Miejscówka przyzywającego: Magiczna Narnia
Przedwieczne: Gayaruthiel&Leleth
Szablon budzi tylko jedną wątpliwość, za to potężną: prawa autorskie. Z podanych przez ciebie informacji dowiaduję się, że szablon wykonała Jill z Zaczarowanych szablonów. Próbując go odnaleźć, trafiam na ich regulamin, a w nim na takie cudo:
4.Ewentualne zdjęcia: tutaj podajecie tylko i wyłącznie linki do zdjęć, które chcecie byśmy użyli, oczywiście jeżeli nie będą dobrej jakości lub za małe nie wykorzystamy ich. Nie użyjemy ich również gdy nie będą pasowały do kompozycji. Najmniejsze wymiary obrazków: 400px na 400px.
Ani słowa o tym, że nie wykorzystują obrazków, na których wykorzystanie nie zgadza się ich autor. Jest to szczególnie irytujące w zestawieniu z dalszą częścią regulaminu – oczywiście szablonu już nie pozwalają ci modyfikować, bo to przecież ICH PRACA. Mentalność Kalego. Na przyszłość radzę ci się wystrzegać takich szemranych miejsc w sieci.
Pół godziny później, kiedy już mam serdecznie dość przedzierania się przez wszystkie kategorie, trafiam wreszcie na szablon:
Ani na deviantarcie, ani na stronie z szablonami nie ma ani słowa o źródłach. Pozwolę więc sobie na kilka słów w stronę twórczyni twojego szablonu:
To, co zrobiłaś, to KRADZIEŻ. Obrazy umieszczane w sieci nie należą do całego świata. Gdyby należały, mogłabym na przykład oplakatować miasto zdjęciami z twojego serwisu społecznościowego. Oryginał pracy znajduje się tu:
Widzisz, w jakiej jest kategorii? Digital Art / Drawings & Paintings / Space Art . To NIE jest to samo, co Stock! Jak możesz domagać się respektowania twoich praw do szablonu, skoro nie masz żadnego szacunku dla praw twórców grafik, które kradniesz? Zaraportowałam nadużycie na Deviancie i poinformowałam o tym twórcę grafiki. Jeśli nie chcesz, żebym zrobiła to samo z resztą twoich szablonów, ogarnij się i sama zacznij zbierać pozwolenia. Napisz do twórcy grafiki i umieść do niego odnośnik na Devie i na swoim blogu.
I nie, artystom to nie zwisa, a tu masz na to najlepszy przykład:
Katrin, jeśli nie chcesz mieć problemów, zmień szablon.
Pierwszy post na blogu to Bohaterowie, z obowiązkowymi portretami. Powtórzę po raz kolejny – taka zakładka jest zbędna. Czytelnik powinien poznać bohaterów poprzez treść opowiadania. W książkach się takiego pisma obrazkowego raczej nie spotyka, prawda? Ponadto w opis bohaterów wsadziłaś niewiarygodną ilość spoilerów co do treści opowiadania.
Łucja Pevensie – Posiada jasnobrązowe włosy – Włosy się po prostu ma, słowa posiadać nie używa się w takim znaczeniu.
Jej największym pragnieniem jest wrócić do krainy Wielkiego Lwa z całym swoim rodzeństwem, co po pewnym czasie staje się prawdą. – Zdanie bez sensu, do przebudowy. Co po pewnym czasie się urzeczywistnia.
Kaspian X-Jest obecnie na tronie niespełna pół roku. – Nie. Cokolwiek innego, choćby rządzi od niespełna od pół roku.
i człowiek, którego zna od zawsze-Doktor Kornelius – Doktor Kornelius był półkarłem, a Kaspian doskonale pamiętał, kiedy go poznał, po odejściu starej niani.
Luna – uczy ich ciekawych i przydatnych rzeczy np. widzieć w ciemności, jak poruszać się bezszelestnie,szybko i zwinnie na dużej wysokości lub w terenie. – Teren to może być każdy, dowolnie określony fragment powierzchni lądowej, to zdanie nie ma sensu.
Aslan – Wielki lew, stworzyciel Narnii o miękkiej, złocistej grzywie i ciepłych bursztynowych oczach. – Aha. Ta Narnia miała złocistą grzywę i bursztynowe oczy.
Kiedy z podziemi powraca zła czarownica, dostrzega swój błąd i sprowadza całe rodzeństwo Pevensie po raz trzeci do Narnii. – Z tego zdania wynika, że czarownica dostrzega swój błąd i sprowadza rodzeństwo, a chodzi o Aslana. Jeśli wymieniasz kilka osób/rzeczy, musisz uważniej sprawdzać, czy czynności jasno się do nich odnoszą.
Nakan – Nie zawacha się – Nie zawaha się.
Jest świetnym szermierzem. Pomaga mu w tym wielki wzrost i muskulatura. – O ile duży wzrost faktycznie może pomóc, bo dłuższe ręce zwiększają zasięg szermierza, o tyle muskulatura już niekoniecznie będzie zaletą – najważniejsza jest szybkość i zwinność.
Wstęp i Prolog oznaczają to samo, więc byłoby dobrze, gdybyś zmieniła tytuł pierwszej z nich.
Katrin, zazwyczaj odnoszę się do tego na końcu, ale tym razem zaznaczę już teraz – masz naprawdę ogromne problemy z interpunkcją. Uznałam, że wypisywanie błędów nie ma sensu, bo musiałabym uczyć cię od podstaw tego, co powinnaś znać ze szkoły podstawowej i na skutek czytania książek. Mam wrażenie, że stawiasz przecinki zupełnie losowo – brakuje ich w takich miejscach jak choćby przed gdy, jak, kiedy, za to są przed oraz czy i. Rozdzielasz nimi też chociażby podmiot i orzeczenie, jak na przykład tu: całą krainę stworzył, lew; Jej lodowaty ton, wywołał u gościa, aż gęsią skórkę czy Miasto Duchów, to miejsce. Jeśli rzeczywiście chcesz się poprawić, czeka cię mnóstwo pracy. Na początek proponuję zapoznać się porządnie ze stroną prosteprzecinki.pl . I czytać. Dobre książki, a nie blogaski.
Prolog
Kaspian miał wolny dzień, w którym nie musiał podpisywać żadnych papierów, pilnować jak idzie praca nad odbudowaniem Ker-Parawelu i nie czytać listów od swoich poddanych. – Podwójne przeczenie się anuluje, z czego wynika, że w dniach pracy Kaspian musiał nie czytać listów.
W pewnym momencie obok Kaspiana pojawiła się młoda kobieta. Miała długie, do pasa blond włosy, przeplatane zielonymi pasemkami. Oczy koloru mocnej zieleni i różane usta. Jej ciało zdobiła piękna, zielona sukienka do kolana z przeplatanym w talii złotym pasem. Głowę nieznajomej zdobił kryształowy diadem z szafirem na samym środku. // -Kim jesteś?-zapytał Kaspian, kiedy już przestał podziwiać jej urodę. – Skąd się pojawiła? Blond włosy do pasa, szyk. Oczy i usta co? Sukienka do kolan, nie jednego kolana. I wynika z tego, że kolano miało talię. Powtórzenie zdobić. A Kaspian nie powinien stać i wywalać tylko ślepi, stosunkowo niedawno przejął władzę od uzurpatora, a dziołcha pojawia mu się znikąd w pałacu, może być niebezpieczna.
-Mam na imię Laryna. Proszę nie przerywaj mi. Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego, a nie mam wiele czasu. – Ale czas, żeby stać i się gapić, jak Kaspian kontempluje jej urodę, miała.
narnijczyką – No błagam. Narnijczykom.
Narnia bardzo się rozwinęła przez te pół roku, lecz królowa nimf nie dała mu dokończyć. – Pierwsza część zdania nie ma związku z drugą.
Rozdział 1
Marisa, razem z Nakanem uciekli z Miasta Duchów i zatrzymali się na wyspie. Nie miała problemu z gromadzeniem armii. – Ta wyspa chyba, bo skoro Marisa z Nakanem, to nie mieli. W pierwszym zdaniu zbędny przecinek.
Wyspa Mroku otoczona jest ze wszystkich stron wodą – Thx, Captain Obvious, pewnie dlatego nazywa się ją wyspą.
Nagle do komnaty wbiega mężczyzna o wielkiej posturze i kredowo białych włosach. W ręku trzyma małe zawiniątko // -Ile razy mowiłam ci, że masz pukać!-Krzyknęła Marisa. – Nagła zmiana czasu narracji, nie powinnaś tak robić.
Z sufitu zwisają drewniane pochodnie – Pochodnie zazwyczaj umieszcza się na ścianach, bo takie zwisające luzem byłyby dość niebezpieczne dla przebywających w pomieszczeniu. Ponadto takie pochodnie to raczej tymczasowe rozwiązanie, zamontuj im może jakiś kandelabr. Ale poza tym opis siedziby zła wszelkiego jest całkiem klimatyczny.
kredowo białych – razem
Nie mogłem zabrać łuku, ani jej magicznego rogu, ponieważ jest za bardzo chroniony – Jeżeli wymieniasz dwie rzeczy, to są, a nie jest.
Krainy, dzięki której stali się lepsi, poznali co to śmierć, ból, wojna, cierpienie ale również radość, szczęście, miłość. – No, już nie dramatyzuj, w Anglii nie byli niekochani i nieszczęśliwi.
To Łucja, jako pierwsza odnalazła tam drogę – Odnalazła jakąś drogę w Narnii? Czy jednak odnalazła drogę prowadzącą do Narnii?
Był zły na Aslana, a tym bardziej na siebie. Cały czas myślał, że to przez niego musieli opuścić tę krainę. – Rodzeństwo Pevensie kochało, szanowało i trochę nawet obawiało się Aslana, nie sądzę, żeby miało być na niego złe. A Edmundowi przecież Aslan obiecał, że jeszcze wróci do Narnii.
Czym bardziej Edmund zastanawiał się – Im bardziej.
Najmłodsza siostra nie potrafiła bronić się przed jego atakami, tak jak Piotr, czy Zuzanna. – O’rly? To pozwól, że zacytuję ci Księcia Kaspiana: — To jest właśnie najgorsze z dziewczynami — powiedział Edmund do Piotra i karła. — Nigdy nie mają mapy w głowie. // — To dlatego, że my już coś w głowach mamy — odezwała się Łucja.
Już jako mała dziewczynka potrafiła skomplikowane ruchy, których nauczyła się od wujka Leona. To on zaraził ją tą pasją. – Ruchy czego? Jaką pasją?
Teraz miała ich już prawie trzydzieści i cały czas dokupowała nowe. – Za co?
Nie mogla w tedy spokojnie iść na górę, bo jeśli jej rodzicielka zorientowałaby się co robi, zapewne spaliłaby wszystkie książki i zakazała jej nawet rozmów na ten temat, a co dopiero treningów. – Bo? Ponadto nie rozumiem, dlaczego, skoro Zuzanna trenowała skomplikowane sztuki walki na strychu, matka nie odkryła tego choćby po tym, że dom się trząsł w posadach.
Kreacja matki jest niespójna – z jednej strony martwi się zachowaniem i złym humorem swoich dzieci, z drugiej nie przejawia żadnego zainteresowania czy zrozumienia dla ich pasji i zostawia je same w domu godzinami.
Jak to zawsze bywa, mama nie wróciła po kilkunastu minutach tylko siedziała u pani Martinez już dobre dwie godziny. Rodzeństwo zdziwione faktem, że nikt nie woła ich jeszcze na obiad – Jeżeli „zawsze tak bywa”, to czym byli zdziwieni?
Kiedy niebieskooka niosła talerz, aby położyć go na stole – Jeżeli muszę wracać do spisu bohaterów, żeby się zorientować, kogo masz na myśli, coś jest nie tak.
Kiedy niebieskooka niosła talerz, aby położyć go na stole, przy którym siedziała już reszta rodzeństwa, poczuła się jakoś dziwnie. Zlekceważyła to. Usiadła przy stole i zaczęła w ciszy jeść. Bracia i siostra jakoś dziwnie się jej przyglądali. – Powtórzenie.
Używanie słowa Łagodna jako synonimu Zuzanna naprawdę nie jest dobrym pomysłem.
-Nie mam pojęcia. Wiem jedno. Trzeba to posprzątać zanim przyjdzie mama, a Zuzę zaprowadzić do łóżka i zastanowić się co się stało. – Kto wypowiada tę kwestię?
Zanim do domu wróciła rodzicielka – Użycie słowa rodzicielka sporadycznie było ok, ale na dłuższą metę robi się męczące.
Tylko czemu Zuzanna źle się poczuła, skoro ona i Piotr nie mieli już powrócić do Narnii? – A jaki ma związek jedno z drugim?
Liebster Blog Award i Versatile Blogger Award
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ".(...) Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby,która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. – To nie nagroda, tylko łańcuszek szczęścia. Jestem sceptyczna co do pomysłu wrzucania go pomiędzy notki opowiadania.
1. Jaki jest Twój ulubiony gatunek muzyki? // -rock (...) 7. Jakiej muzyki najbardziej lubisz słuchać? // -rockowej – Nie wiem, kto układał tę listę, ale chyba nie przeczytał jej dwa razy przed wrzuceniem w obieg ;)
Rozdział 2
Kaspian już od jakiś dwóch minut wpatrywał się w bursztynowe oczy Wielkiego Lwa. – To musiało dziwnie wyglądać, bo wbrew pozorom dwie minuty w takiej sytuacji to naprawdę sporo czasu.
Po krotkiej chwili opamiętał się i uklęknął przed Aslanem. // -Powstań Synu Adama-nakazał mu. – Z tego wynika, że Kaspian nakazał to Aslanowi.
Sam przysłałem do ciebie Laryne, ale pomyślałem, że wytłumaczę ci wszystko jeszcze na osobności. – Pokazując tym samym, że nie szanuję w ogóle jej czasu.
Jak wiesz, nie istnieją tylko dwa światy; Narnia i ten z którego pochodzą rodzeństwo Pevensie. – Te dwa światy nie istnieją?
Od jakiś paru miesięcy nie wspominał dawnych władców, bo nie miał na to czasu. Myśli zaprzątały mu różne akta, papiery do wypełnienia, spotkania z innymi przedstawicielami krajów, ale teraz zaczął wspominać to, co wydarzyło się pół roku temu. – Powtórzenie.
Z Piotrem nie za dobrze się dogadywał, lecz mimo to podziwiał go. – Nie ma o tym ani słowa w kanonie.
Czasami wydawało mu się że najstarszy z Pevensie czegoś mu zazdrości. – No to miał rację, wydawało mu się.
Do tej pory nie wie czego. – Znowu mieszasz czasy.
Został po niej tylko magiczny róg i jej drugi prezent od świętego Mikołaja, czyli łuk. Obydwa przedmioty znajdują się teraz w tajnych tunelach na Ker-Paravelu i są bardzo chronione. – I znowu.
Piotr potrafił chyba wyprowadzić każdego z równowagi, ale nie ją – Słucham? Dlaczego robisz z Piotra nieomal czarny charakter?
Zawsze opanowana i myśląca racjonalnie, a przy tym bardzo piękna. Najlepsza łuczniczka całej Narni – Brak orzeczenia w zdaniu.
Nawet w najbardziej poważnych i podniosłych momentach, potrafił powiedzieć dobry dowcip i wytrącić tym innych z równowagi. – Wytrącić z równowagi? Znaczy, że jego żarty były nie na miejscu i nikogo nie bawiły?
Najszybciej zaprzyjaźnił się z Łucją. – Kto, Edmund?
Podczas jej panowania, istniał jeszcze jeden świat. Nazywał się Menes.(...) Był to jeden z najpotężniejszych światów, lecz Marisa widząc zagrożenie dla siebie, postanowiła go zniszczyć. – A wcześniej pisałaś: Jest ona bardzo potężną czarownicą, która została skazana za zniszczenie pewnego świata. Nazywał się Celest. – Głupio trochę nie pamiętać o tym, co pisało się w poprzednim rozdziale. No i jak świat cały mógł zagrażać czarownicy?
Przecież kiedyś złapano ją do podziemia, to znaczy, że nie jest niezniszczalna. – A od kiedy możliwość schwytania = możliwość zniszczenia?
Minęły trzy tygodnie odkąd Kaspian dowiedział się o swojej misji. Wszystko było już zorganizowane. Statek został wybudowany – Słucham? W trzy tygodnie mu BUDOWALI statek? Nie powinien jakiegoś, no nie wiem, mieć?
przebrał się i zszedł na dziedzinie – Dziedziniec? Dziedzinę?
Rozdział 3
Rodzeństwo Pevensie siedziało w pokoju dziewczyn i cały czas zadawało sobie te same pytania, na które nikt z nich nie umiał odpowiedzieć. – Tak jakoś przypomina mi to:
Legolasa strasznie boli ramię.– Legolasie, czy to prawda, że boli cię ramię? – zapytał trochę tylko zatroskany Gimli.– To prawda, drogi przyjacielu, strasznie boli mnie ramię – odparł Legolas, trzymając się za bolące strasznie ramię.– Strasznie cię boli? – nie rezygnował Gimli.– W rzeczy samej, druhu. Strasznie boli mnie ramię. – Legolas zaczynał się niecierpliwić.– Ale czy ono boli cię STRASZNIE, to ramię? – Krasnolud był nieugięty.– Tak, kurwa, wręcz mnie napierdala!!! – Warknął elf, nie mogąc doczekać się jakiegokolwiek innego pytania.– Nie rozumiem, czemu się denerwujesz. – Gimli wzruszył ramionami. – Widziałeś może ostatnio coś pięknego i czerwonego?
tą burzę – Tę. Uzgadniamy końcówki.
Przecież Aslan nie jest taki. Nie mógłby zrobić im krzywdy. Kochał ich. Ale to jak postąpił było naprawdę straszne. Przecież oni nie chcieli niczego więcej, tylko móc żyć w tej wspaniałej krainie. Chcieli być tam szczęśliwi, pomagać innym i się po prostu zestarzeć. – Tak? To czemu nigdy tego nie powiedzieli? Książę Kaspian ponownie: — Bo z tego, co mówił, wynika, że w każdym razie wy wrócicie tu pewnego dnia. Ale Zuzanna i ja... już nigdy. Powiedział, że robimy się za starzy. // — Ach, Piotrze — zawołała Łucja — cóż to za pech! Możesz to znieść? // — No cóż, myślę, że jakoś to zniosę — odpowiedział Piotr. I wrażenia po powrocie do domu: Było to trochę nudne i ponure miejsce po tym wszystkim, co przeszli w Narnii, ale jednocześnie nieoczekiwanie miłe w swoisty sposób, ze znajomym kolejowym zapachem, angielskim niebem i jesiennym semestrem szkolnym przed nimi.
Zuzanna stała przy kanapie osłupiała i wpatrywała się w siostrę morderczym wzrokiem. – Albo osłupiała, albo morderczym, te dwie emocje nie współgrają ze sobą.
Chłopak chodził po dróżce, mijając różnych ludzi. Starszych i młodszych. Tych lepiej ubranych i też tych biedniejszych. – Po co. Te zdania. Są podzielone?
Chłopak chodził po dróżce, mijając różnych ludzi. (...) Już niedługo miała nadejść wiosna, lecz pogoda tego nie zwiastowała. Kiedy dotarł już na koniec alejki, postanowił udać się do miasta. – Między tymi zdaniami nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego.
Kiedy dotarł już na koniec alejki, postanowił udać się do miasta. – Zaraz, to gdzie on był? Bo chwilę wcześniej piszesz o parku, a ich raczej na wsi nie ma.
Owy mężczyzna – Ów!!! Zajrzyj do Necronomiconu, punkt 5.
posiadał długą siwą brodę – Miał.
i takiego samego koloru, do ramion włosy – Włosy do ramion.
-Dobry wieczór-odpowiedział grzecznie Piotr. Sam nie wiedział czego właściwie tu szuka. Chciał schronić się przed deszczem, a nie szukać dla siebie lektury. Starzec chyba wyczekiwał pytania na temat książki, więc chłopak musiał mu coś powiedzieć-Yhm.. Szukam książki… – Um, a nie mógł powiedzieć, że chciał się schronić przed deszczem?
Szukam książki... Jakiejś...ciekawej. Może mi pan coś polecić? – A nie powinien się najpierw do tej biblioteki zapisać?
Piotra bardzo zdziwiło to, że mężczyzna tak bez oporów wpuści go do pomieszczenia. Przecież mógłby coś ukraść, albo zniszczyć. Ciekawość wzięła jednak górę, nad strachem – Ale jakim strachem? To staruszek mógłby mieć obawy, jeśli już.
a przy okazji poszukać mamy, bo już długo nie wracała, co ją bardzo martwiło – Tę mamę martwił brak własnego powrotu?
Jej rozmyślania przerwał widok ciemnowłosej kobiety, po drugiej stronie ulicy. Kiedy napotkała jej spojrzenie uśmiechnęła się. Mama pomachała do niej i gestem pokazała, że musi wejść jeszcze do sklepu. Łucja postanowiła, że do niej dołączy. Nagle delikatne rysy kobiety wyostrzyły się, w oczach pojawiło przerażenie i gwałtownie zaczęła machać rękami. – A Łucja zobaczyła to z takiej odległości. Aha.
Rozdział 4
Edmund siedział w swoim i brata pokoju przez ponad pół godziny i nie ruszał się w ogóle z miejsca. Leżał na łóżku wpatrzony w dywan – No to siedział czy leżał?
Co ją tak napadło? myślał. Może faktycznie miała rację. – Kto?
Wspólnie biegali, prawie codziennie. Nie tak zwyczajnie, przez park czy coś w tym stylu, ale po budynkach, różnych ruinach i drzewach. – Parkour?
Jako dziecko kiedyś tam poszedł i to co tam zobaczył, nigdy nie wymaże się z jego pamięci. – A co on tam takiego znalazł? Nie przesadzasz troszeczkę z niedopasowaniem rozmiarów traumy do zdarzenia?
To co tam zobaczył wykraczało poza jego świadomość. – Słucham?
Chodziły pogłoski, że pojawia się tam pewien duch. Oczywiście nikt w to nie wierzył, ale mimo wszystko każdy bał się tam przychodzić. Dlatego to miejsce było idealne na bieganie. – Ze strachu przed duchem nikt tam nie chodził, a wszyscy biegali ;).
Po przejściu przez wąską ścieżkę, można było dostać się do ruin starego pałacu królewskiego. (...) Do ruin można było się tylko dostać przez rzekę, ale to również nie było takie proste. – Aha. Seems legit.
Nikt nie wiedział jak się nazywał, bo zburzono go podczas licznych najazdów i wojen. Niewiele z niego zostało. Mury, które biegły wokoło, były w niektórych miejscach zburzone. – Tak, wiemy, w kółko powtarzasz o zburzeniu i ruinach.
Wprawdzie nad nią wisiał ogromny drewniany most, ale chodzenie po nim nie było bezpieczne. W niektórych miejscach drzewo było spróchniałe, albo w ogóle go nie było. (...) Po paru minutach przeszli przez kładkę. – Cudowne miejsce – ogromny most, który jest kładką i zburzone ruiny, do których prowadzą dwie drogi, z czego jednej nie ma.
W każdej chwili most mógł się zawalić i pozbawić kogoś życia. (...) Nie było tak źle. Tylko od czasu do czasu drewno niebezpiecznie skrzypiało. – Katrin, czy ty w ogóle czytasz to, co piszesz? Wszystkie wymienione wyżej sprzeczności były w odległości akapitu od siebie. Jednego. Akapitu.
Firanka i kotara to nie są synonimy.
Dawno temu musiała tu żyć zamożna rodzina. Świadczyły o tym liczne rzeźby i obrazy na ścianach. – Nawet nie wiem, od czego zacząć… a) najpierw pisałaś, że to zamek KRÓLEWSKI, z niewiadomym datowaniem, doszczętnie zniszczony, b) jednak nie doszczętnie zniszczony, bo nawet żyrandole mają się świetnie, c) jaka rodzina? Chyba że królewska, ale to raczej nie wynika z tego zdania.
Edmund rozglądał się dookoła i powiedział z zachwytem: // -Ty wiesz ile to wszystko może być warte? Ktoś musiał być naprawdę głupi że wyniósł się stąd nie zabierając tych rzeczy. – I nikt tego nie rozkradł/nie zainteresowało się tym żadne muzeum? Ogromnym zamkiem niedaleko parku, nawet biorąc pod uwagę bajędy o duchach? Nie wierzę.
Okazało się że nie był to następny pokój, tylko balkon z widokiem na cały ogród. Niewiele z niego zostało, ale kiedyś musiał być przepiękny. – Z balkonu czy z ogrodu?
Główną zaletą twojego opowiadania jest klimat, jaki budujesz opisami. Najlepiej wyszedł ci opis siedziby Złej Czarownicy, jest bardzo plastyczny i czytelnik może sobie wszystko bez trudu wyobrazić. Dość naturalnie wypadają też dialogi rodzeństwa. Niestety, ze stylem masz już duże problemy. Wydaje mi się, że jesteś jeszcze bardzo młoda i to jest w sporej mierze przyczyną. Słownictwo, jakim się posługujesz, jest proste (to nie musi być wadą – języka Lewisa też szczególnie skomplikowanym bym nie nazwała), chwilami wręcz potoczne. Zdania budowane są bardzo topornie, niezręcznie, a twoja świadomość językowa jest naprawdę niewielka. Często łączysz ze sobą zupełnie nieodpowiednie słowa – bo, wbrew pozorom, nie wszystkie do siebie pasują. Czasy mieszasz nagminnie, bardzo często nie wiadomo też, o jaką postać ci chodzi albo wręcz wiadomo, że o inną, niż wskazuje treść. Błędy interpunkcyjne, o których szerzej wypowiedziałam się wyżej, są rażące nawet jak na szkołę podstawową. Trafiło się też kilka ortograficznych. Nie umiesz zapisywać dialogów, najwyraźniej nie przeglądasz też tekstu przed publikacją – jest niechlujny, sporo w nim literówek. Polecam ci lekturę Podstaw w Necronomiconie – przyswojenie ich naprawdę ci się przyda, bo popełniasz mnóstwo wymienionych tam błędów. I ćwicz interpunkcję, koniecznie. Jeśli chcesz się rozwijać, najlepszą drogą obycia z językiem jest czytanie.
Niestety, postanowiłaś zmienić charakter kanonicznym bohaterom na gorsze. Skąd te niesnaski pomiędzy Piotrem i Kaspianem? Skąd ukryta zazdrość i niedopowiedzenia? Zaprzeczasz kanonowi w sposób nieprzemyślany – jeśli chcesz zmienić wersję wydarzeń – no cóż, w końcu to fanfik. Ale zamiast zrobić to z głową, zwyczajnie ignorujesz kanoniczne wydarzenia, niczym nie uzasadniając swojej wersji. Rozgoryczenie rodzeństwa po powrocie z Narnii jest całkiem prawdopodobne, jednak zamiast wyjaśnić jakkolwiek, choćby reakcją z opóźnionym zapłonem, ich nastrój, przekreślasz słowa Lewisa, chwilami robiąc wręcz z Aslana „tego złego”, co stoi w zupełnej sprzeczności z uczuciami kanonicznych Pevensie. O ile pomysły masz całkiem ciekawe, to ich realizacja kuleje. Mam wrażenie, że ich nie przemyślałaś i/lub nie masz odpowiedniej wiedzy czy warsztatu, by podołać ich wykonaniu.
Moim zdaniem o wiele lepiej byłoby, gdybyś poczekała ze zgłoszeniem się, aż uzbiera ci się więcej tekstu gdyż na tym etapie mało jeszcze można powiedzieć o rozwoju akcji i głębi bohaterów.
Mam kłopoty z końcową oceną. Błędy merytoryczne obniżają ją do trójki, zaś językowe do jedynki. Z drugiej strony, jeśli naprawdę jesteś jeszcze młoda, chodzisz do podstawówki i dopiero zaczynasz pisać, ocena podniesie się ze względu na ciekawe (acz nie wykorzystane należycie) pomysły fabularne. Niestety, twój wiek to tylko nasz domysł a nie fakt, musimy więc wystawić jedynkę. Popraw błędy, uważaj, by nie popełnić nowych i zgłoś się do nas za rok. Jeśli zastosujesz się do rad zawartych w Necronomiconie, twoja ocena na pewno będzie wyższa!
Na Zaczarowanych istnieje coś takiego jak zakładka "kredyty".
OdpowiedzUsuńW której nie ma autora pracy. Nie jest on wymieniony absolutnie nigdzie.
UsuńZresztą, co z tego? Niech sobie bedzie i piętnaście zakładek, ale jak autor nie wyraza zgody na rozpowszechnianie, ani tym bardziej edycje jego prac, to te wszystkie zakładki sa guzik warte. Dalej jest to kradzież. To tak, jakbyś ukradł cos ze sklepu i powiesił sobie na scianie jego nazwę - o tak, na pamiątke. Co z tego, ze sie przyznajesz, skąd wziąłes, skor złodziejem jestes tak czy siak.
UsuńWszystko spoko, ale jakby na to patrzeć to trzeba byłoby zgłosić praktycznie wszystkie szabloniarnie.
UsuńJak dla mnie brzmi świetnie, może wtedy zaczęto by respektować prawa autorskie :]
UsuńW takim razie ściągnięcie czegokolwiek z Internetu to kradzież...
UsuńTak, to może być dla ciebie straszny szok, ale owszem. (Nie czegokolwiek - niektóre rzeczy są udostępniane bezpłatnie). Przy czym jest pewna różnica między wykorzystaniem na własny użytek w domowym zaciszu a rozpowszechnianiem dalej, jak ma to miejsce w przypadku choćby szablonów.
UsuńRozumiem oczywiście tę różnicę. Bardziej chodzi mi o to, że jest już używanie obrazków do szablonów, bardzo powszechne i raczej trudno byłoby to wypełnić.
UsuńA za te szablony szabloniarki nie mają żadnych korzyści materialnych wiec raczej autor obrazków nie ma żadnej szkody przez to
Demonie, nie wszyscy wyrażają zgodę na przetwarzanie swoich prac, również na użytek niekomercyjny. Szkodliwość niby niska, ale jak się autor uweźmie, kary mogą być nieciekawe. Jeśli szabloniarnie nie zechcą się zmienić, to pretensje mogą mieć tylko do siebie, jeśli przyjdzie się skonfrontować z zawziętym autorem.
Usuń@Marzycielka: masz rację, ale porównywanie kopii cyfrowej z namacalnym przedmiotem jest trochę chybione, gdyż w drugim przypadku ktoś jest tej rzeczy pozbawiony.
Dobra, ujmę to tak. Wyobraź sobie, że dowiadujesz się nagle, że ktoś wykorzystał twoją pracę. Że mógł przerobić ją w sposób, który twoim zdaniem kompletnie niszczy jej wartość, uraża twoje uczucia estetyczne/religijne/cokolwiek. Że może być użyta do pisania opowiadanek o charakterze powiedzmy rasistowskim. Że autor pracy może być z nimi kojarzony. Że praca poszła w świat w mnóstwie kopii i że wielu nie ma pojęcia, kto naprawdę jest autorem (a dodanie jeszcze jednego autora do setki linków bynajmniej nie wskazuje jasno na twórcę tej konkretnej pracy). Że mnóstwo osób może uważać, że to autor szablonu wykonał go w całości. Że tym samym to nie jest już w pełni twoja własność intelektualna (a to też się przelicza na kochane pieniążki). Wciąż żadnej szkody? (Już pomijając to, że nie rozumiem, dlaczego zapytanie autora o pozwolenie miałoby kogoś przerastać)
UsuńJasne, nie każdy musi mieć taką złą wolę i jasne, z utworami, których użytek jest dozwolony tak czy siak, też tak się dzieje. Ale ich autorzy nie mają możliwości tego zabronić. A autorzy grafik - tak i mają święte prawo z tego skorzystać.
Nie mówię, że nie. I rozumiem o czym mówisz. I Jill faktycznie mogła wysłać zapytanie. Tylko że jeszcze nigdy wcześniej nikt nie skarżył się za to, bo szablony tworzone są od lat tak jak na Onecie i dopiero teraz ktoś to zauważył i robi z tego problem na skalę światową(oczywiście jest to problem, ale bez przesady, bo jakby każdy autor pracy sądził się z kimś kto wykorzystał jakąś jego pracę bez zgody to by mu życia nie starczyło)
UsuńDemon, rzecz w tym, ze sie sadza:) Zacytuje ci fragment maila, ktory wyslalam do Jill z dodatkowymi informacjami:
Usuń"W tym przypadku http://alexiuss.deviantart.com/journal/Serious-Art-theft-and-copyright-infringement-242408668 ten, kto uzyl jego grafiki musial wyplacic odszkodowanie. Nie sądzę, żeby ciebie, ani mnie, bylo na takie odszkodowanie stac." - Alexiuss jest kanadyjczykiem pochodzenia rosyjskiego (i normalnym uzytkownikiem Deva), a do naduzycia doszlo w Niemczech.
Ok rozumiem:) nie ma pewności ze na kogoś takiego spotkamy ale to możliwe:) Chodziło ni raczej o to, że Polacy się nie sądzą, a inne narodowości to zupełnie inna sprawa:)
UsuńRyszardzie, rozumiem te różnice, ale, własnośc, to własnośc. Z tym, ze artysta spędził wiele godzin nad danym dziełem, za co mu czesto nikt nie wypłacił ani grosza, a dla sprzedającego to czesto jeden towar z wielu i kradzież, choc jest zła, nie dotyka go az tak osobiście. Kiedys pracowałam w sklepie odzieżowym i okradziono mnie na kwotę 50zł. Bolało, ale bardziej bolało, jak moja praca zosta wykorzystana na forum o "wilczusiach" i nie mogłam nic na to poradzić, bo "skoro nie chcesz, by używali, to po co dajesz do Internetu". Taka mentalnośc. Zresztą, nie wiadomo, jak rozpowszechnianie czyjejś pracy moze sie skończyć - czy poprzestanie na blogaskach, czy pójdzie dalej w świat. Niedawno jedna użytkowniczka deviantarta, tudziez w mniemaniu blogaskow obrazkodajni, miała problem z firma odzieżowa w Korei, ktora wypuściła na rynek koszulki z nadrukiem. Przedstawiał on jej prace i oczywiście nikt nie powiadomił o tym samej zainteresowanej. Jak sie o tym dowiedziałam, była na etapie szukania prawnika. Niestety, koszty sadzenia często przekraczaja budżet przeciętnego artysty. Dlatego z szacunku dla czyjejś pracy trzeba zawsze spytać artysty o pisemne pozwolenie. Pomoże mu to jednoczesnie kontrolować, gdzie i jak jego praca sie rozchodzi po Internecie.
UsuńDokładnie tak jak pisze Marzycielka. Wspomniana rysowniczka (Loish) miała o tyle dużo szczęścia, że dzięki swojej popularności raz dwa znalazła kogoś z Korei, kto jej pomógł rozwiązać sprawę. Ale nie każdy ma takie kontakty. Moje obrazki do np dzisiaj krążą po chińskich portalach sprzedających tapetki na komórki i nic nie mogę na to poradzić. Dlatego jestem zmuszona dawać watermarki na prace, co znacznie psuje ich odbiór. Zauważyłam jednak, iż twórcy szablonów czy innych graficznych manipulacji często wymazują te watermarki - jest to ewidentne złamanie praw autorskich i pod żadnym pozorem nie wolno tego robić.
UsuńAleż sądzą się, Polacy też. Akurat moralność europejska jest zbliżona, więc nie wiem, czemu miałaby to być zupełnie inna sprawa. I wybacz, ale ten argument jest wybitnie z rzyci. Jeśli "wszyscy tak robią", "nikt wcześniej tego nie zauważył", to jest w porządku? Nie jest. Kradzież praw autorskich to JEST problem na skalę światową.
UsuńI właśnie dlatego dochodzi do tych "kradzieży" bo mamy takie wyczulone społeczeństwo na ten problem. Jak mnie to niezmiernie bawi, jak tacy ludzie wzruszają ramionami i nie mogą kompletnie zrozumieć, że kradzież to kradzież, a nie skoro tyle tego jest, skoro stało się takie typowe w świecie szablonów to już traci swą wartość i staje się półkradzieżą, a może takim cichym pożyczaniem? To że media o tym nie trąbią nie znaczy, że problemu nie ma. Oczywiście, jeden artysta oleje, drugi stwierdzi, że to promocja jego talentu, trzeci wkurzy się, ale nie będzie miał na to kasy, a czwarty będzie mieć i zrobi burze. Tak samo jest na konwentach, kiedy wystawcy sprzedają przypinki itp rzeczy z kradzionymi obrazkami. Wszystkim wydaje się, że to ok, no bo skoro wystawca sprzedaje to pewnie znaczy, że wszystko jest legalne. I tu wychodzi totalna niewiedza naszego społeczeństwa, plus omijanie prawa przez sklepy itp Czyli koło się zamyka i artysta w naszym kraju, może jedynie sobie popłakać w poduszkę, bo prawo sobie, a ludzka mentalność sobie.
UsuńMały Artysta
Rozumiem wszystko, naprawdę. I tak wiem, że to problem i też tak uważam, ale jest już to tak rozpowszechnione, że raczej trudno będzie to wytępić. Oczywiście, że dalej trzeba próbować, ale mam wątpliwości, czy uda się to wyplenić całkiem.
UsuńMarzycielko, Royal Bee, zdaję sobie z tego sprawę, jestem po tej samej stronie barykady. ;) Ale jeśli ktoś pobierze moją pracę cyfrową, to nic nie stoi na przeszkodzie, bym nadal mógł ją sprzedawać np. na deviantart.com*. Jeśli ukradną mi fizyczny obraz, mogę już tylko siąść i zapłakać. Na pewno słyszałaś, Marzycielko, o pracach znikających w niewyjaśnionych okolicznościach po wystawie w galerii... tu również, jeśli nie ma się wyrobionej marki, niewiele można zdziałać... (żeby nie było wątpliwości - pobieranie naprawdę zwisa mi i powiewa, niech sobie ludzie zrobią wydruk na ścianę na własną rękę*, byle nie udawali, że to ich praca)
UsuńMały Artysto, rzecz w tym, że przy pracy z dostępem do internetu można względnie łatwo zweryfikować, czy mamy do czynienia z czymś legalnym, w przeciwieństwie do choćby tych konwentowych gadżetów.
Demonie, nie chodzi o to, by męczyć szabloniarnie i gnębić je głupimi paragrafami,nikt tu sie z motyką na słońce nie porywa, ale sąd nie uzna "a bo ja nie wiedziałam" i dobrze mieć tego świadomość.
*to właśnie urok DA Print - dużego formatu samemu się nie zrobi, jeśli twórca na to nie pozwala
Autorko recenzji,
OdpowiedzUsuńnie wiem czy zdajesz sobie sprawę z faktu, iż Zaczarowane Szablony mają na swojej stronie w głównym menu piękną, widoczną zakładkę "Kredyty". W tejże właśnie znajduje się link do profilu gypcg na Deviantarcie. Z tego więc nasuwa się wniosek, że to, co napisałaś w powyższej recenzji to pomówienia i oszczerstwa. Jeśli więc nie chcesz mieć problemów, najlepiej to zmień.
Pozdrawiam,
Himitsu.
PS.
Odnosząc się do tej odpowiedzi na górze: autor pracy znajduje się w tej zakładce pod literą "g". Zalecam przyjrzeć się jeszcze raz.
Od razu też się poprawiam: miałam, oczywiście, na myśli ocenę, nie recenzję.
UsuńTutaj poprawię, bo rzeczywiście tego autora wcześniej nie było. Dodałam go dopiero teraz.
UsuńW porządku, cofam mój komentarz i przepraszam. Widzę już, że tego kredytu faktycznie nie było wcześniej.
UsuńNa przyszłość radzę jednak robić screeny, kiedy pisze się coś takiego :).
PS.
Świetny pomysł na ocenialnię.
Mój błąd. Przy takiej liczbie materiałów o niektórych po prostu zapominam.
UsuńJuż zauważyłam, Jill :). Przyznaję się więc do błędu i przepraszam.
UsuńAutor został dodany po interwencji, zapewniam, że dzisiaj rano link tam nie widniał. Poza tym - serio, prawa autorskie nie polegają na tym, że wystarczy dodać link. A straszenie problemami jest śmieszne - jakimi mianowicie?. Jill zrozumiała, więc takimi wypowiedziami raczej zrobicie czarny pijar.
UsuńNo to peace&lof.
UsuńCzekaj, bo nadciągam z kometarzem:
UsuńKopia GOOGLE z dnia 14 września br.
http://i41.tinypic.com/2m30c3t.jpg
Wniosek? Link został dodany przed chwilą, pozdrawiam.
A tutaj link do kopii, jakby ktoś chciał posądzać mnei o fałszerstwo:
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:gyCWGjov_8EJ:zaczarowane-szablony.blogspot.com/p/kredyty.html+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
Your argument is invalid.
Dziękuję, dobranoc.
@Himitsu: "Na przyszłość radzę jednak robić screeny, kiedy pisze się coś takiego :)." - Kurczę, mój błąd, ale zazwyczaj nie zakładam złej woli wszystkich dokoła i nie trzaskam screenów przy każdym ruchu. Może powinnam zacząć :P
UsuńNo cóż, to akurat mówię z własnego doświadczenia, bo potem ciężko udowodnić swoją rację i można mieć nieprzyjemności ;).
OdpowiedzUsuńkurcze, fajnie by było za rok przeczytać ocenkę tego samego bloga w poprawionej wersji. :D
OdpowiedzUsuńŁoł. Jill sama powiedziała, że tej autorki faktycznie wcześniej nie było a i tak tutaj dowody wyciągamy i jest jak w sądzie!
OdpowiedzUsuńPani prokurator, czy oskarżona ma prawo przyznania się do winy?
I czy, niewinni poszkodowani jak Katrin będą mogli spać spokojnie, po byciu świadkami takiej straszliwej zbrodni? Może wypłaćmy im odszkodowanie?! :)
Mam jakieś takie wrażenie, że ironia jest zbędna, bo screeny zostały wrzucone tylko dla jasności, bo ktoś się ich wcześniej domagał Oo Wcale nie rozpętało to afery na nowo, to o co spina?
UsuńWiesz, Kraken, jak ktoś mi tu sugeruje "nieprzyjemności" (ciekawa jestem jakie, zgniłe jajo wysłane na maila? :P Bez urazy, Himitsu, ale naprawdę nie jestem pewna, jak mogłyby wyglądać), to już lepiej się zabezpieczyć na wszystkich frontach :D
UsuńTu akurat nawiązywałam do Twojego tekstu :P. Ale tak się składa, że rzucanie oszczerstwami też może być skierowane do sądu (i tylko dlatego to napisałam). W każdym razie, to była po prostu swego rodzaju ironia ;) (za którą już przeprosiłam).
UsuńNearyh, ah to absolutnie nie była ironia, tylko dowcip, nie do końca na swoim miejscu! Ja się nie spinam, wręcz przeciwnie.
UsuńGayaruthiel, sądzę, że to mogłoby być warte sytuacji, zgniłe wirtualne jaja piechotą nie chodzą.
Hmm powiem tak. Jako digital artist z zawodu widziałam swoje prace już w niejednym szablonie, użyte oczywiście bez mojej wiedzy i zgody. W niektórych przypadkach blogi posiadały odnośnik do mojej galerii, za co jestem w im wdzięczna, w pozostałych zaś... w większości przypadków miałam to gdzieś, a nawet było mi miło, że komuś tak bardzo spodobał się mój obrazek. Zatem uważam, iż większość twórców ma do tego stosunek absolutnie ambiwalentny, bo po prostu spotyka sie z tym bardzo często.
OdpowiedzUsuńJEDNAK. Prawnie wygląda to nastepująco: w teorii nikt nie ma prawa EDYTOWAĆ obrazka, do którego nie posiada praw autorskich (czyli innymi słowy w jakikolwiek sposób go obrabiać/dodawać napisy/kadrować itp). Tak samo nikt nie może ROZPOWSZECHNIAĆ takiej pracy bez podpisania autora. Niestety, jak wszyscy wiedzą, dzieje się to nagminnie. Szkodliwość czynu jednak jest praktycznie żadna, o ile (tu ważne!) nikt takiego szablonu nie sprzedaje ALBO nie przywłaszcza sobie doń pełnego autorstwa. Mimo to, jeśli autor zażyczy sobie usunięcia swojej pracy z takiego miejscia, należy to zrobić NATYCHMIAST.
Jeśli autorka opowiadania wzięła szablon z miejsca, które oficjalnie uchodzi za źrodło szablonów, to mogła założyć, że prawnie jest wszystko uregulowane ze strony szabloniarni. Winę ponosi ten, kto edytował obrazek bez uprzedniej zgody autora, a następnie rozpowszechnił go w sieci bez podawania jego nazwiska.
No, to takie moje trzy grosze :)
Hm, z tym kadrowaniem to chyba niekoniecznie jest tak. Co z prawem cytatu? Pokazanie wykadrowanego fragmentu obrazka jako, powiedzmy, ilustracji do tekstu z odnośnikiem do autora byłoby chyba własnie cytatem, a więc działaniem w pełni dozwolonym. Choć jeśli chodzi o szablony, to chyba jednak prawa cytatu nie da się zastosować.
UsuńFakt, jeśli autor jest podpisany, to można by to nazwać cytatem. Kadrowanie wiąże się zazwyczaj z ucięciem krawędzi, a tam najczęściej znajdują się podpisy twórców, więc można też polemizować czy ucięcie takiego podpisu nie jest zbytnią ingerencją w obrazek. Ale nie dam sobie głowy uciąć, jak zwykle pewnie zależy to od danej sytuacji i stanowista autora (jeśli wcześniej oświadczył, że nie wyraża na takie zabiegi zgody).
UsuńOgólnie najprościej zawsze zapytać się twórcy czy nie ma nic przeciwko i wszystko będzie cacy (a sam autor mile połechtany :D).
@ Royal Bee
Usuń"w większości przypadków miałam to gdzieś, a nawet było mi miło, że komuś tak bardzo spodobał się mój obrazek. Zatem uważam, iż większość twórców ma do tego stosunek absolutnie ambiwalentny" - Z tego wynika, ze ty jedna stanowisz wiekszosc tworcow, to troche niefortunne sformuowanie :)
"Szkodliwość czynu jednak jest praktycznie żadna" - No kurcze, widzac taki szablon, jak ten z omawianego bloga, pozbawionyjakichkolwiek zrodel, automatycznie zakladam, ze to Jill wykonala te grafike i opiera sie na wlasnych pracach w tworzeniu swoich szablonow. Jest to bardzo niefajne. Musialam sie nameczyc, zeby znalezc orginalnego autora. Najpierw probowalam to zrobic przez sam szablon (prawy przycisk, pokaz obrazek tla), ale zamiast wylowic grafike, wylawiaj jednolicie niebieskie tlo. Poszlam wiec na wasza strone, bo na dole bloga byl link i informacja, ze ten szablon zrobila Jill. Ustawilam wyszukiwanie po tagach Jill, po czym musialam sie przedzierac strona po stronie przez WSZYTSKIE jej szablony, az w koncu znalazlam ten konkretny. Zamiast jakiegos opisu, byl tylko odnosnik do deva, gdzie dalej nie bylo zadnych zrodel, za to dalo sie wreszcie uzyc opcji "pokaz obrazek". Obrazek musialam wrzucic w google, uzyc opcji "wyszukaj podobnych obrazow" i dopiero to dalo mi odnosniki do autora tej konkretnej grafiki. To, ze aby dojsc do autora musialam uzyc tej serii trickow i podstepow jest porazka.
"Jeśli autorka opowiadania wzięła szablon z miejsca, które oficjalnie uchodzi za źrodło szablonów, to mogła założyć, że prawnie jest wszystko uregulowane ze strony szabloniarni." - Pelna zgoda, dlatego wstep oceny jest skierowany do szabloniarni, a Jill dostala odemnie powiadomienie mailowe o tym, ze cos takiego napisalam.
Oh, ja nie twierdzę, że można używać cudzych obrazków bezkarnie, może niedokładnie to napisałam :) Chodziło mi tylko o to, jak ta kwestia wyglądaw świetle prawa. Mało który artysta będzie fatygował się o sprawę sądową w sytuacji, w której ktoś użył jego pracy na blogaska z opowiadaniem ;) Moje obrazki są w tysiącach tapetek, szablonów czy innych avatarów w sieci i mogę jedynie rozłożyć ręce. Pyta się o zgodę może co setna osoba. A co dopiero mają powiedzieć bardziej popularni artyści. Takie *niestety* są realia, co nie zmienia faktu, że bez pytania brać nie wolno.
UsuńDobrze, że ostatecznie autor został podpisany, ale niefajnie się dzieje, skoro tak wielka szabloniarnia nie pyta autorów prac o zgodę. Może to jest moment, w którym powinni się zastanowić nad zmianą swoich zasad.
O to mi dokladnie chodzi:) Jesli szabloniarnie sie ogarna i zaczna respektowac prawa autorskie innych artystow, bedzie to spory krok w dobra strone. Male szabloniarnie prawdopodobnie podaza ich sladem. A ze swiat blogowo-szablonowy jest chyba dosc zwarty, dobre zwyczaje powinny sie szybko rozniesc, jesli tylko zaczniemy zwracac na nie uwage.
UsuńI tak dobrze, że w ogóle dodają te linki do źródeł, z których czerpią materiały do prac. Jeszcze rok temu żadna szabloniarnia na blogspocie nie miała czegoś takiego na swojej stronie jak "credit", a bloggerzy na tekst: "Nie mogę zrobić szablonu z tą grafiką, autor się na to nie zgadza" odpowiadali najczęściej: "No i co z tego?"...
UsuńPodanie nazwy autora, bez wskazania która praca jest jego niczego nie zmienia. Kradzież nadal jest kradzieżą, tyle że wskazujesz skąd ukradłaś (a i to niedokładnie). Poza tym, na miłość boską - jakie kredyty? Bankowe? Tak, po angielsku to jest "credits", nie to nie znaczy "kredyty'. Nie to nie brzmi dobrze, tylko w najlepszym razie - idiotycznie.
UsuńDziękuję za ocenę.
OdpowiedzUsuńJak mam być szczera, to dopiero teraz widzę jak źle to pisałam. W niektórych momentach śmiałam się z tych głupich błędów jakie zrobiłam :P
Myślę, że usunę/zawieszę bloga albo zacznę na nowo całą historię. Teraz i tak nie mam kiedy pisać, a po tym jak dzisiaj przejrzałam na oczy to nie widzę sensu, żeby się męczyć jeśli mam takie problemy ze stylem,mieszaniem czasów,gramatyką i interpunkcją(zwłaszcza z nią).
Pomysłów to ja mam w głowie mnóstwo i myślę, że są bardzo ciekawe, ale jakoś ciężko mi je zapisać :(
No cóż, dziękuję za obiektywną ocenę i mam nadzieję, że za rok będzie tu ponowna ocena mojego bloga :P
Katrin, dużo tych rozdziałów nie masz, więc spokojnie możesz poprawić to, co dotąd napisałaś. Bazę pod opowiadanie masz dobrą, a nie rozwiniesz stylu, umiejętności, itd jeśli nie będziesz ćwiczyć. Napisz sobie tekst najpierw do szuflady, nawet kilka rozdziałów, odczekaj miesiąc i przeczytaj je ponownie. Zapewniam, że będziesz w stanie wyłapać mnóstwo niedociągnięć.
UsuńMówisz, że masz dużo pomysłów? Zrób sobie szkic opowiadania, ile rozdziałów zakładasz, i co ma w którym być tak, żeby fabuła się logicznie i równo rozwijała.
Przeczytaj sobie nasz Necronomicon i weź go sobie do serca :)
Pozdrawiam :)
Hej. Znalazłam Waszego bloga przypadkiem, chyba przez link na blogu komiksowym, i chciałam tylko napisać, że zrobił na mnie niesamowicie pozytywne wrażenie. Ocenialnie, które dotąd widziałam, wyglądały raczej na sposób podbudowania ego oceniających (którym też czasem brakowało wiedzy, znajomości reguł i umiejętności wysławiania się po polsku).
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim wygląda na to, że podchodzicie do sprawy bardzo rzetelnie i uważnie czytacie wszystkie dostępne rozdziały. Oceny są szczegółowe i wyczerpujące, staracie się omówić w nich jak najwięcej spraw. Czasem pozwalacie sobie na żarty - to dobrze, bo krytykę zawsze łatwiej przyjąć, jeśli jest żartobliwa, ale zawsze widać, że nabijacie się z tekstu, nie z autora. Ze sposobu pisania ocen widać, że szanujecie wszystkich kandydatów do oceny, nawet autorów nieporadnie napisanych blogów, które ledwo są w stanie zasłużyć na jednego pomiota. Nawet jeśli piszecie, że opowiadanie nie trzyma się kupy, w życiu nie widziało się z logiką, a bohater to antypatyczny buc, to nigdy nie wygląda to jak chęć dokopania autorowi, tylko właśnie koleżeńska pomoc - takie ostrzeganie, czego nie robić. No, i bardzo podobają mi się (w kolejności dowolnej): sama nazwa, pomysł, grafika i w ogóle cała przedwieczno-bluźniercza stylizacja. Jestem pełna podziwu i życzę dużo zapału do pracy, będę zaglądać.
Ogromnie mi milo, ze chcialas wyrazic swoja opinie, do tego tak pozytywna. Dziekuje za dobre slowa, postaramy sie nie zawiesc twoich oczekiwan w przyszlosci - a tymczasem ide do kata sie rumienic :D
UsuńA mnie się wydaję, ze odnośnik do dA autora jest w zakładce "Kredyty". I zakładam, ze mam rację.
OdpowiedzUsuńA mnie się wydaje, że ktoś tu nie czytał komentarzy.
UsuńNo i dobrze Ci się wydaje.
UsuńO, niewychowanie moje...
OdpowiedzUsuńPozwólcie, że odpowiem tutaj na komentarz (informację?) Ewlyn;
Nie, nie chcę zmieniać oceniającego. Nie musisz też się śpieszyć - wiem, że pisanie oceny takiej szmiry wymaga czasu, zharmonizowanych, kąśliwych słów oraz ciętych, jak i prześmiewczych komentarzy. Ach, już się nie mogę doczekać...
Pozwolę sobie również skomentować ocenę;
Leleth, masz świętą rację w kwestii grafiki. Tym bardziej, że Nasz kochany kraj podlega ACTA, no ale... Chyba nie bardzo się sprawdza, bo już większa część cyberprzestrzeni powinna być zablokowana.
Jeżeli zaś chodzi o oceniane opowiadanie... Czytając je, ja nie czułam żadnego "klimatu" (?)- nawet w opisach. Przykro...
Jednak to bardzo subiektywna opinia.
Pozdrawiam Wielkich Przedwiecznych!
"Salvia Den Insania 28 września 2013 08:58
OdpowiedzUsuńPozwólcie, że odpowiem tutaj na komentarz (informację?) Ewlyn"
Wypadałoby wiedzieć, do kogo się zgłosiłaś. ;)
literówka
UsuńELWEN *