niedziela, 29 września 2013

0033.negatyw-szczescia.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: Negatyw szczęścia
Przedwieczne: Gayaruthiel&Leleth

Za piękne ilustracje dziękujemy Delcie. Ocenę sponsoruje Jaime Lannister, ponieważ przypomniałam sobie, że jestem fanką jego i jego zbroi (~Leleth)


Szablon pasuje do treści i niestety nie jest to komplement. Wygląda to jak składzik Doktora Who projektowany przez Bezdennie Głupiego Johnsona. Zastanawiam się, po co wizerunek bohaterki powtórzony jest dwukrotnie, na dodatek z zaburzonymi proporcjami. Fascynuje mnie też, co artysta miał na myśli, tworząc wyrastający bohaterowi z pleców sznur ze zdjęciami, do którego przypięta jest spinaczem budka telefoniczna. Niemniej frapujące jest wolnostojące okno i miniaturowy człowieczek depczący głowę bohaterki, a także elewacja pod półką z książkami. Postaci wygladają, jakby niezwłocznie potrzebowały wizyty u dermatologa. Wszystko przyozdabiają – jakżeby inaczej – kwiaty i zegarki. Innymi słowy, biegunka motywów.

W cytacie jest błąd - poprawnie jest IN the world, widać też, że twórca sugerował się polskim szykiem zdania. Wybór fontów również dziwny, ich krój jest krańcowo różny.

Kontrast między tłem a kolorem tekstu jest za mały, przez co nie czyta się najlepiej; powinnaś wybrać ciemniejszy kolor fontu lub jaśniejszy tła. Albo jedno i drugie. 

Zupełnie nie rozumiem, jaki sens ma twoja zakładka dotycząca bohaterów. Nie dość, że wstawiłaś gify, zamiast pozwolić czytelnikowi odczytać wygląd postaci z treści opowiadania, to jeszcze opisałaś je cytatami, które nie wiadomo do czego się odnoszą. Tak jak tutaj: 

Jamie Donnavan // "Anioł nigdy nie upada. Diabeł upada tak nisko, że nigdy się nie podniesie. Człowiek upada i powstaje." -Fiodor Dostojewski – Nie wiadomo, czy próbujesz opisać ją jako anioła, diabła czy człowieka, i w ogóle, jak rozumieć tę głębię.

Ciekawym pomysłem jest za to zakładka, dzięki której czytelnicy mogą wpisać się na listę informowanych o nowych odcinkach. Szacunek dla czytelnika jest zawsze na plus.

Zwiastun

Przyjaciel z zespołu Nialla oferuje dziewczynie pomoc… Rozpoczyna nowe życie – Ten przyjaciel, ta pomoc czy ta dziewczyna rozpoczyna? W dodatku sceny zawarte w zwiastunie ujawniają zakończenie opowiadania.

Prolog


Z jednej strony mu się nie dziwię. – A z drugiej co? Nie wspominasz o tym później.
Wychowałam się bez rodziców, jednak nie zmienia to faktu, że cierpiałam każdego dnia zazdroszcząc ludziom, którzy mają prawdziwą rodzinę. – Dlaczego miałoby to zmieniać ten fakt? 

Pogubiłaś w tym rozdziale kilka przecinków, jak choćby tu:
Ale skąd to moje przerażenie skoro – Przecinek przed skoro.
Dwa lata ponownej samotności, która fakt faktem, zadawała mi potworny ból – Przecinek po która, to wtrącenie.
Powinnaś dokładniej powtórzyć sobie zasady interpunkcji i zwracać na nie uwagę podczas pisania.

A tu inne błędy językowe:
Wyobraź sobie świat, gzie jesteś kompletnie sam. – Pierwsze zdanie, i od razu literówka.
Spójrzcie na moje życie, które jest najlepszym przykładem takiego życia. – Powtórzenie.
Zostawił mnie bo.. Dostał życiową szansę od losu. – Wielokropek ma dokładnie trzy kropki. Nie dwie, nie cztery, trzy.
To, że nigdy ich nie poznałam, wcale nie polepszał sytuacji. – Nie polepszało.
Z dnia na dzień nie ubłagalnie zbliżam się do momentu – Nieubłaganie.

Spora ilość literówek prawdopodobnie wynika z niechlujstwa i nieuwagi – sprawdzaj staranniej tekst przed publikacją.

Rozdział 1


Nie przekonują mnie te gify na wstępie rozdziałów, ale niech będzie, że nie należą do tekstu właściwego opowiadania, wobec czego nie będę się czepiać – niemniej fascynuje mnie cel, w jakim się tam znajdują.
Nie żyję w krainie czarów i nie jestem Alicją. – Ale przecież Alicja nie została na zawsze w krainie czarów ani też jej życzenia nie były tam przez nikogo spełniane, więc ta analogia jest pozbawiona sensu.
W sierocińcu prowadzącym przez siostry zakonne, gdzie się wychowała, wystarczyło zdać ostatni rok, a później znaleźć pracę i czekać na swoje osiemnaste urodziny. – Łapiesz plusa za realistyczną rozmowę kwalifikacyjną. Ale… PROWADZĄCYM?
Wszystkie były w tym samym wieku, jednak Amy miała opuścić sierociniec najszybciej z nich wszystkich. Była najstarsza. – To może jednak wszystkie były z tego samego rocznika?
postukała paznokciem o kopertę leżącą na biurku. Niewątpliwie tam znajdowały się wszystkie potrzebne formalności. – Dokumenty. Formalności nie mają fizycznej postaci.
Na tym koncie (...)Znajduje się pięć tysięcy funtów (...)W jednym momencie jej perspektywy się poszerzyły. Miała kupę pieniędzy, jednak zamierzała dobrze je zagospodarować. – Hm, czy to znaczy, że te pięć tysięcy funtów to było więcej, niż miała wcześniej zaoszczędzone, czy po prostu powiększyło jej pulę oszczędności o jakiśtam procent? Pytam, bo wynajem kawalerki na przedmieściach Londynu to koszt tysiąca funtów tygodniowo, a pokoju w mieszkaniu zajętym przez kogoś innego - pięciuset funtów miesięcznie. Nie mówiąc o jedzeniu, dojazdach do pracy czy drobnych przyjemnościach. Niby da się przeżyć na niskim poziomie kilka miesięcy za taką kwotę, ale zobaczymy, co zrobi twoja bohaterka.
Wspomnień, które się skończyły – Wspomnienia się skończyły? Raczej czasy/wydarzenia, które wspominała.
Dostała go sześć lat temu od blondyna, który wygrał go na loterii w wesołym miasteczku, które zatrzymało się w Mullingar. Ciemnowłosa zagryzła wargę – Zerknij na punkt 24 w Necronomiconie. A co, jeśli pojawi się więcej osób o danym kolorze włosów?
Nie bardzo rozumiem, do kogo skierowane są te wszystkie pytania retoryczne.

Co do błędów językowych – kilka przykładów:
Rozejrzała się w koło – Wkoło. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10480
Prawda jest taka, że chciała zdobyć pracę jak najszybciej. Ma miesiąc, aby zarobić trochę pieniędzy – Nie mieszaj czasów w narracji.
spytała się Heather – Nie się, tylko Amy. Wystarczy spytała.
- O to proszę się nie martwić – dziewczyna uśmiechnęła się lekko. – Błąd w zapisie dialogu. Po martwić powinna być kropka, dziewczyna wielką literą.
Amy pracowała przez całe wakacje, jednak rzuciła ją – Co? Ja wiem, że pracę, ale to nie wynika z tego tekstu.
A pieniędzy i pracy koniecznie potrzebowała, bo z dnia na dzień ma mniej czasu. – Potrzebowała-miała, albo potrzebuje-ma. Trzymaj się jednego czasu.
o pół godzinie rozmowy, uśmiechnęła się szeroko – Po co ten przecinek?
które było utaj – Tutaj.
Praktyka czyni mistrza jak to mówią. – Przecinek przed jak.
że wszystko tutaj, widzi po raz ostatni – Niepotrzebny przecinek.
Gdziekolwiek spojrzała widziała siebie kilka lat temu. – W tym zdaniu są dwa orzeczenia (widziała, spojrzała), powinnaś je oddzielić przecinkiem.
Samotność ją zmieniła. Odruchowo dotknęła wisiorka, który od lat nie zniknął z jej szyi. – Ta samotność dotknęła. Te zdania nie mają związku przyczynowo-skutkowego.
potrząsnęła głową chcąc wyprzeć – Imiesłowy nieodmienne wydzielamy przecinkami.
Mimo, żeMimo że nie rozdzielany przecinkiem. http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629776
Uniosła głowę i spojrzała na uśmiechniętą sekretarkę stojącą w progu. // - Amy, pani Robson prosi cię do siebie – powiedziała swoim melodyjnym głosem – Z tego wynika, że to Amy powiedziała to do siebie. Swoim jest niepotrzebne, wiadomo, że nie cudzym.

Rozdział 2


Mam nadzieję, że jest lepszy niż mi się wydaje, bo wyszedł mi przeciętny – Jeśli uważasz, że tekst jest przeciętny, dlaczego go publikujesz? Nie lepiej byłoby go najpierw dopracować?
Amy wysiadła z pociągu, ciągnąc za sobą walizkę, trzymając w dłoni niedużą torbę. Po kilkudziesięciu metrach, dziewczyna poczuła, narastający ból w rękach. – Hm, już po kilkudziesięciu metrach? Jest raczej słabej kondycji, tak? Upewniam się, bo na tym etapie nie wiem, czy to celowy zabieg, czy raczej niedopatrzenie.
Poczuła jak burczy jej w brzuchu. Nie jadła nic przez całą drogę, więc wypadałoby coś przekąsić. – Hm, nawet na promie, który płynie około dwóch godzin? Czemu nie, właściwie?
czując jak jej ręce oddychają z ulgą – o.O Związki frazeologiczne – robisz to źle.
Zmusiła mózg do pracy, próbując wymyślić jakiś plan działania. Była tutaj. Co teraz? Powinna znaleźć sobie jakieś lokum. Może zamelduje się w hotelu, a później poszuka jakiejś kawalerki? Albo dołączy się do grupki studentów. – Od jak dawna planowała wyjazd? Nie mieli w irlandzkim domu dziecka internetu? Dlaczego nie zorganizowała sobie lokum wcześniej?
Odpaliła urządzenie i spróbowała znaleźć połączenie z siecią wifi. Na szczęście znalazła. Wpisała wyszukiwarkę hoteli i zaczęła przebierać w licznych miejscach, w których mogłaby przenocować. – Skoro ma laptopa i wifi, naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie mogła się tym zająć wcześniej, jak rozsądny człowiek.
- Potrzebujesz pomocy? – Amy zerknęła w prawo i zobaczyła wysoką dziewczynę, mniej więcej w jej wieku.- Wyglądasz na nieco zagubioną – uśmiechnęła się delikatnie, odgarniając kosmyk ciemnych włosów za ucho. // - Aż tak to widać? – żachnęła się Amy, patrząc na nieznajomą z lekkim uśmiechem. // - Trochę, owszem – zaśmiała się ciemnowłosa. – Z resztą to przez twój akcent. – Przecież Amy odezwała się dopiero teraz… A zresztą piszemy razem.
Była godzina 10:15, podróż trwała osiem godzin, a wszystko przez przesiadkę na prom. – Jestem w szoku. Pozytywnym. Użyłaś Googla! Nie masz pojęcia, jak rzadko nam się to trafia.
mając nadzieję, ze do tego czasu uda jej się znaleźć jakąś kawalerkę. – Czyli jednak szuka kawalerki, a nie mieszkania studenckiego?
Owinął ją zapach kawy , ciasta i lodowych szejków. Uśmiechnęła się i stanęła przy ladzie. Była trochę głodna, więc w części z posiłkami zamówiła sobie makaron z jakimś sosem. – Jest w kawiarence, czuje słodycze i wypieki, więc zamawia makaron. Hm, w kawiarenkach rzadko kiedy podają obiady. Plus, zapach ją OWINĄŁ? Chyba chodziło ci o owionął...
Zdążyła przejrzeć kilkanaście najpopularniejszych gazet londyńskich, przeszukać wszystkie możliwe opcje w internecie i zjeść późny obiad. I wciąż nic. – Kurcze, nie uwierzę w to, że dowolnego dnia, jaki wybierzesz w kalendarzu, w Londynie nie było ŻADNYCH ofert pracy i ŻADNYCH ofert z pokojami/mieszkaniami do wynajęcia. W zapadłej dziurze, może, ale nie w stolicy europejskiego państwa.
Zdążyła przejrzeć kilkanaście najpopularniejszych gazet londyńskich, przeszukać wszystkie możliwe opcje w internecie i zjeść późny obiad. I wciąż nic. – Wcześniej nie było mowy o tym, że lokal jest podzielony.
słodki uśmiech, odsłaniający prostujące się zęby – Prostujące się? oO W sensie, że nosił na nich aparat?
- Niall – szepnęła Amy, patrząc jak chłopak patrzy na nią z iskierkami w oczach. Momentalnie poczuła się, jakby ktoś uderzył ją pięścią w brzuch. – BUT OFKORZ. Element zaskoczenia, który nie zaskoczył absolutnie nikogo.
Zdecydowanie prościej byłoby jej wpisać to w google maps i po prosto zobaczyć w jakim rejonie jest poszukiwane miejsce. Teraz jednak było na to za późno. – Skoro byłoby łatwiej, dlaczego jest za późno?
Tchnięta zapałem – Słucham? Tknięta? Natchniona?
w drodze deo szczęścia – Nie wierzę, że Word ci tego nie podkreślił.
gdzoe znajdował się hotel, po prosto zobaczyć – Naprawdę, wklej do worda i szukaj czerwonych podkreśleń.
Co prawda nie powinno się wsiadać do samochodu obcych ludzi, ale do przesady – Aż do przesady nie powinno się wsiadać? Bez przesady.
Pokój utrzymany w odcieniach beżu i fioletu. – Pokój CO? Brakuje czasownika. Tu też: Duże łóżko, które wyglądało na całkiem miękkie, z wieloma poduszkami. Ciemne panele, telewizor, schludna łazienka i okno z widokiem na ulicę.
Wszystko zdawało się być zamazane, jednak przerażało z nieznanych jej powodów. – a) wydawało nie łączy się z być, b) powtórzenie zaimków.

Rozdział 3

po chwili zgaiła się w myślach Zganiła? Zagaiła?
Przecież Londyn to ogromne miasto, są tutaj setki kawiarni… Dlaczego musiał być akurat tutaj? – No dobrze, czegoś tu nie rozumiem. Mimo iż nie było to napisane otwartym teksktem, ze wszystkich tych westchnień i płaczów za przyjacielem zrozumiałam, że ona jedzie do Londynu go szukać. Bo jeśli nie po to… to po co właściwie? Dlaczego ze wszystkich miast na świecie wybrała Londyn? Jeśli chcesz jakoś zakamuflować ten imperatyw narracyjny, daj dziewczynie jakiś inny, mocny powód przyjazdu.
Ruszyła w stronę stolika, ignorując blondyna, na którego twarzy pojawił się grymas. Miała nadzieję, że nie pójdzie on za nią. – Też mam nadzieję, chodzący grymas byłby bardzo niepokojący.
Osoby Amy nie był jednak w stanie pominąć. – Zignorować. A osoby jest w zasadzie zbędne.
Co pomyślałeś? Że przywitasz się ze mną? Spytasz co u mnie i odejdziesz? – jęknęła kręcąc głową. – Nie rób tego, proszę. Nie pojawiaj się znowu w moim życiu, kiedy o tobie zapomniałam! – Czy oni na pewno byli tylko przyjaciółmi?
Przepraszam, że wybrałem moje marzenia ponad naszą przyjaźń. Chcę to naprawić – Jeżeli on musi przepraszać za coś takiego, to ta przyjaźń jest toksyczna. Normalni ludzie cieszą się z sukcesów przyjaciół.
powiedziała z naciskiem, zagryzając wnętrze policzka. – Ała, to jest dość dobrze unerwione miejsce. A jeżeli mówiła, zagryzając, to się dziwię, że coś zrozumiał.
No widok Nialla – Na. Od tej pory nie będę ci już wypisywać wszystkich literówek, bo jest ich za dużo.
Nienawidziła go ranić, ale nienawidziła go też za to, jak dużo cierpienia jej przysporzył. – Jak śmiał, świnia jedna, robić karierę i odnosić sukcesy! A tak na marginesie, czy ktoś mu zabrał telefon, skypa i dostęp do papeterii?
Patrzyła jak odgarnia z oczu kosmyki swoich blond włosów, które teraz były ułożone w artystycznym nieładzie. Prawie się nie zmienił. Jego uśmiech był wciąż ten sam – Hm, dziewczyna szlocha, a on się uśmiecha?
szepnęła dopijając kawę do końca i zostawiając zapłatę na stoliku. Schowała do torby laptopa i wstała od stolika. – Powtórzenie.
Przyjaciel wraca po latach. – W kontekście powyższych scen, nadużywanie tego słowa nie wygląda dobrze. Ale jeszcze się nie czepiam, to może być zgodne z założeniem autorki. Po prostu wiedz, że klimat się zagęszcza, a ja węszę psychozę ;)
Nie mogła powstrzymać łez spływających jej po twarzy, więc po prostu pozwoliła im płynąć wartkim potokiem.
Co z tego, jeśli ci wybaczę, jeśli niedługo będziesz musiał znowu wyjechać? – a) Ona mu nie ma nic do wybaczania, b) to jego praca, ma ją rzucić, żebyście oboje mogli klepać słodką biedę?
Jesteś sławny, masz zespół, karierę, miliony fanek, Niall – szepnęła cicho. Usłyszała jak chłopak bierze drżący oddech. // - Wiem, że popełniłem błąd – Ok, żarty na bok. To, co robi ta dziewczyna to podła manipulacja, szantaż emocjonalny. I to ma być przyjaciółka?
Zostawiłeś mnie na dwa lata, Niall! – krzyknęła. – Dwa lata bez mojego najlepszego przyjaciela! Dwa, cholerne lata samotności! Siedemset trzydzieści dni, Niall – Dziewczyno, masz obsesję. Lecz się. Niall, uciekaj.
Jak chcesz nadrobić ten stracony czas? Obiecałeś mi, że nasza przyjaźń nigdy nie umrze! Obiecałeś, że mnie nie opuścisz! Że będziesz moim aniołem stróżem! Anioły nie zostawiają potrzebujących! Żałuję, że w ogóle to powiedziałeś, bo nie zdawałeś sobie sprawy z wagi tych słów – Dżizas krajst. Informacja o tym, że Święty Mikołaj nie istnieje, pewnie o mało jej nie zabiła.
Dlaczego mi to utrudniasz? Dlaczego, skoro i tak odejdziesz?! – Jak śmiesz mieć własne życie, zamiast funkcjonować jako mój symbiotyczny wszczep, PRZYJACIELU?! Taka z niej przyjaciółka, jak z Borga.
Amy, ja cały czas przy tobie byłem – Myślami. Średnio to przekonywujące, ale ja też bym pewnie nie myślała logicznie przy niespodziewanym wybuchu psychopatki.
Dlaczego nie zadzwoniłeś? – O, to to. Pierwsze logiczne pytanie.
Spójrz na ten fragment:
Dlaczego nie zadzwoniłeś? – szepnęła patrząc na niego. Szalejące w niej emocje nieco się uspokoiły. – Nawet nie oddzwoniłeś, kiedy… Kiedy… - głos jej się załamał, kiedy przypomniała sobie ten dzień, kiedy po raz pierwszy i ostatni po wyjedzie Nialla nagrała mu się na pocztę głosową. // - Jaka wiadomość? Kiedy co? – spytał
Wydestyluję ci to. Amy mówi: Dlaczego nie zadzwoniłeś? Nawet nie oddzwoniłeś, kiedy… Kiedy…
Niall mówi: Jaka wiadomość? Kiedy co? – Niall nie może zapytać o wiadomość, bo Amy nic o niej na głos nie mówi.
Ma nowych przyjaciół, jesteś mu niepotrzebna! – krzyknęło drugie ja, a z oczu Amy wypłynęły kolejne łzy, kiedy zrozumiała, że drugie ja, ma rację. – Nie, nie ma. Amy jest najwyraźniej socjopatką, bo traktuje przyjaciół jak zabawki, które można wyrzucić bez względu na przywiązanie do nich i zastąpić nowymi.
Amy przebudziła się, słysząc głośne pukanie do drzwi. Zmarszczyła brwi i przetarła twarz. Powłóczając nogami podeszła do nich i otworzyła drzwi. Wydała z siebie cichy okrzyk zaskoczenia, widząc na progu przystojnego mulata. a) nigdy nie widziała mulata i to ją tak zszokowało? b) powtórzenie.
myśli, że może roić co mu się żywnie podoba. – A nie może? Dopóki nie wprowadza swoich rojeń w życie...
Wiem też, że szukasz mieszkania w Londynie… - zaczął, a Amy rozchyliła usta ze zdziwienia. Kim on był? Super detektywem? Skąd to wiedział? Też jestem ciekawa skąd, i mam nadzieję, że to wyjaśnisz... Kogo ja chcę oszukać, ten wątek już nigdy nie pojawia się ponownie.
Dlatego chciałem ci zaproponować, abyś wprowadziła się do naszego mieszkania. Jest dość duże, ma sześć sypialni, a nas jest tylko piątka. Yyyy... Dlaczego piątka dorosłych ludzi, związanych ze sobą zawodowo, mieszka w jednym domu? Czy twoi rodzice mieszkają ze swoim szefostwem i kolegami z pracy?

Rozdział 4


Nie mogę uwierzyć, że naprawdę się na to zgodziłam – jęknęła – Najmniejsze zdziwienie świata.
Skąd mogę wiedzieć, że nie jesteś pedofilem i nie wywieziesz mnie do lasu, zgwałcisz mnie – Może stąd, że laska ma osiemnaście lat, więc nie mieści się już w zakresie potencjalnych zainteresowań?
Amy, czy ja wyglądam na gwałciciela? – obdarzył ją uroczym uśmiechem – Też mi argument. Na miejscu Amy właśnie teraz zaczęłabym się martwić ;)
Mogłam przecież poszukać sobie jakiegoś mieszkania do wynajęcia. // - Yhm i płacić fortunę za jednopokojową klitkę z brudną łazienką, gdzie nie mieści się pralka? – parsknął, kręcąc głową. – Mamy duży apartament z dala od zgiełku miasta i wolny pokój. Jesteśmy piątką miłych, dość niewyżytych chłopaków, ale myślę, że się przyzwyczaisz. Yyy... to raczej wygląda na zapowiedź zbiorowego molestowania. Nie bierz tej oferty, Amy.
Zayn`a – Nie używamy apostrofu po wymawianych spółgłoskach.
Ale.. To, że z wami zamieszkam oznacza, że będę codziennie widziała Niall`a. Dzień w dzień – zaakcentowała ostatnie słowa, opierając głowę o zagłówek. Potarła oczy, ziewając – Like, duh. Oraz to ziewanie przecudnie podkreśla jej przejęcie problemem.
Nawet nie wiesz jaki ból sprawiło mi zobaczenie go po dwóch latach. Zniknął na tak długi czas, a teraz nagle miałabym przywyknąć do mieszkania z nim pod jednym dachem? – Wstrętna manipulatorka. Nie dość, że zgodziła się na ofertę Zayna od razu, to jeszcze teraz próbuje przerzucić winę na niego.
Zayn milczał przez chwilę, gorączkowo analizując jej słowa. Doskonale rozumiał obawy brunetki. Czuł jednak, że to wyjdzie im na dobre. Prędzej czy później. – Czy tego chcą, czy nie. Poza tym, którym im? Tej piątce chłopaków, do których niewyżycia dziewczyna ma się przyzwyczaić?
Dziewczyna jednak szybko sprawiła, że Zayn ją polubił. Była niezwykle naturalna, nieco opryskliwa, pyskata i nieśmiała. – O tak, nic tak nie wzbudza sympatii jak opryskliwość.
W fotelu obok siedział blondyn, który wpatrywał się błękitnymi i smutnymi tęczówkami w okno. – Tęczówki. To. Nie Jest. Synonim. Oczu.
Na dywanie siedział przystojny szatyn, próbując oglądać film w telewizji. Jednak dźwięk w telewizorze skutecznie zagłuszała dwójka chłopaków, którzy teraz urządzali sobie bitwę na poduszki. – Ile oni mają lat? Google twierdzi, że najstarszy ma 22 lata, a najmłodszy 19. Prędzej widziałabym ich przy najnowszym GTA, niż przy poduszkach.
Napotkała wzrok Nialla. W oczach chłopaka kryło się ogromne zdziwienie, a jego usta mimowolnie się otworzyły. – Przepraszam, to Zayn tak zaoferował jej mieszkanie w ich domu bez wiedzy współlokatorów?
powiedział loczek Boru, chodzące grymasy, mówiące loczki… Podpowiedź - ksywki zapisujemy dużą literą.
- A gdzie Niall? – spytał zdezorientowany Zayn. – Rozpłynął się w powietrzu, bo przed chwilą był w pomieszczeniu.
Zaoferowałem jej, że zamieszka u nas. Dopiero tu przyjechała, więc uznałem, że nie ma sensu, aby wynajmowała mieszkanie, skoro mamy wolny pokój. – Czyli jednak. Co za buc bez empatii. No, ale niewyżyci chłopcy pewnie się ucieszą z dziewczyny w domu.
Na samą myśl o tym, oblewał ją ziemny pot – Urocza literówka.
Teraz, kiedy w pustym pokoju, gdzie znajdowały się tylko meble i kilka dekoracji, po rozstawieniu swoich rzeczy, poczuła się bardziej jak u siebie. – Kiedy w pokoju co?
Zawsze jest chętny do pomocy, więc cieszy się, że może ci pomóc. – Powtórzenie.
- Czy ktoś rozmawiał z Niall`em? – spytała cicho. Jej głos był zachrypnięty. // Zayn momentalnie spoważniał, a wyraz jego oczu stał się nieprzenikniony. Pokręcił przecząco głową, na co Amy westchnęła ciężko. I zacisnęła powieki. // - Zamknął się w swoim pokoju i nie chce z nikim rozmawiać. – Ta dziewczyna jest obrzydliwa. Manipulantka i szantażystka emocjonalna bez krzty empatii. Po co się tam wprowadziła, skoro Niall wyraźnie ma z tym problem? Zapomniała, jak ją bolało jego postępowanie? Pomyślała, jakby się czuła w jego sytuacji?
widziałem jak Liam próbuje przekonać go do rozmowy. Znając go, będzie uparcie stał pod jego drzwiami, aż ten farbowany idiota mu nie otworzy – Fantastycznie musi się tam mieszkać bez prawa do prywatności.
Huh? – To nie jest polskie mruknięcie. Hmm?
Niall do jasnej cholery otwieraj drzwi! – warknął Liam. – Buc. Ta scena jest dodatkowo kropka w kropkę taka, jak słynna i szeroko krytykowana scena rozpaczy Laury z książki Małgorzaty Musierowicz pt „McDusia”. Tam też wszyscy uparli się wyciągać cierpiącą dziewczynę z zamkniętych pomieszczeń, chyba tylko po to, by sobie popatrzeć na jej łzy.
Niall, co się stało? Porozmawiaj ze mną (...) czekał, aż Niall wyrazi jakiekolwiek chęci do rozmowy (...) wciąż milczał. Liam zdał sobie sprawę, że musi do tego podejść z innej strony. – A może powinien sobie zdać raczej sprawę z tego, że bezczelnie i brutalnie wpieprza się w nie swoje sprawy, a ludzie chcą czasem po prostu pobyć sami? Co za buc. Czy u ciebie wszystko, co związane z przyjaźnią będzie takie, z braku lepszego słowa, chore?
- To twoja przyjaciółka, prawda? – spytał. Irlandczyk zawahał się, po czym nieśmiało kiwnął głową. // - To ona była powodem dla którego nie spotkałeś się z nami w „Dobrych czasach”, a później, po powrocie uznałeś, że jedziesz do domu, tak? – Ponownie w odpowiedzi zyskał kiwnięcie głową. W takich momentach cenił sobie swoją bystrość. Szybko potrafił dopasować elementy układanki. – Bystry jak woda w klozecie, zwłaszcza że te informacje na tacy podał mu Zayn, więc nie wiem, co on tu jeszcze chce układać. 
- Dlaczego? Dlaczego nie cieszysz się na jej widok? – dobrnął do punktu, kiedy Niall w końcu musiał się odezwać. Czuł, że to nie jest dla blondyna łatwy temat do rozmowy. – Dlatego go do niej zmuszał, jak prawdziwy przyjaciel.
Może chce dać ci jeszcze jedną szansę? // Zasługuję na nią? – spytał cicho blondyn, patrząc na przyjaciela lśniącymi od łez oczami. – Ten tekst wzbudza we mnie gniew, ponieważ Niall przyjął na siebie rolę ofiary, narzuconą mu bezpodstawnie przez Amy.
- Każdy zasługuje na drugą szansę, Niall – poklepał go po ramieniu, pozwalając, aby Irlandczyk przytulił się do jego piersi – Węszę yaoi.
Dochodziła północ, a cała szóstka zebrała się w ogrodzie, wokół ogniska. Co jakiś czas wybuchali śmiechem, słysząc głupie uwagi. Na ten pomysł wpadł Louis i Harry. – Na pomysł puszczania głupich uwag z radia? Bo skoro wszyscy słuchali, ale nikt ich nie wypowiadał…
Potrzebowała go w swoim życiu. Desperacko potrzebowała swojego anioła stróża, który chronił ją przed upadkiem. – Cholerny, toksyczny, niesamodzielny bluszcz.
Widok takiego szczęśliwego Niall`a zabolał ją. Wydawał się taki wolny od zmartwień i kłopotów. Miał najlepszych przyjaciół, którzy byli dla niego niczym bracia.

Ponowne wtargnięcie Amy do jego życia oznaczało problemy. Dziewczyna to wiedziała. Jej życie to ciągłe kłopoty. Nie chciała zranić swoją obecnością Niall`a. – To dziwne, bo robiła wszystko, by było inaczej.
Nie wiedziała co ma myśleć. Nie wiedziała czego chce. – A może by czasem pomyślała o uczuciach innych, nie tylko o sobie?

Rozdział 5


W głębi duszy marzyła o tym, aby chłopak dał jej spokój i opuścił pokój. – No jasne, jak śmie ją nagabywać w SWOIM mieszkaniu.
Bałam się, że nie dam sobie tutaj sama rady. W Londynie. Bez mieszkania, pracy, rodziny i przyjaciół. Propozycja, którą złożył Zayn była mi bardzo na rękę. – Ponawiam pytanie: dlaczego przyjechałaś do Londynu?
Naprawdę nie chcę was wykorzystywać, ale po prostu zamieszkanie z wami sprawiło, że mam łatwiejszy start. Mogę zacząć szukać pracy, zamiast martwić się o to, czy uda mi się znaleźć tanie mieszkanie – A twoje uczucia mam w rzyci.
Nie chciałam ci wybaczyć tego, że wyjechałeś. Tak bardzo chciałam być na ciebie zła – jęknęła, chowając twarz w dłoniach, a następnie przeczesując nimi włosy. – Ale w momencie kiedy cię zobaczyłam… To wszystko zniknęło. Dlatego poczułam złość, którą wyładowałam na tobie. – Złość, którą czułam, zniknęła, co mnie wkurzyło. Aha.
Wiem, że ja zawsze za sobą niosę kłopoty i problemy. Nie chcę niszczyć twojego szczęścia, Niall. Nie chcę, abyś cierpiał – TO DLACZEGO DO CHOLERY JESZCZE JESTEŚ W JEGO MIESZKANIU.
Tak bardzo cię przepraszam – wyszeptał całując ją w czubek głowy – Ech… http://skuteczna-psychoterapia.pl/a_dlaczego-ofiary-przemocy-nie-odchodza.php
Słyszysz negatywną informację o sobie; wierzysz w nią; nabierasz przekonania, że nie znajdziesz nikogo lepszego; obecny partner zaczyna ci się wydawać jedynym możliwym; paradoksalnie rośnie jego atrakcyjność w twoich oczach; rośnie waga tego, co on myśli; rośnie waga tego, co on mówi; kolejna negatywna informacja na twój temat jest przyjmowana bardziej bezkrytycznie, bo pochodzi już od osoby strategicznie dużo ważniejszej i ocenianej znacznie wyżej.
Wnioskując po tym, ze w całym domu panowała cisza, zrozumiała, że reszta domowników jeszcze śpi. – Albo wnioskując, albo zrozumiała.
Jako pierwszego zbudziła Harry`ego. Głośno zapukała do drzwi i bez słowa wparowała do jego pokoju. // - Harry, wstawaj! – krzyknęła, podchodząc do loczka i szturchając go w ramię. Zaśmiała się na widok dziewiętnastolatka, który leżał na brzuchu, z dłonią przerzuconą przez łóżko. Jego usta ułożone były w dziubek, a kiedy uchylił zaspane oczy, pisnął zabawnie w popłochu, a w efekcie tak gwałtownego ruchu, wylądował na podłodze. Amy zaśmiała się i powiedziała: – Cóż, przynajmniej ty już jesteś rozbudzony. Śniadanie na stole – powiedziała i nie zamykając za sobą drzwi, wyszła na korytarz. – Co za koszmarny brak manier. Co byś czuła, gdyby poznana wczoraj osoba wchodziła bez pytania do twojego pokoju i uznawała, że może decydować o porach, kiedy śpisz czy robisz cokolwiek innego?
Po kilku sekundach ich śpiew, zmienił się w krzyk. Obaj wskoczyli na łóżko Zayna, skacząc po nim jak małe dzieci. Liam kiwnął, aby Amy do nich dołączyła, więc tak też zrobiła. Skakali tak długo, dopóki Zayn nie jęknął głośno, zakrywając się po czubek głowy kołdrą. – Trzymajcie mnie z daleka od takich wesołków. Czy oni mają po pięć lat?
Myślę, że nie będzie to konieczne. Mam pomysł – uśmiechnął się szeroko, a jego oczy zalśniły z ekscytacji. – Jak wobec tego do całości ma się ten wcześniejszy fragment o pracy w barze? Jak to zwykle bywa w tym opowiadaniu, nie dowiemy się już nigdy.

Rozdział 6


Witam was o godzinie 00:20. Ech, zamiast smacznie spać, pisałam rozdział dla was, a jako, że udało mi się go skończyć, sprawdziłam szybko błędy (także wybaczcie, jeśli nie wyłapałam wszystkich) – Zamiast przepraszać – popraw.
Musisz zrozumieć oewną rzecz. – Zwłaszcza że literówki witają nas już od pierwszego akapitu.
Pewnego dnia zdajesz sobie sprawę, że jesteś nie tylko przetrwanym. – Brałaś to z translatora czy jak?
Amy, nie szukaj żadnej pracy. Niedawno znalazłem w sieci ogłoszenie konkursu, który organizuje doświadczony i popularny szef kuchni, właściciel kilku restauracji w Wielkiej Brytanii. Na początku musisz wysłać im zgłoszenie i dostarczyć trzy potrawy, które ocenią i zadecydują, czy dostajesz się dalej. Później są trzy etapy. Ale to nie wszystko. Zwycięzca tego konkursu, otrzymuje pokaźną kwotę i własny lokal w którym ma możliwość otwarcia własnej restauracji. Nie wspominając już o tym, że podczas trwania konkursu możesz nabrać wiele doświadczenia i spotkać dużo zdolnych i światowej sławy kucharzy – Niall skończył swój wywód, wzdychając głęboko i uśmiechając się szeroko. Amy zmarszczyła brwi, podobnie jak reszta chłopaków. //- Okej… - zaczęła niepewnie. – Ale co to ma wspólnego ze mną i jak ma mi pomóc? // Pamiętasz, jak przed moim wyjazdem zastanawiałaś się nad tym, co będziesz robiła w przyszłości? //Powiedziałam, że chciałabym mieć własną restaurację lub coś w tym stylu. Tak jak moi rodzice – szepnęła. Niall… Ja nie mam doświadczenia! – jęknęła Amy, przeczesując dłonią włosy. – Myślisz, że mam jakiekolwiek szanse? Jestem samoukiem, który gotuje ras na ruski rok, najzwyklejsze potrawy. – Nosz kurrrrr... czaczki. Cóż, przynajmniej nie pracuje przy zespole. Ale ten plan, przedstawiony przez Nialla…
Nie ma szans, by amatorka, która nie ćwiczy się bezustannie (a nic o kuchennych pracach Amy nie ma w tekście), pobiła na głowę zawodowych kucharzy. No nie ma szans. Zdajesz sobie sprawy, jaka niewyobrażalna konkurencja tam panuje? Jeśli Amy przegra, ile czasu, w którym mogła zarabiać, zmarnuje? Dlaczego nie może poszukać pracy choćby na wszelki wypadek? Niall zamierza przekupić komisję, innej możliwości nie widzę.
- Amy, to nie ma znaczenia! Masz dar, talent i po prostu… – Po prostu jesteś wyjątkowym płatkiem śniegu.
Małe prawdopodobieństwo, że dostanie się do konkursu, ale to wciąż pozostawało bardzo intrygujące. – Brak orzeczenia w pierwszej części zdania.
Według chłopaków wszystko smakowało niesamowicie. – Ach, eksperci.
oderwała wzrok z okna, w które się wpatrywała Od okna, z sugeruje fizyczną czynność.
które jak myślała, odciągnie ją od myśli, które zajmowały jej umysł. – Powtórzenie.
Po wejściu, usłyszeli tupot stóp. Cała czwórka biegła w ich stronę, o mało się nie zabijając i nie wywracając po drodze. Zaczęli krzyczeć jeden przez drugiego i uciszył ich dopiero krzyk Amy, która poprosiła, aby się uciszyli. – I teraz nie wiem, czy opisujesz dorosłych ludzi, czy głodne koty w porze karmienia. No i powtórzenie.
Trzymając ich w niepewności, która rozsadzała ich od środka, spokojnym krokiem ruszyła do salonu, siadając na wygodnej, brązowej kanapie. Reszta podążyła za nią jak posłuszne pieski i usiedli na kanapie na przeciwko, podskakując z ekscytacji. – A nie mówiłam, że jest obrzydliwą manipulatorką? Chociaż nawet w tych okolicznościach taka scena jest mało wiarygodna.
- Poszło świetnie! – krzyknęła, a jej usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. – Najpierw okazało się, że dwóch z nich, a była trójka, znało moich rodziców! – Pięknie, nepotyzm i kumoterstwo. Konkurs uczciwy jak diabli. I co za niesamowity zbieg okoliczności...
Wciąż jednak była w ciuchach. Wygląda na to, że musiała zasnąć, a któryś z chłopaków ją przeniósł i położył do łóżka. – Schlewając się do nieprzytomności przy pierwszej okazji, musiała wywrzeć niesamowite wrażenie.
PAMIĘTAJCIE, ŻE W KOMENTARZACH MOŻECIE ZADAWAĆ PYTANIA BOHATEROM! – To… dość nowatorskie podejście, kolejna forma kontaktu z czytelnikami. Niech będzie, że na plus.

Rozdział 7


Na drugą trzydzieści umówiła się z Jamie, w centrum Londynu. – Niepotrzebny przecinek.
- Nie wiedziałam, że on tu mieszka. Zadzwonił do mnie, bo kiedy jechał na uczelnię, zobaczył mnie przechodzącą przez pasy - zaśmiała się nerwowo, wypowiadając, kłamstwo wymyślone na poczekaniu. – Bez sensu, dlaczego nie mogła po prostu powiedzieć, że zatrzymała się u znajomych, których przypadkiem spotkała na mieście? No, chyba, że u niej kłamstwa są odruchową reakcją obronną, a to normalna sprawa u psychopatów.
http://zyskiwanieprzewagi.com/w-jaki-sposob-klamia-psychopaci/ Jak już pisałem poprzednio, u osób z tym zaburzeniem osobowości nie wykształca się sumienie, więc kłamstwo wydaje się dla nich zupełnie naturalnym narzędziem.
Kto wie, może Jamie to materiał na przyjaciółkę? – Jamie, uciekaj, póki jeszcze możesz! Albo zapomnij o opuszczeniu Londynu, bo Amy ci tego nie wybaczy.
Fakt, ma przyjaciela. (...) Ale Niall to chłopak. Nie może porozmawiać z nim o wszystkim. – Niall mieć  znajomych płci obojga – dramat i zdrada. Amy mieć znajomych płci obojga – potrzeba. Kali…
Amy wiedziała jednak, że nigdy nie będzie w stu procentach szczera z Jamie. – Ach, Amy, nie sposób cię nie lubić.
Amy usiadła po środku, rozciągając się wygodnie, układając głowę na kolanach blondyna, a nogi na kolanach Louisa. – Urocze maniery, całkiem jak w chlewie. (Och, przepraszam, zapomniałam o niewyżyciu.)
Cały który skrywałam, wypłynął na wierzch. Cały CO?
Je łez. – …
Tak ogromna, że gdybym tylko chciała, złapałabym krzesło w pół. – Chyba złamałabym.
Przecież to o Louisa i Harry`ego powinni się martwić! Czy on tego nie widzi? – O’rly? Bo co, mieli krótką pyskówkę, z której nic zresztą nie wynikło?

Rozdział 8


Bardzo przepraszam, że musieliście tyle czekać na ten rozdział. Myślę, że jego długość wam to wynagrodzi, jednak jakość pozostawia wiele do życzenia. – To po co go publikujesz?
Ona zerwała z nim niespodziewanie, wyjaśniając, że cały ich związek był… Ustawiony. Przez naszych menagerów i przez menagerów jej zespołu. Związek z Zaynem miał przynieść im rozgłos. Kiedy on dowiedział się, że przez tak długi czas był wykorzystywany, wkurzył się. Boże, był tak cholernie wściekły. I smutny. Codzienne widziałem ból w jego oczach – Brednie. Takich rzeczy się nie robi bez wiedzy obu stron. A manager doskonale powinien wiedzieć, że to gra niewarta świeczki, biorąc pod uwagę potencjalny nastrój Zayna po zerwaniu, i, w związku z tym, jego zmniejszoną efektywność.
Niedługo po tym, menadżerowie uznali, że przyda nam się przerwa. – Dobra, przejdę do tego, co mnie od początku zastanawia w tym opowiadaniu. Gdzie, do cholery, są rodzice tych chłopaków? Ich rodzina, inni przyjaciele? Zayn niemal uzależnił się od narkotyków, na litość, a zainteresowali się tym tylko jego koledzy z zespołu i menadżerzy. Zamiast z rodziną, członkowie One Direction mieszkają ze sobą. W opowiadaniu nie ma najmniejszej wzmianki choćby o rozmowie telefonicznej z rodzicami. Zero. Null. Anihilowali się. Wybacz, że wszyscy są sierotami upośledzonymi społecznie, nie uwierzę.
Mieliśmy naprawdę wielkie szczęście, że informacja o… Problemie Zayna nie wyciekła do pracy… – Chyba prasy.
Yeah – Te angielskie wstawki dźwiękonaśladowcze nie wypadają dobrze.
W jego błękitnych tęczówkach stanęły łzy – Tylko w tęczówkach, starannie omijając resztę gałek ocznych.
Amy siedziała w swojej sypialni przeglądając portale społecznościowe w swoim laptopie. – Powtórzenie.
Przez kilka ostatnich dni dużo się w jej życiu zmieniło. Po wystraszonej i niepewnej dziewczynie, która stała na dworcu głównym w Londynie, nie został ślad. – Kilka dni wśród niewyżytych chłopaków magicznie leczy dwa lata angstu, terapii i cholera wie, czego jeszcze. Aha.
Już nie była zamkniętą w sobie Amy, topiącą się we własnym smutku. Nie dręczyły ją bolesne wspomnienia. Nie winiła Nialla za to, co zrobił. – Bo już nie potrzebowała, bo osiągnęła swój cel, tak?
Amy poczuła jak jej serce przyspiesza swój rytm, widząc tak perfekcyjnie wyglądającego Zayna. – Imiesłowu możesz użyć przy zgodnym podmiocie w obu częściach zdania. Z tego wynika, że to serce widziało.
Skąd takie myśli w mojej głowie? – pomyślała zszokowana. – Przecież jednej kobiecie może się podobać fizycznie tylko jeden mężczyzna na raz!
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, zrozumiała jak głupio to zabrzmiało. Przecież to jego dom, może chodzić gdzie chce. – Wchodzenie do prywatnych pomieszczeń bez pukania i o każdej porze nawet wśród członków rodziny jest mało kulturalne.
Właściwie, to chciałem się ciebie spytać, czy nie masz ochoty gdzieś wyjść – Bo skoro jesteś potencjalną dziewczyna mojego dobrego kumpla, to czemu by się z tobą nie przespać? Wiesz, tu w komunie dzielimy się wszystkim.
Amy wybrała pasujące do siebie ubrania, a następnie ubrała je. – W małe, słodkie skarpetki.
Od kiedy Zayn ma motor? – pomyślała, a następnie wypowiedziała te same słowa na głos. – Od kiedy jaśnie panienka tu mieszka. Bo skoro wypowiedziała TE SAME słowa… Też się tak zwracasz do przyjaciółek? „Niech Kasia powie, od kiedy Kasia ma nowy zeszyt”?
Wyrzucając tą myśl z głowy – TĘ myśl
Ciemnowłosa westchnęła i włożyła kask. (...) Dopiero tam Zayn dodał gazu, mknąc przed siebie. // - Gdzie jedziemy? – Amy nachyliła się nad prawym bokiem Zayna, próbując przekrzyczeć wiatr smagający poły jej kurtki. – Jeżeli jadą szybko, nie ma szans, żeby usłyszał cokolwiek, ewentualnie poczuje, jak ona puka go kaskiem w kask. Powinien mieć interkom, drogi nie jest.
Kilkuminutowa, szybka jazda na motorze lekko ją ogłuszyła – Przecież miała kask.
Amy rozejrzała się z niepokojem, patrząc po ludziach zebranych w koło. Wszyscy wyglądali na mniej niż trzydzieści lat. Mężczyźni na swoich potężnych motorach, ubrani w kurtki skórzane, z mnóstwem tatuażach na rękach. – Nie wiem, skąd te ograniczenia wiekowe, ale mam nadzieję, że nie jesteś z tych, co uważają, że po czterdziestce to już czas umierać. http://en.wikipedia.org/wiki/Giacomo_Agostini Ośmiokrotny mistrz świata 500 cm³(obecnie MotoGP). Ostatnie mistrzostwa wygral w wieku 35 lat.
Wzrokiem odszukała motor Zayna, który poprawiał właśnie kask a głowie. – Ten motor poprawiał sobie kask, tak?
Amy zagryzła język i zacisnęła dłonie w pieści, wbijając paznokcie w skórę. Nie zdawała sobie sprawy, dopóki nie poczuła metalicznego smaku krwi w ustach i bólu dłoni. – Jezu, nie chcę wiedzieć, co robi, kiedy się naprawdę stresuje.
- To jest niebezpieczne – Amy przerwała ciszę (...) Co by było, gdyby coś ci się stało? – spytała cicho. Kiedy Zayn jej nie odpowiedział, poczuła wzbierającą się w niej złość. – Boże, Zayn! Jesteś takim egoistą! – warknęła. // - Wiem – powtórzył, czując jak kurczy się w sobie. – Po pierwsze, co ją obchodzi, jakie chłopak ma hobby? Po drugie, przechodzenie przez ulicę też jest niebezpieczne, a jednak laska nie zamknęła się w obitym materacami pokoju, jak ta pani: 
z tego filmu.
Ale pewnie, odwołajmy olimpiady i zawody motocrossowe. Po trzecie, znowu jakiś biedak przeprasza tę harpię, tego wampira emocjonalnego. Nie ma tam nikogo, kto mógłby pomóc tym biednym chłopcom?
Wiele ryzykujesz, Zayn. Masz zespól, miliony fanów. Ludzie cię potrzebują, rozumiesz? – spytała, kręcąc głową, nie mogąc uwierzyć w lekkomyślność chłopaka. – Brzydkiesłowo mać, wzięcie udziału w zawodach to nie do końca to samo, co popełnienie samobójstwa.
- Nie masz prawa mnie pouczać – warknął, zaciskając dłonie w pieści. – NO WRESZCIE.
Przez długą chwilę zapomniała jak wykonuje się podstawowe czynności życiowe. – I umarła.
Uważaj na siebie, okej? Obiecaj mi to, proszę– powiedziała, oblizując usta. – Wiem, że nie ma sensu prosić cię o to, abyś przestał, więc… Czy mogę prosić cię chociaż o to? Pamiętaj co masz do stracenia, Zayn – No tak, bo dopóki ona go nie poprosiła, do przecież zabiłby się w pierwszym wyścigu. Oh wait, to nie jest jego pierwszy? Jak to możliwe, że Zayn jeszcze żyje? Przypomina mi to Natalię Lesz, która jednym uściskiem powstrzymałaby Magika od samobójstwa.
Nie mów o tym nikomu, proszę. Nie chcę, aby się martwili o robili z tego wielką sprawę… – a) literówka, b) o wiele lepiej jest, gdy myślą, że ćpam.
Prosisz o wiele, Zayn – szepnęła, nie wiedząc jaką decyzje podjąć. – Ja pieprzę, dlaczego nie może mu po prostu powiedzieć prawdy o podejrzeniach Nialla? ...no tak, przecież jest psychopatką. "Z tego wynika, iż powody kłamstwa u osób psychopatycznych są odmienne od tych standardowych. Skoro nie „białe kłamstwa” to co? Odpowiedź jest prosta: Wszystko. Nie mają często żadnego celu, oprócz tego, jak to nazywa Ekman – „dumping delight” (przyjemność robienia w konia)." Daje jej to też możliwość wmówienia Zaynowi, że ma u niej dług wdzięczności za milczenie. Nie trawię twojej bohaterki.
[Zayn] Po prostu powiedz mu, że ze mną wszystko okej. (...) [Amy] W porządku. Nic nie powiem – No nie do końca o to cię prosił.
- Amy! Amy! – wbiegł do kuchni i podał jej jakąś kopertę. – Są już wyniki! // - Myślałam, że mieli opublikować je w sieci – zmarszczyła brwi, biorąc list od niego. – Czuję podstęp. Chłopcy spreparowali sztuczne wyniki, żeby oszczędzić jej rozczarowań?

Rozdział 9


- Serdecznie gratulujemy dostania się do konkursu „Kulinaria z Pasją”! Teraz ma Pan/Pani szansę rozwinąć swoją pasję oraz zdobyć więcej doświadczenia. Niezmiernie się z tego powodu cieszymy. – Amy drżącym z emocji głosem odczytała kawałek listu, a następnie kontynuowała: - Dokładne informacje zostały wysłane drogą mailową. – Po co wysyłali jej osobno list i mail? Zwłaszcza że czas, w jakim mogła dotrzeć przesyłka, jest nieprzewidywalny? A gdyby najpierw przeczytała mail?
- Nie wierzę, że mi się udało – szepnęła dziewczyna, patrząc na chłopaków. – Najmniejsze zaskoczenie ever.
Ale wiedział też, że są przyjaciółmi. Co, jeśli Niall jest dla niej tylko przyjacielem? – Tak, i stąd te wszystkie traumy i histerie.
Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć (...) Poczuł ukłucie w piersi, słysząc jej słowa. – A co, miała publicznie ogłosić “Niall, chcę się z tobą przespać, tu i teraz”?
Niall jedynie kiwnął mechanicznie głową i posłał jej wymuszony uśmiech. – Dżizas Krajst, ja nie mam siły do tych... stworów. Bo cokolwiek tu tworzysz, to nie są normalni, czujący i żyjący ludzie. Jak mogła nazwać go najlepszym przyjacielem, głupia bycz, teraz chłopak już nie podniesie się po takim ciosie.
Powoli dopuszczała do siebie myśl, że chyba zadurzyła się w ciemnowłosym Mulacie, który spędzał jej sen z powiek. – A jej dwuletnia obsesja na punkcie Nialla niezauważalnie się ulotniła? Nie ma głupich, po prostu przeniosła się na inny obiekt. Jestem pewna, że traktowanie ludzi przedmiotowo też mieści się w charakterystyce psychopaty. O, zobacz, jaką trafną charakterystykę twojej bohaterki znalazło mi google: mają oni skłonność do wykorzystywania współpracy z innymi dla swoich egoistycznych celów. (Amy mieszka z 1D, by uniknąć wydawania kasy na własne mieszkanie) Psychopaci nie liczą się z konsekwencjami swoich czynów. (Najpierw przyjęła propozycję, a dopiero potem zaczęła się zastanawiać, co dalej, po czym stwierdziła co będzie to będzie”) Ludzie ci są pozbawionymi skrupułów, egoistycznymi bestiami, raniącymi i stygmatyzującymi innych (Niall, który zamknął się w pokoju i płakał kilka godzin) Ich zdolność do maskowania i ukrywania się za zewnętrzną fasadą psychiczną – tzw. personą (taki jestem dla świata, innych ludzi) sprawia, iż na pozór osoby te mogą sprawiać wrażenie godnych zaufania, empatycznych, życzliwych, otwartych, szczerych, spolegliwych, wspaniałomyślnych (fałszywy self)(Zayn momentalnie poddaje się jej “urokowi”); jednak w rzeczywistości są zupełnie kimś innym np. manipulatorami, prowokatorami, zabójcami, sadystami, dewiantami (prawdziwy self) (Bezustannie próbuje wzbudzać w chłopakach poczucie winy i wdzięczności). (...) Niezwykle ważnym zadaniem jest także wykorzenienie z psychiki psychopaty skrajnego egoizmu, uniemożliwiającego mu nawiązywanie trwałych związków uczuciowych (Nie ma stałego partnera, dwa lata spędziła na wzdychaniu do obiektu poza zasięgiem). Psychopatę należałoby także nauczyć traktowania ludzi w sposób podmiotowy, a nie przedmiotowy (instrumentalny). http://pedagogikaspecjalna.tripod.com/notes/psychopatia.htm Co było do udowodnienia.
Nie była gotowa na kolejny związek. Nie była gotowa poczuć warg innego chłopaka na swoich. Ani żeby ktoś dotykał ją tam, gdzie dotykał ją On. – Czy ten chłopak jest Bogiem, że notorycznie piszesz o nim wielką literą?
splątując w warkocz – Splatając w warkocz.
Amy postanowiła wykorzystać chwilę samotności Harry`ego, aby dowiedzieć się co nieco o tym, co się dzieje między nim, a Louisem. – Wścibskie babsko.
Harry, możesz mi zaufać – Głos Amy zadrżał, kiedy pomyślała o tym, co Harry może zrobić, wpadając w gniew – To po cholerę go naciska? Koleś już trzeci raz komunikuje jej, że nie chce o tym rozmawiać. Laska jest beznadziejnym natrętem.
jestem dziewczyną, więc widzę więcej niż oni – No jasne, widzę więcej, niż twoi długotrwali przyjaciele, bo nie mam peniska! Boru
Odwal się ode mnie, Morgan! Nie potrzebuję twojej pieprzonej pomocy! – Teraz praktycznie już wrzeszczał. – Brawo, Harry, trzymam twoją stronę!
Co ty zrobiłeś, Stylese?! – wrzasnął Niall – Z wrażenia zapomniał, jak kolega ma na nazwisko.
Posprzątaj ten bałagan, Lou – polecił Liam – I znów, bez sensu. Ani Liam nie jest jego szefem, żeby mu wydawać polecenia, ani Lou nie spowodował tego bałaganu. Dlaczego miałby choćby palcem kiwnąć?
Niall chciał objąć jej drobne ciało ramionami, jednak powstrzymał ją syk, który wydobył się z ust Amy. – No i masz, po tej scenie, zamiast syku bólu, widzę syk irytacji, wydany przez manipulatorkę, której wreszcie się ktoś postawił, a która ma teraz ochotę się wyżyć na bezbronnych poplecznikach.
kiedy spostrzegł plamę krwi, która pojawiła się na granatowej koszulce, nabrał głośno powietrza do płuc. – I zemdlał? Albo ta plama już zajęła połowę koszulki, albo facet traci głowę przy każdym zadraśnięciu.
Gdzie jest Zayn? – wyjąkała, patrząc rozbieganym wzrokiem po twarzy przyjaciela. Blondyn po raz drugi dzisiaj poczuł się, jakby Amy go spoliczkowała. Zayn był ważniejszy. To jego potrzebowała. – *wdech* *wydech* Ty pieprzony egoisto.
Gdzie jest Zayn? – wyjąkała (...) przeszkodził mu głos Mulata, który rozległ się w korytarzu. // - Tutaj jestem!- krzyknął – Zayn ma słuch nietoperza, jeśli słyszy czyjeś ciche jęki dochodzące z zupełnie innego pomieszczenia w budynku.
Dziewczyna znów poczuła jak jej ciałem wstrząsa niekontrolowany płacz. Chwiejąc się, ruszyła w stronę Zayna, który podbiegł do niej, podtrzymując ciemnowłosą, aby nie upadła. Niebieskooka oplotła m0ocno jego szyję ramieniem – Zagadka: ile dziewczyn było w pomieszczeniu?
nie zważając na ból w ręce i krew, którą przesiąkła jej koszulka. Kiedy znalazła się w jego ramionach, dała upust swoim emocjom i wybuchnęła głośnym płaczem. – Kobieta-bluszcz znów w akcji. Ujawnia słabość dopiero, kiedy tró loff pojawia się na horyzoncie, by móc efektownie omdleć w jego ramionach.

Rozdział 10

Po drzwiach, które mijali, Amy zdała sobie sprawę, że zmierzają w stronę pokoju Zayna – A niesie ją tam, bo?
Delikatnie podniósł rękaw koszulki dziewczyny i skrzywił się delikatnie na widok ilości krwi. Powtórzenie.
Kiedy do nosa Amy dotarł metaliczny zapach krwi, dziewczyna wykrzywiła usta i odwróciła głowę w bok – Dopiero teraz ją dobiegł?
Czekaj, czekaj, czekaj! – krzyknęła gorączkowo dziewczyna, powstrzymując go w ostatniej chwili. Zayn spojrzał na nią z uwagą, a dziewczyna wzięła głęboki oddech. – Jest bardzo źle? – Dżizas, potłukł im się stół, czy jednak szrapnel wybuchł?
zmuszając Amy, aby na niego spojrzała. Przez kilka, ciągnących się wieczność sekund wpatrywali się sobie w oczy. Amy poczuła jak odpręża się i odnajduje spokój w ciemnych oczach Zayna, którym tak ufała. – Hipnotyzer, kurnać.
Zayn stał jednak nieruchomo. // - Boisz się krwi? – W odpowiedzi uzyskał jedynie kiwnięcie głową. O, to laska pasuje do swoich nowych współlokatorów, jak na razie wszyscy albo się krzywią, albo wydają okrzyki nad skaleczeniem, jakby nigdy sobie nie rozorali kolana o chodnik.
Po kilku minutach skończył oczyszczać ranę, a następnie wilgotnym ręcznikiem wytarł zaschniętą krew na ramieniu. – I teraz nie wiadomo, czy ociera jej ramię z krwi po wypadku, czy swoje ramię z krwi po jej pazurach.
Dziewczyna otworzyła oczy, które dotychczas miała mocno zaciśnięte i spojrzała na swoją rękę, zaciśniętą wokół ramienia chłopaka. Otworzyła usta ze zdziwienia i szybko rozluźniła uścisk, zabierając dłoń. – Och jej, to moje ręce…? Lasia łapie pierwsze punkty za umysłowość rozwielitki, choć skrycie podejrzewam, że tylko udaje taką słabą, coby facet się lepiej poczuł.
Oczyszczę jeszcze tylko kilka ran na twarzy – O których wcześniej nie było mowy.
Znam Harry`ego już długo i to naprawdę nie w jego stylu. On nie skrzywdziłby muchy. Takie zachowanie do niego nie pasuje. – Pokręcił głową, przeczesując dłonią włosy, które i tak były w nieładzie. – Ach, nic takiego, po prostu laska, którą bezmyślnie zgarnąłeś z ulicy, zaczęła rozbijać wam zespół.

Rozdział 11


Amy wracała właśnie samochodem z hotelu, gdzie dostarczyła swoją potrawę na pierwszy etap. Po kilkugodzinnym oczekiwaniu na decyzję sędziów, dziewczyna dowiedziała się, że przeszła dalej. – Pomijając już fakt, że wszyscy i moja babcia już od pierwszej wzmianki o konkursie wiedzą, kto go wygra i w związku z tym nie odczuwają w ogóle żadnych emocji, to i tak rozbraja mnie, że nawet ty nie poświęcasz uwagi czemuś, co teoretycznie jest dla bohaterki bardzo ważne. Jak wyglądał ten „weselny deser", z czego był zrobiony ani jak smakował – nie dowiemy się już nigdy. To samo dotyczy pozostałych etapów konkursu, „meksykańska kuchnia” to mocno ogólny termin.
wspomniał o lokatym chłopaku – O CZYM?!
A Zayn… Hm, myślałem, że jest w domu. Powiedział, że jedzie coś załatwić i że wróci. Dziwne… // - Nie odbiera telefonu… - powiedziała cicho Amy. Poczuła jak ogarnia ją niepokój. – Bo nie spowiada jej się z każdej minuty życia. No tak, pewnie znów próbuje popełnić "samobójstwo" na motorze.
Przeszłam dalej – powiedziała, uśmiechając się pod nosem, czekając na entuzjastyczną reakcję Nialla, która nastąpiła po chwili. – Dlaczego dopiero po chwili? To nie była trudna do przetrawienia informacja.
Niestety widział to wszystko. I to raniło go dwukrotnie mocniej. Jego najlepsza przyjaciółka nie chciała się podzielić z nim swoim szczęściem. A chłopakiem, który zapewnił jej to, był jego najlepszym przyjacielem. – Jak oni mogą być tak bezczelnie szczęśliwi?
Amy odłożyła telefon na blat, nie wnikając w dziwne zachowanie przyjaciela. – Bo skoro zmieniła obiekt obsesji, poprzedni obchodzi ją tyle, co zeszłoroczny śnieg. Przynajmniej dopóki nie wchodzi jej w drogę.
Amy nie zwróciła uwagi, kiedy opróżniła dwie lampki, wciąż chcąc więcej. Doskonale wiedziała dlaczego to robi. – Albo nie zwróciła uwagi, albo doskonale wiedziała. Nie da się mieć ciastko i zjeść ciastko.
Zauważyła chłopaka, który rozdawał drinki i poprosiła go o kolejkę shotów tequili. – Czyli zamówiła po drinku dla każdego w barze, tak?
Kiedy podsunął jej kilka kieliszków – Nie. Idź do baru, zamów „kolejkę” i zobacz, co powie barman. „Kilka szotów”, zamiast „kolejkę szotów” uratuje tę scenę.
Pij, a ja będę zagryzała limonką – powiedziała radośnie – Odbierając tym samym koleżance połowę przyjemności.
powiedziała Amy, robiąc młynka oczami. – Znaczy, dostała oczopląsu.
Amy zrobiła to samo i kilkoma dużymi łykami opróżniła całą szklankę. Po czym zwaliła się pod stół, bo nastolatka ma jednak inną odporność na alkohol niż postawny mężczyzna. 
Przez chwilę rozmawiali, jednak Amy zdążyła zauważyć, że język jej się plącze, a obraz pomimo tego, że siedziała, mocno wiruje jej przed oczami. – a) to musiała być fascynująca rozmowa, b) Amy to kretynka.
Ciii… - uspokoił ją, kładąc dłoń na jej policzku i gładząc go. – Wszystko będzie w porządku. Zabiorę cię do siebie. Nie masz się czego bać. I tak ją wyniósł z tego baru na rękach, a znajomi Amy odwracali wzrok bez słowa, bo tak naprawdę to nikt jej nie lubił, tak?
Louis… Mogę cię o coś spytać? // - Pewnie – odpowiedział szatyn, uśmiechając się do niej ciepło. // - O co… O co chodzi z Harry`m? To znaczy… Co się między wami wydarzyło? – Po prostu nie możesz odpuścić, nie? Rozwalony stół i ramię jeszcze ci nie dało do zrozumienia, że nie powinno się wpieprzać w nieswoje sprawy? Koszmarnie wścibskie babsko.
Szczerze mówiąc, trochę boję się ciebie o to pytać, bo nie chcę znów skończyć z krwawiącą raną na ramieniu – zachichotała nerwowo, zerkając nieśmiało na Louisa. – Jesteś taka zabawna. Umrzyj.
Amy westchnęła ciężko i przysunęła się do Louisa. Objęła go ramieniem i pogładziła po włosach. – Znów ten sam system – wywołać w kimś poczucie winy, a potem zaoferować wsparcie, uzależniając tym samym ofiary od siebie.

Rozdział 12


Wszyscy kilka godzin czekali na powrót Malika w salonie, jednak w końcu dopadło ich zmęczenie i zasnęli. – O ja pieprzę. O ile zakład, że gdyby to ona poszła gdzieś i zabalowała, odebrałaby taką inkwizycję nie jako wyraz troski, a jako zamach na wolność?
- Gdzieś ty był? – fuknęła, zapalając światło. Chłopak jęknął i zasłonił dłonią oczy. – Wiesz która godzina? – Chłopie, uciekaj, po ślubie będzie toto warować z wałkiem i tasakiem przy drzwiach.
Przepraszam, nie wiedziałem, że muszę się meldować jak pięciolatek – Brawo, Zayn! Nie daj się wepchnąć pod pantofel!
To jednak nie było dobrym posunięciem, gdyż po chwili do dyskusji włączyła się reszta chłopaków.
- Tak się składa, że skoro mieszkasz razem z nami, to wypadałoby napisać chociaż głupiego esemesa – powiedział Liam, pocierając dłonią twarz. // - Martwiliśmy się – powiedział Niall, ziewając półgębkiem. – Tak się składa, że jesteście dorosłymi ludźmi i nic was nie powinno obchodzić, który z was i kiedy ma ochotę spędzić noc poza domem. Do łóżka też mu zaglądacie i sprawdzacie prześcieradła lampą UV?
Amy zmarszczyła brwi i postanowiła, że jutro spyta się Zayna, gdzie się tak zasiedział, że wrócił do domu po dwunastej w nocy. – +1 bluszcz
kiedy Amy położyła się na łóżku, błyskawicznie zapadła w sen. – Bo tak bardzo się przejęła.
po kuchni rozległ się głos kobiety z radia: // - Wczorajszego wieczoru, piosenkarz słynnego zespołu One Direction, Zayn Malik był widziany na przedmieściach Londynu. Fani zespołu są zaniepokojeni jego obecnością w tej nieciekawej dzielnicy. Co to oznacza? Czyżby młody piosenkarz miał jakieś kłopoty? Oby nie! – Wiesz, ja normalnie nie przeklinam, z zasady. Ale teraz to już się ledwo mogę powstrzymać. Nie wiem, w jakim mieście mieszkasz, i jak tam wyglądają "złe dzielnice", ale musisz sobie zdawać sprawę z tego, jak kretyńsko to brzmi. Po pierwsze, żeby dostać się z punktu A do punktu B, czasem trzeba taką dzielnicę przemierzyć, a jeśli jest się sławnym, to nic dziwnego, że ktoś podczas takiego przemierzania cię zauważy. Dwa, dlaczego przedmieścia, będące zazwyczaj siedliskiem klasy średniej, która mieszka poza centrum, bo taniej i ładniej, miałyby być okropnymi slumsami, nie ogarniam. No, ale zakładając, że są, a Zayn nie przechodzi przez nie, tylko w nich siedzi, to uważasz, że to jest takie Sin City, gdzie nie przejdziesz, nie obrywając baseballem? Serio? Zayn nie moze miec kumpla ze szkoły, który tam mieszka, a który zaprosił go, bo babka robi najlepszą szarlotkę na dzielni? Nie może odwiedzić wypaśnego sklepu z płytami winylowymi, schowanego w bocznej uliczce, który gromadzi białe kruki? Ma milion powodów, by tam przebywać, a media żadnego, by się o niego martwić.
Amy z powrotem wyłączyła ramio, po czym z szeroko otwartymi oczami usiadła naprzeciwko Liama – O mój borze! Opuścił naszą elitarną dzielnicę i poszedł do innej! Panika!
Bardzo nie dobrze. Nie chodzi tylko o prasę. Mogę się domyślić, że za niespełna godzinę zadzwoni do mnie Simon, lub ktoś z wytwórni i przeprowadzi ze mną poważną rozmowę. Lub, co gorsza, wezwie mnie do siebie – powiedział, kręcąc głową. – Poważnie? POWAŻNIE?
Liam wzdychając ciężko, pokiwał głową. (...) jestem najbliżej z Zaynem, więc… – A ostatnio to Niall był przekonany, że jest BFF Zayna.
Domyślam się, że to, co czytałeś w gazecie, dotyczyło Zayna, prawda? – spytała, a Liam kiwnął głową. – Naprawdę musimy z nim porozmawiać. – Zasądźcie mu areszt domowy od razu. Przestaję się dziwić, że wpadł w narkotyki, też bym wpadła w takiej komunie.
chciałam się spytać, czy mogłaby do nas wpaść na trochę – Rychło w czas, biorąc pod uwagę, że już ją zaprosiłaś i przyjdzie tu lada chwila.
Wyjdziesz gdzieś z Niallem i Louisem? Harry`ego i tak nie ma, a Zayna poproszę, aby przez tą godzinę lub dwie, siedział u siebie w pokoju, co ty na to? Spytała, uśmiechając się szeroko, zadowolona ze swojego pomysłu. – Tak, pięciu właścicieli domu ma się dostosować do potrzeb jednej znajdy, narażając się na niewygodę, by mogła poplotkować z psiapsiółą w pustym budynku. Co ja tam wyżej cytowałam o skrajnym egoizmie? I to samozadowolenie, bleh.
- Jesteś kochany, dziękuję! – krzyknęła za nim Elizabeth, uśmiechając się sama do siebie. – KTO?
Co masz na myśli mówiąc, że ją znasz? – spytała, marszcząc brwi i przeczesując dłonią włosy.
- Mam na myśli to, że widziałem ją wczoraj. I kilka razy wcześniej. Wydaje mi się, że nie jest ona taką osobą, za jaką ją uważasz. Ona jest złą osobą, Amy – Ona jest złą osobą, bo widziałem ją wczoraj. Makes perfect sense, ale tylko, jeśli Zayn jest Kajem, któremu do oka wpadł okruch lodu, dzięki któremu wszystko, na co patrzy, jest złe i wykrzywione. Zaraz, wiem, do czego zmierzasz – widział ją w Zuej Dzielnicy, nie? Oh noes.

Rozdział 13


Wpadła w jego ramiona, zawieszając ręce na szyi mulata. – Kurczę, jakoś przy innych nie piszesz "wpadła w ręce białego człowieka", nie?
W tym rozdziale dowiadujemy się, że Amy była narkomanką. I tym znów zawalasz prawdopodobieństwo, bo emocje, jakie dziewczyna odczuła na wieść o tym, że Zayn również ćpał, były, jak na taką sytuację, naprawdę słabe. Owszem, martwiła się o niego, ale nie bardziej niż przeciętna osoba, nie porównywała tego ze swoją sytuacją – wzmianki o jakiejś traumie przewijają się niezależnie i są związane raczej z samą postacią Justina niż z narkotykami.
Chwycił ją za rękę i rozpoczęli szaleńczą ucieczkę, która zakończyła się po pięciu minutach – a) to się nauciekali, b) widać dziennikarze nie mieli motywacji i\albo kondycji.
Idąc przez miasto, Amy w każdym kiosku, czy sklepiku z prasą, widziała liczne nagłówki gazet: Zayn Malik i jego nowa dziewczyna!, Zayn Malik pozbierał się po Perrie Edwards!, Gwiazdor One Direction i tajemnicza piękność! – A to paradne, przecież dziennikarze przestali ich gonić pięć minut temu! O ile w przesłanie zdjęć z komórki do wydawnictwa uwierzę, o tyle w pięciominutowe wydruki i teleportację gazet do kiosków nie.

Rozdział 14


Z małego miasteczka z Mullingar – Mullingar miało wewnątrz jeszcze jakieś małe miasteczko?
Czy łatwo było mu podjąć decyzje o zostawieniu Amy? O okłamaniu najlepszej przyjaciółki? – Jakim, kurnać, okłamaniu? I pewnie, o wiele lepiej by było, gdyby pracował w irlandzkim odpowiedniku Biedronki albo siedział na zasiłku.
Więc postanowiła, że chociaż w tym przypadku weźmie sprawy w swoje ręce – A do tej pory była z niej bezwolna lelyja? Wiele można jej zarzucić, ale akurat nie brak aktywności.
Mocno zapukała do drzwi, jednak odpowiedziała jej cisza. Nacisnęła klamkę i drzwi bez trudu ustąpiły. – RRRRRRWA!!! PRY-WAT-NOSĆ!!!
Spojrzał na nią swoimi niebieskimi oczami, w których tkwił smutek. – Jak widelec.
- Wyjdź – powiedział, odwracając głowę. // - Nie, dopóki nie powiesz mi co się dzieje – powiedziała uparcie – Dzieje się to, że już wszyscy pojęli, że jak raz wejdą z tobą w interakcję, to już do końca życia się od ciebie nie odczepią.
Sprawiłeś, że moje życie zamieniło się w piekło, bo nie było cię przy mnie –krzyknęła a po jej twarzy spłynął strumień łez. To twoja wina, że z własnej woli zaczęłam ćpać i chlać! I pewnie jeszcze sadziłeś brzozy w Smoleńsku!
Nie obwiniaj mnie za to, co się stało, kiedy mnie nie było, Amy – warknął. – Wyjechałem, bo zdałem sobie sprawę, że nie mam u ciebie szans, okej? Tak było mi łatwiej. // - Może dla ciebie, ty pieprzony egoisto! – wysyczała, z ledwością łapiąc oddech. – Zawsze byłam sama. Wiedziałeś o tym! Wiedziałeś, a mimo to, uciekłeś, bo tak ci było łatwiej?! Obiecałeś mi, że nigdy mnie nie zostawisz, Niall! – Ojezujezu, jakie to piękne, kłótnie skrajnych egoistów, o to, które z nich bardziej zasługuje na miano pępka świata są przezabawne.
Jesteś podły – wyjąkała Amy i powstrzymując szloch – BWAHAHAHAHAHAHAHAHA.
Pogrążona we własnym cierpieniu. – Oczywiście, że własnym, przecież nie będzie się nawet sekundy zastanawiać nad cierpieniem „przyjaciela".
Nie mogłma powiedzieć, że to, co Justin jej robił było mi obojętne, jednak przestało mnie to tak w takim stopniu obchodzić. Jej? Jest tam jeszcze jakaś laska?
Siedziałam w pustym pokoju, a właściwie klatce. W pomieszczeniu o wymiarach dwa na trzy metra, w którym było jedynie łóżko. Siedziałam tam, czekając na Niego. Na codzienną pokutę. – A Justin bezproblemowo zakradał się do tego jej domu dziecka? Czy też wyprowadziła się czasowo, co umknęło absolutnie wszystkim wychowankom i wychowawcom?
Na zewnątrz było ciemno. Nie dlatego, że wokół nie było żadnego oświetlenia, bo znajdowaliśmy się daleko od miasta. – Aha. No to dlaczego? Nie dowiadujemy się nigdy.

Rozdział 15


Cztery dni temu, wszyscy uczestnicy, którzy dostali się do finału, musieli stawić się w hotelu. Była ich trójka – Ale nie poświęcimy im ani jednego opisu, bo i tak wiadomo, kto wygra.
Każdemu został przydzielony jeden, dość duży pokój. A w nim rozmaite urządzenia, naczynia, elementy wystroju, meble. Dosłownie wszystko ,czego potrzebowali, aby przygotować salę na przyjęcie. Uczestnicy mieli na to pięć godzin. Może się to wydawać dużo, jednak w obliczu takiego stresu i presji, było to bardzo niewiele – Przepraszam, co? W jednym, choćby i dość dużym, pokoju, zmieściły się wszystkie meble (już pominę inne dodatki) potrzebne na przygotowanie sali na przyjęcie? Czy ten pokój był tak naprawdę T.A.R.D.I.S.? I jak oni transportowali te meble do sali? Samodzielnie? Pięć godzin to wcale się nie wydaje dużo, to jest cholernie mało na wydanie przyjęcia od podstaw.
Nad stołem zawisło pięć, czarno-białych zdjęć, w jednakowym rozmiarze – Niepotrzebne przecinki.
trzydziesto kartkowy – Razem.
Włosy upięła w skromnego koka, w którego wpięła miętowego kwiatka – W skromny kok, w który wpięła miętowy kwiatek.
Kiwnęła głową, jakby mówić, sobie, że jest gotowa. – Moja nie rozumieć.
Ciekawa jestem, ile osób było na tym przyjęciu, ergo na ilu ludzi Amy musiała gotować.
Nachylił się nad nią i pocałował w miękkie usta. – No nie wiem, czy konkurs to odpowiednie miejsce dla takich demonstracji czułości.
Masz ochotę się przejść? Świeże powietrze dobrze ci zrobi, ukoi nerwy – zaproponował. – Nie, głupku, oceniają każdy mój krok, wytrzymaj jeszcze te dwie godziny
kiedy Zayn jak gdyby nigdy nic zaczął rozmowę. // - Co ty wyprawiasz, Niall? – wysyczał Zayn – Nigdy nic, jak w mordę strzelił.
Malik odwrócił się i zanim zdążył jakkolwiek zareagować, zobaczył pięść Horana, która po chwili wylądowała na jego twarzy, sprawiając, że jego głowa odleciała w tył, a przed oczami zobaczył gwiazdy – Yay, mordobicie na przyjęciu. Niall jednak wygrywa w konkursie na największego egoistę tego opka.
Jej uśmiech nieco przygasł, kiedy nie zauważyła w tłumie Nialla. – Miała nadzieję, że przywali jeszcze komuś, na przykład sędziemu. Wtedy jej szanse na zwycięstwo na pewno wzrosłyby dramatycznie.
Drugie miejsce zajmuje… - Uniósł wzrok znad kartki, którą wyciągną ł z koperty i spojrzał na publiczność. – Amy Morgan! – O, nie wygrała? Wow, jestem przyjemnie zdumiona. Łapiesz plusa.

Rozdział 16


Od autorki: Ostatni rozdział. Przed nami jeszcze tylko prolog – Prolog otwiera dzieło, epilog je kończy. Na pewno używasz odpowiednich słów?
Tylko krzyknij suko, a nie będę już taki miły, zrozumiałaś? – warknął zaciskając boleśnie dłonie na jej talii – Ogromnie jestem ciekawa, co zdołałby zrobić w takim tłumie. Ale ok, kupuję to, że laska nabrała się na blef, bo to wiarygodna reakcja psychologiczna.
Usta zacisnęła w wąską linię i po chwili usłyszała jęk i ciąg przekleństw z ust Justina. Zrozumiała, że to ona go uderzyła. Silny kopniak spotkał się z jego męskością. – Ech, znowu albo rybki, albo akwarium. Tak, ludziom pod wpływem dużych emocji zdarza się wpaść w szał, i mogą nie pamiętać i/lub nie kontrolować swojego zachowania, ale trwa to kapkę dłużej niż przez jeden kopniak.
wymierzyła mu cios w twarz, prosto w nos chłopaka. Powinna poczuć ból w pięści, ale nie poczuła. – Plus za realistyczny opis. Adrenalina zaburza odczuwanie bólu, laska nie poczułaby nawet połamanych palców.
Patrzyła jedynie z dziką satysfakcją jak Justin opada na kolana i warcząc pod nosem, pluje krwią. – No, ale teraz, skoro już powaliła przeciwnika, to zgodnie z zasadami samoobrony powinna uciec, gdzie pieprz rośnie.
W chwili, kiedy ściągnął koszulę, Amy zaszlochała. – Zamiast uciec.
Dlatego też rozpoczęła tą rozmowę, gorączkowo myśląc nad ucieczką – No, teraz jej się zebrało…
cios dotarł do Justina. – Dosięgnął Justina.
Ciemnowłosa odepchnęła od siebie Jamie, która patrząc na rozgrywającą się scenę, poluźniła uścisk na ramionach Amy. Dziewczyna upadła na ziemię, boleśnie uderzając głową o chodnik. – Niestety, nie idzie odgadnąć, która z nich upadła i się potłukła.
Zayn poczuł rozrywający ból Ew piersi. – Słucham? Poczuł ból ewentualnie w piersi?
Zayn poczuł rozrywający ból Ew piersi. Łzy płynęły mu po twarzy, kiedy z piersi wyrwał mu się szloch pełen bólu. – Wow. Spiętrzenie powtórzeń, jakiego nie spotyka się na co dzień.

Rozdział 17 + Epilog


Louis i Harry chwycili Zayna za ramiona, który zapierając się nogami, chciał zostać razem z Liamem i dowiedzieć się, gdzie jest Amy. Nie pozwolili mu jednak na to i usadowili go na jednym, z wielu krzeseł w poczekalni. – Ale dlaczego właściwie?
Jest na OIOM`ie – powiedział, zaciskając usta i przełykając głośno ślinę. Harry i Louis spojrzeli na siebie z przerażeniem w oczach, a Zayn poczuł jak krew odpływa mu z twarzy. Zachwiał się i poczuł jak jego nogi stają się miękkie. Opadł na krzesło, chowając twarz w dłoniach. // Trafia na OIOM. To tam trafiaj ludzie, z którymi jest bardzo źle. Którzy walczą o przeżycie. – No kurczę, powinien się raczej ucieszyć, że jest na Intensywnej Opiece, biorąc pod uwagę, że postrzał w brzuch to bardzo paskudna rana. Równie dobrze mogłaby już sztywnieć w kostnicy.
dowiedzieć się coś więcej o jej stanie – Czegoś więcej.
Dlatego też, utknęli w tym budynku. – Bez przecinka.
Zdawali sobie sprawę, że niebawem czeka ich poważna rozmowa z menadżerami. – Menadżer pewnie nie może posiadać się z radości, bo nagle zespół zyskał na popularności, a sprzedaż wzrasta.
Jej zawsze migdałowa cera – Ale migdałów łuskanych czy niełuskanych?
Cóż, ty z pewnością nie możesz wstawać, ale zaraz po niego pójdę – WHUT? Wiesz, on TEŻ przeszedł właśnie operację nerki, tyle że w drugą stronę.
Ciiii…. Wszystko w porządku, Amy – szepnął uspokajająco, gładząc dziewczynę po głowie. – Nie było mu trochę niewygodnie, sięgać z wózka na wysokie łóżko?
Gdybym nie wyjechał, nic by ci się nie stało. Boże, jak mogłem być takim egoistą? – Boże, może jednak kiedyś uświadomisz sobie, że twoje poczucie winy jest kompletnie nieuzasadnione?
– Boże… Ja… Nie odebrałem, ani nie oddzwoniłem, bo nigdy nie dostałem tej wiadomości – szepnął, chowając twarz w dłoniach. – Zmieniłem numer – szepnął. – Bardzo cię przepraszam, to wszystko moja wina – wyszeptał, a jego ramiona zadrżały od szlochu.
Przydałoby się też inne dowody… - mruknął w zamyśleniu. // - Mam pamiętniki, które pisałam – powiedziała Amy, a Zayn gorączkowo pokiwał głową. // - O, tak, idealnie – powiedział Zayn. – LOL WUT WTF. Jaką wartość dowodową mają pamiętniczki, w którym Amy mogła sobie napisać, co chciała?
W epilogu pokrzaczyło ci się zakreślenie tekstu.


Lekturę każdego opowiadania zaczynam z dużą dozą optymizmu i łatwo wybaczam pierwsze błędy. Jednak u ciebie, na poziomie jedenastego rozdziału, zaczęłam nienawidzić wszystkich bohaterów. WSZYSTKICH. 

Twoje opowiadanie jest bardzo podstępne. Z wierzchu wygląda całkiem przyzwoicie, ale kiedy człowiek się wczyta i zacznie zastanawiać nad tekstem, zaczynają wyłazić na wierzch niepokojące elementy. Technicznie rzeczy biorąc piszesz całkiem przyzwoicie, tekst czyta się płynnie i lekko, niestety, sceny i ludzie, których próbujesz przedstawić w pozytywnym świetle, sprawiają wrażenie w stu procentach odwrotne od zamierzonego. Chciałaś przedstawić Amy jako wrażliwą dziewczynę z trudną przeszłością i wielkim sercem, niestety, w zamian wyprodukowałaś namolną psychopatkę. Chciałaś ukazać jej opiekuńczość, ale zrobiłaś z niej bluszcz. Jej postać w ogóle nie wzbudza ani krztyny sympatii. Podobnie z Niallem, dopóki nie zajrzeliśmy mu do głowy, był postacią obojętną, po tym jednak, jak poznaliśmy jego myśli, został bohaterem jednoznacznie negatywnym. Ogólnie, sposób, w jaki przedstawiasz relacje przyjaciół, czy stosunki między współlokatorami jest chory. To życie we wspólnocie, brak poszanowania prywatności przywodzi momentami na myśl jakąś sektę. Biedny Zayn nie ma prawa uprawiać hobby ani spędzić nocy poza domem, by nie być potem przepytywanym przez swoich współlokatorów. A przypominam, że mowa o dorosłych facetach, o dwudziestokilkulatkach! Gdybyś od początku zbudowała tę opowieść jako twór, w którym nie ma pozytywnych bohaterów, tekst zyskałby na wartości. Tym bardziej zaskakują w nim elementy napisane poprawnie i logiczne, jak opis sceny bójki czy pomysł z pisaniem biznes planu na konkurs. Widać też, że od czasu do czasu robisz research i sprawdzasz realia (czas potrzebny na podróż do Londynu, przeszczep nerek), jednak potem wykładasz się na prostszych kwestiach, choćby takich jak szczegóły zadania polegającego na przygotowaniu przyjęcia.

Postaci drugoplanowe – jak choćby Liam czy Lou, nie mają żadnej głębi. Skupiłaś się na wykreowaniu bohaterów pierwszoplanowych tak mocno, że na resztę zabrakło ci już mocy. Efektem tego są oni nie do odróżnienia, nie znamy ich charakteru, upodobań, zupełnie niczego. No, poza kolorem oczu i włosów, a to zdecydowanie za mało. Twoi bohaterowie istnieją w próżni – poza domem nie mają żadnego życia osobistego, żadnej rodziny, innych przyjaciół, co jest zupełnie absurdalne. Przez siedemnaście rozdziałów ani razy nie wspomniałaś choćby słowem o rodzicach chłopców, nie przejawili oni żadnego zainteresowania, kiedy Zayn popadł w nałóg czy Niall został dawcą nerki. Kompletny absurd. Parę razy pojawiają się wzmianki o mitycznych menagerach czy fankach, ale mam wrażenie, że piszesz o tym tylko wtedy, kiedy ci się przypomni – nie ma to zresztą żadnego specjalnego wpływu na fabułę.

Zdarza ci się też zawiesić na ścianie metaforyczną strzelbę czy wspomnieć o jakimś drobiazgu i nie wracać do tego już więcej, dla uważnego czytelnika takie postępowanie jest ogromnie irytujące.

Do tego bardzo często imperatyw narracyjny jest silniejszy od logiki tekstu. Potrzebowałaś doprowadzić do spotkania przyjaciół po latach, więc wysyłasz Amy do Londynu bez żadnego powodu czy przygotowania. Potrzebowałaś doprowadzić do jej interakcji z zespołem, więc umieściłaś wszystkich w jednym domu, co jest wygodne fabularnie, ale zupełnie nieprawdopodobne. Świat kreujesz przede wszystkim tak, by było ci wygodnie prowadzić opowieść, zakrzywiasz wszystkie zasady, dopasowując je do własnych potrzeb. Niestety, robisz to zbyt często i zbyt mocno, by zawieszenie niewiary miało szanse zadziałać.

Masz spore problemy z interpunkcją – tradycyjnie polecam lekturę strony prosteprzecinki.pl i pwn oraz Necronomiconu, bo wykładasz się nagminnie na najprostszych zasadach. Pod względem językowym zauważyłam jednak jeden postęp – na początku opowiadania nagminnie mieszałaś czasy, co było nieskończenie irytujące, ale dość szybko poprawiłaś się i wyzbyłaś tego nawyku. 

Tekst sformatowany jest niechlujnie, często brak wyjustowania, wcięcia akapitowe są nierówne lub ich nie ma, trafia się sporo literówek. Przy dłuższym czytaniu to naprawdę męczy i tak z chęci udoskonalania swojej twórczości, jak z szacunku do czytelnika, powinnaś uważnie sprawdzać tekst przed publikacją i zadbać o kwestie techniczne. A oprócz tego – dialogi zapisujemy za pomocą pauz lub półpauz, nie dywizów.

Mimo tych wszystkich problemów styl masz ładny, tekst czyta się lekko i płynnie, i gdyby nie te wszystkie dziury logiczne wymienione powyżej, miałabyś szanse na wyższe noty.

Szczerze mówiąc, miałam problem z wystawieniem oceny końcowej. Na samym początku, kiedy zaczynałam czytać, miałam nadzieję, że będę mogła wystawić ci chociaż trójkę. Potem jednak zachowanie bohaterów, a głównie Amy, było tak koszmarnie irytujące, a błędy logiczne tak duże, że nie dało się postawić twojemu opowiadaniu więcej niż jeden. Wiem, że masz zaplanowanych kilka kolejnych tekstów, mam nadzieję, że ta ocena pomoże ci napisać je lepiej.

20 komentarzy:

  1. Widzę, że "psychopatia" bohaterów musiała porządnie dać Wam się we znaki, jeśli mimo lekkiego stylu, oznak researchu i paru nieoczekiwanych zwrotów akcji (główna bohaterka nie wygrała konkursu? niemożliwe!), skończyło się na jednym pomiociku...
    A propos "researchu": to słowo pojawia się w samej ocenie, a co z ostatnimi założeniami dotyczącymi promowania czystej polszczyzny? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, naprawde mialysmy nadzieje, ze uda sie wreszcie komus postawic wiecej niz jeden, ale tutaj po prostu sie nie dalo. Jak ze Zmierzechm, z wierzchu romantyczna historia, a pod spodem opis patologii. No i pomijajac juz szkodliwosc takiego dziela, autorce nie udalo sie przekazac takich emocji, jakie sobie zaplanowala, wiec to tez fail po calej linii.

      A co do researchu, to nastepnym razem postaram sie bardziej pilnowac, zaraza weszla na stale do mojego jezyka, ale w ocenach postaram sie uzywac "sprawdzania zrodel", czy cos.

      Usuń
    2. Pod względem błędów językowych oraz logiki świata przedstawionego też nie było najlepiej.

      Ja się do nich nie przyznaję ;P Kredyty mnie wkurzają o tyle, że a) w polszczyźnie to słowo funkcjonuje pod innym znaczeniem, b) można je doskonale zastąpić innym, bardziej zrozumiałym. W nieformalnych tekstach często używam creepy czy osom, bo uważam, że polskie słowa bliskoznaczne nie oddają w pełni ich znaczenia. Tak, jestem gramatycznym nazistą - ale biorąc pod uwagę, w jak ogromnym stopniu polszczyzna składa się z zapożyczeń, o których większość nie ma już nawet pojęcia, akurat w tej kwestii jestem dość liberalna - mówię tu wciąż o internetowym slangu, nie tekstach innego rodzaju - o ile nie jest to poziom drajwowania karem. Zdaję sobie sprawę, że granica tutaj może być cienka, ale mam nadzieję, że udaje mi się nie przesadzać w żadną stronę.

      Usuń
    3. Ale w polszczyźnie chyba nie ma takiego wyrazu. Research to w dosłownym tłumaczeniu po prostu badanie naukowe, ale neutralne angielskie słowo w kontekście piszących trzynastolatek staje się nagle mega pretensjonalne. A może znowu przesadzam. xD

      Usuń
  2. Serdecznie dziękuję za ocenę. Z pewnością zastosuję się do waszych rad. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, jaki długi komentarz :D

      Usuń
    2. Lepiej tak niż litania pretensji

      Usuń
    3. A po co się produkować? Autorka przyjęła uwagi do wiadomości i tyle. Skoro się z nimi zgadza, to po co pisać więcej?

      Usuń
    4. Nie chce nic wyjaśnić? Nie ma pytań? Dla mnie to po prostu dziwne np:)

      Usuń
  3. Tak trochę nie na temat, ale BOSKI GIFEK Z KOLONKO!

    OdpowiedzUsuń
  4. "w drodze deo szczęścia – Nie wierzę, że Word ci tego nie podkreślił.
    gdzoe znajdował się hotel, po prosto zobaczyć – Naprawdę, wklej do worda i szukaj czerwonych podkreśleń."

    Właśnie odkryłam, że LibreOffice nie podkreśla błędów, a ja nie mam bladego pojęcia, jak to włączyć, bo nie rozumiem tego programu. Witajcie, literówki wszelkiej maści! :D
    To tylko taka uwaga, że podkreślanie błędów wcale nie jest takie oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Libre działa choć trochę podobnie do OpenOffice, to szukaj w narzędziach -> pisownia i gramatyka albo narzędzia -> język-> zaznaczenie. Może być też w format ->autokorekta.
      Albo po prostu skorzystaj z pomocy programu i wyszukaj "sprawdzanie pisowni" albo coś podobnego.

      Usuń
    2. A dodatkowo same przegladarki rowniez podkreslaja bledy, wiec jak nie w Libre, to w Firefoxie czy Chromie :)

      Usuń
    3. Nie wiem, jak z Chromem, ale słuchanie się korekty Firefoxa to samobójstwo. Tzn. pomaga w zauważeniu, że coś jest nie tak, ale niech macki Cthulhu uchronią przed bezrefleksyjnym wprowadzaniem poprawek. Jeżu, ile razy ja się już na tym przejechałam... A Word też nie jest nieomylny, raz poprawił mi "wsze czasy" na "wszechczasy". :(

      Z poważaniem,
      Wielki Inkwizytor Internetu

      Usuń
  5. Uwielbiam czytać Wasze oceny. Są w pewien sposób niesamowicie spokojne i pełne jakiegoś takiego zwykłego, zdrowego szacunku dla autora i jego pracy. Pod tym względem są naprawdę wyjątkowe i przyjemne w odbiorze. Nawet przez moment nie odniosłam wrażenia, że szydzicie z autora. Bardzo mi się też podoba, że ocena nie polega na ostrej krytyce moralności bohaterów tylko raczej na krytyce przedstawiania złych zachowań w pozytywnym świetle. Coś w Waszym sposobie pisania sprawia, że automatycznie stajecie się dla mnie autorytetem i wzorem do naśladowania dla wszystkich oceniających. Proporcje humoru i powagi w Waszych ocenach wyjątkowo dobrze tworzą atmosferę przyjazną autorowi nawet najgorszego tekstu. Jestem zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, tyle milych slow! Nie jestem pewna, czy zaslugujemy na tyle pochwal, ale dziekuje! :)

      Usuń
  6. "Wyobraź sobie świat, gzie jesteś kompletnie sam. – Pierwsze zdanie, i od razu literówka." <= Jakby zapisać to tak: "Wyobraź sobie świat, gzie. Jesteś kompletnie sam.", to serce pęka. Biedny, samotny giez. ;__;

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, czy blogspot informuje adminów o nowych komentarzach pod starymi postami czy nie, ale i tak muszę się tu trochę uzewnętrznić.

    To opowiadanie czytało mi się u Was koszmarnie ciężko, przede wszystkim że względu na to, że sama byłam ofiarą takiego... hm, no nie bójmy się tego słowa: psychopaty. Przez ładnych kilka lat nie byłam w stanie wyrwać się spod jego kontroli i dopiero z początkiem tego roku mi się to udało. Nie obywa się jednak bez terapii i ciężkiej pracy nad powrotem do normalności.
    Choć wiem, że autorka zapewne nie ukazała Amy w taki sposób z premedytacją, przyznam, że to samo w sobie jest nieco przerażające. Że takie zachowania są widziane jako zupełną odwrotność tego, czym są. Martwi mnie to głównie że względu na tych, co takie rzeczy piszą, jak i na tych którzy je bezrefleksyjnie czytają. Można pisać o toksycznych związkach, ba, nawet trzeba! Sama to robiłam, choć jestem takiego ofiarą. Jednak pisząc o tym trzeba również wyraźnie dawać do zrozumienia, że to NIE JEST ZDROWE. Czy to w narracji, czy w jakikolwiek inny sposób.
    Uff, okej, chyba wystarczy. Mój pierwszy komentarz u Was i od razu takie wywody. :') Ale uwielbiam mackalnię, sama tak wiele się uczę i czytam wszystko po kolei, co umila podróże komunikacją miejską z pracy do domu. Dzięki za Waszą ciężką pracę, oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można sobie włączyć powiadomienia na maila.
      Owszem, jest przerażające. Powodzenia i dziękujemy!

      Usuń
    2. Informuje, informuje. :)

      Gratuluję wyrwania się z macek drania oraz własnej psychiki, oby koszmar nigdy się nie powtórzył. Zjawisko powinno być piętnowane, a nie "romantyzowane". Cieszę się, że napisałaś ten komentarz, im więcej relacji osób, które to dotknęło, tym większa szansa, że świadomość społeczeństwa wzrośnie. A choćby i miała to być jedna osoba, co przypadkiem zawitała na mackalnię, warto. Zachęcam do częstszego udzielania się, również w tych mniej poważnych tematach.

      Usuń