poniedziałek, 23 września 2013

0031. Druga-strona-swiata.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: druga strona świata
Przedwieczna: Broz-Tito

Humpf. Cóż, jest mroczno. Bardzo mroczno. I czy to tylko ja, czy art w tle wewnętrznym jest ucięty przez art w nagłówku? Sprawdziłam w innej przeglądarce i jest tak samo. Powiem ci jedno: te białe plamy na czarnym tle strasznie przyciągają wzrok i rozpraszają przy czytaniu. Czy nie warto byłoby postawić na jeden niepokojący art na blogu?
Kolumna z tekstem jest zaskakująco wąska, ale wielkość liter i kolor są odpowiednie. Chociaż z pewnością lepiej wszystko by się prezentowało, gdybyś użyła jeszcze justowania.

Przejdźmy do tekstu, bo w zasadzie nie mam więcej uwag względem szablonu.

Prolog
Przyzwyczaiłam się już do tego jak traktuje mnie moja rodzina. – Przecinek po tego.
Widziałam, to dokładnie – Niepotrzebny przecinek.
Czas biegnie naprzód, czasami zbyt szybko by móc zarejestrować przyjemne momenty – Oprócz tego, że zgubiłaś przecinek po szybko, to ze zdania wynika, że czas ma rejestrować swoje dobre momenty.
(…)przypominając jak było nam dobrze – Przecinek po przypominając.
Zawsze kiedy płakałam w dzieciństwie, pocieszał mnie Matt. – Jeszcze jeden przecinek po zawsze.
Czegoś przez co prawie straciłam mojego jedynego przyjaciela. – Przecinek po czegoś.
Matt przez dwa dni nie odzywał się do mnie, nie to, że mnie unikał, po prostu nie wychodził z domu, aż w końcu trzeciego dnia przyszedł do mnie i powiedział, że chce spróbować i zacząć proces rozkochiwania mnie w sobie. – Przykład galopującej zaimkozy. Pierwsze i  trzecie  mnie są kompletnie zbędne.
A ja z każdym kolejnym dniem chciałam się w nim zakochać, bo był tego wart, ponieważ jest jedyną osobą, której na mnie zależy. – Nie mieszamy dwóch czasów w jedynym zdaniu. W ogóle całe opko piszemy w jednym określonym czasie: przeszłym lub teraźniejszym.
Nie to, żeby to była trudna decyzja, bo obie strony są zadowolone - mój ojciec i ja, no i jest jeszcze mój brat, któremu cały świat dosłownie zwisa razem ze mną na czele. Oprócz ciuchów i książek, nie mam ich wiele. – Dziś jest zimno. Mój kot ma na imię Rafał. – taki jest mniej więcej związek pomiędzy tymi dwoma zdaniami.
To smutne, że żyję już tyle czasu, a tak naprawdę oprócz drobnostek, które ma każdy człowiek nie mam nic innego. – Jeszcze jeden przecinek po człowiek.
Zawartość tych pudeł, to całe moje życie. – Niepotrzebny przecinek. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10598
Serindę znałam jeszcze zza czasów szkoły średniej, a właściwie chwile przedtem – Za, chwilę.
Zagryzając nerwowo wargi i posłał mi pełne dezaprobaty spojrzenie. –  Zamiast i postawić przecinek i po sprawie.
Wywróciłam ostentacyjnie oczami odwracając głowę. – Przecinek po oczami.
Był mężczyzną z krwi i kości i to właśnie było głównym problemem. – Przed drugim i w zdaniu stawiamy przecinek.
Zmięłam papierem po wafelku – Papierek.
Wiesz co, jesteś cholernym idiotą Matthew Larinnie – Przecinek po idiotą, gdyż przed imionami/nazwiskami w wołaczu bądź w funkcji wołacza stawiamy przecinek.
wparowała bym – Wparowałabym.
Przywitała się skinieniem, z wysiadającym z auta Larinnem – Bez przecinka, bo to czasownik odprzymiotnikowy.
(…)natomiast Dennise, była już po studiach – Po co ci tu ten przecinek? Przecież nie masz dwóch orzeczeń…
(…)natomiast Erica ze swoimi włoskimi korzeniami, wyglądała na wiecznie zagubioną, nieśmiała i nieświadomą swoich wdzięków osobę. – O i znów niepotrzebny przecinek. Plus nieśmiałą.
Chce skończyć studia – Chcę.
(…)lub trzeba było zamówić alkohol zwracało się właśnie do Margeta – Przecinek po alkohol.
(…)świat, przed, którym nie miał tajemnic – Wystarczy jeden przecinek. Ten po świat.
Chociaż za jego brakiem żony, krył się po prostu fakt – Niepotrzebny przecinek, nie ma przed nim orzeczenia.
(…)młodszego od siebie, o ile się nie mylę Davida – Jeszcze jeden przecinek po mylę, bo to wtrącenie.
Ulicy mimo tego nie opustoszały – Ulice.
Stał naprzeciwko mnie z przechyloną głową obserwując niebo. – Przecinek po głową.
Po chwili przeniósł wzrok na mnie, duże, lekko skośne oczy, które intensywnie się mi przyglądały. – Coś urwało od zdania. Konkretnie miał.
przechodził obok a intensywny, niespotykany dotąd zapach dotarł do moich nozdrzy powodując nieprzyjemne ciarki na ciele – Przecinek po obok i nozdrzy.
(…)gdy szedł kołysał biodrami na boki – A tu po szedł.
Nagle się zatrzymał, odwrócił do mnie wykrzywiając w kpiącym uśmiechu. – Zgubiłaś usta. Albo wargi.
(…)skierował się w inną stroną – Stronę.
Musiał wszystko przemyśleć, poukładać własne myśli – Trudno żeby układał cudze.
Westchnął z uciemiężeniem podpierając głowę na ręce. – Oprócz tego, że zgubiłaś przecinek, to chciałabym zapytać, jak się podpiera głowę z uciemiężeniem?

Rozdział drugi
To nie wybrukowane kostką ulicy – Ulice.
zwodząc za nos – Wodząc.
Choćbyś był dźgany na ulicy przez zgraje oprychów – Zgraję.
(…)przemykają obok niepostrzeżenie nie do końca chcąc być – Przecinek po niepostrzeżenie.
(…)może mi przeszkodzić zrealizować, to co zamierzam zrobić – Przecinki w niewłaściwych, miejscach. Tutaj powinien być po to, nie przed.
To miasto nawet jeśli jest przesiąknięte do szpiku kości zgnilizną i zepsuciem jest jak narkotyk. – Przecinki po miasto i zepsuciem.
Jedną z wielu wad Estralls jest, to że – Przecinek PO to, nie PRZED.
Zastanawiam się jak mój organizm, to wytrzymuje i ile jeszcze? – Przecinek nie w tym miejscu, powinien być po się.
Włączyłam ekspres wdychając przyjemny aromat świeżo parzonej kawy – Przecinek po ekspres.
Ja stawiam na naturalność i chociaż nienawidzę swojej cery pokrytej niewielkimi piegami i ciemnobrązowych włosów, to jakoś sobie radzę ze swoją osobą. Oprócz tuszu do rzęs i od czasu do czasu eyelinera. – Między tymi dwoma zdaniami zupełnie nie ma związku przyczynowo-skutkowego. No, chyba że coś urwało od drugiego zdania.
Spakowałam wszystkie książki, spoglądając przelotnie w lustro i rozpaczając na wielkimi worami zdobiącymi oczodoły


Worki to się ma pod oczami, nie w oczodołach. W oczodołach są gałki oczne.
– Co tak krzyczysz – usłyszałam za pleców – łeb mnie boli jak cholera, a ty drzesz się jak oszalała – spojrzałam na Dennise – Błąd w zapisie dialogu. Po oszalała powinna być kropka, a spojrzałam powinno być wielką literą. Na powtórkę z zasad pisania dialogów zapraszam do zakładki Necronomicon.
Zignorowałam jej totalne olanie mojej osoby – ARGH, znów ta pretensjonalna moja osoba. http://wyborcza.pl/1,76842,6725867,Moja_osoba.html
Cholera Serinda – Zgubiony przecinek.
(…)nawet na zrobienie prawo jazdy – Prawo, jak większość wyrazów w języku polskim, się odmienia, więc powinno być prawa.
Pewnie, gdybym miała pieniądze to tak postąpiłabym – To tak bym postąpiła.
Spoglądam na siedzącą koło mnie Anabell, mam ochotę jej w tłuc za to – W tłuc? Bez sensu, nie ma czegoś takiego. Jeśli już, to wtłuc, ale to brzmi jeszcze bardziej idiotycznie, więc może postawimy na przyłożyć?
Zagryzam wargi, czuję, że to co powie zaboli tak bardzo, że stracimy siebie. – Przecinki po to, powie.
(…)tego co ja do ciebie – Przecinek po tego.
Świat chce moich grzechów, więc pokaże mu moje zepsucie – Pokażę.
Nie wiem co było – Przecinek po wiem.
Przechodzę przez park, nikogo tu nie ma, wymarł. W końcu mamy ulewę. Zauważam dziewczynę, siedzącą samotnie – Narrator przeczy sam sobie. Fajno.
ah wtedy – Ach. I przecinek.
Gdzieś gdzie jest spokój – Przecinek po gdzieś.
Miasto, w którym się urodziłam, w którym dorastałam jest dla mnie przekleństwem. – Przecinek po dorastałam.
Mary do cholery! – Zgubiony przecinek.

Rozdział trzeci
Jedynie co byłam wstanie wtedy zrobić – Jedyne, a po nim powinien znaleźć się przecinek.
Padłam na łóżko odrywając się od rzeczywistości, chciałam się od niej odciąć. – Przecinek po łóżko.
Wędruje do SINN miejsca – Wędruję, a po SINN przecinek.
(…)wchodzę na zaplecze ściągając kurtkę – Przecinek po zaplecze.
(…)zaczęłam tutaj pracować myślałam – I tu też, po pracować.
Wchodzę zza bar – Za.
Jego ruch jest tak płynny i nieco infantylny. – Jak można poruszać się INFANTYLNIE? http://sjp.pwn.pl/slownik/2561498/infantylny
(…)chociaż się uśmiecha w jego oczach tkwi – Przecinek po uśmiecha.
(…)wrzucam do szklanki lód i wlewam ''wodę życia''. Podaję nieznajomemu szklankę – Powtórzenie.
Przypatruje jej się niepewnie – Przypatruję się jej.
Mam wrażenie jakby – Przecinek po wrażenie.
(…)namawiając mnie do niepochlebnych ruchów – Niepochlebne zwykle są słowa, nie ruchy.
(…)zniszczone i sponiewierane przez czas i ludzi rzucają – Przecinek po ludzi.
(…)podchodząc do stoliku – Stolika.
Niebo skąpane było szaroburymi chmurami –Skąpane w chmurach, jeśli już, chociaż nie,  niebo nie może być skąpane. W niczym. Tym bardziej chmurach.
W zielonym skwerze nie było prawie nikogo oprócz kobiety z wózkiem spieszącej się gdzieś, niewątpliwie do domu. Podeszła do małego jeziorka i pochyliła nad wodą. – Panuj nad podmiotami, bo tu wychodzi, że pochylała się ta kobieta z wózkiem, a nie bohaterka.
Złapał dziewczynę za zieloną sukienkę i podciągnął ją do góry. Tak, że niemal stykali się nosami. – Gdzie sukienka ma nos? Ponownie: panuj nad podmiotami.

Rozdział czwarty
Mój zimny ton głosu, zmienił się w rozżalony – Niepotrzebny przecinek.
(…)minąłem podejrzanie wyglądającego typa, który wpatrywał się we mnie pożerającym i analizującym spojrzeniem odetchnąłem – Przecinek po spojrzeniem.
nie zauważalnie – Niezauważalnie.
Wszedłem do środka, ale jak zawsze tłum ludzi dumających nad kuflami od piwa i wiszących nad barem sprawiły – Sprawił, bo chodzi o tłum. Chyba że miały być tłumy.
(…)takich podchodów, ani niedomówień – Niepotrzebny przecinek.
Nikt, nawet ludzie z Mon nie potrafią tak po prostu się rozpłynąć. – Przecinek po Mon. A poza tym potrafi, bo podmiotem jest nikt.
Blok, w którym mieszkałem został – Przecinek po mieszkałem.
Estrallczycy nie mogli tak bez niczego przechodzić do innej rzeczywistości, ani tym bardziej dzieci.


Ani tym bardziej dzieci dałabym po Estrallczycy, bo teraz wychodzi na to, że nie mogą przechodzić do rzeczywistości i do dzieci.
(…)temu kto przechodził – Przecinek po temu.
(…)a właściwie miejsce gdzie się przechodziło było starą – Przecinki po miejsce, przechodziło.
Jednak nasze życie składa się z biegów okoliczności i kiedy uniosłam głowę, właśnie napotkałam kolejny  – Ze zbiegów. I jak można zauważyć, że się mija zbieg okoliczności?
(…)miał na sobie tylko czarną, skórzaną kurtkę zamiast płaszcza. Bordową bokserkę pod spodem i czarne spodnie, kończąc na masywnych buciorach, podobnych do tych, które miałam właśnie na nogach. – Wytłumacz mi, po co ci ta kropka, skoro drugie zdanie nie ma sensu bez podmiotu i orzeczenia, i w ogóle. Wystarczyłby przecinek.
Nie za dużo, jak na południe – Zgubiłaś znak zapytania.
(…)ale nie zrobił tego, zamiast tego jego zawsze – Powtórzenie.
(…)wszystkiego co zauważyłam – Przecinek po wszystkiego.
Nie chciałam, aby inny odebrali – Inni.
(…)przez Kaia, która – Który.
Powinnaś zamówić taksówkę, albo zadzwonić, po kogoś znajomego – W tym zdaniu w ogóle nie powinno być przecinków.
Matt, przyjechał jakieś 15 minut później – Bez przecinka. W opkach wszystkie liczby zapisujemy słownie.

Rozdział piąty
Pięćdziesiąt procent, to mało Blackville. – Niepotrzebny przecinek.
Nie mając zbyt dużo do roboty o tej porze zaparzyłam kubek – Przecinek po porze.
(…)nikt kogo – Przecinek.
Nie bądź ckliwy James – Przecinek po ckliwy, gdyż imiona w dialogach w wołaczu lub w funkcji wołacza oddzielamy przecinkiem od reszty zdania.
Jimm – Jim. Podwójne m występuje w formie Jimmy.
Musiałam zarabiać sama na własne potrzeby, nie to, żeby mój brat dużo lepiej. – Dużo lepiej co?
zmrużył te swoje świdrujące oczka – Świdrujący może być wzrok, nie oczy.
Quro, to nie moja sprawa – Niepotrzebny przecinek.
Kiedy moja misja wyszła by – Wyszłaby.
(…)akcja była by spalona – Byłaby.
nie możliwe – Niemożliwe.
Chyba, że jakimś dziwnym – W wyrażeniach takich jak chyba że, mimo że nie stawiamy przecinka.
(…)pomalowane średniej jakości brązową farbą z numerkiem 2 – Ta farba miała numerek? Nie sądzę.
(…)z szybkim impetem chciał – No chyba nie. http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2561312
(…)było nie co inaczej – Nieco.
(…)dwie szklane pułki – Półki. Nie chodzi tu przecież o pułk wojska.
Jedyne co mi przyszło do głowy to park – Przecinki po jedyne, głowy.
(…)stosunkowo nie dużo ludzi – Niedużo.

Rozdział szósty
Nie wiedząc zbytnio jak odpowiedzieć na to pytanie wzruszyłam – Przecinki po zbytnio, pytanie.
(…)nie chcę nawiązać dalszego dialogu podszedł – Przecinek po dialogu.
Rockandrollowa – Tylko jedno l.
Usiadłam przy stole mierząc – Przecinek po stole.
(…)przechodnia zza oknem – Za. Ciągle powtarzasz ten błąd, nie rozumiem tylko, dlaczego, bo jest przecież różnica między za i zza.
Nie rozumiem o co ci chodzi? – Przecinek po rozumiem.
(…)i odłożyła kubek za siebie podchodząc – Już chyba wiesz, że znów chodzi o przecinek.
Skupiłam uwagę na swoich paznokciach wygrzebując niewidzialny brud – I tu też.
Oczywiście Mary, oczywiście – Po pierwszym oczywiście też przecinek.
Wygrzebałam go z torby wpatrując – Przecinek po torby.
rozbił by – Rozbiłby.
Usiadłem na jednych z tych brązowych, skóropodobnych kanap – Jednej.
Jak zwykle powyciągany T-Shirt i wytarte dżinsy. – Ten t-shirt i dżinsy to co? Bo coś tu urwało od zdania.
To ciężka sprawa Kai – Przecinek po sprawa.
Laradick aka Sambert. Ma dwójkę dzieci. Córkę i o parę lat starszego syna. – Parę lat starszego od kogo? Od siebie? Miałoby to sens, gdybyś podała wiek córki, a tak to nie wiadomo, o co chodzi.
podał mi zdjęcie ładnej brunetki. Z burzą kręconych włosów i cerze lekko muśniętej piegami. – Zamiast kropki po brunetki przecinek i już drugie zdanie ma sens.
(…)bo cholernie ciężką było zdobyć nawet to – Ciężko.
(…)raczej, to on poprosił mnie o spotkanie – Niepotrzebny przecinek.
Cześć Matt – Przecinek.
Usiadł i zgarnął menu i bez tego wiedziałam co zamówi. Tiramisu i małe americano z dużą ilością spienionego mleka. – Tyle dużo i. Przed drugim i w tym samym zdaniu powinien być przecinek. Natomiast i w drugim zdaniu zastąpić chociażby oraz i po problemie z powtarzającymi się wyrazami.
(…)zresztą ta cisza i beztroska rozmowa była całkiem przyjemna – Były całkiem przyjemne, bo chodzi i o ciszę, i o rozmowę.
Czekałam, więc na to co chcę mi przekazać. – Przecinek dopiero po to (http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-wiec) i chce zamiast chcę.
nie pewny – Niepewny.
wszystko widzące – Wszystkowidzące.
Tak Matt – Przecinek.

Rozdział siódmy
(…)stał zbyt blisko mnie. Na długość oddechu. – Jak się mierzy długość oddechu? Zwykło się mówić na wyciągnięcie ręki, tuż obok, tuż przede mną/za mną, ale może to ja jestem starej daty.
(…)obrzucił mnie zaskoczonym wzrokiem – Lepiej brzmiałoby spojrzeniem.
– Mam wrażenie, jakbyś mnie prześladowała.
 – Ja również – spojrzałam na blondyna trzymający kurczowo w ręce laptopa.
Też ma wrażenie, że go prześladuje? A poza tym trzymającego, a w ogóle to przecinek po blondyna.
(…)pociągnął go niczym mały chłopiec rodzica za rękaw odciągając ode mnie – Przecinek po rękaw.
Moja brew poszybowała do góry. – I odleciała, hen, w przestworza! A poza tym, to zdziwiłabym się, gdyby poleciała do dołu. Widzisz, brew da się tylko unieść.
nie używanymi – Nieużywanymi.
Kiedy przeszłam przez nasze jak zwykle niezamknięte na klucz drzwi – Po nasze i klucz dałabym przecinki, bo to mi wygląda na wtrącenie.
Czyżby chłopak, którejś z dziewczyn postanowił nas odwiedzić? – Po co ci ten przecinek tutaj, przecież nie wprowadzasz zdania podrzędnego ani nic z tych rzeczy… Aaaa, którejś! Widzisz, to się nie równa który, która, które, więc nie powinno być przecinka.
Rozejrzałam się szukając jegomościa – Przecinek po się.
(…)wściekłym kiedy metr – Przecinek po wściekłym.
Za dużo ćpasz Jimm – Przecinek po ćpasz, no i Jim, nie Jimm, ale o tym już pisałam.
Rozejrzałam się za znajomą sylwetką i kiedy ją namierzyłam pobiegłam za nim – Przecinek po namierzyłam. A poza tym, dlaczego nim, skoro wcześniej masz sylwetkę?
Może to, że jestem wredną suką mam po ojcu – Przecinek po suką.
(…)urodziliśmy się gdzieś indziej Marisa – Przecinek po indziej.
Chciałam wiedzieć o co mu chodzi – Przecinek po wiedzieć.
Sam chyba nie wierzysz w to co mówisz – A tu po to.
Przyjrzyj się Sherlocku – Przecinek, przecinek, bo teraz wychodzi, że ma się przyjrzeć źle zdeklinowanemu Sherlockowi.
(…)ale takiego absurdy – Absurdu.

Rozdział ósmy
I w niej to wyczuła. Tę iskierkę pyłu i duszącego dymu. Okalającą całe jej jestestwo. – Ale po co ci tu ta kropka, telegraf piszesz? Wystarczyłby przecinek.
Weszłam za bratem do kuchni, który zajął miejsce przy stole – Ten kuchnia zajął?
Brat przyglądał mi się przez chwilę, ale szybko powtórzył tę czynność. – Jaką czynność? Przyglądania się?
– Mama, ani ojciec nic nie wspominali o tym.
 – Nie dziwię się, każde z nas chciało o tym zapomnieć.
Niepotrzebny przecinek po mama, no i dziwna składnia w zdaniu, powtórzenie o tym.
James nie kwapił się na szybkie wyjaśnianie. – Do szybkich wyjaśnień, nie na.
Mon, to świat po drugiej stronie naszego świata. – Niepotrzebny przecinek, a poza tym powtórzenia, które robią masło maślane ze zdania.
Rozejrzałam się, więc – I znów zbędny przecinek.
(…)spowitym w jasnym świetle – jasne światło, w bierniku.
Tylko problem był taki, że miejsce, w którym się znajdowali było dziwne – Był, było – powtórzenie. A poza tym przecinek po znajdowali.
(…)samą okolicę, lub jakieś budynki – Przed lub nie stawia się przecinka, chyba że wprowadzasz zdanie podrzędne.
(…)spojrzałam niemrawo na Jimma – Niemrawo, to można się ruszać, nie patrzeć.
Kurtka, przypominająca bardziej surdut; kamizelkę z wielkimi guzikami wytłaczaną dziwnym wzrokiem– Literówka, wzorem. A jeszcze lepiej i poprawniej poprawniej z wytłoczonym dziwnym wzorem/wytłaczaną w dziwny wzór. I nie zgadzają ci się formy, bo masz kurtka i kamizelkę. Albo kurtkę, kamizelkę, albo kurtka, kamizelka.  Poza tym kurtka i surdut to dwie różne części garderoby, jeśli już, to prędzej marynarka przypominająca surdut. Bo w końcu kurtka to rodzaj płaszcza, choć przecież krótkiego, a surdut to przedłużana dwurzędowa marynarka.
Wykręciłam jego numer, ale w ten sobie przypomniałam, że jest zajęty pakowaniem – Ale w ten? Coś mi tu nie brzmi.
(…)jedyne co potrafił to zaglądać do kieliszka – Przecinki po jedyne, potrafił.
Kiedy alkohol się skończył wyszedł na zewnątrz – Przecinek po skończył.
zgubiła by – Zgubiłaby.
(…)James nie kwapił się w coś takiego jak flirt – Do flirtu, do czegoś takiego jak flirt jeśli już.
Donieznajomej – Skleiły ci się wyrazy.
(…)powie coś czego – Przecinek po coś.

Rozdział dziewiąty
Jednak może, czekała na odpowiedni moment? – A ten przecinek jest tu, bo…?
Chyba, zadziała tutaj po prostu męska natura – O, i tu też nie wiem, po co ten przecinek.
coś co – Przecinek.
(…)było po wszystkim ta mała wiedziała – Przecinek po wszystkim.
– Musicie wrócić – powiedziała ze spokojem. Jakby mówiła, ,,Kochanie wynieś śmieci i wyprowadź przy okazji psa''.
 – Czego chcesz? – Zignorował jej pytanie
Ale… Gdzie tu pytanie? A poza tym niepotrzebna wielka litera w kochanie i przecinek też.
Wziął proszki od bólu głowy, popijając je whisky oraz zagryzając papierosem. – No teraz to brzmi tak, jakby on zjadł papierosa. Zdarzają się ludzie, którzy żują tytoń, ale nie z filtrem i bibułką.
Jeszcze chwila, a zwymiotuje obiad, gdyby go rzeczywiście zjadł. – Zwymiotowałby. Przy formie zwymiotuje zdanie nie ma sensu, bo przecież nie zjadł obiadu. Musisz dać warunek w każdym czasowniku.
Twój ojciec Peter Laradick był – Przecinki po ojciec, Laradick, bo to wtrącenie.
Będąc szczerym dostał ponownie – Przecinek po szczerym. Chociaż w kontekście bardziej pasuje szczerze mówiąc.
Co obchodzi cię los, jakiś nic nieznaczących Estrallczyków? – Zbędny przecinek.
(…)oplułby ją tym co próbował – Przecinek po tym.
(…)tego co jej powiedział – I tu też brakuje przecinka przed co.
(…)ktoś zagrażał jemu życiu – Jego.
(…)gdzie jego ojciec akurat oglądał telewizor – Jestem więcej niż pewna, że jednak chodziło o telewizję.
Ludzie z Boiry, nas szukają – Znów nie mam pojęcia, co tu robi ten przecinek.
Raczej dziwną sytuacją, którą przekazał mi James. – Jak się przekazuje sytuacje i gdzie to można zrobić? Już lepiej brzmiałoby historią, rewelacją, cokolwiek.
Sięgnęłam po smartphona – Ani to po polsku, ani po angielsku. Smartphone’a jeśli już, chociaż ten wyraz już i tak spolszczono na smartfona.
Jesteś w domy? – Domu.
(…)lufie od pistoletu – Bez od.
Przycisnąłem spluwę do jego czoła czekając – Przecinek po czekając.
Nie trwało, to więcej niż trzydzieści sekund – Niepotrzebny przecinek. Nie przed każdym to musi się on znaleźć, tylko przed takim, po którym wprowadzasz zdanie podrzędne, gdzie masz kolejne orzeczenie.

Rozdział dziesiąty
Skłamałabym gdybym powiedziała – Przecinek po skłamałabym.
(…)twarz gościła grymas bezradności – To brzmi kulawo. Jestem pewna, że można napisać o tym inaczej, a nie jak o twarzy jako bycie, który wybił się na niepodległość i podejmuje grymasy.
(…)cała ta historia, którą mi opowiedział był niemożliwa – Przecinek po opowiedział, była, nie był.
Zatem czy można się bać, czegoś nieistniejącego? – Niepotrzebny przecinek.
To wszystko co mi powiedział, jest prawdą...? – Jeszcze jeden przecinek po wszystko, bo to wygląda na wtrącenie.
Nie wiem, czy możliwy jest zbieg takich wypadków – Okoliczności, nie wypadków, fraza brzmi zbieg okoliczności.
(…)że córka Laradicka, ma na imię Marisa – Niepotrzebny przecinek.
Ale na bogów Ress – Przecinek po bogów, bo teraz to brzmi, jakby bohater mówił o bogach Ress, a to przecież imię innego bohatera.
(…)część jego bójek kończyła się jego wygraną – Powtórzenie.
– Szefie? – Mężczyzna spojrzał na swojego pracownika, który wszedł do jego małego gabinetu – Znów nadzaimkoza. Skoro facet mówi do niego szefie, to wiadomo, że jest pracownikiem bohatera.
(…)do jego domu kiedy zobaczył – Przecinek po domu.
(…)zatem ktoś to się przedostanie – Kto, nie to. I przecinek po ktoś.
Obudził mnie zapach parzonej kawy dochodzącej z kuchni. – Ta kawa dochodziła? Bo ja jednak mam wrażenie, że zapach, więc powinno być dochodzący.
Schodząc na dół czułam – Przecinek po dół.
Nie wiedziałam, więc jak zacząć – Przecinek dopiero po więc.
Jak z bicza strzelił szósta rano. Świat zwariował! Obudziłam się bez budzika o tej porze i jeszcze byłam w miarę wyspana. – Nie sądzę, by był to poprawnie użyty związek frazeologiczny w tym kontekście. Jak z bicza strzelił odnosi się do czasu, do czegoś, co minęło szybko, wręcz błyskawicznie. A tu bohaterka wstała, siedzi w kuchni i patrzy na zegarek „ojej, jak z bicza strzelił szósta”, co nie ma związku z jej poprzednimi działaniami czy rozmyślaniami, bo ona raczej dziwi się, że tak wcześnie wstała.
(…)rozpoczynać kłótni z samego rano – Rana.
wiedziałem co – Przecinek.
Na prawdę – Naprawdę.

Podsumowując

Tradycyjnie już zaczynam od stylu. Sam w sobie jest raczej prosty, nieskomplikowany, ale widzę wyraźną poprawę i różnicę pomiędzy pierwszymi rozdziałami a niedawno opublikowanym rozdziałem dziesiątym. Przede wszystkim, piszesz nareszcie więcej zdań złożonych, chociaż nie do końca zrezygnowałaś z telegraficznego stylu – zdarza ci się postawić kropkę tam, gdzie więcej sensu miałby przecinek, w efekcie czego powstaje zdanie pozbawione podmiotu, które zamiast czasownika ma imiesłów zakończony  na –ąc. Pomijając już to, że samo w sobie trochę to głupio wygląda, to zdaniom często urywa od sensu, zresztą wyżej wypisałam ci to już kilkukrotnie.
Inną bolączką są przecinki. Albo stawiasz ich za dużo (np. zawsze przed to czy więc nawet jeśli to nie jest potrzebne), albo nie stawiasz ich wcale (przed imiesłowami zakończonymi na –ąc, przy wtrąceniach, przy imionach w wołaczu lub mianowniku w funkcji wołacza). Co ciekawe, czasem się te przecinki pojawiają, ale raczej od święta, co sugerowałoby, że jednak znasz zasadę, ale z niewiadomych przyczyn jej nie stosujesz. W każdym razie na pewno nie zaszkodzi, jeśli podrzucę ci link do niezastąpionego PWN:
Kolejna sprawa to dialogi. W lwiej części tekstu są zapisane po prostu niepoprawnie, gubisz kropki i wielkie litery. Niemniej jednak, zdarzają się momenty (znów: w najnowszych rozdziałach), kiedy dialogi bywają napisane poprawnie. I stąd moje pytanie: ktoś ci betuje to opowiadanie, ale niedokładnie, sama to poprawiasz, ale nie wszędzie, czy jak to jest? Używasz również zbyt wielu zaimków w miejscach, w których spokojnie mogłabyś się bez nich obejść. Wypisałam kilka z takich przykładów.
Ostatni już problem to pisownia czasowników w trybie przypuszczającym (czasownik + by), które piszesz zawsze rozdzielnie, choć w większości przypadków powinny być napisane łącznie, oraz przymiotników z „nie” (które piszemy łącznie!), a także, bardzo popularny w Internecie, błąd, jakim jest pisanie „na prawdę” zamiast „naprawdę”. W becie poprawiłam ci z pewnością większość z tych błędów, lecz sama musisz przejrzeć te rozdziały i sprawdzić, gdyż z pewnością coś ominęłam, uznając, że pisanie dwa razy tego samego tylko sztucznie wydłuży ocenę. Aha, i jeszcze jedno: panuj nad podmiotami, bo czasem wychodzą ci takie kwiatki jak sukienka z oczami czy nosem. Podmiot domyślny jest fajny, ale tylko wtedy, gdy jest wyraźnie zaznaczony w poprzednim zdaniu. Zwykle na takie błędy pomaga kilkukrotne przejrzenie tekstu przed publikacją.

Zajmijmy się teraz kreacją świata i opisami.
Na początek poopowiadajmy sobie tylko o Drugiej Stronie. Jeśli chodzi o Londyn, mamy tu dość ograniczoną perspektywę – całe miasto sprowadza się do kilku ulic i miejsc: domu rodzinnego Marisy, nowego domu Marisy, dwóch parków, SINN, raz pojawia się uczelnia i szpital, obskurny bar, kawiarnia, kilka mieszkań współpracowników Kaia. Oczywiście to nie zarzut, na ograniczonej przestrzeni też trzeba umieć rozgrywać wydarzenia. Mogłabyś się jednak pokusić na większą tych przestrzeni personalizację, ot, wiemy tylko, że akcja dzieje się w Londynie. Przyjemnie by było wiedzieć, jakimi ulicami poruszają się nasi bohaterowie, na jaki uniwersytet uczęszcza bohaterka, czy im się coś w tych przestrzeniach podoba i tak dalej, i tak dalej. Google maps i street view to wspaniałe wynalazki, możesz sobie dokładnie obejrzeć Londyn bez wychodzenia z domu.
Jak już przy tej personalizacji i rozgrywaniu akcji na ograniczonej przestrzeni jesteśmy, to muszę przyznać, że masz zaskakująco mało opisów otoczenia, by nie rzec, że nie masz prawie żadnych. Sytuacja poprawia się w okolicach rozdziału piątego i dotyczy głównie fragmentów o Kaiu, ale nie na tyle, by móc powiedzieć, że jest w porządku. Twoje opisy bowiem ograniczają się głównie do wyliczenia kolorów włosów lub oczu, jeśli spotykamy nowych bohaterów, lub do kolorów ścian i wyliczaniu sprzętów, gdy mowa o nowych pomieszczeniach. Najbiedniej prezentuje się otoczenie Marisy. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że chyba nigdy nie opisałaś ani jej domu rodzinnego ani wynajmowanego pokoju. Wiemy, że oba mają co najmniej dwa piętra, a w każdym z nich jest kuchnia i łazienka. Co ciekawe, w wynajmowanym przez Marisę i koleżanki domu raz jest wanna (początkowe rozdziały), raz prysznic (rozdziały późniejsze). W ogóle też nie wiadomo, jak wygląda uczelnia czy sala wykładowa – jasne, każdy ma lepsze bądź gorsze o tym pojęcie, ale jednak miło by było, gdybyś coś jednak opisała. Nawet nie wiem, czy ten park, w którym lubi przesiadywać Marisa, jest duży czy mały, i nie wiem, skąd w parku opuszczona kaplica, która jest przejściem do Estralls – kaplice jakoś z parkami mi się nie kojarzą, przydałoby się jakieś wytłumaczenie. Ba, jak już jesteśmy przy kaplicy, to wiem, że jest zniszczona i ma brązowe drzwi – za mało informacji, zdecydowanie za mało. Ze smutkiem przyznaję, że większości scen, może z wyjątkiem tych, których miejscem akcji jest bar, nie jestem sobie w stanie wyobrazić: bohaterowie rozmawiają bądź kłócą się w zupełniej pustce, którą co prawda mogę wypełnić sobie według własnego widzimisię, ale zawsze wydawało mi się, że jednak opisy są cokolwiek ważną częścią prozy.
Teraz przejdźmy do samego Estralls, które obserwujemy oczami Kaia. Sprawa z tym równoległym światem ma się również o tyle kiepsko, że lubisz sobie rzucić w eter nazwą, ale wyjaśniasz ją dopiero w odautorskim przypisie. Wszystko fajnie, tylko kreacja takiego świata na tym traci. Widzisz, z fantastyką jest o tyle trudno, że każda, najdrobniejsza pierdoła musi mieć swoje uzasadnienie. Mon tworzysz sama i od podstaw, a na początku czytelnik ma wrażenie, że Mon = Estralls. Dopiero potem dowiadujemy się, że są inne okręgi, inne miasta. Jak to właściwie działa? Czy ze wszystkich tych miast można przejść do Londynu, czy tylko Estralls jest na tyle blisko? A może, korzystając z portalu, wybiera się lokację? Jeśli tak, to skąd ludzie z Mon mają wiedzieć, jak wygląda druga strona świata?  Śmiem twierdzić, że nie wiedzą, gdyż nie stać ich na korzystanie z portalu (co wyraźnie piszesz w rozdziale czwartym), a ci, których stać, to najemnicy, którzy muszą spełniać jakieś warunki. Jakie? Nie wiadomo. Jak już przy rozdziale czwartym jesteśmy, to także całkiem niespodziewanie podajesz informację o jakiejś rebelii i dyktatorze, ale nie rozwijasz tematu. Jeśli tworzysz jakiś świat od podstaw, miło by było, gdyby miał również jakąś historię. Twój – jak widzimy – ma, tylko nie chcesz nam o niej opowiedzieć. Takie smaczki, przemycane mimochodem i przy okazji, nie tylko rozbudzają ciekawość czytelnika, ale również ubogacają świat. Czy Mon nadal rządzą dyktatorzy? Jak nie dyktatorzy, to kto? Dlaczego w Mon kwitnie przemyt i przestępczość, czemu nikt z tym nie walczy? Na dwa ostatnie pytania, zdaje się, jest odpowiedź: bo tak.
Bardzo wyraźnie sugerujesz też, że Mon różni się od świata po drugiej stronie. W jaki sposób? Głównie tym, że jest tu czyściej i ludzie nie chodzą tu ze spuszczonym wzrokiem. Wiemy też, że domy w Mon są inne od tych w Londynie. Fajnie, ale w jaki sposób inne? Bo w Londynie, jak w każdym innym mieście, jest sporo brzydkich miejsc i nieciekawych dzielnic, które całkiem przypominają Estralls, tak na marginesie. Co ciekawe, w rozdziale ósmym, kiedy to James odkrywa przed Marisą rodzinne tajemnice, dowiadujemy się, że Estralls trzyma się dość mocno w wieku XIX, a ludzie ubierają się tam na poły dziewiętnastowiecznie, na poły steampunkowo. A przynajmniej tak było szesnaście lat temu. Dlaczego nie ma o tym słowa w tych fragmentach, w których pojawia się Kai? Czy tamtejsza moda i warunki życia w jakikolwiek sposób się zmieniły, czy jednak nie? Rozumiem, że strój Kaia nie różni się od strojów londyńczyków z konieczności, ale jednak byłby to kolejny smaczek, gdyby naszego bohatera cokolwiek po Drugiej Stronie dziwiło, nawet jeśli miałoby to funkcjonować w formie wspomnień czy wtrąceń.
Summa summarum wychodzi na to, że w kreacji światów sporo kuleje. Głównie sprawa rozbija się o opisy bądź umiejętność podawania informacji, o których istnieniu twoi czytelnicy nie mogą mieć pojęcia. Rozbudowanie historii Estralls na pewno dobrze zrobi części fantastycznej.
Za jedną rzecz muszę cię na koniec tego fragmentu oceny pochwalić: doskonale wiesz, jak budować klimat beznadziei i zła. Mon ma cudowny, mroczny klimat, historia rodziny Marisy również. Opisy przeżyć wewnętrznych są dosyć wyczerpujące i aż szkoda, że nie równoważą niedociągnięć w kreacji świata i bohaterów. Ale o bohaterach za chwileczkę.

Marisa – z niewiadomych przyczyn nazywana również Mary, chociaż to zupełnie inne imię – najlepiej zarysowana postać w całym opowiadaniu. Ma ewidentne problemy z wahaniem nastrojów, a osoba, która powinna ją wspierać, czyli Matt, tylko jej ich dokłada. Ciekawa jest głównie dlatego, że – w przeciwieństwie do typowych bohaterek – nie jest ani przebojowa, ani nie do końca wie, czego chce, wystarczą jej rzeczy małe (takie jak chociażby praca w barze), jest skłonna do stanów depresyjnych (czasem aż do przesady – kilka dni w łóżku po rozstaniu z Mattem brzmi trochę przerażająco) i nałogów. Jest w pewien ludzki sposób niedoskonała, ale jednak budzi sympatię. Z drugiej strony fascynuje mnie jej stosunek wobec rodziny – w prologu po prostu stwierdza, że ich nie znosi. Z późniejszych rozdziałów wiadomo, że w dzieciństwie była bita i czuła się niekochana. Tymczasem większość bólów istnienia naszej bohaterki wiąże się z jej kłopotami sercowymi. Rodzina zaś budzi w niej agresję. Być może to taki system obronny, jednak nie jest to u ciebie do końca wytłumaczone. Po naszej bohaterce nie widać ani śladu tej traumy. Spodziewałabym się także syndromu DDA (dorosłe dziecko alkoholika), natomiast nie dostaję nic w tym stylu. Z rodziną Sambertów kojarzy jej się tylko niechęć i agresja.


Matt, James – jeden z nich to chłopak Marisy, drugi brat. Obaj dość bezbarwni, niestety. O pierwszym wiemy, że jest wręcz chodzącym dobrem, ideałem prawdziwego przyjaciela, drugi zaś podatnym na nałogi cholerykiem, który w dzieciństwie naśmiewał się ze swojej siostry i nie starał pomóc. Na szczęście gdzieś tak od rozdziału siódmego starasz się tę postać cokolwiek pogłębić psychologicznie. Mam nadzieję, że nabierze nieco więcej charakteru w kolejnych notkach.
Kai – o Kaiu mogę powiedzieć tyle, że jest ucieleśnieniem tajemniczości i mroczności, coś jak bohater filmów gangsterskich bądź klasyków kina noir. Brutal z giwerą, bez przyjaciół, z raczej odpychającą osobowością, ukształtowaną przez miejsce, w którym żyje. Jak rozumiałam, jest kimś w rodzaju najemnika-detektywa, który w Londynie szuka ludzi, którzy zniknęli z Estralls. Z tekstu wnioskuję również, że całkiem lubi swoją robotę i fascynuje go Druga Strona. Co więcej, Kai również cechuje się wahaniem nastrojów, raz jest uprzejmy, raz opryskliwy. Ba, bywa nawet ironiczny. Nie do końca wiem, czy jest bystry, czasem w to wątpię, bo przecież nie poznał Marisy, chociaż widział jej zdjęcie. Młodzi ludzie aż tak bardzo się nie zmieniają, serio.
O koleżankach Marisy nie piszę, bo pojawiają się epizodycznie i wiemy o nich mniej więcej tyle, ile o Matthew.

Zbierając to wszystko zusammen do kupy: opowiadanie czytało się dosyć ciężko, głównie ze względu na ogromną ilość błędów i niewielką opisów otoczenia. Pojawiają się też spore wątpliwości co do konstrukcji Mon, jedyne, co mogę poradzić to: przemyśl raz jeszcze zasady funkcjonowania fantastycznego świata i opowiadaj o nich w tekście, nie w odautorskich przypisach. Dialogi i zachowania bohaterów były natomiast dość naturalne, klimat opowieści jest cud, miód i orzeszki, więc tu się nie czepiam. To by chyba było na tyle.
Na dzień dzisiejszy Druga Strona Świata dostaje ode mnie trójkę z plusem.

  

3 komentarze:

  1. Wyjątkowo szczegółowe podsumowanie. Beta dokładna jak zawsze, szczerze mówiąc, ogromnie podziwiam za ilość pracy włożonej w każdą ocenkę, to widać. :D I gifki! Ja się w pełni z tobą zgadzam, gifki są potrzebne, zwłaszcza w tak długim tekście. A te są wyjątkowo urocze.

    OdpowiedzUsuń
  2. >Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że chyba nigdy nie opisałaś ani jej domu rodzinnego ani wynajmowanego pokoju.<
    Przecinek przed drugim ani?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie posiadam bety, stąd tyle błędów. Oczywiście nie jest to usprawiedliwienie. Mój styl jest dość niechlujny i nawet jak sprawdzam błędy sama, robię to szybko, przez to dużo rzeczy mi umyka.
    Co do braku dokładnego opisu Londynu, uliczek itd. jest to zabieg celowy. Chciałam po prostu osadzić miejsce akcji w Londynie, bo miał odpowiadające mi warunki atmosferyczne.
    Powiem szczerze, że nie zdawałam sobie sprawy, że opisuję bohaterów tak ''pobieżnie''. Ale otworzyłaś mi na ten problem oczy, jak i na opis miejsc.
    Teraz widzę, że Kai i Marisa są zbyt do siebie podobni. Sztucznie przez to wychodzą.
    A co do zdrobnienia ''Mary'', wiem, wiem, że to zupełnie inne imię, ale ''Mari'' albo ''Risa'', jakoś dziwnie mi brzmiało. Bez uczuciowo.

    ,,Summa summarum wychodzi na to, że w kreacji światów sporo kuleje. Głównie sprawa rozbija się o opisy bądź umiejętność podawania informacji, o których istnieniu twoi czytelnicy nie mogą mieć pojęcia. Rozbudowanie historii Estralls na pewno dobrze zrobi części fantastycznej.''
    Chciałam się najpierw skupić na tym co się dzieje w Londynie, bo potem wszystko przenosi się do Estralls, ale rzeczywiście to nie zwalnia mnie z tego, aby podać informację i nadać więcej życia.

    Teraz biorę się za dokładne poprawienie całego opowiadania od początku.
    Dziękuję bardzo za ocenę. Na prawdę bardzo, bardzo pomogła. Rzuciła nowe światło na to wszystko. I mam nadzieje, że da się jakoś poprawić mój poziom.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń