środa, 3 sierpnia 2016

0102. her-infinity.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: Phasmathos
Przedwieczna: Gayaruthiel



Prolog


Ludzie powiadają, że sny są odzwierciedleniem naszych myśli i najgłębszych pragnień. Inni twierdzą, że to wróżby o nadchodzącej przyszłości. Ciężko było zgodzić się z którąkolwiek z teorii, więc po części wierzyłam w obie. – Dlaczego wierzyć w coś, z czym się nie zgadzasz?


Przez chwilę myślałam, że to jakaś fikcyjna kraina, lecz obraz zaczął się uwyraźniaćNie ma takiego słowa.


Tuż pod moim nosem leżała mapa średniowiecznej Francji. – Po czym nasza amerykańska, piętnastoletnia bohaterka to poznała? No i dlaczego w 1632 roku patrzy na starą mapę?


Każdej nocy odczuwałam to, co ona, piękna nieznajoma. Dzieliłam jej obawy, miłość i gniew, za a dnia przed oczami stawał mi wizerunek wysokiej, ciemnowłosej wojowniczki o zaciekłym spojrzeniu. Kim była? Dlaczego wciąż mi się pojawiała? – To „pojawiała mi się” nie brzmi zbyt zgrabnie.


— Zmienił numer — odparłam najspokojniej jak potrafiłam i sięgnęłam po szczotkę do włosów. // Cudownie — skwitowała i oparła się o brzeg łóżka, nie zamierzając zostawić mnie choć na chwilę samą. — On chyba myśli, że wywinie się od odpowiedzialności. Dzieci to chciał płodzić, ale płacić nie ma komu. // — Mamo, proszę — szepnęłam błagalnym tonem. Czasem zachowywała się jak rozwydrzona nastolatka. – Bo domaga się alimentów? Znaczy, nie popieram żalenia się dziecku na te kwestie, ale nie użyłabym tu słowa „rozwydrzona”.


— Będzie dobrze. — Odłożyłam szczotkę na biurko i delikatnie ją przytuliłam. – Szczotkę?


Kobieta na chwilę odwzajemniła mój uścisk, lecz po chwili wrócił jej destrukcyjny nastrój. // — Nie zamierzam tak tego zostawić — warknęła i w końcu wyszła z mojego pokoju.  – Walka o swoje prawa nie jest chyba destrukcyjna?


Podczas lekcji byłam nad wyraz skupiona. Wprawdzie omawialiśmy wojnę secesyjną, ja jednak uwielbiałam historię. Nauczycielka prowadziła zajęcia w ciekawy sposób, więc chłonęłam każde jej słowo. – Jakie to wygodne :P. No, ale niech będzie, przy tym trybie prowadzenia opowieści, czytanie o ignorantce, która wszystkiemu się dziwi, byłoby dość męczące.


Rozdział 1


Nacisnęłyśmy na posrebrzaną klamkę i oczom ukazała się przestronna sypialnia. Po prawo, przy ścianie, stało wielkie łoże z baldachimem. – Po prawej stronie albo na prawo.


Mężczyzna pociągnął nas w kierunku łóżka i błyskawicznie na nie rzucił. Nie przeszkadzało nam to. Lubiłyśmy, kiedy tak robił, a on uwielbiał dominować. Jednym, płynnym ruchem zdarł z nas górną warstwę sukni, a następnie gorset. – Spójrz na modę damską w siedemnastym wieku, a potem wyobraź sobie ściąganie kiecy jednym ruchem. 


Nie wiem, czy te wszystkie szczegóły w scenie miłosnej są potrzebne – poziomem detali zdecydowanie odstaje od pozostałych scen.


Co ja powinnam sobie myśleć? Że stworzyłam chłopaka, z którym spędzałam upojne noce? Przecież nie miałam żadnych zaburzeń mentalnych! – A skąd wiesz? Zresztą, erotyczne sny to faktycznie straszne zaburzenie.


Kobieta kontynuowała temat o wojnie secesyjnej, a mówiła to z taką pasją i oddaniem, że błyskawicznie uległam jej słowom i dzięki wyobraźni, przeniosłam w przeszłość. Zauroczona własnymi zdolnościami imaginacji, nie usłyszałam dzwonka oznajmującego przerwę. – Ten samozachwyt jest trochę niezręczny.


Byłyśmy ubrane w jasny, dopasowany strój. Na tyle luźny, by móc swobodnie uciekać i... walczyć. Przy prawym udzie wisiał miecz w czarnej pochwie, odrobinę przypominający samurajską katanę. Tuż pod materiałem w okolicach łydek miałyśmy przymocowane dwa sztylety. – Masamune Date wysłał 180-osobową misję dyplomatyczną do Rzymu w roku 1613, rozumiem, że bohaterka, bądź jej sprzymierzeńcy, skroili biednych wysłanników z broni białej?


Trafiłyśmy idealnie w serce, gdyż po chwili bestia padła nieruchoma. Wydała z siebie ostatnie westchnięcie przypominające zaskomlenie i umarła. – „Westchnięcie przypominające zaskomlenie” nie brzmi dobrze.


Czy jakikolwiek demon byłby w stanie zachować się jak Dagon? On z pewnością był inny. Mroczny i przerażający, ale interesujący. Gdybyśmy były na jego miejscu, na pewno pozwoliłybyśmy mu zginąć. Ta myśl przyprawiła nas o poczucie wstydu. I kto tu był potworem? – Bardzo dziwne wnioskowanie u kogoś, kto całe życie był wychowywany w chrześcijańskiej wierze i walczył ze złem. W tamtych czasach taka myśl nie miała szansy się pojawić. Nawet biorąc poprawkę na to, że to tylko paranormalne opowiadanie, to bohaterka zadaje sobie takie pytanie stanowczo zbyt szybko i pod wpływem impulsu niewiadomego pochodzenia – przecież Dagon nigdy nie zaprzeczył, że demony mordują ludzi. A do tego jego atrakcyjność powinna w bohaterce wzbudzić sporą nieufność – wtedy Złe było kojarzone głównie z chucią i kuszeniem.


Rozdział 2


Coś zakuło mnie w żołądku. – Zakłuło, notorycznie powtarzasz to wyrażenie i to z błędem.


Siedzieliśmy w barze z koktajlami, a Marsy czuła się przy nich jak ryba w wodzie. Razem żartowali, pokazywali sobie najnowsze zdjęcia na Instagramie i z pogardą w głosie obgadywali przechodniów zza szyby. Na ich tle wychodziłam raczej słabo. Pochodziłam z rozbitej rodziny, nie miałam drogiego telefonu czy też chłopaka, ale nie chciałabym być taka jak oni. Ich życie było puste. Tak przynajmniej się pocieszałam. – Special snowflake, jest taka inna, taka hipsterska, taka lepsza.


— Emma, jest zmęczona — wycedziła Marsy, szukając jakiejś wymówki na moje jakże haniebne zachowanie. // — Wybaczcie, że nie jestem zabawna — powiedziałam, wzruszając ramionami. // — Mówiłam, żebyś nie zabierała ze sobą tego kujona — warknęła Kate najwyraźniej oburzona moimi słowami. Marsy już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale jej przerwałam. // — Księżniczka poczuła się urażona? To lepiej leć dokleić sobie kilka tipsów, to na pewno poprawi ci humor — syknęłam w poirytowaniu. Lubiłam się uczyć, ale bez przesady. Nie byłam kujonem. – Kolejne nudne klisze, klub popularnych zepsutych dzieciaków ze szkoły kontra szara myszka, która jest inna, więc lepsza. Strasznie to zgrane.


— A ty? Leć za swoim stadem — syknęłam, kiedy tamta trójka opuściła bar. Chłopak jedynie rozsiadł się wygodniej na krześle i uśmiechnął od ucha do ucha. // — Nieźle jej dogadałaś – No nie wiem, nie zauważyłam.


Nim się zorientowałam, gdzie zmierzaliśmy, znaleźliśmy się na plaży. – Nie wiem, jak można znaleźć się na plaży znienacka.


Ich miny mówiły, że mieli do mnie jakiś problem – Ze mną.


Rozdział 3


— W jadalni na parterze zastawiono stół do śniadania. Jeśli masz ochotę, możesz do mnie dołączyć — mruknął, ignorując poprzednie pytania, i nawet na nas nie patrząc, ruszył w stronę – jak przypuszczałyśmy – schodów. Przez jakiś czas stałyśmy niczym zaklęte, patrząc na oddalające się plecy Dagona. Kiedy czar prysł, zacisnęłyśmy pięści ze złości, przeklinając szeptem tego obrzydliwego demona. – Bo? Zaoferował śniadanie? Drań.


Na środku stołu leżało kilka potraw podanych na srebrnych tacach. Nasz żołądek ponownie dał o sobie znać, więc nałożyłyśmy na talerz dwie kromki chleba, nieco ricotty i kilka herbatników. – Herbatniki do chleba? Ricotta? Po co ściągać włoski ser do Paryża, mało mają własnych? Mocno ekstrawaganckie to śniadanie.


Ile liczysz sobie wiosen, Pandoro? - zapytał przyjaźniejszym tonem. // — Dwadzieścia pięć — odparłyśmy bez zastanowienia, nie podnosząc wzroku. Dagon mruknął coś do siebie pod nosem. //  Jesteś taka młoda – Jaka młoda, powinna już mieć męża i dziatki, w tym wieku i czasach była już poważną kobietą. Chodzi ci o to, że dla demona jest młoda, jak na obrończynię? Jeśli tak, dookreśliłabym to.


Dwukrotnie próbowałyśmy zabić Dagona, zniszczyłyśmy mu jadalnię, a do tego chciałyśmy odejść bez słowa. Nie byłyśmy takie... Nie zachowywałyśmy się jak barbarzyńcy. Mimo tych przekonań, nasze czyny świadczyły o czymś przeciwnym. Jak jutro spojrzymy na siebie w lustro? Dagon był demonem, ale różnił się od innych. Który z nich uratowałby życie Obrońcy Świtu? Co za szkoda, że nie urodził się po właściwej stronie... Te słowa przyprawił nas o mdłości. A która strona była właściwa? Może to my urodziłyśmy się nie po tej, co trzeba... – Te przemyślenia naprawdę są nie na miejscu. Bohaterka nie ma podstaw, żeby dojść do takich wniosków, a już na pewno nie w tym tempie.


— Zawsze zabijam — odparłyśmy chłodnym tonem, wstydząc się unieść głowę. Dagon spojrzał na nas nieprzeniknionym wzrokiem. Na chwilę spiął mięśnie ramion, a potem głośno westchnął i machnął od niechcenia ręką. // — Przed kamienicą stoi dorożka, a w niej mój woźnica czekający na sygnał. Powiedz mu, żeby zawiózł cię do domu – mruknął, odwracając od nas oczy. Znów spoglądał na pożółkłe kartki leżące na biurku. // — Skąd mam wiedzieć, jak daleko mnie wywiozłeś? — zapytałyśmy oburzonym tonem. — Mogę być nawet pięćdziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania! – Też se problem znalazła, jeszcze niech tupnie nóżką, mimo że dopiero co poważnie martwiła się o swoje życie. A tu nagle dla jaśniepańskiego tyłka dłuższa podróż karetą jest czymś nie do zniesienia?


Tym razem nie miałyśmy problemu z naciśnięciem za klamkę. – Naciśnięciem klamki albo pociągnięciem za klamkę.


Niemal po chwili uderzyło w nas jaśniejsze niż zwykle światło słoneczne. – Co to znaczy „niemal po chwili”?


Nie zdążyłyśmy dostatecznie przystosować oczu do tego widoku. Mimo to szybko odszukałyśmy ową dorożkę – Jaka ta bohaterka dzielna! Nie no, naprawdę, mrużenie oczu po przejściu do jaśniejszego pomieszczenia nie jest jakąś trudnością nie do pokonania.


odszukałyśmy ową dorożkę, w którą zaprzężono dwa kare ogiery i jakby to była najzwyklejsza czynność na świecie, bez obaw weszłyśmy do środka. – Mam wrażenie, że w opisywanych przez ciebie czasach wsiadanie do powozu czy karety (dorożki pojawiły się dopiero w połowie XIX wieku, a karetą powoził stangret, a nie woźnica) faktycznie było czynnością raczej zwykłą.


Nawet woźnica ubrany był niczym majętny kupiec. – To jest strasznie głupie, jak kominiarz przebrany za piekarza. Jeśli chcesz podkreślić splendor, to daj stangretowi bogato zdobioną liberię, a nie przebieraj go za kogoś, kim nie jest.


Ku naszemu zdziwieniu, w sypialni zastałyśmy dwie czarnoskóre służące, które przygotowywały suknię, biżuterię i kosmetyki. Dopiero wtedy przypomniałyśmy sobie o przycięciu u pani Bellefleur, na które wraz z matką zostałyśmy zaproszone. Syknęłyśmy pod nosem wiązankę przekleństw, po czym pozwoliłyśmy, by służące dokładnie umyły nam ciało w zawczasu przygotowanej kąpieli. – Hm, dziewczyna spędziła co najmniej jedną noc cholera wie gdzie, po czym wróciła do domu tak, by zdążyć na przyjęcie – okej, ale skąd służące wiedziały, kiedy panienka pojawi się w domu? Zagrzały wodę tak na wszelki wypadek? Telepatycznie odgadły, że ona zaraz wróci i będzie jej potrzebować?


Rozdział 4


Najpierw narzucono na nas błękitną suknię spodnią wykonaną z jedwabnej tkaniny, a następnie wierzchnią – czarną suknię z długimi rękawami sięgającymi nadgarstków, które obszyto nićmi w odcieniu złota. Gdy miałyśmy nadzieję, że to koniec, do sypialni weszła trzecia służąca, niosąc na srebrnej tacy różne grzebienie oraz szczotki. – Po pierwsze: laboga, laboga, dwie kiece, taki okropny wysiłek. Po drugie, nie wiem, skąd w niej te nadzieje, przecież nie idzie pierwszy raz w życiu na przyjęcie. Po trzecie: ahahahaha. Spójrz na ilustrację i zadumaj się nad ówczesną modą, a potem spójrz na swój opis stroju. 


Próbowałyśmy ukrywać oniemienie i zdumienie, ale zamiast tego ze szczegółowością przeczesywałyśmy wzrokiem każdy element pięknej sali; ubiór gości, potrawy, dekoracje. – „Ale” sugeruje, że druga część zdania przeczy pierwszej, ale tu tego brakuje.
Nie kombinuj, „szczegółowo przeczesywałyśmy” w zupełności wystarczy.


— Ile masz lat, dziecko? — zapytała, a ostatnie słowo wywołało u nas ciarki. // — Dwadzieścia pięć — odparłyśmy najbardziej przyjaznym tonem, na jaki nas było stać. Kobieta uniosła wysoko brwi i spojrzała kolejno na tę młodszą, a następnie starszą, jakby bezgłośnie się naśmiewała. // — I nadal nie masz męża? — Kolejne pytanie zmroziło nam krew w żyłach. Zacisnęłyśmy mocno wargi, nie chcąc powiedzieć czegoś nieprzyjemnego. Poczułyśmy, że nawet matka lekko zesztywniała. Co za patowa sytuacja. // — Ma jeszcze czas. Poza tym nadal nie znaleźliśmy dla niej odpowiedniego kandydata — odezwała się rodzicielka, nieco zbyt przepraszającym tonem. No cóż, rodzicie chcieli nam znaleźć męża czystej krwi. Kandydatów nie było zbyt wielu. Nie było ich wcale. // — Uważaj, żebyś nie została starą panną. W życiu nie ma nic przykrzejszego. – Dajesz do zrozumienia, że gospodyni należy do wyższych klas, nie zachowuje się tu jednak jak osoba dobrze wychowana; popełnia spory nietakt. Do tego Pandora nie może obawiać się zostać starą panną, bo według ówczesnych standardów już nią jest.


— A to moja siostra Celine. — Młodsza przynajmniej o dziesięć lat od pani Bellefleur kobieta skłoniła się z gracją. Jej czujne, błękitne oczy zatrzymały się na naszej twarzy, a pod nosem wykwitł naturalny uśmiech. — W zeszłym roku owdowiała — ciągnęła z perfekcyjnie wyćwiczonym smutkiem w głosie. — Biedny Felix zmarł na zapalenie płuc. Teraz Celine mieszka z nami. Nie brak nam wolnych pokoi — dodała, jakby na usprawiedliwienie. // — To wielka tragedia — przyznała matka, dostosowując się do panującej atmosfery. Pokiwałyśmy wolno głową, choć tak naprawdę nie obchodził nas żaden Felix. // — Nie byliśmy z mężem bardzo zżyci — Celine delikatnie zasugerowała, że i ona po nim nie rozpaczała. – I znów, to są słowa, które może wypowiedzieć współczesna kobieta, ale nie siedemnastowieczna francuska arystokratka – w każdym razie nie podczas witania jakichś losowych, świeżo poznanych osób. To tłumaczenie się, że ktoś z nią mieszka, bo nie brak wolnych pokoi… no kurde raczej, u arystokratów. Ktoś, kto mówi coś takiego, zachowuje się jak nowobogacki.


Gdy służba nałożyła nam na pozłacane talerze udka przepiórek oraz kilka krakersów z orzechami – W 1632 roku nie było jeszcze krakersów.


usiadłyśmy przy jednym ze stolików i wyjątkowo uważnie zaczęłyśmy jeść. Każdy najmniejszy błąd bardzo dużo by nas kosztował. – Czemu? Skoro gospodyni najwyraźniej nie przejmuje się konwenansami, ani – o ile wiemy – nie ma bezpośredniego wpływu na losy bohaterki, to o jakich konsekwencjach tu mowa?


Na pewno była dość starym i doświadczonym Obrońcą Świtu. Zawsze pozostawała opanowana, a jej osądy opierały się na wiedzy i doświadczeniu. Podziwiałyśmy ją.  – Hm, póki co opisywałaś wyłącznie lęk bohaterki przed matką, połączony z pewną niechęcią.


Gdy zniknęła nam z oczu, skończyłyśmy posiłek. Nim zdałyśmy sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znalazłyśmy, upłynęło kilka minut. Zostałyśmy same. Trwało przyjęcie, a my wciąż siedziałyśmy przy stoliku, podczas gdy inni goście rozmawiali, popijali wino i dobrze się bawili. Matka przestrzegała przed takimi momentami. Za wszelką cenę nie mogłyśmy zostać odludkami. – I znowu, bo co? Skąd ta groza i przerażenie? Wiedz, że to do obowiązków gospodarza należy, by goście nie mieli szans podpierać ścian.


Podniosłyśmy się z gracją, a kelner sprzątnął brudny talerz. – Kelner? W tych czasach to raczej jednak służba.


Kilka stolików dalej dostrzegłyśmy samotną Celine, która popijała wino i spoglądała na gości z serdecznym uśmiechem. Westchnęłyśmy z ulgą i ruszyłyśmy w jej kierunku.  (...) A teraz przepraszam, obiecałam siostrze, że spróbuję pozabawiać rozmową przynajmniej połowę gości. — Puściła nam perskie oko i odeszła, delikatnie się uśmiechając. Wspaniale, znów zostałyśmy same. – Celine popełnia gruby nietakt, porzucając Pandorę tak szybko i pod takim pretekstem – przecież ta też jest gościem, z którym trzeba porozmawiać. Zwłaszcza że do tej pory Celine siedziała w samotności i nie szukała niczyjego towarzystwa. Celine zachowuje się tak, jakby Pandora była trędowatą wywłoką.


Pary powoli zaczęły ustawiać się na środku sali i gdy już miałyśmy pewność, że nikomu nie zagradzałyśmy przejścia, ktoś pochwycił nas za rękę. Pociągnięte w kierunku innych gości, ledwo zdawałyśmy sobie sprawę, co zaraz nastąpi. Umiałyśmy tańczyć, ale miałyśmy nadzieję, że trzymając się na uboczu, nie zostaniemy do tego zmuszone. – Co to za barbarzyństwo? Wypadałoby się co najmniej przywitać, ukłonić, poprosić o pozwolenie – tego typu przyjęcia były zwykle mocno sformalizowane.


— Twoja matka spotyka się tu dziś ze swoim rzekomym informatorem — wyjaśnił. Zupełnie nie przejmował się tym, że zdradził nam taką informację. Najwyraźniej nie obawiał się, co możemy zrobić z tą wiedzą. – Eee, a co niby miała zrobić, szantażować matkę, którą podobno podziwia?


— W takim razie, gdzie ona jest? — zapytałyśmy podniesionym głosem. – Jeśli jej coś zrobiłeś… – Zwracając tym samym na siebie uwagę całego zaproszonego na bal towarzystwa.


— Posłuchaj — dodał o wiele spokojniej. — Nie miałem zamiaru was skrzywdzić. Chciałem po prostu sprawdzić, czy rozmowa się odbyła, a Obrońcy Świtu nie odkryją miejsca, w którym produkujemy broń.  – Aha, aha, i dlatego informuję o tym jedną z ich przedstawicieli, cóż z tego, że durną jak but. Toć przecież z tej głupoty może komuś coś chlapnąć, Dagonowi chyba faktycznie się pieruńsko nudzi.


Siłą wyrwana z ciała Pandory ujrzałam ciemność i ostatni raz zatęskniłam za widokiem pięknego przyjęcia, szykownych ubrań i Dagona. – Przecież bohaterka dopiero co jeszcze nie znosiła przyjęć...


Rozdział 5


— Nienawidziła go, a jednak pokochała… — westchnęłam pod nosem, mieszając poranną kawę. Jak te uczucia mogły się ze sobą łączyć? – To norma w opkach. ;)


Zacisnęłam zęby ze złości i spojrzałam na zegarek w telefonie. Jeszcze pięć minut, pięć minut, powtarzałam w głowie jak mantrę. (...) Mój strach spotęgował niespodziewany dźwięk dzwonka oznajmiający przerwę. – Niespodziewany, mimo że wyraźnie na niego czekała?


drzwi, które jeden z moich kolegów zamknął kilka sekund wcześniej, otworzyły się z furorą – Z czym?


Marsy była moją przyjaciółką, Kate, Tyler i Sean okazali się być całkiem mili i zabawni. – Taaa, świetnie to było widać w tej kawiarnianej scenie.


Wydedukowałam, że nie będziemy jedynymi gośćmi na imprezie. Na samą myśl o innych ludziach poczułam nieprzyjemne ciarki. Marsy była moją przyjaciółką, Kate, Tyler i Sean okazali się być całkiem mili i zabawni. Nigdy nie byłam na żadnej imprezie, więc wizja dzisiejszego wieczoru wywoływała we mnie strach. Mimo to zagryzłam zęby i obiecawszy sobie, że dam radę, wyszłam z autobusu. – A dopiero co zachwycała się balem, na którym też było pełno obcych ludzi.


Całkiem dobrze. Dostałam z doświadczenia z chemii C – Dlaczego tylko C, jeśli dzięki pomocy Seana ukończyła doświadczenie bez problemu?


— Idę dziś na imprezę — wypaliłam, nie wymyśliwszy niczego lepszego. Ważne, że podziałało. Kobieta uniosła głowę znad talerza i popatrzyła tak, jakby w mojej osobie ujrzała boga. – To znaczy jak, z bałwochwalczym podziwem? Bo córka idzie na imprezę? Nie pasuje mi to określenie.


Marsy chwyciła się w pasie i z zadziornym uśmieszkiem przekrzywiła głowę w bok. – Może raczej podparła się pod boki?


Dasz sobie radę — mruknęłam, trzymając kurczowo za umywalkę.  Napięłam mięśnie ramion i dokładniej przyjrzałam się oczom w lustrzanym odbiciu. Były moje, ale jakby obce. Od razu pomyślałam o Pandorze. Potrzebowałam jej. — Daj mi siłę — rzuciłam, w myślach błagając o wysłuchanie. Nikt jednak nie odpowiedział. Z głośnym westchnięciem wyszłam z łazienki i zacisnęłam pięści. Musiałam jakoś przetrwać ten wieczór. – Laboga, laboga, wysiłek taki wielki, przesiedzieć imprezę na fotelu.


Rozdział 6


Siedząc na fotelu w kącie, przyglądałam się tańczącej Marsy, wesołej i rozgadanej Kate oraz Seanowi, który całował się już chyba z drugą osobą. Czy byłam zazdrosna? Nie. Na jego widok czułam się raczej zniesmaczona. Przecież nie byliśmy parą, bym mogła mu cokolwiek zabraniać, czy robić wyrzuty. Uznałam, że to nawet lepiej. Sean najwyraźniej nie chciał ograniczać się do jednej dziewczyny. – Okej, no to skąd niesmak?


Kiedy tak spoglądałam na świetnie się bawiących znajomych, na kanapie obok mojego fotela spoczął Tyler. Rozsiadł się niczym prawdziwy pan domu, uważając, by na nie rozlać na śnieżnobiały, skórzany mebel ani kropli piwa. // — Czemu tu tak sama siedzi? — spytał – Morfując znienacka w panią Halinkę. 



Zbieram siły po dolewkę – Na dolewkę.


— A może masz ochotę na coś mocniejszego? — zaproponował. Przez chwilę się wahałam. Gdy wczoraj wypiłam za dużo wódki, dałam się ponieść emocjom i pocałowałam Seana. Tym razem postanowiłam do tego nie dopuścić i pić ostrożniej. // — Czemu nie? — odparłam i oboje podnieśliśmy się z miejsc. – No i znowu to kręcenie, nie wiem, czy mam zwracać uwagę na to, co bohaterka myśli, czy na to, co robi.


Gdy nasze spojrzenia się zjednały, moje ciało przeszył niewidzialny piorun. – Też by mnie piorun przeszedł, gdyby oczy wyczyniały mi takie dziwne rzeczy. Zjednać.


Momentalnie przed oczami stanął mi obraz Pandory, Dagona, wystawnego balu, szykownych strojów z Mediolanu, pięknych fryzur oraz biżuterii. – Whut, skąd Mediolan nagle, skoro cały czas byliśmy w Paryżu? Jeśli chodzi ci o to, że towarzystwo pozamawiało sobie stroje z Włoch, to należałoby o tym wspomnieć wcześniej i jakoś uzasadnić.


Jedynym, co po nim zostało, to myśli. – Jedyne, co po nim zostało to myśli. Albo: jedynym, co po nim zostało, były myśli.


Parsknęłam pod nosem, przyglądając się zasypiającej Marsy. Odgarnęłam jej z czoła włosy i przykryłam wiszącym na oparciu mojego fotela kocem. (...) Ostatecznie okazało się, że nie pozostało żadnego wolnego miejsca oprócz mojego nowego przyjaciela – fotela w kącie. Zrezygnowana wróciłam do salonu, by odszukać choć skrawek koca. Spojrzałam na śpiącą Marsy szatańskim wzrokiem, chwytając za jej koc. Tym razem będę złą przyjaciółką. – Co za kobieta, co chwila zmienia zdanie.


Studiowanie tak daleko od domu na pewno musiało być trudne i kłopotliwe. Na chwilę obecną, nie poradziłabym sobie, nie czułam się na tyle odpowiedzialna osobą. – Czemu? Przecież nic jej tu nie trzyma, nie ma ani dobrych relacji z matką, ani zawiązanych wartościowych przyjaźni.


spojrzał na mnie szatańskim wzrokiem – Nadużywasz tego wyrażenia.



Ustalmy jedną, bardzo ważną rzecz: 1632 rok to nie jest średniowiecze.
Chyba najbardziej irytujące jest to, że lubisz sobie co jakiś czas pozaprzeczać. Styl ma swoje dziwaczne momenty, ale nie jest to nic, czego nie dałoby się skorygować. Sam pomysł na fabułę bardzo mi się podoba, a tych sześć rozdziałów czytało mi się przyjemnie, choć za ciekawsze uważam te rozgrywające się w siedemnastowiecznej Francji. Niestety co chwila potykasz się o realia epoki, widać, że nie bardzo wiesz, jak wyglądało wtedy codzienne życie, co ludzie jedli, jak się do siebie zwracali, jakie panowały zwyczaje. No, ale przynajmniej coś się dzieje, czego niestety nie można powiedzieć o fragmentach dotyczących Emmy – póki co serwujesz tylko typowe highschool romance, które zwyczajnie nuży.
Kolejna wada to nieporadność w ustawianiu pionków na właściwych miejscach: potrzebujesz, by dla rozwoju akcji Pandora darzyła Dagona sympatią, więc dziewczyna zaczyna kwestionować ni stąd ni zowąd ideę mordowania demonów. Potrzebujesz, by Emma nie żyła w próżni i obracała się wśród jakichś ludzi, więc dajesz jej Marcy, która jest idealnie wyprana z charakteru, a przy tym upokarza naszą protagonistkę, która mimo tego uważa ją za swoją przyjaciółkę – to się nie broni.
Świat przedstawiony jest bardzo słabo zarysowany – nie wiem niemal nic o mieście, w jakim żyje Emma, jej domu, szkole, dzielnicy.
Mimo tych wszystkich wad, opowiadanie jest zaskakująco „czytable”, stąd też ostatecznie dostaniesz cztery, a nie trzy, wolałabym jednak nie przewracać co chwilę oczyma podczas lektury.
Jeśli szukasz inspiracji, polecam twojej uwadze książkę Małgosia contra Małgosia, bo akcja toczy się w zbliżonych czasach, choć w Polsce a nie we Francji i bohaterowie mają dużo niższy status społeczny (a potem, z rozpędu, możesz jeszcze rzucić okiem na Godzinę pąsowej róży).


Cztery na szynach, bo czeka cię mnóstwo poprawek, ale moim zdaniem warto brnąć w ten projekt. Trzymam kciuki, żebyś się nie zniechęciła i zdołała go ukończyć.


10 komentarzy:

  1. „Nim się zorientowałam, gdzie zmierzaliśmy, znaleźliśmy się na plaży. – Nie wiem, jak można znaleźć się na plaży znienacka”
    Ja raz sie znalazłam na plazy znienacka, ale to było jak spadłam z wydmy, wiec nie wiem, czy się liczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosłam wrażenie, że bohaterka znajduje się w dobrze sobie znanym mieście, więc powinna się orientować w jakim kierunku zdąża :P

      Usuń
    2. Chyba "podąża", nie "zdąża".

      Usuń
    3. Yyy, niby czemu.
      http://sjp.pwn.pl/sjp/zdazac-I;2545151.html

      Usuń
  2. Dzień dobry, dzień dobry, konkurencja również się wita :)
    Muszę powiedzieć, że bardzo trafnie nazwałaś rzeczy, które też rzuciły mi się w oczy. Dobrze się czyta tę ocenę, będę musiała trochę bardziej postudiować Twoje prace ;)
    Godzina pąsowej róży <3

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Też bardzo lubię tę książkę :) Studiowanie będzie wzajemne, mam nadzieję, że kiedyś nam się jeszcze jakieś opowiadanie pokryje!

      Usuń
  3. Heej, przede wszystkim ślicznie dziękuję za ocenę. Najpierw muszę przeprosić za niektóre błędy (pojawiły się również w ocenie Hiroki), których ofc nie zdążyłam jeszcze poprawić (licencjat :<<). Chcę natomiast obronić mój reaserch o XVII stroju - stąd czerpałam informacje http://historia.org.pl/2011/06/20/moda-dworska-w-okresie-panowania-ludwika-xiv-1643-1715/. Staram się ze wszystkich sił sprawdzać to, co piszę. Z tą dorożką i kelnerem trochę pojechałam, to fakt. Nie byłam pewna, jakiego określenia użyć, a tu mi podsunęłaś "służba", głupia ja ;_;.
    Muszę tez przyznać bez bicia (zapewne to bardzo dobrze widać), że nudzi mnie pisanie o Emmie, o wiele bardziej wolę skupić się na jej snach dotyczących Pandory, ale jakoś muszę przez to przebrnąć, żeby przejść do kolejnego etapu. Tak, tak, te romanse z Seanem to zapychasz, ale nie uważam, żeby Marsy była wyprana z charakteru. Moim zdaniem jest dwulicowa i nieco pusta, plus zachowuje się jak typowa nastolatka (podrywanie itd.).
    Z tym "średniowieczem", wiem kolejna gafa, również idzie do poprawki. Btw. Poważnie uważasz, że Pandora jest głupia? Może zbyt ufna, ale głupia? No nie wiem...
    W każdym razie jeszcze raz wielkie dzięki za poświęcony czas, a kiedy ja trochę ogarnę swój, popoprawiam błędy :).
    PS. Gdzie te Wasze słynne gify? :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!

      Co do kiecy, bardzo się cieszę, że starasz się sprawdzać fakty, ale widzisz, ta strona założyła, nie wiem w sumie czemu, że czytelnicy już wiedzą wszystko o ubraniach historycznych jako takich i przyszli po szczegóły dotyczące konkretnej epoki. Chodzi mi o to, że to nie jest tak, że zakładało się dwie sztuki odzieży i już - pod nie wchodziła cała sterta bielizny, której w opisie zabrakło. Rzuć okiem na ten opis: http://www.strojezpasja.pl/2013/09/stroj-damski-wedlug-mody-holenderskiej-z-poczatku-xvii-wieku/

      Owszem, Marsy jest mało sympatyczna, więc nie bardzo rozumiem, czemu Emma się z nią trzyma, co nią powoduje?

      Nie uważam Pandory za jakąś wyjątkowo głupią, raczej za - w kontekscie epoki - niewychowaną barbarzynkę :P. Jest strasznie narwana (to, jak się miota po posiadłości Dagona), ale póki co jakichś rażących kretynizmów nie zaprezentowała. To już raczej Dagon, postanawiając podzielić się z nią ważnymi informacjami, zachowuje się jak dureń, ale domyślam się, że jest tak koszmarnie znudzony, że już woli, żeby działo się źle, niż żeby nie działo się nic. Some men just like to see the world burn, te sprawy.

      Gifów nie ma, bo poza uporczywym nazywaniem 1632 roku średniowieczem, nie było czegoś AŻ TAK durnowatego ;)

      Usuń
    2. Okey, w takim razie przestudiuję stronę o stroju, którą wymieniłaś :). To fakt, Dagon celowo zdradził swoje plany, trochę z nudów, a trochę, żeby wywołać "gównoburzę" i sprawdzić, co zrobi Pandora.
      Prawda, Marsy jest wredna, ale Emma nie zadawała się z nikim innym (taka trochę przyjaźń bez wyjścia) i jak sama wspominała, to raczej nie będzie przyjaźń na całe życie.

      Usuń
    3. Generalnie umieszczanie akcji w przeszłości jest cholernie trudnym wyzwaniem. Trzeba zwrócić uwagę na masę rzeczy, nie tylko na ubiór, mowę, miejsce akcji, transport czy politykę, ale też ogólnie pojętą kulturę (obyczaje, poglądy, normy społeczne, wierzenia, sposób myślenia, zachowania). I jeszcze wyszukaj do tego odpowiednie źródła :) To co najmniej kilka dni, jeśli nie tygodni, poświęconych na sam risercz. Mnie do kilkunastostronicowego opka zajęło to bite 3 dni, a i tak się wyłożyłam na broni - głównym elemencie akcji - bo kiedyś rewolwerem nazywano pistolety ^^ No i jak Phoe przeczytała o rewolwerze, to doszła do wniosku, że to okej opisywać ekperyment z rewolwerem, który z rewolwerem nie byłby możliwy xD Potem odkręcić się nie dało, bo w tamtym czasie nie wynaleziono jeszcze pistoletów xD Ot, nauczka, by sprawdzać po trzy razy dokładnie źródła :D

      Usuń