piątek, 23 sierpnia 2013

0024.smoqrespekt.blogspot.com


Miejscówka przyzywającego: Respekt - opowieść Smoka
Przedwieczne: Gaya&Leleth


Szablon jest hardkorowo minimalistyczny. Rozumiem, że twoje dzieło ma po prostu bronić się samo? Nie ma sprawy, ale wiedz, że szablon nie zachęca do zapoznania się z treścią bloga.

Pierwszy błąd widnieje już w nagłówku – powinna znajdować się tam pauza, a nie dywiz.

Na stronie głównej wita nas krótkie wprowadzenie:
„Respekt to opowieść, między innymi, o trójce nastolatków” – z tego wynika, ze Respekt jest opowieścią, ale nie tylko. Wystarczy przestawić jedną literę, by zdanie nabrało sensu: „Respekt to opowieść o, między innymi, trójce nastolatków”

„Czas akcji wybiega 10 lat w przód.” – Od kiedy?

Zarówno zakładka o mnie", jak i twórcy" tak naprawdę dotyczy tylko ciebie. Albo zredukuj ilość zakładek, albo zmień nazwę z twórcy" na bety" albo podziękowania".

Strona tytułowa – nie rozumiem, jaki jest cel jej istnienia. Ukazanie tej wstrząsającej grafiki? Bo przecież nie podanie światu twoich personaliów, skoro wykropkowałeś nazwisko.


Rozdział 1
Zaraz, zaraz, co? Najpierw piszesz: ma on zatrzymać wydzielanie komórek rozrodczych zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Będzie dodawany do większości produktów spożywczych" a potem: pierwiastek X istotnie powoduje zmniejszenie przyrostu naturalnego, jednak w większym stopniu, niż się tego spodziewano." – No nie wiem, jak ty, ale ja bym się nie spodziewała w ogóle żadnego przyrostu, skoro produkcja komórek rozrodczych została zatrzymana. Możesz uratować sens, zmieniając to słowo na zmniejszona".
Testy laboratoryjne wykazują, że nie usuwa się z organizmu nawet w rok po zaprzestaniu spożywania." – Ale skoro jest w jedzeniu, to, żeby przestać go spożywać, należałoby w ogóle przestać jeść, czyli umrzeć z głodu.
W końcu oficjalne potwierdzenie - naukowcy stwierdzili, że pierwiastek X działa na ludzki układ odpornościowy podobnie jak zespół nabytego niedoboru odporności, zwany skrótowo AIDS.” – Ale jeśli tak, to powinny być wzmianki o wzmożonej umieralności gdzieś wyżej w tekście, bo na razie newsy dotyczą tylko bezpłodności.
„od niedawna dochodzą nas słuchy o przejawiających się innych umiejętnościach i cechach” – Innych niż co?


Rozdział 2
należał do gatunku cichych i spokojnych chłopców, ale nie dał sobą pomiatać" – Skoro należał, to i nie dawał.
„Abe bowiem należał do “mutantów”, jak nazywali wyjątkowo silne lub inteligentne dzieciaki ludzie, którym się tak nie poszczęściło. Z powodu prześladowań mutanci nauczyli się ukrywać swoje zdolności, w czym bardzo pomagali im rodzice i nauczyciele.” – Jakich prześladowań? Przez kogo? I wszyscy nauczyciele byli ludźmi tak absolutnie godnymi zaufania, którzy nigdy nie zdradzili tajemnicy?
dziewięciu nauczycieli. Tamci ostatni z tęsknotą wspominali niedawne czasy, kiedy uczniów było trzystu, a nauczycieli dwudziestu pięciu." – Tia. Pokaż mi nauczyciela, który cieszy się z trzydziestoosobowych, przeludnionych klas.
Dorośli, a także skrycie co bardziej dojrzałe dzieci, ze strachem rozmyślają o momencie, w którym na świecie pozostaną tylko mutantci." – Wtem! Czas teraźniejszy. Popraw też literówkę.
„zawołał w przestrzeń Abe nie spodziewając się jakiejkolwiek odpowiedzi” – Imiesłowy nieodmienne zawsze wydzielamy przecinkiem. W tym rozdziale, jak i w późniejszych, ten błąd pojawia się jeszcze niejednokrotnie, ale nie będę już o nim wspominać.
Zaczytywał się tak bardzo, że aż nie słyszał głosu syna." – Że nawet nie słyszał.
prezentował sobą skromne wrażenie" – Wrażenie można wywrzeć, prezentować można się.
„Przybył Pete, najlepszy kumpel Abe’a. (...) // - Hejka, Abe. Co u ciebie? - zagaił. // - Joł. Wszystko dobrze, nic nowego. Codziennie to samo. A u ciebie? Gdzie zniknąłeś? // - Moi rodzice musieli jechać do Cowejump na jakieś badania i nie chcieli zostawiać mnie samego w domu, więc przez tydzień siedziałem w kempingowcu nudząc się jak mops, podczas gdy mama i tata uganiali się za jakąś małą futrzastą kulką.” – Aha, czyli są najlepszymi kumplami, ale Pete nie powiedział tego Abe’owi przed wyjazdem, a jego to kompletnie nie interesowało do tej pory?
„To Mary-Ann, nowa. Doszła w czwartek. Gadałem z nią, chyba jest w porządku. Chodzi do naszej klasy” – Dziewczyna zmienia szkołę w połowie czerwca? Chociaż, jak jest nieco dalej wspomniane, jej rodzice nie mieli ku temu żadnych naglących powodów?
Tylko nie zaczynaj od razu smalić do niej cholewek" – Idź do dowolnej szkoły i nagraj choć jednego chłopaka, który używa takich wyrażeń.
Hm, mam nadzieję, że nie naopowiadali ci o mnie niczego złego lub nieprawdziwego. - uśmiechnął się gorzko Ave" – Gorzko? Reakcja nie przystająca do sytuacji, chyba że koledzy regularnie obsmarowują go w jak najgorszy sposób.
Tak to się właśnie kończy, że albo wagarują i się tym puszą, albo wszczynają bójki, albo dokuczają innym. Momentami zachowują się jak dzikie zwierzęta, którymi rządzą prawa dżungli... Nie przynudzam przypadkiem?
- Nie, mów dalej, to naprawdę interesujące, że potrafisz się w ten sposób wypowiedzieć o kimś. Z tego, co na razie widziałam, chłopcy bardziej skupiają się na wulgaryzmach i erotyce, niż na czymś naprawdę ciekawym." – Nie żeby coś, ale on też jest chłopcem, więc sam siebie przedstawia  w negatywnym świetle.
Cała ta rozmowa brzmi sztucznie i mimo prób stylizacji nie przypomina konwersacji nastolatków.
„- Mi być może” – Na początku zdania zawsze stawiamy „mnie”. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=5375
roześmiał się z siebie" – Nie.
Czemu podczas opisywania metod nauczania matematyka znów nagle wprowadzasz czas teraźniejszy?
Zdecyduj, czy piszesz o mutantach małą, dużą literą, czy w cudzysłowie i trzymaj się tego konsekwentnie. Podobnie rzecz ma się z klasowymi orłami.
Abe, co teraz mamy? // - Wejście smoka. Geografia." – Wyżej pisałeś, że pomiędzy matematyką a geografią jest jeszcze angielski z panią Cook.
„Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszli z sali z taką prędkością, że nie byłoby widać różnicy, gdyby się tam przeteleportowali.” – Tam, czyli gdzie?
„wyglądających na oryginały lub przynajmniej doskonałe kopie. Dla odmiany pokój Pete’a wyglądał jak u typowego nastolatka.” – Powtórzenie „wyglądać”.
„Odpowiedzią jest historia Maksa Provella. - zobaczył pytające spojrzenie Mary-Ann. -Nie słyszałaś o nim? - dostał przeczącą odpowiedź.” – A dlaczego miałaby słyszeć, skoro, jak dowiadujemy się w chwilę później, to lokalna historia, a Mary-Ann dopiero się przeprowadziła?
„Póki co każdy mój rówieśnik, który tu był, stwierdzał, że panuje tu surowy wystrój i mieszkanie wygląda jak jakaś prestiżowa galeria sztuki nowoczesnej.” – Znów ten naturalny, młodzieżowy język…
„zaczęli kierować się” – Wyjaśnij mi, jak wygląda „zaczynanie” kierowania się?
„Szybko zostawili w tyle grupę budynków, w których się znajdował i - ku zdziwieniu chłopaka - weszli w grupę bogatszych budynków.” – Powtórzenie.
rozdrażnieni, bliżej niezidentyfikowani ludzie zaatakowali go dużą grupą" – To nie jest dobre określenie.
Mów dalej, odejdźmy od jego tematu, okej?" – To mów dalej, czy przestań mówić? o.O
Teraz Abe zrozumiał, czemu wcześniej nie chciała mu podać swojego miejsca zamieszkania. W New Hampshire panował nieoficjalny stan konfliktu pomiędzy bogaczami a resztą mieszkańców." – Aha. Mimo że dziewczyna nic nie wiedziała o konflikcie z mutantami, jest aż nazbyt świadoma konfliktów klasowych.
stoi w towarzystwie tylko trzech zamieszkanych budynków, a reszta jest opuszczona." – Fun fact: opuszczone budynki błyskawicznie tanieją.

Rozdział 3
„Tym razem jednak poczuł jeszcze bardziej dogłębną niechęć do wybrania się do Więzienia niż zwykle” – Boru, co za dzika składnia. „Tym razem poczuł, jeszcze bardziej dogłębną niż zwykle, niechęć do wybrania się do Więzienia”.
„po krótkiej chwili stwierdził, że nie pójdzie do szkoły. Zdziwiło go to.” – …to, że podjął decyzję? Rzeczywiście niecodzienny szok.
Skąd ta nagła zmiana czcionki?
„witania się z nieobecnym myślami tatą z kuchni.” – A później z tatą z łazienki, tatą z salonu i tatą z sypialni.
„Abe zdecydowanie wolał lato i jego długie dnie, ciepło oraz wakacje, oczywiście. Skierował się w stronę osiedla bogaczy.”  – A drugie zdanie ma takie powiązanie z pierwszym, że? Akapit.
„Rodzice wyszli jeszcze zanim się obudziłem” – Tu są dwa orzeczenia. Przecinek przed „jeszcze”.
dla nastolatki stojącej na małej werandzie drewnianego domu wyglądał na idealnie prosty" – Czy staruszce stojącej na betonowym chodniku wydawałby się pokrzywiony? Oraz „nastolatce”, a nie „dla nastolatki”.
powiedział Pete tonem akwizytora tanich, bawełnianych skarpet." – To zdanie ci się udało.
„skończyli rozłożeni na kanapie przy telewizorze z otwartym laptopem na stole.” – Konia zrzędę temu, kto powie, gdzie właściwie co było.
„Dom Abe’a stał niedaleko Beef Street, ale w wystarczającej odległości, żeby zapewnić sobie jako-taką prywatność i pomieścić jeszcze dwa inne budynki.” – Dom mieszczący jeszcze dwa budynki.

Czy to tak naprawdę była zakamuflowana T.A.R.D.I.S.?
Wiesz, nie żebym ja się nie przejmował, ale ona jest chyba bliska stwierdzenia, że nie żyją. Strasznie panikuje." – Po pierwsze – minęło dopiero kilka godzin, nie przesadzasz troszkę? Po drugie – czytelnik nie widział żadnych dowodów tej paniki, dziewczyna zachowuje się raczej spokojnie. Chyba że to Pete podle kłamie, tylko po co?
„To przełamało barierę smutku, za którą skryła się Mary-Ann. Płacz zelżał” – Skoro coś przełamało barierę smutku, to znaczy, że smutek przedostał się zza bariery na zewnątrz. A skoro tak, to płacz raczej by się wzmógł niż zelżał.
„Płacz zelżał, zmienił się w szloch i wkrótce ucichł” – Czyli najpierw płakała spokojnie, potem intensywnie, a potem przestała? Na pewno to właśnie chciałeś ukazać?
Cała aktywność Mary-Ann sprowadza się do tego, że martwi się, szlocha, a potem wyczerpana zasypia. Ta dziewczyna ma czternaście lat – a tymczasem takie zachowanie pasowałoby raczej do pięciolatki.
„Abe stał w progu salonu i patrzył na nich z powagą. Nie spodziewał się po przyjacielu tego rodzaju zabiegów, ale z drugiej strony był z niego dumny, a siebie się wstydził. Robił sobie wyrzuty, że stoi jak słup soli i nie pomaga w żaden sposób. Inna sprawa, że gdyby dołączył, bardziej by niezamierzenie przeszkadzał niż pomagał. Wobec takich rozbieżności postanowił więc zostać na swoim miejscu i nie wychylać się, aż sytuacja się uspokoi. Pete był mu za to wdzięczny.
Siedzieli tak w uścisku już kwadrans, gdy Pete poczuł, że jego koleżanka zaczyna mu ciążyć.
- Mary..? - spytał cicho. Nie slysząc odpowiedzi, odchylił się lekko do tyłu i popatrzył na nią, ze zdziwieniem zauważając, że zasnęła mu w ramionach. Odwrócił głowę w stronę kolegi i bezgłośnie poruszył ustami, układając bezgłośne oznajmienie: Śpi. Abe'owi lekko rozszerzyły się oczy, ale w ułamku sekundy opanował się i po cichu wszedł do pokoju gościnnego, żeby przygotować łóżko dla Mary-Ann." – I, tego… Abe przez te piętnaście minut stał w drzwiach salonu?
„Nazywam się Mark Whippet i, jak widzicie, jestem, a raczej byłem, skautem. Mam piętnaście lat.” – Jak mogą się nie znać? Przecież, skoro jest tak mało szkół czynnych w okolicy, powinni chodzić do jednej, a skoro pomiędzy nimi jest tak mała różnica wieku, powinni się kojarzyć choćby z widzenia.

Rozdział 4
„Mark ukucnął i zaczął powoli przesuwać się po śniegu, uprzednio nim się obsypując dla kamuflarzu. Mary-Ann, Pete i Abe rzucili mu pełne szacunku spojrzenie. Gdy był około 15 metrów od najbliższego budynku, padł plackiem. Od tamtej pory czołgał się po białym puchu. Dopełzł do pierwszego domu, powoli wstał i zajrzał przez okno.”

Naprawdę chciałam to jakoś inteligentnie i konstruktywnie skomentować, ale nie mogę. Za każdym razem, kiedy wyobrażę sobie faceta pełznącego po śniegu i równocześnie obsypującego się nim „dla kamuflarzu” (btw to kamuflaż, nie kamuflarz), a na dodatek to, że ktoś mógłby na to patrzeć z szacunkiem, a nie dogłębnym wtf, mózg mi się resetuje. Mark chyba za dużo durnych filmów sensacyjnych się naoglądał. Mam tylko nadzieję, że nie złapie zapalenia płuc...
„Pełna niepokoju na myśl tego, co znajdzie w środku” – Co najwyżej „na myśl o tym”.
„Pete od razu do niej podszedł i odstawił kolejne uspokajające koleżankę widowisko” – To jest złe na kilku poziomach. Po pierwsze, zakłada, że koleżanka jest nie w pełni sił umysłowych, skoro trzeba odstawiać szopki, żeby ją uspokoić. Po drugie, pokazuje, że coś, co dla większości ludzi jest normalne, choćby zwykłe poklepanie po plecach, gdy ktoś cierpi, dla tego chłopaka jest czymś kompletnie obcym, co nazywa „widowiskiem”.

„śpiwora, ani namiotu” – Zbędny przecinek.
Kolejne niekontrolowane zmiany czcionki.
Dlaczego woźny nie idzie z chłopakami, skoro to podobno najlepsze wyjście? I w dodatku siedzi we własnym domu, czyli najgorszej kryjówce wszechczasów?
„przedstawił się siedzący przy meblu elegancko ubrany brunet po podniesieniu słuchawki” – Znowu koszmarny szyk zdania.
„czytelnym  z daleka napisem FBI. Niżej mniejszymi literami były wypisane rozwinięcie skrótu Federal Biuro of Investigation (pl. Federalne Biuro Śledcze)” – Serio? Gdybyś pisał o ZUSie, też byś rozwijał ten skrót?
„Ani razu jednak nie usnął, gdyż budziły go telefony.” – Skoro go budziły, to usnął. Nie dawały mu zasnąć co najwyżej.
„Dziękuję, dyrektorze. - Zasługujesz” – Na co? Zasłużył na to, by dziękować?
„Anser wziął łyk i od razu poczuł się lepiej. // - Dziękuję, od razu lepiej.” – Powtórzenia.
„Zacznij w ciągu dwóch, najwyżej trzech dni. - oświadczył. - Do tego czasu idź na urlop, wypocznij.” – Duże słowa, jak na jeden dzień wolnego.

Rozdział 5
„ - Mi też. - dodała Mary-Ann.” – Na początku zdania zawsze stawiamy „mnie”. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=5375
„Szkoda tylko, że nikt nas wcześniej nie poinformował. Świetna robota w Kansas, agencie Anser.” – Co za bullshit. Ja wiem, że niektóre filmy przestawiają funkcjonariuszy jako idiotów i lubią skupiać się na niechęciach między wydziałami, ale nie idź tą drogą. Nie ma możliwości, żeby pozostali agenci nie byli poinformowani o przyjeździe Ansera, bo byłby to organizacyjny strzał w kolano.
„Odpalił pocztę mailową i ujrzał 1337 nieodebrane wiadomości. Większość z nich była zwykłym spamem, ale jedna pochodziła od jego narzeczonej, Katie Edwards, dwie od szefostwa i jedna od jego kolegi z wydziału, agenta Roba Wilkinsa.”  – Większość przedsiębiorstw zakłada pracownikom służbowe skrzynki mailowe. Zazwyczaj oczekuje się, że pracownicy nie będą z nich korzystać do celów prywatnych. Poważne spółki mają świetnie działające filtry antyspamowe, więc to, co się dzieje w skrzynce naszego agenta to cuda i dziwy.
Kochanie, odpisz koniecznie, gdy dojedziesz. Powiedz, jak tam jest? Gdzie mieszkasz? Jak współpracownicy? Czekam, xoxo.” – Jak długo są razem? Normalna narzeczona powinna już przyswoić, że agent podczas akcji nie może ujawniać takich informacji. Nikomu.
Z góry były tylko standardowe informacje" – Z góry czego? Gdzie? To już nowy mail, czy dalej ten od Roba?
„Przebrał się w za jedną” – Bez tego „za”.
„jakby po mieszkańcach przetoczyła się plaga jakiejś choroby, lub jakby musieli uciec przed kataklizmem” – Zbędny przecinek.
Świece. - powiedziała Mary-Ann. - W kuchni jest ich spory zapas. - Mark pstryknął palcami. // - Dobry pomysł. - stwierdził. Chwilę później w różnych miejscach stało rozstawionych kilkanaście świec, po dwie w każdym pomieszczeniu." – I uważasz, że takiego oświetlenia nie będzie widać z daleka?
„tależe” – Argrrrrh! Talerze.
Weźmiemy też dla nich, dlatego cztery. - wyjaśnił, widząc spojrzenie przyjaciela krążące po naczyniach" – Czy Abe jest idiotą, czy też skrajnym egoistą, że trzeba mu mówić takie rzeczy? Spojrzenie krążące po naczyniach to też nie najbardziej fortunny zwrot.
Wcisnął przycisk włączania i ekran czterdziestocalowego LCD rozjaśnił się kolorami." – Po dwie świece w każdym pokoju – nawet w tych, w których nikogo nie ma – i ogromny telewizor. Nikt ich nie zauważy. Nikt.
Dobrze chociaż, że federalni coś robią w tym kierunku, przynajmniej się bronimy" – Aha. Federalni są dobrzy, więc uciekacie przed nimi, bo?
Byłoby miło, gdybyś wspomniał, kto właściwie się buntuje i przeciw czemu, bo dzieciaki wydają się zorientowane w temacie, w przeciwieństwie do czytelników.
Nie był przecież na wakacjach, tylko w pracy. W terenie, ale na rozkaz." – Aha. Popraw te zdania.
Według szacowań, pojmanych zostało cztery miliony i dwieście trzydzieści pięć tysięcy osób, zakładając, że około tysiąc wciąż jest na wolności." – Ta historia się kupy nie trzyma. Według twoich założeń, czynnik X trafił do masowej produkcji w 2007 roku. Akcja opowiadania dzieje się zaś w 2023 roku, co daje 16 lat działania czynnika. Obecnie, w prawdziwym świecie, w Wirginii żyje ok. osiem milionów ludzi. Jest tam około stu szpitali. Założyłeś, że rodzi się dwójka dzieci na szpital na kwartał, co daje nam roczny przyrost około ośmiuset dzieci rocznie.
Śmiertelność w USA wynosi 8,26 zgonów na 1000 mieszkańców dziennie. Przy ośmiu milionach mieszkających w Wirginii, daje to około 66 tys. zgonów. Pomnóż to przez szesnaście lat plagi (oczywiście powinno się uwzględnić coraz mniejszą ilość zgonów jako procent z coraz mniejszej liczby ludności, ale tu upraszczamy) i okazuje się, że od 2007 do 2023 zginęło około milion osób. Czyli powinno zostać siedem milionów, nie cztery.
Ale ok, zakładając, ze trzy miliony popełniły samobójstwo z rozpaczy... Gdzie pomieścili cztery miliony osób i kto ich pilnuje?

Pokazuje to, jak niezwykła jest siła skoordynowanych w konkretnym celu oddziałów wojskowych" – Zaraz zaraz, czyli wojsko to źli rebelianci, a FBI to ci dobrzy, próbujący przywrócić porządek, tak? Dobrze wiedzieć.
Opis generała jest pełen niezręczności w stylu: „Nie przedstawia on typu ludzi lubianych i sympatycznych”, „od kilku lat jest wybierany w swojej jednostce jako przykład żołnierza idealnego”, „Nagle wyskoczył z niego charyzmatyczny przywódca”. Do poprawy.
Fragment o chytrym planie generała tak mi rozwalił system, że przez cztery dni nie mogłam wrócić do pisania oceny – przy każdej próbie opadały mi ręce. Wojsko brutalnie porywa miliony osób i więzi je nie wiadomo gdzie. Podczas uwięzienia namawia ludzi, by głosowali na generała, gdyż jest nieskazitelnie uczciwym człowiekiem. Tych, którzy grzecznie obiecają, że zagłosują, wojsko wypuszcza, jak gdyby nigdy nic.

Po pierwsze – ludzie przestali się rodzić, wojsko się zbuntowało, FBI próbuje jakoś ogarnąć sytuację – jak sobie w takich warunkach wyobrażasz demokratyczne wybory? Skoro wojsko i tak trzyma za mordę większość narodu, co im przeszkadza fizycznie sięgnąć po władzę? Generał jest nieskazitelnie uczciwy – tacy ludzie nie korzystają z przemocy, żeby zmusić ludzi do głosowania na siebie. Ponadto powiedz mi, czy uznałabyś kogoś, kto cię porwał brutalnie z własnego domu i uwięził, za idealnego kandydata na którego oddasz swój głos? Wypuszcza wolno tych, którzy obiecali, że zagłosują na niego? A co przeszkadza więźniom powiedzieć taaaaak, na pewno, słowo skauta", a potem pójść do domu i zająć się własnymi sprawami?

Idiotyzm na idiotyźmie.
Bez mrugnięcia okiem uwierzył im, że zarządzona została kwarantanna i wszyscy muszą zostać zebrani w jednym miejscu. Doskonale wiedział, że nie o to chodzi." – Uwierzył, ale wiedział, że nie o to chodzi. To może raczej udawał, że uwierzył?
„takich, jak on” – Bez przecinka.
„Stephen wyszedł z salki konferencyjnej niczym chmura gradowa” – Nie wychodzi się jak chmura gradowa. Można być ponurym/nachmurzonym/etc. jak chmura gradowa.
„Ujrzał, jak na podjeździe w - nowo przybyłym - przydziałowym, szarym Chevrolecie kierowca gasi silnik.” – Te pauzy są zbędne. Poza tym szyk zdania kuleje.
„Stał teraz tyłem do okna, pochylony i grzebał w szafkach.” – Przecinek przed „i”, to wtrącenie.
Przypomniawszy sobie to, Abe wyprostował się i, zaniedbując wszelkie środki ostrożności, wparował do środka chatki." – Ten chłopak to idiota. Mało to ludzi ma jasnokremowe kurtki? A co, gdyby nauczyciel współpracował z wojskiem? W normalnych warunkach bym się nie czepiała, ale ktoś tu nam próbował wmówić, że to są superinteligentne mutanty.
Tak, jak i wy. Gdzie nogi poniosą." – Aha. Matematyk, czyli, zdawałoby się, człowiek poważający logikę,  a do tego dorosły, idzie, gdzie go oczy poniosą, bez żadnego planu?
„W jego kierunku zmierzał niewysoki, łysy mężczyzna w okularach. Nad wargą widniał bujny wąs.” – Nad jego wargą.
„Derrek Myth nie sprawia kłopotów, ale nie jest też zamknięty w sobie.” – To nie jest przeciwstawne, więc spójnik „ale” nie jest odpowiedni.
„Opowiedzieli o sobie wzajemnie - John oczywiście opowiadał historię swojej postaci, nie swoją” – Powtórzenie.
Dla ludzi przyzwyczajonych do codziennego dostępu do telewizji i internetu brak mediów wywoływał straszliwą nudę. Włączyli chociaż prąd i wodociągi. Nieliczni byli szczęśliwymi posiadaczami rzutek lub entuzjastami gier wideo, całkiem sporo osób dużo czytało. Ludzie praktycznie pożyczali sobie wzajemnie rozrywkę w najróżniejszych formach." – Ciekawa jestem, co jedli. Bo wiesz, skoro wszyscy są zamknięci, to nikt nie produkuje jedzenia, wiec jeszcze trochę, a sklepowe zapasy się skończą. Ponieważ nikt nie pracuje, nikt nie dostaje też wypłaty – co zrobią za miesiąc? Myślisz, że wojsko ma tyle zapasów, by wykarmić miliony ludzi przez nieograniczoną ilość czasu? I jacy oni „włączyli”? I nie było żadnych rozrób…? Nawet przy wojskowym reżimie i tak jakieś by były, nie ma bata. Problemy z zaopatrzeniem, strach, niepewność jutra = walka o zapasy, zezwierzęcenie.
„przygotował się do rzutu i wypuścił strzałkę pewnym ruchem ręki. Wbiła się w drugie najlepiej punktowane pole, czyli dwudziestkę piątkę. W ciągu ostatnich kilku dni obaj nieźle się wyćwiczyli w grze. Druga zatrzymała się na  dziewiątce.”  – Ta gra się zatrzymała?
„Szli szosą, w każdej chwili gotowi do skoku wgłąb rowu. Mark szedł przodem” – Powtórzenie. Oraz: http://sjp.pwn.pl/slownik/2535535/w_g%C5%82%C4%85b
"Pan nazywa się Melvin Freehook? - wymieniony skinął głową i już otworzył usta, by coś odpowiedzieć, ale żandarm był szybszy. - To ja tu jestem od zadawania pytań." – Jestem od zadawania pytań, a nie od słuchania odpowiedzi! Dżizas.
Akcja tajnego agenta to jakaś farsa. Po pierwsze, daje się złapać niemal natychmiast. Po drugie, nie ma żadnego planu awaryjnego na wypadek, gdyby ktoś przejrzał jego fałszywą tożsamość. Jego działania wyglądają raczej na spontaniczną akcję człowieka, który się zbyt wielu filmów naoglądał. I co właściwie ta jego akcja przyniosła wydziałowi? Nic.  
O co chodzi z miniaturowym rozdziałem siódmym? Wrzucasz niedopracowane fragmenty tekstu, zanim napiszesz całość? Nie wstyd ci?

Tekst sformatowany jest bardzo niechlujnie, font i interlinia skaczą niemożebnie na przestrzeni wszystkich rozdziałów. Wcięcia akapitowe raz są, raz ich nie ma, o wyjustowaniu można zapomnieć.


Naprawdę mocno zbulwersowały mnie dialogi. Trzeba chyba naprawdę długo myśleć, żeby znaleźć sposób ich zapisywania, który w absolutnie każdej sytuacji jest niepoprawny.

Każdą wypowiedź w dialogu kończysz kropką, a następne zdanie zaczynasz małą literą, np:
„Chodzi do naszej klasy. - ostatnie zdanie Abe dodał z naciskiem.”
„- Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt sześć. - odparła Mary-Ann”

W języku polskim funkcjonują natomiast dwa sposoby zapisywania dialogów, zależnie od ich rodzaju.

Pierwszy przypadek to taki, kiedy komentarz po wypowiedzi dotyczy bezpośrednio mówienia (powiedział, odrzekł, stwierdził, zapytał, zaprzeczył etc.) W takich przypadkach kropkę dajemy dopiero po słowie (czy też frazie) określającym wypowiedź, je same zaś piszemy małą literą.

– Nic innego nam nie zostało – odparł.
– Nic innego nam nie zostało – stwierdził Robert z ponurym uśmiechem.
– Czy zostało nam coś innego? – zapytał.

Drugi przypadek dotyczy właściwie wszystkich innych określeń i opisów. Stawiamy wtedy kropkę po wypowiedzi postaci, komentarz narratora zaczynamy zaś wielką literą.

– Nic innego nam nie zostało. – Robert uśmiechnął się ponuro.
– Nic innego nam nie zostało. – Po jego słowach w pomieszczeniu zapadła ponura cisza.
– Nic innego nam nie zostało. – Z twarzy Roberta nie można było wyczytać żadnych emocji.


Poza tym: nigdy nie stawiamy przecinka w połączeniach typu:  chyba że, mimo że, tylko że, właśnie gdy, podczas gdy etc. http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629776


Używasz także niepoprawnych cudzysłowów. W języku polskim wyróżniamy ich trzy typy: zewnętrzny: „”, wewnętrzny: << >> (używany z reguły do cytatów w cytacie) oraz definicyjny: ‘ ’ (np. dla tłumaczeń; NIE MOŻE być stosowany jako zamiennik zewnętrznego). Nie funkcjonuje w nim coś takiego: “ “.


Liczby w opowiadaniu zapisujemy słownie, a dialogi za pomocą pauzy lub półpauzy, nie dywizu.

Właśnie, dialogi. Są sztywne i nienaturalne. Nie ma niemal żadnego zróżnicowania stylów wypowiedzi poszczególnych osób – oprócz agentów FBI, którzy brzmią jak wyjątkowo drętwy lektor z kiepskiego serialu. Wygląda to tak, jakbyś za dużo oglądał telewizji, a za mało czytał książek. Przekładanie języka ekranowego na papier rzadko kończy się dobrze. Ponadto nie wiadomo, kto wypowiada poszczególne kwestie, co wyjątkowo intensywnie rzuca się w oczy w rozdziale szóstym. Zresztą nie tylko dialogi kuleją, całość tekstu jest pisana bardzo niezręcznym stylem. Szyk zdań bywa co najmniej dziwny, konstrukcje są nienaturalne, a ponadto wśród tego topornego, często potocznego języka nagle wyskakujesz ze sformułowaniami w stylu „smalenie cholewek” czy „wprzódy”. Często opisujesz zupełnie nieistotne czynności, na dodatek w telegraficznym skrócie („Wstała, poszła do przedpokoju, ubrała się i wyszła na ośnieżoną werandę.”), co tym bardziej rodzi pytanie o ich celowość. Masz też manię podawania co chwilę dokładnej godziny. To jest zbędne.

Na początku powieści zaznaczyłeś, że Abe i Pete to mutanci, obdarzeni wyjątkowymi mocami. Niestety, nigdzie potem nie dzieje się nic, co ugruntowałoby to twierdzenie. Mutanci są albo bardzo silni, albo bardzo inteligentni, tak? Nasza parka silna nie jest, bo inaczej nie wymiękałaby podczas podróży przez śnieg. Mieliby więc być wyjątkowo bystrzy? Niestety, nie okazują tego ani razu poprzez żadne swoje działanie, nawet poprzez komentarz narratora. Jedyną osobą, która w jakikolwiek sposób przejawia swoje moce, jest Mary-Ann, ale tylko na lekcji matematyki. Od momentu zniknięcia rodziców nie zrobiła ani nie powiedziała nic błyskotliwego.

Abe i Pete niczym się od siebie nie różnią. Mógłbyś pozamieniać ich imiona w połowie scen i nikt nie zauważyłby różnicy. Jasne, mają różnych ojców, wystrój mieszkania i jeden z nich przytula Mary-Ann, ale to wszystko są czynniki zewnętrzne. Charaktery obaj mają tak samo bezbarwne. To samo z agentem Anserem i agentką Anderson. O Mary-Ann i skaucie też niewiele wiemy, a postacie poboczne różnią się chyba tylko imionami. Musisz popracować nad głębią charakteru swoich postaci bohaterów. Wczuć się w ich sytuację.

Ogólne wrażenie mam takie, że kompletnie nie przemyślałeś szczegółów swojego opowiadania. Masz ogólny zarys fabuły, ale przez te drobne rzeczy wszystko się sypie. Opisanie świata postapokaliptycznego wraz ze wszystkimi procesami, które w tym świecie zachodzą,  to nie jest łatwa sprawa. Zupełnie nie wziąłeś pod uwagę demografii – postawiłeś na wydaje mi się, że powinno być tak a tak", co w efekcie prowadzi do wzrostu stężenia głupoty w tekście. Nie pomyślałeś o ekonomii, całkiem jakbyś był jednym z tych ludzi, którzy sądzą, że mleko produkuje mleczarz albo sklep. Przez brak porządnego researchu w tekście roi się od dziur logicznych, a najgorszą – jak dotąd – było podsumowanie planów generała przejęcia władzy nad światem. 

Tempo, w jakim rozwija się historia, jest nierówne, są momenty, w których jest mnóstwo zbędnych elementów (pierwsze sceny w szkole, łatwo było przysnąć), i są też takie, w których wszystko dzieje się na raz i bez sensu – jak akcja tego agenta pod przykrywką, który pod kołderką spędził cały jeden dzień, zanim go nie znaleźli. Agent jak z koziego zadka trąba.

Zapis tytułów się powtarza, możesz to łatwo rozwiązać, w tytule dając numer rozdziału (czyli tak, jak jest teraz), a w podtytule tylko nazwę rozdziału, już bez numeru.


Podsumowując, będzie cienka dwójka.


28 komentarzy:

  1. "„dla nastolatki stojącej na małej werandzie drewnianego domu wyglądał na idealnie prosty" – Czy staruszce stojącej na betonowym chodniku wydawałby się pokrzywiony? Oraz „nastolatce”, a nie „dla nastolatki”." - Jak już "nastolatce", to może raczej "wydawał się". Jak brzmiałoby: "Nastolatce stojącej na [...]werandzie[...]wyglądał na idealnie prosty"? (Swoją drogą, kompletnie nie rozumiem tego zdania, ale może lepiej uznam, że po prostu zostało wyrwane z kontekstu)

    "Poza tym: nigdy nie stawiamy przecinka w połączeniach typu: chyba że, mimo że, dlatego że, tylko że, właśnie gdy, podczas gdy etc. http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629776" - akurat "dlatego że" to zły przykład, bo tutaj zależy od kontekstu, nacisku na niektóre słowa (http://portalwiedzy.onet.pl/140195,,,,dlatego_dlatego_bo_dlatego_ze,haslo.html).

    Ciekawa ocenka, a bardzo wnikliwie czytacie tekst, bo zwracacie czasami uwagę na takie błędy logiczne czy merytoryczne, których podczas "luźnego" czytania się nie zauważa.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ou, bez tego "a" między "ocenka" i "bardzo".

      Usuń
    2. Masz rację. Całe zdanie brzmiało "Na bezchmurnym niebie z łatwością można było dojrzeć kilka konstelacji, w tym wspaniałą Andromedę i Pas Oriona, który dla nastolatki stojącej na małej werandzie drewnianego domu wyglądał na idealnie prosty".

      Usuń
    3. Staramy się być wnikliwe, nawet gdy tekst broni się przed zrozumieniem wszystkimi siłami - ogromnie się cieszę, że ci się podobało :)

      Usuń
    4. A - no i zapomniałam podziękować, poprawiłam :).

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogie Przedwieczne, odnośnie komentarza, który pojawił się na sznaucerze - dużo w nim racji. No bo przyznajcie, tak czy siak leciałyście od razu z plagiatem regulaminu na sznaucera, "żeby tym się zajął", robiąc publiczną aferę. Komentarz o Ferhorze autorstwa die_Kreatur też śmiedzi mi attentionwhoryzmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yyy... Bynajmniej nie wypieram się bycia attention whore, ale, na Macki Cthulhu, o którym komentarzu mówimy?

      Usuń
    2. Dżiz, czemu pod moją ocenką... Droga Sepi, myślę, że nasze racje i motywacje wyjaśniłyśmy już w wielu miejscach. Aha, mimo wszystko upraszam o nietraktowanie nas jako świadomość zbiorową.

      Usuń
    3. A, już wiem, olśniło. Nie wiem no, bawi mnie kiepski trolling i nie rozumiem, co Ferhora ma na celu? Szczerze mówiąc, to ja też bym wolała, żeby Mackalnia słynęła z ocen, a nie z afer, ale jeśli pojawia się u nas coś upojnego, to dlaczego tego nie przekazać dalej?

      A w sprawie komcia o plagiat na Sznaucerku to do Sileany.

      Usuń
    4. Nie traktuję was jako świadomość zbiorową, ale jesteście na jednej ocenialni i ją reprezentujecie, czyż nie? Może nie... Jeśli nie, jeśli każda z was to wolny strzelec, to wybaczcie, przepraszam najmocniej. (Ale serio, to żadna ironia). Napisałabym na priv, ale żadnego maila nie znalazłam. :(

      Komentarz w nakarm sznaucerka na sznaucerze, die_Kreatur.

      Usuń
    5. Reprezentujemy ją głównie na ocenialni - mnie raczej rzadko ktoś się zwierza, co ma zamiar zrobić w internetach, no cóż. Chociaż w większych sprawach dotyczących ocenialni się konsultujemy.
      To "pod ocenką" to było takie ogólne westchnienie do wszechświata :P Załatwimy maila :).

      Usuń
  4. Cześć! Cóż, dziękuję za zajęcie się Respektem. Spodziewałem się trochę wyższej oceny (3), ale mimo to dziękuję - dowiedziałem się o wielu błędach. ^^ Nie ze wszystkimi punktami się zgadzam, nie wszystkie buble zależą ode mnie (tylko np. od upośledzonego softu na blogspocie - mówię tu o wyboldowaniu czy zmianach fonta), ale ogólnie - rozumiem i zgadzam się. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli z czymś się nie zgadzasz, chętnie podyskutujemy :) Co do blogspota - no cóż, inni użytkownicy mimo wszystko sobie radzą.

      Usuń
    2. Z czym się nie zgadzasz?
      Formatowanie najłatwiej usunąć przeklejając tekst do notatnika, a dopiero potem obrabiając go w wordzie czy blogspocie.

      Usuń
    3. Albo klikając na taką niepozorną ikonkę w bloggerowym notatniku jak przekreślone T.

      Usuń
    4. Hej!
      Cóż, co do formatowania - pisałem sobie czasem na Google Docs, a czasem w Wordpadzie (zależnie od możliwości). Stąd zmiany czcionki, lenistwo nie pozwoliło mi uporządkować tego od razu - myślałem, że się uda na Blogspocie. I co? Nie da się. Czcionka wciąż jest taka sama, nawet w niektórych miejscach - cholera wie, z jakiego powodu - wyboldowana. Do tego zanikają mi myślniki rozpoczynające wypowiedź i akapity.
      Co do layoutu bloga - po prostu bez bajerów. Przedstawiam opowieść, a nie wspaniałe umiejętności webdesignu. Widziałem już zbyt dużo przebajerzonych blogów i chcę tego uniknąć, nawet idąc w drugą skrajność, czyli masakryczny minimalizm.
      W sprawie np. tego, że Mary-Ann wie o różnicach klasowych, a nie wie o problemach z mutantami - jest to wyjaśnione. ;) Tam, gdzie mieszkała, ludzie nie mieli problemów z mutantami. Różnice klasowe za to są wszędzie.
      Zgadzam się, że postacie są płaskie lub takie same - cóż, pierwsza opowieść od czterech lat tak się kończy. Ale dobrze, to jest zdecydowanie do poprawy i dziękuję za przypomnienie. ;) Interpunkcja czy orty to rzeczywiście problem. A już myślałem, że zdążyłem to wyeliminować. Również dzięki. :)
      Cóż, na razie to tyle ode mnie. Nie chcę pisać kilometrów tekstu, w którym będzie zawarta moja akceptacja lub nieakceptacja punktów. :D
      Pozdro. ;)

      Usuń
  5. „dziewięciu nauczycieli. Tamci ostatni z tęsknotą wspominali niedawne czasy, kiedy uczniów było trzystu, a nauczycieli dwudziestu pięciu." – Tia. Pokaż mi nauczyciela, który cieszy się z trzydziestoosobowych, przeludnionych klas.

    Z tego, co mi wiadomo, to 300 dzielone przed 25, daje nam 12, a nie 30. :) Jeśli czegoś nie zrozumiałem, to przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, nie zauważyłam, jakoś w obliczeniach matematycznych przyjmuję na wiarę słowa innych :P Postaram się następnym razem patrzeć dokładniej. Anyway, to akurat fragment Gayi, a ona jest obecnie w podróży, ale niedługo na pewno wyjaśni :).

      Usuń
    2. Ale dlacezgo jeden nauczyciel = jedna klasa? Takie rzeczy tylko na początku podstawówki. Tutaj raczej Gayi chodziło o to, że jest 10 klas po 30 uczniów, a 25 nauczycieli na całą szkołę.

      Usuń
    3. Cześć Maćku! Trzydzieści osób wzięło się nie z tekstu, a z moich osobistych doświadczeń - w czasach, kiedy chodziłam do szkoły było właśnie tylu uczniów a nauczyciele dostawali cholery. Z tekstu wynika, że nauczyciele tęsknią za ludnymi klasami, co kłóci się nieco z rzeczywistością :) A resztę wytłumaczył Anonim, któremu serdecznie dziękuję.

      Usuń
    4. Chodziło mi o to, że już woleli mieć te 30 osób, niż teraz po - przyjmijmy - 12, gdy większość się, hm, wykruszyła. Nigdy wcześniej nie myśleli, że będzie im tego brakowało - a jednak.

      Usuń
    5. Maćku, mam nadzieję, że nie masz do mnie pretensji o odmowę - piszę tutaj, bo obawiam się, że w Rytuale możesz nie zobaczyć. Na Twój blog tylko rzuciłam okiem, bez zagłębiania się, ale po prostu nie czuję się odpowiednią osobą do oceniania takiej tematyki i boję się, że mogłoby to być przeżycie niekoniecznie miłe dla obu stron. Nie wiem, na ile byłabym obiektywna, nie dlatego, że bym nie chciała, ale, hm, nie miałabym do tego... kwalifikacji. Poza tym onet z niewyjaśnionych powodów działa mi koszmarnie, zwykle muszę po kilka razy przeładowywać jedną stronę, żeby zaskoczyła. Postaram się jednak przejrzeć parę ostatnich notek pod kątem poprawności i na pewno przeczytam ocenę przed publikacją.

      Usuń
    6. Ok, nie gniewam się. 8DDD W porządku, nic się nie dzieje. :)

      Usuń
  6. To już kolejna analiza, w której zwracacie uwagę (wy, ocenialnia, przepraszam, że zwracam się tak ogółem) na sztywny język nastolatków i zastanawiam się, jakie wskazówki mielibyście dla kogoś, kto ma z tym problemy. Sama piszę przeważnie o nastolatkach i dzieciach i po przeczytaniu tej analizy zaczęłam się poważnie zastanawiać nad tym, czy aby nie porobiłam z nich starych maleńkich. Jak więc należałoby pisać, by kwestie nastolatków brzmiały naturalnie?
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam o tyle łatwiej, że piszę o epoce wiktoriańskiej, więc nie zastanawiam się nad tym szczególnie :).
      No cóż, poradziłabym przede wszystkim to, co ważne i przy innych aspektach pisania - obserwację otoczenia, może pisanie krótkich scenek naśladujących tylko konkretne zjawisko. No i różnicowanie stylów wypowiedzi, przyglądanie się idiolektom. Sama miałam kiedyś fazy, kiedy nagminnie mówiłam... eee, no nie wiem, "masakra", "dzizaz", używanego jako słowo-klucz, oznaczającego rozmaite emocje. No i przydałoby się wprowadzać cechy charakterystyczne dla języka mówionego, w stylu "no nie?", "taa", "uhm" itede, itepe. Byle nie przesadzać, bo tutaj łatwo przeholować.

      Usuń
    2. This, no i w druga strone, nie wpychac im w usta wyrazen, ktore pasuja sedziwym profesorom, typu wspomniane "smalone cholewki", "jak bonie dydy", "motyla noga" ;)

      Usuń
    3. Leleth, Gayo, dziękuję za odpowiedź, a zwłaszcza za wspomnienie o idiolektach. Chyba właśnie one do tej pory mi umykały. Dzięki raz jeszcze! :)
      E.

      Usuń