Miejscówka
przyzywającego: Nocte avis
Przedwieczna:
Broz-Tito
Zwykle
ocenę zaczynam od estetyki bloga, gdyż zawsze muszę się przyczepić do
szabloniku. Tak będzie i tym razem. Nagłówek jest, hm, ogromny. I mamy na nim
tyle elementów kompletnie ze sobą niezwiązanych, że aż nie wiem, od czego
zacząć. Może od kobiety w bieli, która stąpa po nicości. Chociaż po bliższym
przyjrzeniu się, stwierdzam, że to nie nicość, to czarna trawa. Co gorsza z tej
trawy wyrasta (wypływa? wyłania się?) czerwono-niebieskie niebo. A to jeszcze
nie koniec: jest też wyjący wilk na skale, która wyrasta z nieba, tyle że po
przeciwnej stronie nagłówka. Wilk wyje do niezidentyfikowanego białego cosia,
który przypomina mi błyskawice. Chociaż nie, błyskawice są w tle. W takim razie
coś pozostaje wciąż niezidentyfikowany. Wisienką na torcie jest ogromny napis,
do tego zapisany dwoma rodzajami fontu. Nie za dużo tu tego dobrego?
Animacja
linków jest nawet ładna, chociaż nie bardzo wiem, jak do reszty szablonu mają
się te kolorowe paski. Martwi mnie natomiast rozmiar i kolor fontu tekstu
głównego. Dlaczego biały? Przecież na czarnym tle to się tak odbija, że od
jednego spojrzenia dostałam oczopląsu. Gdyby był pomarańczowy, taki jak kolor linków
w spisie treści, wyglądałoby to zdecydowanie lepiej. Za dużo masz tych kolorów
tekstu na blogu. Jeden w zupełności by wystarczył.
Myślę,
że to tyle w kwestiach technicznych wyglądu bloga, przejdźmy do treści.
Prolog
W mroku nocy, zgłębiam tajemnice
ciemnych uliczek miasta. – Zbędny przecinek. Przecież przed
nim nie ma żadnego orzeczenia.
(…)lecz dopiero teraz było, to
uczucie rozchodzące się po wszystkich kończynach – Ponownie:
„przecinki w niewłaściwych, miejscach”. Nie zawsze trzeba stawiać przecinek
przed to. Tutaj objaśnienie
mądrzejszych ode mnie: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10598
Upojenie chwilą zapomnienia, które
zapoczątkowały się w lesie, szybko minęła. – Nagle zmieniasz
rodzaj. Która zapoczątkowała się w lesie,
o ile chwila może się zapoczątkować. Chyba że chodziło o upojenie, wtedy
będzie zapoczątkowało. A poza tym szybko minęło, bo na to wygląda, że to
odnosi się do upojenia, nie do chwili.
(…)odbierając mi szanse na, rozkoszowanie
się ich widokiem – Szansę, ponieważ to liczba pojedyncza. I
znów postawiłaś przecinek tam, gdzie nie był potrzebny. Tutaj możesz sobie
powtórzyć zasady interpunkcji: http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629734
(…)delikatnie mnie sparaliżował, a
na moje spojrzenie podziałał jak katalizator, bo błysnęło energią – Co
błysnęło energią? Spojrzenie? I jak to wyglądało? Jakby miał lasery w oczach?
Na miejscu bohaterki też bym się wystraszyła.
(…)spotkanie z nieznajomą
rudowłosą, oraz o jej zdrowie. – Przed oraz przecinka
się nie stawia.
Rozdział pierwszy
(…)ale pognieciona pościel, na
drugim łóżku – Przecinek niepotrzebny.
(…)bo jedynego czego się bałam
bardziej od pająków,to igły. – Jedyne. Zapomniałaś też o
spacji po przecinku.
-Bardzo
dziękuję- odpowiedziałam, z uśmiechem. – Niepotrzebny przecinek po raz
wtóry. Dodatkowo widzę, że używasz dywizów. W dialogach ich nie stosujemy.
Dywizy należy zamienić na pauzy lub półpauzy, które można skopiować (jeśli masz
Windowsa) z tablicy znaków, którą należy odnaleźć w Starcie. Jeśli używasz
innego programu operacyjnego, też powinnaś mieć tę tablicę. Jeśli nie – skopiuj
z Internetu lub znajdź odpowiedni skrót klawiszowy. http://skrotyklawiszowe.pl/shortcuts/view/4064
Z braku innego zajęcia zaczęłam
obserwować, każdy krok, wychodzącej z pokoju pary. – Po
raz kolejny zbędne przecinki, bo przecież to nie wtrącenie, tylko równorzędna
część zdania.
(…)szum liści spadających z drzew,
otaczających mój domek w lasku – Zbędny przecinek.
Wiedziałam, że Ania chciała dobrze,
no cóż nie wyszło jej. – A tutaj po cóż powinien być jeszcze jeden przecinek, bo tym razem to
wtrącenie.
Od pierwszego kroku, poza granicę
obszaru wokół domu – Zbędny przecinek.
(…)palący ból brzucha, oznajmiał mi
– I
znowu.
(…)tak samo, jak przystanek – Niepotrzebny
przecinek. Jeśli coś porównujemy, przecinka przed jak nie stawiamy.
(…)pomalowanej ja szaro kamienicy –
Na.
(…)rozglądnęłam się za osobą
dzięki, której tu stałam – Akurat w tym przypadku przecinek
przed której jest bez sensu, powinien
być przed dzięki.
Powoli wymijałam kałuże, i w ten
sposób weszłam na pierwsze piętro. – Przecinka przed i z reguły nie stawiamy. Przecinek przed
i pojawia się, gdy powtarzamy je po
raz drugi w tym samym zdaniu.
Już po pierwszych dziesięciu
sekundach znalazłam epicentrum zabawy. W mieszkaniu numer piętnaście zabawa
trwała w najlepsze. – Powtórzenie zabawa. I może nie epicentrum,
bo to (za PWN) miejsce na powierzchni Ziemi leżące bezpośrednio nad
ogniskiem trzęsienia ziemi. Z pewnością nie o to tu chodziło.
Delikatnie stawiałam kroczki, po
chwili, jednak musiałam przeskoczyć nad leżącym na progu chłopakiem, tymczasem
szukając Anki. – Zbędny przecinek po chwili, bo to nie wtrącenie. I co po tymczasem szukając Anki? Tymczasem to nie to samo co w tym samym czasie czy w międzyczasie. Jedno z tych dwóch
pasowałoby tu lepiej.
Zamiast niej znalazłam mojego eks,
nieźle już wstawionego, siedzącego na fotelu z papierosem w ustach i butelką
piwa w ręce, drugą dłonią masującą pośladki kształtnej brunetki. – Masującego. Chyba
że w międzyczasie zmienił płeć.
(…)zatkała dławiące gula –
Dławiąca.
(…)on skierował swój wzrok na moją
osobę – W kwestii mojej
osoby niech wypowie się kto inny: http://wyborcza.pl/1,76842,6725867,Moja_osoba.html
Jednym, zręcznym, jak na pijanego,
ruchem zrzucił – Bez przecinka po jednym za to przecinek po ruchem.
Kolejna zasada do zapamiętania: nie stawiamy przecinków przy liczebnikach.
Nagle sądząc, że toleruję jego
osobę w moim otoczeniu, pociągnął mnie za rękę na parkiet, co tutaj określało
podziurawiony dywan, w kolorze wściekłego różu, wyrwałam dłoń z jego uścisku,
który kiedyś byłby dla mnie nie do pokonania, ale teraz, kiedy się wreszcie
ustabilizowałam z łatwością potrafiłam oprzeć się pokusie tańca z przystojnym
chłopakiem, którym od dawna nie był. – Długie zdanie, zgubiony
sens i nagła zmiana czasu. Od początku: nie określało,
bo to głupio brzmi. Wystarczyłoby którym
tutaj był albo czyli. I teraz ta
zmiana czasu z przeszłego na teraźniejszy. W opowiadaniu trzymaj się jednego
czasu: jeśli wybrałaś przeszły, wszystko pisz w czasie przeszłym. Szczególnie
nie możesz tego zmieniać w środku zdania. Lepiej wyglądałoby to z kropką po różu.
(…)moje odkrycie wywołało u niej, jedynie,
histeryczny śmiech – I znów te bezsensowne przecinki. Zupełnie
nie mogę dojść do zasad, według których je stawiasz. Zdaje się, że jak
popadnie.
Oparła rękę na moim ramieniu,
patrząc mi głęboko w oczy, nie zwracając uwagi na faceta i jego, godne
pożałowania, obelgi oznajmiła – Jeszcze jeden przecinek
po obelgi. Nie jestem pewna, czy są
też potrzebne przecinki przed i po godne
pożałowania. Jeśli traktujesz je jak wtrącenie, to jak najbardziej mogą
zostać, niemniej jednak zdanie może się obejść również bez nich.
Ona wpatrywała się w niego, swoimi
złotymi oczami – Zbędny przecinek przed swoimi. Zresztą samo swoimi też jest zbędne, ponieważ nie
można patrzeć oczami cudzymi, prawda?
(…)resztki make-up'u – Niepotrzebny
apostrof. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=11890
Roztrzęsiona szukałam przystanku,
nie czując wypadających wsuwek z rudego koka. – Taka
konstrukcja zdania sugeruje, że wsuwki są zrobione z rudego koka. Wypadających z rudego koka wsuwek i już
nie ma wątpliwości.
Ocknęłam się w sali szpitalnej z
aparaturą u boku i niewygodnym łóżkiem – Też u boku?
Zdanie brzmi źle, więc trzeba je przekształcić. Propozycja to: “Ocknęłam się z aparaturą u boku na niewygodnym
łóżku w sali szpitalnej”.
Wyciągnęłam prawą rękę, łapię
butelkę i nie patrząc na rurki w moim ciele, siadam na łóżku i biorę kilka
solidnych łyków – I znów ta nagła zmiana czasu z
przeszłego na teraźniejszy, zupełnie niepotrzebnie.
(…)pyta głębokim, acz wysokim
głosem. – To głębokim czy wysokim w końcu? Bo, sorry,
Winnetou, nie mogą być obie te rzeczy na raz.
Kieruje na mnie wzrok, spod mocno
wymalowanych na czarno oczu – Niepotrzebny przecinek.
Jedynym znakiem, jej niedawnej
obecności –O, znowu ten przecinek.
Taksówkarzem okazał się miły
staruszek w średnim wieku. – To w końcu był
staruszkiem, czy facetem w średnim wieku? Uwierz mi, żaden mężczyzna w średnim
wieku nie myśli o wybieraniu trumny. A już na pewno nie nazwałby się staruszkiem.
Odpowiedzią na moje pytanie, okazał
się ojciec. – Zbędny przecinek.
(…)widziałam zszokowaną minę ojca,
która przyniosła mi wiele satysfakcji, lustrujące mnie spojrzenie. – Lustrujące
spojrzenie co? Coś urwało od zdania.
Poszłam za to ocenić stan domu, po
nocnej eskapadzie ojczulka – Zbędny przecinek. I
zamiast eskapady, bo to wycieczka,
lekkomyślna wyprawa albo wypad, dałabym wizytę.
Nie wyobrażam sobie bowiem eskapad po domu.
Cicho nucąc mieszałam sos
pomidorowy do spaghetti. – A tutaj jednak powinien się znaleźć
przecinek po nucąc.
Rozdział drugi
Ja, nie. – Niepotrzebny
przecinek, to tylko równoważnik zdania.
Szłam, więc dalej nie bacząc na
niebezpieczeństwo, a gdy doszłam wreszcie na miejsce przywitała mnie zimna
pustka. – Niepotrzebny przecinek. Nie przed każdym więc jest on potrzebny. Proste reguły
tutaj: http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-wiec.
Natomiast przecinka przed przywitała zabrakło.
Nikt nie może, wyobrazić sobie tego
uczucia – Niepotrzebny przecinek. Może to czasownik modalny, więc już wyraża osobę i jest
orzeczeniem, natomiast wyobrazić masz
w bezokoliczniku, więc to nie zdanie złożone.
(…)ale nadal las nadal zalany był
ciemnością. – Powtórzenie.
Szłam, niewiadomo ile czasu – Niepotrzebny
przecinek, plus: nie wiadomo
Przedemną rozciągała się – Przede
mną.
Naturalna eliminacja, a także umysł
jaki posiada człowiek wyniosło nas na szczyt – Tym
razem nie tylko zmiana rodzaju gramatycznego, ale i liczby. Nie wyniosło, ale wyniosły. Plus przecinek po człowiek
i umysł.
Nie bałam się go, co jest dziwne
biorąc pod uwagę moją niezwykle wielką nieśmiałość i podejrzliwość. – Przecinek
po dziwne, bo to wtrącenie.
(…)mogła się wydarzyć na prawdę –
Naprawdę. To dość powszechny, niestety, błąd, dlatego warto
sobie powtórzyć zasady: http://www.ekorekta24.pl/porady-jezykowe/18-pisownia/282-pisownia-nie-z-poszczegolnymi-czesciami-mowy-kiedy-lacznie-kiedy-osobno
Tak, jakbym zdradzała te piękne,
czarne oczy zatapiając się w przyciągających, błękitnych studniach – Czyje
niby czarne oczy? Wcześniej mowy o nich nie ma w opowiadaniu. A może chodzi o
jej byłego chłopaka? To trzeba zaznaczyć wyraźniej, bo zdanie wywołuje lekkie
WTF.
(…)posiadacza pozaziemskich oczu – To
znaczy? Spotkałam się już z określeniem nieziemskie
i mam wrażenie, że to bardziej o nie tutaj chodzi. Te pozaziemskie oczy brzmią trochę głupio.
Spojrzałam w las, teraz nie było ze
mną dwóch obcych osób. Byłam tylko ja i szum wiatru, bawiącego się liśćmi,
leśne stworzenia szukające lepszego życia, a wśród tego wszystkiego ja. Mała,
szara osóbka. Nic nie znaczący pionek w rękach losu. Serce powoli uspokajało
swój rytm, a mi wracał rozum. Jednak to co zamierzałam teraz zrobić wykraczało
pomiędzy wszystkie granice.
-Kim jesteście? I czego tu
szukacie?- mój głos nie zadrżał, choć sądziłam, że jednak tak się stanie.
-Ja jestem Mateusz. Szukam ciebie-
teraz spojrzałam w stronę drugiego z nich.
-Dawid, robię to samo co on- jego
głos był taki seksowny. Lekko ochrypły i taki męski.
To….eeee…tego…
W końcu tam byli czy ich nie było?!
Dodatkowo
nagle zaczęłaś źle zapisywać dialogi. W tym fragmencie za każdym razem powinnaś
stawiać kropkę i zaczynać kolejne zdanie z wielkiej litery.
Zanim podążyli za mną usłyszałam
jeszcze, ich krótką i naładowaną złością rozmówkę. – Przecinek
w niewłaściwym miejscu. Powinien być po mną.
A jego miejsce zajął przyjemnie
chłodny, Mateusz – I powiedz mi teraz, co tam robi
przecinek? Jeśli przyjemnie chłodny (Mateusz
tak naprawdę jest lodówką?) miało być trąceniem, to trzeba postawić jeszcze
jeden przecinek przed nim. Jeśli nie – wywalić przecinek w ogóle.
Mój chaotyczny tok myślenia,
przeraził nawet mnie – Niepotrzebny przecinek. Przecież
nie masz przed nim orzeczenia.
(…)to nie jest to miłe dla oka no,
i czas wtedy szybciej leci – Kolejny przecinek od
czapy, przed no bym go rozumiała, ale
przed i? I powtórzenie.
Rozdział trzeci
(…)a przykryta zostałam czymś w
rodzaju kawałka materiału. – Ale równie dobrze mógł
być to pingwin. Tu po raz kolejny mamy do czynienia z narratorem
niezdecydowanym, który nie wie, na co patrzy. Był to materiał czy nie był w
końcu?
(…)mogłam podziwiać piękno i grację
i nie musiałam za to płacić. – Przecinek przed drugim i, bo powtarzasz ten spójnik w tym samym
zdaniu.
Wzrokiem przejechałam po moim dawnym
miejscu zamieszkania – Jak się jeździ wzrokiem? Tak jak
samochodem? A tak serio mówiąc, to nie dobrałaś najszczęśliwszego określenia.
(…)że może ta czwórka „odmieńców”,
naprawdę mnie zrozumie – Niepotrzebny przecinek.
Kogo zresztą próbuję otumanić, nikt
o zdrowych zmysłach nie zaprzyjaźniłby się ze mną z własnej woli, prędzej
musieliby ich łamać kołem albo wlec za koniem – Zwykło
się mówić oszukać, nie otumanić. I poza tym, dlaczego tak
rzucasz w eter takim tekstem, wcześniej przedstawiając nam bohaterkę jako
dziewczynę całkowicie zwyczajną, miłą i kulturalną, może nieco nieśmiałą, ale
jednak posiadającą przyjaciół? Byłbyż to tylko niepoparty niczym młodzieńczy
angst? Albo nagle zmieniłaś koncepcję opowiadania i próbujesz zrobić z
bohaterki „odmieńca” i „odludka” za jakiego uważała się Bella Swan, by twoja
bohaterka bez wyrzutów sumienia mogła przyjaźnić się wyłącznie z tymi istotami?
Czegoś takiego potrzebowałam z oczu
pociekły mi łzy, ale gdy poczułam wokół siebie drobne, ale umięśnione ramiona
Patrycji poczułam wszechogarniającą ulgę. – Przecinki przed z i poczułam.
Ubrałam na siebie wczorajsze
spodnie i bluzkę i pomaszerowałam w stronę drogi. – No
i znowu to blogaskowe ubieranie. Powtórzę jeszcze raz: UBIERAMY tylko i
wyłącznie SIĘ. Jak chce się opowiedzieć
o ciuchach bohaterki, to się pisze: WŁOŻYŁAM/ZAŁOŻYŁAM. Och, no i oczywiście
zapomniałaś przecinka po drugim i.
Najpierw oczywiście dobiegło mnie
jedno pytanie. – Tutaj powinien być dwukropek, nie kropka.
Ja, wybrałam wariant ciszy – Niepotrzebny
przecinek.
(…)oryginalnym osobnikiem płci
żeńskiej, wyposażoną w więcej niż jedną szarą komórkę” – Skoro
jest osobnikiem, to wyposażonym.
Dziś przypadł mi dzień myślenia – Bo
w inne dni nie myśli, tak? Ma jeden dzień na sprzątanie, inny na czytanie i ten
jeden w tygodniu na myślenie? Jeśli nie – głupio to brzmi.
dwójka pozostałych na przystanku
będzie mieć małego pecha, w postaci braku pieniędzy – Niepotrzebny
przecinek.
Oni, chyba jednak ją mają – O
i znów ten bezsensowny przecinek.
(…)zapytałam bez sensu, połowa
osób, które znam, nie potrafiły – Skoro połowa to nie potrafiła.
Naszą konwersację zakończył ostatni
przystanek na trasie – A co, wskoczył do autobusu i sprał
ich po mordach za zbyt głośne rozmawianie? Bo jeśli nie, to znów coś z tym
zdaniem jest nie tak.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy
to chusteczki do nosa rzucone na stół, matka zawsze ganiła mnie za takie
niechlujstwo, a tu masz, drugie to włosy ojca, które sterczały sobie w
nieładzie. Było jeszcze kilka takich odchyleń od normy, ale największe wrażenie
zrobiły na mnie te trzy. – Wyliczyłaś tylko dwie. Plus
przecinek po oczy.
(…)zapytałam nie proszona –
Nieproszona.
-Ty, masz czelność pytać, co się
stało? Ty, wyrodna córka, napoiłaś ojca jakimś trunkiem, a potem- resztę
wypowiedzi zagłuszył łomot wyłamywanych drzwi. Poczułam czyjeś ręce na mojej
szyi, a po chwili słowa, które należały prawdopodobnie do osoby, która przez
kilkadziesiąt lat nie rozstawała się z paczką papierosów.
-A więc znaleźliście ją przed
nami. Ale coś poszło nie po waszej myśli i mała przyszła do nas. Teraz macie
wybór, możecie dać nam odejść, a nie zrobimy jej krzywdy, albo zacząć z nami
walczyć , ryzykując kilka szram na twarzy małej. Co wybieracie?
Dopiero po chwili pochwyciłam
spojrzenie Dawida, była w nim wola walki, ale ja też miałam tu coś do
powiedzenia. Szybkim ruchem oderwałam lepkie łapy tego typa od mojej szyi i
pozbawiłam jego stopy kontaktu z podłożem klasycznym podcięciem po czym, jak
najszybciej przebiegłam do Patrycji. Ona opatuliła wokół mojego ciała swoje
drobne ręce, a jej kompan zajął się wykańczaniem innych.
Ale... Ale...
Jakie typy, jaka walka? A jej ojciec co? Spokojnie dalej
siedział sobie przy stole? Cóż… Opisy i suspens – robisz to źle.
Wyglądało to, jak zabawa w kotka i
myszkę – Zbędny przecinek, bo to porównanie.
(…)kiedyś kładłem ich niespełna
dziesięć minut. – W dziesięć minut.
Kiedyś byłeś nowo-narodzonym –
Nowonarodzonym
Adam wytrzasnął ze sklepu, ogromny
– Niepotrzebny
przecinek.
(…)stworzyły się same, z łupin
odrzucanych przez Boga inne, że z gwiazd – Jeszcze jeden
przecinek przed inne.
Rozdział czwarty
Cóż, kiedy straciłam kontakt z
ciemnowłosym czułam się niepełna, ależ ja go przecież nie znam. – Tu
zamiast przecinka przed ależ pasowałaby
bardziej kropka. I zakończenie zdania wykrzyknikiem też sprawiłoby, że cały
wywód zyskałby jakieś emocje. A
poza tym: true love – if you ready, press START.
Nie mogę się zachowywać, jak
nienormalna, nabuzowana hormonami trzynastolatka.
– Niepotrzebny przecinek przed jak.
Moje podziękowanie przerwał
niespodziewanie Dawid, którego twarz znalazła się po chwili w namiocie. – Lewitująca,
samobieżna twarz. Fajno.
(…)ale przestałam o nim myśleć
kiedy ujrzałam "niespodziankę" – Przecinek przed kiedy.
Drewniane, jasno brązowe drzwi –
Jasnobrązowe.
Całość wyglądała przeuroczo, zieleń
ścian kontrastowały z drewnianym dachem. – Kontrastowała, bo
zieleń jest tu podmiotem, nie ściany.
Ten cały domek, był stworzony z
magii – Niepotrzebny przecinek. I może nie z magii a za pomocą magii? Dzięki magii?
(…)aby uspokoić oddech i nabrać
powietrze w płuca. – Kogo? Czego? Powietrza.
Po przejęciu następuje "etat
próbny" – Chyba raczej etap.
Szepcąc coś w zupełnie nie znanym
wtedy języku – Nieznanym.
Cytat
z czarownicy ani trochę nie jest staropolszczyzną. Napisanie w jednym zdaniu ciemiężca i albowiem
nie zrobi z niego tekstu w staropolszczyźnie.
Rozdział piąty
(…)widziałam, jedynie poruszające
się, kolorowe plamki. – Niepotrzebny przecinek przed jedynie.
(…)całkowicie przemokło od
pozostałości po deszczu leżących na trawie. – Co
to pozostałości po deszczu? I dlaczego leżą na trawie? A może… A może chciałaś
napisać, że trawa była mokra? To trzeba było to zrobić.
(…)że Dawida jeszcze przy mnie
niema – Nie ma.
(…)praktycznie nic nie zostało z
chłopaka o pozie wojownika z dawnych lat – Jeśli przenieśli
się w czasie, to bohaterka nie mogła wiedzieć, jaki Dawid był przed laty, ergo:
ten fragment nie ma sensu.
(…)wyrazie twarz – Twarzy
W tej właśnie chwili ujrzałam całą
jego ludzkość, jak na dłoni. – Nie ludzkość, a człowieczeństwo. Ludzkość to wszyscy ludzie zamieszkujący Ziemię.
Każdy liść, który opadał z drzew, i
ten który się na jego miejsce odradzał – Przecinek
dopiero przed który, nie przed i.
(…)a kiedy go wdychałam wydawało mi
się, że śnię. – Jeszcze jeden przecinek po wdychałam.
(…)spełni moje marzenie, o byciu
kimś wielkim – Niepotrzebny przecinek.
(…)znajdę tą lukę – Tę.
I najważniejsze groźby stosuj tylko
w ostateczności – Tu by się przydał dwukropek po najważniejsze.
(…)posiliłam się na skruchę w
głosie – Wysiliłam. Posilić się znaczy tyle, co coś
zjeść.
(…)jego platoniczna odpowiedź –
Lakoniczna, czyli zwięzła. Platoniczna znaczy tyle co pozbawiona pierwiastka seksualnego, a
odnosi się tylko do miłości.
Leczenie i obrona konieczna, przed
dzikimi – I kolejny przecinek totalnie z odwłoka wzięty.
Rozdział szósty
Jak trzymasz tą rękę? – Tę.
(…)a ja chcąc nie chcąc, musiałam
wstać – Jeszcze przecinek po ja, bo wygląda mi to na najzwyklejsze w świecie wtrącenie.
(…)doszliśmy do całkiem wymarłej
części lasku Maciej powiedział – Przecinek po lasku.
(…)która delikatnie mówiąc oszalała
z radości. – Przecinki po która i mówiąc.
Zaklęcie ognia, wierz mi to
najgorsze pół godziny w życiu – Po mi też przecinek.
(…)ale także kilku letnią
dziewczynkę – Kilkuletnią.
(…)tak samo było z resztą z
garderobą – Zresztą.
Katarzyna, raz spróbowałam zdrobnić
jej imię nie polecam – Przecinek po imię.
(…)matka, jak przystało na porządną
panią domu pocałowała powietrze przy moich policzkach – Przecinek
po domu, bo to wtrącenie.
Jej spojrzenie omiotło
ciemnowłosego towarzysza, ale on jakby nie zauważając pogardy wręcz zionącej z
jej oczu, uśmiechnął się i skinął do mojego ojca, przymykając powieki, aby po
chwili oznajmić:
-Niezbyt ciekawie się kończy i
zupełnie nie oddaje prawdy.
Jego uśmiech mógł powalić każdą
nastolatkę, którą niestety byłam
ALEOSOCHOZI
vol.3 czyli czemu nikt się nie dziwi tym słowom od czapy? I w ogóle obecności
nieznanego faceta w ich domu?
Może pan, skończyłem szkołę,
zamierzałem iść na medycynę, lecz nie dostałem się. Wiecie państwo, rodzina
przede wszystkim – A jaki związek ma pierwsze zdanie z
drugim zdaniem? Niech mnie ktoś oświeci, proszę.
Rozdział siódmy
Nie była ona jednak pospolity –
Pospolita.
Oczywiście czasem zdarzało mi się
uciec. Okno na parterze dawało mi tą możliwość, ale moment odkrycia go przez
Katarzynę zmienił je – TĘ. Tu wychodzi na to, że gosposia
odkryła okno. Nie wierzę, że kobieta, która od dawna tam pracowała, nie
zauważyła okna. Być może chodziło tu raczej o ucieczki, ale nie pasuje mi
zaimek.
Im głębiej schodziliśmy tym
ciemniejszy stawał się korytarz. – Przecinek przed tym.
Dawid potrafił wydobyć z ojca
dźwięk, a ja starałam się to zrobić od kilku lat. – Ale
przecież ojciec Aniki nie jest niemową, prawda? Wypadałoby doprecyzować, o co
chodzi z tym dźwiękiem, bo to zdanie brzmi głupio.
Swoją
drogą zastanawiam się, w jaki sposób bohaterka ma wciąż swoje ubrania, skoro
jej dom spłonął, a nowy był kompletnie pusty. Ot, coś się z logiką posypało.
Obrzuciłam spojrzeniem postać
Dawida, która wydawała mi się bardziej spięta niż postronek. – Właściwy
związek frazeologiczny to napięte jak
postronek. I zwykło się to mówić o nerwach.
(…)posadzka była wyłożona kaflami w
jednolitym kolorze żółci łamanej brązem. – Kafle są
ceramiką i układa się je na piecach i kominkach. Fail w researchu albo niezbyt
dobrze dobrane określenie.
(…)łapiąc mnie w tali oboma rękami
– Obiema, wszak ręka jest rodzaju żeńskiego.
(…)gdy dostrzegła w jakim stanie
jest ubranie naszej trójki. – Mieli jedno wspólne
ubranie?
Wiele wieków temu, gdy ludzie
wierzyli w bożki narodziła się – Przecinek po bożki.
(…)gdy zamarł w pewnym miejscu
zmarł i ów pomazaniec – Przecinek po miejscu.
Czas nie wypróbowanie moich mocy –
Na.
(…)wyszłam raźnie podążając za
Dawidem – Raźno.
(…)nie może wpłynąć na jej decyzje
– Decyzję.
(…)pustym wzrokiem plądrował
okolicę w pobliżu – Jak rozumiem, miał oczy na wypustkach,
które to oczy zostały przez niego wysłane, by palić, grabić i gwałcić?
Podsumowując:
Zaczniemy
sobie od stylu, ponieważ chcę, żeby było milutko. Jeśli chodzi o styl – nie mam
zbyt wiele do zarzucenia. Czasem zdarzy ci się jakaś głupotka, taka jak ta platoniczna odpowiedź, ale większych
błędów nie robisz. Opisy starasz się pisać językiem literackim, a dialogi
polszczyzną potoczną, to można by było jeszcze bardziej rozgraniczyć, ale
dopiero po ćwiczeniach nad interpunkcją i innymi zasadami języka polskiego.
Jedynym sporym minusem są nagłe wtrącenia bezpośrednio do czytelników, jak np. nie polecam, które pojawiają się
zupełnie bez ostrzeżenia. Rozumiałabym je, gdybyś pisała tak od samego
początku. Staraj się także panować nad czasem, w którym piszesz, bo ze dwa razy
zdarzyło ci się nagle przejść z przeszłego w teraźniejszy. Czasami też popadasz
w nadzaimkozę, szczególnie wtedy, gdy zdanie bez zaimka byłoby całkowicie
poprawne (mam na myśli przede wszystkim zdania o oczach). Ale to się leczy.
Wystarczy dwa razy przeczytać napisany tekst.
Dalej
już nie będzie tak miło.
Podstawowy
problem opowiadania to logika. O logikę często się potykasz. A to kładziesz
kafle na podłogę, a to trzy osoby ubierzesz w jeden wspólny ciuch… Winą za
takie kwiatki można też obarczyć narrację pierwszoosobową, którą się
posługujesz. Często wyraźnie chcesz wyjaśnić coś z przeszłości, coś, co dotyczy
twoich bohaterów i wychodzi ci to kulawo. Bo Anika, która poznała ich przed
kilkoma zaledwie dniami, nie powinna mieć wiedzy o tym, jaki był przed laty
Dawid i jego znajomi. Te fragmenty często wyglądają tak, jakbyś zapomniała, że
ze swojej bohaterki uczyniłaś także narratora.
Nie
umiesz też zastosować suspensu, choć bardzo się starasz. Wcześniej wyliczyłam
trzy momenty, których kompletnie nie zrozumiałam. Suspens, droga autorko, nie
polega na tym, by napisać coś od czapy tak, by bohaterka została zaskoczona.
Suspens polega na tym, że trzeba akcję poprowadzić tak, by zaskoczyć
czytelnika. Zawiesić ją, opisać coś i dopiero przejść do akcji właściwiej,
kiedy zbudujemy nastrój i przedstawimy naszą scenę. Nie można z nagłą bójką
wyskakiwać jak filip z konopii, bo wychodzi na to, że nie wiadomo kto z kim się
bije i jaka w tym rola bohaterki. Czytelnik nie
może zastanawiać się, o co chodzi w trakcie czytania. U ciebie suspens to
nagły skok akcji lub wprowadzenie elementu, o którym nawet słowa wcześniej nie
było.
Inny
mocno kulejący element to akcja, która leci na łeb, na szyję. Tu są w lesie, tu
wilkołakodemon, tam anioł, jeszcze gdzie indziej mag i płonący dom, a jeszcze
gdzieś atak w domu rodziców, po którym nie zostaje śladu, a później okazuje
się, że to rodzice bohaterki ją zaatakowali, ponieważ opętały ich jakieś
istoty. I najlepiej, żeby to wszystko wydarzyło się jednego dnia.
Wymyśliłaś
sobie fantastyczne istoty, których istnienie nieszczególnie dobrze wytłumaczyłaś.
Oczywiście, gdzieś tam w opowiadaniu była historia ich powstania, ale wygląda
na to, że teraz są po prostu zwykłymi ludźmi… tylko z bajeranckim powerem i
powalającą urodą w pakiecie, dlatego też nie do końca dobrze rozumiem tę
historię o powstaniu aniołów i demonów.
Inny
przykład: chyba zapomniałaś wytłumaczyć czytelnikom, dlaczego jeden z bohaterów
jest w stanie zamienić się w wilka, a drugi jak chce, może pokazać skrzydła. Po
czym obaj już nigdy tego nie robią i zachowują się jak normalni nastolatkowie,
tylko przystojniejsi i bardziej zajebiści w oczach głównej bohaterki.
Podział
między nimi na anioły i demony jest poprowadzony dość nierówno i niejasno. I
jeszcze do tego wszystkiego dodałaś magię. W związku z tym, że niewiele rzeczy
chce ci się tłumaczyć, dialogi między bohaterami wyglądają dosyć dziwnie,
często są napisane wyraźnie od czapy (np. rozmowa-nierozmowa z tajemniczym
blondynem w rozdziale drugim). Za inny, lepszy przykład weźmy sobie rozmowę z
ojcem z ostatniego rozdziału
–
Tato, jestem czarownicą.
–
Och, świetnie, pokażę ci naszą tajną piwnicę, opowiem historię o żywiołach i…
–
A jaki jest nasz quest?
–
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, odszukajmy innych, może oni wiedzą.
Co
chcę powiedzieć? Tylko to, że ten cały pomysł z żywiołami i zrobieniem z
głównej bohaterki czarownicy jest niespecjalnie przemyślany, tak jak ten o
aniołach. Co śmieszne, przez te siedem rozdziałów wcale nie wydarzyło się za
wiele. Bohaterowie ciągle tylko krążą między lasem, chatką głównej bohaterki, a
domem jej rodziców.
Inna
sprawa to ta, że twój świat – już nie ten związany z dziwnymi istotami czy
magią – także nie wygląda na przemyślany. Szczerze mówiąc, byłam święcie
przekonana, że Anika nie śpi na forsie, a tu nagle okazuje się, że dom rodziców
to willa, o czym mowy na początku zupełnie nie było. Nie pokusiłaś się też o
wytłumaczenie, dlaczego główna bohaterka mieszka na takim odludziu. Nie chciało
ci się chyba nawet zdradzać nam, co robi i w jakim jest wieku, chociaż
zachowanie jej znajomych w pierwszym rozdziale wyraźnie sugeruje późne
gimnazjum lub liceum. Robienie backgroundu do historii jest dla słabych czy co?
Jeszcze
ciekawszą sprawą i naprawdę głupim oraz kompletnie nieprzemyślanym rozwiązaniem
jest przyjaźń instant, która zawiązuje się między główną bohaterką a bohaterami
nie z tego świata. Już tego samego dnia, w którym ich poznaje, jest gotowa
stwierdzić, że nigdy bez nich sobie nie poradzi i że są dokładnie tym, czego jej brakowało. Oni
– z zupełnie niewiadomych powodów – poczuwają się do odpowiedzialności, by ją
chronić i bronić. Rozumiałabym takie zachowanie, gdyby, na przykład,
wilkołakodemon pojawiał się w życiu Aniki co jakiś czas, wręcz towarzyszył jej
od urodzenia, chowając się w przysłowiowym półmroku, ale cały pomysł wygląda
tak:
pojawiają
się niesamowite oczy – główna bohaterka ma wypadek – po kilku dniach poznaje
anioła i spółkę – automatycznie stają się jej BFF
Jeszcze
gorsza od takiej instant przyjaźni jest miłość instant, którą także
postanowiłaś nam zaserwować. Jednego dnia bohaterka patrzeć nie może na swojego
byłego chłopaka, który obściskuje jakąś pannę na imprezie, ale po kilku dniach
nie ma oporów przed robieniem maślanych oczu do zajebistych i przepięknych
istot znikąd, a wręcz zakochiwaniu się w nich na zabój i zachowywaniu się,
jakby byli w poważnym, wieloletnim związku. Jeszcze tak szybko wyleczonego
złamanego serca to nie widziałam.
Zajmijmy
się teraz bohaterami. A szczególnie Aniką.
Twoja
bohaterka często zachowuje się kompletnie nielogicznie i nienaturalnie.
Przykłady? A chociażby ten:
Nasza
bohaterka siedzi w jednym namiocie z aniołami i demonem. Nad czym myśli? Jeśli
uważacie, iż zastanawia się, jak to możliwe, że takie istoty rzeczywiście
istnieją, to jesteście w błędzie. Nie, nasza Anika rozmyśla o tym, jacy to oni
są śliczni i rozważa, czy mają swoje trólawerki, bo jak trólawerek nie mają, to ona
jest jak najbardziej chętna być miłością życia któregoś z nich. W tym
fragmencie przykłada do nich absolutnie ludzką miarę – niby fajnie, ale
jednocześnie bohaterka doskonale zdaje sobie sprawę, że to demon i anioły,
czyli istoty, których raczej taką miarą się nie mierzy. Coś mi tu zgrzyta, ale
może to jeden z tych elementów, w których Anika jest choć trochę naturalną i to
pewnie dlatego.
Anika
ma również bardzo dziwne priorytety. Bardzo dziwne. Przykład? A rozważmy sobie
taką sytuację:
Właśnie
spalił wam się dom, o czym myślicie? „Boru, boru, co ja pocznę, moje ciuchy,
mój komputer, mój chomik! Wszystko przepadło”, prawda? A nasza bohaterka
zachwyca się seksownością i gracją swoich nowych towarzyszy. Seems legit, czyż nie?
Co
gorsza, Anika łyka wszystko jak młody pelikan. Przychodzi do niej obcy facet i
mówi, że jest aniołem. No oczywiście, ona nie ma z tym problemu. Przychodzi
inny z informacją, że bohaterka jest czarownicą – dziewczyna natychmiast
zaczyna czarować. Ba, ona wręcz uznaje to za absolutnie naturalne.
Po
raz kolejny mówię: rozumiałabym to, gdyby twoja historia miała jakikolwiek
background, gdybyś tłumaczyła, że wokół Aniki od zawsze działy się dziwne
rzeczy, tak jak na przykład wokół Harry’ego Pottera, ale nie dostajemy nawet
tak banalnego tłumaczenia. W efekcie cała historia wygląda tak, jakbyś
wymyślała wszystkie te niesamowitości na bieżąco.
W
sumie WSZYSTKICH twoich bohaterów absolutnie nic nie dziwi. Oprócz matki. I z
tego powodu mam wrażenie, że ta kobieta jest jedyną logicznie myślącą istotą w
całym tym różnogatunkowym towarzystwie.
Jeśli
chodzi o innych bohaterów, to nie bardzo mam co o nich powiedzieć. Różnią się
od siebie co najwyżej płcią, wiekiem i kolorem włosów. Zresztą, kolor włosów i
oczu to u ciebie najczęstszy sposób na różnicowanie bohaterów. Tak jakby uroda
ważniejsza była od charakteru i tylko dzięki cechom wyglądu można było
bohaterów od siebie odróżnić. Jedynie o matce jestem w stanie coś powiedzieć,
ponieważ w ostatnim rozdziale wykreowałaś ją na zimną, spętaną konwenansami
kobietę, która wygląda na taką, co w życiu nie przytuliłaby córki, bo mogłaby
sobie pognieść bluzkę.
Masz
ewidentny problem z wiarygodną kreacją bohaterów, kreacją świata i jego logiką.
Gdyby nie te ciągłe potknięcia i niechęć do dokładniejszego tłumaczenia
CZEGOKOLWIEK, pomysł byłby naprawdę interesujący. W obecnym stanie jest to
typowa historyjka z questem, oscylująca gdzieś w Zmierzchowych rejonach, gdzie
z romansu robi się oś całego opowiadania. Żeby tę sytuację zmienić, przede
wszystkim musisz popracować nad tym, aby świat przedstawiony był pełniejszy:
dodanie jakiejś przeszłości bohaterom, a przede wszystkim głównej bohaterce, sprawiłoby, że znikłaby większość potknięć logicznych. Na twoim miejscu
rozbudowałabym także opisy otoczenia oraz uczuć wewnętrznych bohaterów,
oczywiście na tyle, na ile pozwala narracja pierwszoosobowa. Właśnie!
Bohaterowie! Szczerze przyznam, że chwilę obecną są dosyć nijacy. Być może jest
ich po prostu zbyt wielu, a może za bardzo skupiasz się na wątku romansowym, co
nie służy opowiadaniu z taką ilością fantastycznych istot, o których
niesamowitości ewidentnie zapominasz, a może to po prostu wina wybranego przez
ciebie typu narracji. Coś jeszcze? Ach, tak, popracuj nad interpunkcją, bo
przecinki stawiasz głównie tam, gdzie sobie zamarzysz, a nie tam, gdzie trzeba.
Świat,
mimo że kulejący, jakiś istnieje. Bohaterowie, choć zapowiadają się na Mary Sue
i Gary’ego Stu w kilku kopiach, też jacyś
są, ba, są ciągle do uratowania przed ponurym losem Mr&Mrs Perfect. W sumie
mam nie lada problem z oceną. Postawię więc dwa z minusem. Z dużym minusem,
żeby było jasne.
* "[...] dodanie jakiejś przyszłości bohaterom, a przede wszystkim głównej bohaterce, sprawiłoby, że znikłaby większość potknięć logicznych." - a nie chodziło przypadkiem o przeszłość?
OdpowiedzUsuń* "Ach, tak, popracuj interpunkcją [...]" - popracuj nad interpunkcją.
I he-heee, David Tennant! ^^
Pozdrawiam ciepło,
No i masz, użarło od sensu. Już poprawiam :)
UsuńMam pytanie stylistyczne. Zauważyłam, że wyjątkowo nie lubisz określania postaci kolorem włosem, czyli wzmianek o brunetach, blondynkach. Okej. W takim razie - co sugerujesz, jeśli chodzi o określanie postaci, która jeszcze się nie przedstawiła, nie wiemy o niej nic, mamy do dyspozycji tylko opis jej aparycji. Włosy są elementem, na który zwraca się uwagę dość szybko, podobnie jak wzrost, postura i kształt twarzy.
OdpowiedzUsuńTak, kiedy pojawia się pierwszy raz, możemy opisać jej wygląd, przecież nie mówię nie. Ale NIE CAŁY CZAS (czyli jak już ją dobrze znamy itd.), co się na blogaskach nagminnie dzieje. A co zrobisz, jak w pomieszczeniu będzie dwóch niebieskookich blondynów? Jak rozpiszesz scenę nie wychodząc poza określenia koloru włosów? To kwestia dobrej kreacji swoich bohaterów, które to ćwiczenia w kreacji cały czas zalecam. Ot chociażby stylizacja językowa może w tym pomóc. Albo background. Cokolwiek, byle nie kolor włosów i oczu.
UsuńBroz-Tito
Oczy to ogólnie bezsensowny pomysł, jak sądzę.
UsuńW pierwszej chwili nic nam nie mówią, podchodząc, najpierw, czy są jasne, czy ciemne, a dopiero potem ich kolor. ;_; Mania literatury niższej półki.
Spróbowałabym głosu, wzrostu, mimiki. To się czuje w pierwszej chwili. Albo... No, masz całkowitą rację.
Droga Broz-Tito.
OdpowiedzUsuńWiem, że zwlekałam i to przed dość długi czas z dodaniem kolejnego rozdziału. Wiem też, że pisałaś w tej sprawie. Rozdział czwarty już się pojawił, stąd moje pytanie - czy pozycja bloga w Twojej kolejce jest aktualna?
I zmieniłam też wygląd, mam nadzieję, że to nie żadna przeszkoda, w razie czego.
Pozdrawiam,
Gypsy.
Era Wampirów
Droga Gypsy. W najbliższym czasie pojawi się ocena bloga Tylko Moja (bo zostały mi tylko uwagi ogólne i poprawki kosmetyczne) i dopiero twój blog - nie martw się jednak, ocena twojego bloga powinna się ukazać w przeciągu tygodnia. Mam nadzieję, że to nie problem.
UsuńHej, przepraszam za zwłokę z napisaniem podziękowań za ocenę, ale jakoś tak się złożyło, że tu wyjazd, tu kino, tu zakupy i nie było czasu nawet usiąść. Co do oceny, nie spodziewałam się większej niż niedostateczny plus więc miło było zobaczyć dwa. Wiem, iż przecinki zostawiają wiele do życzenia, ale te wszystkie zasady to dla mnie za dużo i czasem po prostu mam dość, a później zapominam sprawdzić tekstu... Kreacja świata, postaci itp. pracuję nad tym, lecz metoda małych kroczków jaką obrałam jest dosyć czasochłonna. Cóż, ocenie nie mam niczego do zarzucenia, btw. zajumiste gify :), dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam