sobota, 10 sierpnia 2013

0021. Tylko-moja.blogspot.com


Miejscówka przyzywającego: Tylko moja
Przedwieczna: Broz-Tito

Estetyka. Tak. Hm. Od czego by tu zacząć? Po pierwsze: jest dosyć mroczno. Nagłówek mamy niewielki, ot, dwie postaci i napis. O ile się nie mylę, fotoszopka jest wpisana w… zegarek. Obowiązkowy element wszystkich szablonów odhaczony. Jakaś taka spokojniejsza jestem. To pewnie przez ten zimowy krajobraz, który ukrył się za zegarkiem. Ale najspokojniejsza będę, gdy się dowiem, dlaczego kobieta z szablonu ma łańcuch (?) na głowie.
Font tekstu wydaje mi się odrobinę zbyt mały. Mam nadzieję, że tylko mi się wydaje. Innych grzechów nie dostrzegam.

Przejdźmy do samego tekstu.

Prolog
Już będąc małym chłopcem, obserwując relacje swoich rodziców nauczył się – Przecinek po rodziców.
Tu było mu dobrze, miał wystarczająco wiele by spełnić zachcianki. – I zgubiony przecinek przed by. http://www.interpunkcja.com.pl/interpunkcyjny-slownik-wyrazow/przecinek-przed-by/
Tak, osiągnął wszystko czego chciał i nie było już nic, czego by pragnął. I choć słyszał, że wtedy życie wypełnia pustka, on czuł się wolny i spełniony.
I nigdy nie spodziewał się tego, co miało nadejść.
Cztery razy i w trzech zdaniach. Istnieją też inne spójniki, warto ich używać.
(…)odpowiedział i gestem ręki dał jej znak by wyszła – O, znowu zgubiony przecinek przed by.

Rozdział pierwszy
Nie mógł się wręcz doczekać by sprawdzić jak spiszę się na swoim stanowisku – Skoro asystentka, nie narrator, to spisze. I przecinek przed by po raz kolejny został zgubiony.
Gdy wszedł do głównej Sali twarze przybyłych obróciły się w jego stronę – A cóż tak niesamowitego w tej sali, że aż napisana jest wielką literą? Moim zdaniem wystarczyłaby mała. A poza tym obracające się twarze brzmią trochę strasznie, nie sądzisz?
(…)powiedziała uśmiechając się lekko – Przecinek po powiedziała.
Jagoda, proszę mi mówić po imieniu to raz – Przecinek po imieniu.
(…)jeśli chcesz tu pracować masz stosować się do moim zaleceń – Przecinek po pracować.
Och doskonale wiem – Przecinek po och.
(…)ale jeśli firma chce się rozwijać potrzeba zmian. – Przecinek po rozwijać.
Moim szefem na natomiast jest sam prezes – Zaplątało się niepotrzebne na.
Było to starszawy już, niski człowiek – Był.
(…)powiedział i odwracając się wyszedł. – Odwracając się oddzieliłabym przecinkami. Taka sugestia.
(…)nikt nigdy nie maił sprzeciwów – Miał. Ale i tak przeredagowałabym to na nikt nigdy nie miał nic przeciwko. Sprzeciwy brzmią mi tu dziwnie.
(…)ale przecież oni sami, choć w mniej widoczny sposób robili to samo. – Jeszcze jeden przecinek po sposób, ponieważ to wtrącenie.
Nie znosił sprzeciwu lub gdy coś nie szło po jego myśli – Gdy coś nie szło to co? To zdanie albo jest źle napisane albo coś od niego urwało.
(…)niż jeszcze półgodziny temu. – Pół godziny.
(…)cudzy pomysł jest leszy niż własny – Lepszy.
Na tą chwilę dał jej wolną rękę. – Tę.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to twój problem z przecinkami. Tu mała powtórka zasad: http://so.pwn.pl/zasady.php

Rozdział drugi
Ciszę, jaka panowała w gabinecie przerywało tylko – Przecinek po gabinecie.
Przedstawiała jego matkę – kobietę średniego wieku, zadbaną i elegancką. – W średnim wieku.
Podeszli do niego i uścisnęli energicznie dłoń. – Obaj na raz?
Nie mylił się co do oceny ich. – Tu mi zgrzyta szyk. Sądzę, że lepiej brzmiałoby Nie mylił się co do ich oceny.
Złamiemy tą niepisaną zasadę – Tę.
Całą akcje można – Akcję, bo to jedna akcja, prawda?
(…)napić się dobrzej zaparzonej kawy – Dobrze.
Ależ z niebie głupia suka! – Ciebie.
Mężczyzna zamachnął się, jakby chciał ją uderzyć, ale Ernest, który stanął obok niej i kilku gości, którzy także się podnieśli, powstrzymała go. – Albo ja tu widzę błąd albo Ernest w międzyczasie zmienił płeć.
Co, jak co – Tutaj bez przecinka.
Ponownie zaśmiał się, i przejechał palcem pod nosem. – Nie stawiamy przecinków przed i.

Rozdział trzeci
Gdy automatyczne drzwi otworzyły się wjechał do środka – Przecinek po się.
Duże przeszklone okna – Cóż, okna mają to do siebie, że w ramach znajduje się szyba.
(…)pociągłe rysy twarz – Twarzy. Chociaż… Nie, rysy nie mogą być pociągłe. Twarz – jak najbardziej.
Wszedł pod kabinę I odkręcił korek. – Chyba do kabiny. I odkręcił nie korek, a kurek.
(…)powiedziała rozmyślna – Eee.. Co? Prędzej zamyślona/rozmarzona niż rozmyślna.
(…)powiedziała biorąc kolejny gryz – Po powiedziała przecinek. I może zamieńmy tego gryza na kęs? Ale to tylko sugestia.
Nie wiedząc co ze sobą począć, ruszył do sypialni i położył się spać. Nim Orfeusz zdążył porwać go w objęcia, pomyślał jeszcze

http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2012/03/28dc4d1f69d5c8c301e6e2fee3732193.gif?1332695158

No chyba jednak Morfeusz.

Rozdział czwarty
Przychodziła jedynie zabierając część dokumentów i przynosząc drugą – Tutaj mi coś zgrzyta. Użycie takich form sugeruje, że Jagoda jednocześnie przychodziła, zabierała i przynosiła. Jeśli mogę coś zasugerować, to zmieniłabym to zdanie na: Przychodziła jedynie po to, by zabrać jedne dokumenty i przynieść drugie/inne.
(…)że musi przerwać tą farsę. – Tę.
Zjada stres? – Zajada.
(…)patrząc w bok powiedział.
- To twoje prywatne sprawy
Tutaj przed powiedział powinien się znaleźć przecinek,  zamiast kropki – dwukropek.
(…)zrobiłaś na mnie małe wrażenie – A nie przypadkiem niemałe? Bo to małe jakoś głupio brzmi.
(…)odpowiedziała cicho, spuszczając wzrok Kamila. – Tutaj znowu zgrzyta mi szyk. Odpowiedziała Kamila cicho, spuszczając wzrok/ Odpowiedziała cicho Kamila, spuszczając wzrok.
Kamila wyczuwając napięta atmosferę – Napiętą.
(…)przejechał dłońmi włosy. – Co zrobił? A nie po włosach?
Jagoda poczuła jej paznokcie wbijają się jej w skórę. – Jak.
Ale to ja wybiorę gdzie pojadę – Przecinek przed gdzie.
Po raz drugi tego dnia, poczuła że chciałaby – Przecinek po poczuła, nie przed.
Nie wiedzieć czemu nabrał ochoty na dręczenie jej mimo, że poprzednia… – Wyrażeń takich jak mimo że nie rozdzielamy przecinkiem. Powinien się on znaleźć przed mimo.
(...)paląc przy tym fajkę i wydając, co jaki czas ciche pyknięcie. – Co jakiś czas. I bez przecinka.
Widząc swoich gości uśmiechnął się do nich przyjaźnie – Przecinek po gości.
Ernest, Jagoda wyśmienicie – Jagoda wyśmienicie co? Albo coś urwało od zdania, albo po Jagoda powinien być przecinek.
 Oboje kiwnęli głowami i zasiedli w fotelach, naprzeciwko jego biura – Raczej biurka, skoro wcześniej weszli do gabinetu. I ten przecinek po fotelach jest zbędny.
Rozmawialiśmy panie prezesie. – Przecinek po rozmawialiśmy.

Podsumowując
Zacznijmy sobie od stylu, który masz wcale niezły. Naprawdę, jak na opowiadanie blogowe ilość kulawych wyrażeń była minimalna. Piszesz literacką polszczyzną, co ci się bardzo chwali. Jedyne, czego musisz pilnować, to spójniki. Praktycznie używasz jedynie spójnika i, inne jakby dla ciebie nie istnieją. Raz wytknęłam ci fragment, gdzie w trzech zdaniach aż cztery razy użyłaś tej niepozornej literki. Pohamuj entuzjazm! W co najmniej połowie przypadków i można było zastąpić chociażby oraz.
Inny problem to dialogi. Ogólnie znasz zasady, ale kilka razy zdarzyło ci się pogubić kropki i wielkie litery. W związku z tym, że nie jestem tu od robienia dokładnej bety, wrzucę ściągawkę, a ty przejrzyj swoje rozdziały i zastosuj się do rad: http://www.piszmy.pl/zasady-pisania-dialogow-o-dialogach/Chapter.html.
Kolejny problem to dywizy. Widzisz, dialogi zapisujemy używając pauzy lub półpauzy, nie dywizów. Znaki te – jeśli używasz Windowsa – możesz skopiować z tablicy znaków, którą znajdziesz w Starcie. Jeśli używasz innego programu operacyjnego, poszukaj odpowiedniego skrótu klawiszowego. Pojawienie się dywizów może wynikać z tego, że Word nie ma ustawionej automatycznej zmiany dywizu na półpauzę. Druga możliwość jest taka: zapisujesz rozdziały w szkicach na blogu. Blogspot ma to do siebie, że nie zamienia automatycznie dywizów, więc radziłabym wstawiać półpauzy lub pauzy ręcznie.
Ostatni, ale jeden z ważniejszych problemów, to przecinki. Otóż nie stawiasz ich tam, gdzie trzeba. Wiem jednak, że coś ci dzwoni, jeśli chodzi zasady, bo w kilku miejscach udało ci się postawić je prawidłowo. Jedynym lekarstwem na to, by przypomnieć sobie wszystko dokładnie może być powtórka zasad, a link do niej podałam już wcześniej. Szczególnie polecam jednak poczytać o wtrąceniach.

Teraz słów parę na temat kreacji świata. Do niej mam więcej zastrzeżeń.
Po pierwsze, uczyniłaś swojego bohatera kierownikiem do spraw rozwoju, a z bohaterki zrobiłaś jego asystentkę. Wytłumacz mi zatem, dlaczego facet na kierowniczym stanowisku zajmuje się tym, co powinien robić jego zespół? On – zgodnie ze swoją pozycją w firmie – tę pracę raczej jedynie nadzoruje. Okej, powiedzmy tak: co najwyżej może zajmować się kontaktami z klientami i dbaniem o wizerunek przedsiębiorstwa, nie powinien wchodzić w kompetencje członków swojego zespołu...  A raczej odwalać za nich całej roboty.
Jeszcze śmieszniej sprawa ma się z asystentką. Ta robi więcej od swojego szefa, podczas gdy jej głównym zajęciem powinna być praca papierkowa. Ale Jagoda sama wymyśla znakomite kampanie reklamowe, zadania dla osoby na jej miejscu mając dokładnie w nosie. Coś tu pośmiarduje Mary Sue, ale mam nadzieję, że się mylę i Jagoda nie będzie chodzącym ideałem.
Wiem, że te wszystkie błędy wynikają z tego, że chciałaś ich ustawić w takiej konfiguracji, by Jagoda mogła olśnić Ernesta i aby mogła znajdować się jak najbliżej niego przez cały dzień pracy. Niemniej jednak, by zrealizować swój plan równie dobrze mogłaś ich uczynić nikim więcej jak członkami zespołu Pana Kierownika. Rozumiem, iż konwencja opowiadania jest taka, że Kruk powinien być zepsuty przez swoje wielkie pieniądze i pozycję, ale nie mogę podarować tego, że przez to  realizmowi trochę peron odjechał.
Kolejnym problemem jest pan prezes, który też chyba jest kompletnie oderwaną od rzeczywistości postacią. Ernest wyrzucił już na zbity pysk wielu współpracowników. Tym razem jednak prezes broni Jagody jak niepodległości i robi z niej personę wręcz nietykalną. Ba, po chyba jakimś miesiącu pracy wymyśla, że Ernestowi i jego zespołowi przyda się (dum dum dum) wyjazd integracyjny.

http://25.media.tumblr.com/1a2d05b062e67f1dee987829cd13fd25/tumblr_mogyb3SLAj1suzxqgo4_250.gif

Ja przepraszam stokrotnie, autorko, ale: SERIO?! TERAZ o tym pomyślał? Kiedy jedynie Jagoda jest nowym członkiem zespołu i kontakt ma wyłącznie ze swoim szefem? TERAZ chce mu się bawić w wyjazdy integracyjne, kiedy Ernest i jego team są w środku planowania kampanii reklamowej dla jakiejś firmy? Ani to specjalne logiczne ani realne, przykro mi.
Przyczyny takiego rozwoju wypadków mogą być dwie: Albo prezes należy do tajnego klubu Czyhających Na Becikowe albo to Imperatyw Blogaskowy nakazał głównym bohaterom wspólny wyjazd, by mogli się, khem, zintegrować w każdy możliwy sposób.
Najgorsza jest jednak świadomość, że te dwie możliwości mogą występować w przerażającym combo.

Szczerze przyznam, że mam teorię dotyczącą twojej fabuły: dziwne zainteresowanie Jagodą zarówno prezesa, jak i matki Ernesta, sugeruje, iż Jagoda jest w tej firmie tylko po to, by romantycznie rozkochać w sobie naszego bohatera, który w miłość absolutnie nie wierzy. Oczywiście, dziewczyna ma kwalifikacje i całą resztę bardzo zacnych zalet, by wykonywać tę pracę, którą wykonuje, ale większość ludzi w otoczeniu Ernesta zachowuje się tak, jakby mu chciała powiedzieć: ustatkuj się! Z tą konkretną kobietą! Teraz, zaraz, natychmiast, zanim uświadomimy sobie, że intryga jest grubymi nićmi szyta i żywcem wyjęta ze scenariusza komedii romantycznej!
Zresztą, to nie jest jedyny filmowy motyw w twoim opowiadaniu. Konkretnie chodzi mi o scenę w kawiarni – z notatki pod notką wnioskuję, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że scenka jest nieco odrealniona. Oczywiście rozumiem, że przypadki kłótni kochanków w kawiarniach zdarzają się wcale często, ale nie wyobrażam sobie, by ktoś podszedł do awanturującego się faceta i wylał mu na głowę szklankę wody. I nie wyobrażam sobie, by ludzie poparli coś takiego albo głośno dopingowali którąkolwiek ze stron. Jak do tej pory widziałam takie cuda tylko w filmach. I to nie jest komplement.

Zajmijmy się teraz opisami.
Lwia część opisów to te dotyczące strojów Jagody. Mniejszą część stanowią opisy wnętrz. Najmniejszą – przeżyć. Widzisz dysproporcję?
Uwaga, mam kolejną teorię: nie umiesz wczuć się w psychikę cynicznego (w założeniu) faceta. Trzydziestolatka z ugruntowaną pozycją, dodajmy.  Jego myśli krążą głównie wokół pieniędzy, chorobliwej chęci kontroli oraz ładnych cycków jego asystentki. Ba, te ostatnie wręcz dominują rozmyślania naszego bohatera. O tym mógłby myśleć i napalony szesnastolatek w czasie totalnej burzy hormonalnej, do takich płytkich przemyśleń nie trzeba starszego bohatera na dobrym stanowisku i z ładnym domem. Dorosły facet powinien… Zresztą, co ja mówię! ludzie w ogóle powinni mieć jakieś bogatsze życie wewnętrzne. Powinni czegoś chcieć, nad czymś się zastanawiać. Jak na razie, przez cztery bite rozdziały, Ernest na zmianę rozmyślał o pieniądzach, cyckach, ujarzmieniu Jagody, cyckach, matce, cyckach. Słabo jak na dorosłego faceta.
O czym myśli Jagoda – pojęcia nie mam. Wybierając narratora wszechwiedzącego masz możliwość, by rozbudować postać taką jak ta. Tymczasem o życiu Jagody wiemy bardzo niewiele, o jej uczuciach – tyle co nic. Stalińska jak do tej pory definiuje się przez kolorowe ciuchy i niespotykany opór, który stawia Krukowi. To bardzo mało.
[Opowiadanie w liczbach: 9 819 wyrazów – taka dysproporcja opisów jest wręcz porażająca.]
Kolejna sprawa, która przyciągnęła moją uwagę, to opis sceny erotycznej. Zastanawiałaś się, czy ktoś się przy nim zarumieni. Nie chcę niszczyć twoich nadziei, ale szczerze wątpię. To nie tak, że scena opisania jest kiepsko, opisana jest co najwyżej trochę kulawo. Bo jak mam się choć trochę zarumienić, kiedy „sztywniejący Ernest” wywołuje tylko jedno skojarzenie: faceta złapał paraliż. Totalny, całego ciała. No i nie sposób się nie śmiać przy uwadze o „mięknącym członku” – jakoś tak napięcie erotyczne puf! znika.
Wniosek: opisy scen erotycznych – jeśli chcesz jeszcze coś takiego pisać – musisz zdecydowanie poćwiczyć.
Co zabawne, sen Ernesta o Jagodzie był opisany całkiem sprawnie i ładnie, z sensem. Myślę, że scenka poprzednia była wypadkiem przy pracy. Inna sprawa to taka, że być może na to warsztatu jeszcze brakuje.

Tyle o opisach, zajmijmy się lepiej bohaterami.
O Erneście słów parę powiedziałam wcześniej – kreujesz go na postać zepsutą przez pieniądze, na niewierzącego w Prawdziwą Miłość cynika.
A co ci z tej postaci wyszło? Durny, antypatyczny buc.
Ta postać jest wkurzająca. Irytuje się i denerwuje z bardzo błahych powodów. Nie sądzę, byś chciała zrobić z niego furiata. Niestety, na takiego wyszedł. Ernest jest bucem – bucem w typie Christiana Greya, który wszystkich traktuje przedmiotowo. 

http://giffiles.alphacoders.com/221/221.gif

Ten, kto nie spełnia standardów, ląduje na bruku, bez pracy, bez pieniędzy i bez podania konkretnej przyczyny. Kruk do nikogo nie ma szacunku, potrafi robić awantury własnemu szefowi (sic!). Gdybym była na miejscu prezesa, dawno wymieniłabym młodego Kruka na lepszy model – ludzi z kwalifikacjami jest wielu, nie warto trzymać w firmie furiata (i jednocześnie despoty), przez którego większość pracowników może przejść poważne załamanie nerwowe i który psuje atmosferę w zespole.
Zabawne, że to wszystko zdajesz się tłumaczyć Ernestowymi daddy issues – rodzice się rozwiedli, ojciec nie był obecny w jego życiu, więc i młody ma nieciekawe spojrzenie na życie, a kobiety istnieją głównie po to, by spełniać jego zachcianki.
I – niech zgadnę – Jagoda odmieni jego smutny żywot, wprowadzi tam nieco światła, powietrza oraz jedynej w swoim rodzaju, przypisanej wyłącznie do Stalińskiej, kobiecej zajebistości. To nie jest najlepszy model fabuły: zgorzkniały buc zamieniający się w misia-pysia przytulankę (a mógł zabić!) jest bardzo nieprawdopodobny psychologicznie. Mam nadzieję, że tak to się nie skończy, chociaż wszystkie znaki na ziemi, niebie i w opowiadaniu to właśnie zapowiadają.
Jagoda – o niej, jako się rzekło, wiemy niewiele. Co ciekawe, również ma problemy z ojcem, ale nie wynikają one z jego nieobecności w życiu bohaterki. Raczej polegają na tym, że właśnie był obecny. Z krótkich a tajemniczych wspominek wywnioskowałam, że ojciec Jagody był znęcającym się nad rodziną sadystą.
Co ciekawe, Stalińską chciałaś wykreować na postać pełną życia, kolorową, radosną, ale Osobista Tragedia przyćmiła tę kreację i teraz Jagoda jest nikim więcej jak mimozą. Co za dużo to niezdrowo.
Jeszcze ciekawsze jest to, że nasza bohaterka nie należy do tych postaci, które mają idealną figurę i bez problemu wskakują w rozmiar zero. Nasza bohaterka ma pokaźny biust i fajny tyłek oraz kilka nadprogramowych kilogramów. Fajnie, podoba mi się takie odstępstwo od normy. To znaczy jest ono fajne do pewnego momentu – błagam cię, nie podkreślaj tego w każdym rozdziale po kilka razy, bo z tej nieszablonowej zalety zaczyna się robić wada. Po kolejnej wzmiance o tym, że bohaterka ma „boczki” mam ochotę wrzeszczeć do komputera: TAK, TO JUŻ WIEMY, DALEJ Z TĄ AKCJĄ! Co śmieszne, Ernest, smutno rozmyślając o swoim pożądaniu, czyni to w taki sposób, jakby pożądanie kobiety nie mieszczącej się w rozmiar zero było czymś… niezdrowym. Skąd to wrażenie? Bo wspomnienia o erotycznych fantazjach bohatera i tuszy bohaterki zawsze idą w parze. Rezultat? Ernest wychodzi na jeszcze większego buca.

Słowo na koniec: największym problemem tego opowiadania jest prawdopodobieństwo zdarzeń, a raczej jego brak, oraz kreacja głównego bohatera. Nad tym trzeba popracować. Nie musisz tak usilnie dążyć do tego, by Ernest i Jagoda stworzyli szczęśliwą parę, a nasz bohater przeszedł Przemianę Wewnętrzną. To nie musi być teraz, zaraz, natychmiast. Pokaż lepiej bohaterów i ich świat, wykreuj ich jakoś, dopiero potem bierz się za wątki romansowe. Nie sądzę, by czytelnicy lubili takie rozwiązania, po których coraz łatwiej zgadnąć finał opowieści. A jak na razie twoje opowiadanie zapowiada się na prostą i dosyć naiwną historyjkę, historyjkę gotową na to, by stać się scenariuszem kolejnej sztampowej oraz przewidywalnej komedii romantycznej.

W związku z tym, że opowiadanie zapowiadało się na dramat, a wyszła komedia, daję trzy Pomiociki. Z plusem.

 

6 komentarzy:

  1. Broz, oglądasz Supernatural, że tak często wykorzystujesz gify wyjęte z niego? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yyy... Winna. Tak, oglądam. Poza tym fandom jest fajny, robią fajne gify. I like.

      Usuń
    2. Jaka tam winna. XD To dobrze! ^^
      A gify przednie. Pod hasłem "All Supernatural gifs" w guglach kryje się skarbnica wszystkiego, co związane.

      Usuń
  2. Dzięki za ocenę. Tak jak myślałam, dostałam mały ochrzan za przecinki. Muszę koniecznie nad tym popracować. Za betę też dzięki - w wolnej chwili popoprawiam wszystkie błędy, bo teraz weszłam na kompa tylko na chwilkę.
    Jeśli mowa o fabule - tutaj również mogłam się spodziewać takiej oceny i w sumie dobrze wyszło. Pisałam już sporo opowiadań, ale nigdy romansu. Stwierdziłam, że warto poćwiczyć i założyłam tego bloga. Masz rację, świat jest trochę odrealniony i sama przyznaję, że kreując go wyobrażam sobie to wszystko jako taką właśnie lekką i przyjemną komedię romantyczną. Bez zbędnych zawiłości. Ale jednocześnie dodałam wątek z przeszłością Jagody, a i dzieciństwo Ernesta też łatwe nie było. Sama pod sobą dołki kopie.
    Postaram się jakoś zgrabnie z tego wybrnąć.

    Jedyne z czym się nie zgodzę to ten wyjazd integracyjny - moja kuzynka miała taki zorganizowany po 6 miesiącach pracy. Jaka firma, takie zwyczaje i niestety nie zawsze to wygląda ciekawie. A jeśli mowa o ich stanowiskach to przyznaję, że nie jestem zbyt kompetentna w temacie, ale wydaje mi się że osoby z większym stanowiskiem kreują całą kampanię, zaś zespół pracuje nad jej wykonaniem - zamówienia, poprawki etc. Być może tak nie jest, ale za późno żeby to zmieniać.
    Opowiadanie miało być głownie formą poprawienia warsztatu. Popracuję nad tym co mi wytknęłaś i ruszam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym wyjazdem integracyjnym głównie chodziło mi to to, że wygląda jakby był zorganizowany tylko po to, by Jagoda i Ernest wreszcie się dogadali - może źle się wyraziłam w ocenie.

      Natomiast co do opowiadania - jako komedia romantyczna, lekka i przyjemna historyjka sprawdza się świetnie i bardzo mi się podoba, tylko te dramaty i trudne dzieciństwa tak ni przypiął ni wypiął w tym kontekście, w efekcie wyszło takie nie wiadomo co z tej opowieści - za dużo grzybów w barszczu.

      Broz-Tito

      Usuń
  3. Kiedy nowa ocenka?

    OdpowiedzUsuń