wtorek, 9 lipca 2013

0011. truth-can-be-cruel.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: Truth can be cruel
Przedwieczne: Gayaruthiel&Leleth

Ilustracje loczka by Eśka.


Truth can be cruel, prawda może być okrutna. No zobaczmy.

Szablon jak szablon, ani nie powala, ani nie wywołuje negatywnych emocji, jest ok. Czcionka, którą wykorzystujesz do zapisywania tytułów, jest koszmarnie nieczytelna. Wybija też polskie znaki, co wygląda nieestetycznie. Cytat jak cytat, obowiązkowy coelhizm jest, bo imperatyw blogaskowy nakazuje, że być musi. W ogóle na tym blogu są wszystkie modne wodotryski, linki do zdjęć ubrań bohaterki, zwiastun, zdjęcia samochodów i obrazki zamiast opisu bohaterów. Szczerze mówiąc, budzi to we mnie złe przeczucia, ale może po prostu nie wiem, co kręci dzisiejsze nastolatki. Przejdźmy do zakładek.

Bohaterowie jest to zakładka, którą  buduje autor, kiedy nie ma nadziei, że którykolwiek z jego czytelników będzie w stanie przeczytać jego tekst ze zrozumieniem. Mówiąc wprost, ma ich za idiotów. Jeśli jednak autor zamiast opisów bohaterów wstawia obrazki, najwyraźniej nie ma nadziei na to, że jego goście w ogóle potrafią czytać, a co za tym idzie, że najłatwiej jest skomunikować się z nimi metodą obrazkową. A myślałby kto, że wyewoluowaliśmy od czasów jaskini Lascaux. Oczywiście, na obrazkach zamiast autorskich postaci są znani aktorzy, bo obmyślanie wyglądu bohaterów na własną rękę jest taaaakie trudne.

Następna zakładka to wprowadzenie. 
„Wątek: Kryminał, Romans.” – To nie jest wątek, tylko gatunek literacki.
„Opowiadanie jest wyłącznie fikcją literacką.” – A...ha. Zdarzyło się, że ktoś podejrzewał, że opisujesz prawdziwe życie morderczego członka zespołu młodzieżowego?

Rozdziały. Ładny, czytelny spis treści. Ciekawy pomysł z planowanym dodawaniem odcinków, podoba mi się. Świadczy o tym, że jednak dbasz o czytelników i starasz się dostarczać im rozrywki w planowych odstępach czasu. Kiedy zaczynałam pisać ocenę odcinków było cztery, miałam więc okazję zaobserwować, że trzymasz się wyznaczonych przez siebie terminów. Za ten element bloga masz ogromnego plusa.

Linki. Kiedy zaczynałam to pisać, miałaś dopiero cztery odcinki – a mimo to zgłosiłaś się aż do dziewięciu ocenialni. Nie sądzisz, że otrzymałabyś bardziej wyważoną opinię, gdybyś poczekała, aż uzbiera ci się więcej rozdziałów?

Na stronie głównej z interesujących elementów mamy jeszcze mini streszczenie fabuły, z którego wynika, że dziewczyna zakocha się w mordercy swoich rodziców. Aha. Sounds legit. No, ale wciąż nie tracę nadziei, może pozory mylą, a autorka zapoda nam dramat psychologiczny o syndromie sztokholmskim.

Prolog zaczyna się od zwiastuna. Skoro nie tylko filmy mają zwiastuny, lecz gry, piosenki i książki również, czemu nie opowiadania, próbuję przekonać samą siebie. Może będzie fajnie.

Nie jest. Zwiastun ciągnie się jak świeża krówka. Powinnaś go skrócić o połowę, zwłaszcza, że niektóre ujęcia wykorzystano dwukrotnie. Zdania, których użyłaś, nie są poprawne, a zatem, jeśli przyciągną kogoś do twojego bloga, będzie to bardzo specyficzna grupa czytelników. Faile:

„W 18 urodziny dowiaduje się o zamordowaniu swojej siostry" – Albo „o morderstwie”, albo „o tym, że siostra została zamordowana”.
„Nie zdaje sobie z tego sprawy, jakie to będzie miało konsekwencje” – Nie zdaje sobie sprawy z tego, składnia.
„To nie ma prawa się skończyć dobrze, ale przecież prawo jest po to, żeby go łamać, prawda?” – Kogo? Tego prawa? I pomijam tu idiotyzm meritum tego zdania.
„Czy Harry z pomocą Patrica zamorduje kolejną osobę” zestawione z animacją słodziutkiego chłopaczka w pierwszej chwili wywołało u mnie śmiech pusty. A potem przypomniałam sobie, że Ted Bundy miał urok osobisty i przestałam się śmiać. Poza tym gość się nazywa Patrick. Czyli Patricka.

Wisienką na torcie jest to, że wszystkie dramatyczne pytania pojawiają się na ekranie odpowiednio długo, by każdy mógł je przeczytać, natomiast adres bloga, do odwiedzenia którego ma zachęcać zwiastun, przelatuje przez ekran z prędkością błyskawicy. 

Wspominałam już, że czcionka tytułowa jest nieczytelna – dlatego dopiero teraz widzę, że masz tam literówkę – „zwiatun”.

Już prolog wywołał u mnie łomot rozmaitych opadających części ciała. Optymistycznie założę, że śmierć rodziców bohaterki to jakaś grubsza intryga, polegająca na skorumpowaniu… eee… wszystkich  – bo i policji, i techników, i jakichś hakerów czy elektryków zapewne. Zdradź mi, proszę, w jaki sposób zostały odłączone światła na skrzyżowaniu – nie mówię, że to niemożliwe, wręcz przeciwnie, ale chciałabym poznać twój sposób przeprowadzenia tej sprawy.
Noale. Nawet jeśli, to jakim cudem Felice wie, że przewody hamulcowe (bo to nie są kable, tylko przewody) zostały przecięte, skoro to zatuszowano? Na miejsce zbrodni dopuszcza się jedynie specjalistów, oni też zajmują się dowodami – jeśli zostaną zanieczyszczone, są odrzucane w sprawie. Możliwe oczywiście, że Felice była na miejscu zbrodni wcześniej niż policja, ale jakoś wątpię, żeby pierwszym, co zrobiła na wieść o nagłej śmierci rodziców, było dokładnie oglądanie wraku. Tym bardziej, że wcale nie wygląda na osobę opanowaną i trzeźwo myślącą.
Następna sprawa – na litość, jeśli ta dziewczyna wiedziała o tym już zaraz po śmierci rodziców, dlaczego nikomu nie powiedziała? Rozumiem, że mogła nie ufać policji, ale dlaczego nie zwierzyła się swojej siostrze? Jakiejś zaufanej osobie? Ot, zamordowano mi rodziców, ale właściwie nie obchodzi mnie, kto to zrobił, dopiero rok później sobie przypomnę, że mogłabym coś zrobić w związku z tą sprawą. Przykro mi, to jest zupełnie nieprawdopodobne. I nie chodzi o to, że pomysł jest zły – mógłby mieć jak najbardziej sens, gdyby go w logiczny sposób uzasadnić.. Nie mam tu na myśli zdradzania wszystkich informacji na samym początku, ale po tym prologu czytelnik nie odczuwa ciekawości, tylko ma łotdefaka. Uch, to jedynie niewiele ponad sto słów, a już tyle bzdur…

„*cmentarz* // - Minęły już 3 lata jak was nie ma – zaczęłam swój monolog stojąc nad grobem rodziców.” – Rzeczywiście, jakbyś nie napisała przed rozdziałem miejsca akcji, to bym się nie domyśliła. Nie traktuj czytelników jak idiotów. 

Mogę przyjąć, że przyjaciele mówią do Belli „Be”, ale mało prawdopodobne jest, by zwracali się tak do niej praktycznie obcy ludzie.

Bohaterka w domu dziecka ma osobny pokój, najmodniejsze ciuchy, a ponadto:
„Moja mama była najlepszą panią prokurator w dziejach, rzadko zdarzało się żeby przegrała jakąś rozprawę. Natomiast tata był sławnym piłkarzem, więc pieniędzy mieliśmy pod dostatkiem.”

Gratulacje, właśnie stworzyłaś Mary Sue.

Czy ta najwspanialsza na świecie prawniczka nie zostawiła żadnego testamentu, informującego o tym, kto dziedziczy, kto ma być rodziną zastępczą i o takich tam innych sprawach?

W UK nie funkcjonuje sensu stricto coś takiego jak sierocińce. Dzieci trafiają do rodzin zastępczych/domów tymczasowych.

„On jest trzy lata ode mnie młodszy. Strasznie mu współczuję...” – Nie wiedzieć czemu raz piszesz kursywą, a raz nie. Odróżnienie myśli bohaterki miałoby sens tylko wtedy, gdyby narrator nie był pierwszoosobowy. Przy sposobie narracji, którą stosujesz w opowiadaniu, każda wypowiedź narratora jest jednocześnie myślą bohaterki.
 
„Trzy dni po jej wyjściu próbowałam się do niej dodzwonić, ale nie odbierała, ani sama nie dzwoniła. Bałam się, cholernie się o nią bałam. Kolejnego dnia jej telefon był już wyłączony. Starałam się znaleźć racjonalne wytłumaczenie, ale nie potrafiłam. Dokładnie dwa tygodnie po jej wyjściu zgłosiłam na policji jej zaginięcie.”  – CO? Po TRZECH DNIACH, kiedy siostra wyszła z domu, nie wróciła i nie odezwała się ani słowem, bohaterce przyszło na myśl, żeby do niej zadzwonić? Po DWÓCH TYGODNIACH zawiadomiła policję? 


„Po zaginięciu Felice trafiłam do Domu Dziecka. W końcu miałam dopiero 16 lat.” – Zgodnie z prawem w UK jako szesnastolatek jesteś samodzielną jednostką, dostajesz jedynie kuratora, by pomagał ci radzić sobie z rachunkami i innymi trudami dnia codziennego. Do rodziny zastępczej trafiają jedynie te osoby, które same tego chcą i te, które nie radzą sobie w pojedynkę – na przykład z powodu jakiejś choroby. http://uk.answers.yahoo.com/question/index?qid=20121226104401AAIdCyo Research fajna sprawa.

„Gdy tylko przekroczyłam próg ośrodka zostałam przywitana przez panią Tamarę Jones szerokim uśmiechem, którego oczywiście nie odwzajemniłam” – Oczywiście. Bycie uprzejmą jest poniżej godności bohaterki.

„Mimo to z jej twarzy nie schodził jakże szeroki rozstęp kącików.” – CO. Chciałaś powiedzieć, że się uśmiecha? Bo wyszedł ci opis jakiejś strasznej choroby. 

„przeniosła wzrok swoich przenikliwych, miodowych tęczówek prosto na mnie.” – Wzrok tęczówek?

„Czy ta kobieta musi się zawsze szczerzyć?!” – A czy ta dziewczyna musi się tak strasznie rzucać? Dżizas. Mało jej potrzeba, żeby stracić nerwy. Nie przeszkadza jej czasem, że inni oddychają?


„Ależ pani jest spostrzegawcza – mówiłam z sarkazmem i wywróciłam oczami.” – A żeby ci tak zostało. Słodka jest, ciekawe, czemu nie ma znajomych. Główna bohaterka to buc. Jesteś pewna, że właśnie taką chciałaś stworzyć postać?


W większości krajów uznaje się osobę zaginioną za martwą po siedmiu latach, więc Bella nie mogła odziedziczyć części spadku należącej do Felice po dwóch. Ponadto to naprawdę nie wygląda tak, że z chwilą ukończenia osiemnastu lat dostaje się wszystko do ręki.

„Musiała znaleźć mordercę... Może to dlatego jej teraz nie ma?” – Kiepsko u niej z wiązaniem faktów. A może jest w studni? 

„Posłałam jej lekki uśmiech, na co ona wyszczerzyła się jeszcze bardziej.” – Dude. Ona ma wyraźną geliofobię. Przypadkiem udało ci się nawet trafić, bo schorzenie to powodowane jest traumą.

„Dali mi również wszystkie, cztery karty kredytowe. Na każdej była spora sumka.” – Masz na myśli karty prepaid? http://www.money.pl/banki/edukacja/karty/rodzaje/

„~rozmowa z: Numer Nieznany~ \\  - Słucham? – powiedziałam niepewnie. \\  - Pani Bella Heaven? – usłyszałam gruby głos. \\  - Tak, ale... kto mówi? \\  - Mogłaby pani przyjechać na komisariat? \\  - Oczywiście, będę za chwilę. \\ ~koniec rozmowy~” – Tak mało słów, tak dużo źle. Po pierwsze, policjant ma obowiązek się przedstawić. Tutaj nie robi tego, a dziewczyna przytomnie pyta o dane, ale koleś unika odpowiedzi. Dlaczego jej to nie dziwi? Przecież ona jest wystrachana, ludzie ją śledzą, rodzina nie żyje, a tu co, jeden podejrzany telefon i leci gdzie jej każą? Serio, po przeczytaniu tego dialogu byłam pewna, że to Ten Zły podszywa się pod policję. Ponadto ten zapis! „rozmowa – koniec rozmowy”. Naprawdę nie potrafisz opisać tego w inny sposób?

„Przełknęłam gulę narastającą w moim gardle i wślizgnęłam się do auta.” – Wiemy z tekstu, że bohaterka mieszkała w domu zastępczym i uczyła się w domu zastępczym – oba te elementy w zestawieniu z zasadami obowiązującymi w UK sugerują, że nie była w pełni sił fizycznych lub umysłowych. A mimo to była w stanie zrobić prawko? 

„- Nie wiedziałem, że Heaven'owie mieli dwie córki – zignorował moje pytanie. \\ - Większość nie wiedziała. Gdyby mogli to o Felice też nikt by nie wiedział. \\ - Dlaczego? \\- Chcieli nas chronić. \\ - Przed czym? \\ - Tego nie wiem.” – Skąd ten policjant ich zna? Ze sprawy? Jeśli tak, niemożliwe, żeby tego nie wiedział. Chyba że to dlatego, że ojciec Belli był sławnym piłkarzem. Bardziej jednak zadziwia podejście dziewczyny. Rodzice mają jakąś niepokojącą tajemnicę, która wpływa na jej życie, a jej to kompletnie nie obchodzi? Srsly? 

„O Boże! Znaleźliście ją?! Co z nią?! \\  - Ochłoń – powiedział z lekkim uśmiechem, który po dosłownie sekundzie zniknął z jego twarzy. – Przykro mi.” – Udało ci się stworzyć policjanta-socjopatę. Tylko wiesz, stróże prawa muszą przejść szkolenie z przekazywania traumatycznych informacji rodzinom. Ten, którego tu opisujesz, najwyraźniej oszukał system.


„David mi nie przeszkadzał. Wiedział, że muszę dać upust emocjom i uszanował to” – Wiedziałam z pewnością, jakie motywy nim kierują, bo znam go od tak dawna… oh, wait.

Wiesz, że Bella musi zobaczyć siostrę, żeby dokonać identyfikacji? Chyba że zrobiono to na podstawie np. odcisków zębów, ale nic o tym nie wspomniałaś.

Ten rodzaj fontu w tytułach nie jest dobrym pomysłem. Nie obsługuje on polskich liter, są one zapisane innym krojem pisma, przez co paskudnie gryzą się z resztą. Naprawdę uważasz, że dobrze to wygląda?

„Była taka chuda, że można było zauważyć dokładne rysy twarzy.\\ Kości policzkowe, które zawsze były pokryte dość grubą warstwą skóry, teraz były widoczne.” – Yyy... Najgrubsza skóra na ciele znajduje się na karku, grzbiecie oraz podeszwach i dłoniach. Najgrubsza skóra na twarzy to brwi i wargi. Panna o grubej skórze na policzkach musiała wyglądać interesująco. Ponadto całość opisu budzi skojarzenia z zachwytami nad anoreksją – widać jej kości czaszki, nareszcie jest piękna? Nie idź w tym kierunku.

„Fakt, że zaczął świecić jest dziwny i przerażający. Głownie dlatego, że ten naszyjnik NIE świeci!” – No tak, trzeba to podkreślić, bo czytelnicy to idioci i od pierwszego kopa nie złapią aluzji.

„- Już? – zapytał mężczyzna z lekkim uśmiechem.” – Socjopata znów w akcji. To NIE jest dobra reakcja na tę sytuację.


Obejrzyj sobie choćby pierwszy odcinek pierwszej serii Broadchurch, żeby zobaczyć, jak może wyglądać reakcja poszczególnych członków rodziny i policjantów przy okazji znajdywania ciała i jego oględzin.

„- Masz już prawo jazdy? – zdziwił się.\\ - Coś w tym dziwnego?\\ - Poza tym, że jesteś bardzo młoda to nic.” – Po raz kolejny wydaje mi się, że ten typ tylko podszywa się od policjanta. Młodzież w UK może robić prawko zanim skończy osiemnastkę, dużo osób z tego korzysta i dla policjanta powinien to być chleb powszedni.

„Znowu zaczęłam płakać. Dlatego właśnie nienawidzę swoich urodzin. Zawsze w ten dzień dzieją się najgorsze rzeczy.”  – Mianowicie jakie? To ten sam problem, co w prologu – czytelnik wie tylko tyle, ile ty mu powiesz. Zaciekawienie czytelnika – tak. Nie mówienie mu niczego – NIE.

„Podeszłam do okna i zauważyłam, że w domu naprzeciwko zostało wybite okno, przez co włączył się alarm. Nie ukrywam, że trochę mnie to przestraszyło. Jednak to przecież nie moja sprawa. Odwróciłam się tyłem do okna i udałam do łóżka. Położyłam się i niemalże od razu - zasnęłam.” – Boże, co za znieczulica. Bohaterka łapie kolejne punty mojej antypatii.

„Odwróciłam się i doznałam niemałego szoku. Dobry kawałek ode mnie stał chłopak. Patrzył w niebo. Nigdy wcześniej go nie wiedziałam. Był wysoki. Biała, opięta koszulka idealnie podkreślała wyrzeźbiony brzuch, a dekolt w serek ukazywał kawałek jakiegoś tatuażu, natomiast czarne rurki eksponowały jego nogi. Idealne rysy twarzy i burza loków na głowie, a w dodatku jego oczy...“ – Zastanawia mnie zdrowie psychiczne bohaterki, jeśli reaguje ona tak za każdym razem, gdy dostrzeże wyględnego chłopaka. Widoczności się nie czepię, w końcu to sen.

„Nagle jego wzrok utkwił w mojej osobie.” – http://wyborcza.pl/1,76842,6725867,Moja_osoba.html

„Słońce zaszło, a niebo momentalnie zrobiło się szare. Jego śliczne tęczówki pociemniały, były... czarne? Tak, to zdecydowanie była czerń. Tak intensywna jak gdyby chciała wciągnąć mnie w swoją otchłań. Stały się niesamowicie przerażające. Wyglądał jakby chciał mnie zabić. Strach sparaliżował moje ciało, a nieznajomy zmierzał w moją stronę. Wtedy usłyszeliśmy szelest liści, zza których po chwili wyłoniła się Felice, a chłopak widząc ją uciekł w głąb lasu. Patrzyłam z niedowierzaniem na to, co przed chwilą się wydarzyło. Dziewczyna spojrzała na mnie. //  - Uważaj na siebie – wyszeptała.” – Mujborze, tak bardzo przerażające. Tyle że nie. Napięcie buduje się stopniowo, a nie rach-ciach i po sprawie, w następnym zdaniu wszystko wyjaśniamy.

„Byłam niemal pewna, że to działo się naprawdę, ale na szczęście nie.” – No tak, cóż za szczęście, że jej siostra nadal jest martwa!

„Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Teraz mieszkałam sama, więc mogłam sobie na to pozwolić.” – A wcześniej kazali jej chować te obmierzłe kostki?

„Stwierdziłam, że muszę iść na zakupy, ale żeby to zrobić to muszę najpierw odblokować karty kredytowe. Skoro mam do odwiedzenia cztery banki to muszę się elegancko ubrać.” – Po raz kolejny, to nie działa w ten sposób. Karty kredytowe są przypisane do właściciela, jego imię jest wybite na karcie, a posługiwanie się kartą kredytową innej osoby to przestępstwo. W niektórych krajach karta kredytowa ze zdjęciem zastępuje dowód osobisty.
A poza tym karty kredytowe blokują się, gdy ich zdolność kredytowa jest wyczerpana. Karty kredytowe nie ściągają kasy z konta, tylko pozwalają ci na małą pożyczkę, którą potem trzeba spłacić. Rozumiem z tego, że bohaterka poszła spłacić długi swoich rodziców.

„Doszłam do wniosku, że pożyczę coś od Felice. Poszłam do jej pokoju, otworzyłam szafę i od razu w moje oczy rzuciła się dżinsowa koszula z długim rękawem. Wyjęłam ją i wróciłam do siebie. Dobrałam do niej długie, czarne legginsy, białą bokserkę i niebieskie szpilki. Swoje długie włosy lekko pofalowałam i zostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam lekki makijaż składający się z czarnej kredki, tuszu do rzęs i korektora.” – Przepraszam, ale załamał mnie ten fragment. Kij z tym, że zaraz po wieści o śmierci siostry Bella myśli tylko o tym, żeby modnie wyglądać, niech będzie, że codzienne czynności pomagają jej utrzymać równowagę psychiczną. Ale przebieranie się w rzeczy tejże siostry jest już naprawdę creepy. I ponownie, to nie jest zły pomysł, gdyby dodać do tego historię zaburzeń, tęsknoty, cokolwiek, mógłby być dobry. Ale ty opisujesz to jako najnormalniejszą rzecz pod słońcem. Zero jakichkolwiek emocji ze strony Belli.

„w moje oczy rzuciła się” – Mam wizję ataku morderczej koszuli. „W oczy rzuciła mi się”.

Przy okazji, najobszerniejsze opisy u ciebie dotyczą strojów. To nie tak powinno wyglądać.

„Włączyłam w laptopie moją ulubioną stronę plotkarską i przeglądałam artykuły.” – Przepraszam, czy ta dziewczyna ma jakiekolwiek emocje? Jej znieczulica jest przerażająca. Niby piszesz, że płakała po śmierci Felice, ale to jest potwornie papierowe, bo czyny Belli temu przeczą. W dzień po śmierci siostry żyje jak gdyby nigdy nic. Zaczynam podejrzewać, że również jest socjopatką, a płacz był tylko na pokaz. 

„Zaczęłam szukać kluczyków od Ferrari, ale nigdzie ich nie było, więc wzięłam inne.” – W tym tempie szybko skończą jej się samochody.

„Okazało się, że wzięłam klucze od samochodu taty - czerwone Porsche.” – Klucze to tak naprawdę było porsche, rozumiem.

„Jesień... Głupia pora roku, ale piękna.” – Bo? Na litość, uzasadniaj to, co piszesz, a nie racz czytelnika jakimiś kompletnie oderwanymi zdaniami z rzyci. Powinny mieć jakikolwiek cel.

„Byłam już niedaleko pierwszego z banków, gdy moje (nie)szczęście się udzieliło i światła na skrzyżowaniu się zmieniły.” – Komu się udzieliło? Tak, jej życie jest takie tragiczne, ja to dzisiaj ataku depresji dostałam, bo zrobiła mi się plamka na bluzce. Śmierć siostry i rodziców to nic w porównaniu ze złośliwie zmieniającymi się światłami. 

Tęczówki NIE są dobrym synonimem oczu.

„Nagle na siedzeniu obok niego pojawiła się Felice... Ja chyba zwariowałam. Odwróciła wzrok i spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. // - Uciekaj! – krzyknęła, a ja spojrzałam szybko na światła.

ZIELONE. Jestem uratowana. Odjechałam z piskiem opon i po chwili zatrzymałam się na parkingu przy jednym z wieżowców. Wysiadłam z auta, zamknęłam je i weszłam do banku.” –  Nie no, mistrzyni ucieczki.

„Usiadłam na miękkim, czerwonym krześle i czekałam na swoją kolej.” – No, bo przecież nic się nie stało, nieprawdaż.

„Ten jego uśmiech i wścibski wzrok zaczął mnie powoli irytować.” – Pracownicy banku, jak i inni ludzie mający kontakt z klientem, mają obowiązek uśmiechać się do ludzi i traktować ich uprzejmie. Wiesz, w sumie ta jej fobia byłaby ciekawym wątkiem, gdybyś poprowadziła to w umiejętny sposób. Mogłaby to być fajna zabawa konwencją – na początku wszyscy myślą,  że twoja bohaterka to buc, a potem okazuje się, że trauma związana ze śmiercią rodziny wywołała w niej serię fobii społecznych, które utrudniają jej normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. To może cię zainspirować: http://www.youtube.com/watch?v=VGjY5SsOHoM

„- Heaven? \\ - Dokładnie tak. \\ - Córka tego piłkarza?” – Wiesz, to dość popularne nazwisko... A poza tym podobno nikt nie wiedział, że „ten piłkarz” miał córkę.

„Wbił moje dane w komputer i aktywował moją kartę, właściwie mojej mamy, ale nieważne. Trochę to trwało, ale w końcu się udało.”  – Aaaaa... ha. Taaak. Ale zakładam, że teraz przeczytałaś już materiały na temat funkcjonowania banków i rodzajów kart i będziesz umiała przepisać ten fragment.

„Naprzeciwko z baru wychodził loczek... rozmawiający przez telefon.” – Gdy nie starcza słów, wspomagamy się obrazem:

Podpowiedź – ksywki zapisujemy dużą literą.

„Jak najszybciej dojechałam do kolejnych banków i odblokowałam pozostałe karty. Boże, ile z tym formalności!“ – Pomijając już fakt, że to, co robi, jest nierealne, otrzymała najłatwiejszy spadek na świecie. Żadnych długów, żadnego podziału, żadnych skrzywdzonych członków dalszej rodziny, którzy ciągają po sądach – i jeszcze marudzi.

„Moja ulga nie trwała zbyt długo, bo moim oczom ukazało się czarne i już znane mi auto wjeżdżające w uliczkę. \\  - On mnie śledzi?! – zapytałam sama siebie.” – Jej dalekim przodkiem był chyba Stirlitz. Prędkość, z jaką to dziewczę wysnuwa wnioski, rozkłada mnie na łopatki. Ciekawe, czy to można jakoś powiązać z jej fobiami. Może na przykład tłumaczyć konieczność nauczania indywidualnego w domu dziecka – nie poradziłaby sobie w normalnej szkole.

„- Nie stój tak tylko rusz tą swoją zgrabną dupę i wiej, zanim cię zauważy! – krzyknęła. \\ Ona zawsze wrzeszczała.” – No jakoś się nie dziwię.

„Powinnam wiać, a nie stać i się gapić. Szybkim krokiem doszłam do samochodu” – Czy bieganie to jakiś niedostępny skill na jej levelu?

„Kierunek - supermarket, bo jak dalej będę żyła na Fast Food'ach to będę wyglądała jak wieloryb.”  – Wczoraj wyszła z domu dziecka, dziś jeszcze nic nie jadła. A fast foody piszemy małymi literami i bez apostrofu.

„Wypakowałam zakupione rzeczy i usiadłam przed telewizorem z wielką paczką popcornu” – Zdrowa żywność jak w mordę strzelił.

„Wstałam i poszłam je otworzyć. Nie powiem, że się nie bałam. W końcu niecodziennie ktoś w środku nocy dobija się do czyjegoś mieszkania! Niepewnie pociągnęłam drzwi” – A instynkt samozachowawczy poszedł się chędożyć. Bella zaraz zapewne usiądzie na skraju ulicy, trzymając w ręku tabliczkę z napisem „Poproszę o gwałt/morderstwo”.

„Spojrzałam na zegarek, którego wskazówki ukazywały godzinę 9:06. Gdyby nie koszmar pewnie jeszcze bym spała. //  - Chyba muszę sobie kupić kota – pomyślałam głośno.” – Można też ustawić sobie takie urządzenie, nazywa się budzik.

„dziewczyna w okularach z czerwonymi włosami spiętymi w idealnego koka” – Te okulary miały koka, tak? 

„Nie ukrywam, że było to strasznie nudne i bardzo długo trwało”  – Jej życie jest takie ciężkie. Cóż znaczy w porównaniu z tym morderstwo rodziców.


W Anglii nie ma klas jako takich. Tak scena w gabinecie, jak i późniejszy dialog o wychowawcy i klasie oraz życie szkolne Belli nie mają wobec tego sensu. System, jaki tam funkcjonuje, przypomina raczej nasze studia – na każdy przedmiot można uczęszczać z innymi ludźmi.

„Po chwili podał mi kilka kartek, które podpisałam.  - Tutaj masz plan zajęć, spis potrzebnych książek, kod do szafki oraz potwierdzenie przyjęcia – opowiadał podając mi wszystko.” – Ale może się czyta to, co się dostaje do podpisu? Poza tym tak, na pewno załatwił to wszystko w tej jednej chwili. 

„Nie, nie mam wady wzroku, są to zerowe szkła, ale lubię je nosić.”  – O, a co tam jest kawałek dalej o pretensjonalnych snobach? Chyba że bohaterka podświadomie próbuje osłonić się przed elementami świata, które budzą jej lęki – jeśli wierzyć mojej wersji tego opowiadania.

„Wiesz, że nie lubię tych bogatych snobów” – Because I’m the only gay in the village! Moim celem jest  bycie jedyną bogatą snobką w całej szkole. http://www.youtube.com/watch?v=KrlzaBNgz-M

„Pytał o podstawowe dane oraz poziom mojej wiedzy, a także zainteresowania, by przydzielić mnie do odpowiedniej pracy.” – Pracy? 

„Niestety trafiłam na przerwę, co oznaczało wiele dziwnych spojrzeń.” – Aha. Byłaś kiedyś w publicznym liceum? Takim prawdziwym, a nie filmowym? Laska nie jest uczennicą, tylko jedną z tysiąca pięciuset osób, które mają sprawę do sekretarki, obok pani sprzedającej artykuły biurowe, czy pana, który wymienia wodę w dystrybutorze. Do liceum publicznych chodzą setki uczniów. http://nces.ed.gov/pubs2001/overview/table05.asp – dane zebrane w amerykańskich szkołach. Nie sądzę, by znacząco odbiegały od brytyjskich, zwłaszcza, że rzecz dzieje się w Londynie, który małym miastem nie jest. Setki uczniów. Część z nich nie będzie się wzajemnie nawet kojarzyć, mimo że spędzają X lat pod jednym dachem. O ile lasia nie przyszła przebrana za kucyka, nikt nie zwróci na nią uwagi. Chyba że to kolejna jej fobia społeczna – poczucie, że zawsze ktoś na ciebie patrzy.

„Nagle na kogoś wpadłam, a zawartość gorącego napoju, który trzymał w rękach wylądowała na mojej koszuli. Po zapachu i kolorze stwierdzam, że to kawa.” – Natomiast oparzenia zignorowałam zupełnie.

„- Zaczekaj. Może dasz mi swój numer? // Jasne, czemu nie.” – W końcu mam zerowy instynkt samozachowawczy, moi rodzice i siostra zostali zamordowani, podejrzewam, że ktoś mnie śledzi, więc będę rozdawać swój numer kompletnie obcym osobom.

„Teraz musze iść na zakupy.” – Znowu?

„pojechałam do schroniska.” – Pierwszy element tego opowiadania, który mogę szczerze pochwalić. Dziewczyna potrzebuje kota, więc jedzie do schroniska. Me gusta.

„Tuż za mną stało czarne Porsche, a jego kierowcą był loczek.”


„Chwilami mam wrażenie, że ten koleś mnie śledzi.” – *brzydkie słowa* No shit, Sherlock. Z takim talentem do łączenia faktów laska nie da sobie samodzielnie rady w liceum. Trzeba było zostać przy nauczaniu indywidualnym.

„Zatrzymałam się na parkingu przy supermarkecie, a on zrobił to samo. Najwyraźniej nie chciał wzbudzić moich podejrzeń, bo wysiadł z samochodu. Cały czas patrzył w moją stronę kierując się do wejścia” – Bo nic tak nie uspokaja ofiary jak natrętne wgapianie się w nią. Boże, co za głupia scena.

„Przygotowałam dla niego jedzenie, wodę, mleko oraz kojec” – Kotom nie daje się mleka. Większość kotów nie trawi laktozy, mleko wywołuje u nich biegunkę. Proszę, zmień to, zanim któraś z czytelniczek się zasugeruje i zrobi komuś krzywdę.

„Nazwę cię Mite.*” – Roztocz? http://oxforddictionaries.com/definition/english/mite?q=mite Wiem, że dałaś wyjaśnienie pod gwiazdką, jednak to wyrażenie slangowe, nie jest używane powszechnie, dla większości ludzi roztocz będzie pierwszym skojarzeniem.

Yummy.

„Nie powiedziałam mu o rodzicach, siostrze, ani szpiegującym mnie zielonookim loczku.” – Czy naprawdę musimy wstawiać kolejny obrazek? 

O, znowu wracamy do obrazkowego sposobu przekazywania historii. Uroczo.

„Weszliśmy do środka, zamówiliśmy kawę i usiedliśmy przy jednym ze stolików pod ścianą. Dobrze się z nim rozmawiało.“ – O, paranoja Belli osiągnęła już taki poziom, że dziołcha rozmawia ze stolikami.

Wydaje mi się dość niesmaczne, że w chwilę po śmierci siostry Bella znakomicie, bez żadnych refleksji, bawi się na randce. I znów – pomysł mógłby ujść, wykonanie – nie.

„Uśmiechnęłam się słysząc słowa bruneta.” – Tak, przefarbował się podczas tego spotkania. Na początku rozdziału Kevin był blondynem.

„Miał rację. Ufałam mu, ale nie tak bardzo, by się zwierzać” – Cofam to, co powiedziałam o instynkcie samozachowawczym. To nie jest tak, że Bella go nie ma, ona ma ujemny. Zobaczyła tego chłopaka po raz pierwszy dzień wcześniej, na litość! Dlaczego ma mu ufać?

„Sądziłam jednak, że Kevin bardzo szybko zyska moje zaufanie i odegra ważną rolę w moim życiu. Chodzi oczywiście o bycie moim przyjacielem. Lepiej, żeby nie liczył na nic więcej.” – …Słów mi zbrakło. Na jakiej podstawie ta arogancka bucka podejrzewa, że obcy facet tylko marzy, żeby ją przelecieć, a może i ożenić się i spłodzić siedmioro dzieci?

Opisy zakupów Belli w każdym rozdziale NIE są fajne. Są nudne i nie wnoszą nic do akcji. Poza tym czy ta dziewczyna nie może kupić wszystkiego za jednym razem?

I co z tym „znajdę tego, kto ci to zrobił, Felice?”. Nic. Nie ma kompletnie nic w tym kierunku, są tylko opisy zakupów, nowopoznanych przystojniaków, zakupów, instrukcje obsługi drzwi, więcej zakupów... Powtórzę, taki brak jakichkolwiek emocji, zwłaszcza po śmierci siostry, jest, delikatnie mówiąc, anormalny.

„Jeszcze nigdy nie widziałem dziewczyny w dresach.” – Aha. Naprawdę trudno wymyślić tekst podrywu, który byłby mniej wyssany z palca. Czy tego faceta trzymano do tej pory w piwnicy? Bo to jedyne wyjaśnienie takiego tekstu, które mi się nasuwa.

„Postawiliśmy kieliszki na blacie, z którego zeskoczył brunet i  wyjęłam z lodówki rybę. Gdy ja dokładnie opłukiwałam jej kawałki, Kevin przygotowywał panierkę. Następnie zaczęliśmy je obsmażać, przy tym obrzucaliśmy siebie wzajemnie jajkami, bułką tartą, a nawet oblewaliśmy się wodą. W wyniku czego - zbyt dobrze nie wyglądaliśmy, ale zrobiliśmy obiad.” – Tak, brakowało tylko BEKi, czyli Brawurowego Elementu Komicznego.

Już się cieszę na myśl o tym, jak Bella będzie to sprzątać.

„łzy, które próbowały wydostać się z moich gałek ocznych” – U nie-mutantów łzy wydostają się z kanalików łzowych.

„po zamknięciu drzwi wzięłam długą kąpiel, po której poszłam spać.” – A syf w kuchni? Mieszkanie w pojedynkę to nie same przyjemności.

„Stanęłam przed szafą zadając sobie jedno pytanie, a mianowicie: W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ?!” – BORZE SZUMIĄCY, JAKI STRASZNY DRAMAT. Zwłaszcza w chwili, gdy niedawno dowiedziałaś się o morderstwie siostry. Tak tylko przypominam, bo od kilku odcinków Bella przestała nawet udawać, że obchodzi ją cokolwiek poza zakupami i facetami.

„Klasa, do której zostałam przydzielona, zaczynała dziś zajęcia o ósmej pięćdziesiąt, ale pozostali niekoniecznie.” – Pozostali kto? Bo jeśli klasy, to pozostałe.

„Jeżeli Bella nie ma nic przeciwko, to możecie iść. (...) W takim razie, możecie już iść” – Powtórzenie.

„Ogólnie znajdują się w niej 304 sale, a w tym cztery duże - gimnastyczne, a na zewnątrz są boiska do piłki nożnej, siatkowej oraz koszykówki.“ – A poza tym szkoła mieści się we wnętrzu TARDIS i jest większa w środku.

„Lekko przestraszył mnie ich przeraźliwy skrzy” – Co cię przestraszyło?

„- Przepraszam – mruknąć zachrypnięty, męski głos. \\ - Ta... Dzięki za przejęcie – skomentowałam z ironią.” – Czy ona musi być ciągle taka chamska? Przecież ją przeprosił. Miał paść na kolana i błagać o wybaczenie?

„Loki opadły mu na czoło, gdy lekko schylił się lustrując mnie wzrokiem, a oczy były takie jasne i intensywne.”  – Oczy były intensywne... aha. I po co się schylał? Ma aż tak ograniczone pole widzenia? Bo normalnie wystarczy spuścić głowę…

„Oczy loczka nagle pociemniały i wyminął mnie szepcząc "jeszcze się spotkamy". Stałam przez chwilę w osłupieniu, z którego wyrwał mnie dzwonek. Ja nie chcę cię więcej spotkać!” – To może, nie wiem, zmień szkołę, sierotko?

„Pokiwałam głową, by wyrzucić z niej to, co się przed chwilą wydarzyło” – Pomogło? Wspomnienia wypadły przez otwory uszne?

„Przez chwilę zapomniałam o bolących żebrach i chęci przywalenia mu, za tę jego obojętność. Jego tęczówki były tak kojące...” – WTF?! O ile koleś nie jest hipnotyzującym potomkiem syreny, jednorożca i innych magicznych stworzeń, ta scena jest nieprawdopodobna psychologicznie. Przecież Bella jest przekonana, że on wymordował jej całą rodzinę, gdzie tu miejsce na jakiekolwiek ukojenie?

On stał kawałek dalej i wgapiał się we mnie. Uśmiechnął się, a w policzkach pojawiły się dołeczki. Wzdrygnęłam się. Coś jest z nim nie tak. Szybko zerwałam kontakt wzrokowy z nim” – Zamiast powiększać czcionkę napisz ten tekst w taki sposób, żeby czytelnik bez pudła wiedział, którego z chłopców masz na myśli. I nie, „zielonooki”, „czekoladowłosy” i „loczek” to NIE są dobre określenia.

„To pilne – wtrącił brunet ciągnąc mnie za rękę. – Do widzenia!” – Właśnie dlatego nie są dobre. Brunetów w klasie mogło być i piętnastu, skąd mogę wiedzieć, którego z nich ma na myśli narrator?

„Przeniosłam wzrok na mężczyznę w czarnych rurkach, koszuli oraz marynarce. Spojrzałam na jego twarz. W miodowych tęczówkach błyszczała jakaś niepokojąca iskra, a śnieżnobiały uśmiech dopełniał przerażającego efektu.” – Czy muszę wspominać, że Bella ma paranoję, skoro przeraża ją, że ktoś się uśmiecha? Poza tym, czy tam jacyś faceci chodzą w innych gaciach niż rurki?


„Powiedział bezdźwięczne "kiedyś mi za to podziękujesz" akcentując dokładnie każde słowo, bym je zrozumiała i wszedł do swojej sali.“ – Mhm. Już się poznał na Belli, więc wie, że trzeba mówić do niej powoli i wyraźnie, bo może mieć problem z przyswojeniem pięciu prostych słów.

„Mężczyzna zaczął sprawdzać listę, a ja cały czas słyszałam szepty: "Mamy nową?", "Skąd ona się tu wzięła?", "Ciekawe, kto to?". Dodatkowo, co chwilę ktoś się rozglądał i na mnie zerkał. Tak jakby prześwietlali mnie wzrokiem, coś okropnego. // Lekcja niesamowicie mi się dłużyła. Próbowałam się na niej skupić, ale nie mogłam, bo osoby przede mną cały czas gadały. W dodatku rozmawiali o mnie.” – Jakby to... Belciu, nie jesteś taka interesująca. Serio. Rozmawiać o kimś nowym można jakieś dwie minuty. Ludzi tak naprawdę mało obchodzą obcy. Próbuję sobie wyobrazić, jak można przez cirka ebałt godzinę rozmawiać o kimś kompletnie nieznajomym i jakoś mi to nie wychodzi. Poza tym nauczyciel to dupa wołowa, że ich nie uspokoi.

„Próbowałam się na niej skupić, ale nie mogłam, bo osoby przede mną cały czas gadały.” – Kolejny dowód na to, że wcześniej odbywała nauczanie indywidualne – nie radzi sobie w normalnych sytuacjach socjalnych ;).

„Podeszłam do przyjaciela i lekko uderzyłam go w policzek, co na szczęście podziałało. Chłopak od razu złapał się za miejsce, w które jeszcze chwilę temu uderzyła moja dłoń, po czym spojrzał na mnie z wyrzutem.” – No ja myślę. Ta dziewczyna jest nienormalna, jeśli od razu kogoś bije, żeby zwrócić jego uwagę.

„Ałła?” – Pugaczowa?

„Nie mogła go zostawić otępiałego” – Kto nie mógł, siostra?

„postanowiłam ocucić go w ten sam sposób, co przyjaciela” – Ale... po co? Czy nie jest on mordercą jej rodziny, przed którym powinna uciekać?

„Pokiwałam głową próbując wyrzucić z niej tę myśl” – Kiwanie pomaga na myślenie?

„Na szczęście mieliśmy "wolną lekcję", więc nie będzie wielkich konsekwencji.” – Skąd tu nagle ten czas teraźniejszy?

„Luźne spodnie, kamizelki, spod których wystają idealnie wyprasowane kołnierzyki oraz rękawy śnieżnobiałych koszul, a do tego wszystkiego - grube szkła w okularach. Typowe kujony.” – A gdzie link do zestawu? Rozczarowanam.

„Odliczając czterech kujonów i trzech nieobecnych, przy mojej ławce siedziało siedmiu sympatycznych chłopaków.” – Bo nie daj buk, żeby ktoś, kto się dobrze uczy, był sympatyczny. Moje życie było kłamstwem, oh well. Posłuchaj uważnie: ignorancja NIE JEST powodem do dumy. Dobre wyniki w nauce, rozwijanie się – tak. Ta dziewczyna jest obrzydliwa i to naprawdę najlżejsze słowo, jakie ciśnie mi się na usta. Osądzanie kogoś po białej koszuli to ciężkie przegięcie.

„Jeżeli odliczymy mnie, to w klasie mam siedem plastikowych panienek” – Jeżeli nie odliczymy, to osiem.

„Wszystkie ubrane w wyzywające stroje, by tylko zwrócić na siebie uwagę, a na twarzy mają mocny makijaż, który można zdrapywać szpachelką. W dodatku wszystkie wbijały we mnie mordercze spojrzenie. Milutkie, prawda?” Tak, a poza tym są Barbie, zazdroszczą ci twojej urody, powodzenia i inteligencji, a na dodatek śmierdzą im stopy i mają wszy na pępku. Obrzydliwe na równi z opisem „kujonów”.

Your Mother was a Hamster and Your Father Smelt of Elderberries!

„Cały czas czułam, że ktoś mnie obserwuje. Starałam się to ignorować, ale w końcu nie wytrzymałam i rozejrzałam się szukając osoby, która mnie obserwuje” – Powtórzenie.

Szkolna elita uważnie mi się przyglądała” – Po co ci to podkreślenie?

„Kilka stolików za nimi siedziały "kochane" koleżanki z mojej klasy oraz klas równoległych.” – Które bohaterka zna od pięciu minut, ale już wie, że są Zue i Podue. Seems legit.

Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to leżałabym teraz w kałuży krwi, przez spojrzenia wszystkich, farbowanych blondynek z tamtego stolika.”  Przychodzi mi na myśl coś, co zaczyna się na „p”, a kończy na „aranoja”. A ten motyw jest tak wyeksploatowany, że aż żal patrzeć.

„W sumie nie powinnam się dziwić, jestem jedyną dziewczyną przy stoliku szkolnej drużyny.”



„Na dwóch siedziałam z Kevinem, a na ostatniej z Jacksonem, który poinformował mnie, że w środę całą grupą wybierają się do klubu i przez całą lekcję błagał, abym poszła z nimi. Nauczyciel cztery razy go upominał, a on przepraszał, po czym znowu mnie dręczył. Gdybym się nie zgodziła, to nie dałby mi spokoju, więc w końcu przyjęłam jego propozycję” – A nauczyciel zapewne upominał go tylko dlatego, że był o Belcię zazdrosny. Zaproponowałabym napisanie dzieła „Mężczyźni, którzy nie kochają Belli” (©Melomanka), ale szkoda marnować drzewa na puste kartki.

„Na zewnątrz był już starszy rocznik, co oznaczało, że musiał być również on.” – Godzina skończenia zajęć nie zależy od wieku i rówieśnicy, co całkiem normalne, wychodzą ze szkoły o różnych porach. Tym bardziej w UK, gdzie, jak wspomniałam, nie ma klas jako takich. 

„Ta wiadomość sprawiła, że opuściłam szybko głowę, by zakryć twarz włosami i przyśpieszyłam” – Aha. A kiedy zamyka oczy, to jest przekonana, że nikt inny jej nie widzi? 

„Desperacko pragnęłam znaleźć się już w aucie, ale niestety nie mogłam. Przez włosy, które zasłaniały mi całą twarz, wpadłam na kogoś, a po tym upadłam na ziemię.” – Mówiłam, że bohaterka nie jest przystosowana do życia w społeczeństwie. Czarno widzę tę jej naukę w publicznej szkole. Chyba że to szkoła z oddziałami zintegrowanymi.

„Ujrzałam nad sobą dobrze zbudowanego blondyna z szyderczym uśmiechem. Leon Shay – przywódca szkolnej elity” – To nie należą do niej tylko dziewczyny? Co innego pisałaś w scenie ze stołówki.

„Matthew, który był trochę niższym od Leona szatynem” – Nie, nie, nie. W elicie miały być same tlenione blondynki.

„Laura to drobna brunetka z trochę mocniejszym makijażem, która wykonuje każde polecenie swojej "przyjaciółki". Jade, czyli dziewczyna Leona, jest wysoka i szczupła, a jej twarz okalają długie, rude włosy.” – A bohaterka to wszystko wie, mimo że pierwszy raz je na oczy widzi.

„Wszyscy byli ubrani na czarno, wszyscy oprócz niego. Odróżniał się białymi trampkami za kostkę oraz białą koszulką, poza tym miał na sobie czarne rurki i czarną, skórzaną kurtkę. Jego grupa liczyła około dziesięciu dobrze zbudowanych chłopaków.” – Przestań pogrubiać litery dotyczące Tego Zuego, bo jest to nieskończenie irytujące. Ponadto:



„Gdy tylko elita odeszła, to samo zrobiła grupa loczka, ale on został. Po chwili ujrzałam nad sobą jego.” – Zaraz, kogo? Przecież Styles nie zniknął jej w międzyczasie z pola widzenia. Taka składnia sugeruje, że na scenie pojawił się ktoś trzeci.

„podniósł mnie z taką siłą, że wylądowałam twarzą na jego torsie. //  - Przepraszam – zareagowałam odskakując od chłopaka.” – Za co ona przeprasza? Za to, że on nią szarpnął?

„zanim to zrobił, odwrócił się i uśmiechnął ukazując dołeczki, a ja wywróciłam oczami. Szkoda tylko, że moje policzki nie chciały ze mną współpracować i ponownie zareagowały rumieńcem. Jego oczy momentalnie pociemniały, a linia szczęki zarysowała się w geście irytacji. Wciągnęłam głośno powietrze przerażona nagłą zmianą tego chłopaka i szybko wślizgnęłam się do auta.” – Wyczuwam zrzynkę ze Zmierzchu. Zapoznaj się proszę z tym blogiem, żeby zrozumieć, dlaczego to zły pomysł.

„Musiałam wreszcie zająć się wszystkimi rzeczami odnośnie pogrzebu oraz poinformować rodzinę o tym, kiedy on się odbędzie” – Rodzinę? Jaką rodzinę? Gdzie była rodzina, kiedy Bella siedziała w domu dziecka? Ale miło, że sobie wreszcie przypomniała, że miała siostrę...

„Czyżby on i ten loczek się znali?” – Rozwielitka szybciej kojarzy fakty niż Bella.

„Moje rozmyślania przerwał pisk gwizdka oznaczający, że woda wrze. Wstawiłam ją i zalałam oba kubki.” – Wstawiła wrzącą wodę? Gdzie?

„powaga z twarzy została rozświetlona cudownym uśmiechem.” – A powaga ze skarpet? Zła, zła konstrukcja zdania.

„Rok po tym wydarzeniu moja siostra odkryła, że wypadek nie był zbiegiem okoliczności” – Co? Rok po wypadku poszła na złomowisko oglądać zutylizowane resztki po samochodach, żeby znaleźć te przecięte przewody? No way, to się kupy nie trzyma. http://thecardump.webs.com/bales%20009.jpg Tak wyglądają zutylizowane samochody na wysypisku, powodzenia ze znalezieniem jakichkolwiek dowodów. 

Co do języka…

Jedynym plusem jest to, że raczej nie robisz błędów ortograficznych. Niestety, innych mankamentów jest co niemiara. 

Masz ogromne problemy z interpunkcją. O wiele więcej jest zdań złożonych zapisanych błędnie niż poprawnie, to ostatnie to rzadkość. Nie jestem w stanie wypisać ci wszystkich błędów, bo musiałabym praktycznie przepisać to opowiadanie od nowa, a i nie uważam, żeby napisanie autorowi pięćdziesiąt razy, że nie postawił przecinka przed „gdy”, było szczególnie sensowne, skupię się więc na zasadach i zilustruje je tylko kilkoma przykładami.
Przecinki zwykle stawiamy przed „gdy”, „by”, „ponieważ”, „dlaczego”, „kiedy”, złożeniami z „który”. Przed „że”, „iż” również, chyba że są to złożenia typu „chyba że” ;), „mimo że” itp. Polecam zapoznanie się ze stroną prosteprzecinki.pl, bo nie znasz nawet tych najprostszych zasad. Nie ma sensu tłumaczyć ci bardziej zawiłych, dopóki nie opanujesz podstaw.
Licz orzeczenia w zdaniu. Orzeczenie to, w dużym uproszczeniu, czasownik w formie osobowej. Jeśli w zdaniu jest ich dwa i więcej, będą oddzielone przecinkiem lub spójnikiem. „Wiesz o czym chcę rozmawiać?” – Jest „wiesz” i „chcę”. Powinien być przecinek po „wiesz”.
Wołacz lub mianownik w funkcji wołacza oddzielamy przecinkami. „Martin możesz iść do pokoju” – Po „Martin” powinien być przecinek.
Błędnie używasz apostrofów. „Starbucks'a”, „Fast Food’ów” (które swoją drogą powinny być pisane małymi literami), „Heaven’owie” – powinno to brzmieć „Starbucksa”, „fast foodów” oraz „Heavenowie”. To nie jedyne przykłady, ale te akurat rzuciły mi się w oczy. Apostrofu NIE stawiamy po wymawianych spółgłoskach.
Liczby w opowiadaniu piszemy słownie.
Wtrącenia wydzielamy przecinkami. Jak np. tutaj  „Skoro jesteście tam, na górze to wszystko widzicie” – po „górze” powinien być kolejny przecinek.
„Trzy dni po jej wyjściu próbowałam się do niej dodzwonić, ale nie odbierała, ani sama nie dzwoniła.” –  Przed pojedynczym „ani” nie powinno być przecinka.
„Ogólnie była wysoka i bardzo ładna” –  A szczególnie już nie?
Imiesłów przymiotnikowy współczesny (taki zakończony na –ąc, np. „idąc”, „pisząc”, „stojąc”) zawsze wydzielamy przecinkami. „- Rozumiem – zamilkłam zastanawiając się” – Powinien być przecinek po „zamilkłam”.
Popatrz jeszcze na powyższy przykład. To: - jest dywiz. To: – jest pauza. Do zapisywania dialogów używamy pauz. U ciebie zaczynają się od dywizów. Błąd.
Cudzysłowy, których używasz, są błędne. Polskie wyglądają tak: „”.
„Kilka razy obracałam go między palcami” – obróciłam. Bella zrobiła to za jednym razem. Nie było tak, że odkładała naszyjnik, później wracała i znowu go obracała.
„Przeraźliwie głośny dźwięk dotarł do moich uszu i dźwięk zbitej szyby, który mu towarzyszył wybudził mnie z pięknego snu.” – To zdanie jest koszmarne. A wystarczyłoby zmienić „i” na „a” i dodać przecinki po „uszu” i „towarzyszył”.
„patrzyłam w jasne obłoczki przemieszczające się po błękitnym płótnie jakim jest niebo” – A to jest niezgrabna i niepasująca do konwencji metafora.
„W poszukiwaniu mojej, małej, czarnej torebki z kokardą natknęłam się na laptopa.” – Tu z kolei masz biegunkę przecinkową. To jest zdanie pojedyczne bez wtrąceń, żaden przecinek nie jest tu potrzebny.
„zjadłam duży kawałek mojego, urodzinowego toru” – Wyścigowego zapewne.
„wróciłam się” Zawróciłam.

Podawanie przy każdej czynności jej czasu dokładnie co do minuty jest ZBĘDNE. Tak samo, jak cała masa innych rzeczy. Kursywa, pogrubienie i podkreślenie między innymi. Spójrzmy też na niektóre opisy:

„Chwilę myślałam nad strojem, ale nie miałam pojęcia, co na siebie założyć. Spojrzałam na okno - niby świeci słońce, ale wiatr z ogromną siła wygina korony drobnych drzewek. Wyciągnęłam z szafy czarne legginsy, różową koszulę bez rękawów i z przedłużanym tyłem, a do tego kremowe baleriny. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic , po którym ubrałam się w wybrany zestaw i zaczęłam suszyć włosy. Gdy były już suche rozczesałam je jeszcze raz i zostawiłam rozpuszczone. Oczy podkreśliłam czarną kredką i tuszem, po czym zeszłam na dół. Dosypałam kotu jedzenia, wzięłam słuchawki, telefon oraz klucze od mieszkania, następnie założyłam swój płaszcz i wyszłam. Puściłam muzykę i szybkim krokiem przemierzałam ulice Londynu.”

„Weszłam do mieszkania i gdy zdejmowałam buty w przedpokoju pojawił się Mite. Przykucnęłam, a maluch podszedł bliżej. Podrapałam go lekko za uchem, po czym poszłam do kuchni. Zauważyłam, że miseczka z mlekiem dla kota jest pusta, więc szybko ją napełniłam. Uśmiechnęłam się, gdy zwierzątko po chwili zaczęło pić. Zrobiłam sobie tosty i usiadłam z nimi przed telewizorem. Spojrzałam przelotnie na zegarek, którego wskazówki ukazywały 18:50. Co oznaczało, że spędziłam z Kevinem około 5 godzin. No ładnie.
Gdy zjadłam, umyłam talerz, po czym z powrotem założyłam na siebie buty oraz płaszcz i wyszłam. Rozplątałam słuchawki i włączyłam muzykę. Moim celem było centrum handlowe. Musiałam kupić sobie kilka nowych ubrań, buty i strój na WF. Po chwili spokojnego spaceru byłam już w centrum.
Po długich i męczących zakupach czekał mnie spacer do domu. Zaczęłam żałować, że nie wzięłam samochodu. Cała byłam obładowana torbami, w których były zakupione rzeczy. Trochę ich było i byłam strasznie szczęśliwa z nowych nabytków. W końcu dotarłam do domu. Nie zdziwiłam się widząc na zegarku 21:41. Poszłam do pokoju i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Oczywiście Mite, jak na wiernego towarzysza przystało, cały czas siedział tuż obok mnie. Gdy skończyłam, zeszłam na dół. Włączyłam telewizor i położyłam się na kanapie, już po chwili kot leżał na moim brzuchu. Włączyłam MTV i oglądałam "Ekipę z New Jersey". Oczywiście na którym z odcinków odpłynęłam.
Obudziło mnie dziwne, szorstkie i mokre odczucie na policzku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam liżącego mnie kota.
- Tak, świetna pobudka, ale bez przesady z tymi czułościami – zaśmiałam się i zdjęłam zwierzątko ze swojej twarzy.
Leniwie usiadłam i spojrzałam na zegarek wyłączając telewizor, wskazówki zegara ukazywały godzinę 10:20. Przeciągnęłam się i udałam na górę. Od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam długi prysznic i owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju. Nigdzie się dziś nie wybierałam, więc wyjęłam z szafki ciemne dresy, czarną koszulkę adidasa oraz białe skarpetki. Idealny strój do siedzenia w domu. Ubrałam się, wysuszyłam włosy, które po chwili zebrałam w wysokiego kucyka i zeszłam na dół. Dosypałam kotu karmy i zrobiłam sobie płatki.
Po zjedzeniu miodowych kółeczek włączyłam laptopa i przypominałam sobie nabytą do tej pory wiedzę. Około 13:00 postanowiłam zrobić sobie jakiś obiad.”

„Wyjęłam granatową koszulkę, a do niej szare dresy i podałam wszystko brunetowi, po czym wskazałam mu łazienkę. Podziękował i zniknął za drzwiami. Ja natomiast wyciągnęłam ze swojej półki czarne dresy oraz białą koszulkę i szybko się przebrałam, po czym zeszłam na do kuchni. Nałożyłam jedzenie i nakryłam do stołu. Chwilę później pojawił się Kev i zabraliśmy się za jedzenie. Reszta dnia minęła nam raczej spokojnie, nie licząc kilku walk na popcorn albo ganiania się po całym mieszkaniu z bitą śmietaną. Około 22:00 mój dobry kolega pożegnał się ze mną lekkim przytuleniem i wyszedł. Umówiłam się z nim na jutro do szkoły i po zamknięciu drzwi wzięłam długą kąpiel, po której poszłam spać.”

„Wyciągnęłam z półki rurki w czarno-czerwoną kratę, szary sweter, a do tego czarne trampki za kostkę. Ubrałam się, umalowałam, wysuszyłam i wyprostowałam włosy, po czym zeszłam na dół. Dolałam Mite'owi wody oraz mleka i wzięłam się za śniadanie. W talerzu wylądowały czekoladowe kuleczki, które po chwili zostały zalane mlekiem. Godzina siódma trzydzieści. Zostało mi dwadzieścia minut na zjedzenie, spakowanie książek i pojechanie po Kevina. Zadziwia mnie ten chłopak. Do szkoły ma na ósmą pięćdziesiąt, ale jedzie ze mną na ósmą. Miło z jego strony. Wrzuciłam pusty talerz do zlewu i wbiegłam na górę. Szybko wrzuciłam do plecaka odpowiednie książki z zeszytami i zbiegłam na dół. Wzięłam klucze od samochodu i wybiegłam z domu. Chwilę później odpaliłam niebieskie Ferrari i opuściłam swoją posesję.”

„Moje rozmyślania przerwał pisk gwizdka oznaczający, że woda wrze. Wstawiłam ją i zalałam oba kubki. Poszłam z nimi do salonu, postawiłam na stole i wróciłam po cukier, który po chwili stał tuż obok kubków.”


Powiedz, tak z ręką na sercu, uważasz, że te opisy są ciekawe? Chciałabyś czytać u kogoś takie rzeczy? Myślisz, że dla czytelnika jest interesujące poznawanie w najdrobniejszych detalach stroju, jadłospisu oraz godziny chodzenia do toalety głównej bohaterki? Instrukcji obsługi drzwi czy kluczyków do samochodu? Uważasz, że ma to jakikolwiek cel?

Cóż, ja na każde z tych pytań mogę definitywnie odpowiedzieć: nie.

Tym, co wyróżnia się wśród tym opisów, są… oczy Harry’ego. Przytoczmy jeszcze kilka cytatów:

„Lekko uderzyłam kędzierzawego sprawiając, że jego tęczówki znacznie pociemniały i złapał się za policzek. Po chwili jego spojrzenie utkwiło w mojej twarzy, po czym w jego oczach pojawił się jakiś dziwny błysk, który sprawił, że stały się z powrotem jasne. Jasnozielony i intensywny odcień.”
„Jego zielone tęczówki wypalały dziurę na samym środku mojej głowy”
„nie potrafiłam odwrócić wzroku od jego oczu, które powoli łagodniały ukazując tę czarującą zieleń”
„Jego zielone oczy były teraz prawie czarne, a brwi ściągnięte tak, że pomiędzy nimi uformowała się duża zmarszczka”
„Jego oczy momentalnie pociemniały, a linia szczęki zarysowała się w geście irytacji”
„Najwyraźniej zdziwił go tak śmiały ruch z mojej strony, bo jego oczy się poszerzyły przybierając ciemniejszą barwę”
„Jego tęczówki były tak kojące...”
„Szmaragdowe tęczówki, które mimo tak wielkiej odległości między nami, cudownie iskrzyły w promieniach słońca.”
„Jego śliczne tęczówki pociemniały, były... czarne? Tak, to zdecydowanie była czerń. Tak intensywna jak gdyby chciała wciągnąć mnie w swoją otchłań.”

Moim jedynym wnioskiem jest, że chłopak ma jakąś straszną chorobę oczu. Opisywanie koloru i właściwości oczu przy absolutnie każdej okazji NIE jest ciekawe i NIE jest fajne.

Wróćmy jeszcze na moment do tego cytatu: „Najwyraźniej zdziwił go tak śmiały ruch z mojej strony, bo jego oczy się poszerzyły przybierając ciemniejszą barwę” – Powiększyły się mu OCZY? O, tak?

Mimo całej mojej niechęci, na poziomie czwartego odcinka jeszcze myślałam, że to opowiadanie ma potencjał. Morderstwa członków rodziny, elementy paranormalne, rozgryzanie zagadki – to wszystko są rzeczy, które dają dobrą bazę pod ciekawy tekst. Nie rozumiem tylko, po co wkręcać w to wszystko członka One Direction. Bo szalone fanki przeczytają wszystko? Oceniasz własną umiejętność pisania tak nisko, żeby uciekać się do tak tanich sztuczek? No weź, stać cię na więcej.

Sposób, w jaki opisujesz świat, pokazuje, że nie do końca wiesz, jak działają takie rzeczy jak banki, policja, czy postępowanie spadkowe. Poczytaj trochę o tym, zanim coś napiszesz, google nie gryzie. Kto wie, może trafisz na jakieś inspirujące materiały, które ułatwią ci pisanie.

Główna bohaterka, Bella, nie wzbudza sympatii. Jej pasywno-agresywny stosunek do ludzi jest odpychający. Reakcja na uśmiechających się ludzi jest zastanawiająca. Jej zachowanie odstręcza – dziewczyna właśnie dowiedziała się, że straciła siostrę, natomiast to, na co narzeka, to takie tragedie jak zmieniające się światła, nudna przemowa dyrektora etc. Jeśli zaś chodzi o nieuzasadnione lęki i kłopoty z łączeniem faktów i wyciąganiem wniosków – jak już wspominałam wyżej, możesz jeszcze obrócić te wady w zalety, dopisując jej jakąś ciekawą historię zaburzeń. Doda to postaci realizmu (i kompletnie zmieni wydźwięk opowiadania, ale uwierz nam, może to mu wyjść tylko na lepsze).

O pozostałych bohaterach nie da się jeszcze wiele powiedzieć. Ten Zły jest postacią nieomal mityczną, próbuje dopaść dziewczynę we śnie i na jawie. Kiedy budujesz mroczny nastrój, a potem do opisania antagonisty używasz słowa „loczek" wiedz, że robisz to źle. Interesującym pomysłem jest doczepienie Temu Złemu nerwowego pomagiera, nie wiem tylko, czy się na tym nie przejedziesz. Patrick jest pracownikiem banku, a zatem prawdopodobnie musiał przedstawić pracodawcy orzeczenie o niekaralności. Ponadto nie jest problemem ustalenie jego tożsamości, gdyby z jakiegoś powodu stałoby się to konieczne. Nie jest człowiekiem, który będzie w stanie ukryć się w cieniu. Kolega z klasy zaś jest postacią papierową, bez wyrazu. Mam nadzieję, że nie będziesz zwlekać z dopisaniem mu charakteru.

Podoba mi się zaangażowanie do pomocy duchów i świecących wisiorków, sprawia to, że tekst nabiera dobrego klimatu, nuty tajemnicy. Uważaj tylko, by z nimi nie przesadzić – o wiele ciekawiej będzie, jeśli czytelnik pod koniec opowiadania będzie się zastanawiać, czy duchy były prawdziwe, czy też były mechanizmem obronnym zwichrowanej psychiki głównej bohaterki.

Wydaje mi się, że nie do końca ogarniasz narrację. Narrator jest równocześnie bohaterką, niestety kursywa, której czasem używasz, sugeruje, że są to jednak dwie różne osoby. Wprowadza to chaos do opowiadania i utrudnia czytanie.

Pomysł na romans mordercy i ofiary... To mogłoby nawet być dobre, gdybyś umiała to dobrze przedstawić. Niestety, nie umiesz. Harry prześladuje Bellę, stalkuje ją, a ona się rozpływa, bo chłopak ma piękne tęczówki. No litości.

Jedyny sposób, jaki widzę na uratowanie tego opowiadania, to cofnięcie się do czwartego rozdziału i zabawa konwencją. Widziałaś może film pt. „Uninvited”? Coś w tym guście:

Bella dowiaduje się, że jej rodzice i siostra zostali zamordowani. Widuje ducha zmarłej siostry, śni jej się morderca, śmiech innych ludzi wywołuje w niej lęki. Ciągle ma poczucie, że ktoś na nią patrzy. Czuje się osaczona, ma wrażenie ciągłego zagrożenia. Dziwne przypadki zaczynają sie kumulować, dziewczyna przeżywa katharsis, i wtedy prawda wychodzi na jaw. Duch siostry był projekcją jej lęków, halucynacją, którą jej biedny umysł stworzył, by poradzić sobie z tragedią. Harry też był halucynacją; przed wypadkiem Bella miała jego plakat w pokoju, jego obraz wrył się w jej umysłowość, na zawsze powiązany ze smutkiem i bólem. Dlatego projektowała, że jest mordercą, dlatego też zachowywał się tak dziwnie (te powiększające się oczy, śledzenie po mieście). Okazuje się, że przez ten cały czas dziewczyna leżała w szpitalu psychiatrycznym (w śpiączce?). Pielęgniarz, który ją doglądał, zwykł do niej mówić, bo kiedyś czytał, że ludzie w śpiączce mogą cię słyszeć. Dlatego też Kevin miał jego głos, jego twarz, i był postrzegany jako przyjaciel już w pierwszym dniu znajomości. Śpiączkowe majaki wyjaśniałyby wszystkie te nieścisłości – chory umysł mógł wykorzystać tylko to, co wiedziała chora dziewczyna, a nie była to przecież wiedza pełna. Czytając to opowiadanie drugi raz, czytelnik miałby tego świadomość i czułby delikatny dreszcz niepokoju.

Podsumowując: na poziomie czwartego odcinka jeszcze chciałam wystawić ci dwa, po doczytaniu piątego i szóstego ocena spadła do jednego Pomiotu. Poległaś z powodu błędów językowych, nielogiczności, braku researchu i powielania spranych, kiepskich klisz. Opowiadanie ma tylko trzy zalety: motyw kotka ze schroniska, brak błędów ortograficznych i terminowe dodawanie rozdziałów, świadczące o szacunku do czytelnika.

Nomen omen, truth can be cruel.

12 komentarzy:

  1. Gify <3 A poza tym, przez to zdjęcie, widzę "loczka" jako Travoltę, moje życie na zawsze się zmieniło...
    Ale na serio: ocena bardzo dobra, rzeczowa i w ogóle sensowna i z garścią rad. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że ktoś jeszcze pisze opka, w których zamieszcza linki do strojów i wyliczają swoje zajęcia z dokładnością co do minuty. I uważają do tego, że jakikolwiek risercz jest dla słabych.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, dobrnęłam do końca. Ocenka bardzo konkretna. Jak każda ocenka teamu DuoZuo, naprawdę, to był świetny pomysł z tym połączeniem sił. Podziwiam, że mimo tyle absurdów zachowałyście obiektywizm i jakieś pozytywy tez udało się Wam znaleźć. :D Wytykacie błędy i językowe, i logiczne, co jest chyba nawet istotniejsze, może autorka spojrzy inaczej na swoje blogi i nastąpi jakiś przełom w jej pisarstwie. To jest właśnie przykład konstruktywnej krytyki, ocenialnie, patrzcie i uczcie się. Tak powinna wyglądać ocena nie najlepszego bloga - oprócz pisania, co jest nie tak, konieczne są porady, jak ten stan rzeczy zmienić, omówienie błędów i wskazanie, jak to POWINNO wyglądać (uświadomienie autorki tam, gdzie najwyraźniej nawet nie podejrzewała błędu), wskazanie kilku choć najdrobniejszych plusów, wytłumaczenie, co jak i dlaczego. Jednym zdaniem - oby tak dalej! :D Cała Mackalnia spisuje się świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę literówki, przebaczcie, Przedwieczni, ale już nie będę się bawić w usuwanie i wstawianie komcia ponownie.

      Usuń
  3. Zamierzacie zapisać się do katalożku ocenialni?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam pytanie do tego:
    „dziewczyna w okularach z czerwonymi włosami spiętymi w idealnego koka” – Te okulary miały koka, tak? --> dlaczego? Chodzi tutaj o to, że brakuje przecinka po tych okularach czy o co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie. Bez przecinka odnosi się to do okularów.

      Usuń
  5. Dobrze, więc póki mam chwilę, to sobie skomentuję.
    Tak szczerze mówiąc to cały czas jak czytałam tą ocenę to się śmiałam. Zadziwia mnie fakt, że każdy błąd był od razu grubo opisany, nie to, co na innych ocenialniach. Jestem przecież tylko człowiekiem i mam prawo popełniać błędy, dlatego właśnie się tutaj zgłosiłam i szczerze mówiąc, to podejrzewałam, że będzie źle. Jednak nie to, żeby coś, ale nie dotknęło mnie to ani trochę. Cieszę się, ponieważ dostałam wiele rad na temat pisania i jestem pewna, że teraz będzie choć odrobinę lepiej. Dość wyczerpująca ocena i jestem z tego powodu naprawdę zdziwiona, że aż tyle się napisaliście. Szczerze mówiąc to mimo, ze ocena jest zła to uwielbiam ją. Te wszystkie zdjęcia i gify są genialne. Co do tych okularów to nawet nie wiedziałam, że tam powinien być przecinek, ale z pewnością, gdy już będę miała pełny dostęp do Internetu to wszystko poprawię.
    No cóż. Dziękuję za szczerą opinię.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!

      Miło nam, że przyszłaś się wypowiedzieć:)

      Ciesze się, że nie poczułaś się dotknięta, bo celem oceny jest pomoc w doskonaleniu twojego warsztatu a nie robienie ci przykrości. Wytknęłyśmy ci błędy, bo przecież tym właśnie się zajmujemy, musiałaś mieć tego świadomość, kiedy się do nas zgłaszalaś. Nie jest naszym celem głaskanie albo niszczenie ego autorek i autorów, tylko wsparcie językowe i merytoryczne.

      Błędy zostały grubo opisane, żeby ci pomóc, bo jeśli ktoś napisze w ocenie tylko "popraw interpunkcję", to dalej nie będziesz wiedziała gdzie popełniasz błędy i jakiego są rodzaju.

      Mam nadzieję, ze weźmiesz sobie choćby część naszych uwag do serca - ja ze swojej strony życzę ci weny i powodzenia w pisaniu kolejnych opowiadań (i poprawianiu obecnego).

      Usuń
    2. Ocena przednia, odpowiedź z klasą. Serce rośnie.

      Usuń
  6. Naprawdę ciekawe oceny! Lubię tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta alternatywna fabuła z wątkiem śpiączki/choroby psychicznej jest genialna, aż sama chętnie bym coś takiego i napisała, i przeczytala. :)
    Świetna recenzja, mam nadzieję, że dla autorki była pomocna. :D

    OdpowiedzUsuń