Co
prawda możemy żonglować kolejką w sposób dowolny, uprzedzam jednak,
MlodaLarwo, że ocena twojego bloga również „się pisze” i na chwilę
obecną ma niemal 30 stron.
Miejscówka przyzywającego: Ciasto francuskie
Przedwieczne: Gayaruthiel&;Leleth
Szablon
jest estetyczny i przejrzysty, ale font pozostawia trochę do życzenia.
Na moim monitorze ma naprawdę mały rozmiar; poza tym czytałoby się
lepiej, gdyby kontrast między pastelowymi kolorami tła i tekstu byłby
większy. Nie rozumiem też, dlaczego niektóre podstrony mają tytuły w
języku polskim, a niektóre w angielskim. Ponadto opowiadaniu
zdecydowanie przydałby się spis treści, bez niego poruszanie się po
opowiadaniu jest koszmarnie męczące, a będzie jeszcze gorzej, kiedy
przybędzie rozdziałów.
Bohaterowie
Zacznę
od tego, że tworzenie takiej zakładki to pomysł chybiony z definicji.
Czytelnik powinien poznać bohaterów poprzez tekst właściwy opowiadania.
Poza tym bardzo łatwo zdradzić czytelnikowi więcej, niż powinien
wiedzieć, przystępując do lektury.
musi spełnić jej powierzoną przez niego misję – Szyk. Powierzoną jej. Zresztą jej jest tu w ogóle zbędne, jest to oczywiste.
lekko kręcone, blond włosy – Przecinek jest zbędny.
Jej usta są koloru jasnej brzoskwini – Czyli żółte, tak?
kobietą interesów, a także surową bizneswoman – A kobieta interesów różni się od bizneswoman tym, że…?
za razem – Pisownia łączna.
Ma kruczoczarne, krótko przystrzyżone włosy, brzoskwiniowe usta – Mechate takie?
Prolog
Dlaczego taki pośpiech? – Skąd ten pośpiech?
Mijała przeogromny salon w stylu prowansalskim, salę kongresową ojca, aż w końcu dotarła. – Dokąd?
Przed nią wyrosły ogromne, mosiężne drzwi koloru miedzianego. – Zobacz, tak wygląda mosiądz: http://www.loko.pl/img/mosiadz.jpg a tak miedź: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f0/NatCopper.jpg/240px-NatCopper.jpg Mają kompletnie odmienne barwy, zwłaszcza jeśli miedź pokryje się patyną, bo wtedy wygląda tak: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8b/Hancoin1large.jpg/200px-Hancoin1large.jpg
Dziewczyna była w lekkim zakłopotaniu. – Dziewczyna była lekko zakłopotana.
- Usiądź - odezwał się głos z końca pomieszczenia - córko moja!
– Uhm, znasz kogoś, kto mówi tak do swojego dziecka na serio?
(Zakładam, że w takiej sytuacji i towarzystwie prezydent nie będzie
żartował)
jak Cię kocham – Zaimków osobowych nie piszemy dużą literą, chyba że to bezpośredni zwrot grzecznościowy do adresata.
Za kilka godzin masz samolot, do Nowego Jorku – Zbędny przecinek.
mężyczna – Mężczyzna.
udał się w kierunku prezentacji po czym zaczął – Przecinek po prezentacji, w tym zdaniu są dwa czasowniki.
ogromną pulę pieniędzy jaką przeznaczyć – Przecinek po pieniędzy.
-
Joe Larrs, niebezpieczny, groźny gangster. Planuje on atak na bank.
Wiemy to, bo mamy wtyczki w jego środowisku. W tym banku... nasz kraj
trzyma ogromną pulę pieniędzy jaką przeznaczyć mamy na "operację 404".
Bez nich to byłby koniec. // - A ja... jaki mam w tym udział? Co mam
robić? // - Powstrzymasz go… – Dlaczego, na litość boga Luga, nie przeniosą gdzieś tych pieniędzy, nie wzmocnią ochrony, tylko stosują superbłyskotliwy plan „wyślemy
gangsterowi rozpoznawalną osobę bez żadnego przeszkolenia i specjalnych
umiejętności, aby odwiodła go od tego zuego planu”? Boru, to tak
niesamowicie-niesamowicie rozkosznie kretyńskie.
Serce Est jakby stanęło. Przestała oddychać. – I umarła. *ma złudną nadzieję*
Jej
bezwładne ciało upadło na podłogę. Cameron wziął ją na ręce i zaniósł
do pokoju. W tym czasie prezydent dodał: // - Miejmy nadzieję, że nas
nie zawiedzie…
– O lol. Jak już przestałam się śmiać i wytarłam biurko, powiedz mi,
skąd pomysł użycia do tego córki prezydenta, a nie wyszkolonej
komandoski? Zwłaszcza, że omdlenie świadczy o fatalnym doborze
kandydatki na powstrzymywanie kogokolwiek przed czymkolwiek.
A tak wyobrażam sobie reakcję prezydenta i wszystkich poza Cameronem:
Cameron położył jej ciało na łóżku. – Rozumiem z tego, że nie przeżyła omdlenia?
Cameron położył jej ciało na łóżku. Znali się od dzieciństwa. – Już w dzieciństwie prowadził długie rozmowy z ramą i bawił się z baldachimem.
jednak teraz, pojawiło się miedzy nimi jakieś uczucie – Po co ten, przecinek?
wiedzieli, że coś do Siebie czują. – A ta duża litera tu skąd? W linkach masz linki do Bety, chcesz powiedzieć, że ktoś ci to sprawdzał i przepuścił takie babole?
przyniosłem Cię tu Est - Poza tym nieszczęsnym Cię – wołacz albo mianownik w funkcji wołacza wydzielamy przecinkami, więc powinien być przed Est.
kruczo czarne – Razem. Określanie kogoś za pomocą koloru włosów jest pretensjonalne i świadczy o kiepskim warsztacie.
odparł
z uśmiechem Cameron. Chłopak był dość wysoki. Miał kruczo czarne włosy,
brązowe oczy, brzoskwioniowe usta. Był bardzo opalony i przystojny.
Esther usiadła na skraju łóżka.
– Jennifer miała szesnaście lat i zeszła na śniadanie. Kaloryfer w jej
pokoju nie działał. Mniej więcej taki sam ciąg przyczynowo-skutkowy.
Notorycznie piszesz w swoim sąsiedztwie zdania, które nie są ze sobą
powiązane.
-
Co...gdzie ja... - mamrotała pod nosem Esther (...) // - Podaj mi wodę,
jak możesz... - odparła zachrypniętym głosem dziewczyna // - Proszę -
Cameron podał jej szkłankę zimnej wody – Pogubiłaś kropki na końcu zdań.
Wejdź Anastazjo. – Przecinek.
Pan prezydent prosi byś zaczęła się pakować – Przecinek po prosi.
Za 3 godziny lot. – Liczby w opowiadaniu zapisujemy słownie.
- Pomyśl, że już jutro będziemy w Nowym Jorku, Cameron! // - Dyskoteki, imprezy, dzika zabawa... nie mogę się doczekać! – Yyy, a arcyważne zadanie od prezydenta?
Wkrótce jednak, ten sen miał się okazać koszmarem. – Zbędny przecinek.
Rozdzial I - "Lot"
Z
początku Esther nie była do tego wszystkiego przekonana. W stolicy
imprez i zakupów była praktycznie co dwa miesiące. Jednak widząc, jaką
radość sprawia to wszystko Cameronowi postanowiła się poświęcić.
– A kiedy ona była w wojażach, ochroniarz/przyjaciel, dłubał palcem w
nosie? Za co mu tam płacili? Poza tym, DZIEWCZYNO, NIE JEDZIESZ NA
ZAKUPY, TYLKO WAŻNĄ MISJĘ.
Podróż samolotem przebiegała bardzo spokojnie. Od tamtej pory nazywała się Kate Wood. – Ta podróż się nazywała.
W końcu spotykać będą się tylko i wyłącznie, by obgadać resztę planu. – To po cholerę leci z nią smarkaty przyjaciel, a nie wykwalifikowany pracownik służb specjalnych z odpowiednim doświadczeniem?
- To bez sensu, że mam udawać - parsknęła złośliwie. – O wiele więcej sensu miałoby zostanie zakładnikiem!
Ale ja muszę udawać, że Cię nie znam - syknęła zbulwersowana dziewczyna – Teh drama. O ile zakład, że to, że musi również udawać, że nie zna ojczulka, nie budzi u niej żadnych emocji?
Mogłabym zanurkować na dno oceanu, polecieć w kosmos i nie wrócić, ale nigdy, przenigdy, nie będę udawać, że Cię nie znam.
W
oczach dziewczyny pojawiły się łzy (...) Osoby pracujące nad nowym
wyglądem dziewczyny poprosiły kruczowłosego o opuszczenie pomieszczenia – Też bym się wkurzyła, gdyby ktoś niszczył kilka godzin mojej pracy, od której w dodatku zależy tak wiele.
poprosiły
kruczowłosego o opuszczenie pomieszczenia. Chwilę później samolot
przymierzał się do lądowania. (...) Cameron smacznie spał. Nawet nie
zorientował się, że samolot wylądował. – Niezły jest, zasnąć tak twardo w dziesięć minut.
I jak wyglądam? – W ciszy jaką w głowie miał chłopak, nagle odezwał się cichy, kobiecy głos - a) Cameron ma pusto w głowie; b) słyszy głosy… w głowie… Nie, to nie może być pisane na poważnie.
Minimalistyczny styl przewodzący prostotę zamieniła na klimaty rock’n'rolla. – Jak styl może cokolwiek przewodzić?
Ja muszę uporać się z nową osobą – Hm? Pojawił się ktoś nowy? Bo, jeśli o bohaterkę ma chodzić, to raczej „ze swoim nowym wcieleniem”.
Zabierz też moje bagaże. Ja muszę uporać się z nową osobą. Trochę mi zajmie przyzwyczajenie się do ciężkiego stylu. – I będzie tak cierpieć wewnętrznie, że nie da rady unieść walizki? Czy to taki bardziej uprzejmy sposób powiedzenia „psujesz mi kontemplację mojej zajebistości, nisko urodzona osobo, weź spłyń”?
- Zaraz, zaraz. Mamy jedno łóżko. // - To ja będę spać na kanapie. Co za problem? – Bo nikt nie pomyślał o tym, żeby dla dwóch osób zamówić dwa pokoje. Aha. Prezydent liczy na becikowe?
Rozdzial II - "Spotkanie"
Musisz mu się przypodobać. W końcu chcesz z nim brać udział w napadzie. Pamiętaj, o czym Ci mówiłem. –
Nie kupuję tego. Po pierwszych kilku zdaniach prezentacji laska mdleje,
potem się pakuje, później jest już w samolocie i robią jej makijaż -
niby gdzie i kiedy miała sobie przyswoić szczegóły akcji?
Dziś, godzina dwudziesta trzecia pięćdziesiąt cztery, bar. – Mamy ścisłe dane, że nie może tam przyjść o dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt trzy i siedemnastu sekundach.
Musisz mu się przypodobać. W końcu chcesz z nim brać udział w napadzie. –
HAHAHA UMARŁAM. Poważnie ktokolwiek tam sądzi, że gangster ot tak
stwierdzi, że to świetny pomysł pozwolić brać udział w starannie
planowanym napadzie jakiejś świeżo poznanej dziuni?
I jeszcze jedno - żadnych miłości i seksu. Byśmy potem nie mieli problemów. – Nie ma co, wysokie ma zdanie o jej kompetencjach.
Jakby co, nie dzwoń na ten telefon. Rozmowa może być nagrywana. Nigdy nie wiesz, czy w pokoju nie ma założonego podsłuchu. – Właśnie dlatego ze szczegółami opowiadam ci nasz plan.
- Co chciał? - zapytał ciekawski chłopak. // - Nie interesuj się - syknęła ostro Est. – Wyładowywanie własnych frustracji na otoczeniu jest niskie.
Ja
nie mogę. //- Nie chcesz. // - Nie mogę! // - Boisz się? // - Co? Ja?
Nie. No bo ja po prostu.... Po prostu... wrr! // Młoda kobieta wbiegła z
powrotem do łazienki, trzaskając drzwiami. //- No bo ja... Ja Cię
kocham i nienawidzę tego uczucia - szepnęła, spoglądając w lustro – Przypomniała mi się ta piosenka i czekam, kiedy Esther wyfroteruje sobą posadzkę.
Wrr!
Już wyobrażam sobie tego gangstera. Łysy, gruby gościu z cygarem w
ręku. Okryty skórzaną kurtką, ma na sobie jakieś stare, czarne jeansy,
wokół niego dziesięciu dobrze zbudowanych facetów w okularach ze
słuchawkami w uszach. – To nawet nikt jej nie dał zdjęcia kolesia, z którym ma się spotkać? Full profeska, nie ma co…
Gdyby tylko tatuś wiedział, jak to miejsce wygląda w środku z pewnością nie puściłby tam swojej ukochanej córeczki. – Aha. Tatuś nie ma pojęcia o świecie, został prezydentem, nie oglądając nic innego, jak tylko teletubisie.
Wszędzie wokół faceci zabawiali się z prostytutkami –
Biorąc pod uwagę strój, jaki sobie Esther wybrała na to spotkanie, nie
zdziwię się, jeśli ktoś ją weźmie za luksusową pannę lekkich obyczajów.
No chyba, że o to chodziło, ale wtedy nie wiem, jak tata sobie wyobraża „żadnego seksu”.
Na końcu pubu stało kilkoro ludzi, a pośród nich siedział Joe. – Skąd może to wiedzieć, skoro nie wie, jak koleś wygląda?
Na końcu pubu stało kilkoro ludzi, a pośród nich siedział Joe. Est nie wyobrażała sobie takiego obrotu akcji. – A czego się spodziewała – tego, że będzie stepować? Szkółki niedzielnej?
Rozdzial III - "Interesy"
en cały Joe nie był tak – Urwało od dużej litery.
Nie
pozwalaj sobie, ja w sprawie interesów - syknęła surowym głosem Kate.
Aż sama sobie nie dowierzała, iż tak świetnie wczuła się w rolę. – Ale w jaką rolę, eskorty?
Wpatrywała się w niego, co chwila spoglądając nerwowo na zegarek. – I wcale nie budziło to żadnych podejrzeń i pytań.
- Co panią skłoniło, by przyłączyć się do napadu? – Kultywowanie najlepszej tradycji amerykańskich seriali i omawianie tajemnic w miejscach publicznych zawsze wporzo.
-
Hm. Jesteś kochasiu za słaby. Operuję sporą ilością dobrej jakości
broni, mam wtyczki w wielu miejscach oraz na swoim koncie kilka takich
akcji. – O lol. I jak ta omdlewająca lelyja chce pokazać te domniemane umiejętności? A on, oczywiście, ma jej uwierzyć na słowo?
Wychowałam się pod Paryżem. // - Mamy wspólne korzenie. // - Nie bądź taki pochlebny.
– Yyy… Za każdym razem, kiedy spotykasz kogoś z tych samych stron,
uważasz, że to ci schlebia? Znasz znaczenie tego słowa w ogóle…?
Pięćdziesiąt procent zysku dla mnie.
– Że niby robią ten napad tylko we dwoje? I facet miałby zrezygnować z
połowy zysku dla bucowatej panienki, którą widzi pierwszy raz na oczy?
NA PEWNO.
Lubisz negocjować, hm? Czterdzieści. // - Czterdzieści pięć i ani procenta mniej. Inaczej zrywam umowę. – Yyy, czy laska ma jakikolwiek powód, by podejrzewać, że jest temu facetowi aż tak potrzebna do szczęścia?
To
my mamy jakąś umowę? // Est zsunęła się z krzesła. Podeszła do Larrsa,
po czym zaczęła gładzić go po policzku. Mężczyźnie bardzo się to
spodobało. Przeszywał młodą kobietę wzrokiem, zaś ta nachyliła się nad
jego uchem i odparła szeptem: // - Kotku, chcesz żeby między nami było
dobrze? Czterdzieści pięć i dam ci spokój. Wykonam robotę i znikam. – Kotku, jeśli ten facet jest groźnym gangsterem, to dawno nauczył się nie myśleć penisem.
Niestety, ale nie zastała Camerona w domu. - No przecież mieli się już nie widywać, jakim sposobem jest tym zaskoczona?
Droga
Esther! // Wiem, źle robię. Muszę na chwilę zniknąć. // Pojawię się za
niedługo i wtedy wszystko Ci wytłumaczę. // Kocham Cię, Cameron – a) NO PRZECIEŻ MIAŁO GO TAM W OGÓLE NIE BYĆ!!! b) jeśli jednak miał być, to dupa z niego, nie ochroniarz; c) żadne za niedługo http://portalwiedzy.onet.pl/141642,,,,za_niedlugo_zaniedlugo_niezadlugo_niedlugo,haslo.html.
Dziewczyna się rozpłakała. To jedyna rzecz jaką mogła zrobić. – Eee… Zaczynam podejrzewać, że bohaterka ma jakieś problemy psychiczne.
spakował swoje rzeczy i od tak opuścił ją. – Ot tak. http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=41331
Witam, słonko. Śniadanko doszło? Otwórz drzwi. // Dziewczyna energicznie pociągnęła za klamkę – Nie zastanawiając się w ogóle, kto dzwoni, oraz czy to czasem nie pułapka. Witamy kolejną rozwielitkę.
Rozdział IV - "Upojna noc"
-Dlaczego wczoraj uciekłeś? O co chodziło? // - Później ci wyjaśnię – Ochroniarz z niego jak z koziego zadka trąba.
Esther uśmiechnęła się, po czym obdarowała swojego przyjaciela romantycznym pocałunkiem. – Głupia… jędza. Najpierw mu robi nadzieję, a później jęczy, że nie może.
Wybacz, ale muszę już iść. // - Idę z tobą. // - Co?! Cameron, umawialiśmy się. – Kretyn, nie ochroniarz, skoro dla swojego maczyzmu ryzykuje powodzenie superważnej misji.
Spotkałem się wczoraj z pewnym gościem. To ochroniarz Larrsa
– W tym momencie należałoby odsunąć Camerona od misji, jako człowieka o
niejasnych intencjach – no, chyba że działał z polecenia ojczulka, żeby
chronić tę rozwielitkę przed nią samą.
Opowiedział mi, co planuje mafia. – LOL WUT WTF NIE UWIERZĘ, ŻE TO JEST PISANE NA POWAŻNIE.
Dziś, punkt dwudziesta trzydzieści – No, to faktycznie punkt.
Weź to. - Podał Est pistolet. – A czy ona w ogóle umie strzelać?
odezwał się męski głos. Dziewczyna dałaby głowę, że gdzieś go już słyszała – A rano, podczas rozmowy telefonicznej, jakoś nie miała problemów z rozpoznaniem rozmówcy…
Cała
ta akcja ze strzelaniną w barze wygląda jak test przygotowany przez
Joe, żeby sprawdzić, jak naprawdę wyglądają umiejętności Esther. Zgodnie
z oczekiwaniami, dziewczyna jest przerażona i nie wykazuje żadnej
inicjatywy. Pięćdziesiąt procent po moim trupie.
Policja śledzi mnie na każdym kroku, dlatego nie mogę poruszać się samochodem
– powiedział, po czym zabrał praktycznie obcą dziunię do swojego domu,
pokazując jej trasę. Jeżu, co za porażająca inteligencja.
Szukał dobrej okazji, by ją zagadać. Jednak jak na gangstera miał słabe teksty. –
Bo każdy szanujący się gangster kończy szkołę retoryki. Chyba, że NAWET
jak na gangstera miał słabe teksty, ale nie ma wzmianki o tym, że
musiał sobie wycierać ślinę z kącika ust.
A
może coś mocniejszego? Tequila? // - Brzmi interesująco. - Takie trunki
nie były obce córce prezydenta. Widząc jednak, że chłopak się stara,
postanowiła odpuścić i zaakceptować jego propozycję. –
Już widzę, jak w takich warunkach omawiają strategię. A ojczulek ma
interesujące podejście do wychowywania córki – zabrania jazdy motorem,
ale już alkohol jest całkiem w porządku?
Nie zwracali uwagi na to, że zawartość butelki rozlała się oraz na telefony sąsiadów, którym nie podobał się hałas. – Zastanawiam się, czy wyli jak pawiany, czy też jednak willa znajdowała się na piętrze bloku.
Byli
zatraceni w sobie. Esther zapomniała o swojej misji, o Cameronie, o
Kate Wood. Gangster wykorzystał to przystawiając się do niej. Est nie
reagowała.
– a) coś kiepsko mu podryw idzie; b) może ona po prostu znowu zemdlała?
c) i tak się kończą zapewnienia "Nie mogę udawać, że cię nie znam,
Cameron!!oneone"
Esther zdjęła koszulkę z umięśnionych ramion Larrs'a, natomiast on dotykał jej nóg, brzucha, szyi. – Faktycznie, zupełny brak reakcji. Poza tym, po wymawianych samogłoskach nie używamy apostrofu, ale to chyba pojedyncza wpadka.
Rozdział V - "Płacz"
W końcu już nie ogrzewała ją miękka kołdra. – Jej, nie ją.
Przecież w jej sypialni jest na tyle ciasno, że łóżko ledwo się mieści, a co dopiero inny mebel. – Mówimy o tym wielkim apartamencie? Czy może jakiejś innej ubogiej chatce córki prezydenta?
Nic nie pamiętała. Z pewnością to przez ilość alkoholu, jaką wczoraj wypiła – Mówiłam już, że dokonali najgorszego możliwego doboru tajnej agentki?
Miała za zadanie powstrzymać gangstera, a przespała się z nim – Hopeless.
Co my tu mamy? Jajeczka, ogóreczek, pomidorek, deska serów. Hmmm, same pyszności - mówiła przez chichot. – Ona chyba jeszcze nie wytrzeźwiała do końca, skoro zbiera jej się na chichoty w takiej sytuacji.
Zachwyciło
ją zaangażowanie kochanka oraz to, że trafił w jej gusta kulinarne.
Znowu zapomniała o misji i całym tym zamieszaniu, spowodowanym decyzją
jej ojca. – Najgorsza. Agentka. Wszechczasów. Wystarczy jej pomachać pomidorkiem przed nosem, żeby zapomniała o bożym świecie.
Dziewczyna
zerwała się z wygodnego krzesła. Niewiele brakowało, a stłukłaby
szklankę! Czym prędzej przyodziała elegancką, białą sukienkę. – Wyjętą zapewne z szafy gospodarza, mężczyzny żyjącego samotnie. Cóż, lubił wieczorami cosplayować Kapitana Szekspira.
Albo może Joe to tak naprawdę…
Porwała ze sobą torebkę tego samego koloru, po czym wybiegła z mieszkania – No pięknie, nie dość, że idiotka, to jeszcze złodziejka.
Pod apartament Joego podjechała znajoma taksówka – Przyzwana telepatycznymi mocami i nie zadająca żadnych niewygodnych pytań ani nie kablująca zupełnie niczego ojczulkowi, tak?
To wszystko wina taty... - odpowiedziała drżącym głosem kobieta
– To on mnie upił i nadział na gangsterskie przyrodzenie! Dżizas,
kolejna, która za swoje błędy obwinia wszystkich, tylko nie siebie.
Kilka minut później wrócił z powrotem, niosąc dwa białe kubki pełne kawy. – A nie masło maślane?
Więc tak. To nasze wczorajsze planowanie niezbyt wypaliło. Czy miałabyś czas dzisiaj wieczorem?
– Koleś ewidentnie wyczuł, z kim ma do czynienia, i teraz będzie się z
nią tak spotykać co wieczór, aż mu się nie znudzi. A akcja? Jaka akcja?
Przecież to rozwielitka, na pewno zapomni.
Jakiś gangster z Kalifornii chce nam zaprezentować swój towar. Przyda się do napadu. –
Joe ewidentnie leci w kulki, a ten gangster to pewnie jakiś podstawiony
kumpel. Ładnie to tak, bawić się kosztem sprytnej inaczej laski? Bo
przecież ani nie wiemy, co to za napad, ani co to za towar, ani nawet Joe
nie wie, co to za typ, a mimo to zaprasza go do swojego mieszkania. To
musi być podstęp.
Rozdział VI - "Przeddzień"
Dziewczyna starała się nie myśleć o tym, co ją ostatnim czasem spotkało. – Bo jeszcze by, nie daj Boru, doszła do jakichś wniosków.
Zastanawiał ją fakt, od kiedy to Cameron jest taki zazdrosny. –
No bo przecież tylko przespała się z innym, wielkie rzeczy. Poza tym
może on nie był zazdrosny, tylko wkurzony za tak koncertowe spapranie
akcji?
z jakimi spotykała się – się spotykała.
Posłuchaj - dzwoniłem do tego gangstera i powiedział mi, żebyśmy zaplanowali ten napad jak najszybciej. – Mam wrażenie, że o tym napadzie wiedzą już wszyscy, włącznie z bankiem.
To w sumie... kiedy będzie ten napad? – Taaa, a wcześniej twierdziła, że wszystkie szczegóły mają już ustalone.
Jak miała powiadomić o tym ojca, skoro nie ma do niego żadnego numeru? – Boru i jeżu, pełen profesjonalizm.
przyodziany w jeansy moro – Jeansy moro?
Czarne rękawiczki, buty, które nie pozostawiają po sobie odcisku – Odcisku na ziemi czy odcisków na stopie? Chyba wolałabym ten drugi rodzaj.
A co z bronią? - Ja z moim kumplem Jacobsem się nią zajmiemy –
O lol, czy to nie Esther miała dostarczać broń? Widać już nikt,
włącznie z nią samą, nie wierzy w sens jej udziału w tej akcji.
Gotowa na spotkanie z moją paczką? // - Trochę się denerwuję. – Ta, doświadczona bizneswoman. Aha.
Mężczyzna objął czule młodą kobietę, po czym ich usta spotkały się. // - Kocham cię - powiedział. – To musiała być naprawdę niezła noc.
Dużo
myślałem o nas i pragnę Cię przeprosić. Mieszkam teraz po drugiej
stronie miasta, ale nie mam już pieniędzy na opłacanie pokoju. Nie masz
nic przeciwko, bym wrócił? Mogę spać na podłodze, jeśli chcesz.
– Od facepalmów boli mnie już czoło. a) to wygląda jak ucieczka
zbuntowanego nastolatka, a nie dorosłego faceta; b) nie płacą mu za
służbę? c) w sumie taki z niego beznadziejny ochroniarz, że też bym nie
płaciła… d) co on, na litość, wynajął, że w jeden dzień skończyły mu się
pieniądze?
Ocena
nie będzie długa, bo i całe opowiadanie mieści się na jedenastu
stronach worda. Jego największym problemem jest kompletnie
nieprzemyślana fabuła. Poszczególne elementy nie trzymają się kupy,
szczegóły rozłażą się w szwach.
Szczerze
mówiąc, zastanawiałyśmy się, czy opowiadanie nie jest prowokacją, bo
stężenie opkoizmów, takich jak mosiężne miedziane drzwi, informowanie o
ważnej akcji dzień przed tudzież wszystko inne wypisane powyżej,
przekracza normy krytyczne. Właściwie lepiej, gdyby było…
Największy
problem mam z głównym założeniem, że córka prezydenta została
wytypowana na tajną agentkę w skomplikowanej akcji – dlaczego? Nie ma
przecież żadnych specjalnych umiejętności, żadnego szkolenia, ma za to
rozpoznawalną twarz. Pomysł wysłania jej tam jest tym bardziej
idiotyczny, że z opisów wyłania się obraz prezydenta jako
nadopiekuńczego ojca, który nigdy nie zgodziłby się na narażanie
córeczki. Ta nagła wolta jest więc zupełnie nieprawdopodobna.
Może,
gdyby Esther była bystrzejsza, miałoby to od biedy jeszcze jakiś sens,
ale nie, ona jest głupia jak kamień, a do tego nie ma żadnej motywacji,
żeby misję ukończyć. Nie jest nawet w stanie zapoznać się z prezentacją,
bo mdleje. No błagam. A przy pierwszej okazji schlewa się jak wieprz i
pozwala hormonom przejąć sterowanie nad mózgiem. Na pewno ma
dziewiętnaście lat?
Jej
ochroniarz, Cameron, też nie grzeszy inteligencją. Za co mu płacą,
pozostanie dla mnie zagadką, bo widzimy tylko głównie, jak olewa swoje
obowiązki, zostawia dziewczynę samą i lekceważy rozkazy. W sumie są
siebie warci.
Jedyną
postacią, która się jeszcze jak-cię-mogę broni jest Joe, the gangster.
Ale broni się tylko i wyłącznie dzięki temu, czego NIE napisałaś –
dzięki tym pustym polom, które czytelnik może wypełnić własną
wyobraźnią. Ja na przykład wyobrażam sobie, że Joe rozpoznał Esther już
podczas pierwszego spotkania, po pierwszej rozmowie odeśmiał sobie
zadek, a następnie postanowił sprawdzić, czy uda mu się dobrać do jej
majtek. Ponieważ poszło łatwiej, niż mógł się spodziewać, postanowił
pobawić się z nią jeszcze jakiś czas, w międzyczasie udając
przygotowania do napadu. Ach, gdybyż ;)
Bezustannie mam wrażenie, że nawet w obrębie jednego odcinka zapominasz, co pisałaś kilka akapitów wcześniej.
Powinnaś
solidnie powtórzyć zasady interpunkcji, bo masz z nią poważne problemy.
Używasz też nieprawidłowych cudzysłowów oraz dywizów zamiast poprawnych
pauz i półpauz. Spore kłopoty masz z podmiotami – wychodzą takie
kwiatki, jak Cameron przyjaźniący się z łóżkiem czy podróż nazywająca
się Kate. Zwracaj uwagę na to, czy czasownik jasno łączy się z
konkretnym rzeczownikiem. Generalnie radziłabym ci przeczytać Podstawy w
zakładce Necronomicon.
Dialogi
często wychodzą ci drętwe, ale to kwestia ćwiczeń, im więcej będziesz
pisać, tym naturalniej powinno ci to przychodzić. Styl jest kulawy,
część zdań jest powykręcana tak, że zupełnie nie wiadomo, o co w nich
chodzi. To samo tyczy się opisów – musisz intensywniej ćwiczyć pisanie, a
sama nie zauważysz, kiedy bez trudu będziesz budować interesujące
światy. Czytaj też jak najwięcej dobrych książek i zwracaj uwagę na
sposób, w jaki ich autorzy budują zdania. Zakreśl sobie ulubiony
fragment ołówkiem i zastanów się, co dokładnie cię w nim urzeka. A
przede wszystkim przeczytaj swój tekst drugi raz, zanim go opublikujesz.
Na razie wszystkie części składowe opowiadania są w pierwszym stopniu
rozwoju, ale trzymam za ciebie kciuki.
Całości musimy wystawić jedynkę – ze względu na oszałamiający brak sensu i logiki.
Piękna <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za ocenę. Czytam tekst przed opublikowaniem kilkakrotnie oraz przesyłam go becie. Jako, że chodzę do gimnazjum, ciągle się uczę, więc popełniam błędy, jak każdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Esther
Esther,
UsuńMam nadzieję, że ta ocena pomoże ci rozwinąć skrzydła. A jeśli masz betę, która nie zauważyła tylu ewidentnych błędów - zmień betę. Pokaż jej tę ocenę najlepiej, żeby sama mogła wyciągnąć wnioski. Trzymam kciuki za ciebie i twoje przyszłe opowiadania :)
Tak też zrobię, dziękuję za rady :)
Usuń"Jak styl może cokolwiek przewodzić?"
OdpowiedzUsuńJeżeli dany styl jest wykonany z metalu, to jak najbardziej może przewodzić prąd.
Jest wiele dziewiętnastolatek, które po alko ulegają hormonom, więc skąd to zaskoczenie? :D
OdpowiedzUsuńWięc skąd pomysł, żeby tak niestabilną osobę wysyłać na misję, podczas której alkohol na pewno się pojawi? ;)
UsuńNie mój pomysł, więc nie będę tego kwestionować :D.
UsuńCzekam cierpliwie, ponieważ obawiam się, że moje wypociny mogą być ciężkie do przetrawienia przez mackalnię. Ja nie z tych, co by wyzywali i marudzili w oczekiwaniu na ocenkę.^^
OdpowiedzUsuńChcę podziękować autorom tego bloga za masę ciężkiej pracy i mnóstwo poświęcenia.
OdpowiedzUsuńWsiąkłam w wasze recenzje jak woda w gąbkę i bardzo dużo się nauczyłam. Mam nadzieję, że będę potrafiła zastosować je w praktyce.
Tak z innej beczki - macie może jakieś porady z zakresu szablonologii?
Dziękujemy bardzo i zapraszamy na kolejną ocenę już za chwilę. :)
UsuńCo do szablonów - hm, na forum (sierzantundsaper), z którego wyrosła Mackalnia, kluje się pewien projekt, ale nie jestem pewna, co z niego będzie, więc nie będę zapeszać. Na razie polecam do poczytania komentarze Ryszarda Rwie Serce i die_Kreatur na niektórych szabloniarniach.
To miłe, Leleth, ale "projekt" to chyba za dużo powiedziane.
UsuńMarzycielko, jeśli będzie zapotrzebowanie, powstanie w tym celu odpowiedni blog lub dział na "Pomackamy". Jeśli potrzebujesz czegoś konkretnego, służę uprzejmie.
Niestety, mnie musiałby ktoś wyjaśnić zupełnie od podstaw, bo jestem zielona w temacie :)
UsuńJak macie jakieś linki do szabloniarni, albo stron z poradami, albo wytłumaczeniem wszystkiego stylem zrozumiałym dla laika, baaardzo chętnie skorzystam :)
Nie wiem, na ile to podstawy, ale ja lubię i uważam za pomocny Tajemniczy Ogród: http://tajemniczy--ogrod.blogspot.com/
UsuńTyle, że to raczej CSS i programowanie stron, a nie grafika.
Grafiką od czysto graficznej, rysunkowej strony już się sama zajmę. Mam pomysł na banner i jakieś dodatki, wystarczy tylko wziąć ołówek/tablet w rękę i sobie zrobić. Potrzebuję tylko czegoś, co powie mi, jak to logicznie poukładać na stronie i ewentualnie zainspiruje co do samego rozmieszczenia poszczególnych elementów :)
UsuńBardzo dziękuję za link, zabieram się do studiowania :)