torebki i obicia mebli niż okrywanie dzieci. Szczególnie że z poprzedniego rozdziału wiemy, że w twoim uniwersum żyją też puchate zwierzątka, jak foki czy niedźwiedzie, których futro grzeje o wiele porządniej.

Tymczasem na zewnątrz wieczny półmrok nie ustępował ostremu światłu księżyca ani na chwilę, choć próbował zawzięcie przebić się przez gęstą koronę. – Pogubione podmioty sprawiają, że to zdanie nie ma sensu.

była dobrze zabezpieczona przed napastnikami masywną palisadą, wkomponowaną w rzeźbę drzew. – Co to jest rzeźba drzew?

ponieśli klęskę wobec Ra`guarrów – Nie da się użyć wobec w tym znaczeniu. http://sjp.pwn.pl/slowniki/wobec.html Synonimem dla wobec może być w obliczu, np. polegli wobec miażdżącej przewagi wroga – w obliczu przewagi wroga – z powodu przewagi wroga; prezentacja wobec całej klasy – w obliczu całej klasy – przed całą klasą; pada deszcz, wobec czego jesteśmy mokrzy – w obliczu tego faktu jesteśmy mokrzy – pada, a zatem jesteśmy mokrzy. W sformułowaniu, którego użyłaś, nie da się zastosować tej techniki.

potomkowie Szkarłatnych Wilków zbierali się na nowo, odbudowując podburzoną potęgę. – Podburzyć możesz kogoś do buntu. Potęga była zburzona, skoro utracili hegemonię.

Jego twarz o ostrych rysach poorana była licznymi bliznami nakreślonymi przez niejedno wrogie ostrze. Z jego onyksowych oczu biła pewność siebie i wewnętrzny spokój. – Powtórzenia.

Zatopiona we własnej rozpaczy bełkotała niczym rozpłakany bękart – Czy bękart bełkocze jakoś inaczej niż dziecko z prawego łoża?

Przez lata spędzone w samotności formie bestii lykanka nie miała w sobie zbyt dużo ogłady. – Czegoś zabrakło w tym zdaniu.

Dość już bycia salonowym psem! – Kwi, a gdzie te salony? W zagrzebanej w lesie wioseczce, czy w arktycznej osadzie o kilkunastu chałupach?

Bestia nastroszyła ceglane futro – Ceglaste.

Gdy ją dostrzegł, była całkiem naga, jej odzienie potargało się podczas przemiany. – Potargało czy porwało?

obciążył ją swoim spojrzeniem, niekrycie podziwiając jej odkryte ciało. – Nie można kogoś obciążyć spojrzeniem, nie ma takiego słowa jak niekrycie. Przeciwieństwem skrycie jest otwarcie. Można być pełnym niekrytego podziwu, ale to nieco inna konstrukcja.

Choć podzieliły ich całe lata, wciąż pamiętała jego zapach. Poznałaby go nawet wtedy, gdyby ją oślepiono. – Żaden wyczyn, chyba że laska ma receptory zapachu w oczach, a nie w nozdrzach.

Verethragn skrzyżował spojrzenie z Ivoo`hne. Jej karmazynowa aura rozedrgała się, pulsując dookoła. – O co chodzi z tą aurą? Iwona świeci w ciemnościach jak napromieniowana? Czy też wszystkie wilkołaki są domyślnie zdolne do widzenia nastrojów pozostałych osób?

Na policzkach pojawiły jej się wypieki w kolorze włosów. – Niby nie ma w tym nic dziwnego – włosy bohaterki są czerwone, wypieki to inaczej rumieńce, czerwone rumieńce to normalna sprawa... jednak wypieki w kolorze włosów uparcie kojarzą się z włochatymi bułeczkami.

W porównaniu do niego – W porównaniu z nim.

– Dość – powtórzył spokojniej. Ivoo`hne rozchyliła usta, by coś powiedzieć. Nie zdążyła. Samiec przywarł do jej warg. Objął ją ramionami, wciąż krępując jej ręce. Mogła poczuć jego żar, jego tęsknotę, która z miesiąca na miesiąc stawała się coraz bardziej wyniszczająca dla niego. Teraz wszystko zniknęło. Znów mógł jej dotykać, znów mógł spoglądać w jej pełne wiecznej wściekłości oczy i walczyć z jej ognistym temperamentem. – Czy oni nie są czasem ze sobą zbyt blisko spokrewnieni? Słusznie wydaje mi się, że ona jest jego ciotką?

Rozdział 4

Wiatr śpiewał mu w uszach pieśń krwi, kiedy mknął przez rozłożyste równiny. Powietrze, które przecinał z ogromną prędkością, chłostało jego pysk lodowymi biczami. – Pysk tego wiatru?

Jego umysł był zaćmiony przez jedną prostą myśl: zabić. Rozszerzał płatki nozdrzy w poszukiwaniu ściganego zapachu. – Umysł rozszerzał płatki?

Przemieniony w formę crinos alfa szarpał się w ucisku krwiopijcy. Przygnieciony grzbietem do ziemi nie miał swobody ruchów. Warczał wściekle, usiłując wyrwać szczękę z wampirzego uścisku. Siłował się pół ludzkimi, pół wilczymi łapami. – Sęk w tym, że leżąc na grzbiecie, miał całkiem wygodną pozycję defensywną, bo mógł sięgać wroga pazurami wszystkich czterech łap. Nie rozumiem, dlaczego wilkołak nie mógłby w tej pozycji rozorać wampira. Coś takiego, tylko w poziomie http://www.geochembio.com/IMG/confront13.jpg

Paraliżujący ból zniewolił nieśmiertelnego wraz z odgłosem pękających kości. – Ból zniewolił kości?

Wampir dźgał na oślep ostrym kamieniem, trzymanym w prawej dłoni, jednocześnie lewą siłując się z wilkołakiem. – Jeśli ten tu wąpierz ma w sobie tyle siły, żeby jedną ręką utrzymać wściekle miotającą się bestię, to nie rozumiem, dlaczego w ogóle zaczynał uciekać. Przecież jednym sierpowym znokautowałby pół wioski.

Odrzucane resztki tkanek już lizały oranżowe języki. – Tkanki zabrały się za lizanie języków? 


Kasztanowłosa piękność – Kasztanowowłosa, chyba że dziewczyna faktycznie zamiast włosów hodowała na głowie kasztany.

Jej krągłe, jak zauważył Bertis, piersi falowały subtelnie, aż żal było odwracać wzrok. // — Ciężki orzech do zgryzienia — dodał Sven, podążając za wzrokiem przyjaciela. Siłą rzeczy, jego przyrodzenie wypełniło kieszonkę w gaciach. – Nie bardzo wiadomo, czyje przyrodzenie. Ten element garderoby, o którym piszesz, to raczej saczek niż kieszonka. 


Przy obecnej formie zdania wyobrażam sobie jedynie współczesne bokserki, a gdyby czyjś penis miałby wypełniać naszytą z zewnątrz kieszeń, musiałby być giętki i długi jak wąż. Ale hej, to obcy gatunek, może nie obce są im takie sztuczki.

Rozdział 5

Włożył tyle wysiłku w przejście jej, by dowiedzieć się niczego. – Uciekło przeczenie.

Nan`naanatl nagle dziwnie zniknęła z lykańskich salonów, gdzie zazwyczaj było jej pełno. – Serio, jakich salonów? Póki co zaprezentowałaś nam jedynie coś, co przy dobrej woli przypominałoby wikińską halę (skáli).

Czas najwyższy, by opowiedzieć się po czyjejś stronie. Poprowadzić jedną ze słabszych watah i zwyciężyć w tym młynie. – Dlaczego uważa, że słabsza wataha ma szanse na zwycięstwo?

W porządku. Pójdziem do mnie – Pójdziemy, bo gwara nie pasowałaby do stylu, w jakim utrzymana jest reszta wypowiedzi tej postaci.

Wioska Co`sael była nietypowo ulokowana. Sael Budowniczy, lykanin o nieprzeciętnym zmyśle budowlanym, zapragnął swój dom wkomponować w skalną ścianę. Pojedyncze chaty były niczym innym jak zamieszkałymi jaskiniami. Wszystkie ciągnęły się jedna obok drugiej wzdłuż stromej góry, a prowadziła do nich wąska i niebezpieczna ścieżka wydrążona w kamieniu. – Dlaczego nie było im pioruńsko zimno?

Co`sael słynęli przy tym z wyjątkowo pokojowego nastawienia. Ich alfa, założyciel i ojciec, miał siedem córek. Żadna z nich nie nadawała się do wojaczki. Sael wpadł więc na genialną myśl i wszelkie spory rozwiązywał poprzez miłosne sztuczki swoich córek. Ziemie Ysbe zasłynęły więc nie tylko wyjątkową osadą jednej z wilczych watah, ale również samicami, chętnie rozkładającymi nogi przed każdym strudzonym wędrowcem. – A co, każdy jeden strudzony wędrowiec był tak niesamowicie ważny dla polityki tej wsi? Nikt nie robił żadnych scen zazdrości? Nie było problemu z nieślubnym potomstwem i dziedziczeniem? Czyżby metodą Saela na zdominowanie świata była liczebność?

Obłędne oczy, które lata temu zaszły bielmem – Obłędne czy obłąkane?

Zdeptają marne robactwo. – Zadepczą.

Rozdział 6

Miano to wypowiadały drżące z trwogi usta, skąpane w pocie i krwi, zlepione mieszanką śmierci niby kleistym, diabelnym miodem. // W morzu pożogi zalali całą wioskę, uśmiercili i zabarwili szkarłatem. W powietrzu nad pobojowiskiem unosił się multum zapachów – zabójcza mieszanka śmierci, trupów, szklistej posoki i spalonych ciał. – Szał powtórzeń.

Odchodzili, zostawiając za sobą spustoszałą osadę – Spustoszoną albo opustoszałą.

ogień ospale smagał ściany – Nie można smagać ospale, w smaganie trzeba włożyć energię.

przelewające się nieopisanym cierpieniem dzikie, krucze ślepia. – To przelewające też mi tu nie pasuje do kontekstu.

Tylko Starsi watahy poznali tę pełną makabry twarz, przelewające się nieopisanym cierpieniem dzikie, krucze ślepia. Na jej szyi przylegał do skóry przetarty sznureczek z nawleczonymi nań kłami krwiopijców. – Gdzie twarz ma szyję?

Widmo dawnych dziejów, samica samego Varga (...) Każdy z trenujących zacisnął dłonie na orężu, gotów zaatakować obcą morderczynię – Jeśli jest z nimi tak blisko spokrewniona, wszyscy rozpoznają ją na pierwszy rzut oka, i najprawdopodobniej znają historię jej życia, jak może być obca?

jej skóra wyglądała, jakby miała zaraz się potargać od najdrobniejszego grymasu. – Potargać można włosy, skórę nie bardzo.

Te anomalia na pewno nie dotyczą jedynie Nasher – Te anomalie.

— Ptaki nie latają. Stały się niewolnikami wiatru. // Wojownicy skrzywili się na tę metaforę. – Metaforę? Jakie jest wobec tego właściwe znaczenie tych słów?

W bezwarunkowym odruchu wymierzyła siostrzenicy siarczysty policzek. Skóra boleśnie zapiekła Lisicę. Jej struny głosowe zadrgały, wypuszczając basową symfonię grozy. – Basowa symfonia grozy nie jest zbyt fortunnym określeniem.

Podsumowanie

Nie masz pojęcia, jak ucieszył mnie ten tekst. Wciąż miałam w pamięci twoje poprzednie opowiadanie, więc i po tym nie spodziewałam się zbyt wiele. Po przeczytaniu dostępnych rozdziałów, wciąż nieufna, wzięłam na spytki twoją betę, ciekawa, czy ten skok jakości to raczej twoja czy jej sprawka. Okazuje się, że zasługujesz na aplauz z mojej strony. W nieco ponad rok udało ci się przeskoczyć aż trzy stopnie w naszej skali! Jestem z ciebie ogromnie dumna.
Przy okazji, mogę też pochwalić Nearyh za dobrą robotę, gdyż rozdziały betowane przez nią pozytywnie odcinają się na tle pozostałych.


W zasadzie żałuję, że zgłosiłaś się do nas jedynie z sześcioma rozdziałami. Byłam w stanie ocenić twoje zdolności językowe, to, jak budujesz postaci i świat, ale nie dowiem się niestety, jak sobie radzisz z panowaniem nad długofalowymi wątkami. Czy poczynania twoich postaci będą mieć sens? Czy uda ci się wiarygodnie przedstawić intrygi i politykę? Jestem tego naprawdę ciekawa.

Póki co, widzę tylko jedną, potencjalnie poważną wtopę. Chodzi o wielkość osad i plemion, które opisujesz. Widzisz, jest coś takiego, jak minimalna ilość osobników, przy której populacja ma szanse przetrwać. Wbrew pozorom nie wystarczy mieć jedynie samczyka i samiczki, żeby wyhodować sobie całe, zdrowe społeczeństwo. Zabiłyby ich choroby genetyczne. Uważa się, że dopiero około tysiąc osobników może stworzyć populację, która nie wymrze na przestrzeni stu lat. Wpływ na powodzenie ma mnóstwo różnych czynników. U ciebie jeden z nich odstaje od normy, na szczęście na twoją korzyść: wiek. O ile dobrze rozumiem, twoi lykanie mogą żyć w dobrym zdrowiu i dwieście lat. Ile czasu pozostają jednak płodni? Ile zazwyczaj mają dzieci? Ile osób żyje w jednej osadzie? W lodowej wiosce stoi paręnaście chałup. Zakładając po trzy osoby na dom (bo może ktoś ma dwójkę dzieci, ale może ktoś jest samotnym wdowcem), daje to nam około pięćdziesięciu osób we wsi. Co z osadą Czarnokrwistych? Niemal każdy mieszkaniec ma tę samą krew w żyłach, co wiele mówi o praktykach chowu wsobnego. Czy między poszczególnymi osadami krąży materiał genetyczny? Nic nam o tym nie wiadomo. Chyba tylko klan Saela poradziłby sobie z tym problemem.

Zdarza ci się jeszcze czasem użyć jakiegoś słowa w niewłaściwym kontekście, ale jestem pewna, że długotrwała współpraca z betą pomoże ci to wyeliminować. Jeśli ktoś będzie ci ciągle zwracać uwagę na te błędy, sama zaczniesz je w końcu zauważać. Kolejnym, nad którym powinnaś popracować, jest stosowanie dywizów, które uparcie pojawiają się w twoim tekście zamiast pauz.

Fyev`ord, Asund`in, Voa`rah, Nan`naanatl, Piedje-nai'te, Ra`reheter, Co`athl, Ra`ghon, Khe`reheter, Ka`min, Ra`guarr, Loi`shaa, Ero`d, Ivoo`hne, Khe`nyrr, Co`sael, Ero`d, Ofij`lia – Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn, W swym domu w R’lyeh czeka w uśpieniu martwy Cthulhu. Jesteś pewna, że to nie on właśnie podsunął ci w plugawych wizjach te nazwy? Doceniam, że masz w tej czkawce jakąś metodę, bo wydaje mi się, że Ra' odnosi się do watahy lub potomków, a Co' do wioski. Ale co z resztą? Pośród tych wyciągniętych ze sztampowego high fantasy apostrofów, rozrzuciłaś też całkiem normalne, norweskie imiona (Yormund, Haakon, Halvor, Sven). Do norweskich imion jako takich nic nie mam, ale sposób, w jaki rozdystrybuowałaś je w tekście, nie ma żadnego sensu. Masz cały wielki kraj, w nim różne szczepy o różnych kulturach i pochodzeniu. Gdyby jedna rodzina używała jedynie nordyckich imion, druga tych zapostrofowanych, a trzecia, nie wiem, egipskich (bo w twoim tekście możemy też znaleźć i Setha), miałoby to ręce i nogi, ale obecnie nie ma w twoim nazewnictwie żadnego systemu.

Szczególnie jestem zadowolona z opisu potyczki między Iwoną a Verethragnem. Wyszło z sensem, naturalnie, bez udziwnień i prawdopodobnie. Początkujący pisarze dość często potykają się na opisach bójek, ale ty wyszłaś z tego testu obronną ręką.

Twoi bohaterowie mają wyraziste charaktery, świat, który opisujesz, jest bogaty w szczegóły i przemyślany. Bardzo podoba mi się rozbudowana mitologia, wpływająca na postrzeganie świata przez twoje postaci. Podoba mi się, że postanowiłaś umiejscowić przedstawicieli tej samej rasy w zupełnie różnych pozycjach startowych (lodowa pustynia, las, skalne ściany), bo będzie można z zainteresowaniem obserwować, która z frakcji lepiej poradzi sobie z nadchodzącym kataklizmem.

Naprawdę, już dawno żadne oceniane opowiadanie nie dało mi takiej przyjemności podczas lektury. Z informacji umieszczonej na blogu wnioskuję, że postanowiłaś postawić na jakość, a nie na ilość, i ta decyzja zdecydowanie procentuje. Wystawiam ci zasłużoną, tłustą czwórkę z plusem, z nadzieją, że pewnego dnia będę mogła postawić ci też piątkę.


21 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He.
      Hehehe.
      Hehehehehehehehe.
      Hahaha.
      Hahahahauhohaiaohheheheehuhiihi.

      Usuń
    2. A, sorki, Wy tak na poważnie? ;D

      Usuń
    3. A nie pomyśleliście, że osoby, które zgłosiły się do kilku ocenialni zrobiły to po to, aby dostać kilka opinii? Kilka punktów widzenia?

      Usuń
    4. Mhm, to tylko jeden z leveli, na których ten komć jest zły. Niemniej powodzenia, nasze stanowisko jest bardzo zgodne. Nie jesteśmy zainteresowani.

      Usuń
    5. Po prostu zamiast kilku kiepskich zdychających ocenialni będzie jedna kiepska zdychająca ocenialnia.
      Też mi halo.

      Usuń
    6. Jo. A tak poza tym:

      1. Komć brzmi, jakby komuś kij w tyłku wychodził czołem. Mój personal fav to chyba „Zamkniętej Grupie platformy Facebook” – no dzięki, bez tego nie mielibyśmy pojęcia, co to fejs (chociaż profesjonalny, wykwalifikowany DREAM TEAM też mnie porusza dogłębnie). A przy fragmencie o ufaniu sobie aż mi się kryształowa łza wzruszenia zakręciła w oku. Ale wiadomo, sirius biznesy i w ogóle. Brakuje mi tylko zapewnienia, że oferujecie pracę w młodym, prężnym zespole.
      2. Na miejscu autorów bym się zdenerwowała, że ktoś bez pytania mnie o zgodę i zdanie i zdanie zdecydował, że dostanę jedną ocenę zamiast kilku. Bo nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale ocenialnie są dla autorów, a nie na odwrót.
      3. Ja wiem, że wy rozsyłacie ten spam, nawet nie patrząc gdzie, choćby na takie dawno umarłe ocenialnie, jak Oceny Opowiadań, i nie spotkało nas żadne wyróżnienie, ale…
      4. Macie świadomość, że na naszej ocenialni działa… no nie wiem, na przykład osoba, która dała wam kaktusa? Wiecie, takie odznaczenie dla najgorszych ocenialni. Już widzę, jak pędzi do współpracy, mało sobie nóg nie połamie.
      5. My nie mamy kryteriów, a regulamin jest dla zgłaszających się. A żeby odrzucać wskazówki, będąc ufnym w swoją nieomylność i doświadczenie… cóż, imo trzeba być alternatywnie inteligentnym. Ja nie sądzę, żeby i za kilkadziesiąt lat przestały mi być potrzebne opinie innych, nawet będąc ekspertem w danej dziedzinie, wciąż mogę się tyle nauczyć od innych ludzi, poznać tyle innych punktów widzenia. To jest dla mnie zupełnie fantastyczne i nie rozumiem, jak można z tego rezygnować.
      6. „Wielu z nas z ocenianiem ma do czynienia od kilku lat. Nie trzeba nas uczyć, co robić. Jak pisać.” Brednie. Niektórzy od kilku lat piszą dokładnie takie same kocopoły.
      7. „Mamy pewność, że taki powiew świeżości przywróci nam siły do dalszego pomagania autorom blogów ocenianych i sobie nawzajem”. Ja bym nie miała pewności co do siebie, a wy już macie do wszystkich hipotetycznych współpracowników? Doprawdy wzruszonam. Przewiduję jednak to samo, co Deneve – po prostu będzie jedna ledwie dychająca ocenialnia zamiast kilku.
      8. Żeby „starzy wyjadacze”… Albo dobra, z innej strony – osoby, które mają – uwaga, sirius biznesy – pewną renomę w ocenialnianym światku czy po prostu piszą z sensem, osoby, które można nazwać naprawdę wykwalifkowanymi, chciały zostawić swoje ocenialnie, musiałyby mieć w sobie po prostu tony samarytańskich uczuć. Wizja Gayi, Isamar czy Claudinelli oceniających obok np. Marty czy innych aktualnych gwiazd (soraski, nie jestem na bieżąco z nickami) ocenialni jest dla mnie tak abstrakcyjna, że nie umiem sobie tego wyobrazić.
      9. Wut, u nas wszyscy pracują i decydują na równych prawach. U was nie, że to jest jakaś rewolucyjna idea wymagająca ogłoszenia?
      10. Taki sam stupor wywołuje u mnie fragment o celowym wytykaniu sobie błędów. Wskazywanie sobie błędów nawzajem jest dla mnie oczywiste i nie pojmuję, jak można robić inaczej. Że nie robi się tego z fochem publicznie, tylko przed opublikowaniem oceny – również. Ponownie dziwi mnie świat, w którym trzeba o tym informować.
      11. „Autorzy blogów zgłoszonych po zapoznaniu się z naszymi podstronami sami zdecydują, kto i na jakich warunkach będzie ich oceniał”. Eee… a to coś nowego, tak?
      12. Przepraszam, co zmieni brak regulaminu, jak teraz i tak wszyscy mają je w dupie? No serio, ile osób ocenia w terminach wyznaczonych przez regulaminy?
      13. Wolna amerykanka doprowadzi do tego, że ludzie nie będą przez dwa lata oceniać, bo im się nie chce ani tego robić, ani kogoś powiadomić o odejściu, a autorzy będą w kolejkach czekać do usranej śmierci. Za często to widziałam i przerabiałam na przykładzie zdawałoby się odpowiedzialnych ludzi, żeby sądzić, że będzie inaczej. A to były ocenialnie, które miały regulaminy.
      14. Kolejka niezmienna od kilku miesięcy może przytłaczać. No to może by chociaż raz z łaski coś na te kilka miesięcy ocenić? Chyba że chcecie, żeby blogi w kolejce zmieniały się wam jak w kalejdoskopie, żeby było fajnie.

      Usuń
    7. W dodatku ten komentarz jest trochę (bardzo) nie na miejscu. Bo Pomackamy nie umiera - no, chyba że w tajemnicy, w cichej agonii.

      Bez szefostwa, loool.

      Usuń
    8. Ojej, errata, w drugim punkcie dwa razy powtórzyłam "i zdanie".

      Usuń
    9. LOOOOOOOL. Ragequit po cichu, usunięcie komcia, który zyskał odpowiedzi (i który wisi na fafnastu innych ocenialniach, więc tym bardziej ma to sens). Bardzo dojrzałe, doprawdy.

      Usuń
    10. Nie pozwolę tej Okazji Życia zaginąć!

      "Zawieszenia, zamykanie kolejek i brak nowych, chętnych do pracy osób nie służą dalszemu rozwojowi ocenialni prowadzonych na serwisach blogowych. Znamy to z autopsji i chcemy uniknąć regresu, z którym stykamy się na co dzień na odzielnych platfomach oceniających.

      FUZJA powstała 26.02.2015.

      Projekt polega na połączeniu sił i wspólnemu ocenianiu na nowym blogu.

      Bez regulaminów.
      Bez szefostwa.
      Bez presji czasu.

      NA JAKICH ZASADACH DZIAŁAMY?

      Kryteria każdy dostosowuje na własnej podstronie, dzięki której nowi zgłaszający będą wybierać Oceniającego. Kolejki i oceny będą publikowane przez wszystkich chętnych na stronie głównej. W ten sposób każdy będzie miał szansę pracować z nowymi osobami oraz zmienić stan swojej kolejki, która - niezmienna od kilku miesięcy - może przytłaczać.

      Pragniemy więc wymienić się blogami z kolejek. Wymieszać je i dopasować do tego, co faktycznie chcemy oceniać. Ułatwieniem jest też fakt, że na wielu ocenialniach blogi zgłoszone się powtarzają. Równocześnie mając na uwadze wymagania autorów blogów ocenianych - poinformujemy ich o fuzji i zapytamy, do którego Oceniającego chcieliby trafić. Mamy pewność, że taki powiew świeżości przywróci nam siły do dalszego pomagania autorom blogów ocenianych i sobie nawzajem.

      POSZERZAMY HORYZONTY!
      Uczymy się od siebie. Dyskutujemy, działamy wspólnie. Bez rywalizowania znanego z czasów świetności "Onetu", bez wytykania sobie błędów celowo palcem. Kontaktujemy się na Zamkniętej Grupie platformy Facebook. Rozwijamy się, wymieniamy doświadczeniami.

      Pragniemy stworzyć profesjonalny DREAM TEAM, w którym każdy będzie odpowiedzialny za siebie samego.

      O szczególną uwagę prosimy "starych wyjadaczy". Zależy nam na rzetelności wykwalifikowanego składu i współpracy będącej czystą przyjemnością. Wielu z nas z ocenianiem ma do czynienia od kilku lat. Nie trzeba nas uczyć, co robić. Jak pisać. Nie potrzebujemy wskazówek, regulaminów i kryteriów. Autorzy blogów zgłoszonych po zapoznaniu się z naszymi podstronami sami zdecydują, kto i na jakich warunkach będzie ich oceniał.


      Pomysł jest jeszcze niedopracowany, lecz liczymy na pomoc. Chcemy, aby był to WSPÓLNY projekt. Aby każdy był zadowolony i mógł w pełni obdarzyć zaufaniem innego Oceniającego, gdyż każdy z nas zostanie administratorem nie tylko swojej podstrony, ale również głównego bloga. Aby wszyscy pracowali na równych prawach, na jednej prężnie działającej platformie, a nie kilku ocenialniach, które w rzeczywistości od dawna już tylko stoją w miejscu.

      RAZEM MOŻEMY OSIĄGNĄĆ WIĘCEJ!

      DO PROJEKTU DOŁĄCZYLI:
      - Niebieskim Piórem
      - Shiibuya"

      Usuń
    11. Na Opieprzu też skasowali. Może uznali za niegodnych? Smutek. A ja już widziałam fuzję Opieprzu z Ostrzem Krytyki :c.

      Usuń
    12. Ojej, właśnie zobaczyłam to:
      http://shiibuya-dla-obsady.blogspot.com/p/regulamin-dla-oceniajacych.html
      czy to: http://shiibuya-dla-obsady.blogspot.com/p/obowiazki-zastepcy-i-sekretarza.html
      i jakoś przestałam się dziwić przynajmniej części tego komcia z ofertą.

      Usuń
    13. Bo to jest profesjonalna ocenialnia, biznes i te sprawy. Jak ktoś twierdzić, że nie?

      Usuń
    14. *jak ktoś śmie twierdzić.

      Usuń
  2. Łał. Brakło mi słów, aby opisać to, co czuję. Naprawdę, ale to naprawdę nie spodziewałam się AŻ TAK DOBREJ oceny, jest mi niezmiernie miło i chyba się zarumieniłam.^^ Szerzej odniosę się do tekstu za parę dni, ponieważ tonę w gruzach mojego pokoju i nie potrafię się mocno skupić.
    Dziękuję pięknie, kłaniam się nisko i wracam za kilka dni!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede wszystkim dziękuję raz jeszcze za ocenę. Do Wilczych Dziejów staram się przykładać, ale wiadomo, zawsze coś umknie i nigdy nie będzie idealne. Wasza ocena z pewnością wiele mi pomoże. Jest pisana obiektywniej, niż komentarze (bezcennych) czytelników.

    Po kolei więc, w kwestii cudzysłowowa to moje lenistwo, wklepałam tekst w ramkę i wrzuciłam, nie edytując w Wordzie, a nie potrafię w inny sposób wyczarować tych właściwych.
    Nad kodem także muszę jeszcze popracować, powalczyć z divami, szukam kodów, które zadziałają na blogspot. Resztę chyba dam radę zwalczyć.

    "Domyślam się, że Epoka czasu jest epoką, bo Czas Czasu brzmi durnowato, ale co było złego w ujednoliceniu zapisu w drugą stronę?" - Właściwie, chyba przerost formy nad treścią. Czas mi tak ładnie brzmiał, że żal mi było z niego zrezygnować. Pomyślę nad synonimem dla czasu lub zrobię epoki.

    Z tą boginką drewna nie mam nic na swoją obronę. Pewnie przy pisaniu wpadło mi do łba i tak zostało, nieprzemyślane.

    "Wydarzenia stają się ważne dopiero po interpretacji? Oj, chyba nie." - Ech, musiałam źle to sformułować. Miałam na myśli, że wizje są niezrozumiałe, ale trzeba je zinterpretować, by dostrzec ich sens i to, jak są ważne.

    Bęc, w sensie brzuch. Że... nie? To słowo w mowie potocznej istnieje wszędzie wokół mnie, chyba nawet kiedyś je gdzieś wyczytałam, ale może... Może to jakaś okoliczna gwara...^^

    " Jak można cechować się bluźnierstwem?" - Miałam na myśli bluźnierczymi zapędami. Chyba znów przedobrzyłam?

    Ery figurujące na początku rozdziałów odnoszą się do czegoś innego, bardziej do konstrukcji całego świata, nie jednej z religii. W Wilczych Dziejach będziemy świadkami nastąpienia trzeciej ery, wtedy będzie to może bardziej zrozumiałe. Może powinnam to ująć w tekście, wyjaśniając, co odróżniło pierwszą erę od drugiej...

    "Zamilknijcie, dzieci lasu, albowiem spotka was gniew Tego, Który Stworzył się Sam i Cały Świat." - gdyby pełnił funkcję "bowiem", byłoby z tym zdaniem źle? Bo chyba w takiej formie zamierzałam użyć "albowiem". Zamilknijcie, bowiem spotka was gniew (jeśli tego nie zrobicie). Tak to miało być.

    Z rozdziału drugiego naświetliłaś mi sporo błędów, spowodowanych chyba po prostu brakiem researchu. Będę musiała go nieco przebudować, bo wyszedł on na zasadzie "nie hodują trzody, żebym mogła pisać o ich problemie".

    "Odbiły piętno w smutku i pustce, czy też to właśnie te elementy były samym piętnem?" - źle to skonstruowałam. Smutek i pustka były efektem piętna.

    Znajda natomiast jest tylko iluzjonistką, nie magiem jako tako.

    Rzeźbą drzew chciałam określić... no puszczę. Krzaki, drzewa, las. Palisada miała jakby współgrać z ich formą. Przerost formy nad treścią, again? ;/

    " Czy bękart bełkocze jakoś inaczej niż dziecko z prawego łoża?" - Może nie, ale jest bardziej dramatyczny.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Co do aury, długowieczni (wampiry, wilkołaki) posiadają takie niematerialne aury. Ich kolor, wibracje zależą od nastrojów. Starsi, bardziej doświadczeni "wyczuwają" swoje i cudze aury.

      " Czy oni nie są czasem ze sobą zbyt blisko spokrewnieni? Słusznie wydaje mi się, że ona jest jego ciotką?" - Nie, nie. Umieściłam drzewo genealogiczne w jednej z zakładek. Iwona miała matkę, wuja, dziada, natomiast o rodzinie Veretha nie wspomniałam nic, tak jak i nie połączyłam go z Iwoną więzami krwi. Wiem, że wataha nazywa się niby Czarnokrwistymi, że sugeruję, że płynie w nich jedna krew, ale to dlatego, że jakby... Są watahą, są wielką rodziną, jakby narodowością. To tak jak powiemy, że włosi mają ognisty temperament, co nie znaczy, że są spokrewnieni.

      "Serio, jakich salonów? Póki co zaprezentowałaś nam jedynie coś, co przy dobrej woli przypominałoby wikińską halę (skáli)." - Z tymi salonami, to taka przenośnia. Wilki od powstania Wilczej Rady spotykają się, paktują, ustalają itp. Nie zabijają się już jak wściekła zwierzyna, gdy tylko napotkają kogoś spoza swojej watahy. Utemperowali jakby swoje charaktery. Tymi "salonami" chciałam określić jakby ich ugodę, okresy, gdy się spotykają, wiece, zebrania.

      "Dlaczego uważa, że słabsza wataha ma szanse na zwycięstwo?" - Bo tylko słabszą watahę mógłby jako wygnaniec przejąć, a ma na tyle wysokie mniemanie o swoich zdolnościach przywódczych, że wierzy w swój sukces.

      " Łzy nie są jedyną bronią kobiety. Masz między nogami inną i lepiej naucz się jej używać" (cyt. Starcie Królów) - Ot, mogłoby to być motto Saela, którzy szczerze w nie wierzy i chętnie oddaje swe córy, byle mieć spokój w osadzie.

      "Jeśli jest z nimi tak blisko spokrewniona, wszyscy rozpoznają ją na pierwszy rzut oka, i najprawdopodobniej znają historię jej życia, jak może być obca? " - Sęk w tym, że wielu Czarnokrwistych zginęło podczas wojen Guarra, kiedy rzeczony Varg, Ayeru i inni poznikali. Ci, którzy obecnie żyją w Ero`d są w większości młodzikami, którzy nie mają prawa pamiętać Ayeru inaczej, niż z opowieści i nie każdy z nich (głównie trenujących młodzików) miał możliwość ją poznać.

      " — Ptaki nie latają. Stały się niewolnikami wiatru. // Wojownicy skrzywili się na tę metaforę. – Metaforę? Jakie jest wobec tego właściwe znaczenie tych słów?" - Ponieważ zginął ostatni protektor, żywioły zaczęły szaleć. Ptaki, którymi posyłano sobie wieści, stały się nieposłuszne wskutek panującego żywiołu. To jakby skutek uboczny nadchodzącej hm... apokalipsy.

      Wszelkie potknięcia będę poprawiać w wolnej chwili, na szczęście nie muszę pisać rozdziałów od nowa, jak to często po tak gruntownym ocenieniu bywa. ;) Jestem Ci naprawdę bardzo wdzięczna, bo niektórych pomyłek nawet beta nie potrafi wyłapać.

      Co do wielkości osad, watah, fakt, to mój błąd, duży błąd i nieraz kłębił mi się w głowie, zastanawiałam się, jak to zrobić. Mogłabym usprawiedliwiać się tym, że nie opisuję wszak liczebności, życia każdego członka każdej watahy, ale przy Lodowych Pustkowiach zrobiłam nieprzemyślaną gafę.

      Usuń
    2. Z imionami i nazwami też wtopa *zawstydziła się*. To chyba jakaś durna pozostałość po grach vallheru, gdzie rzucało się po prostu fajnie wyglądającym/brzmiącym imieniem i gitara, nie zastanowiwszy się nad jego sensem, pochodzeniem etc. Chciałabym to również zmienić, ale boję się że czytelnicy zwariują...^^ Wiele imion znalazłam gdzieś w odmętach sieci, poprzerabiałam, tu dodałam literkę, tu odjęłam i zrobił się z tego burdel. Zauważyłam to już wcześniej, ale właśnie boję się, że jeśli zechcę to zmienić, to narobię sporego bałaganu.

      To, czego w ocenie obawiałam się najbardziej - charaktery postaci. Kamień z serca. :)

      Po raz kolejny kłaniam się nisko i dziękuję za ocenę, bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Chyba każdy autor chciałby do Was wrócić, bo oceny są rzetelne i pomocne, nawet jeśli opcio zostanie zjechane i zrównane z ziemią od początku do końca.
      Wybacz za bajzel w komentarzu, ale bajzel mnie otacza i ciężko mi się skupić.^^

      Pozdrawiam ekipę. ;)

      Damn it, limit znaków.^^

      Usuń
    3. "Bęc, w sensie brzuch. Że... nie? To słowo w mowie potocznej istnieje wszędzie wokół mnie, chyba nawet kiedyś je gdzieś wyczytałam, ale może... Może to jakaś okoliczna gwara...^^" -- Możliwe, że gwara, osobiście widziałam też bęben jako synonim, też na "b" :P

      ""Zamilknijcie, dzieci lasu, albowiem spotka was gniew Tego, Który Stworzył się Sam i Cały Świat." - gdyby pełnił funkcję "bowiem", byłoby z tym zdaniem źle? Bo chyba w takiej formie zamierzałam użyć "albowiem". Zamilknijcie, bowiem spotka was gniew (jeśli tego nie zrobicie). Tak to miało być. " -- Nie, nie, bowiem i albowiem to to samo słowo, tu nie ma pomyłki. Chodzi o znaczenie tego słowa.
      "Zamilknijcie, albowiem spotka was gniew" oznacza "Bądźcie cicho, bo gniew was spotka i nic nie możecie z tym zrobić, więc chociaż przyjmijcie to w milczeniu. Chyba najlepszym synonimem dla "albowiem" jest "ponieważ", jak się tak teraz zastanawiam.
      "Zamilknijcie, albo spotka was gniew" oznacza "Albo wykonanie pierwszą część zdania, albo spotka was druga".

      Rezygnacja z sensu na rzecz "bo brzmi tak fajnie" niemal nigdy nie konczy się dobrze :P.

      "Z tymi salonami, to taka przenośnia." -- To przenośnia, która bardzo zgrzyta. Owszem, "lew salonowy" to normalne określenie występujące w polskim języku, jak najbardziej poprawne, a nawet pasujące do kontekstu w którym próbowałaś go użyć. Ale, ponieważ twój świat to paraśredniowiecze i salonów jako takich tam nie ma, równie dobrze mogłabyś pisać o lykanie "puszczającym strzałkę" sową -- skoro nie ma u nich komórek, nie mogli wykształcić u siebie takiego słownictwa. Ponieważ nie ma u nich salonów, nie mogą określać siebie lwami salonowymi tak samo, jak nie wiedzieliby co to znaczy mieć "parcie na szkło", skoro nie mają u siebie telewizji.

      "to mój błąd, duży błąd i nieraz kłębił mi się w głowie, zastanawiałam się, jak to zrobić. Mogłabym usprawiedliwiać się tym, że nie opisuję wszak liczebności, życia każdego członka każdej watahy, ale przy Lodowych Pustkowiach zrobiłam nieprzemyślaną gafę. " -- Byłoby OK, gdybyś pozwoliła im żenić się między sobą. Gdyby w tej lodowej wiosce znalazła się nagle któraś z córek Saela, na przykład. Wtedy wiadomo byłoby, że klany nie rozmnażają się wyłącznie między sobą. A jeśli robią to - to muszą liczyć więcej osobników.

      "Zauważyłam to już wcześniej, ale właśnie boję się, że jeśli zechcę to zmienić, to narobię sporego bałaganu." - Lepiej to zmienic teraz, kiedy masz tylko sześć rozdziałów, niż wyrywać sobie włosy z głowy, kiedy będziesz mieć ich trzydzieści.

      Jeśli kiedyś jeszcze będziesz tworzyć jakieś teksty, mam nadzieję, że przyjdziesz się pochwalić. Jeśli tak, odczekaj aż napiszesz minimum dziesięć rozdziałów - już wiem, że z krótką formą dajesz sobie radę, ale bardzo chciałabym zobaczyć, jak poradzisz sobie z długofalowymi wątkami. Powodzenia!

      Usuń