Miejscówka przyzywającego: Wilcze dzieje
Przedwieczna: Gayaruthiel
Trzeba wam bowiem
wiedzieć, że ta autorka poddaje u nas ocenie swoją twórczość drugi raz. Cieszę
się, że zasłużyliśmy na twoje zaufanie :).
Garść uwag
technicznych: masz niewłaściwe cudzysłowy i myślniki zamiast pauz w sekcji
Tablica, a przy minimalizowaniu okna ramka ze spisem treści wjeżdża na tekst. W
poszczególnych rozdziałach masz ustawione różne rozmiary tekstu. Ciemnoczerwony
font, którego użyłaś na mapie, jest niestety nieczytelny.
Zwiastun wyszedł
ci całkiem przyzwoicie (nie wierzę, że to mówię, bo prywatnie nie jestem ich
zwolenniczką), ale byłoby lepiej, gdybyś wycięła dłużyzny. W obecnej formie
jest mało dynamiczny.
Mitologia
To, co znajduje
się w zakładce Mitologia, to po prostu cytaty z pierwszych rozdziałów
opowiadania. Myślałam, że umieścisz tu coś, czego w samym opowiadaniu nie można
znaleźć, albo że chociaż ubierzesz to w inne słowa. Niestety, teraz żałuję, że
zaczęłam zapoznawanie się z twoim blogiem od tej zakładki, bo mam
poczucie przytłaczającej powtarzalności. Nie bardzo rozumiem, po co tworzyć
osobną podstronę, w której nie ma żadnych nowych treści.
Mieli tylko
jednego boga // uważali go za boga jedynego // jego wzywali // do niego
zanosili prośby // a imię jego było Anka`panka – Nie wiem, co tobą kierowało przy wyborze imienia dla tego
bóstwa, ale skojarzenia nie pozwalają mi na zachowanie powagi...
Dzieje świata
zostały podzielone na osiem epok. Każda z nich została oddzielona od
poprzedniej jednym z żywiołów, który przyniósł kataklizmy i zniszczenia. Teraz
kolejno wyróżnia się osiem żywiołów Nurandes – matki Ziemi. // Epoka Czasu //
Czas Ziemi // Czas Powietrza // Czas Piorunów // Czas Ognia // Czas Wody //
Czas Lodu // Czas Drewna. – Domyślam się, że Epoka
czasu jest epoką, bo Czas Czasu brzmi durnowato, ale co było złego w
ujednoliceniu zapisu w drugą stronę?
Dumny był i
pyszny, co rano wprowadzał słońce w zenit, a co wieczór przysłaniał jego
promienie majestatycznym blaskiem księżyca. – Kiedy
konstruujesz zdanie w taki sposób, obie jego części powinny być ze sobą
logicznie powiązane. Zatem jeśli w pierwszej części wspominasz o dumie i pysze,
druga część, czyli opis obowiązków, powinna wynikać z tych cech. Tu są to
jednak dwie zupełnie oddzielne informacje.
Bożek tak bardzo
zatracił się w zauroczeniu do samego siebie –
Zauroczeniu samym sobą.
Następna była
boginka Drewna. Nieposkromiona w swej niszczycielskiej twórczości. Jest
symbolem harmonii. Póki ona żyje, póty światu nie grozi zagłada. – Nie rozumiem, w jaki sposób drewno może być niszczycielskie.
Niby drzewo może się przewrócić na dom, niszcząc go, ale dwie z trzech
opisanych wiosek nie stoją w lesie. W jaki sposób destrukcja może być
równocześnie symbolem harmonii i chronić przed zagładą.
Legenda o tej,
która pożera grzechy, jest naprawdę fajnym kawałkiem tekstu. Nie dość, że nie
mam jej nic do zarzucenia pod względem technicznym, to jeszcze bardzo podoba mi
się jej treść. Można w niej odnaleźć klimat i dydaktykę realnych mitologii, w
krótkim tekście zawarłaś smutek, miłość, pożądanie, zemstę i nienachalny morał,
a wszystkie te elementy są logicznie uzasadnione, nie ma poczucia przesytu. Me
bardzo gusta! To piątkowy fragment tekstu.
Przedstawicieli
kultu znaleźć można także pośród zdegenerowanych i silnych charakterów,
skłonnych namiętnie do wymyślnych zbrodni i okrucieństw – Nie można być namiętnie skłonnym do czegoś.
Arachne nie ukazuje
odpowiedzi, bo zazwyczaj nie wysłuchuje pytań. Jeśli zdecyduje się ujawnić
przygotowanemu szamanowi (słabiej wtajemniczeni mają możliwość kontaktowania
się jedynie z demonami), przedstawia niezrozumiałe, jednak po odpowiedniej
interpretacji, bardzo ważne wydarzenia z przyszłości. – Wydarzenia stają się ważne dopiero po interpretacji? Oj,
chyba nie.
Narcyz, jakich
mało. Pamiętam tylko, że miał wielki bęc, jakby cały wszechświat połknął! – Bęc?
zmorami różnoraki
borykać się będą – Różnorakimi.
Z niektórymi
demonami można paktować, wynosząc z ów paktów wiele korzyści lub
nieprzyjemności. – OWYCH!
Dziecię takie
cechuje się niezwykłym okrucieństwem, bluźnierstwem i licznymi dewiacjami – Jak można cechować się bluźnierstwem?
Rozdział 1
Schyłek 1775 roku
II Ery. – Drugiej ery, czyli ery ziemi, tak? Czyli
jednak nie jesteśmy w ostatniej epoce drewna?
Tego popołudnia
wszyscy zebrali się na Wielką Ceremonię Oczyszczenia przy jeziorze Asund`in –
bogini pożerającej nieczystości, wchłaniającej grzechy istot
ziemskich, oczyszczającej dusze żyjących, zwanej Tą, Która Pożera Grzechy. – Nie jestem pewna, czy tak łopatologiczne i pełne powtórzeń
tłumaczenie funkcji bogini jest potrzebne, skoro sam tytuł mówi wystarczająco
wiele.
Nieopodal stali
młodzi szamani, uderzający w bębny i grzechoczący kośćmi, wybijając mantryczny
rytm. (...) Mantra wygrywana przez pozostałych szamanów przyspieszała,
nabierając złowrogiego wydźwięku. – Ponieważ nikt
niczego nie nuci, nie sądzę, by określenie mantryczny było najszęśliwsze.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mantra
z niesmakiem
przyjął do wiadomości fakt, iż samica piastuje miano alfy. – Piastować można stanowisko, nie miano. Miano to imię albo
pseudonim, alfa to, jak rozumiem, funkcja.
lykanin silny,
stanowczy, który zdobył pozycję nie tylko poprzez walkę, ale i szacunek. – Zdobył pozycję poprzez szacunek? Nie zdobył szacunku na polu
walki? Coś poszło nie tak w tym zdaniu.
Zamilknijcie,
dzieci lasu, albowiem spotka was gniew Tego, Który Stworzył się Sam i Cały
Świat. – Albo i albowiem to nie synonimy.
Rozdział 2
Platynowe
błyskawice raz po raz przecinały atramentowy nieboskłon, rozświetlając lodową
pustynię. (...) o przetrwanie walczyła niewielka osada położona nad Kryształową
Rzeką wpływającą kilkanaście mil dalej do Obsydianowego Oceanu. (...) W
tamtejszych okolicach niełatwo było o pokarm, kiedy większość ryb powracała do
mórz. – Nie rozumiem. Dlaczego nie mogą łowić ryb w
oceanie, skoro to tylko kilkanaście mil? Piętnaście mil lądowych to około
dwadzieścia cztery kilometry. Przeciętny wilk biegnie z prędkością od
pięćdziesięciu sześciu do siedemdziesięciu dwóch kilometrów na godzinę.
Choć nigdy nie
darzyła Qaresa sympatią, znała jego możliwości. Wiedziała, że kilkudniowa
śnieżyca nie sprawiłaby problemu wiekowemu lykaninowi. Nie od parady szkolił on
najlepszych łowczych i wojowników. Wierzyła, że niestraszne mu północne
wichury. – Zastanawiam się, co wielki łowca ma
nadzieję złowić w kilkudniowej zamieci. Wydaje mi się, że co najwyżej,
potykając się, złapie zajączka.
Hanekee, która
nie miała kogo witać, postanowiła otworzyć wór przytargany przez Qaresa.
Wewnątrz znajdowało się kilka futrzanych zwłok. // – To wszystko? – przeraziła
się lykanka. // Ledwie wystarczało na zaspokojenie głodu łowców, gdzie zaś
myśleć było o pozostałych. – Jeśli twoi lykanie
prowadzą osiadły tryb życia, dlaczego nie hodują bydła czy trzody chlewnej?
Reniferów choćby? Jeśli uznają wyłącznie polowanie, dlaczego mieszkają we wsi,
zamiast wzorem ludów wędrownych podążać za stadami? No i dlaczego latem nie
zrobili zapasów na zimę?
traumatyczne
przeżycia, które skrywały się gdzieś w głębi jej umysłu, odbiły swoje piętno w
stale przygaszonym blasku oczu i wewnętrznym smutku oraz pustce. – Odbiły piętno w smutku i pustce, czy też to właśnie te
elementy były samym piętnem?
Na potwierdzenie
swych słów, Znajda wysypała na dłoń garść ziemi. Dmuchnęła w nią, a wówczas ze
wzburzonego pyłu wykiełkowała łodyżka zboża. – Um,
jeśli ta kobieta potrafi wyczarowywać jedzenie, jakim cudem cała osada chodzi
głodna?
Rozdział 3
Szamanka
skończyła czytać i odłożyła na bok jedną z ksiąg, po czym otuliła bawolą skórą
swoje szczenię. – Dlaczego bawolą akurat? Twarda i
szorstka, nadaje się raczej jako materiał na torebki i obicia mebli niż
okrywanie dzieci. Szczególnie że z poprzedniego rozdziału wiemy, że w twoim
uniwersum żyją też puchate zwierzątka, jak foki czy niedźwiedzie, których futro
grzeje o wiele porządniej.
Tymczasem na
zewnątrz wieczny półmrok nie ustępował ostremu światłu księżyca ani na chwilę,
choć próbował zawzięcie przebić się przez gęstą koronę. – Pogubione podmioty sprawiają, że to zdanie nie ma sensu.
była dobrze
zabezpieczona przed napastnikami masywną palisadą, wkomponowaną w rzeźbę drzew. – Co to jest rzeźba drzew?
ponieśli klęskę
wobec Ra`guarrów – Nie da się użyć wobec w tym
znaczeniu. http://sjp.pwn.pl/slowniki/wobec.html
Synonimem dla wobec może być w obliczu, np. polegli wobec miażdżącej przewagi
wroga – w obliczu przewagi wroga – z powodu przewagi wroga; prezentacja wobec
całej klasy – w obliczu całej klasy – przed całą klasą; pada deszcz, wobec
czego jesteśmy mokrzy – w obliczu tego faktu jesteśmy mokrzy – pada, a zatem
jesteśmy mokrzy. W sformułowaniu, którego użyłaś, nie da się zastosować tej
techniki.
potomkowie
Szkarłatnych Wilków zbierali się na nowo, odbudowując podburzoną potęgę. – Podburzyć możesz kogoś do buntu. Potęga była zburzona, skoro
utracili hegemonię.
Jego twarz o ostrych rysach poorana była licznymi bliznami
nakreślonymi przez niejedno wrogie ostrze. Z jego onyksowych oczu biła
pewność siebie i wewnętrzny spokój. – Powtórzenia.
Zatopiona we
własnej rozpaczy bełkotała niczym rozpłakany bękart – Czy bękart bełkocze jakoś inaczej niż dziecko z prawego łoża?
Przez lata
spędzone w samotności formie bestii lykanka nie miała w sobie zbyt dużo ogłady.
– Czegoś zabrakło w tym zdaniu.
Dość już bycia
salonowym psem! – Kwi, a gdzie te salony? W
zagrzebanej w lesie wioseczce, czy w arktycznej osadzie o kilkunastu chałupach?
Bestia
nastroszyła ceglane futro – Ceglaste.
Gdy ją dostrzegł,
była całkiem naga, jej odzienie potargało się podczas przemiany. – Potargało czy porwało?
obciążył ją swoim
spojrzeniem, niekrycie podziwiając jej odkryte ciało. – Nie można kogoś obciążyć spojrzeniem, nie ma takiego słowa
jak niekrycie. Przeciwieństwem skrycie jest otwarcie. Można być pełnym
niekrytego podziwu, ale to nieco inna konstrukcja.
Choć podzieliły
ich całe lata, wciąż pamiętała jego zapach. Poznałaby go nawet wtedy, gdyby ją
oślepiono. – Żaden wyczyn, chyba że laska ma receptory
zapachu w oczach, a nie w nozdrzach.
Verethragn
skrzyżował spojrzenie z Ivoo`hne. Jej karmazynowa aura rozedrgała się, pulsując
dookoła. – O co chodzi z tą aurą? Iwona świeci w
ciemnościach jak napromieniowana? Czy też wszystkie wilkołaki są domyślnie
zdolne do widzenia nastrojów pozostałych osób?
Na policzkach
pojawiły jej się wypieki w kolorze włosów. – Niby nie
ma w tym nic dziwnego – włosy bohaterki są czerwone, wypieki to inaczej
rumieńce, czerwone rumieńce to normalna sprawa... jednak wypieki w kolorze
włosów uparcie kojarzą się z włochatymi bułeczkami.
W porównaniu do
niego – W porównaniu z nim.
– Dość –
powtórzył spokojniej. Ivoo`hne rozchyliła usta, by coś powiedzieć. Nie zdążyła.
Samiec przywarł do jej warg. Objął ją ramionami, wciąż krępując jej ręce. Mogła
poczuć jego żar, jego tęsknotę, która z miesiąca na miesiąc stawała się coraz
bardziej wyniszczająca dla niego. Teraz wszystko zniknęło. Znów mógł jej
dotykać, znów mógł spoglądać w jej pełne wiecznej wściekłości oczy i walczyć z
jej ognistym temperamentem. – Czy oni nie są czasem ze
sobą zbyt blisko spokrewnieni? Słusznie wydaje mi się, że ona jest jego ciotką?
Rozdział 4
Wiatr śpiewał mu
w uszach pieśń krwi, kiedy mknął przez rozłożyste równiny. Powietrze, które
przecinał z ogromną prędkością, chłostało jego pysk lodowymi biczami. – Pysk tego wiatru?
Jego umysł był
zaćmiony przez jedną prostą myśl: zabić. Rozszerzał płatki nozdrzy w
poszukiwaniu ściganego zapachu. – Umysł
rozszerzał płatki?
Przemieniony w
formę crinos alfa szarpał się w ucisku krwiopijcy. Przygnieciony grzbietem do
ziemi nie miał swobody ruchów. Warczał wściekle, usiłując wyrwać szczękę z
wampirzego uścisku. Siłował się pół ludzkimi, pół wilczymi łapami. – Sęk w tym, że leżąc na grzbiecie, miał całkiem wygodną
pozycję defensywną, bo mógł sięgać wroga pazurami wszystkich czterech łap. Nie
rozumiem, dlaczego wilkołak nie mógłby w tej pozycji rozorać wampira. Coś
takiego, tylko w poziomie http://www.geochembio.com/IMG/confront13.jpg
Paraliżujący ból
zniewolił nieśmiertelnego wraz z odgłosem pękających kości. – Ból zniewolił kości?
Wampir dźgał na
oślep ostrym kamieniem, trzymanym w prawej dłoni, jednocześnie lewą siłując się
z wilkołakiem. – Jeśli ten tu wąpierz ma w sobie
tyle siły, żeby jedną ręką utrzymać wściekle miotającą się bestię, to nie
rozumiem, dlaczego w ogóle zaczynał uciekać. Przecież jednym sierpowym
znokautowałby pół wioski.
Odrzucane resztki
tkanek już lizały oranżowe języki. – Tkanki zabrały
się za lizanie języków?
Kasztanowłosa piękność – Kasztanowowłosa, chyba że dziewczyna faktycznie zamiast włosów hodowała na głowie kasztany.
Jej krągłe, jak
zauważył Bertis, piersi falowały subtelnie, aż żal było odwracać wzrok. // —
Ciężki orzech do zgryzienia — dodał Sven, podążając za wzrokiem przyjaciela.
Siłą rzeczy, jego przyrodzenie wypełniło kieszonkę w gaciach. – Nie bardzo wiadomo, czyje przyrodzenie. Ten element garderoby,
o którym piszesz, to raczej saczek niż kieszonka.
Przy obecnej
formie zdania wyobrażam sobie jedynie współczesne bokserki, a gdyby czyjś penis
miałby wypełniać naszytą z zewnątrz kieszeń, musiałby być giętki i długi jak
wąż. Ale hej, to obcy gatunek, może nie obce są im takie sztuczki.
Rozdział 5
Włożył tyle
wysiłku w przejście jej, by dowiedzieć się niczego. – Uciekło przeczenie.
Nan`naanatl nagle
dziwnie zniknęła z lykańskich salonów, gdzie zazwyczaj było jej pełno. – Serio, jakich salonów? Póki co zaprezentowałaś nam jedynie
coś, co przy dobrej woli przypominałoby wikińską halę (skáli).
Czas najwyższy,
by opowiedzieć się po czyjejś stronie. Poprowadzić jedną ze słabszych watah i
zwyciężyć w tym młynie. – Dlaczego uważa, że słabsza
wataha ma szanse na zwycięstwo?
W porządku.
Pójdziem do mnie – Pójdziemy, bo gwara nie
pasowałaby do stylu, w jakim utrzymana jest reszta wypowiedzi tej postaci.
Wioska Co`sael
była nietypowo ulokowana. Sael Budowniczy, lykanin o nieprzeciętnym zmyśle
budowlanym, zapragnął swój dom wkomponować w skalną ścianę. Pojedyncze chaty
były niczym innym jak zamieszkałymi jaskiniami. Wszystkie ciągnęły się jedna
obok drugiej wzdłuż stromej góry, a prowadziła do nich wąska i niebezpieczna
ścieżka wydrążona w kamieniu. – Dlaczego nie
było im pioruńsko zimno?
Co`sael słynęli
przy tym z wyjątkowo pokojowego nastawienia. Ich alfa, założyciel i ojciec,
miał siedem córek. Żadna z nich nie nadawała się do wojaczki. Sael wpadł więc
na genialną myśl i wszelkie spory rozwiązywał poprzez miłosne sztuczki swoich
córek. Ziemie Ysbe zasłynęły więc nie tylko wyjątkową osadą jednej z wilczych
watah, ale również samicami, chętnie rozkładającymi nogi przed każdym
strudzonym wędrowcem. – A co, każdy jeden strudzony
wędrowiec był tak niesamowicie ważny dla polityki tej wsi? Nikt nie robił
żadnych scen zazdrości? Nie było problemu z nieślubnym potomstwem i
dziedziczeniem? Czyżby metodą Saela na zdominowanie świata była liczebność?
Obłędne oczy,
które lata temu zaszły bielmem – Obłędne czy
obłąkane?
Zdeptają marne
robactwo. – Zadepczą.
Rozdział 6
Miano to
wypowiadały drżące z trwogi usta, skąpane w pocie i krwi, zlepione mieszanką
śmierci niby kleistym, diabelnym miodem. // W morzu pożogi zalali całą
wioskę, uśmiercili i zabarwili szkarłatem. W powietrzu nad pobojowiskiem unosił
się multum zapachów – zabójcza mieszanka śmierci, trupów, szklistej
posoki i spalonych ciał. – Szał powtórzeń.
Odchodzili,
zostawiając za sobą spustoszałą osadę – Spustoszoną
albo opustoszałą.
ogień ospale
smagał ściany – Nie można smagać ospale, w
smaganie trzeba włożyć energię.
przelewające się
nieopisanym cierpieniem dzikie, krucze ślepia. – To przelewające też mi tu nie pasuje do kontekstu.
Tylko Starsi
watahy poznali tę pełną makabry twarz, przelewające się nieopisanym cierpieniem
dzikie, krucze ślepia. Na jej szyi przylegał do skóry przetarty sznureczek z
nawleczonymi nań kłami krwiopijców. – Gdzie twarz ma
szyję?
Widmo dawnych
dziejów, samica samego Varga (...) Każdy z trenujących zacisnął dłonie na
orężu, gotów zaatakować obcą morderczynię – Jeśli
jest z nimi tak blisko spokrewniona, wszyscy rozpoznają ją na pierwszy rzut
oka, i najprawdopodobniej znają historię jej życia, jak może być obca?
jej skóra
wyglądała, jakby miała zaraz się potargać od najdrobniejszego grymasu. – Potargać można włosy, skórę nie bardzo.
Te anomalia na
pewno nie dotyczą jedynie Nasher – Te anomalie.
— Ptaki nie
latają. Stały się niewolnikami wiatru. // Wojownicy skrzywili się na tę
metaforę. – Metaforę? Jakie jest wobec tego właściwe
znaczenie tych słów?
W bezwarunkowym
odruchu wymierzyła siostrzenicy siarczysty policzek. Skóra boleśnie zapiekła
Lisicę. Jej struny głosowe zadrgały, wypuszczając basową symfonię grozy. – Basowa symfonia grozy nie jest zbyt fortunnym określeniem.
Podsumowanie
Nie masz pojęcia,
jak ucieszył mnie ten tekst. Wciąż miałam w pamięci twoje poprzednie
opowiadanie, więc i po tym nie spodziewałam się zbyt wiele. Po przeczytaniu
dostępnych rozdziałów, wciąż nieufna, wzięłam na spytki twoją betę, ciekawa,
czy ten skok jakości to raczej twoja czy jej sprawka. Okazuje się, że
zasługujesz na aplauz z mojej strony. W nieco ponad rok udało ci się
przeskoczyć aż trzy stopnie w naszej skali! Jestem z ciebie ogromnie dumna.
Przy okazji, mogę
też pochwalić Nearyh za dobrą robotę, gdyż rozdziały betowane przez nią
pozytywnie odcinają się na tle pozostałych.
W zasadzie
żałuję, że zgłosiłaś się do nas jedynie z sześcioma rozdziałami. Byłam w stanie
ocenić twoje zdolności językowe, to, jak budujesz postaci i świat, ale nie
dowiem się niestety, jak sobie radzisz z panowaniem nad długofalowymi wątkami.
Czy poczynania twoich postaci będą mieć sens? Czy uda ci się wiarygodnie
przedstawić intrygi i politykę? Jestem tego naprawdę ciekawa.
Póki co, widzę
tylko jedną, potencjalnie poważną wtopę. Chodzi o wielkość osad i plemion,
które opisujesz. Widzisz, jest coś takiego, jak minimalna ilość
osobników, przy której populacja ma szanse przetrwać. Wbrew pozorom nie
wystarczy mieć jedynie samczyka i samiczki, żeby wyhodować sobie całe, zdrowe
społeczeństwo. Zabiłyby ich choroby genetyczne. Uważa się, że dopiero około
tysiąc osobników może stworzyć populację, która nie wymrze na przestrzeni stu
lat. Wpływ na powodzenie ma mnóstwo różnych czynników. U ciebie jeden z nich
odstaje od normy, na szczęście na twoją korzyść: wiek. O ile dobrze rozumiem,
twoi lykanie mogą żyć w dobrym zdrowiu i dwieście lat. Ile czasu pozostają
jednak płodni? Ile zazwyczaj mają dzieci? Ile osób żyje w jednej osadzie? W
lodowej wiosce stoi paręnaście chałup. Zakładając po trzy osoby na dom (bo może
ktoś ma dwójkę dzieci, ale może ktoś jest samotnym wdowcem), daje to nam około
pięćdziesięciu osób we wsi. Co z osadą Czarnokrwistych? Niemal każdy
mieszkaniec ma tę samą krew w żyłach, co wiele mówi o praktykach chowu
wsobnego. Czy między poszczególnymi osadami krąży materiał genetyczny? Nic nam
o tym nie wiadomo. Chyba tylko klan Saela poradziłby sobie z tym problemem.
Zdarza ci się
jeszcze czasem użyć jakiegoś słowa w niewłaściwym kontekście, ale jestem pewna,
że długotrwała współpraca z betą pomoże ci to wyeliminować. Jeśli ktoś będzie
ci ciągle zwracać uwagę na te błędy, sama zaczniesz je w końcu zauważać.
Kolejnym, nad którym powinnaś popracować, jest stosowanie dywizów, które
uparcie pojawiają się w twoim tekście zamiast pauz.
Fyev`ord,
Asund`in, Voa`rah, Nan`naanatl, Piedje-nai'te, Ra`reheter, Co`athl, Ra`ghon,
Khe`reheter, Ka`min, Ra`guarr, Loi`shaa, Ero`d, Ivoo`hne, Khe`nyrr, Co`sael,
Ero`d, Ofij`lia – Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu
R'lyeh wgah'nagl fhtagn, W swym domu w R’lyeh czeka w uśpieniu martwy
Cthulhu. Jesteś pewna, że to nie on właśnie podsunął ci w plugawych wizjach
te nazwy? Doceniam, że masz w tej czkawce jakąś metodę, bo wydaje mi się, że
Ra' odnosi się do watahy lub potomków, a Co' do wioski. Ale co z resztą? Pośród
tych wyciągniętych ze sztampowego high fantasy apostrofów, rozrzuciłaś też
całkiem normalne, norweskie imiona (Yormund, Haakon,
Halvor, Sven). Do norweskich imion jako takich nic nie mam, ale sposób, w jaki
rozdystrybuowałaś je w tekście, nie ma żadnego sensu. Masz cały wielki kraj, w
nim różne szczepy o różnych kulturach i pochodzeniu. Gdyby jedna rodzina
używała jedynie nordyckich imion, druga tych zapostrofowanych, a trzecia, nie
wiem, egipskich (bo w twoim tekście możemy też znaleźć i Setha), miałoby to
ręce i nogi, ale obecnie nie ma w twoim nazewnictwie żadnego systemu.
Szczególnie
jestem zadowolona z opisu potyczki między Iwoną a Verethragnem. Wyszło z
sensem, naturalnie, bez udziwnień i prawdopodobnie. Początkujący pisarze dość
często potykają się na opisach bójek, ale ty wyszłaś z tego testu obronną ręką.
Twoi bohaterowie
mają wyraziste charaktery, świat, który opisujesz, jest bogaty w szczegóły i
przemyślany. Bardzo podoba mi się rozbudowana mitologia, wpływająca na
postrzeganie świata przez twoje postaci. Podoba mi się, że postanowiłaś
umiejscowić przedstawicieli tej samej rasy w zupełnie różnych pozycjach
startowych (lodowa pustynia, las, skalne ściany), bo będzie można z
zainteresowaniem obserwować, która z frakcji lepiej poradzi sobie z
nadchodzącym kataklizmem.
Naprawdę, już
dawno żadne oceniane opowiadanie nie dało mi takiej przyjemności podczas
lektury. Z informacji umieszczonej na blogu wnioskuję, że postanowiłaś postawić
na jakość, a nie na ilość, i ta decyzja zdecydowanie procentuje. Wystawiam ci
zasłużoną, tłustą czwórkę z plusem, z nadzieją, że pewnego dnia będę mogła
postawić ci też piątkę.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHe.
UsuńHehehe.
Hehehehehehehehe.
Hahaha.
Hahahahauhohaiaohheheheehuhiihi.
A, sorki, Wy tak na poważnie? ;D
UsuńA nie pomyśleliście, że osoby, które zgłosiły się do kilku ocenialni zrobiły to po to, aby dostać kilka opinii? Kilka punktów widzenia?
UsuńMhm, to tylko jeden z leveli, na których ten komć jest zły. Niemniej powodzenia, nasze stanowisko jest bardzo zgodne. Nie jesteśmy zainteresowani.
UsuńPo prostu zamiast kilku kiepskich zdychających ocenialni będzie jedna kiepska zdychająca ocenialnia.
UsuńTeż mi halo.
Jo. A tak poza tym:
Usuń1. Komć brzmi, jakby komuś kij w tyłku wychodził czołem. Mój personal fav to chyba „Zamkniętej Grupie platformy Facebook” – no dzięki, bez tego nie mielibyśmy pojęcia, co to fejs (chociaż profesjonalny, wykwalifikowany DREAM TEAM też mnie porusza dogłębnie). A przy fragmencie o ufaniu sobie aż mi się kryształowa łza wzruszenia zakręciła w oku. Ale wiadomo, sirius biznesy i w ogóle. Brakuje mi tylko zapewnienia, że oferujecie pracę w młodym, prężnym zespole.
2. Na miejscu autorów bym się zdenerwowała, że ktoś bez pytania mnie o zgodę i zdanie i zdanie zdecydował, że dostanę jedną ocenę zamiast kilku. Bo nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale ocenialnie są dla autorów, a nie na odwrót.
3. Ja wiem, że wy rozsyłacie ten spam, nawet nie patrząc gdzie, choćby na takie dawno umarłe ocenialnie, jak Oceny Opowiadań, i nie spotkało nas żadne wyróżnienie, ale…
4. Macie świadomość, że na naszej ocenialni działa… no nie wiem, na przykład osoba, która dała wam kaktusa? Wiecie, takie odznaczenie dla najgorszych ocenialni. Już widzę, jak pędzi do współpracy, mało sobie nóg nie połamie.
5. My nie mamy kryteriów, a regulamin jest dla zgłaszających się. A żeby odrzucać wskazówki, będąc ufnym w swoją nieomylność i doświadczenie… cóż, imo trzeba być alternatywnie inteligentnym. Ja nie sądzę, żeby i za kilkadziesiąt lat przestały mi być potrzebne opinie innych, nawet będąc ekspertem w danej dziedzinie, wciąż mogę się tyle nauczyć od innych ludzi, poznać tyle innych punktów widzenia. To jest dla mnie zupełnie fantastyczne i nie rozumiem, jak można z tego rezygnować.
6. „Wielu z nas z ocenianiem ma do czynienia od kilku lat. Nie trzeba nas uczyć, co robić. Jak pisać.” Brednie. Niektórzy od kilku lat piszą dokładnie takie same kocopoły.
7. „Mamy pewność, że taki powiew świeżości przywróci nam siły do dalszego pomagania autorom blogów ocenianych i sobie nawzajem”. Ja bym nie miała pewności co do siebie, a wy już macie do wszystkich hipotetycznych współpracowników? Doprawdy wzruszonam. Przewiduję jednak to samo, co Deneve – po prostu będzie jedna ledwie dychająca ocenialnia zamiast kilku.
8. Żeby „starzy wyjadacze”… Albo dobra, z innej strony – osoby, które mają – uwaga, sirius biznesy – pewną renomę w ocenialnianym światku czy po prostu piszą z sensem, osoby, które można nazwać naprawdę wykwalifkowanymi, chciały zostawić swoje ocenialnie, musiałyby mieć w sobie po prostu tony samarytańskich uczuć. Wizja Gayi, Isamar czy Claudinelli oceniających obok np. Marty czy innych aktualnych gwiazd (soraski, nie jestem na bieżąco z nickami) ocenialni jest dla mnie tak abstrakcyjna, że nie umiem sobie tego wyobrazić.
9. Wut, u nas wszyscy pracują i decydują na równych prawach. U was nie, że to jest jakaś rewolucyjna idea wymagająca ogłoszenia?
10. Taki sam stupor wywołuje u mnie fragment o celowym wytykaniu sobie błędów. Wskazywanie sobie błędów nawzajem jest dla mnie oczywiste i nie pojmuję, jak można robić inaczej. Że nie robi się tego z fochem publicznie, tylko przed opublikowaniem oceny – również. Ponownie dziwi mnie świat, w którym trzeba o tym informować.
11. „Autorzy blogów zgłoszonych po zapoznaniu się z naszymi podstronami sami zdecydują, kto i na jakich warunkach będzie ich oceniał”. Eee… a to coś nowego, tak?
12. Przepraszam, co zmieni brak regulaminu, jak teraz i tak wszyscy mają je w dupie? No serio, ile osób ocenia w terminach wyznaczonych przez regulaminy?
13. Wolna amerykanka doprowadzi do tego, że ludzie nie będą przez dwa lata oceniać, bo im się nie chce ani tego robić, ani kogoś powiadomić o odejściu, a autorzy będą w kolejkach czekać do usranej śmierci. Za często to widziałam i przerabiałam na przykładzie zdawałoby się odpowiedzialnych ludzi, żeby sądzić, że będzie inaczej. A to były ocenialnie, które miały regulaminy.
14. Kolejka niezmienna od kilku miesięcy może przytłaczać. No to może by chociaż raz z łaski coś na te kilka miesięcy ocenić? Chyba że chcecie, żeby blogi w kolejce zmieniały się wam jak w kalejdoskopie, żeby było fajnie.
W dodatku ten komentarz jest trochę (bardzo) nie na miejscu. Bo Pomackamy nie umiera - no, chyba że w tajemnicy, w cichej agonii.
UsuńBez szefostwa, loool.
Ojej, errata, w drugim punkcie dwa razy powtórzyłam "i zdanie".
UsuńLOOOOOOOL. Ragequit po cichu, usunięcie komcia, który zyskał odpowiedzi (i który wisi na fafnastu innych ocenialniach, więc tym bardziej ma to sens). Bardzo dojrzałe, doprawdy.
UsuńNie pozwolę tej Okazji Życia zaginąć!
Usuń"Zawieszenia, zamykanie kolejek i brak nowych, chętnych do pracy osób nie służą dalszemu rozwojowi ocenialni prowadzonych na serwisach blogowych. Znamy to z autopsji i chcemy uniknąć regresu, z którym stykamy się na co dzień na odzielnych platfomach oceniających.
FUZJA powstała 26.02.2015.
Projekt polega na połączeniu sił i wspólnemu ocenianiu na nowym blogu.
Bez regulaminów.
Bez szefostwa.
Bez presji czasu.
NA JAKICH ZASADACH DZIAŁAMY?
Kryteria każdy dostosowuje na własnej podstronie, dzięki której nowi zgłaszający będą wybierać Oceniającego. Kolejki i oceny będą publikowane przez wszystkich chętnych na stronie głównej. W ten sposób każdy będzie miał szansę pracować z nowymi osobami oraz zmienić stan swojej kolejki, która - niezmienna od kilku miesięcy - może przytłaczać.
Pragniemy więc wymienić się blogami z kolejek. Wymieszać je i dopasować do tego, co faktycznie chcemy oceniać. Ułatwieniem jest też fakt, że na wielu ocenialniach blogi zgłoszone się powtarzają. Równocześnie mając na uwadze wymagania autorów blogów ocenianych - poinformujemy ich o fuzji i zapytamy, do którego Oceniającego chcieliby trafić. Mamy pewność, że taki powiew świeżości przywróci nam siły do dalszego pomagania autorom blogów ocenianych i sobie nawzajem.
POSZERZAMY HORYZONTY!
Uczymy się od siebie. Dyskutujemy, działamy wspólnie. Bez rywalizowania znanego z czasów świetności "Onetu", bez wytykania sobie błędów celowo palcem. Kontaktujemy się na Zamkniętej Grupie platformy Facebook. Rozwijamy się, wymieniamy doświadczeniami.
Pragniemy stworzyć profesjonalny DREAM TEAM, w którym każdy będzie odpowiedzialny za siebie samego.
O szczególną uwagę prosimy "starych wyjadaczy". Zależy nam na rzetelności wykwalifikowanego składu i współpracy będącej czystą przyjemnością. Wielu z nas z ocenianiem ma do czynienia od kilku lat. Nie trzeba nas uczyć, co robić. Jak pisać. Nie potrzebujemy wskazówek, regulaminów i kryteriów. Autorzy blogów zgłoszonych po zapoznaniu się z naszymi podstronami sami zdecydują, kto i na jakich warunkach będzie ich oceniał.
Pomysł jest jeszcze niedopracowany, lecz liczymy na pomoc. Chcemy, aby był to WSPÓLNY projekt. Aby każdy był zadowolony i mógł w pełni obdarzyć zaufaniem innego Oceniającego, gdyż każdy z nas zostanie administratorem nie tylko swojej podstrony, ale również głównego bloga. Aby wszyscy pracowali na równych prawach, na jednej prężnie działającej platformie, a nie kilku ocenialniach, które w rzeczywistości od dawna już tylko stoją w miejscu.
RAZEM MOŻEMY OSIĄGNĄĆ WIĘCEJ!
DO PROJEKTU DOŁĄCZYLI:
- Niebieskim Piórem
- Shiibuya"
Na Opieprzu też skasowali. Może uznali za niegodnych? Smutek. A ja już widziałam fuzję Opieprzu z Ostrzem Krytyki :c.
UsuńOjej, właśnie zobaczyłam to:
Usuńhttp://shiibuya-dla-obsady.blogspot.com/p/regulamin-dla-oceniajacych.html
czy to: http://shiibuya-dla-obsady.blogspot.com/p/obowiazki-zastepcy-i-sekretarza.html
i jakoś przestałam się dziwić przynajmniej części tego komcia z ofertą.
Bo to jest profesjonalna ocenialnia, biznes i te sprawy. Jak ktoś twierdzić, że nie?
Usuń*jak ktoś śmie twierdzić.
UsuńŁał. Brakło mi słów, aby opisać to, co czuję. Naprawdę, ale to naprawdę nie spodziewałam się AŻ TAK DOBREJ oceny, jest mi niezmiernie miło i chyba się zarumieniłam.^^ Szerzej odniosę się do tekstu za parę dni, ponieważ tonę w gruzach mojego pokoju i nie potrafię się mocno skupić.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie, kłaniam się nisko i wracam za kilka dni!
Pozdrawiam.
Będę czekać :D
UsuńPrzede wszystkim dziękuję raz jeszcze za ocenę. Do Wilczych Dziejów staram się przykładać, ale wiadomo, zawsze coś umknie i nigdy nie będzie idealne. Wasza ocena z pewnością wiele mi pomoże. Jest pisana obiektywniej, niż komentarze (bezcennych) czytelników.
OdpowiedzUsuńPo kolei więc, w kwestii cudzysłowowa to moje lenistwo, wklepałam tekst w ramkę i wrzuciłam, nie edytując w Wordzie, a nie potrafię w inny sposób wyczarować tych właściwych.
Nad kodem także muszę jeszcze popracować, powalczyć z divami, szukam kodów, które zadziałają na blogspot. Resztę chyba dam radę zwalczyć.
"Domyślam się, że Epoka czasu jest epoką, bo Czas Czasu brzmi durnowato, ale co było złego w ujednoliceniu zapisu w drugą stronę?" - Właściwie, chyba przerost formy nad treścią. Czas mi tak ładnie brzmiał, że żal mi było z niego zrezygnować. Pomyślę nad synonimem dla czasu lub zrobię epoki.
Z tą boginką drewna nie mam nic na swoją obronę. Pewnie przy pisaniu wpadło mi do łba i tak zostało, nieprzemyślane.
"Wydarzenia stają się ważne dopiero po interpretacji? Oj, chyba nie." - Ech, musiałam źle to sformułować. Miałam na myśli, że wizje są niezrozumiałe, ale trzeba je zinterpretować, by dostrzec ich sens i to, jak są ważne.
Bęc, w sensie brzuch. Że... nie? To słowo w mowie potocznej istnieje wszędzie wokół mnie, chyba nawet kiedyś je gdzieś wyczytałam, ale może... Może to jakaś okoliczna gwara...^^
" Jak można cechować się bluźnierstwem?" - Miałam na myśli bluźnierczymi zapędami. Chyba znów przedobrzyłam?
Ery figurujące na początku rozdziałów odnoszą się do czegoś innego, bardziej do konstrukcji całego świata, nie jednej z religii. W Wilczych Dziejach będziemy świadkami nastąpienia trzeciej ery, wtedy będzie to może bardziej zrozumiałe. Może powinnam to ująć w tekście, wyjaśniając, co odróżniło pierwszą erę od drugiej...
"Zamilknijcie, dzieci lasu, albowiem spotka was gniew Tego, Który Stworzył się Sam i Cały Świat." - gdyby pełnił funkcję "bowiem", byłoby z tym zdaniem źle? Bo chyba w takiej formie zamierzałam użyć "albowiem". Zamilknijcie, bowiem spotka was gniew (jeśli tego nie zrobicie). Tak to miało być.
Z rozdziału drugiego naświetliłaś mi sporo błędów, spowodowanych chyba po prostu brakiem researchu. Będę musiała go nieco przebudować, bo wyszedł on na zasadzie "nie hodują trzody, żebym mogła pisać o ich problemie".
"Odbiły piętno w smutku i pustce, czy też to właśnie te elementy były samym piętnem?" - źle to skonstruowałam. Smutek i pustka były efektem piętna.
Znajda natomiast jest tylko iluzjonistką, nie magiem jako tako.
Rzeźbą drzew chciałam określić... no puszczę. Krzaki, drzewa, las. Palisada miała jakby współgrać z ich formą. Przerost formy nad treścią, again? ;/
" Czy bękart bełkocze jakoś inaczej niż dziecko z prawego łoża?" - Może nie, ale jest bardziej dramatyczny.^^
UsuńCo do aury, długowieczni (wampiry, wilkołaki) posiadają takie niematerialne aury. Ich kolor, wibracje zależą od nastrojów. Starsi, bardziej doświadczeni "wyczuwają" swoje i cudze aury.
" Czy oni nie są czasem ze sobą zbyt blisko spokrewnieni? Słusznie wydaje mi się, że ona jest jego ciotką?" - Nie, nie. Umieściłam drzewo genealogiczne w jednej z zakładek. Iwona miała matkę, wuja, dziada, natomiast o rodzinie Veretha nie wspomniałam nic, tak jak i nie połączyłam go z Iwoną więzami krwi. Wiem, że wataha nazywa się niby Czarnokrwistymi, że sugeruję, że płynie w nich jedna krew, ale to dlatego, że jakby... Są watahą, są wielką rodziną, jakby narodowością. To tak jak powiemy, że włosi mają ognisty temperament, co nie znaczy, że są spokrewnieni.
"Serio, jakich salonów? Póki co zaprezentowałaś nam jedynie coś, co przy dobrej woli przypominałoby wikińską halę (skáli)." - Z tymi salonami, to taka przenośnia. Wilki od powstania Wilczej Rady spotykają się, paktują, ustalają itp. Nie zabijają się już jak wściekła zwierzyna, gdy tylko napotkają kogoś spoza swojej watahy. Utemperowali jakby swoje charaktery. Tymi "salonami" chciałam określić jakby ich ugodę, okresy, gdy się spotykają, wiece, zebrania.
"Dlaczego uważa, że słabsza wataha ma szanse na zwycięstwo?" - Bo tylko słabszą watahę mógłby jako wygnaniec przejąć, a ma na tyle wysokie mniemanie o swoich zdolnościach przywódczych, że wierzy w swój sukces.
" Łzy nie są jedyną bronią kobiety. Masz między nogami inną i lepiej naucz się jej używać" (cyt. Starcie Królów) - Ot, mogłoby to być motto Saela, którzy szczerze w nie wierzy i chętnie oddaje swe córy, byle mieć spokój w osadzie.
"Jeśli jest z nimi tak blisko spokrewniona, wszyscy rozpoznają ją na pierwszy rzut oka, i najprawdopodobniej znają historię jej życia, jak może być obca? " - Sęk w tym, że wielu Czarnokrwistych zginęło podczas wojen Guarra, kiedy rzeczony Varg, Ayeru i inni poznikali. Ci, którzy obecnie żyją w Ero`d są w większości młodzikami, którzy nie mają prawa pamiętać Ayeru inaczej, niż z opowieści i nie każdy z nich (głównie trenujących młodzików) miał możliwość ją poznać.
" — Ptaki nie latają. Stały się niewolnikami wiatru. // Wojownicy skrzywili się na tę metaforę. – Metaforę? Jakie jest wobec tego właściwe znaczenie tych słów?" - Ponieważ zginął ostatni protektor, żywioły zaczęły szaleć. Ptaki, którymi posyłano sobie wieści, stały się nieposłuszne wskutek panującego żywiołu. To jakby skutek uboczny nadchodzącej hm... apokalipsy.
Wszelkie potknięcia będę poprawiać w wolnej chwili, na szczęście nie muszę pisać rozdziałów od nowa, jak to często po tak gruntownym ocenieniu bywa. ;) Jestem Ci naprawdę bardzo wdzięczna, bo niektórych pomyłek nawet beta nie potrafi wyłapać.
Co do wielkości osad, watah, fakt, to mój błąd, duży błąd i nieraz kłębił mi się w głowie, zastanawiałam się, jak to zrobić. Mogłabym usprawiedliwiać się tym, że nie opisuję wszak liczebności, życia każdego członka każdej watahy, ale przy Lodowych Pustkowiach zrobiłam nieprzemyślaną gafę.
Z imionami i nazwami też wtopa *zawstydziła się*. To chyba jakaś durna pozostałość po grach vallheru, gdzie rzucało się po prostu fajnie wyglądającym/brzmiącym imieniem i gitara, nie zastanowiwszy się nad jego sensem, pochodzeniem etc. Chciałabym to również zmienić, ale boję się że czytelnicy zwariują...^^ Wiele imion znalazłam gdzieś w odmętach sieci, poprzerabiałam, tu dodałam literkę, tu odjęłam i zrobił się z tego burdel. Zauważyłam to już wcześniej, ale właśnie boję się, że jeśli zechcę to zmienić, to narobię sporego bałaganu.
UsuńTo, czego w ocenie obawiałam się najbardziej - charaktery postaci. Kamień z serca. :)
Po raz kolejny kłaniam się nisko i dziękuję za ocenę, bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Chyba każdy autor chciałby do Was wrócić, bo oceny są rzetelne i pomocne, nawet jeśli opcio zostanie zjechane i zrównane z ziemią od początku do końca.
Wybacz za bajzel w komentarzu, ale bajzel mnie otacza i ciężko mi się skupić.^^
Pozdrawiam ekipę. ;)
Damn it, limit znaków.^^
"Bęc, w sensie brzuch. Że... nie? To słowo w mowie potocznej istnieje wszędzie wokół mnie, chyba nawet kiedyś je gdzieś wyczytałam, ale może... Może to jakaś okoliczna gwara...^^" -- Możliwe, że gwara, osobiście widziałam też bęben jako synonim, też na "b" :P
Usuń""Zamilknijcie, dzieci lasu, albowiem spotka was gniew Tego, Który Stworzył się Sam i Cały Świat." - gdyby pełnił funkcję "bowiem", byłoby z tym zdaniem źle? Bo chyba w takiej formie zamierzałam użyć "albowiem". Zamilknijcie, bowiem spotka was gniew (jeśli tego nie zrobicie). Tak to miało być. " -- Nie, nie, bowiem i albowiem to to samo słowo, tu nie ma pomyłki. Chodzi o znaczenie tego słowa.
"Zamilknijcie, albowiem spotka was gniew" oznacza "Bądźcie cicho, bo gniew was spotka i nic nie możecie z tym zrobić, więc chociaż przyjmijcie to w milczeniu. Chyba najlepszym synonimem dla "albowiem" jest "ponieważ", jak się tak teraz zastanawiam.
"Zamilknijcie, albo spotka was gniew" oznacza "Albo wykonanie pierwszą część zdania, albo spotka was druga".
Rezygnacja z sensu na rzecz "bo brzmi tak fajnie" niemal nigdy nie konczy się dobrze :P.
"Z tymi salonami, to taka przenośnia." -- To przenośnia, która bardzo zgrzyta. Owszem, "lew salonowy" to normalne określenie występujące w polskim języku, jak najbardziej poprawne, a nawet pasujące do kontekstu w którym próbowałaś go użyć. Ale, ponieważ twój świat to paraśredniowiecze i salonów jako takich tam nie ma, równie dobrze mogłabyś pisać o lykanie "puszczającym strzałkę" sową -- skoro nie ma u nich komórek, nie mogli wykształcić u siebie takiego słownictwa. Ponieważ nie ma u nich salonów, nie mogą określać siebie lwami salonowymi tak samo, jak nie wiedzieliby co to znaczy mieć "parcie na szkło", skoro nie mają u siebie telewizji.
"to mój błąd, duży błąd i nieraz kłębił mi się w głowie, zastanawiałam się, jak to zrobić. Mogłabym usprawiedliwiać się tym, że nie opisuję wszak liczebności, życia każdego członka każdej watahy, ale przy Lodowych Pustkowiach zrobiłam nieprzemyślaną gafę. " -- Byłoby OK, gdybyś pozwoliła im żenić się między sobą. Gdyby w tej lodowej wiosce znalazła się nagle któraś z córek Saela, na przykład. Wtedy wiadomo byłoby, że klany nie rozmnażają się wyłącznie między sobą. A jeśli robią to - to muszą liczyć więcej osobników.
"Zauważyłam to już wcześniej, ale właśnie boję się, że jeśli zechcę to zmienić, to narobię sporego bałaganu." - Lepiej to zmienic teraz, kiedy masz tylko sześć rozdziałów, niż wyrywać sobie włosy z głowy, kiedy będziesz mieć ich trzydzieści.
Jeśli kiedyś jeszcze będziesz tworzyć jakieś teksty, mam nadzieję, że przyjdziesz się pochwalić. Jeśli tak, odczekaj aż napiszesz minimum dziesięć rozdziałów - już wiem, że z krótką formą dajesz sobie radę, ale bardzo chciałabym zobaczyć, jak poradzisz sobie z długofalowymi wątkami. Powodzenia!