Miejscówka przyzywającego: Tylko moja
Przedwieczna:
Broz-Tito
Estetyka.
Tak. Hm. Od czego by tu zacząć? Po pierwsze: jest dosyć mroczno. Nagłówek mamy
niewielki, ot, dwie postaci i napis. O ile się nie mylę, fotoszopka jest
wpisana w… zegarek. Obowiązkowy element wszystkich szablonów odhaczony. Jakaś
taka spokojniejsza jestem. To pewnie przez ten zimowy krajobraz, który ukrył
się za zegarkiem. Ale najspokojniejsza będę, gdy się dowiem, dlaczego kobieta z
szablonu ma łańcuch (?) na głowie.
Font
tekstu wydaje mi się odrobinę zbyt mały. Mam nadzieję, że tylko mi się wydaje.
Innych grzechów nie dostrzegam.
Przejdźmy
do samego tekstu.
Prolog
Już będąc małym chłopcem,
obserwując relacje swoich rodziców nauczył się – Przecinek
po rodziców.
Tu było mu dobrze, miał
wystarczająco wiele by spełnić zachcianki. – I zgubiony
przecinek przed by. http://www.interpunkcja.com.pl/interpunkcyjny-slownik-wyrazow/przecinek-przed-by/
Tak, osiągnął wszystko czego chciał
i nie było już nic, czego by pragnął. I choć słyszał, że wtedy życie wypełnia
pustka, on czuł się wolny i spełniony.
I nigdy nie spodziewał się tego, co
miało nadejść.
Cztery
razy i w trzech zdaniach. Istnieją też inne spójniki, warto ich
używać.
(…)odpowiedział i gestem ręki dał
jej znak by wyszła – O, znowu zgubiony przecinek przed by.
Rozdział pierwszy
Nie mógł się wręcz doczekać by
sprawdzić jak spiszę się na swoim stanowisku – Skoro
asystentka, nie narrator, to spisze. I
przecinek przed by po raz kolejny
został zgubiony.
Gdy wszedł do głównej Sali twarze
przybyłych obróciły się w jego stronę – A cóż tak niesamowitego
w tej sali, że aż napisana jest wielką literą? Moim zdaniem wystarczyłaby mała.
A poza tym obracające się twarze brzmią
trochę strasznie, nie sądzisz?
(…)powiedziała uśmiechając się
lekko – Przecinek po powiedziała.
Jagoda, proszę mi mówić po imieniu
to raz – Przecinek po imieniu.
(…)jeśli chcesz tu pracować masz
stosować się do moim zaleceń – Przecinek po pracować.
Och doskonale wiem – Przecinek
po och.
(…)ale jeśli firma chce się
rozwijać potrzeba zmian. – Przecinek po rozwijać.
Moim szefem na natomiast jest sam
prezes – Zaplątało się niepotrzebne na.
Było to starszawy już, niski człowiek
– Był.
Ona zostanie Erneście – Przecinek
przed Erneście. http://www.ekorekta24.pl/porady-jezykowe/2-porady-jezykowe/314-przecinek-przed-imionami-nazwiskami-czyli-przed-wyrazami-w-wolaczu
(…)powiedział i odwracając się
wyszedł. – Odwracając się oddzieliłabym przecinkami. Taka
sugestia.
(…)nikt nigdy nie maił sprzeciwów –
Miał. Ale i tak przeredagowałabym to na nikt nigdy nie miał nic przeciwko. Sprzeciwy
brzmią mi tu dziwnie.
(…)ale przecież oni sami, choć w
mniej widoczny sposób robili to samo. – Jeszcze jeden przecinek
po sposób, ponieważ to wtrącenie.
Nie znosił sprzeciwu lub gdy coś
nie szło po jego myśli – Gdy coś nie szło to co? To zdanie
albo jest źle napisane albo coś od niego urwało.
(…)niż jeszcze półgodziny temu. –
Pół godziny.
(…)cudzy pomysł jest leszy niż
własny – Lepszy.
Na tą chwilę dał jej wolną rękę. –
Tę.
Pierwsze,
co rzuca się w oczy, to twój problem z przecinkami. Tu mała powtórka zasad: http://so.pwn.pl/zasady.php
Rozdział drugi
Ciszę, jaka panowała w gabinecie
przerywało tylko – Przecinek po gabinecie.
Przedstawiała jego matkę – kobietę
średniego wieku, zadbaną i elegancką. – W średnim wieku.
Podeszli do niego i uścisnęli
energicznie dłoń. – Obaj na raz?
Nie mylił się co do oceny ich. – Tu
mi zgrzyta szyk. Sądzę, że lepiej brzmiałoby Nie mylił się co do ich oceny.
Złamiemy tą niepisaną zasadę – Tę.
Całą akcje można – Akcję, bo
to jedna akcja, prawda?
(…)napić się dobrzej zaparzonej
kawy – Dobrze.
Ależ z niebie głupia suka! –
Ciebie.
Mężczyzna zamachnął się, jakby
chciał ją uderzyć, ale Ernest, który stanął obok niej i kilku gości, którzy także
się podnieśli, powstrzymała go. – Albo ja tu widzę błąd
albo Ernest w międzyczasie zmienił płeć.
Co, jak co – Tutaj
bez przecinka.
Ponownie zaśmiał się, i przejechał
palcem pod nosem. – Nie stawiamy przecinków przed i.
Rozdział trzeci
Gdy automatyczne drzwi otworzyły
się wjechał do środka – Przecinek po się.
Duże przeszklone okna – Cóż,
okna mają to do siebie, że w ramach znajduje się szyba.
(…)pociągłe rysy twarz – Twarzy. Chociaż…
Nie, rysy nie mogą być pociągłe. Twarz – jak najbardziej.
Wszedł pod kabinę I odkręcił korek.
– Chyba
do kabiny. I odkręcił nie korek, a kurek.
(…)powiedziała rozmyślna – Eee..
Co? Prędzej zamyślona/rozmarzona niż rozmyślna.
(…)powiedziała biorąc kolejny gryz
– Po
powiedziała przecinek. I może
zamieńmy tego gryza na kęs? Ale to tylko sugestia.
Nie wiedząc co ze sobą począć,
ruszył do sypialni i położył się spać. Nim Orfeusz zdążył porwać go w objęcia,
pomyślał jeszcze
No chyba jednak Morfeusz.
Rozdział czwarty
Przychodziła jedynie zabierając
część dokumentów i przynosząc drugą – Tutaj mi coś zgrzyta.
Użycie takich form sugeruje, że Jagoda jednocześnie przychodziła, zabierała i
przynosiła. Jeśli mogę coś zasugerować, to zmieniłabym to zdanie na: Przychodziła jedynie po to, by zabrać jedne
dokumenty i przynieść drugie/inne.
(…)że musi przerwać tą farsę. – Tę.
Zjada stres? – Zajada.
(…)patrząc w bok powiedział.
- To twoje prywatne sprawy
Tutaj
przed powiedział powinien się znaleźć przecinek, zamiast kropki – dwukropek.
(…)zrobiłaś na mnie małe wrażenie –
A
nie przypadkiem niemałe? Bo to małe jakoś głupio brzmi.
(…)odpowiedziała cicho, spuszczając
wzrok Kamila. – Tutaj znowu zgrzyta mi szyk. Odpowiedziała Kamila cicho, spuszczając
wzrok/ Odpowiedziała cicho Kamila, spuszczając wzrok.
Kamila wyczuwając napięta atmosferę
– Napiętą.
(…)przejechał dłońmi włosy. – Co
zrobił? A nie po włosach?
Jagoda poczuła jej paznokcie
wbijają się jej w skórę. – Jak.
Ale to ja wybiorę gdzie pojadę – Przecinek
przed gdzie.
Po raz drugi tego dnia, poczuła że
chciałaby – Przecinek po poczuła, nie przed.
Nie wiedzieć czemu nabrał ochoty na
dręczenie jej mimo, że poprzednia… – Wyrażeń takich jak mimo że nie rozdzielamy przecinkiem.
Powinien się on znaleźć przed mimo.
(...)paląc przy tym fajkę i
wydając, co jaki czas ciche pyknięcie. – Co jakiś czas. I
bez przecinka.
Widząc swoich gości uśmiechnął się
do nich przyjaźnie – Przecinek po gości.
Ernest, Jagoda wyśmienicie – Jagoda
wyśmienicie co? Albo coś urwało od zdania, albo po Jagoda powinien być przecinek.
Oboje kiwnęli głowami i zasiedli w fotelach,
naprzeciwko jego biura – Raczej biurka, skoro wcześniej weszli do gabinetu. I ten przecinek po fotelach jest zbędny.
Rozmawialiśmy panie prezesie. – Przecinek
po rozmawialiśmy.
Podsumowując
Zacznijmy
sobie od stylu, który masz wcale niezły. Naprawdę, jak na opowiadanie blogowe
ilość kulawych wyrażeń była minimalna. Piszesz literacką polszczyzną, co ci się
bardzo chwali. Jedyne, czego musisz pilnować, to spójniki. Praktycznie używasz
jedynie spójnika i, inne jakby dla
ciebie nie istnieją. Raz wytknęłam ci fragment, gdzie w trzech zdaniach aż
cztery razy użyłaś tej niepozornej literki. Pohamuj entuzjazm! W co najmniej
połowie przypadków i można było
zastąpić chociażby oraz.
Inny
problem to dialogi. Ogólnie znasz zasady, ale kilka razy zdarzyło ci się
pogubić kropki i wielkie litery. W związku z tym, że nie jestem tu od robienia
dokładnej bety, wrzucę ściągawkę, a ty przejrzyj swoje rozdziały i zastosuj się
do rad: http://www.piszmy.pl/zasady-pisania-dialogow-o-dialogach/Chapter.html.
Kolejny
problem to dywizy. Widzisz, dialogi zapisujemy używając pauzy lub półpauzy, nie
dywizów. Znaki te – jeśli używasz Windowsa – możesz skopiować z tablicy znaków,
którą znajdziesz w Starcie. Jeśli używasz innego programu operacyjnego,
poszukaj odpowiedniego skrótu klawiszowego. Pojawienie się dywizów może wynikać
z tego, że Word nie ma ustawionej automatycznej zmiany dywizu na półpauzę.
Druga możliwość jest taka: zapisujesz rozdziały w szkicach na blogu. Blogspot
ma to do siebie, że nie zamienia automatycznie dywizów, więc radziłabym
wstawiać półpauzy lub pauzy ręcznie.
Ostatni,
ale jeden z ważniejszych problemów, to przecinki. Otóż nie stawiasz ich tam,
gdzie trzeba. Wiem jednak, że coś ci dzwoni, jeśli chodzi zasady, bo w kilku
miejscach udało ci się postawić je prawidłowo. Jedynym lekarstwem na to, by przypomnieć
sobie wszystko dokładnie może być powtórka zasad, a link do niej podałam już
wcześniej. Szczególnie polecam jednak poczytać o wtrąceniach.
Teraz
słów parę na temat kreacji świata. Do niej mam więcej zastrzeżeń.
Po
pierwsze, uczyniłaś swojego bohatera kierownikiem do spraw rozwoju, a z
bohaterki zrobiłaś jego asystentkę. Wytłumacz mi zatem, dlaczego facet na
kierowniczym stanowisku zajmuje się tym, co powinien robić jego zespół? On – zgodnie
ze swoją pozycją w firmie – tę pracę raczej jedynie nadzoruje. Okej, powiedzmy
tak: co najwyżej może zajmować się kontaktami z klientami i dbaniem o wizerunek
przedsiębiorstwa, nie powinien wchodzić w kompetencje członków swojego
zespołu... A raczej odwalać za nich
całej roboty.
Jeszcze
śmieszniej sprawa ma się z asystentką. Ta robi więcej od swojego szefa, podczas
gdy jej głównym zajęciem powinna być praca papierkowa. Ale Jagoda sama wymyśla
znakomite kampanie reklamowe, zadania dla osoby na jej miejscu mając dokładnie
w nosie. Coś tu pośmiarduje Mary Sue, ale mam nadzieję, że się mylę i Jagoda
nie będzie chodzącym ideałem.
Wiem,
że te wszystkie błędy wynikają z tego, że chciałaś ich ustawić w takiej
konfiguracji, by Jagoda mogła olśnić Ernesta i aby mogła znajdować się jak
najbliżej niego przez cały dzień pracy. Niemniej jednak, by zrealizować swój
plan równie dobrze mogłaś ich uczynić nikim więcej jak członkami zespołu Pana
Kierownika. Rozumiem, iż konwencja opowiadania jest taka, że Kruk powinien być zepsuty
przez swoje wielkie pieniądze i pozycję, ale nie mogę podarować tego, że przez
to realizmowi trochę peron odjechał.
Kolejnym
problemem jest pan prezes, który też chyba jest kompletnie oderwaną od
rzeczywistości postacią. Ernest wyrzucił już na zbity pysk wielu
współpracowników. Tym razem jednak prezes broni Jagody jak niepodległości i
robi z niej personę wręcz nietykalną. Ba, po chyba jakimś miesiącu pracy
wymyśla, że Ernestowi i jego zespołowi przyda się (dum dum dum) wyjazd
integracyjny.
Ja przepraszam stokrotnie, autorko, ale: SERIO?! TERAZ o tym
pomyślał? Kiedy jedynie Jagoda jest nowym członkiem zespołu i kontakt ma
wyłącznie ze swoim szefem? TERAZ chce mu się bawić w wyjazdy integracyjne,
kiedy Ernest i jego team są w środku planowania kampanii reklamowej dla jakiejś
firmy? Ani to specjalne logiczne ani realne, przykro mi.
Przyczyny
takiego rozwoju wypadków mogą być dwie: Albo prezes należy do tajnego klubu
Czyhających Na Becikowe albo to Imperatyw Blogaskowy nakazał głównym bohaterom
wspólny wyjazd, by mogli się, khem, zintegrować w każdy możliwy sposób.
Najgorsza
jest jednak świadomość, że te dwie możliwości mogą występować w przerażającym
combo.
Szczerze
przyznam, że mam teorię dotyczącą twojej fabuły: dziwne zainteresowanie Jagodą
zarówno prezesa, jak i matki Ernesta, sugeruje, iż Jagoda jest w tej firmie
tylko po to, by romantycznie rozkochać w sobie naszego bohatera, który w miłość
absolutnie nie wierzy. Oczywiście, dziewczyna ma kwalifikacje i całą resztę
bardzo zacnych zalet, by wykonywać tę pracę, którą wykonuje, ale większość
ludzi w otoczeniu Ernesta zachowuje się tak, jakby mu chciała powiedzieć: ustatkuj się! Z tą konkretną kobietą!
Teraz, zaraz, natychmiast, zanim uświadomimy sobie, że intryga jest grubymi
nićmi szyta i żywcem wyjęta ze scenariusza komedii romantycznej!
Zresztą,
to nie jest jedyny filmowy motyw w twoim opowiadaniu. Konkretnie chodzi mi o
scenę w kawiarni – z notatki pod notką wnioskuję, że doskonale zdajesz sobie
sprawę z tego, że scenka jest nieco odrealniona. Oczywiście rozumiem, że
przypadki kłótni kochanków w kawiarniach zdarzają się wcale często, ale nie
wyobrażam sobie, by ktoś podszedł do awanturującego się faceta i wylał mu na
głowę szklankę wody. I nie wyobrażam sobie, by ludzie poparli coś takiego albo
głośno dopingowali którąkolwiek ze stron. Jak do tej pory widziałam takie cuda
tylko w filmach. I to nie jest komplement.
Zajmijmy
się teraz opisami.
Lwia
część opisów to te dotyczące strojów Jagody. Mniejszą część stanowią opisy
wnętrz. Najmniejszą – przeżyć. Widzisz dysproporcję?
Uwaga,
mam kolejną teorię: nie umiesz wczuć
się w psychikę cynicznego (w założeniu) faceta. Trzydziestolatka z ugruntowaną
pozycją, dodajmy. Jego myśli krążą
głównie wokół pieniędzy, chorobliwej chęci kontroli oraz ładnych cycków jego
asystentki. Ba, te ostatnie wręcz dominują rozmyślania naszego bohatera. O tym
mógłby myśleć i napalony szesnastolatek w czasie totalnej burzy hormonalnej, do
takich płytkich przemyśleń nie trzeba starszego bohatera na dobrym stanowisku i
z ładnym domem. Dorosły facet powinien… Zresztą, co ja mówię! ludzie w ogóle
powinni mieć jakieś bogatsze życie wewnętrzne. Powinni czegoś chcieć, nad czymś
się zastanawiać. Jak na razie, przez cztery bite rozdziały, Ernest na zmianę
rozmyślał o pieniądzach, cyckach, ujarzmieniu Jagody, cyckach, matce, cyckach.
Słabo jak na dorosłego faceta.
O
czym myśli Jagoda – pojęcia nie mam. Wybierając narratora wszechwiedzącego masz
możliwość, by rozbudować postać taką jak ta. Tymczasem o życiu Jagody wiemy
bardzo niewiele, o jej uczuciach – tyle co nic. Stalińska jak do tej pory
definiuje się przez kolorowe ciuchy i niespotykany opór, który stawia Krukowi.
To bardzo mało.
[Opowiadanie
w liczbach: 9 819 wyrazów – taka dysproporcja opisów jest wręcz porażająca.]
Kolejna
sprawa, która przyciągnęła moją uwagę, to opis sceny erotycznej. Zastanawiałaś
się, czy ktoś się przy nim zarumieni. Nie chcę niszczyć twoich nadziei, ale
szczerze wątpię. To nie tak, że scena opisania jest kiepsko, opisana jest co
najwyżej trochę kulawo. Bo jak mam się choć trochę zarumienić, kiedy
„sztywniejący Ernest” wywołuje tylko jedno skojarzenie: faceta złapał paraliż.
Totalny, całego ciała. No i nie sposób się nie śmiać przy uwadze o „mięknącym
członku” – jakoś tak napięcie erotyczne puf! znika.
Wniosek:
opisy scen erotycznych – jeśli chcesz jeszcze coś takiego pisać – musisz
zdecydowanie poćwiczyć.
Co
zabawne, sen Ernesta o Jagodzie był opisany całkiem sprawnie i ładnie, z
sensem. Myślę, że scenka poprzednia była wypadkiem przy pracy. Inna sprawa to
taka, że być może na to warsztatu jeszcze brakuje.
Tyle
o opisach, zajmijmy się lepiej bohaterami.
O
Erneście słów parę powiedziałam wcześniej – kreujesz go na postać zepsutą przez
pieniądze, na niewierzącego w Prawdziwą Miłość cynika.
A
co ci z tej postaci wyszło? Durny, antypatyczny buc.
Ta
postać jest wkurzająca. Irytuje się i denerwuje z bardzo błahych powodów. Nie
sądzę, byś chciała zrobić z niego furiata. Niestety, na takiego wyszedł. Ernest
jest bucem – bucem w typie Christiana Greya, który wszystkich traktuje
przedmiotowo.
Ten, kto nie spełnia standardów, ląduje na bruku, bez pracy, bez
pieniędzy i bez podania konkretnej przyczyny. Kruk do nikogo nie ma szacunku,
potrafi robić awantury własnemu szefowi (sic!). Gdybym była na miejscu prezesa,
dawno wymieniłabym młodego Kruka na lepszy model – ludzi z kwalifikacjami jest
wielu, nie warto trzymać w firmie furiata (i jednocześnie despoty), przez
którego większość pracowników może przejść poważne załamanie nerwowe i który
psuje atmosferę w zespole.
Zabawne,
że to wszystko zdajesz się tłumaczyć Ernestowymi daddy issues – rodzice się
rozwiedli, ojciec nie był obecny w jego życiu, więc i młody ma nieciekawe
spojrzenie na życie, a kobiety istnieją głównie po to, by spełniać jego
zachcianki.
I
– niech zgadnę – Jagoda odmieni jego smutny żywot, wprowadzi tam nieco światła,
powietrza oraz jedynej w swoim rodzaju, przypisanej wyłącznie do Stalińskiej,
kobiecej zajebistości. To nie jest najlepszy model fabuły: zgorzkniały buc
zamieniający się w misia-pysia przytulankę (a mógł zabić!) jest bardzo
nieprawdopodobny psychologicznie. Mam nadzieję, że tak to się nie skończy,
chociaż wszystkie znaki na ziemi, niebie i w opowiadaniu to właśnie
zapowiadają.
Jagoda
– o niej, jako się rzekło, wiemy niewiele. Co ciekawe, również ma problemy z
ojcem, ale nie wynikają one z jego nieobecności w życiu bohaterki. Raczej
polegają na tym, że właśnie był obecny. Z krótkich a tajemniczych wspominek
wywnioskowałam, że ojciec Jagody był znęcającym się nad rodziną sadystą.
Co
ciekawe, Stalińską chciałaś wykreować na postać pełną życia, kolorową, radosną,
ale Osobista Tragedia przyćmiła tę kreację i teraz Jagoda jest nikim więcej jak
mimozą. Co za dużo to niezdrowo.
Jeszcze
ciekawsze jest to, że nasza bohaterka nie należy do tych postaci, które mają
idealną figurę i bez problemu wskakują w rozmiar zero. Nasza bohaterka ma
pokaźny biust i fajny tyłek oraz kilka nadprogramowych kilogramów. Fajnie,
podoba mi się takie odstępstwo od normy. To znaczy jest ono fajne do pewnego momentu
– błagam cię, nie podkreślaj tego w każdym rozdziale po kilka razy, bo z tej
nieszablonowej zalety zaczyna się robić wada. Po kolejnej wzmiance o tym, że
bohaterka ma „boczki” mam ochotę wrzeszczeć do komputera: TAK, TO JUŻ WIEMY,
DALEJ Z TĄ AKCJĄ! Co śmieszne, Ernest, smutno rozmyślając o swoim pożądaniu,
czyni to w taki sposób, jakby pożądanie kobiety nie mieszczącej się w rozmiar
zero było czymś… niezdrowym. Skąd to wrażenie? Bo wspomnienia o erotycznych
fantazjach bohatera i tuszy bohaterki zawsze idą w parze. Rezultat? Ernest
wychodzi na jeszcze większego buca.
Słowo
na koniec: największym problemem tego opowiadania jest prawdopodobieństwo
zdarzeń, a raczej jego brak, oraz kreacja głównego bohatera. Nad tym trzeba
popracować. Nie musisz tak usilnie dążyć do tego, by Ernest i Jagoda stworzyli
szczęśliwą parę, a nasz bohater przeszedł Przemianę Wewnętrzną. To nie musi być
teraz, zaraz, natychmiast. Pokaż lepiej bohaterów i ich świat, wykreuj ich
jakoś, dopiero potem bierz się za wątki romansowe. Nie sądzę, by czytelnicy
lubili takie rozwiązania, po których coraz łatwiej zgadnąć finał opowieści. A
jak na razie twoje opowiadanie zapowiada się na prostą i dosyć naiwną
historyjkę, historyjkę gotową na to, by stać się scenariuszem kolejnej
sztampowej oraz przewidywalnej komedii romantycznej.
W
związku z tym, że opowiadanie zapowiadało się na dramat, a wyszła komedia, daję
trzy Pomiociki. Z plusem.
Broz, oglądasz Supernatural, że tak często wykorzystujesz gify wyjęte z niego? :D
OdpowiedzUsuńYyy... Winna. Tak, oglądam. Poza tym fandom jest fajny, robią fajne gify. I like.
UsuńJaka tam winna. XD To dobrze! ^^
UsuńA gify przednie. Pod hasłem "All Supernatural gifs" w guglach kryje się skarbnica wszystkiego, co związane.
Dzięki za ocenę. Tak jak myślałam, dostałam mały ochrzan za przecinki. Muszę koniecznie nad tym popracować. Za betę też dzięki - w wolnej chwili popoprawiam wszystkie błędy, bo teraz weszłam na kompa tylko na chwilkę.
OdpowiedzUsuńJeśli mowa o fabule - tutaj również mogłam się spodziewać takiej oceny i w sumie dobrze wyszło. Pisałam już sporo opowiadań, ale nigdy romansu. Stwierdziłam, że warto poćwiczyć i założyłam tego bloga. Masz rację, świat jest trochę odrealniony i sama przyznaję, że kreując go wyobrażam sobie to wszystko jako taką właśnie lekką i przyjemną komedię romantyczną. Bez zbędnych zawiłości. Ale jednocześnie dodałam wątek z przeszłością Jagody, a i dzieciństwo Ernesta też łatwe nie było. Sama pod sobą dołki kopie.
Postaram się jakoś zgrabnie z tego wybrnąć.
Jedyne z czym się nie zgodzę to ten wyjazd integracyjny - moja kuzynka miała taki zorganizowany po 6 miesiącach pracy. Jaka firma, takie zwyczaje i niestety nie zawsze to wygląda ciekawie. A jeśli mowa o ich stanowiskach to przyznaję, że nie jestem zbyt kompetentna w temacie, ale wydaje mi się że osoby z większym stanowiskiem kreują całą kampanię, zaś zespół pracuje nad jej wykonaniem - zamówienia, poprawki etc. Być może tak nie jest, ale za późno żeby to zmieniać.
Opowiadanie miało być głownie formą poprawienia warsztatu. Popracuję nad tym co mi wytknęłaś i ruszam dalej :)
Z tym wyjazdem integracyjnym głównie chodziło mi to to, że wygląda jakby był zorganizowany tylko po to, by Jagoda i Ernest wreszcie się dogadali - może źle się wyraziłam w ocenie.
UsuńNatomiast co do opowiadania - jako komedia romantyczna, lekka i przyjemna historyjka sprawdza się świetnie i bardzo mi się podoba, tylko te dramaty i trudne dzieciństwa tak ni przypiął ni wypiął w tym kontekście, w efekcie wyszło takie nie wiadomo co z tej opowieści - za dużo grzybów w barszczu.
Broz-Tito
Kiedy nowa ocenka?
OdpowiedzUsuń