Miejscówka przyzywającego: druga strona świata
Przedwieczna: Broz-Tito
Humpf. Cóż, jest mroczno. Bardzo mroczno.
I czy to tylko ja, czy art w tle wewnętrznym jest ucięty przez art w nagłówku?
Sprawdziłam w innej przeglądarce i jest tak samo. Powiem ci jedno: te białe
plamy na czarnym tle strasznie przyciągają wzrok i rozpraszają przy czytaniu.
Czy nie warto byłoby postawić na jeden niepokojący art na blogu?
Kolumna z tekstem jest zaskakująco wąska,
ale wielkość liter i kolor są odpowiednie. Chociaż z pewnością lepiej wszystko
by się prezentowało, gdybyś użyła jeszcze justowania.
Przejdźmy do tekstu, bo w zasadzie nie
mam więcej uwag względem szablonu.
Prolog
Przyzwyczaiłam
się już do tego jak traktuje mnie moja rodzina. – Przecinek po tego.
Widziałam,
to dokładnie – Niepotrzebny
przecinek.
Czas
biegnie naprzód, czasami zbyt szybko by móc zarejestrować przyjemne momenty – Oprócz tego, że zgubiłaś przecinek po szybko, to ze zdania wynika, że czas ma
rejestrować swoje dobre momenty.
(…)przypominając
jak było nam dobrze – Przecinek
po przypominając.
Zawsze
kiedy płakałam w dzieciństwie, pocieszał mnie Matt. – Jeszcze jeden przecinek po zawsze.
Czegoś
przez co prawie straciłam mojego jedynego przyjaciela. – Przecinek po czegoś.
Matt
przez dwa dni nie odzywał się do mnie, nie to, że mnie unikał, po prostu nie
wychodził z domu, aż w końcu trzeciego dnia przyszedł do mnie i powiedział, że
chce spróbować i zacząć proces rozkochiwania mnie w sobie. – Przykład galopującej zaimkozy. Pierwsze
i trzecie mnie są
kompletnie zbędne.
A
ja z każdym kolejnym dniem chciałam się w nim zakochać, bo był tego wart,
ponieważ jest jedyną osobą, której na mnie zależy. – Nie mieszamy dwóch czasów w jedynym
zdaniu. W ogóle całe opko piszemy w jednym określonym czasie: przeszłym lub
teraźniejszym.
Nie
to, żeby to była trudna decyzja, bo obie strony są zadowolone - mój ojciec i
ja, no i jest jeszcze mój brat, któremu cały świat dosłownie zwisa razem ze mną
na czele. Oprócz ciuchów i książek, nie mam ich wiele. – Dziś jest zimno. Mój
kot ma na imię Rafał. – taki
jest mniej więcej związek pomiędzy tymi dwoma zdaniami.
To
smutne, że żyję już tyle czasu, a tak naprawdę oprócz drobnostek, które ma
każdy człowiek nie mam nic innego. – Jeszcze
jeden przecinek po człowiek.
Zawartość
tych pudeł, to całe moje życie. – Niepotrzebny
przecinek. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10598
Serindę
znałam jeszcze zza czasów szkoły średniej, a właściwie chwile przedtem – Za, chwilę.
Zagryzając
nerwowo wargi i posłał mi pełne dezaprobaty spojrzenie. – Zamiast
i postawić przecinek i po sprawie.
Wywróciłam
ostentacyjnie oczami odwracając głowę. – Przecinek po oczami.
Był
mężczyzną z krwi i kości i to właśnie było głównym problemem. – Przed drugim i w zdaniu stawiamy przecinek.
Zmięłam
papierem po wafelku – Papierek.
Wiesz
co, jesteś cholernym idiotą Matthew Larinnie – Przecinek po idiotą, gdyż przed imionami/nazwiskami w wołaczu bądź w funkcji
wołacza stawiamy przecinek.
wparowała
bym – Wparowałabym.
Przywitała
się skinieniem, z wysiadającym z auta Larinnem – Bez przecinka, bo to czasownik
odprzymiotnikowy.
(…)natomiast
Dennise, była już po studiach – Po
co ci tu ten przecinek? Przecież nie masz dwóch orzeczeń…
(…)natomiast
Erica ze swoimi włoskimi korzeniami, wyglądała na wiecznie zagubioną, nieśmiała
i nieświadomą swoich wdzięków osobę. – O i znów niepotrzebny przecinek. Plus nieśmiałą.
Chce
skończyć studia – Chcę.
(…)lub
trzeba było zamówić alkohol zwracało się właśnie do Margeta – Przecinek po alkohol.
(…)świat,
przed, którym nie miał tajemnic – Wystarczy
jeden przecinek. Ten po świat.
Chociaż
za jego brakiem żony, krył się po prostu fakt – Niepotrzebny przecinek, nie ma przed nim
orzeczenia.
(…)młodszego
od siebie, o ile się nie mylę Davida – Jeszcze jeden przecinek po mylę, bo to wtrącenie.
Ulicy
mimo tego nie opustoszały – Ulice.
Stał
naprzeciwko mnie z przechyloną głową obserwując niebo. – Przecinek po głową.
Po
chwili przeniósł wzrok na mnie, duże, lekko skośne oczy, które intensywnie się
mi przyglądały. – Coś
urwało od zdania. Konkretnie miał.
przechodził
obok a intensywny, niespotykany dotąd zapach dotarł do moich nozdrzy powodując
nieprzyjemne ciarki na ciele – Przecinek
po obok i nozdrzy.
(…)gdy
szedł kołysał biodrami na boki – A
tu po szedł.
Nagle
się zatrzymał, odwrócił do mnie wykrzywiając w kpiącym uśmiechu. – Zgubiłaś usta. Albo wargi.
(…)skierował
się w inną stroną – Stronę.
Musiał
wszystko przemyśleć, poukładać własne myśli – Trudno żeby układał cudze.
Westchnął
z uciemiężeniem podpierając głowę na ręce. – Oprócz tego, że zgubiłaś przecinek, to chciałabym zapytać,
jak się podpiera głowę z uciemiężeniem?
Rozdział
drugi
To
nie wybrukowane kostką ulicy – Ulice.
zwodząc
za nos – Wodząc.
Choćbyś
był dźgany na ulicy przez zgraje oprychów – Zgraję.
(…)przemykają
obok niepostrzeżenie nie do końca chcąc być – Przecinek po niepostrzeżenie.
(…)może
mi przeszkodzić zrealizować, to co zamierzam zrobić – Przecinki w niewłaściwych, miejscach.
Tutaj powinien być po to, nie przed.
To
miasto nawet jeśli jest przesiąknięte do szpiku kości zgnilizną i zepsuciem
jest jak narkotyk. – Przecinki
po miasto i zepsuciem.
Jedną
z wielu wad Estralls jest, to że – Przecinek
PO to, nie PRZED.
Zastanawiam
się jak mój organizm, to wytrzymuje i ile jeszcze? – Przecinek nie w tym miejscu, powinien być
po się.
Włączyłam
ekspres wdychając przyjemny aromat świeżo parzonej kawy – Przecinek po ekspres.
Ja
stawiam na naturalność i chociaż nienawidzę swojej cery pokrytej niewielkimi
piegami i ciemnobrązowych włosów, to jakoś sobie radzę ze swoją osobą. Oprócz
tuszu do rzęs i od czasu do czasu eyelinera. – Między tymi dwoma zdaniami zupełnie nie
ma związku przyczynowo-skutkowego. No, chyba że coś urwało od drugiego zdania.
Spakowałam
wszystkie książki, spoglądając przelotnie w lustro i rozpaczając na wielkimi
worami zdobiącymi oczodoły
Worki
to się ma pod oczami, nie w oczodołach. W oczodołach są gałki oczne.
–
Co tak krzyczysz – usłyszałam za pleców – łeb mnie boli jak cholera, a ty drzesz
się jak oszalała – spojrzałam na Dennise – Błąd w zapisie dialogu. Po oszalała powinna być kropka, a spojrzałam
powinno być wielką literą. Na powtórkę z zasad pisania dialogów zapraszam
do zakładki Necronomicon.
Zignorowałam
jej totalne olanie mojej osoby – ARGH,
znów ta pretensjonalna moja osoba. http://wyborcza.pl/1,76842,6725867,Moja_osoba.html
Cholera
Serinda – Zgubiony
przecinek.
(…)nawet
na zrobienie prawo jazdy – Prawo, jak
większość wyrazów w języku polskim, się odmienia, więc powinno być prawa.
Pewnie,
gdybym miała pieniądze to tak postąpiłabym – To tak bym postąpiła.
Spoglądam
na siedzącą koło mnie Anabell, mam ochotę jej w tłuc za to – W tłuc? Bez sensu, nie ma czegoś takiego. Jeśli
już, to wtłuc, ale to brzmi jeszcze
bardziej idiotycznie, więc może postawimy na przyłożyć?
Zagryzam
wargi, czuję, że to co powie zaboli tak bardzo, że stracimy siebie. – Przecinki po to, powie.
(…)tego
co ja do ciebie – Przecinek
po tego.
Świat
chce moich grzechów, więc pokaże mu moje zepsucie – Pokażę.
Nie
wiem co było – Przecinek
po wiem.
Przechodzę
przez park, nikogo tu nie ma, wymarł. W końcu mamy ulewę. Zauważam dziewczynę,
siedzącą samotnie – Narrator
przeczy sam sobie. Fajno.
ah
wtedy – Ach. I
przecinek.
Gdzieś
gdzie jest spokój – Przecinek
po gdzieś.
Miasto,
w którym się urodziłam, w którym dorastałam jest dla mnie przekleństwem. – Przecinek po dorastałam.
Mary
do cholery! – Zgubiony
przecinek.
Rozdział
trzeci
Jedynie
co byłam wstanie wtedy zrobić – Jedyne, a po nim powinien znaleźć się przecinek.
Padłam
na łóżko odrywając się od rzeczywistości, chciałam się od niej odciąć. – Przecinek po łóżko.
Wędruje
do SINN miejsca – Wędruję, a
po SINN przecinek.
(…)wchodzę
na zaplecze ściągając kurtkę – Przecinek
po zaplecze.
(…)zaczęłam
tutaj pracować myślałam – I
tu też, po pracować.
Wchodzę
zza bar – Za.
Jego
ruch jest tak płynny i nieco infantylny. – Jak można poruszać się INFANTYLNIE? http://sjp.pwn.pl/slownik/2561498/infantylny
(…)chociaż
się uśmiecha w jego oczach tkwi – Przecinek
po uśmiecha.
(…)wrzucam
do szklanki lód i wlewam ''wodę życia''. Podaję nieznajomemu szklankę – Powtórzenie.
Przypatruje
jej się niepewnie – Przypatruję się jej.
Mam
wrażenie jakby – Przecinek
po wrażenie.
(…)namawiając
mnie do niepochlebnych ruchów – Niepochlebne zwykle są słowa, nie ruchy.
(…)zniszczone
i sponiewierane przez czas i ludzi rzucają – Przecinek po ludzi.
(…)podchodząc
do stoliku – Stolika.
Niebo
skąpane było szaroburymi chmurami –Skąpane w chmurach, jeśli już, chociaż nie, niebo
nie może być skąpane. W niczym. Tym bardziej chmurach.
W
zielonym skwerze nie było prawie nikogo oprócz kobiety z wózkiem spieszącej się
gdzieś, niewątpliwie do domu. Podeszła do małego jeziorka i pochyliła nad wodą.
– Panuj nad podmiotami,
bo tu wychodzi, że pochylała się ta kobieta z wózkiem, a nie bohaterka.
Złapał
dziewczynę za zieloną sukienkę i podciągnął ją do góry. Tak, że niemal stykali
się nosami. – Gdzie
sukienka ma nos? Ponownie: panuj nad podmiotami.
Rozdział
czwarty
Mój
zimny ton głosu, zmienił się w rozżalony – Niepotrzebny przecinek.
(…)minąłem
podejrzanie wyglądającego typa, który wpatrywał się we mnie pożerającym i
analizującym spojrzeniem odetchnąłem – Przecinek po spojrzeniem.
nie
zauważalnie – Niezauważalnie.
Wszedłem
do środka, ale jak zawsze tłum ludzi dumających nad kuflami od piwa i wiszących
nad barem sprawiły – Sprawił, bo
chodzi o tłum. Chyba że miały być tłumy.
(…)takich
podchodów, ani niedomówień – Niepotrzebny
przecinek.
Nikt,
nawet ludzie z Mon nie potrafią tak po prostu się rozpłynąć. – Przecinek po Mon. A poza tym potrafi, bo
podmiotem jest nikt.
Blok,
w którym mieszkałem został – Przecinek
po mieszkałem.
Estrallczycy
nie mogli tak bez niczego przechodzić do innej rzeczywistości, ani tym bardziej
dzieci.
Ani tym bardziej dzieci dałabym
po Estrallczycy, bo teraz wychodzi na
to, że nie mogą przechodzić do rzeczywistości i do dzieci.
(…)temu
kto przechodził – Przecinek
po temu.
(…)a
właściwie miejsce gdzie się przechodziło było starą – Przecinki po miejsce, przechodziło.
Jednak
nasze życie składa się z biegów okoliczności i kiedy uniosłam głowę, właśnie
napotkałam kolejny – Ze zbiegów. I jak można zauważyć, że się mija zbieg
okoliczności?
(…)miał
na sobie tylko czarną, skórzaną kurtkę zamiast płaszcza. Bordową bokserkę pod
spodem i czarne spodnie, kończąc na masywnych buciorach, podobnych do tych,
które miałam właśnie na nogach. – Wytłumacz
mi, po co ci ta kropka, skoro drugie zdanie nie ma sensu bez podmiotu i
orzeczenia, i w ogóle. Wystarczyłby przecinek.
Nie
za dużo, jak na południe – Zgubiłaś
znak zapytania.
(…)ale
nie zrobił tego, zamiast tego jego zawsze – Powtórzenie.
(…)wszystkiego
co zauważyłam – Przecinek
po wszystkiego.
Nie
chciałam, aby inny odebrali – Inni.
(…)przez
Kaia, która – Który.
Powinnaś
zamówić taksówkę, albo zadzwonić, po kogoś znajomego – W tym zdaniu w ogóle nie powinno być
przecinków.
Matt,
przyjechał jakieś 15 minut później – Bez
przecinka. W opkach wszystkie liczby zapisujemy słownie.
Rozdział
piąty
Pięćdziesiąt
procent, to mało Blackville. – Niepotrzebny
przecinek.
Nie
mając zbyt dużo do roboty o tej porze zaparzyłam kubek – Przecinek po porze.
(…)nikt
kogo – Przecinek.
Nie
bądź ckliwy James – Przecinek
po ckliwy, gdyż imiona w dialogach w
wołaczu lub w funkcji wołacza oddzielamy przecinkiem od reszty zdania.
Jimm
– Jim. Podwójne m
występuje w formie Jimmy.
Musiałam
zarabiać sama na własne potrzeby, nie to, żeby mój brat dużo lepiej. – Dużo lepiej co?
zmrużył
te swoje świdrujące oczka – Świdrujący
może być wzrok, nie oczy.
Quro,
to nie moja sprawa – Niepotrzebny
przecinek.
Kiedy
moja misja wyszła by – Wyszłaby.
(…)akcja
była by spalona – Byłaby.
nie
możliwe – Niemożliwe.
Chyba,
że jakimś dziwnym – W
wyrażeniach takich jak chyba że, mimo że nie
stawiamy przecinka.
(…)pomalowane
średniej jakości brązową farbą z numerkiem 2 – Ta farba miała numerek? Nie sądzę.
(…)z
szybkim impetem chciał – No
chyba nie. http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2561312
(…)było
nie co inaczej – Nieco.
(…)dwie
szklane pułki – Półki. Nie
chodzi tu przecież o pułk wojska.
Jedyne
co mi przyszło do głowy to park – Przecinki
po jedyne, głowy.
(…)stosunkowo
nie dużo ludzi – Niedużo.
Rozdział
szósty
Nie
wiedząc zbytnio jak odpowiedzieć na to pytanie wzruszyłam – Przecinki po zbytnio, pytanie.
(…)nie
chcę nawiązać dalszego dialogu podszedł – Przecinek po dialogu.
Rockandrollowa
– Tylko jedno l.
Usiadłam
przy stole mierząc – Przecinek
po stole.
(…)przechodnia
zza oknem – Za. Ciągle
powtarzasz ten błąd, nie rozumiem tylko, dlaczego, bo jest przecież różnica
między za i zza.
Nie
rozumiem o co ci chodzi? – Przecinek
po rozumiem.
(…)i
odłożyła kubek za siebie podchodząc – Już
chyba wiesz, że znów chodzi o przecinek.
Skupiłam
uwagę na swoich paznokciach wygrzebując niewidzialny brud – I tu też.
Oczywiście
Mary, oczywiście – Po
pierwszym oczywiście też przecinek.
Wygrzebałam
go z torby wpatrując – Przecinek
po torby.
rozbił
by – Rozbiłby.
Usiadłem
na jednych z tych brązowych, skóropodobnych kanap – Jednej.
Jak
zwykle powyciągany T-Shirt i wytarte dżinsy. – Ten t-shirt i dżinsy to co? Bo coś tu
urwało od zdania.
To
ciężka sprawa Kai – Przecinek
po sprawa.
Laradick
aka Sambert. Ma dwójkę dzieci. Córkę i o parę lat starszego syna. – Parę lat starszego od kogo? Od siebie?
Miałoby to sens, gdybyś podała wiek córki, a tak to nie wiadomo, o co chodzi.
podał
mi zdjęcie ładnej brunetki. Z burzą kręconych włosów i cerze lekko muśniętej
piegami. – Zamiast
kropki po brunetki przecinek i już
drugie zdanie ma sens.
(…)bo
cholernie ciężką było zdobyć nawet to – Ciężko.
(…)raczej,
to on poprosił mnie o spotkanie – Niepotrzebny
przecinek.
Cześć
Matt – Przecinek.
Usiadł
i zgarnął menu i bez tego wiedziałam co zamówi. Tiramisu i małe americano z
dużą ilością spienionego mleka. – Tyle
dużo i. Przed drugim i w tym samym zdaniu powinien być
przecinek. Natomiast i w drugim
zdaniu zastąpić chociażby oraz i po
problemie z powtarzającymi się wyrazami.
(…)zresztą
ta cisza i beztroska rozmowa była całkiem przyjemna – Były całkiem przyjemne, bo chodzi i o ciszę, i o rozmowę.
Czekałam,
więc na to co chcę mi przekazać. – Przecinek
dopiero po to (http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-wiec)
i chce zamiast chcę.
nie
pewny – Niepewny.
wszystko
widzące – Wszystkowidzące.
Tak
Matt – Przecinek.
Rozdział
siódmy
(…)stał
zbyt blisko mnie. Na długość oddechu. – Jak się mierzy długość oddechu? Zwykło się mówić na wyciągnięcie ręki, tuż obok, tuż przede
mną/za mną, ale może to ja jestem starej daty.
(…)obrzucił
mnie zaskoczonym wzrokiem – Lepiej
brzmiałoby spojrzeniem.
–
Mam wrażenie, jakbyś mnie prześladowała.
– Ja również – spojrzałam na blondyna
trzymający kurczowo w ręce laptopa.
Też ma wrażenie, że go prześladuje? A
poza tym trzymającego, a w ogóle to
przecinek po blondyna.
(…)pociągnął
go niczym mały chłopiec rodzica za rękaw odciągając ode mnie – Przecinek po rękaw.
Moja
brew poszybowała do góry. – I
odleciała, hen, w przestworza! A poza tym, to zdziwiłabym się, gdyby poleciała
do dołu. Widzisz, brew da się tylko unieść.
nie
używanymi – Nieużywanymi.
Kiedy
przeszłam przez nasze jak zwykle niezamknięte na klucz drzwi – Po nasze
i klucz dałabym przecinki, bo to mi
wygląda na wtrącenie.
Czyżby
chłopak, którejś z dziewczyn postanowił nas odwiedzić? – Po co ci ten przecinek tutaj, przecież
nie wprowadzasz zdania podrzędnego ani nic z tych rzeczy… Aaaa, którejś! Widzisz, to się nie równa który, która, które, więc nie powinno
być przecinka.
Rozejrzałam
się szukając jegomościa – Przecinek
po się.
(…)wściekłym
kiedy metr – Przecinek
po wściekłym.
Za
dużo ćpasz Jimm – Przecinek
po ćpasz, no i Jim, nie Jimm, ale o tym
już pisałam.
Rozejrzałam
się za znajomą sylwetką i kiedy ją namierzyłam pobiegłam za nim – Przecinek po namierzyłam. A poza tym, dlaczego nim, skoro wcześniej masz sylwetkę?
Może
to, że jestem wredną suką mam po ojcu – Przecinek po suką.
(…)urodziliśmy
się gdzieś indziej Marisa – Przecinek
po indziej.
Chciałam
wiedzieć o co mu chodzi – Przecinek
po wiedzieć.
Sam
chyba nie wierzysz w to co mówisz – A
tu po to.
Przyjrzyj
się Sherlocku – Przecinek,
przecinek, bo teraz wychodzi, że ma się przyjrzeć źle zdeklinowanemu Sherlockowi.
(…)ale
takiego absurdy – Absurdu.
Rozdział
ósmy
I
w niej to wyczuła. Tę iskierkę pyłu i duszącego dymu. Okalającą całe jej
jestestwo. – Ale po co
ci tu ta kropka, telegraf piszesz? Wystarczyłby przecinek.
Weszłam
za bratem do kuchni, który zajął miejsce przy stole – Ten kuchnia zajął?
Brat
przyglądał mi się przez chwilę, ale szybko powtórzył tę czynność. – Jaką czynność? Przyglądania się?
–
Mama, ani ojciec nic nie wspominali o tym.
– Nie dziwię się, każde z nas chciało o tym
zapomnieć.
Niepotrzebny przecinek po mama, no i dziwna składnia w zdaniu,
powtórzenie o tym.
James
nie kwapił się na szybkie wyjaśnianie. – Do szybkich wyjaśnień, nie na.
Mon,
to świat po drugiej stronie naszego świata. – Niepotrzebny przecinek, a poza tym
powtórzenia, które robią masło maślane ze zdania.
Rozejrzałam
się, więc – I znów
zbędny przecinek.
(…)spowitym
w jasnym świetle – jasne światło, w
bierniku.
Tylko
problem był taki, że miejsce, w którym się znajdowali było dziwne – Był, było –
powtórzenie. A poza tym
przecinek po znajdowali.
(…)samą
okolicę, lub jakieś budynki – Przed
lub nie stawia się przecinka, chyba że wprowadzasz zdanie podrzędne.
(…)spojrzałam
niemrawo na Jimma – Niemrawo,
to można się ruszać, nie patrzeć.
Kurtka,
przypominająca bardziej surdut; kamizelkę z wielkimi guzikami wytłaczaną
dziwnym wzrokiem– Literówka,
wzorem. A jeszcze lepiej i poprawniej
poprawniej z wytłoczonym dziwnym wzorem/wytłaczaną w dziwny wzór. I nie zgadzają
ci się formy, bo masz kurtka i kamizelkę. Albo kurtkę, kamizelkę, albo kurtka,
kamizelka. Poza tym kurtka i surdut
to dwie różne części garderoby, jeśli już, to prędzej marynarka przypominająca surdut. Bo w końcu kurtka to rodzaj
płaszcza, choć przecież krótkiego, a surdut to przedłużana dwurzędowa
marynarka.
Wykręciłam
jego numer, ale w ten sobie przypomniałam, że jest zajęty pakowaniem – Ale w
ten? Coś mi tu nie
brzmi.
(…)jedyne
co potrafił to zaglądać do kieliszka – Przecinki po jedyne,
potrafił.
Kiedy
alkohol się skończył wyszedł na zewnątrz – Przecinek po skończył.
zgubiła
by – Zgubiłaby.
(…)James
nie kwapił się w coś takiego jak flirt – Do flirtu, do czegoś takiego jak flirt
jeśli już.
Donieznajomej
– Skleiły ci się wyrazy.
(…)powie
coś czego – Przecinek po
coś.
Rozdział
dziewiąty
Jednak
może, czekała na odpowiedni moment? – A
ten przecinek jest tu, bo…?
Chyba,
zadziała tutaj po prostu męska natura – O, i tu też nie wiem, po co ten przecinek.
coś
co – Przecinek.
(…)było
po wszystkim ta mała wiedziała – Przecinek
po wszystkim.
–
Musicie wrócić – powiedziała ze spokojem. Jakby mówiła, ,,Kochanie wynieś
śmieci i wyprowadź przy okazji psa''.
– Czego chcesz? – Zignorował jej pytanie
Ale… Gdzie tu pytanie? A poza tym
niepotrzebna wielka litera w kochanie i
przecinek też.
Wziął
proszki od bólu głowy, popijając je whisky oraz zagryzając papierosem. – No teraz to brzmi tak, jakby on zjadł
papierosa. Zdarzają się ludzie, którzy żują tytoń, ale nie z filtrem i bibułką.
Jeszcze
chwila, a zwymiotuje obiad, gdyby go rzeczywiście zjadł. – Zwymiotowałby. Przy formie zwymiotuje zdanie nie ma sensu, bo przecież nie zjadł obiadu.
Musisz dać warunek w każdym czasowniku.
Twój
ojciec Peter Laradick był – Przecinki
po ojciec, Laradick, bo to wtrącenie.
Będąc
szczerym dostał ponownie – Przecinek
po szczerym. Chociaż w kontekście
bardziej pasuje szczerze mówiąc.
Co
obchodzi cię los, jakiś nic nieznaczących Estrallczyków? – Zbędny przecinek.
(…)oplułby
ją tym co próbował – Przecinek
po tym.
(…)tego
co jej powiedział – I tu
też brakuje przecinka przed co.
(…)ktoś
zagrażał jemu życiu – Jego.
(…)gdzie
jego ojciec akurat oglądał telewizor – Jestem więcej niż pewna, że jednak chodziło o telewizję.
Ludzie
z Boiry, nas szukają – Znów
nie mam pojęcia, co tu robi ten przecinek.
Raczej
dziwną sytuacją, którą przekazał mi James. – Jak się przekazuje sytuacje i gdzie to można zrobić? Już
lepiej brzmiałoby historią, rewelacją, cokolwiek.
Sięgnęłam
po smartphona – Ani to
po polsku, ani po angielsku. Smartphone’a
jeśli już, chociaż ten wyraz już i tak spolszczono na smartfona.
Jesteś
w domy? – Domu.
(…)lufie
od pistoletu – Bez od.
Przycisnąłem
spluwę do jego czoła czekając – Przecinek
po czekając.
Nie
trwało, to więcej niż trzydzieści sekund – Niepotrzebny przecinek. Nie przed każdym to musi się on znaleźć, tylko przed
takim, po którym wprowadzasz zdanie podrzędne, gdzie masz kolejne orzeczenie.
Rozdział
dziesiąty
Skłamałabym
gdybym powiedziała – Przecinek
po skłamałabym.
(…)twarz
gościła grymas bezradności – To
brzmi kulawo. Jestem pewna, że można napisać o tym inaczej, a nie jak o twarzy
jako bycie, który wybił się na niepodległość i podejmuje grymasy.
(…)cała
ta historia, którą mi opowiedział był niemożliwa – Przecinek po opowiedział, była, nie był.
Zatem
czy można się bać, czegoś nieistniejącego? – Niepotrzebny przecinek.
To
wszystko co mi powiedział, jest prawdą...? – Jeszcze jeden przecinek po wszystko, bo to wygląda na wtrącenie.
Nie
wiem, czy możliwy jest zbieg takich wypadków – Okoliczności, nie wypadków,
fraza brzmi zbieg okoliczności.
(…)że
córka Laradicka, ma na imię Marisa – Niepotrzebny
przecinek.
Ale
na bogów Ress – Przecinek
po bogów, bo teraz to brzmi, jakby
bohater mówił o bogach Ress, a to przecież imię innego bohatera.
(…)część
jego bójek kończyła się jego wygraną – Powtórzenie.
–
Szefie? – Mężczyzna spojrzał na swojego pracownika, który wszedł do jego małego
gabinetu – Znów
nadzaimkoza. Skoro facet mówi do niego szefie,
to wiadomo, że jest pracownikiem bohatera.
(…)do
jego domu kiedy zobaczył – Przecinek
po domu.
(…)zatem
ktoś to się przedostanie – Kto, nie
to. I przecinek po ktoś.
Obudził
mnie zapach parzonej kawy dochodzącej z kuchni. – Ta kawa dochodziła? Bo ja jednak mam
wrażenie, że zapach, więc powinno być dochodzący.
Schodząc
na dół czułam – Przecinek
po dół.
Nie
wiedziałam, więc jak zacząć – Przecinek
dopiero po więc.
Jak
z bicza strzelił szósta rano. Świat zwariował! Obudziłam się bez budzika o tej
porze i jeszcze byłam w miarę wyspana. – Nie sądzę, by był to poprawnie użyty związek frazeologiczny
w tym kontekście. Jak z bicza strzelił odnosi
się do czasu, do czegoś, co minęło szybko, wręcz błyskawicznie. A tu bohaterka
wstała, siedzi w kuchni i patrzy na zegarek „ojej, jak z bicza strzelił
szósta”, co nie ma związku z jej poprzednimi działaniami czy rozmyślaniami, bo
ona raczej dziwi się, że tak wcześnie wstała.
(…)rozpoczynać
kłótni z samego rano – Rana.
wiedziałem
co – Przecinek.
Na
prawdę – Naprawdę.
Podsumowując
Tradycyjnie już zaczynam od stylu. Sam w
sobie jest raczej prosty, nieskomplikowany, ale widzę wyraźną poprawę i różnicę
pomiędzy pierwszymi rozdziałami a niedawno opublikowanym rozdziałem dziesiątym.
Przede wszystkim, piszesz nareszcie więcej zdań złożonych, chociaż nie do końca
zrezygnowałaś z telegraficznego stylu – zdarza ci się postawić kropkę tam,
gdzie więcej sensu miałby przecinek, w efekcie czego powstaje zdanie pozbawione
podmiotu, które zamiast czasownika ma imiesłów zakończony na –ąc. Pomijając już to, że samo w sobie
trochę to głupio wygląda, to zdaniom często urywa od sensu, zresztą wyżej
wypisałam ci to już kilkukrotnie.
Inną bolączką są przecinki. Albo stawiasz
ich za dużo (np. zawsze przed to czy więc nawet jeśli to nie jest potrzebne),
albo nie stawiasz ich wcale (przed imiesłowami zakończonymi na –ąc, przy
wtrąceniach, przy imionach w wołaczu lub mianowniku w funkcji wołacza). Co
ciekawe, czasem się te przecinki pojawiają, ale raczej od święta, co
sugerowałoby, że jednak znasz zasadę, ale z niewiadomych przyczyn jej nie
stosujesz. W każdym razie na pewno nie zaszkodzi, jeśli podrzucę ci link do
niezastąpionego PWN:
Kolejna sprawa to dialogi. W lwiej części
tekstu są zapisane po prostu niepoprawnie, gubisz kropki i wielkie litery.
Niemniej jednak, zdarzają się momenty (znów: w najnowszych rozdziałach), kiedy
dialogi bywają napisane poprawnie. I stąd moje pytanie: ktoś ci betuje to
opowiadanie, ale niedokładnie, sama to poprawiasz, ale nie wszędzie, czy jak to
jest? Używasz również zbyt wielu zaimków w miejscach, w których spokojnie
mogłabyś się bez nich obejść. Wypisałam kilka z takich przykładów.
Ostatni już problem to pisownia
czasowników w trybie przypuszczającym (czasownik + by), które piszesz zawsze
rozdzielnie, choć w większości przypadków powinny być napisane łącznie, oraz
przymiotników z „nie” (które piszemy łącznie!), a także, bardzo popularny w
Internecie, błąd, jakim jest pisanie „na prawdę” zamiast „naprawdę”. W becie
poprawiłam ci z pewnością większość z tych błędów, lecz sama musisz przejrzeć
te rozdziały i sprawdzić, gdyż z pewnością coś ominęłam, uznając, że pisanie
dwa razy tego samego tylko sztucznie wydłuży ocenę. Aha, i jeszcze jedno: panuj
nad podmiotami, bo czasem wychodzą ci takie kwiatki jak sukienka z oczami czy
nosem. Podmiot domyślny jest fajny, ale tylko wtedy, gdy jest wyraźnie
zaznaczony w poprzednim zdaniu. Zwykle na takie błędy pomaga kilkukrotne
przejrzenie tekstu przed publikacją.
Zajmijmy się teraz kreacją świata i
opisami.
Na początek poopowiadajmy sobie tylko o
Drugiej Stronie. Jeśli chodzi o Londyn, mamy tu dość ograniczoną perspektywę –
całe miasto sprowadza się do kilku ulic i miejsc: domu rodzinnego Marisy,
nowego domu Marisy, dwóch parków, SINN, raz pojawia się uczelnia i szpital,
obskurny bar, kawiarnia, kilka mieszkań współpracowników Kaia. Oczywiście to
nie zarzut, na ograniczonej przestrzeni też trzeba umieć rozgrywać wydarzenia.
Mogłabyś się jednak pokusić na większą tych przestrzeni personalizację, ot,
wiemy tylko, że akcja dzieje się w Londynie. Przyjemnie by było wiedzieć,
jakimi ulicami poruszają się nasi bohaterowie, na jaki uniwersytet uczęszcza
bohaterka, czy im się coś w tych przestrzeniach podoba i tak dalej, i tak
dalej. Google maps i street view to wspaniałe wynalazki, możesz sobie dokładnie
obejrzeć Londyn bez wychodzenia z domu.
Jak już przy tej personalizacji i
rozgrywaniu akcji na ograniczonej przestrzeni jesteśmy, to muszę przyznać, że
masz zaskakująco mało opisów otoczenia, by nie rzec, że nie masz prawie żadnych.
Sytuacja poprawia się w okolicach rozdziału piątego i dotyczy głównie
fragmentów o Kaiu, ale nie na tyle, by móc powiedzieć, że jest w porządku.
Twoje opisy bowiem ograniczają się głównie do wyliczenia kolorów włosów lub
oczu, jeśli spotykamy nowych bohaterów, lub do kolorów ścian i wyliczaniu
sprzętów, gdy mowa o nowych pomieszczeniach. Najbiedniej prezentuje się
otoczenie Marisy. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że chyba nigdy nie
opisałaś ani jej domu rodzinnego ani wynajmowanego pokoju. Wiemy, że oba mają
co najmniej dwa piętra, a w każdym z nich jest kuchnia i łazienka. Co ciekawe,
w wynajmowanym przez Marisę i koleżanki domu raz jest wanna (początkowe
rozdziały), raz prysznic (rozdziały późniejsze). W ogóle też nie wiadomo, jak
wygląda uczelnia czy sala wykładowa – jasne, każdy ma lepsze bądź gorsze o tym
pojęcie, ale jednak miło by było, gdybyś coś jednak opisała. Nawet nie wiem,
czy ten park, w którym lubi przesiadywać Marisa, jest duży czy mały, i nie
wiem, skąd w parku opuszczona kaplica, która jest przejściem do Estralls –
kaplice jakoś z parkami mi się nie kojarzą, przydałoby się jakieś wytłumaczenie. Ba, jak już jesteśmy przy kaplicy,
to wiem, że jest zniszczona i ma brązowe drzwi – za mało informacji,
zdecydowanie za mało. Ze smutkiem przyznaję, że większości scen, może z
wyjątkiem tych, których miejscem akcji jest bar, nie jestem sobie w stanie
wyobrazić: bohaterowie rozmawiają bądź kłócą się w zupełniej pustce, którą co
prawda mogę wypełnić sobie według własnego widzimisię, ale zawsze wydawało mi
się, że jednak opisy są cokolwiek ważną częścią prozy.
Teraz przejdźmy do samego Estralls, które
obserwujemy oczami Kaia. Sprawa z tym równoległym światem ma się również o tyle
kiepsko, że lubisz sobie rzucić w eter nazwą, ale wyjaśniasz ją dopiero w
odautorskim przypisie. Wszystko fajnie, tylko kreacja takiego świata na tym
traci. Widzisz, z fantastyką jest o tyle trudno, że każda, najdrobniejsza
pierdoła musi mieć swoje uzasadnienie. Mon tworzysz sama i od podstaw, a na
początku czytelnik ma wrażenie, że Mon = Estralls. Dopiero potem dowiadujemy
się, że są inne okręgi, inne miasta. Jak to właściwie działa? Czy ze wszystkich
tych miast można przejść do Londynu, czy tylko Estralls jest na tyle blisko? A
może, korzystając z portalu, wybiera się lokację? Jeśli tak, to skąd ludzie z
Mon mają wiedzieć, jak wygląda druga strona świata? Śmiem twierdzić, że nie wiedzą, gdyż nie stać
ich na korzystanie z portalu (co wyraźnie piszesz w rozdziale czwartym), a ci, których
stać, to najemnicy, którzy muszą spełniać jakieś warunki. Jakie? Nie wiadomo.
Jak już przy rozdziale czwartym jesteśmy, to także całkiem niespodziewanie
podajesz informację o jakiejś rebelii i dyktatorze, ale nie rozwijasz tematu.
Jeśli tworzysz jakiś świat od podstaw, miło by było, gdyby miał również jakąś
historię. Twój – jak widzimy – ma, tylko nie chcesz nam o niej opowiedzieć.
Takie smaczki, przemycane mimochodem i przy okazji, nie tylko rozbudzają
ciekawość czytelnika, ale również ubogacają świat. Czy Mon nadal rządzą
dyktatorzy? Jak nie dyktatorzy, to kto? Dlaczego w Mon kwitnie przemyt i
przestępczość, czemu nikt z tym nie walczy? Na dwa ostatnie pytania, zdaje się,
jest odpowiedź: bo tak.
Bardzo wyraźnie sugerujesz też, że Mon
różni się od świata po drugiej stronie. W jaki sposób? Głównie tym, że jest tu
czyściej i ludzie nie chodzą tu ze spuszczonym wzrokiem. Wiemy też, że domy w
Mon są inne od tych w Londynie. Fajnie, ale w jaki sposób inne? Bo w Londynie,
jak w każdym innym mieście, jest sporo brzydkich miejsc i nieciekawych
dzielnic, które całkiem przypominają Estralls, tak na marginesie. Co ciekawe, w
rozdziale ósmym, kiedy to James odkrywa przed Marisą rodzinne tajemnice,
dowiadujemy się, że Estralls trzyma się dość mocno w wieku XIX, a ludzie
ubierają się tam na poły dziewiętnastowiecznie, na poły steampunkowo. A
przynajmniej tak było szesnaście lat temu. Dlaczego nie ma o tym słowa w tych
fragmentach, w których pojawia się Kai? Czy tamtejsza moda i warunki życia w
jakikolwiek sposób się zmieniły, czy jednak nie? Rozumiem, że strój Kaia nie
różni się od strojów londyńczyków z konieczności, ale jednak byłby to kolejny
smaczek, gdyby naszego bohatera cokolwiek po Drugiej Stronie dziwiło, nawet
jeśli miałoby to funkcjonować w formie wspomnień czy wtrąceń.
Summa summarum wychodzi na to, że w
kreacji światów sporo kuleje. Głównie sprawa rozbija się o opisy bądź
umiejętność podawania informacji, o których istnieniu twoi czytelnicy nie mogą
mieć pojęcia. Rozbudowanie historii Estralls na pewno dobrze zrobi części
fantastycznej.
Za jedną rzecz muszę cię na koniec tego
fragmentu oceny pochwalić: doskonale wiesz, jak budować klimat beznadziei i
zła. Mon ma cudowny, mroczny klimat, historia rodziny Marisy również. Opisy przeżyć
wewnętrznych są dosyć wyczerpujące i aż szkoda, że nie równoważą niedociągnięć
w kreacji świata i bohaterów. Ale o bohaterach za chwileczkę.
Marisa – z niewiadomych przyczyn nazywana
również Mary, chociaż to zupełnie inne imię – najlepiej zarysowana postać w
całym opowiadaniu. Ma ewidentne problemy z wahaniem nastrojów, a osoba, która
powinna ją wspierać, czyli Matt, tylko jej ich dokłada. Ciekawa jest głównie
dlatego, że – w przeciwieństwie do typowych bohaterek – nie jest ani
przebojowa, ani nie do końca wie, czego chce, wystarczą jej rzeczy małe (takie
jak chociażby praca w barze), jest skłonna do stanów depresyjnych (czasem aż do
przesady – kilka dni w łóżku po rozstaniu z Mattem brzmi trochę przerażająco) i
nałogów. Jest w pewien ludzki sposób niedoskonała, ale jednak budzi sympatię. Z
drugiej strony fascynuje mnie jej stosunek wobec rodziny – w prologu po prostu
stwierdza, że ich nie znosi. Z późniejszych rozdziałów wiadomo, że w
dzieciństwie była bita i czuła się niekochana. Tymczasem większość bólów
istnienia naszej bohaterki wiąże się z jej kłopotami sercowymi. Rodzina zaś
budzi w niej agresję. Być może to taki system obronny, jednak nie jest to u ciebie
do końca wytłumaczone. Po naszej bohaterce nie widać ani śladu tej traumy.
Spodziewałabym się także syndromu DDA (dorosłe dziecko alkoholika), natomiast
nie dostaję nic w tym stylu. Z rodziną Sambertów kojarzy jej się tylko niechęć
i agresja.
Matt, James – jeden z nich to chłopak
Marisy, drugi brat. Obaj dość bezbarwni, niestety. O pierwszym wiemy, że jest
wręcz chodzącym dobrem, ideałem prawdziwego przyjaciela, drugi zaś podatnym na
nałogi cholerykiem, który w dzieciństwie naśmiewał się ze swojej siostry i nie
starał pomóc. Na szczęście gdzieś tak od rozdziału siódmego starasz się tę
postać cokolwiek pogłębić psychologicznie. Mam nadzieję, że nabierze nieco
więcej charakteru w kolejnych notkach.
Kai – o Kaiu mogę powiedzieć tyle, że
jest ucieleśnieniem tajemniczości i mroczności, coś jak bohater filmów
gangsterskich bądź klasyków kina noir. Brutal z giwerą, bez przyjaciół, z
raczej odpychającą osobowością, ukształtowaną przez miejsce, w którym żyje. Jak
rozumiałam, jest kimś w rodzaju najemnika-detektywa, który w Londynie szuka
ludzi, którzy zniknęli z Estralls. Z tekstu wnioskuję również, że całkiem lubi
swoją robotę i fascynuje go Druga Strona. Co więcej, Kai również cechuje się
wahaniem nastrojów, raz jest uprzejmy, raz opryskliwy. Ba, bywa nawet
ironiczny. Nie do końca wiem, czy jest bystry, czasem w to wątpię, bo przecież
nie poznał Marisy, chociaż widział jej zdjęcie. Młodzi ludzie aż tak bardzo się
nie zmieniają, serio.
O koleżankach Marisy nie piszę, bo
pojawiają się epizodycznie i wiemy o nich mniej więcej tyle, ile o Matthew.
Zbierając
to wszystko zusammen do kupy: opowiadanie
czytało się dosyć ciężko, głównie ze względu na ogromną ilość błędów i
niewielką opisów otoczenia. Pojawiają się też spore wątpliwości co do
konstrukcji Mon, jedyne, co mogę poradzić to: przemyśl raz jeszcze zasady
funkcjonowania fantastycznego świata i opowiadaj o nich w tekście, nie w
odautorskich przypisach. Dialogi i zachowania bohaterów były natomiast dość
naturalne, klimat opowieści jest cud, miód i orzeszki, więc tu się nie czepiam.
To by chyba było na tyle.
Na dzień dzisiejszy Druga Strona Świata dostaje ode mnie trójkę z plusem.
Wyjątkowo szczegółowe podsumowanie. Beta dokładna jak zawsze, szczerze mówiąc, ogromnie podziwiam za ilość pracy włożonej w każdą ocenkę, to widać. :D I gifki! Ja się w pełni z tobą zgadzam, gifki są potrzebne, zwłaszcza w tak długim tekście. A te są wyjątkowo urocze.
OdpowiedzUsuń>Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że chyba nigdy nie opisałaś ani jej domu rodzinnego ani wynajmowanego pokoju.<
OdpowiedzUsuńPrzecinek przed drugim ani?
Nie posiadam bety, stąd tyle błędów. Oczywiście nie jest to usprawiedliwienie. Mój styl jest dość niechlujny i nawet jak sprawdzam błędy sama, robię to szybko, przez to dużo rzeczy mi umyka.
OdpowiedzUsuńCo do braku dokładnego opisu Londynu, uliczek itd. jest to zabieg celowy. Chciałam po prostu osadzić miejsce akcji w Londynie, bo miał odpowiadające mi warunki atmosferyczne.
Powiem szczerze, że nie zdawałam sobie sprawy, że opisuję bohaterów tak ''pobieżnie''. Ale otworzyłaś mi na ten problem oczy, jak i na opis miejsc.
Teraz widzę, że Kai i Marisa są zbyt do siebie podobni. Sztucznie przez to wychodzą.
A co do zdrobnienia ''Mary'', wiem, wiem, że to zupełnie inne imię, ale ''Mari'' albo ''Risa'', jakoś dziwnie mi brzmiało. Bez uczuciowo.
,,Summa summarum wychodzi na to, że w kreacji światów sporo kuleje. Głównie sprawa rozbija się o opisy bądź umiejętność podawania informacji, o których istnieniu twoi czytelnicy nie mogą mieć pojęcia. Rozbudowanie historii Estralls na pewno dobrze zrobi części fantastycznej.''
Chciałam się najpierw skupić na tym co się dzieje w Londynie, bo potem wszystko przenosi się do Estralls, ale rzeczywiście to nie zwalnia mnie z tego, aby podać informację i nadać więcej życia.
Teraz biorę się za dokładne poprawienie całego opowiadania od początku.
Dziękuję bardzo za ocenę. Na prawdę bardzo, bardzo pomogła. Rzuciła nowe światło na to wszystko. I mam nadzieje, że da się jakoś poprawić mój poziom.
Pozdrawiam