czwartek, 17 października 2013

0042. kilka-slow-o-niczym.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: Kilka słów o niczym
Przedwieczne: Gayaruthiel&Leleth


Zarówno poprzedni szablon, jak i obecny, są bardzo ładne; estetyczne, skromne i czytelne.

Gdy samotność dokuczy zbyt mocno
Mam nadzieję, że czytałaś nasz opis i wiesz, że poezji nie dotykamy. Ja na ten przykład jestem zbyt przyziemna, i kiedy czytam: Zastanawiam się, czy kiedyś moja kołdra zgrubieje, rozszerzy się i wreszcie okryje mnie całą, to zastanawiam się, dlaczego bohaterka nie kupi sobie większej, cieplejszej puchówki. Bo jeśli miała to być metafora, to nie wiem, czego. 

pod śliską, zimną pościelą (...) Moje łóżko jest śliskie jak łuski ryb — To powtórzenie, choć nie jest technicznie błędem, jest jednak niezgrabne. 

Nie cierpię tego zapachu – oplata mnie szczelnie co noc, a jego oddech sprawia — Oddech zapachu? Czy oddech tego Czegoś? 

Twoje imię nadal jest tylko imieniem, ale mam tyle zimnych, bezsennych nocy, by je dla ciebie wymyślić. — Słucham? 

cały pachniesz potem i pieprzem — Przyprawiając kochankę o serię niekontrolowanych kichnięć. 

zapach przywodzi na myśl biały puch i szlachecki jedwab — Rozumiem, że bohaterka jest z tych, co słyszą kolory i smakują dźwięki? Czy biały puch pachnie inaczej od zielonego puchu, a szlachecki jedwab od królewskiego? Jak w ogóle pachnie jedwab? 

Ach, gdybyś tylko mógł dotykać naprawdę! — O nie. O nie nie nie. Tylko nie wytłuszczone, podkreślone słowa. Ten tekst tego nie potrzebuje. Naprawdę. 

Próbuję ignorować oba zegary, wpatrując się w sufit, na którym rysują się blade, księżycowe pręgi. — Jak mam nieszczęście spać w pokoju z tykającymi zegarami, to po prostu je wyłączam. A u siebie w domu mam tylko bezdźwięczne elektroniczne. Wnioskuję z tego, że bohaterka lubi się umartwiać, pozwalając na tykanie zegarom, które wzbudzają u niej niepokój.

Tekst jak tekst, samotna kobieta wzdycha do wymarzonego kochanka, dopieszczając w wyobraźni detale jego wyglądu i charakteru. Język jest łatwo przyswajalny, tu i ówdzie trafi się niezręczna metafora, ogółem jest poprawnie, ot, portrecik. 

Psychoza 
Zaciskam palce na włosach i ciągnę je tak mocno, aż dźwięk wyrywanych cebulek zagłuszy ciszę — Dobre, mocne zdanie działające na wyobraźnię, pomyślałam. A później skonsultowałam się ze współautorką, która po pierwsze wyraziła zgoła odmienne zdanie, a po drugie powiedziała i zacytowała coś, co sprawiło, że poszłam po rozum do głowy. 

UWAGA! MOŻLIWY SPOILER DO TAJEMNICY BLADEGO KONIA AGATHY CHRISTIE!
Co powiedziała?
Rzecz, która zwróciła moją uwagę. Coś takiego: „Biedna, kochana pani, cierpiała bardzo. Ta okropna rzecz na jej mózgu, powiedzieli, że to nowotwór, a ona była taka zdrowa przedtem. Żal było patrzeć na nią w lecznicy i na jej włosy, gęste białe włosy, które zawsze farbowała co dwa tygodnie, wypadające, na poduszce. Wychodziły garściami". I wtedy, Mark, pomyślałam o swojej przyjaciółce, Mary Delafontaine. Wypadły jej włosy. I przypomniałam sobie, co opowiadałeś o jakiejś dziewczynie, spotkanej w kawiarni w Chelsea, która pobiła się z inną i wyrywała jej garście włosów. Włosy nie wychodzą tak łatwo, Mark. Spróbuj, tylko spróbuj pociągnąć swój włos, wyrwać z cebulką! Spróbuj tylko! Widzisz. To nie jest normalne, że tym wszystkim ludziom wychodzą włosy z cebulkami. To nie jest naturalne.
KONIEC SPOILERU 

Autorko, spróbuj sobie wyrwać włosy garścią. Zobacz, czy dasz radę, czy wyjdą ci jakieś poza pojedynczymi (które zwykle i tak miały wypaść). Jeśli twój bohater nie cierpi na zatrucie talem czy inną ciężką chemią i sobie nie wyrywa tych włosów po jednym, co niestety wyglądałoby dość śmiesznie i mało romantycznie, to no way. Przykro mi niszczyć tę piękną wizję obrzydliwą logiką.
Poza tym — dźwięk wyrywanych cebulek? Serio?  

Podkreślenia słów są zbędne i pretensjonalne. 

Cholerna, nieczuła hipokrytka! — A hipokryzja zapalniczki przejawia się jak? W którym momencie mówi jedno, a robi drugie?

Mówisz, że byłaś zafascynowana socjopatami, ale postać z twojego tekstu przypomina raczej zbuntowaną, samookaleczającą się nastolatkę. Nie neguję tego, że socjopaci też mogą zagłuszać ból psychiczny bólem fizycznym, ale nie jest to podstawowy wyróżnik ich zachowania. Nie jest nim też przepoetyzowanie i górnolotność. Pozwól, że zacytuję wiki: Cechy charakterystyczne: brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych, brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka, manipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów, nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość. W twoim tekście nie widać braku sumienia ani braku wstydu, ale możemy uznać, że nie było odpowiedniego tła, żeby te emocje pokazać. Twój bohater jednak poświęca myśli aż dwóm innym osobom, dziewczynce i matce, i żadna z tych myśli nie jest ani agresywna, ani manipulatoryjna. Niestety, nie udało ci się stworzyć wiarygodnego portretu psychologicznego socjopaty. 

Zapach (nie)spełnienia
Zbliżyła się do Niego i wtedy zrozumiała, że ten cudowny, podniecający zapach należał do Niego. — Powtórzenie. 

— Jestem tym, kim myślisz, że jestem — powiedział po prostu.
Głębokie. Tyle że nie. 
Po prostu jest... mało kompatybilne z sileniem się na wzniosłość. Pasowałoby raczej do zdania Jestem Krzysiek powiedział po prostu. 

A potem pomyślała, że ktoś, kto byłby bogiem, nie mógłby pachnieć takim kuszącym grzechem jak On. Bo kiedy wdychała Jego zapach, chciała grzeszyć. — Kraść staruszkom torebki, zazdrościć sąsiadowi samochodu i sprzątać w niedzielę. 

Czas płynął, jej wysuszone, włochate serce obrastało w samotność coraz bardziej — WHUT. Miało być dramatycznie, wyszło śmiesznie.

Nie poruszyło mnie to, nie przejęłam się. W interesujący sposób przedstawiłaś Szatana, ale to chyba jedyny powiew świeżości w tej miniaturce. Problem z nią jest taki, że w żadnym miejscu nie jest wystarczająco rozwinięta. Wizja senna jest za bardzo sztampowa — tu można by naprawdę zbudować fajny klimat i poszaleć z surrealizmem, przekleństwo zaś jest za mało… straszne. Końcówka wydaje się zjedzona — po prostu nie widać dramatu. A i nie czuje się go w niedopowiedzeniach.

Czasami
a zamiast tego inna na ciebie patrzy, inna cię może całować i inna może drżeć pod twoim dotykiem – ach, jak ja nie cierpię specyfiki tych palców! — Specyfika palców? Że co?

Te nawiasy są bardzo irytujące, bo zdania w nich zawarte są zbyt długie, by znaki te miały uzasadnienie. Stworzyłaś portret obsesjonatki, której nie sposób darzyć sympatią, w dodatku puenta jest zaskakująca chyba tylko dla samej bohaterki. Czytelnik wie od kilku pierwszych zdań, jak nazwać emocje, które szarpią zaborczą kobietą. 

Jeszcze wczoraj
W tym króciutkim tekście darowałaś sobie poetyckie formy i tekst od razu zyskał na wartości, przynajmniej w moich oczach. Uczucia opisywane prostym językiem są często prawdziwsze i łatwiejsze w odbiorze niż te pompatyczne i przedramatyzowane. Myślę, że lepiej byłoby, gdybyś spróbowała pisać w ten sposób częściej. 

Tik-tak
Ciężkie, ołowiowe wskazówki zegara przesuwają się coraz szybciej ze zgrzytem po okrągłej tarczy z papieru ściernego. — Dlaczego z papieru ściernego? Papier ścierny jest kiepskim narzędziem do ścierania ołowiu, bo ołów jest miękkim metalem. A jeśli to znów miała być przenośnia, to chyba kiepska, bo jak wskazówki zetrą się na papierze, to tykanie ustanie i bohater będzie wolny (i wreszcie będzie mógł się wyspać), tak...?

Podsumowując, dorosłe życie to więzienie, a człowiek nigdy nie jest tak szczęśliwy jak w czasach dzieciństwa. Jest to zgrana klisza, a w dodatku kiepski stereotyp. Nie wiem, co ma na celu, straszenie młodzieży szkolnej? Z pewnością gdzieś są ludzie, którzy nie mogą sobie poradzić z dorosłym życiem, ale na szczęście nie stanowią oni większości. Oczywiście, możesz pisać o wyjątkach, ale odniosłam wrażenie, że to miał być uniwersalny tekst, pisany, by wzbudzić w czytelniku depresję.

Zażalenie
Hmm, jestem pewna, że gdybym czytała to w liceum, zachichotałabym kilka razy. Niestety, liceum skończyłam dawno temu, i od tamtej pory tekstów zbudowanych w ten sposób widziałam zbyt wiele, żeby jeszcze robiły na mnie jakiekolwiek wrażenie. Niemniej, jest napisany poprawnie i lekko, więc uznajmy go za mrugnięcie okiem od licealistki do licealistek, i przejdźmy dalej. 

Złamana
Zupełnie nie umiem wczuć się w ten tekst, nie wiem, kto się do kogo zwraca, ani z jakiego powodu. Krótki zarys czyjegoś bólu i pretensji, z którego właściwie nic nie wynika. Jeśli chcesz, żeby czytelnik mógł wczuć się w tekst, musisz mu rzucić cokolwiek, czego będzie mógł się złapać i do czego odnieść. Ponadto powtarzanie w kółko jednej frazy niestety nie doda utworowi głębi, przeciwnie, jest to pretensjonalne.
Tekst wygląda na intymny, jeśli faktycznie odnosi się do jakichś ważnych dla ciebie przeżyć, może lepiej byłoby go zostawić w szufladzie? Nie wszystko koniecznie musi zostać opublikowane. 

Pamiątka
Dlatego boli, gdy próbujesz dotykać. Chciałabym, żebyś nie dotykał. Nigdy. Te palce są — moją pamiątką. — Nie mogę się oprzeć wizji naszyjnika ze szczątków ludzkich.  

Gdzieś blisko — po drugiej stronie pokoju — odległy o miliony wszechświatów — Mamy tu konstrukcję blisko-blisko-daleko, imho lepiej brzmiałoby daleko-blisko-daleko. Gdzieś daleko — po drugiej stronie pokoju — (a jednak) odległy o miliony wszechświatów. 

Po raz kolejny, nie mam pojęcia, o czym był ten tekst. Może jednak była to jedna z tych bardzo intymnych publikacji, które lepiej zatrzymać dla siebie? A może to miał być głęboki tekst o gwałcie albo o wychodzeniu z toksycznego związku? Na pewno, gdyby nie zmuszało mnie do tego pisanie oceny, nie chciałabym się w te dywagacje zagłębiać. Ponadto ciężko się czyta takie pourywane, nieskładne zdania. 

Idée fixe
Podwójne spacje łatwo usuniesz za pomocą funkcji znajdź-zamień, dostępnej w wordzie i w google drive. 

na twarz padły promienia wiosennego słońca — Promienie. 

Idealna pogoda na dzień spędzony tylko z miotłą ściśniętą między pośladkami. Aż zaczęłam napinać wspomniane mięśnie z ekscytacji! — Yyy... Te zdania, cokolwiek wulgarne, nie pasują do reszty tekstu. 

Przerzuciłam sobie miotłę przez ramię, jak to zwykle czynili chłopcy — A dziewczyny zwykle nosiły miotłę jak? 

— Czego ode mnie chcesz? — warknęłam, zadzierając wysoko głowę. — Przecież to ona przylazła do niego na boisko. Czy ktoś mi powie, dlaczego bohaterki-buce są tak niesamowicie popularne? 

Przecież to tylko ten ślizgoński idiota, która wygląda niesamowicie seksownie z miotłą w ręku. Ciekawe, co jeszcze potrafi z nią robić…? — WTF? Miotłą? Czy ona naprawdę rozważa to, co mi się wydaje, że rozważa? I czy nie boi się, że drzazgi jej wejdą w niewymowne? 

Jesteś tylko podstępną krewetką we wstępnej fazie rozwoju, nie zamierzam odpowiadać na żadne pytania kogoś tak ograniczonego w każdej sferze życia — Skoro jest podstępny, to raczej nie ograniczony. 

— No cóż — powiedział, kiedy ja dalej milczałam. — Inteligentnym trzeba się urodzić, teoretycznie twoja ułomność nie jest twoją winą. — Wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po głowie w sposób uwłaszczający mojej godności. // — Że co?! — warknęłam, robiąc unik przed jego dłonią. — Że co?! — powtórzyłam, patrząc na niego z rosnącą furią. — Jak śmiesz?! Ty…ty…ty… // — Ty…? — spytał z sarkazmem. // — TY…! — Aż się spociłam z nerwów i ze złości, że nie mogę wymyślić niczego godnego uwagi. // — Dalej czekam. // — Ty wampirze emocjonalny! — wypaliłam, po czym, uznawszy, ze moja inwektywa nie była zbyt powalająca, uznałam, że powalę go sama. To znaczy moim ciałem. W sensie… Omerlinierzuciałamsięnaniegojakpierwszalepszawieśniaczka! — Łał. Ziew. Nie muszę chyba pisać, że słowa Blacka to nie złośliwość, tylko szczera prawda? 

Chyba się tego nie spodziewał, bo mimo tego, że byłam od niego dwa razy mniejsza z każdej strony, a siły miałam tyle, ze powalić to ja mogłam jedynie mrówkę, to i tak runęliśmy na ziemię (...) jednym, silnym ruchem zwalił mnie z siebie tak, że jakimś niezrozumiałym dla mojego pojęcia fizyki sposobem znalazłam się pod nim — Kurczę, nie wiem, może ta straszna, niewytłumaczalna fizyka miała jakiś związek z tym, że dziewczyna była lżejsza, mniejsza i słaba? 

Niemal natychmiast zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to bardzo konformistycznie. — Che przewraca się w trumnie. Jezu. Bohaterka jest głupia jak but, ograniczona, nie panuje nad impulsami, gdy brakuje jej argumentów, przechodzi do rękoczynów, a na domiar złego jest na siłę zbuntowaną nastolatką? Za dużo tego dobrego. 

Zacisnęłam mocno powieki ze strachu, spodziewając się palącego dotyku jakieś naprawdę okropnej klątwy, gdy zamiast tego poczułam jego ciepłe usta na swoich. — Taaa. Po raz kolejny nikt poza bohaterką nie odczuwa najmniejszego zdumienia. 

Tak, jakbym nie miała władzy nad sobą, ale jakby ktoś inny kierował moim życiem. Tak, jakbym byłam bohaterką czyjegoś opowiadania. — Jakbym była, nie byłam.
Wreszcie zaczęło się dziać coś ciekawego. Niestety, ledwie do tego doszło, opowiadanie się skończyło. Podoba mi się strach i szok bohaterki dowiadującej się, że żyje w opku, bo daje mi nadzieję, że jej wcześniejsze beznadziejne zachowanie nie leży w jej charakterze. Fajne było też wymazywanie jej pamięci i drażniąca pustka, która po takim wymazywaniu zostaje. Całość jednak utrzymana była w męczącym, kwiecistym stylu. Gdyby o połowę obciąć ozdobniki, czytałoby się o wiele przyjemniej. 

Przeminęło z rozumem (I)
Muszę przyznać, że ujęło mnie nawiązanie do Dumy i uprzedzenia, uwielbiam aluzje literackie i mrugnięcia okiem do czytelnika. 

— Co cię do mnie sprowadza? — spytała niewinnie Astoria, smukłym palcem zaginając stronę w książce i zgrabnie wstając z werandy. Pansy nie omieszkała nie zauważyć, że przy tej czynności Astoria odsłoniła kawałek zgrabnego uda, otoczonego jedynie cieniutkim materiałem białych pończoszek. — Uda? Co ta dziewczyna ma na sobie, bo raczej nie długą spódnicę? 

Tak się składało, że dziadek Dracona był Mrocznym Elfem, a jego babka w jednej drugiej oszałamiającą willą, a sam Draco został poczęty w równonoc jesienną, co czyniło go jeszcze potężniejszym. — Ktoś tu czyta analizy. 

Banalna historia miłosna
w większość składająca — większości 

Mandy się wygadała, że za kuzynkę ma charłaczkę. — Mandy ma kuzynkę charłaczkę? Czy jednak Jason?

Po raz kolejny, daj sobie spokój z podkreślaniem słów. Jest to zabieg doskonale zbędny, bo odpowiednią moc wyrażeń powinna wywoływać konstrukcja zdania. 

myślała tylko o tym, czy pomysł zabicia szkoleniowca jest czyjąś własnością intelektualną, czy Pansy z czystym sumieniem może go wprowadzić w czyn jako swój własny. — Zgrabniej będzie czy też Pansy.

I nawet udało się jej trochę odprężyć, słuchając paplaniny Samuelsa, dopóki nie zobaczyła przy stole Dracona Malfoya. — Rozumiem, że sala była ogromna, a nie taka, jak typowa konferencyjna w typowej korporacji? Pytam, bo ciężko mi uwierzyć, żeby w takim pomieszczeniu przez kilkanaście minut nie dostrzegła swojego obiektu uczuć.

Jestem przyjemnie zaskoczona tym tekstem. W momencie, w którym odpuszczasz sobie poetyckość, przesadę i wysilony humor, piszesz naprawdę przyzwoite teksty. Czytało się płynnie, błędów prawie nie było widać. W dodatku po raz pierwszy stworzyłaś pełnowymiarowe postacie, dałaś im charakter, głębię, trójwymiarowość. Bez problemu dało się wczuć w sytuację i charakter Pansy, był spójny i zgodny z kanonem. Jednym słowem, jak chcesz, to potrafisz. Jasne, sam temat był, zgodnie z zapowiedzią, banalny, ale mimo to ładnie poprowadzony. Spróbuj częściej pisać przyzwoitą prozę, tym razem osadzając historię we własnym świecie i z własnymi bohaterami. Efekty mogą być bardzo zachęcające.


Gdybym miała podsumować twoje teksty jednym słowem, byłoby to poprawne. Masz dobry warsztat, niezły styl, błędy są nieliczne i raczej z gatunku tych zdarzających się każdemu, tylko że… to, co piszesz, grali już sto razy w każdym teatrze. Miłość, rozstanie, nawet nakreślona paroma kreskami psychika socjopaty — nie będę tu wspominać o uznanych pisarzach, ale piszące nastolatki kochają te tematy. Trzeba naprawdę sporego talentu, by wydobyć z tego to, co jeszcze nieoklepane, by przedstawić je w sposób poruszający. Przykro mi, ale u ciebie niczego odkrywczego nie widzę. To już co prawda w większej mierze kwestia gustu, ale te teksty nie poruszają mnie ani trochę, nie wywołują we mnie emocji — a nie jestem raczej niewrażliwa na dzieła literackie/filmowe. Nie neguję, że zapewne masz jakiś plan na te utwory czy chcesz coś w nich przekazać, ale na mnie one nie wywierają wrażenia. Widać to nawet w parodiach, które są po prostu zlepkiem tysiące razy obśmianych elementów.

W niektórych zaś tekstach wczucie się w temat jest w ogóle niemożliwe, bo nie dajesz żadnych wskazówek na temat tego co się dzieje, albo kim jest bohater. O wiele łatwiej jest współczuć komuś, o kim coś wiemy, odnaleźć się w sytuacji, którą rozumiemy. U ciebie tego brakuje.

Czasami stawiasz na przerost formy nad treścią, budując puste, bezsensowne metafory, które ładnie brzmią, ale tylko dopóki czytelnik nie włączy myślenia. Na szczęście ten błąd popełniłaś tylko kilka razy.

Mam z tymi miniaturami ogromny problem, bo nie da się z nich wiele wyciągnąć. Ani nie oburzają, ani nie zachwycają, nie dają żadnej pożywki wyobraźni. Nie ma w nich niczego, co dałoby się rozważać po przeczytaniu, przeciwnie, natychmiast wyparowują z pamięci. Ja wiem, w pewnym okresie ta sztampa zachwyca, bo piszący w tej konwencji nie tworzą na pierwszy rzut oka złych fików, bo poruszają pozornie ważne tematy. Tylko że z ich podejmowania nic tak naprawdę wynika, tyle że wczytanie się w nie boleśnie obnaża braki autora. Mam wrażenie, że twórcy takich tekstów często sądzą, że poruszenie tematów typu miłość, ból, itede, itepe, najlepiej jeszcze zapisanie fragmentów kursywą, liczne wielokropki czy nawiązania do znanych utworów, może ponadto odwołania do baśni, to też chyba modne ostatnio, na wstępie da ich utworowi +100 do jakości. Nic bardziej mylnego — właśnie w takich tematach najłatwiej ukazać swoje braki, porywając się z motyką na słońce — do napisania naprawdę dobrego tekstu w takiej konwencji trzeba nie tylko porządnego, wyćwiczonego warsztatu, ale i wrażliwości i pewnej dojrzałości życiowej. Myślę, Ariadno, że i tak pewnym osiągnięciem jest, że twój tekst jest mi zwyczajnie obojętny, a nie zniesmacza czy wywołuje inne negatywne emocje.

Jasne, bezsensownym byłoby nakłanianie cię do pisania czegoś, w czym czujesz się źle, ale przyznam, że chciałabym, żebyś wyszła poza ramy tych bezpiecznych, oklepanych tematów czy, choćby na próbę, określonego stylu — dlatego, że uważam, że masz potencjał, którego nie rozwiniesz, poruszając się w tym zamkniętym kręgu.

Mimo wszystko wystawimy cztery, bo teksty nie mają błędów i mogą się podobać młodszej publiczności, która dopiero odkrywa pewne zagrania literackie, a ostatni tekst pokazał, że jeśli tylko masz ochotę, umiesz napisać coś dobrego. Mamy dla ciebie jedną wiadomość: stać cię na więcej.


14 komentarzy:

  1. Po pierwsze, dziękuję za ocenę (zwłaszcza, że pojawiła w tak ekspresowym tempie).
    Po drugie, teraz mogę to powiedzieć i nikt mnie nie oskarży o lizusostwo: strasznie podoba mi się wystrój Waszej ocenialni. Fikcyjne bóstwo + ten caly komunistyczny wystrój, ja wiem, że to prawie nieśmieszne, tyle że dla mnie strasznie śmieszne (nic nie poradzę, że mam dziwny humor).

    Powiem szczerze, że sama uważam się za osobę dość przyziemną, ale czasami poczytuję rzeczy całkowicie nieprzyziemne, więc jakoś nie pomyślałam, że ktoś, kto dużo czyta może być przyziemny tak naprawdę, naprawdę, więc przepraszam, że musiałyście czytać coś, co kompletnie Was nie interesuje, mój błąd. Dlatego pozwolicie, że pominę tłumaczenie sensu niektórych zabiegów, które uznałyście za błędne, dziwne, nielogiczne, bo obawiam się, że choćbym stanęła na głowie, to Wy i tak tego nie zrozumiecie, bo to nie Wasza tematyka, nie interesuje to Was, więc tak naprawdę nie chcecie zrozumieć — tak, jak ja nigdy nie zrozumiem, czemu heteroseksualne dziewczyny czytają i piszą slashyki ;).
    „Autorko, spróbuj sobie wyrwać włosy garścią. Zobacz, czy dasz radę, czy wyjdą ci jakieś poza pojedynczymi (które zwykle i tak miały wypaść).” — Czy ja gdzieś pisałam, że on wyrywał sobie włosy GARŚCIAMI? Za to nie ma nic trudnego w pociągnięciu za włosy i wyrwaniu sobie paru z cebulkami — przynajmniej ja nie mam takich problemów i czasami tak robię, jak się mocno zestresuję, a mimo tego włosy mam gęste i nie, nie mam żadnego nowotworu ani innej choroby (chyba, że jest tak dyskretna, że nie ma żadnych objawów).
    „Poza tym — dźwięk wyrywanych cebulek? Serio?” — Serio. W tym cały sens. Jeśli tego nie rozumiecie, to dobrze dla Was, bo nigdy nie będzie miały problemów z jakimiś chorobami psychicznymi ;). Ale czasami niektórzy ludzie mogą się znaleźć w takim stanie, że wszystkie bodźce są w jego głowie wyolbrzymiane (każdy nawet najmniejszy dźwięk, a dźwięk przy wyrwaniu włosów jest, tylko cichy). Chodzi mi to, że on cierpi na pewne zaburzenia, gdzie wyolbrzymia sobie rzeczy małe (dla niego bardzo ważne), a zupełnie nie przejmuje się rzeczami naprawdę ważnymi (np. robienie komus krzywdy w ogóle go nie obchodzi).
    „Cholerna, nieczuła hipokrytka! — A hipokryzja zapalniczki przejawia się jak? W którym momencie mówi jedno, a robi drugie?” — powinna z definicji służyć do wykrzesania ognia, a tego nie robi — dla niego to jak najbardziej hipokryzja.
    Powiedziałam, że byłam wtedy zainteresowana socjopatami, ale nie mówiłam, że bohater opowiadania jest stuprocentowym socjopatą (choć ma ich pewne cechy). Przede wszystkim cierpi na zaburzenia psychiczne, stąd tytuł.

    Jeżeli chodzi o Zapach (…) to, tak jak napisałam, napisany jest w trochę w konwencji Romantyzmu, więc ten tekst trochę porusza się po tym obszarze kiczu, ale taki właśnie ma być. Nie mówię, że teraz uważam go za jakieś arcydzieło, pewnie, że nie — sama widzę w nim bardzo dużo błędów, bo pisałam ten tekst bardzo, bardzo dawno, ale że był pierwszym moim własnym tekstem nie w stylu „Nie wiem, o czym piszę, ale piszę, bo jestem taka cool”. Jednak Wy zwróciłyście uwagę na błędy, które w założeniu nie są błędami ;). To dość specyficzny tekst, zdecydowanie nieprzyziemny, więc chociaż zgadzam się, że nie jest niczym, czym można się chwalić, to po prostu nie mogę się zgodzić akurat z tym, co Wy mi wytknęłyście;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Ciężkie, ołowiowe wskazówki zegara przesuwają się coraz szybciej ze zgrzytem po okrągłej tarczy z papieru ściernego. — Dlaczego z papieru ściernego? Papier ścierny jest kiepskim narzędziem do ścierania ołowiu, bo ołów jest miękkim metalem.” — ołów ciężko się ściera, więc chodzi o nieprzyjemny dźwięk.
      „Oczywiście, możesz pisać o wyjątkach, ale odniosłam wrażenie, że to miał być uniwersalny tekst, pisany, by wzbudzić w czytelniku depresję.” E, co? Raz, tekst nie jest uniwersalny (właściwie pisałam go pod konkretną osobę, która wpasowuje się w pewien typowy kanon), dwa, to zdecydowanie nie jest tekst, który mialby w kimkolwiek wzbudzać depresję.
      „Tekst wygląda na intymny, jeśli faktycznie odnosi się do jakichś ważnych dla ciebie przeżyć, może lepiej byłoby go zostawić w szufladzie?” — nie piszę i nie publikuję angstowych tekstów, które opisywałyby wydarzenia, które znam z autopsji. Nie widzę sensu w wyciąganiu swoich brudów i zmuszaniu obcych ludzi do słuchania moich prywatnych żali. Piszę za to o tym, co przytrafia się innym i czasami wplatam tam swoje uczucia.
      „A może to miał być głęboki tekst o gwałcie albo o wychodzeniu z toksycznego związku? Na pewno, gdyby nie zmuszało mnie do tego pisanie oceny, nie chciałabym się w te dywagacje zagłębiać. Ponadto ciężko się czyta takie pourywane, nieskładne zdania.” — logika wymaga, by narratorka wypowiadała się w ten sposób, gdyby mówiła piękne, okrągłe zdania, to byłoby nielogiczne (co wiąże się bezpośrednio z interpretacją, ale że ona Was nie interesuje, to nie będę się zagłębiać).

      „Podwójne spacje łatwo usuniesz za pomocą funkcji znajdź-zamień, dostępnej w wordzie i w google drive.” O. A gdzie ja mam te podwójne spacje, bo chyba to przeoczyłam?
      Jeżeli chodzi o Idée fixe: po pierwsze, infantylność i impulsywność leżą w charakterze bohaterki — nie każda bohaterka musi być poukładana, zawsze postępować z logiką ludzi inteligentnych, bo niektórzy ludzie naprawdę są dziecinni i postępują w sposób kompletnie niezrozumiały dla normalnego człowieka, po drugie, bohaterka ma piętnaście lat, więc jej zachowanie jest w miarę normalnie, jak dla nastolatki przekonanej o swej wyższości nad innymi, po trzecie, część tych naprawdę głupich zachowań bohaterki (które już ciężko nawet podpiąć pod zwykłą głupotę) są tam specjalnie — to taki znak, że ta bohaterka naprawdę nie istnieje, bo coś takiego mogło powstać tylko w głowie głupiej autorki. (Więc co z tego, że turlanie się na boisku quidditcha jest kompletnie nielogiczne, jestem złą autorką, mogę zrobić wszystko, co chcę, a wy macie mnie słuchać).

      Usuń
    2. Nie czytam analiz, przeczytałam kiedyś jedną (bo wszędzie były do niej linki!) o kamiennojedwabnym Snape’ie i chociaż bawiłam się nie najgorzej, to szybko zaczęłam się nudzić. Czytałam natomiast mnóstwo blogów, kiedy miałam te 14/15 lat, więc wiem, co nastolatki lubią najbardziej ;).

      „I nawet udało się jej trochę odprężyć, słuchając paplaniny Samuelsa, dopóki nie zobaczyła przy stole Dracona Malfoya.” — Chodzi o to, że kompletnie ją nie interesowało, kto jest na tym szkoleniu, więc się nie rozglądała i myślała o czymś innym. I jakkolwiek nielogiczne by się to Wam wydawało, to mi czasami zdarza się nawet usiąść naprzeciwko kogoś znajomego i tego nie zczaić, dopóki ten ktoś nie zacznie czegoś do mnie mówić.

      „Widać to nawet w parodiach, które są po prostu zlepkiem tysiące razy obśmianych elementów.” — jeśli jest to parodia wyśmiewająca twórczość fandomu, to trudno żeby nie obśmiewała „tysiąca razy obśmianych elementów” ;).

      „Ja wiem, w pewnym okresie ta sztampa zachwyca, bo piszący w tej konwencji nie tworzą na pierwszy rzut oka złych fików, bo poruszają pozornie ważne tematy.” — we wszystkich tekstach jakie napisałam, tylko w trzech poruszyłam naprawdę ważne tematy i zawsze to piszę w przedmowie, że tekst jest banalny, więc nie wiem, skąd przypuszczenie, że ktokolwiek mógłby je traktować jako miniaturki o czymś naprawdę ważnym ;).
      „Mam wrażenie, że twórcy takich tekstów często sądzą, że poruszenie tematów typu miłość, ból, itede, itepe, najlepiej jeszcze zapisanie fragmentów kursywą, liczne wielokropki czy nawiązania do znanych utworów, może ponadto odwołania do baśni, to też chyba modne ostatnio, na wstępie da ich utworowi +100 do jakości.” — Poczułam się trochę urażona, bo właściwie tylko w Banalnej historii jest temat miłości (i w czasami chorej miłości, ale czasami jest do dupy, więc nie ma nawet o czym mówić), ani razu nie użyłam wielokropka (przynajmniej nie kojarze, ale już na pewno nie użyłam ich wielokrotnie!), nie odwołałam się nigdzie do baśni, odwołania do innych utworów są tylko w tej parodii, ale nie uważam tego za coś złego, rzadko stosuję kursywę (a przynajmniej nie tak często, żeby mówić o nagminnych używaniu), a zwykle stosuję ją tylko w miejscach, które akcentuje narrator. Jeżeli chodzi o teksty w trzeciej osobie, nigdy nie zwróciłam uwagi na te kursywy, ale przy następnym tekście na pewno na nie zerknę.

      Jednak — nie zrozumcie mnie źle, nie jestem oburzona ani nic z tych rzeczy, jestem po prostu ciekawa — nie rozumiem, skąd aż cztery pomiociki? Za co? Za to, że teksty będą się podobać nastolatkom? — no bo za takie coś, to powinno się dawać punkty ujemne, a nie jeszcze zachęcać autora, żeby pisał coś na poziomie „Zmierzchu”. Moim targetem nigdy nie będą spragnione łatwej miłostki i niezrozumiałego bólu życia nastolatki, więc spodziewałabym się bardziej rad, co zrobić, by pisać w sposób, który spodoba się dojrzałemu czytelnikowi. Wiem, że większość tekstów pisałam dawno i jak najbardziej akceptuję to, że się Wam nie podobają, akceptuję, że uważacie je za niedojrzałe i głupie, ale w takim razie dziwi mnie strasznie Wasza ocena, bo, gdybym ja miała takie zdanie o czyjeś twórczości, na pewno nie dałabym mu tak wysokiej oceny ;). Dlatego zastanawia mnie, bo z oceny to zupełnie nie wynika, skąd ta czwórka?

      Z góry (a raczej z dołu) przepraszam za wszelkie błędy w tym komentarzu, ale jestem padnięta, a chciałam skomentować, nim zapomnę, co chciałam napisać.

      Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie czasu na ocenę mojego bloga (i trochę mi głupio, że zmusiłam Was do czytania czegoś, co kompletnie Was nie interesuje) ;).

      Pozdrawiam
      A.

      PS. Jestem zawiedziona ilością gifów w ocenie (a raczej ich brakiem) :<. Liczyłam na całe mnóstwo, kiedy się do Was zgłaszałam, bo w ocenie, którą czytałam było ich pełno — a były piękne.

      Usuń
    3. Rany borskie, skasowałam przez przypadek drzewo moich komciów. No nic, mam treść mniej więcej, to jeszcze raz, może teraz będzie składniej, wyrzuciłam trochę błędów i rozwinęłam parę kwestii, przepraszam za to.

      O przyziemności pisała Gaya. Ja natomiast napisałam, że nie uważam się za osobę niewrażliwą na dzieła literackie, filmowe i tak dalej. Uroki pisania ocenek we dwie, ale o Twoich tekstach obie mamy takie samo zdanie. To, że uważam twoje dzieła za, no cóż, niezbyt głębokie, w żaden sposób nie wynika z ich tematyki (napisałam li i jedynie, że o takiej tematyce jest trudniej pisać dobrze, bo jest raz, że trudna, a dwa, że oklepana), co też podkreślałyśmy wielokrotnie. Jest multum utworów o podobnych tematach i stylistyce, które mnie poruszają (żeby uniknąć późniejszych ewentualnych pytań, pierwsza myśl: Poświatowska, Valente, Morgenstern, Ondaatje). Nigdzie też nie napisałyśmy, że nie interesuje nas interpretacja twoich utworów i nie rozumiem, dlaczego wyciągnęłaś taki nieuzasadniony wniosek. Nawet, jeśli jedna z nas wspomniała o tej przyziemności, to nie wiem, jak to się łączy z niechęcią do wysłuchania wyjaśnień.
      "nie interesuje to Was, więc tak naprawdę nie chcecie zrozumieć" - Skąd to wzięłaś? Bo jeśli z doświadczeń życiowych, to trochę przykro mi się zrobiło, że z takim podejściem się spotykasz, nie widzę, w jaki sposób miałby być logiczny. Nie widzę też absolutnie żadnej logiki w równaniu "dużo czyta = musi być nieprzyziemny".
      Może to nie jest odpowiednie miejsce na takie wyznania, ale ja akurat leczę pewne zaburzenie, więc to kolejny kiepski, nieuzasadniony wniosek.
      Co do podsumowania - część to były ogólne refleksje, niekoniecznie dotyczące Twojej twórczości. Mój błąd, pewnie powinnam wyraźniej zaznaczyć.
      Masz dobry warsztat, Ariadno, a już na pewno nie porównywałabym Twojej twórczości ze Zmierzchem, w żaden sposób nie jest szkodliwa czy tak miałka. I podkreślę jeszcze raz - uważamy, że stać cię na dużo więcej. I co w tym złego właściwie, że teksty będą się podobać nastolatkom? Może spora część nie ma w tym wieku jeszcze wyrobionego gustu, ale nie miejmy aż tak złego zdania o ich inteligencji ;).
      Hm, u ciebie raczej nie było żadnej wstrząsającej reakcji wymagającej gifa, zwykle wstawiamy je, kiedy coś jest dość szokująco głupie (dobre też, ale to się niestety rzadziej zdarza). Przepraszam za zawiedzione nadzieje. ;)

      Usuń
    4. "Zapach" - egzamin z Romantyzmu zdałam bardzo dobrze, ale niespecjalnie pamiętam teksty w powyższym stylu. Jeśli czytelnik zupełnie nie zauważa hipotetycznej konwencji, a uważa ją za prosty, bezcelowy kicz... jasne, czasem to wina czytelnika, ale jednak bym przemyślała ten zabieg, bo może to świadczyć o tym, że to zwyczajnie tobie nie wyszło. Powinnaś przekazać odbiorcy to tak, żeby po prostu o tym wiedział, a nie, żebyś musiała to tłumaczyć w słowie odautorskim - on nie ma wglądu w twoją głowę i nie wie (to znaczy jasne, czasem jest to oczywiste, noale), jakie zabiegi są celowe, a jakie nie, i co właściwie miałaś na myśli. (I ja doskonale rozumiem, że czasem się nie chce przekazywać czegoś odbiorcy jasno, ale wtedy zarzuty, że czegoś nie zrozumiał, się trochę... no... mijają z celem). Tak, romantycy posługiwali się wyszukaną metaforyką, ale była dopasowana do siebie i utrzymana w konwencji od początku do końca (abstrahując od Twojej twórczości, odsyłam do punktu 4 - http://pomackamy.blogspot.com/p/1.html). W komentarzu poniżej zastanawiałam się już, dlaczego uważasz ten tekst za romantyczny w sensie epoki, bo moim zdaniem nic nie wskazuje, aby miał z nią coś wspólnego bardziej niż z jakąkolwiek inną. Fantastyka i oniryzm? Było w całym mnóstwie innych, w Młodej Polsce i Dwudziestoleciu choćby powstawały arcydzieła gatunku (np. Ziemia obiecana, Sklepy cynamonowe), i wciąż jest teraz. Kiczowate metafory? Ale... jaki to wyznacznik? Zdarzają się absolutnie wszędzie. To tylko jedna cecha, w żaden sposób nie przesądza o konwencji. Naprawdę chętnie poznam twoje zdanie, może mnie przekonasz :).
      Niekoniecznie wszystko, co wypisujemy, to błędy, czasem po prostu uwagi.
      "to zdecydowanie nie jest tekst, który mialby w kimkolwiek wzbudzać depresję" - No, skoro ktoś jednak wyciągnął taki wniosek, to chyba jednak założenia się niekoniecznie udały.
      "jeśli jest to parodia wyśmiewająca twórczość fandomu, to trudno żeby nie obśmiewała „tysiąca razy obśmianych elementów”" - Z ciekawości - to dlaczego piszesz o wyeksploatowanych do granic możliwości rzeczach, nie wnosząc do nich nic oryginalnego? Jasne, nikt ci nie zabroni, ale odniosłam wrażenie, że po pierwsze stać cię na więcej, a po drugie masz większe ambicje.
      Więcej Twoich tekstów odebrałam jakie traktujące o istotnych rzeczach. Bo to, że coś jest oklepane, jak miłość, ból, rozstanie, angst, nie znaczy, że nie jest ważne. Ba, codzienne życie też jest istotne :).
      "zwykle stosuję ją tylko w miejscach, które akcentuje narrator" - powinnaś raczej tak budować zdania, żeby ich sama konstrukcja wskazywała na rozłożenie akcentów.
      Włosy - przecież napisałam, że nie ma to racji bytu, jeśli nie wyrywa sobie tych włosów pojedynczo (czy, powiedzmy, po trzy). Jeśli tak robi, to okej, po prostu z tego, co zauważyłam, zwykle ludzie robią inaczej - ale w porządku, to tekst o psychopacie, nie musi się zachowywać zwykle.
      Co do sleshy - dwaj atrakcyjni przedstawiciele płci przeciwnej :) Poza tym, wykazano, że fantazje seksualne wcale nie muszą łączyć się z deklarowaną (i zwykle nie tylko deklarowaną, ale i prawdziwą) orientacją.
      Wbrew pozorom, naprawdę mało kto jest tak 100% hetero, że nie zdarza mu się nigdy odbierać tej samej płci jako w jakiś sposób atrakcyjnej. No i zależy, czy mówimy o pornosach, czy słodkich historiach miłosnych, bo w drugim przypadku, cóż, i to i to uczucia :). Ale to w ramach ciekawostki :)

      Usuń
    5. Może wyciągnęłam zbyt pochopne wnioski, po prostu odniosłam wrażenie, że raczej nie macie ochoty o tym rozmawiać. Jeśli jest inaczej, to przepraszam, nie chciałam, żebyś się źle czuła :).

      Nie widzę też absolutnie żadnej logiki w równaniu "dużo czyta = musi być nieprzyziemny". - Może to też jest kwestia innego rozumienia słowa "przyziemny"? Moja rodzina jest strasznie przyziemna, tak naprawdę, naprawdę, wszystko to, co mieści się w sferze wyobraźni, a nie da się logicznie wytłumaczyć, dla nich nie istnieje nawet w fikcyjnych utworach. A jednak osoba, która duża czyta, pozostaje otwarta na rzeczy często niewytłumaczalne, dlatego rzadko zdarza mi się spotkać kogoś, kto dużo czyta, a z miejsca neguje sens jakieś książki czy filmu, bo nie jest dosłowny i całkowicie normalny.

      Z ciekawości - to dlaczego piszesz o wyeksploatowanych do granic możliwości rzeczach, nie wnosząc do nich nic oryginalnego? Jasne, nikt ci nie zabroni, ale odniosłam wrażenie, że po pierwsze stać cię na więcej, a po drugie masz większe ambicje. - To, co publikuję na blogu to wszystko to, co piszę dla rozrywki albo fanfiki,z których i tak nigdy nie zrobię żadnego pożytku ;). Poza tym z moim lenistwem, gdybym pisała tylko ambitne, dopracowane rzeczy, to napisałabym coś raz na rok (albo i nigdy :D).

      Nie chcę, żebyś mnie xle zrozumiała, więc napierw zaznacze, że jestem naprawdę tolerancyjna i generalnie niczyja orientacja mi nie przeszkadza, w ogole jestem zdania, że mi nic do tego, co kto robi i z kim to robi, dopóki nie krzywdzi innych. Naprawde, ktos może być w namiętnym zwiazku z paprotką i jeśli jest szczęśliwy, to mi nic do tego.
      Ale naprawde nigdy nie zrozumiem, po co czytac romanse dwóch mężczyzn, kiedy jest się heteroseksualną kobietą. W każdym razie mi to nie sprawia przyjemności, bo zawsze, gdy czytam romanse, to lubię się wczuwać w bohaterkę, a tak nie mam nikogo, w kogo rolę mogłabym sie wczuć :). No ale to kwestia mojego może zbyt ciasnego umysłu, zresztą, nigdy nie wiadomo, co jeszcze mi się w życiu spodoba. Może za parę lat będę fanką slashyków ;P.

      Pozdrawiam serdecznie
      A.

      Usuń
    6. Ale naprawde nigdy nie zrozumiem, po co czytac romanse dwóch mężczyzn, kiedy jest się heteroseksualną kobietą. W każdym razie mi to nie sprawia przyjemności, bo zawsze, gdy czytam romanse, to lubię się wczuwać w bohaterkę, a tak nie mam nikogo, w kogo rolę mogłabym sie wczuć -- Twoje prawo :) Osobiscie nie jestem fanka sleshow tylko dlatego, ze sa sleshami, za to jestem fanka dobrze napisanych tekstów, i gdyby tekst ten opisywal nawet milosc krzesla do stolu, to i tak przeczytalabym go z zainteresowaniem. Jesli chcesz, moge ci podeslac przykladowe yaoi pisane przez Haszyszymore, jedna z moich ulubionych internetowych autorek, ot, dla sprawdzenia czy dobrze opisana milosc mesko-meska cie znudzi, czy nie :)

      Usuń
  2. Cześć!

    Czwórka to nie pomyłka. Twoje teksty w pełni na nią zasługują. Są poprawne, prawie pozbawione błędów, przemyślane. Od strony technicznej i merytorycznej wszytsko jest z nimi w porządku. Po prostu nie są na tyle ciekawe, wciągające, interesujące, głębokie itp, żeby dostać pięć. Brakuje tego ostatecznego elementu przykuwającego uwagę bym mogła ze spokojnym sumieniem postawić pięć. Teksty są okej, są w porządku ale nie są super.

    Z tego też względu nie było gifów - gify pojawiają się wtedy, kiedy tekst spada poniżej poziomu mojej wytrzymałości na idiotyzmy i zaczynam na głos jęczeć ;)

    Co do przyziemności i jej braku, ech, to skomplikowane. Zdecydowanie wolę przyziemne teksty, ale to nie znaczy, że czasem nie poczytam poezji. Po prostu nie każdy typ poezji do mnie trafia, i na pewno nie czuję się kompetentna by poezję oceniać. Z poezją - w moim odczuciu - jest ten problem, że to, co dla mnie może być stekiem bredni, dla kogoś będzie przebłyskiem geniuszu, w stu procentach wyrażających jego uczucia.
    Co więcej, w bardziej abstrakcyjnych wierszach każdy znajdzie coś dla siebie, a część, w tym ja, nie znajdzie zupełnie nic.

    Tak więc spokojnie, nie zakładaj z góry, że twoja interpretacja nas nie interesuje, bo mnie interesuje na pewno. Ba, może nawet uda się poprowadzić dyskusję, w której powiesz "za pomocą tej niebieskiej firanki chciałam ukazać tęsknotę za utraconymi w dzieciństwie marzeniami", a ja wtedy powiem "Eureka, teraz wszystko jasne!" albo "Hm, chyba jednak nie udało ci się przelać w tekst tego wszystkiego, co miałaś opracowane w głowie".

    "Powiedziałam, że byłam wtedy zainteresowana socjopatami, ale nie mówiłam, że bohater opowiadania jest stuprocentowym socjopatą (choć ma ich pewne cechy)." - No, ale jeśli nie chciałaś stworzyć obrazu psychologicznego socjopaty, to po co to wprowadzenie? Wydawało mi się, że jest tam, żeby a) czytelnik miał świadomość, że wiesz o czym piszesz, albo b) czytelnik zrozumiał na wstępie jakie konkretnie zaburzenie chcesz mu przybliżyć.

    "nie piszę i nie publikuję angstowych tekstów, które opisywałyby wydarzenia, które znam z autopsji. Nie widzę sensu w wyciąganiu swoich brudów i zmuszaniu obcych ludzi do słuchania moich prywatnych żali. Piszę za to o tym, co przytrafia się innym i czasami wplatam tam swoje uczucia." - Po pierwsze, bardzo mnie to cieszy, to rozsądna decyzja, tak trzymaj. Po drugie, jeśli tekst nie był zapisem angstu, a mimo to sprawia takie wrażenie, nie świadczy to najlepiej o treści tekstu.

    Co do rad - na razie trzymaj się prozy, bo wychodzi ci bardzo fajnie. Ten najnowszy fanfik był piątkowym tekstem. Stwórz własnych bohaterów, własny świat, spróbuj napisać coś dłuższego. Będzie mi bardzo przyjemnie jeśli pójdziesz za tą radą, i za jakiś czas wrócisz do nas po ocenę takiego opowiadania, a ja będę mogła z radością wystawić ci piątkę.

    Zaś co do form poetyckich... może poprawią się kiedy przybędzie ci życiowych doświadczeń? Kto wie. Trzymam kciuki i dziękuję za wyczerpujący komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Z poezją - w moim odczuciu - jest ten problem, że to, co dla mnie może być stekiem bredni, dla kogoś będzie przebłyskiem geniuszu, w stu procentach wyrażających jego uczucia." Nie rozumiem, co masz na myśli ;P. Ależ tak jest z każdym dziełem, nie tylko poezją, chociaż ta się może wydawać trudniejsza w interpretacji. Miliony zachwycają się Zmierzchem czy Greyem, miliony ich nienawidzą, czy ta rozbieżność interpretacji powoduje, że należy zrezygnować z wyrażania naszego zdania, bo ktoś może mieć inne, czy że obiektywnie rzecz biorąc, promowane tam postawy nie są szkodliwe, a wartość literacka mierna? Jak coś jest dobre, to jest dobre i tyle, a czy się komuś podoba i do niego przemawia, to zupełnie inna kwestia.
      Nie zgodzę się z tym, że ostatni tekst był piątkowy - przeciw 4+ bym raczej nic nie miała, ale nad piątką bym się zastanowiła, gdybyś go rozwinęła, bo na razie to właściwie krótki szkic.

      Usuń
    2. Będzie króciutko, musicie mi wybaczyć, ale same rozumiecie, życie i te sprawy, a że nie chciałam zostawić Waszych odpowiedzi bez żadnych odpowiedzi, to chcę chociaż dać znak, że przeczytałam i przyswoiłam.

      Gaya:
      " No, ale jeśli nie chciałaś stworzyć obrazu psychologicznego socjopaty, to po co to wprowadzenie? Wydawało mi się, że jest tam, żeby a) czytelnik miał świadomość, że wiesz o czym piszesz, albo b) czytelnik zrozumiał na wstępie jakie konkretnie zaburzenie chcesz mu przybliżyć." - szczerze mówiąc, było tam przede wszystkim dla mojego komfortu psychicznego. Nie chciałam żeby ktokolwiek pomyślał, że opisuję swoje własne przemyślenia.

      "Po pierwsze, bardzo mnie to cieszy, to rozsądna decyzja, tak trzymaj. Po drugie, jeśli tekst nie był zapisem angstu, a mimo to sprawia takie wrażenie, nie świadczy to najlepiej o treści tekstu." - niestety, zdaję sobie z tego sprawę, będę ćwiczyć, a jak mi nic z tych ćwiczeń nie wyniknie, to pozostanę przy tym, co znam ;).

      Leleth:
      Akurat uważam, że jeżeli np. chodzi o Greya czy Zmierzch, to promowane tam treści są szkodliwe dla 12-14 latek. Powiedzmy, że sięgną po taką "książkę" i potem będą miały nierealistyczne wyobrażenie o seksie i związkach. Tzn. chodzi mi o to, że mądra dziewczynka będzie potrafiła odróżnić fikcję od prawdziwego świata, ale znam kilka dziewczyn, które potem wymagają od facetów, by najlepiej byli psychopatami, a potem jest wielkie zdziwienie, że facet ją bije i ogólnie traktuje nieprzyjemnie.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Droga Ariadno, jeszcze jeden komć ode mnie, bo się - jako miłośniczka romantyzmu - nie umiem powstrzymać, jestem złą kobietą czy coś tam:
    "Jeżeli chodzi o Zapach (…) to, tak jak napisałam, napisany jest w trochę w konwencji Romantyzmu, więc ten tekst trochę porusza się po tym obszarze kiczu, ale taki właśnie ma być" - po pierwsze mózg mi zrobił fikołka. Po drugie Goethe, Schiller, Heine, Hugo, Puszkin a nawet Mickiewicz przewracają się w grobach, że się ich kojarzy z przekombinowanymi, kiczowatymi i egzaltowanymi tekstami, a w zasadzie kiczem dla kiczu a nie, kurcze, w konwencji, które to teksty wyglądają, jakby wyszły spod pióra sentymentalisty z globusem albo rozszalałej, uwspółcześnionej Mniszkówny. Dziękuję za uwagę.
    Kłaniam się,
    Broz-Tito

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy tak... ja nie przeczę, że dzisiejszemu czytelnikowi, zwłaszcza nie znającemu kontekstu, mogą się niektóre teksty romantyczne wydawać kiczowate, ale dzisiaj zwyczajnie można napisać tekstu w tym klimacie i spodziewać się, że czytelnik odbierze go jak zupełnie inaczej uwarunkowane dzieła z innej epoki.
      Poza tym, nie zauważyłam tej konwencji nigdy indziej niż poza wspomnianym komentarzem. Dlaczego romantyzm? Dlatego, że kiczowate metafory? Chyba mamy inne wyobrażenie tej epoki. A kiczowate metafory występują w każdej epoce i gatunku literackim jak świat długi i szeroki. To tak, jakbym twierdziła, że każdy tekst, w którym pojawia się chłop pańszczyźniany, jest pozytywistyczny :).

      Usuń
    2. No właśnie, tak jakby o to mi chodziło (ale jestem złą kobietą i nie umiem się wyrażać precyzyjnie, jeśli w grę wchodzi romantyzm), bo romantyzm to raczej nie taki egzaltowany kicz, to raczej sentymentalizm zwykł się z takim kiczem kojarzyć. Ale tu chyba zadziałało skojarzenie "romantyczny" i dzisiejsze tego słowa rozumienie. Przynajmniej ja tak to widzę po przeczytaniu opowiadania i komentarza.
      Batożąc się rzepą za brak precyzji, kłaniam się,
      Broz-Tito

      Usuń
    3. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się zgodzić i obiecać poprawę :).

      Pozdrawiam
      A.

      Usuń