Miejscówka
przyzywającego: Symphony of death
Przedwieczna:
Broz-Tito
Symfonia?
Śmierć? Jedyne, co mi wychodzi z tego równania, to opowiadanie o wampirach.
Cóż, obecny szablon na to nie wskazuje, ale ja już wiem swoje. O grafice, od dziwo, mogę
powiedzieć całkiem sporo dobrego. Blog
jest przejrzysty, estetyczny, po prostu ładny. Szata graficzna na szczęście nie jest
przeładowana efektami, nie mamy tu żadnej tandetnej fotoszopki – słowem: nie ma
się do czego przyczepić.
Pomińmy
zatem kwestie estetyczne, zajmijmy się tekstem. Tekst jest najważniejszy.
Prolog
Pierwsze
zdanie, pierwszy zonk.
Rok 1546, pierwszy dzień Nowego
Roku – W kalendarzu mamy jeden dzień (zazwyczaj jest to 1
stycznia), który możemy nazwać Nowym Rokiem i zapisać to wielką literą.
Chyba że tu chodzi o jakiś wypaśny nowy rok, którego nikt nie śmiałby napisać
inaczej. Ale nie sądzę.
(…)że miejsce to było strzeżone
pilniej, niż jakiekolwiek współczesne więzienie. – Niepotrzebny
przecinek przed niż.
Bez świecidełka byłaby nikim,
zwykłą śmiertelnicą, młodą kobietą żądną władzy. – „Śmiertelnicą”?
A nie chodziło o „śmiertelniczkę”?
A przede wszystkim inteligencję,
której od wieków odmawiana przedstawicielkom płci pięknej. – Odmawiano.
(…)właśnie usłyszała miejsce pobytu
uśpionego Pierwotnego – Fascynujące, że wampiry mogą usłyszeć miejsce pobytu… Tylko, że nie.
To błąd. Usłyszała o miejscu pobytu już
wygląda lepiej. Bo miejsca jako takiego, sorry Winnetou, usłyszeć się nie da,
można w nim tylko być.
To ja zadecyduję czy jeszcze się
spotkamy skarbie – Przecinek przed czy i skarbie. Dlaczego? Ano dlatego, że przed imionami nazwiskami i
innymi zwrotami, głównie w wołaczu, po prostu stawia się przecinki. Więcej tu: http://www.ekorekta24.pl/porady-jezykowe/2-porady-jezykowe/314-przecinek-przed-imionami-nazwiskami-czyli-przed-wyrazami-w-wolaczu
Cóż,
prolog sugeruje grę znanymi motywami: wampiry są niebezpieczne, więc jednoczymy
się, by je zabić. Jak je zabić? Zabijając twórcę, czyli Pierwotnego. Widziałam
takie cuda w Pamiętnikach Wampirów.
Nic nowego pod słońcem, lecimy dalej.
Rozdział pierwszy
Dom, do którego podeszła nie wyróżniał
się od pozostałych. – Po podeszła też przecinek, ponieważ to wtrącenie. Generalnie widzę u
ciebie problem z przecinkami, więc wypadałoby przypomnieć sobie zasady.
Najlepiej poczytać tu: http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629769
Uśmiech nie zniknął z piegowatej
buźki, nieco dziewczęcej, zupełnie nie pasującej do osobowości – Niepasującej.
Spokojna odpowiedź nieco zbiła z
pantałyku czarownicę, która nie spodziewała się zapowiedzianych gości – No,
tu przyznam, że zgłupiałam. Od logiki się odlepiło temu zdaniu. Bo jak można
być zaskoczonym, że oto przyszedł ktoś, kto zapowiedział wizytę?
Lekki materiał sukienki obwijał
żylaste ciało. – A nie owijał?
(…)lęku ni strachu. – Jak
również nie czuła smaku masła maślanego.
Złoty, ciężki medalion na mocnym
łańcuszki – Łańcuszku.
(…)a następnie wszyscy
zainteresowani byli świadkami zwrot akcji i to ludzie byli na prowadzeniu –
Zwrotu.
(…)tym samym, Isaac, pozostawił tam
ślad swojej krwi – A tym razem nie wiadomo, po co
oddzieliłaś imię bohatera przecinkami.
(…)kiedy postawił pierwszy krok na
posadzce z białych kafelek – Kafelków. A jeszcze lepiej wyłożonej białymi kafelkami.
(…)przyłączyło się do niego jeszcze
paru ważniejszych osobistości – Parę.
Widząc w szybie obok samego siebie,
drobną sylwetkę rudowłosej kobiety – Niepotrzebny przecinek.
Czarnowłosy mężczyzna podszedł do
Isaaca, poklepując go ramieniem po plecach.
Ramieniem?
RAMIENIEM PO PLECACH? Niech ktoś mi to rozrysuje, bo jak na razie wychodzi mi,
że gość go musiał poklepać po tych plecach cudzym ramieniem. Poklepać to można,
ale dłonią, nie ramieniem, na bora!
Rozdział drugi
Metalowe
miski w byle jakiej oberży na zabitej dechami wsi w 1540 roku zwróciły moją
uwagę. Bo to znaczy, że albo oberżyście się powodzi albo jest szlachcicem, co
chce się dowiedzieć, czym jest praca, albo to jednak dalej jest bardzo mocny AU
i tylko udaje, że nim nie jest. Tym bardziej, że łyżki mają jednak drewniane, a
wnętrze karczmy jest biedne i obskurne. Niby ołowiane naczynia znane są już w
Rzymie, ale metalowa miska plus drewniane sztućce nijak nie idą ze sobą w
parze. W kiepskiej oberży spodziewałabym się raczej misek drewnianych lub
glinianych, ewentualnie cynowych. Miałoby to więcej sensu w zestawieniu z tymi
nieszczęsnymi drewnianymi łyżkami.
Skobel przytrzymujący je, spełniał
swoje zadanie. – A tutaj składnia znów padła i leży. Podtrzymujący je skobel spełniał swoje
zdanie raczej.
Był jej Stworzycielem, podarowawszy
tym samym życie wieczne. – Tu się poplątały czasy i formy. Bardziej
sensownie brzmi: Był jej Stworzycielem,
co znaczy, że podarował jej tym samym życie wieczne.
Jego twarzy bliżej było do mordy
szczura, a przenikliwie jasne oczy zdawały się zabijać. – Ze
zdania wynika, że jego oczy zabijały się nawzajem. Nie o to chyba chodziło…
No
i znowu sens i logika wzięły nogi za pas. Chwilę temu napisałaś, że Lucius
sprawuje dyktatorską władzę, teraz piszesz, że jego władza generalnie jest
tylko pozorem, bo wampiry robią co chcą. Zdecyduj się na jedną wersję i trzymaj
się jej, ładnie proszę.
(…)na ponów chciała zostać
człowiekiem i chciała mu pomóc w zaspokojeniu podstawowego instynktu – Na
PONÓW? Nie znam takiego słowa w takiej funkcji. Zwykle chodzi o na powrót/znów
Rozdział trzeci
Niestety, Jasmine wywodząca się z
rodziny założycieli, nie mogła wybrać innej ścieżki życia, nie posiadała innych
przekonań, a po latach zaczęła ślepo wierzyć w racje, które wpajano jej od
dziecka. – To zdanie jest niezgrabne. Przekonań się
nie posiada, przekonania się zwykle ma.
Zupełnie bezsensu uderzała
pięściami o metalowe, ciężkie drzwi i wyzywała opiekuna od stu diabłów. – Bez
sensu. Co prawda bezsens
pisze się łącznie, ale nie o bezsens tu
chodzi. I nie można wyzywać od stu
diabłów tylko wysyłać do (stu
diabłów) diabła.
Musiała potrafić i umieć wszystko.
– I
musiała codziennie na śniadanie jeść masło maślane.
Brani byli w zasadzki, sfingowane
porwania miała na celu sprawdzenie ich wytrzymałości. – Miały.
Spodziewała się odzianego w czerń
mężczyznę – Spodziewała
się odzianego w czerń (kogo? czego?) mężczyzny.
Rozdział czwarty
(…)nie uraczyło się w nim żadnych
mebli, świadczących chociaż o odrobinie wygody. – Uraczyło? Wiem,
że takie wyrażenie istnieje, ale mimo to dalej mi to brzmi kulawo.
Czarne spodnie ze sporą ilości
kieszeni, typowe oficerki i czarne topy – Ilością. I
w ogóle czy mogą być nietypowe oficerki,
skoro tak się przyjęło nazywać bardzo określony typ obuwia?
Potrzebowali bojowników, mięsa
armatniego. Dostali go. – Je. To mięso, nie tego
mięsa, prawda?
(…)spojrzała w bok i napotkała
spojrzenie ciepłych, piwnych tęczówek.
Oprócz tego, że
masz powtórzenie spojrzeć, to jeszcze
ten paskudny, blogaskowy błąd z tęczówkami. Raz jeszcze: tęczówki nijak się
mają do patrzenia, bo to tęczówki. Źrenice zaś są zawsze czarne. Sorry,
Winnetou, że właśnie rozwiałam romantyczną wizję patrzenia piwnymi tęczówkami.
Uchodził za surowego, który przestrzega
wojskowej dyscypliny – Za surowego kogo? Coś urwało od
zdania.
(…)które jedynie kojarzyła z
widzenia, a może z dwoma zamieniła kilka zdań – To
wszystkich znała jedynie z widzenia, czy jednak z niektórymi rozmawiała? Bo to
się trochę kłóci.
Jasmine, mimo tego, że gotowała się
w środku, zachowywała pozorny spokój. Wynikało też z tego, że przejęła rolę
dowódcy – Z czego wynikało? Z tego, że zachowała spokój?
(…)przedstawiła po krótce to, co w
zawiły sposób przedstawione było na kilku kartkach papieru – Pokrótce.
Ciemnowłosa dziewczyna, która
mówiła wcześniej, ponownie zabrała głos przyglądając się uważnie niemianowanej
liderce. – Jeszcze jeden przecinek po głos.
(…)jedynie O’Connor siedziała
milcząc i wpatrując się w przeciwległą ścianę. – Przecinek
po siedziała.
(…)lepki język i ohydny posmak na
języku. – Powtórzenie.
Zaczesała długie, blond włosy – Niepotrzebny
przecinek.
Jednak ciężar krzesła i
skrępowanego ciała, robił swoje – Znów niepotrzebny
przecinek.
(…)pięć laboratoriów i kilka,
dobrze zaopatrzonych magazynów – I znowu.
(…)że straciła wtedy pierwszy
ludzi. – Pierwszych/ pierwszy raz
Podobnie, jak krwiopijcy – Niepotrzebny
przecinek, bo porównujesz.
Szczerze
przyznam, że ta bardzo tró trólawerska scena na koniec mnie trochę zaskoczyła,
bo nie ma wcześniej w tekście przesłanek, że taka miłość mogłaby zaistnieć. W
każdym razie teraz wygląda to na miłość ex machina, mam nadzieję, że jakoś ją
udowodnisz w następnych rozdziałach i kolejnych flashbackach.
Podsumowując:
Styl
masz całkiem przyjemny, to muszę przyznać, ale nie jest tak, że nie masz
żadnych problemów ani nie przytrafiły ci się potknięcia – większość z nich
wytknęłam przy okazji pobieżnej bety. Chyba nie będzie to dla ciebie
zaskoczeniem, jeśli powiem, że twoim największym wrogiem są przecinki – czasem stawiasz ich za dużo,
czasem wcale. Co zabawne, niektóre błędy przepuściła nawet twoja beta, więc
może sprawdzajcie się nawzajem. Albo lepiej: obie powtórzcie sobie zasady
interpunkcji.
Kulawych
zdań jest w tekście malutko, głównie trafiają się takie z dziwną składnią,
jakbyś chciała tekst stylizować, ale nie wiedziała jak. A stylizacja,
przynajmniej wypowiedzi bohaterów, tekstowi by się jak najbardziej przydała.
Jak na razie bowiem wszystkie postaci – czy te ze średniowiecza, czy te ze
świata przyszłości, mówią dokładnie tak samo. Nie różni się ani styl ich
wypowiedzi, składnia, nic. W przypadku wampirów jestem w stanie to
zrozumieć. Da się to jakoś podciągnąć pod twierdzenie, że ze względu na długość
swojego życia (choć w ani jednym fragmencie tego nie sugerujesz) dostosowują
się do określonych czasów. Jednak w przypadku Miriam wypada to dosyć
nienaturalnie, język z lat 1540/45 powinien się odrobinę różnić od tego z roku
2045. Co zabawne, czarownica pochodzi ze wschodu, z małej wioski na ziemiach
ruskich… Zastanawiająca jest zatem
kwestia języka, którym porozumiewa się z Sagą czy Isaakiem. O ile w przypadku
wiekowego wampira jestem w stanie przyjąć, że jest poliglotą (przez wieki mógł
przecież mieszkać w wielu krajach) o tyle u Sagi to tłumaczenie jest już
bardzo, bardzo mocno naciągane. Chyba że czarownice posiadają dar rozumienia
wszystkich języków świata. Chociaż osobiście uważam, że zalatująca na razie
merysujskością Miriam byłaby ciekawsza gdyby chociaż robiła drobne błędy
językowe.
Musisz
też tłumaczyć terminy, których używasz (jak chociażby Próba Krwi). Takie
informacje, przemycane w tekście, chociażby w dialogach czy monologach, na
pewno sprawią, że tekst będzie ciekawszy, a świat przedstawiony pełniejszy i
bardziej atrakcyjny.
Musisz
popracować także nad tym, by w odpowiednim momencie wprowadzać nowe postaci.
Zdarzyło się w tych czterech rozdziałach co najmniej kilkukrotnie, że najpierw
piszesz, iż ktoś coś powiedział, ale dopiero kawałek później podajesz jego imię
i funkcję. Tak samo jest w tych fragmentach ze strumieniem świadomości:
najpierw piszesz, że bohater coś zaproponował, ale dopiero dwa zdania później
mówisz dokładnie kiedy, co i komu. Mam wrażenie, że ten lekki nieład wynika z
tego, że za szybko chcesz coś napisać przez co nie zwracasz uwagi na to, jak
całość brzmi dla kogoś, kto na taki pomysł nie wpadł. Czyli dla czytelnika.
Dobrze,
zajmijmy się teraz kreacją świata. A raczej światów.
Dużo
lepiej wyszedł ci ten świat przyszłości, świat
z roku 2045. Jest bardziej spójny, obfitszy w dosyć szczegółowe opisy,
bogatszy w postaci, a przez to dużo ciekawszy. Sądzę, że jest on zdecydowanie
lepiej opracowany, tak jakby te wstawki ze średniowiecza były pisane troszeczkę
na siłę, jakbyś bardzo starała się przedstawić nam Miriam, ale nie wiedziała, jak to zrobić.
Co
ciekawe, dużo lepiej wychodzi ci przedstawienie świata ludzi niż wampirów.W
przypadku tych pierwszych zasady są proste: jednoczą się w organizacji Libre i
walczą z krwiopijcami, a celem walki jest ich całkowite usunięcie i
przywrócenie równowagi, dobra oraz bezpieczeństwa. Libre ma swoje struktury, ma
środki, ma program szkoleniowy, wszystko to opisane w dwóch rozdziałach, a
jednak bardzo szczegółowo, dokładnie i interesująco. Jest w tym świecie coś fascynującego.
Antywampirza organizacja to powiew świeżości, odrobina oryginalności.
Mam
takie wrażenie, że w przypadku ludzi wiedziałaś, co chcesz opisać, miałaś jakiś
plan, bo świat przedstawiony jest właściwie dobrze i nie mam do niego na razie
żadnych zastrzeżeń. Natomiast fragmenty ze średniowiecza nie tylko są ubogie w
opisy, ale także nielogiczne. Tak jakby zabrakło ci czasu na research, na
sprawdzenie tego, o czym piszesz. Dla przykładu: najpierw twierdzisz, że ludzie
nie wierzą w magię i czarownice, a potem, w połowie tego samego rozdziału,
jednak zmieniasz zdanie i napomykasz, że tak naprawdę polują na czarownice,
przeprowadzają procesy i palą je na stosach. To jak tym jest, co? Poza tym
przytrafiają ci się również drobne potknięcia historyczne: pisząc o
wydarzeniach we Florencji używasz słowa „Włochy”, podczas gdy takie państwo
jeszcze nie istnieje. Raz napisałaś też, że Miriam pochodzi z Rosji, podczas
gdy kraj ten zostaje zjednoczony dopiero w roku 1462 jako Księstwo Moskiewskie,
a od 1547 nazywane jest Carstwem Ruskim/Rosyjskim. Skąd pochodzi Miriam? Na
pewno nie z Rosji. Jeśli akcja toczy
się w roku 1545, to powinna powiedzieć, że z Księstwa Moskiewskiego, albo
dookreślić swoje pochodzenie wymieniając konkretną nazwę jakiejś ziemi, a
nawet wioski, mieściny czy miasta – wyglądałoby to dużo bardziej prawdopodobnie
niż ta nieszczęsna Rosja. Takich potknięć można łatwo uniknąć zaglądając chociażby na
Wikipedię.
Świat
wampirzy natomiast, bo nim się na koniec zajmiemy, jest odrobinę niespójny. Z
jednej strony piszesz, że to demokraci, z drugiej, że jednak Lucius sprawuje
władzę dyktatorską. Gdzieś w połowie zmieniasz zdanie i z dyktatury robisz
władzę pozorną, bo przecież wampiry robią, co chcą. Śmieszne, mają jakąś radę,
ale nie pokusiłaś się nawet o krótkie wytłumaczenie, jakie są zasady jej działania, po co
została powołana, dlaczego należy do niej dany wampir, a nie ktoś zupełnie
inny. Odnoszę takie wrażenie, że kompletnie nie zależy ci na tym, by
przedstawić drugą stronę konfliktu, jakby liczył się jedynie Isaac, jego wrażenia,
przemyślenia i historia. To sprawia, że kreacja wampirów wypada przy ludziach
dosyć słabo.
Jeśli
chodzi o opisy, to w większości przypadków serwujesz suche informacje.
Szczególne względy mają u ciebie opisy wnętrz: wyliczasz w nich wszystkie sprzęty,
ich wielkość, kolory. Szkoda, że zwykle pojawiają się na początku sceny, niczym
didaskalia. Bardzo rzadko wprowadzasz szczegóły ubioru czy opisy wnętrza w
trakcie dialogów.
Jest
jedna rzecz, która mnie martwi. Są to proporcje między opisami otoczenia a
opisami uczuć. Odpowiednia ich ilość znalazła się dopiero w rozdziale trzecim.
Psychologicznie Jasmine jest kompletna i doskonale opisana. Reszta postaci?
Raczej ubogo. Dlaczego ciągle próbujesz przekonać nas, że tak naprawdę wampiry
mają uczucia, skoro nie dajesz żadnych przykładów? Teoretycznie piszesz, że
Donna czy Anna kochają się w Isaaku, ale jakoś tego nie widać. Zbyt to płaskie
i papierowe, nie sądzisz?
Nope,
zmieniam zdanie, są dwie rzeczy, które mnie martwią. Rozmawiając, twoje postaci
praktycznie nie wykonują żadnych gestów ni ruchów. Zachowują się jakby po
prostu stały naprzeciwko siebie i beznamiętnie wygłaszały swoje kwestie.
Właśnie,
postaci! Zajmijmy się postaciami.
Jak
napisałam wcześniej, Miriam wygląda na typową Mary Sue. Nie dość, że była w
stanie sama ogarnąć magię, to jeszcze jest magiczką wcale niezłą, ma
diaboliczny plan i może bez problemu olśnić swoim urokiem osobistym nawet wampira.
Co gorsza, najprawdopodobniej posiadła też trudną sztukę perfekcyjnego
opanowywania wszelkich języków i bez żadnego wykształcenia jest w stanie żyć na
dość wysokim poziomie. Brr, zimno mi się robi, jak sobie pomyślę, co może
wyrosnąć z tak merysójskiego materiału.
Jasmine
natomiast to najlepiej napisana postać w tym opowiadaniu. Prawdopodobna
psychologicznie, pozbawiona pierwiastka Mary Sue, budząca sympatię, energiczna,
mająca jakiś cel, w przeciwieństwie do Miriam, której cel jest dosyć niejasny
mimo jej planu. Jasmine to urodzona liderka, twarda, choć mająca momenty
załamania, posiada ludzkie uczucia. Nie mam wobec niej żadnych zastrzeżeń.
Isaac
– niewiele można powiedzieć o nim i o pozostałych wampirach. Bohater drugiego
planu, dosyć papierowy. Wydaje mi się, że wybrany spośród wszystkich trochę na
chybił-trafił, nie bardzo widzę dla niego jakąś większą rolę. A przynajmniej nie na tym etapie.
Co
to ja miałam jeszcze… Ach, tak: z tego krótkiego podsumowania widać, że dużo
lepiej wychodzą ci postaci kobiece. Łatwiej ci o nich pisać, umiesz się wczuć w
rolę swojej bohaterki, jednocześnie nie starając się z żadnej zrobić swojego
fajniejszego awatara, chociaż musisz uważać przy czarownicy. Z drugiej strony
wydaje mi się, że pisząc o nich, bardzo starasz się, by Miriam i Jasmine były tak
różne, jak to tylko możliwe, kompletnie zapominając o Donnie czy Annie.
Szczególnie ta ostatnia ma potencjał, chociaż to, że nie pije ludzkiej krwi po
sukcesach Zmierzchu i Pamiętnikach Wampirów nie jest już żadną
nowością. Napomknęłaś coś, iż Anna bardzo różni się od pozostałych wampirów,
ale nie pociągnęłaś tego wątku, tak naprawdę wcale tego nie pokazując. Koniecznie
musisz popracować nad bohaterami drugiego planu: zarówno wampiry, jak i ludzie
wypadają na dość… papierowych i płaskich.
Zbierając
to wszystko zusammen do kupy: bardzo dobre, świeże oraz ciekawe elementy
przeplatają się w opowiadaniu z elementami po prostu słabymi lub
niedopracowanymi. Niedoróbki i potknięcia w researchu, które łatwo sprawdzić,
są bardzo irytujące. Potrafisz tworzyć ciekawe postaci, takie jak Jasmine, by
jednocześnie pisać o kimś tak (w porównaniu) bezbarwnym jak Isaac i jednocześnie
denerwująco perfekcyjnym jak Miriam. Mimo wszystko całość czytało się lekko,
łatwo i przyjemnie. Jestem w kropce.
W
związku z tym nie wystawię ci konkretniej oceny. Miejsce Symphony of death jest gdzieś pomiędzy trójką z plusem a czwórką
z minusem. Nie umiem jednoznacznie stwierdzić, gdzie.
Ocena jest... Dokładna. Na miejscu Autorki poczułabym się usatysfakcjonowana analizą postaci, uwagami co do stylu opisów, pewne drobiazgi... Dogłębna. Jak zwykle.
OdpowiedzUsuńPoza tym. Wybierasz świetne gify i...
PATRICK JANE <2
;_; To też oglądam.
Ja zaczęłam w poprzedni weekend i stan na dzień dzisiejszy to.. ee... 1 i 3/4 serii za mną. TAK BARDZO NIE MAM ŻYCIA. Ale postać Patricka jest tak cudna, że nie umiem się oderwać od komputera. No i mój personal fav, agent Cho ;__;
UsuńZnam to z postaciami. Ktoś miał dobry pomysł na jasnowidza-oszusta i Hard-As-Iron Cho. ;3;
UsuńAż poszukam gifów, bo nie przeglądałam sieci pod tym względem.
Szczerze mówiąc nie ma nic ciekawego, znalazłam, włączając ten w ocenie, ze trzy w miarę fajne.
UsuńBo to mało znany serial. ;_;
UsuńJakby co, wszyscy swatają Lisbon i Patricka. Ciekawe, co z tym zrobią twórcy.
Tego swatania zdążyłam się domyślić. Ja tam nie chcę żadnego swatania, ja go wolę cierpiącego, huh.
UsuńJestem bardzo, bardzo wdzięczna za tak dokładną analizę. I na pewno wprowadzę po niej zmiany, bo to jednak będzie konieczne. Człowiek nie wie, jakie głupoty wypisuje!
OdpowiedzUsuńA przecinki to mój wróg od podstawówki, ale i tak jest już lepiej, naprawdę!
Bardziej dokładny, bardziej dogłębny komentarz pozostawię przy chwili wolnego czasu.
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam! :)
Witajcie, drogie Przedwieczne.
OdpowiedzUsuńZacznę od początku, a mianowicie od genezy powstania ów regulaminu, który Waszym zdaniem jest tak okrutnie podobny do Waszego. Oceny Bestii funkcjonowały niegdyś na onetowskiej platformie i to tam powstał zarówno regulamin, jak i 'postać' Bestii. Możecie wierzyć, lub nie. Ja rozumiem, widzę, że Wasza ocenialnia jest bardzo oryginalna, ale nie popadajcie proszę w paranoję. Broń boże nie miałam na celu kopiowania Waszego regulaminu. Przeczytałam go, rzeczywiście, pierwszy punkt brzmi faktycznie dość podobnie, ale wierzcie mi, że nie wzorowałam się na Waszym. Jeśli tak bardzo to w Was uderza, mogę oczywiście zmienić z wielkim bólem regulamin - przybyłam na blogspot dużo później po Was, mogę podkulić ogon. Ale - jeśli nie żywicie ogromnej urazy - wolałabym zamiast tego np zaproponować współpracę. Dodałabym Wasz link/button na głównej stronie swojej ocenialni. Zakopałabym topór wojenny, bo nie mam ochoty zaczynać kariery Bestii na blogspocie od waśni.
Ponadto, usunięcie komentarza die Kreatur to pomyłka. W panelu bloga usuwałam błędnie ulokowane zgłoszenia, widocznie poprzesuwały mi się krateczki od komentarzy.
Napiszcie proszę, jaka opcja złożenia broni Wam odpowiada.
Pozdrawiam i przepraszam za kłopot,
Bestia.
Drobna podpowiedź - zaimek "ów" można, a wręcz trzeba, odmieniać przez przypadki.
UsuńMusicie też zrozumieć, że kiedy ocenialnia jest nieco tematyczna, to regulamin może nabierać podobnej formy. Nie chciałam tworzyć 'suchego' standardowego tekstu. W każdym bądź razie, mogę dodać Was do copyrajtów, jeśli rzeczywiście taka opcja Wam odpowiada.
OdpowiedzUsuńNie wiem, gdzie mogłabym o to spytać, więc zrobię to tutaj. Jestem druga w kolejce u Orszuli, więc zapewne lada moment ocena zostanie wystawiona. Problem (a raczej - mam nadzieję, że nie) w tym, iż ostatni rozdział dodałam w zeszłym miesiącu, a najnowszy pisze się baardzo powoli i nie wiem, kiedy go dodam. Czy skoro blog "działa", ja na niego zaglądam, to pomimo tego drobnego zastoju wciąż zostanę oceniona? Nie ukrywam, że bardzo mi na ocenie zależy, gdyż na jakąkolwiek czekam już bardzo długo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z góry dzięki za odpowiedź.
Nie szkodzi, ocenka nierychliwa, ale sprawiedliwa, a my tu się trzymamy litery i ducha prawa, które głosi, że dopiero półroczne trupki odrzucamy, a i to wedle własnego uznania.
UsuńSuper, dzięki wielkie i czekam z niecierpliwością!
UsuńCześć! Pragnę się dowiedzieć, czy któreś z was (a w szczególności: Gayaruthiel & Leleth lub Broz-Tito) ocenia blog o tematyce refleksje i przemyślenia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Pan Mars z suchego-siana.blog.onet.pl
Przykro mi, oceniam tylko opowiadania, więc na mnie proszę zębów nie ostrzyć ni spoglądać z nadzieją.
UsuńJa niby mam na koncie ocenkę True Villain i teraz piszę pamiętnikową Starą Zelandię, ale przykro mi, nie wezmę Twojego bloga - nie zamierzam zajmować się tą kategorią nigdy więcej. Nie wiem, co powiedzą inni, ale generalnie Przedwieczni preferują opowiadania i nie widzą sensu oceniania osobistych wynurzeń.
Usuńdie_Kreatur
Cześć! Leleth odmówiła, więc dokładnej bety nie będzie, ale jeśli ci zależy, mogę rzucić na twojego bloga okiem. Zastanów się tylko, czy naprawdę tego chcesz - to jest twój pamiętnik, twoje półprywatne, intymne miejsce w sieci - jesteś pewien, że chcesz je poddać publicznej ocenie ze wszystkimi tego konsekwencjami?
UsuńCzemu nie? :) Już dawno nie ma tam niczego bardzo prywatnego (ostatnie takie treści pojawiły się parę lat temu, jak sądzę), więc chyba aż tak bardzo się nie boję. Zatem zgłoszę się w odpowiednim miejscu.
UsuńPozdrawiam!
zlo-konieczne to najlepszy blog na blogspocie, nie wiem dlaczego wszyscy zaczęli po nim jechać. Ferhora przecież powiedziała, że to nie ona bawiła się w zawyżanie głosów, sądząc po tym co sobą prezentuje, to jest dość wiarygodna.
OdpowiedzUsuń"Jomonka 22 sierpnia 2013 16:22
OdpowiedzUsuńzlo-konieczne to najlepszy blog na blogspocie, nie wiem dlaczego wszyscy zaczęli po nim jechać. Ferhora przecież powiedziała, że to nie ona bawiła się w zawyżanie głosów, sądząc po tym co sobą prezentuje, to jest dość wiarygodna."
Kiedy zmieniłaś nick, Ferhoro? ;)
Cześć:) gdzie mozna zgłosić bloga do oceny?
OdpowiedzUsuńW odpowiedniej zakładce, znajdującej się po prawej. Sprawdzenie ich zawartości nie jest trudne.
UsuńZebrałam się w sobie, wcześniej mając czas, aby pomyśleć. Nie wiem, jak Ci dziękować, bo naprawdę analiza mojego opowiadania przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nie mam nawet prawa się wykłócać i stawiać na swoim, kiedy po przeczytaniu trzeci raz Twojej opinii i niektórych fragmentów "Ery...", po prostu się z tym wszystkim zgadzam i mam ochotę zacząć od nowa. Po raz trzeci, bo aktualne rozdziały są wersją drugą, o pierwszej nie chcę nawet wspominać, bo była paskudna.
OdpowiedzUsuńZaczniemy od początku, od nieszczęsnych przecinków (pewnie wiele gaf będzie i tutaj). Przecinki są zmorą od szkoły podstawowej. Polonistka zawsze chwaliła za rozbudowane, dobre zdania i zero błędów ortograficznych, ale załamywała ręce na widok przecinków. Kiedy mam wątpliwość, lecę i sprawdzam, ale nie zawsze jestem spostrzegawcza i zostawiam błędy.
Co do stylizacji wypowiedzi, to pierwotnie nie zwróciłam na to uwagi - jak na większość rzeczy, o których wspomniałaś - przyzwyczajona jestem do pisania na blogach grupowych, gdzie mam jedną postać i tą nią się zajmuję. Zazwyczaj jest kobietą, dlatego lepiej wychodzi mi kreacja postaci kobiecych, zwykłych - takich jak Jasmine.
Miriam... Dopiero teraz widzę, że ma zostać gwiazdą Internetu, panią Marią Zuzanną. Wydawała mi się fajną postacią, ale zauważyłam, że trzeba sporo w niej pozmieniać. Uściślić, dodać lub odjąć. I na pewno nad tym będę pracować, bo jej plan wcale taki bezsensu nie jest. Przynajmniej taki mi się wydaje, kiedy siedzi w mojej głowie, ale co to będzie... nie wiem.
Podarowałaś mi wiele rad, które zamierzam wykorzystać, ale przy pisaniu kolejnych rozdziałów, o ile do ich pisania się zmotywuję - mam nadzieję, że tak. Postaram się wyrównać proporcję opisów, wprowadzać je do dialogów, będę również starać się nadawać dialogom pewnej dynamiki i indywidualności. Popracuję nad spójnością wypowiedzi. Rozbuduję też świat wampirów.
Zauważyłam, że o wiele łatwiej i lepiej pisze mi się o organizacji Libre, a sądziłam, że będzie na odwrót, zatem muszę teraz włożyć sporo wysiłku w to, aby ożyć wampirki i sprawić, żeby nie były płaskie i papierowe, jak ich cały świat.
W świecie wampirów trudno o jakieś oryginalne nowości - albo ja jestem taka ograniczona, albo wydaje mi się, że większość motywów została już w jakiś sposób w literaturze i sztuce wykorzystana. Opozycją świata wampirów jest właśnie Libre, która wprowadza powiew świeżości. Cieszę się, że to zauważyłaś, że w pewnym sensie przypadło Ci to do gustu.
Research. Więcej czasu poświęcam na research, jeśli chodzi o blogi grupowe i dopiero teraz przyuważyłam ten grzech. Wiele kwestii poległo, muszę je dopracować lub rozwiązać i zacząć na nowo.
Jestem w kropce i ja.
Nie wiem, czy pisać dalej stosując się do rad i w przyszłych rozdziałach wyjaśniając pewne rzeczy, czy raczej poprawić poprzednie rozdziały i publikować je od nowa. Nie wiem. Muszę się zastanowić.
Za ocenę dziękuję serdecznie. Otworzyłaś mi oczy na wiele spraw. Wiele rzeczy sobie zapisałam. Dlatego przepraszam, że porządny komentarz napisałam tak późno, ale musiałam co nieco przemyśleć, zauważyć i się z tym zgodzić.
Dziękuję i pozdrawiam!