Miejscówka przyzywającego: Maska Śmierciożercy
Przedwieczne: Gaya, Leleth
Opowiadanie
potterowskie wita nas estetyczną szatą graficzną i cytatem Wysockiego.
Szablon jest stosunkowo prosty i ułatwia zapoznawanie się z tekstem.
Podoba mi się obecny tu minimalizm. Piszesz, że szablon jest twój.
Zastanawiam się, jak daleko poszłaś w jego tworzeniu. Jeśli sama
namalowałaś obraz tła i postać chłopca, należą ci się spore brawa.
Podoba mi się rozwijana lista z archiwum, jednak zamiast pod tekstem,
umieściłabym ją nad nim, bo łatwo ją przeoczyć.
Zacznijmy, jak mamy w zwyczaju, od sprawdzenia strony technicznej.
James Syriusz Rainbow – W
notce odautorskiej zakładasz, że to ma być poważne opowiadanie, ale
nasz mroczny heros dostaje na nazwisko “Tęcza”? Trochę zgrzyta, trochę
ciekawi, z pewnością jest niestandardowe.
„Pożałował,
że od lat olewał naukę świadomego śnienia.” – Przydałoby się rozwinąć
(nie mówię, że koniecznie w tym momencie), kto go uczył, czy też może
robił to sam.
„Nie
opuścił różdżki, jakby Rainbow mógł coś zrobić spetryfikowany. (...)
Ostatecznie jednym ruchem usunął skutki zaklęcia.” – Nie jestem pewna,
czy efekt zaklęcia Petrificus totalus
(bo jak rozumiem, takie zostało użyte) można nazwać petryfikacją. W
kanonie ta nazwa pada odnośnie działania spojrzenia bazyliszka, którego
efekt jednak znacząco różni się od zaklęcia.
„Trzymała
na niej tacę z zabytkowym czajnikiem i całkiem zwyczajnymi kubkami.“ –
Niby zwykłe zdanie, ale fajne, buduje tło i ładnie wygląda ten kontrast.
Takich wstawek spotkamy w tekście jeszcze kilka, za każdym razem
przyjemnie zaskakują. To właśnie dbałość o szczegóły pomaga czytelnikowi
wczuć się w klimat i poczuć, że obchodzi go to, co czyta. Jest to też
dobry sposób na opowiedzenie o bohaterach, małe rzeczy, które budują
charakter miejsc i postaci.
„z
uproszczonym wizerunkiem Dziadka Mroza.” – Też ładne, ale czy Susan
albo Amelia mają rosyjskie korzenie?
„Czy posiada pan jakiegokolwiek opiekuna? // – Jasne. // – Proszę nie kłamać” – To jest na veritaserum, czy nie?
„kwiatki żółtym markerem, tak na oko – stokrotki.” – Stokrotki mają płatki białe albo różowe.
„–
Mów mi Tonks – przedstawiła się i wyciągnęła do niego dłoń.“ – Zależy
ci na zgodności z kanonem, ale Tonks jest kuratorem? Zgrzyta mi to o
tyle, że aurorzy mieli w tym czasie pełne ręce roboty i dziwnym jest, że
brali na siebie jeszcze takie obowiązki.
„–
Merlinie, kogo zabiła za tę posadę? // – Śledztwo trwa” – Fajne to.
Choć humorystyczne kawałki pojawiają się z rzadka, wywołują u mnie
szczery uśmiech.
„nie przejmując się zapewnieniem Tonks, że to podobno niebezpieczne.” – Może lepiej “ostrzeżeniem”.
Dziwne
rzeczy dzieją się w tym dialogu: „Naprawdę tu mieszkasz? (...)
Zreflektowała się (...) Naprawdę przepraszam (...) Czekaj, ty tu
mieszkasz?“ – To wygląda jakby Tonks miała kłopoty z pamięcią
krótkotrwałą.
„Otworzył
lodówkę i wywalił do worka na śmieci kawałek sera (...) załatwił sprawę
wszystkich łatwo psujących się produktów” – Ser żółty nie jest łatwo
psującym się produktem. W zależności od gatunku wytrzymuje od dwóch
tygodni do czterech miesięcy. Jak długo Jamesa nie było w domu?
„Znalazł
plecak-kostkę i wpakował do niego parę ubrań.” – O ile nie miał
polskich korzeni, wątpliwym jest, by taki plecak posiadał. A z tekstu
nie wynika, żeby miał.
„aby
studiować numerologię na Uniwersytecie w Edynburgu” – Prosiłaś o
zwracanie uwagi na zgodność z kanonem. W książkach nie było ani słowa o
magicznym uniwersytecie w Edynburgu. Nie wiadomo, jak to było ze
szkolnictwem wyższym, czy jakieś istniało, czy też przeprowadzano tylko
kursy. Nie odbieraj tego jednak jak wytknięcie błędu – wprowadzenie
uniwersytetu jest logicznym posunięciem, łatką.
„ginął
pomiędzy innymi tatuażami. Zwierzęta, napisy, potwory. Nad przegubem
wymalowała sobie nawet chevroleta.” – Tatuaże nie są tym samym, co
malunki.
Co za śliczna, stereotypowa wiedźma na początku rozdziału trzeciego!
Podobają
mi się zmagania bohatera z klaustrofobią i jego kłopoty z byciem
dotykanym przez innych, raz, że czyni go to bardziej ludzkim, dwa, że
nie jest to często poruszany motyw.
„jeden
na pewno zawierał dżem truskawkowy. Chłopak odkręcił pokrywkę i
powąchał” – Świniak i marnotrawca, rozszczelnił słoik, a nie zjadł
dżemu.
„Wziął do ręki ludzką i odwrócił, szukając ceny.” – Boffo? ;)
„Nie
lubił zresztą przez to ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Była do bólu
komercyjna. Ludzie, którzy na niej mieszkali, nosili podarte i brudne
ubrania, chociaż każdy znał zaklęcia Chłoszczyć i Reparo. Sprzedawali
paskudne piwo w niedomytych kuflach za cenę dobrego i starali się, aby
ich knajpy wyglądały na mordownie. Wszystko tu było brudne i ciasne, a
dodatku karykaturalnie złe.” – Bardzo fajny fragment. Podoba mi się, że
zauważasz takie rzeczy i próbujesz odgadywać drugie dno opisywanej
rzeczywistości.
„Najgorsze
było to, że ludzie się nabierali. Nawet ci, dla których czarna magia
była chlebem powszednim.” – Szczerze wątpię w to, żeby na przykład taka
Bellatrix dała się nabrać, może raczej akceptowali ten wizerunek z sobie
znanych względów.
„W
dodatku przetransmutował ją na odczepnego z jakiegoś kartonu, ale
zapomniał nałożyć zaklęcie chłodzące. Teraz spływał potem.” – Co za
maruda. Dlaczego nie może rzucić zaklęcia teraz, gdy już sobie
przypomniał?
„Mam na sobie zaklęcie lokalizujące, namiar, pewnie coś jeszcze. “ – To są to dwie różne rzeczy?
„Mam
je wyciągnąć przed robotą? “– Kolejne zdanie, nad którym trzeba się
zatrzymać, żeby je zrozumieć. Motyw z zaklęciami rodowymi i wyciąganiem
zaklęć do fiolek, niczym wspomnień do myślodsiewni jest niekanoniczny,
acz interesujący. Po chwili okazuje się, że jednak nie chodziło ci o
zamykanie zaklęć, ale właśnie wspomnień we fiolce. Dobry pomysł, ale
sposób, w jaki to opisałaś utrudnia płynne czytanie. Drugi raz
powtarzasz ten motyw, pierwszy raz pojawił się przy lustrach i kamerach
(“Wbił wzrok w swoje lustra. Miał numery od dwunastki do dwudziestki
dwójki, w tym cztery pokoje i korytarz na piętrze.”) – przy pierwszym
czytaniu to zdanie jest kompletnie niezrozumiałe.
„Namiar
tego nie chwyci?” – Podaj więcej informacji, bo inaczej trudno jest się
przejąć obawami bohatera. Czego namiar nie chwyci i co się właściwie
dzieje?
„Z
tego co wiedział, był jedynym człowiekiem, który własną moc traktowa
jak agresywnego pasożyta.” – Interesujący koncept. Można wręcz
powiedzieć, że powiew świeżości.
Dlaczego syn Snape'a nosi imiona jego najgorszych wrogów? Czyżby Emily chciała mu dokopać?
„Czy
on wyglądał na dobry materiał na ojca? (...) Raczej ufam swej
inteligencji.” – Gdyby płodność zależała od ilorazu inteligencji i tego,
czy się ktoś nadaje na rodzica, świat byłby lepszym miejscem. Chyba, że
Severus próbuje powiedzieć, że zawsze przed seksem nakłada na siebie
zaklęcie bezpłodności.
„–
Jasne. – Machnęła ręką, jakby opędzała się od much. – Tak czy siak
byłeś jedyną osobą w okolicy, z którą nie miałam wspólnych przodków.
Nawet Blackowie, ci nasi odwieczni oportuniści, są ze mną spokrewnieni.
Wiesz, to widać. Metamorfomadzy. Ironia losu. // – Co? – spytał
bezmyślnie. Z każdym jej słowem czuł się coraz bardziej brudny. // –
Rainbow wzięło się właśnie z tego, że u nas ciągle się rodzili. Ta cecha
zanikła przed jakimiś czterema wiekami, a u Blacków ciągle trwa. –
Kobieta westchnęła i spojrzała na niego ze współczuciem. – To nie było
nic osobistego, naprawdę.” – Ciężko się czyta ten fragment. Co ma
oportunizm Blacków do ich metamorfomagii? Co w ogóle pozwala jej uważać,
że Blackowie są wygodniccy i co to ma do rozmnażania się? Co jest w tym
wszystkim ironicznego? Dlaczego cały ten wywód Snape miałby odebrać
jako osobistą wycieczkę, przecież nie jest Blackiem? Sirius Black był
animagiem, a nie metamorfomagiem, to nie jest to samo.
„Właściwie
nawet nie martwił się tym, że ktoś chciał go zamordować. Do tego
przywykł. Co innego tendencyjne pytania przy przesłuchaniu.” – Dlaczego
martwiły go tendencyjne pytania? Martwił się o stan służb w UK, bo taki z
niego patriota? Zmartwił się, bo chciał się popisać erudycją, a przy
tendencyjnych pytaniach się nie dało? To jest kolejny z przykładów na
to, że zdarza ci się używać słów w niewłaściwych kontekstach.
„Nie dał rady się aportować” – Jeśli masz na myśli ucieczkę, to “deportować”. Powtarzasz ten błąd kilka razy.
„Drętwotę,
czerwony płomień, zablokował Protego.” – Drętwotę i czerwony płomień
zablokował Protego. Zaczynam tracić cierpliwość. Chyba że chodzi o to,
że drętwota była czerwona? Jeśli tak, to zmodyfikuj to zdanie.
„Po
angielsku walczyć nie umie, więc trzeba spróbować po meksykańsku.” – To
jest jedno z tych zdań, które choć pozornie poprawne, wprowadzają
pewnien zamęt. Czytelnik zadaje sobie pytania: to są różne metody walki?
Różnią się z kraju na kraj? Dlaczego na angielską należy odpowiadać
angielską? Czy wiąże się z tym jakiś system honorowy?
„knajpie
udającej średniowieczną tawernę. Czy też raczej – romantycznie
wyobrażenie współczesnych ludzi o niej.” – Podoba mi się, że zwracasz
uwagę na takie detale i wplatasz je w tekst. Zawsze lepiej czyta się
teksty uważnych obserwatorów. Po raz kolejny pokazujesz, że rzeczy nie
zawsze są takimi, za jakie chciałbyby uchodzić.
„zaciekle atakował widelcem porcję pierogów z grzybami. “ – Język podobny do rosyjskiego i pierogi – rozumiem, że są w Polsce?
„–
Mam syna – powiedział z rezygnacją. // – Gratulacje. Ile waży?“ –
Fajne, uśmiechnęłam się. Jest to jeden z przejawów twojego poczucia
humoru, które bardzo przypadło mi do gustu. Ponadto pasuje do
roztargnionego staruszka, roli, którą Dumbledore bardzo lubił odgrywać.
„Jak ma na imię? (...) Rainbow.” – Rainbow to nazwisko, nie imię.
„Gdzie…
jest… James? – spytała pierwszego uzdrowiciela, którego udało się jej
wypatrzyć.” – James to dość popularne w UK imię. Wyobrażasz sobie, że
wpadasz do szpitala i pytasz pierwszą lepszą osobę z obsługi “gdzie jest
Kuba?”
„Nie
możemy go leczyć o ile zgody nie wyrazi jego opiekun prawny, a w
szczególnych wypadkach on sam. Cóż, dlatego czekamy, aż zemdleje i
będziemy mogli podciągnąć działania pod ustawę o ratowaniu życia.” –
Zapachniało polskim szpitalem, interesujące.
„w środku kameralnej apokalipsy.” – Ładny zwrot.
Auror i Śmierciożerca piszesz dużą literą, ale uzdrowiciel już małą, dyskryminacja?
„–
Młody człowieku! – Uwaga kobiety całkowicie skoncentrowała się na
chłopaku. Aurorce zrobiło się go żal. – Natychmiast przestań zachowywać
się irracjonalnie!” – I to ma być lekarz św. Munga? Wyszło cokolwiek
nieprofesjonalnie. Dlaczego Tonks jest żal Jamesa? Bo został nazwany
młodym człowiekiem?
„wyrzucił
z siebie wiązankę przekleństw (...) asystentka rozpłakała na dobre” –
mięTkich mają asystentów. Mungo schodzi na psy. Bonus: kogo rozpłakała
asystentka?
„Aurorzy
nie mają odpowiednich kwalifikacji” – Skoro aurorzy nie mają
odpowiednich kwalifikacji, dlaczego kilka zdań wcześniej lekarz pytał
się, dlaczego nie nauczyła się uzdrawiania na kursach? Czy Tonks
przeszła kurs w ramach wyjątku?
Ładnie
opisałaś spotkanie Tonks i Snape’a. Ten jej odruchowy lęk przed dawnym
nauczycielem, który po raz kolejny przyłapuje ją na niepowodzeniu jest
bardzo na miejscu. Możemy łatwiej wyobrazić sobie Tonks jako przerażoną
pierwszoklasistkę.
„podaj
mi… ten eliksir, ten żółty, jeszcze ten w takiej głupiej butelce, taki
pod fiolet. I tamte korzenie” – Yyy... skąd on wie, co to za kolorowe
płyny, skoro jak sam przyznał, nie jest w stanie odczytać nazw? Przecież
eliksirów jest miliony rodzajów, nie uwierzę, że kolory żółty i
fioletowy są takie unikatowe.
„Chłopak
już miał go spetryfikować, ale zawahał się. Jeśli zaklęcie wejdzie w
interakcję z innym… z drugiej strony jaki miał wybór?” – Podoba mi się,
że pokazujesz, że chłopak ma jakieś dylematy moralne. To dodaje postaci
głębi.
„Przeszedł
koło nich pewnym krokiem, tak jakby miał absolutne prawo znajdować się w
tym miejscu. Dawno odkrył, że to całkiem niezły sposób, na pozostanie
niezauważonym.” – Podoba mi się, bo jest prawdopodobne psychologicznie.
„Wyobraził
sobie nawet szereg poważnych, odzianych w szaty ludzi, którzy podchodzą
do skarpy i rzucają się w morze.” – Piękna wizja. Czuję to.
Przy
jego rozmyślaniach o lokalizatorze po wyjściu ze szpitala znów zaczęło
zgrzytać. Wiedźma mówiła mu, że nie jest w stanie zdjąć lokalizatora,
dlaczego więc Tonks nie mogła go znaleźć?
„Musiał
kupić rękawiczki. Teraz, zaraz. Kiedy to zrobi, będzie mógł pomyśleć co
dalej.” – Koleś nie ma pieniędzy, torbę sobie transmutował z tacki, ale
rękawiczki będzie kupować w galanterii skórzanej? To się kupy nie
trzyma.
„Rzadko
zastanawiał się nad moralną stroną swojego postępowania, szczególnie
wtedy, gdy ratował własne życie.” – Z wcześniej opisanej sceny wynika
coś zupełnie przeciwnego.
„Za
Czarnym Panem stał Lucjusz z nieodgadnionym wyrazem twarzy, jedną ręką
obejmując Narcyzę.” – Lucjusz w twojej wersji wzbudza moją sympatię,
zrujnowali mu hol i schody, a ten trzyma filozoficzny dystans.
„W
kominku rozpalono ogień, ponieważ zapadał wieczór.” – W kominku rozpala
się ogień, kiedy robi się zimno, do oświetlenia o wiele bardziej
przydają się świece. Zwłaszcza, że wcześniej pisałaś o "ulicy sennej
upałem", co oznacza, że mamy lato i rozpalanie kominka to bardzo złe
posunięcie.
„Patrzył przy tym w bliżej nieokreślony punkt, ponad prawym ramieniem dyrektora.” – Kolejna zgrabna obserwacja, punktujesz.
Podoba
mi się scena spotkania Draco z Jamesem. Jest lekko i płynnie napisana,
James reaguje nie jak mag, tylko jak mugol, co biorąc pod uwagę jego
wychowanie jest jak najbardziej na miejscu. Draco jak zwykle jest silny
tylko w gębie – a i to z daleka. Dobrze uchwyciłaś ich charaktery.
„Co
gorsza - rozpoznał w niej Radziwiłła.” – Po pierwsze, pokaż mi jak
Anglik czy choćby Brazylijczyk to wymawia. Po drugie, z dalszego tekstu
wynika, że ptak należy do Saszy. Dlaczego Rosjanin miałby nazywać sowę
Radziwiłł? Po trzecie, zamiast dywizu powinna być pauza.
„–
Och, no wiesz. Dziewczyna znajomej mojej siostry sypia na boku z takim
jednym Aurorem – wyszeptał teatralnie. // – Sisi? To pewnie cały Nokturn
już wie?” Z tego wynika, że Sisi jest tą dziewczyną. Niestety dalej
jest: „Sisi mówi, że go dwie godziny w ministerstwie trzepali.” Tego
Sisi? Czy też Sisi-dziewczyna mówi, że trzepali Snape’a, o którym
rozmawiają chłopcy? Strasznie to niejasne.
W
rozdziale siódmym dziękujesz komuś, kto chyba robił za betę. Widać
ogromną poprawę, więc sugeruję, byś częściej korzystała z jej pomocy. O
wiele przyjemniej i bardziej wartko czyta się tekst pozbawiony
przeszkadzaczy.
„Jeśli to wszystko, pozwolisz, że pójdę uważać na siebie?” – Ładne zdanie.
„–
James Syriusz? – Potter jakby się ocknął. W jego głosie zabrzmiała
złość. – Myślisz, że to dobry żart?” – Nie wiem, czy kojarzysz ten blog, jeśli nie, gorąco ci go polecam. Autorki często korzystają tam z takiego znaczka:
Myślę,
że Potter właśnie na niego zasłużył. Masz na imię James, jak tysiące
innych ludzi? Jak możesz, łajdaku! Rozumiem, że akurat takie zestawienie
imion może chłopaka poruszyć, zaciekawić, skłonić do uniesienia brwi,
ale reakcja, jaką zaprezentował, jest cokolwiek przesadzona.
Przejdźmy teraz do poprawności językowej.
„–
Panie Rainbow – Bones zamilkła.” – Rozumiem, o co chodzi, ale
zestawienie wypowiedzi ze słowem „zamilkła” jest niezbyt fortunne, nie
sądzisz? Nie sugeruję wyrzucenia, ale dopisanie czegoś wcześniej, w
stylu „powiedziała niezdecydowanym tonem, po czym zamilkła”.
„spróbowała ponownie: - Panie Rainbow…” – Pauza, a nie dywiz.
„Był
to plik jednocześnie niepokojąco gruby jak i beznadziejnie
niekompletny.” – „Jak i” jest tu synonimiczne do „jak również”, przed
którym stawiamy przecinek: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=1480 Inna sprawa, że użycie zarówno „jednocześnie” i „jak i” to w zasadzie powtórzenie tego samego.
„Rainbow
zachowywał się tak jakby lada chwila mieli stoczyć pojedynek.” – Przed
„jakby” w zdaniach złożonych porównawczych stawia się przecinek. A
prościej mówiąc – należy patrzeć na ilość orzeczeń w zdaniu. Z reguły
oddzielamy je przecinkiem lub spójnikiem. Tutaj link obrazujący
stawianie przecinków przed spójnikami, zaimkami i partykułami. http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629774
„Ta mniej puchońska część jej umysłu zauważyła, że równie dobrze może kombinować jak zadźgać ją spinaczem.” – Ta sama sytuacja.
„–
O panie, czemu to ciągle powtarzasz?” – Niby nie błąd zapisu, ale
zamiast jak inwokacja, brzmi to tak, jakby nie zauważył, że Bones jest
kobietą. Lepiej byłoby dać “Panie” dużą literą.
„ale czasem nie wiedział kiedy zamilknąć.” – Przecinek przed „kiedy”.
„Kiedy Amelia usłyszała, że chłopak nosi jej nazwisko” – Nie. Z tego wynika, że nosi nazwisko Amelii, a chodzi o Emily.
„Chyba nigdy nie wytłumaczono co stało się tamtej nocy.” – Przecinek przed „co”.
„–
Witamy w Anglii – powiedziała, by przerwać niezręczną ciszę.” – Tym
razem mówisz o Amelii, a chwilę wcześniej piszesz o Emily, przez co to
zdanie wydaje się wypowiedziane przez nią.
„uśmiechnął uprzejmie” – „Uśmiechnął” to czasownik zwrotny, który występuje z „się”.
„Bones zastanowiła się co Rainbow chce tym osiągnąć.” – Przecinek przed „co”.
„Zaprezentować jak dobrze kłamie?” – Przecinek przed „jak”.
„Oczywiście oprócz tego co zrobił.” – Przecinek przed „co”.
„Bones
dotknęła pergaminów końcówką pióra. Naprawdę była zaskoczona, kiedy dwa
dni temu dostała je do ręki.” – Ostatni podmiot to „pióro” i początkowo
to właśnie do niego odniosłam drugie zdanie. Do poprawy.
„Po
prostu nie interesowała się sprawą Rainbow na tyle, aby wiedzieć, że ma
dziecko.” – Kto ma dziecko? Ta sprawa? Amelia? Też niejasne, do
przeróbki.
„Czuła
się zupełnie tak jakby ktoś poinformował ją, że Sam-wiesz-kto dorobił
się potomstwa, a później dodał, że od lat wszyscy o tym wiedzą.” –
Przecinek przed „jakby”, w zwrocie „Sam-Wiesz-Kto” wszystkie słowa
pisane są dużą literą.
„powiedziała starając się brzmieć odpowiednio surowo” – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
„– Żeby to raz – chłopak uśmiechnął się ujmująco.” – Chłopak dużą, w tym zdaniu nie ma czasownika określającego mówienie.
„Tak samo jak matka, tamtej nocy gdy wymknęła się obławie.” – Przecinek przed „gdy”.
„–
Dziękuje Charles, ale nie trzeba było” – Przecinek przed „Charles” (to
jest mianownik w funkcji wołacza, a wołacz oddzielamy przecinkami),
literówka w „dziękuję” (ę, nie e).
„w ostatniej chwili zmienił przekleństwo na bardziej neutralny wyraz.” – Początek zdania dużą literą.
„dreszczu jaki przeszedł jej po plecach” – Nieszczęsny przecinek przed „jaki”.
„nawet nie wiem co to za obrazki…” – I przed „co”.
„wygląda jakby właśnie odkrył uroki Ku Klux Klanu .” – Przecinek wiadomo przed czym, usuń spację przed kropką.
„Postawiła
przed nim żółty kubek z napisem „CUDA ZA DARMO”. Zauważyła, że skrzywił
się, kiedy go przeczytał” – Ten kubek? Ja wiem, że napis, ale to kubek,
będąc w mianowniku, pełni funkcję podmiotu. Tym bardziej to bez sensu,
że następne zdanie brzmi „Sama wybrała niebieski, z uproszczonym
wizerunkiem Dziadka Mroza.”, więc znów odnosisz się do kubka.
„–
Warto. Zawsze jest warto – powiedział jakby rzucał wyzwanie” –
Przecinek. Wiadomo, że przed „jakby”, nie będę od tej pory pisać, gdzie,
w takich przypadkach.
„Zresztą nawet gdy oglądałam Quidditch” – Przecinek.
„Nie mogła jednoznacznie stwierdzić czy się ucieszył z tego powodu” – Przecinek przed „czy”. W zdaniu są dwa orzeczenia.
„Wiesz ilu osobom należało zmodyfikować pamięć?” – Przecinek po „wiesz”.
„raczej bezruch jakby próbował po sobie niczego nie pokazać” – Przecinek.
„Patrzył na nią tak jakby skazała go co najmniej na śmierć.” – Przecinek.
„Co jakiś czas, któryś z tych przedmiotów ocierał się o jego nogi.” – Wbrew pozorom nie zawsze przed „który” dajemy przecinek.
„Woda
falowała lekko - a on bał się coraz bardziej” – Powinna być pauza, nie
dywiz. Kilka razy w tekście się zdarzyło, ale nie będę wypisywać każdego
przykładu.
„Kątem
oka zauważył, że Charles siedzący obok, skrzywił się.” – „Siedzący
obok” to jest wtrącenie i powinno być wydzielone przecinkami z obu
stron. Chyba że facet nazywał się Charles Siedzący Obok.”
„Dwiadzieścia?” – Literówka.
„–
Schody. Normalne, awaryjne, nie ważne” – Schody nieważne? (Btw w tym
znaczeniu piszemy to razem). Czy że nieważna wzmianka o schodach? W
takim razie dlaczego później o nich mówi?
“Uzdrowicielskie zastosowani legilimencji?” – Zastosowanie.
„–
Tylko dzięki niemu rok temu ukończyłam akademię – stwierdziła, mocując
się z drzwiami – nie no… Alohomora!” – „Nie no” to jest nowe zdanie.
Powinna być wielka litera i kropka.
„kurcze” – Kurczę.
„–
Nie. Ojej. Reparo – stuknęła różdżką w gitarę, która naprawiła się
natychmiast.” – Nie ma to nigdzie czasownika określającego mówienie, a
tylko opis czynności, więc czemu mała litera?
„–
Jest felerna – powiedział Rainbow przepraszająco – od miesiąca mam ją
odklątwić, ale jakoś ciągle zapominam.” – To po pauzie to też jest nowe
zdanie.
„Zmrużyła oczy i chłopak zobaczył jak ślad znika.” – Przecinek.
„– Lubisz mugolskie powieści – stwierdziła niepotrzebnie – a to co?” – Nowe zdanie.
„zastanawiając się jakich zniszczeń zdążyła dokonać jego kuratorka.” – Przecinek.
„Z kwadrans kłócili się czy akustyk jest naprawdę mugolskim wynalazkiem.” – Przecinek przed „czy”.
„–
Uszy do góry. Pewnie zaraz załatwimy ci jakąś nową rodzinę – próbowała
się uśmiechnąć, ale kiepsko jej to wyszło.” – To jest czynność, nie
mówienie. Duża litera, kropka.
„No i belfrzy nie robią problemów kiedy wracasz.” – Przecinek.
Obiecałam
zbetować dokładnie pierwszy rozdział, ale przyznam, że kilka przykładów
opuściłam, bo są zbudowane na analogicznej zasadzie jak powyższe.
Wymienię jeszcze garść błędów z dalszych rozdziałów:
„Może i Jamesowi byłoby go żal, gdyby bachor nie roznosił plotek jak szczur zarazę.” – Zarazy.
„Rainbow nie cierpiał jej, ze wzajemnością. „ – Bez przecinka, „z wzajemnością”.
„Z szefem, się nie dyskutuje” – A ten przecinek to po co?
„Ta
ich fobia przerzuciła się nawet na przydomki. Dziadek był dzieciakiem,
Pajęczak brzydził się owadów, Rainbow nosił głównie na czarno” – No ale
co to ma do rzeczy? Przecież Rainbow to jego nazwisko, nie nadany
przydomek.
„Kasyno nasiąkłą magią” – nasiąkło albo nasiąkało.
„futra
wylegujące się przed kominkiem” – „Wylegiwać” z reguły stosuje się do
rzeczy ożywionych. To brzmi, jakby te futra miały świadomość i z
własnej woli wypoczywały.
„Rainbow nosił głównie na czarno” – Nosił się.
„wiedział, że nie o to elegancje tu chodziło, nie o dobry smak.” – Zdanie ci się pokrzaczyło.
„wychylił trochę, aby zobaczyć człowieka” – O ile nie wychylił niewidzialnego kieliszka, dodaj „się”.
„Jak
brzmiał kontrolny czar nie wiedział nikt, kogo znałby James” – Popracuj
nad składnią w tym zdaniu. Poza tym, jaki kontrolny czar? Co miałby
kontrolować? Trochę to niejasne.
„dla Hardodziona” – Hardodzioba.
„Harry stwierdził, że jedyną osobą, którą może zapytać o Rainbowa, jest jego chrzestny.” – Skąd Harry zna chrzestnego Rainbowa?
„Co nie zmieniało, że ta jej swoboda” – Nie zmieniało czego?
„ten uśmiech i odprężenie – było zupełnie nie na miejscu” – Dwie rzeczy, a więc “były”.
„Pokrywały je” – Ją, tę blaszkę.
„Zapamiętał też resztę, postanawiając, że sprawdzi je później” – Sprawdzi ją, tę resztę.
„Jeśli
utrzymają to tempo za trzy lata, ewentualnie za dwa, będą mogli ujawnić
jego istnienie” – Wynika z tego, że utrzymają tempo za trzy lata.
„Severus zamknął za sobą.” – Co zamknął?
„nie minęło Szesnaście lat” – Duża litera nie jest tu potrzebna.
„czuł się w miarę komfortowe” – Komfortowo.
„służyły jedynie do przyprawiania popraw.” – Popraw na potraw.
„w pobliżu brakowało i pabów, i zaułków.” – O ile się orientuję, w języku polskim używamy zapisu „pub”.
„Rzucił na ślepo Drętwotę i zaraz po niej „Patroszkę”.” – Dlaczego jedno zaklęcie jest w cudzysłowie, a drugie nie?
„ponieważ zdążył się uchylił.” – Literówki. Jest ich w tekście bardzo dużo, może jednak zaprzyjaźnisz się z jakąś betą?
„Zero, nul - i to na pewno nie z powodu” – Dywiz, a nie pauza.
„Rozejrzał się jeszcze, upewniając, że” – Upewniając się, zwrotny.
„Śmierdziało,
ale nienachlanie.", „aby włosy wyprostował się”, „inteligenta",
„Chłoszczyć” – literówki. Cały tekst w nich tonie. Od tego momentu
przestaję je wypisywać.
„Jestem ojcem Rainbow’a “ – Zbędny apostrof. http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629617
„mógł dopisać do długiej listy swoich fobii. Dla odmiany tą mógł jakoś uzasadnić.” – Tę.
„prawą rękę trzymając tak blisko różdżki jak się dało i nie wyglądało przy tym nienaturalnie.” – Popraw to zdanie.
„W końcu nie był, aż tak ważny.” – Dziki przecinek.
„Ta istota, ten czort cholerny, burzyła się w jego żyłach.” – Burzył.
„Jamesie Syriuszu Rainbowie” – Jesteś bardzo niekonsekwentna w pisowni tego nazwiska. Raz je odmieniasz, raz nie.
„Nie chciałby jednak nadużywać gościnności państwa Malfoyów” – Kto, Snape?
„Jak
we śnie odłożyła różdżkę na szafkę nocą i rozpięła czarną koszulę.” –
To wygląda tak, jakby sama się rozbierała. Do poprawy.
„Oczywiście
jeśli nie liczyć domu tego szaleńca, Blacka. Cóż, mógł to odłożyć do
rana, naturalnie. Nie powinien przerywać snu staremu człowiekowi, z tak
banalnego powodu…jak ten, że torturował własne dziecko.” – Z tego
wynika, że dziecko torturował stary Black. Do poprawy.
„od początku wakacji ani razu do niego nie zaglądał” – Nie zajrzał.
„Wiekowy bród nie poddawał się łatwo.” – Bród to jest płytszy odcinek rzeki.
„Upraszczasz – zasugerowała skrępowana.” – Napisz, kto to mówi, bo z tekstu wynika, że Ginny rozmawia sama ze sobą.
„akurat wtedy, gdy James stwierdził, że nie ma szans, zaraz zwariuje albo się wyda” – Co się wyda, James się wyda? Za mąż?
„poprawiając pasek plecaka - kostki.” – Bez spacji.
„Stali w sklepie z miotłami na Pokątnej, w którym Chudy Jo sprzedawał.” – Składnia. W którym sprzedawał Chudy Jo.
„aby nie zawlec tam ewentualny ogon.” – Odmiana! Ewentualnego ogona.
„Nawet od Voldemorta zgodę wybębnił, “ – Składnia. Wybębnił zgodę.
Pomiędzy
tym: „Wątpił, aby mężczyzna zażądał od niego prostej rzeczy, albo
chociaż legalnej…” a tym: “Powstrzymał westchnięcie i sam wstał.” wkradł
ci się podwójny enter.
„… oczywiście, że oszukiwali.” – Jeśli zaczynasz zdanie wielokropkiem, nie powinno być po nim spacji.
„Ubrana była w stare ubrania Georga” – On się nazywa George, nie Georg, więc odmiana brzmi „George’a”.
Gdzieś mignęło mi też „ubieranie szaty”. Ubrać to można choinkę, szatę się zakłada albo ubiera się w szatę.
„Snape
stał w drzwiach - obleczony w czarną szatę niczym koszmar
pierwszoklasisty” – Nie rozumiem tego zdania. Wszyscy noszący czarne
szaty to koszmar pierwszoklasisty? Rozumiem, że Snape w dżinsach
straciłby na straszności, ale z tego zdania to nie wynika.
„zaczął rzuć” – …serio?
„czarnego golfa w lato” – W lecie.
„stróżka”
– Kurczę, widzę tę stróżkę w najróżniejszych rodzajach tekstów częściej
od poprawnej „strużki”. Mógłby mi ktoś wytłumaczyć ten fenomen? Stróżka
to jest taka kobita, co na przykład bramy strzeże.
„Narzucić na siebie zaklęcie maskujące nawet nie próbował.” – Zaklęcia maskującego.
Namiar piszesz raz wielką, raz małą literą.
„Pewnie Dumbledore kazał Snape’wo tak powiedzieć" – Snape’owi.
Zbierając to razem…
1. Przecinki.
Frapują
mnie o tyle, że trudniejsze zasady zdarza Ci się o wiele częściej
stosować poprawnie, wykładasz się na tych podstawowych. Polecam solidną
lekturę strony prosteprzecinki.pl oraz oczywiście strony PWN.
2. Składnia i styl.
Bardzo
często używasz nienaturalnie brzmiącej, przestawionej składni. Co
prawda reguły języka polskiego dopuszczają w tym względzie sporą
dowolność, jednak takie konstrukcje brzmią sztucznie i ciężko się je
czyta. Zwyczajnie nikt tak nie mówi, a stylizacja to to nie jest.
Często
stawiasz też zamiast przeciwków pauzy. Zastanów się, czy naprawdę jest
potrzeba używania z taką częstotliwością na tyle silnego znaku
interpunkcyjnego. W miejscach, gdzie byłoby o wiele naturalniej postawić
kropkę, dajesz z kolei przecinki. Z drugiej strony zdania są często
dziwnie pourywane. Owszem, zdania krótkie i pojedyncze w pewnych
sytuacjach budują klimat, w większej ilości jednak również męczą.
Zwracaj też większą uwagę na odmianę przez przypadki.
3. Literówki.
Mnóstwo.
Po prostu włącz podkreślanie w wordzie i przeglądarce i to sprawdzaj.
Plus jeszcze coś, czego programy nie wyłapią – dość często zdarza Ci się
zamiast pauz stosować dywizy. Patrz na to dokładniej.
4. Uzgadnianie podmiotów.
Omówiłam to już wyżej na przykładach, sprawdzaj dokładnie, do kogo lub czego odnoszą się kolejne zdania.
5. Zapis dialogów.
To
wygląda trochę jak ruletka – co prawda częściej stosujesz prawidłowy,
jednak dość często zdarza Ci się pisać z małej litery i bez kropki
zdania, które opisują czynności, a nie mówienie, czy też zaczynać zdanie
po komentarzu narratora małą literą.
Wiem,
że ilość wypisanych błędów wygląda przerażająco (a to tylko część ;)),
jednak nie jest tak źle. Wszystko jest do wyuczenia i nie wydaje mi się,
by było to dla Ciebie zadanie ponad siły, bo opowiadanie na pewno ma
potencjał. Polecam też znalezienie sobie, przynajmniej na początek,
dobrej bety.
Od
siebie dodam jeszcze, że bardzo podobają mi się aluzje do polskich
realiów oraz to, że starasz się zachować kanoniczny charakter postaci –
chwali się.
Co do pomysłu na opowiadanie natomiast...
„Ej, a gdyby napisać absolutnie poważne opowiadanie o mrocznym Gary Stu z koniecznie tragiczną przeszłością?"
– bardzo interesujące założenie. W komentarzach dodajesz: „chciałam
sama zobaczyć czy uda mi się zrobić coś dobrego wykorzystując
"wyświechtane" motywy”. Nie jestem pewna, czy udaje ci się wypełnić
swoje postanowienie – w moim odczuciu James – przynajmniej na etapie
ósmego odcinka – nie jest Merysójką. Dostaje w kość od życia, nie
wszystko idzie mu tak, jakby tego chciał i, szczerze mówiąc, wzbudza
moją sympatię. Kupuję tę postać, wraz z jego lękami i pechem, trudną
sytuacją życiową i czarnym humorem. Ma swoje wady i zalety, na tym
etapie trudno powiedzieć, czy zostanie wchłonięty przez Śmierciożerców,
czy też ocalony przez Zakon Feniksa. Ta niejednoznaczność i złożoność
charakteru czyni go bardziej ludzkim. Z tego testu wyszłaś obronną ręką
Z
pobocznych bohaterów wyróżnia się Wiedźma Julia. Nawet kiedy nie jest w
pracy, nie pokazuje swojego prawdziwego wyglądu, sygnalizuje to jakąś
ciekawą historię z jej przeszłości, której jeszcze nie było dane nam
poznać. Opis jej miejsca pracy kojarzy się jednoznacznie z panną
Treason/Spisek z Zimistrza, która również czerpała pełnymi garściami ze
stereotypów o wiedźmach, urządzając swą chatkę. I z katalogu Boffo.
Tonks
jest bardzo młodzieżowa i uroczo nieporadna. Odrobinę tylko martwi
mnie, że pokazujesz same jej porażki i żadnych sukcesów – ta dziewczyna
zdała egzamin aurorski, nie może być AŻ TAK beznadziejna.
Małżeństwo
Malfoyów jest przyjemnie przedstawione, dobrze jest spojrzeć na ich
domowe oblicze, chowane zazwyczaj przed światem. Cieszę się, że nie
zrobiłaś z nich papierowych potworów, jednocześnie nie pisząc niczego,
co stałoby w sprzeczności z kanonem.
O
reszcie postaci można powiedzieć tylko jedno – mają potencjał. Widzę,
że próbujesz je różnicować (Chupacabra, Sasza) i udałoby ci się to
całkiem dobrze, gdyby nie ta skąpość opisów. Trochę przeginasz z tym
minimalizmem.
No
właśnie, ten problem dotyczy nie tylko bohaterów. Brakuje mi opisów
wszystkiego. Nie mówię, że koniecznie powinnaś zacząć się rozwodzić nad
każdym listkiem, ale choć trochę rozbudować niektóre sceny. Skąpisz
informacji, a nie jest fajnie, kiedy czytelnik musi zastanawiać się
kilka minut, żeby odgadnąć co mogłaś mieć na myśli. Seria o Potterze
urzeka między innymi pięknie zbudowaną scenografią, mogłabyś oddać jej
hołd, przybliżając czytelnikowi ten cudowny, magiczny świat tak, by mógł
się w niego zanurzyć. Nie zauważyłam gorszących odstępstw od kanonu.
Jak
sama widzisz, najmniej uwag dotyczy dwóch ostatnich rozdziałów.
Niestety, oceniamy całość dostępnego tekstu. Nasza skala ocenia od 1 do
5. Opowiadanie w obecnej formie zasługuje na tróję, a najlepiej
charakteryzują je dwa słowa: ma potencjał. Zapowiada się dobrze, ale
musisz włożyć w nie jeszcze sporo pracy. Czasem wstawiasz elementy,
które wybijają się pozytywnie na tle reszty: chichoczące lustro czy
postanowienie Jamesa, by swoją młodszą wersję nazwać Snoopy. Takich
rzeczy powinno być jak najwięcej, gdyż dodają tekstowi uroku i klimatu.
Po poprawieniu błędów ocena skoczy na cztery. Jeśli zaś weźmiesz sobie
nasze rady do serca, rozbudujesz tę historię, nie zarzucisz pisania i
nie skiepścisz fabuły, zacznę się zastanawiać nad piątką. Mam nadzieję,
że kiedy skończysz, wrócisz do nas, by się pochwalić, nawet, gdyby miało
ci to zająć naprawdę dużo czasu. Cierpliwość Przedwiecznych jest
nieskończona.
Ocena dobra, rzeczowa, wyczerpująca i na pewno bardzo pomocna. Chciałam Wam wytknąć niewłaściwie postawiony przecinek, ale sprawdziłam w góglach i odkryłam braki we własnej edukacji... Człowiek się całe życie uczy.
OdpowiedzUsuńPomackalnia jest świetna, niesamowicie się cieszę, że pojawiło się więcej ocen na tak wysokim poziomie. Oceny są dość niestandardowe, co jest oczywiście pozytywne - nie ma zbędnego rozpływania się nad nieistotnymi pierdółkami - szablonikami, dodatkami, obecnością lub brakiem spamownika. Jest ocena zawartości, a nie opakowania. Widać, że włożyłyście w tę ocenę sporo pracy, chociażby sygnalizując autorce jej problemy językowe i jednocześnie podając odpowiednie linki, zamiast tylko poprawić bez wytłumaczenia. No i zauważyłyście też dziury fabularne, nieścisłości i niekonsekwencję w kreacji bohaterów, a to są rzeczy, które autorce dzieła ciężko dostrzec, jako że trudno mieć odpowiedni dystans do własnych utworów.
Same oczywiste oczywistości, ale musiałam wyrazić aprobatę, należy się zarówno Wam, jak i reszcie Przedwiecznych. Kibicuję Wam cichutko od początku, bardzo się cieszę, że ocenialnia działa coraz aktywniej. :D
Dziękuję ci ogromnie za tak dobre słowa. To pierwsza ocena w życiu, więc czułam się mocno niepewnie. Mam nadzieję, że autorka bloga również będzie zadowolona :)
UsuńDwie refleksje nad metodą wyprostowania problematycznych zagadnień.
OdpowiedzUsuń1) Na temat szkolnictwa wyższego w świecie czarodziejów brak danych, ale niezłym pomysłem jest wprowadzenie czarodziejskiego wydziału/katedry na mugolskim uniwersytecie. Jest to rozwiązanie znane z historii - Akademia Krakowska była swego czasu bodaj jedyną uczelnią w Europie, gdzie funkcjonował wydział czarnej magii. W świecie czarodziejów musiałoby takich wydziałów istnieć więcej i Edynburg jak najbardziej by tu pasował - uniwersytet powstał pod koniec XVI wieku, kiedy takie sprawy były modne.
2) Sowę mógłby Anglik czy Brazylijczyk nazywać z litewska "Radvila", a "Radziwiłł" to tłumaczenie na nasze.
Delto, posłuchaj słów tego człowieka :)
UsuńJa nie będę powtarzać po Karol, bardzo dobra ocena. Sama chciałabym kiedyś taką machnąć, mam nadzieję, że następna taka mi się uda :)
OdpowiedzUsuńUwagi pisane na bieżąco, przy czytaniu tekstu ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz, że szablon jest twój. Zastanawiam się, jak daleko poszłaś w jego tworzeniu. Jeśli sama namalowałaś obraz tła i postać chłopca, należą ci się spore brawa. Podoba mi się rozwijana lista z archiwum, jednak zamiast pod tekstem, umieściłabym ją nad nim, bo łatwo ją przeoczyć.
Chłopca i tło namalowałam sama ;) Listę umieściłam na dole, żeby łatwo było się do niej dostać po przeczytaniu rozdziału. Na górze mam normalny spis treści - dla ludzi, którzy chcą od razu przejść do konkretnego rozdziału albo przegapili archiwum na dole.
James Syriusz Rainbow – W notce odautorskiej zakładasz, że to ma być poważne opowiadanie, ale nasz mroczny heros dostaje na nazwisko “Tęcza”?
Parę powodów jest. Po pierwsze słowo Rainbow dobrze mi brzmi (tak jak np. Croft dopóki nie myślę o tłumaczeniu), po drugie można doszukiwać się jakiegoś powiązania z Blackami (ci czarni, ci kolorowi), a po trzecie - właśnie o kontrast trochę mi chodziło.
„Pożałował, że od lat olewał naukę świadomego śnienia.” – Przydałoby się rozwinąć (nie mówię, że koniecznie w tym momencie), kto go uczył, czy też może robił to sam.
On właśnie się tego nie uczył, choć uważał, że powinien - ze względu na swoje sny. Chociaż rzeczywiście może jeszcze kiedyś to zaznaczę.
„z uproszczonym wizerunkiem Dziadka Mroza.” – Też ładne, ale czy Susan albo Amelia mają rosyjskie korzenie?
W późniejszych rozdziałach Susan ma rozmawiać z Jamesem o swojej wycieczce do Rosji ^^" Dobrze, że mi przypomniałaś.
„kwiatki żółtym markerem, tak na oko – stokrotki.” – Stokrotki mają płatki białe albo różowe.
Chodziło mi o żółty środek i sam obrys płatków. Jakoś to przerobię.
„– Mów mi Tonks – przedstawiła się i wyciągnęła do niego dłoń.“ – Zależy ci na zgodności z kanonem, ale Tonks jest kuratorem?
Tonks została kuratorem, ponieważ było to na rękę Zakonowi Feniksa. O ile sam James jest obecnie niezbyt istotny - istniała szansa, że będzie można dzięki niemu zdobyć jakiejś informacje o Emily. Poza tym praca kuratora teoretycznie miała się opierać na jednym spotkaniu w tygodniu.
„Naprawdę tu mieszkasz? (...) Zreflektowała się (...) Naprawdę przepraszam (...) Czekaj, ty tu mieszkasz?“ – To wygląda jakby Tonks miała kłopoty z pamięcią krótkotrwałą.
W pierwszym momencie dziwi się, że mieszka na blokowisku. W drugim "Ty tu mieszkasz?" jest zaskoczona mieszkaniem, jakie pokazuje jej chłopak. Ale faktycznie, powinnam to jakoś dookreślić .
„Otworzył lodówkę i wywalił do worka na śmieci kawałek sera (...) załatwił sprawę wszystkich łatwo psujących się produktów” – Ser żółty nie jest łatwo psującym się produktem. W zależności od gatunku wytrzymuje od dwóch tygodni do czterech miesięcy. Jak długo Jamesa nie było w domu?
Ser jeszcze się nie zepsuł. Po prostu James sądził, że nie wróci do domu, więc wywalał wszystko co mogło się zepsuć. Inna sprawa, że strzeliłam sobie w stopę, bo on w życiu nie pozbyłby się dobrego jedzenia ^^" Do poprawy.
„Znalazł plecak-kostkę i wpakował do niego parę ubrań.” – O ile nie miał polskich korzeni, wątpliwym jest, by taki plecak posiadał. A z tekstu nie wynika, żeby miał.
W wieku 13 - 14 lat przebywał głównie na wschodzie Europy. O Polskę też zahaczył, ale to wyjdzie w późniejszej części tekstu.
„Wziął do ręki ludzką i odwrócił, szukając ceny.” – Boffo? ;)
No ba :D
„Najgorsze było to, że ludzie się nabierali. Nawet ci, dla których czarna magia była chlebem powszednim.” – Szczerze wątpię w to, żeby na przykład taka Bellatrix dała się nabrać, może raczej akceptowali ten wizerunek z sobie znanych względów.
Tutaj chodziło o subiektywne odczucia Jamesa.
„W dodatku przetransmutował ją na odczepnego z jakiegoś kartonu, ale zapomniał nałożyć zaklęcie chłodzące. Teraz spływał potem.” – Co za maruda. Dlaczego nie może rzucić zaklęcia teraz, gdy już sobie przypomniał?
Nie wiedział w jaki sposób dokładnie działa Namiar. Pod Fideliusem czarować się nie bał, bo wiedział, że to potężne zaklęcie i wpływa na większość innych (np. dezaktywuje wszelkie lokalizacyjne lub służące do szpiegowania).
c.d.n
„Mam na sobie zaklęcie lokalizujące, namiar, pewnie coś jeszcze. “ – To są to dwie różne rzeczy?
UsuńTak, namiar nosiły wszystkie dzieci w Anglii (a przynajmniej te uczęszczające do Hogwartu). Nie sądzę jednak, aby wszystkie były śledzone. To by była totalna inwigilacja.
„Namiar tego nie chwyci?” – Podaj więcej informacji, bo inaczej trudno jest się przejąć obawami bohatera. Czego namiar nie chwyci i co się właściwie dzieje?
Tego, że używa magii. Hm... dopisze przy fragmencie z szatą, że obawiał się ściągnąć Aurorów rzucając jakiekolwiek zaklęcie poza Fideliusem (mniej więcej).
Dlaczego syn Snape'a nosi imiona jego najgorszych wrogów? Czyżby Emily chciała mu dokopać?
Tak. Poza tym Emily była Gryfonką, podkochiwała się swego czasu w Syriuszu i uważała, że imię „James” będzie ciekawą sugestią dotyczącą „pochodzenia” chłopaka. Ale przede wszystkim chciała dokopać Snape'owi.
[…] zawsze przed seksem nakłada na siebie zaklęcie bezpłodności.
Mniej więcej. Po fakcie dał jej eliksir, który miała wypić.
c.d.n.
„– Jasne. – Machnęła ręką, jakby opędzała się od much. – Tak czy siak byłeś jedyną osobą w okolicy, z którą nie miałam wspólnych przodków. Nawet Blackowie, ci nasi odwieczni oportuniści, są ze mną spokrewnieni. Wiesz, to widać. Metamorfomadzy. Ironia losu. // – Co? – spytał bezmyślnie. Z każdym jej słowem czuł się coraz bardziej brudny. // – Rainbow wzięło się właśnie z tego, że u nas ciągle się rodzili. Ta cecha zanikła przed jakimiś czterema wiekami, a u Blacków ciągle trwa. – Kobieta westchnęła i spojrzała na niego ze współczuciem. – To nie było nic osobistego, naprawdę.” – Ciężko się czyta ten fragment. Co ma oportunizm Blacków do ich metamorfomagii? Co w ogóle pozwala jej uważać, że Blackowie są wygodniccy i co to ma do rozmnażania się? Co jest w tym wszystkim ironicznego? Dlaczego cały ten wywód Snape miałby odebrać jako osobistą wycieczkę, przecież nie jest Blackiem? Sirius Black był animagiem, a nie metamorfomagiem, to nie jest to samo.
UsuńRrr, oczywiście, że nie oportuniści. Antago... idę się schować pod kocyk, bo mi wstyd (a jeszcze miałam słownik otwarty... to jakiś wyższy poziom roztrzepania). Co do reszty jednak:
- w tym wypadku chodziło mi o Nimfadorę, której matka była z domu Black (teraz nie mogę znaleźć czy Andomeda również była metamorfomagiem, więc nie jestem pewna czy to nie fanoniczna informacja). Jeśli zdolności były dziedziczone (Tonks -> Tedy), to ich występowanie u Blacków mogło świadczyć o tym, że jedna linia połączyła się kiedyś z Rainbowami - mimo wrogości między rodami.
- U Rainbowów metamorfomagia była kiedyś powszechną cechą, ale zanikła z czasem.
- Snape poczuł się po prostu wykorzystany.
Sama widzę, że za bardzo to zaplątałam. Szczególnie, że w tym momencie Emily kłamie.
Dlaczego martwiły go tendencyjne pytania? Martwił się o stan służb w UK, bo taki z niego patriota? Zmartwił się, bo chciał się popisać erudycją, a przy tendencyjnych pytaniach się nie dało? To jest kolejny z przykładów na to, że zdarza ci się używać słów w niewłaściwych kontekstach.
Jak inaczej nazwać pytania, które naprowadzały na konkretną odpowiedź? (Poważne pytanie, bo mi żadne słowo do głowy teraz nie przychodzi, a bym zmieniła). James martwił się, że Auror, który go przesłuchiwał, krył w ten sposób swoich współpracowników. Jakoś to jednak przerobię, żeby było jednoznaczne.
„Po angielsku walczyć nie umie, więc trzeba spróbować po meksykańsku.” – To jest jedno z tych zdań, które choć pozornie poprawne, wprowadzają pewnien zamęt. Czytelnik zadaje sobie pytania: to są różne metody walki? Różnią się z kraju na kraj? Dlaczego na angielską należy odpowiadać angielską? Czy wiąże się z tym jakiś system honorowy?
to są różne metody walki? - tak
Różnią się z kraju na kraj? - tak
Dlaczego na angielską należy odpowiadać angielską? Czy wiąże się z tym jakiś system honorowy? - nie trzeba, ale wychodzenie poza "kanon" zaklęć w danym kraju jest najczęściej bezsensowne - w końcu w nim są zawarte też wszystkie kontrataki.
„zaciekle atakował widelcem porcję pierogów z grzybami. “ – Język podobny do rosyjskiego i pierogi – rozumiem, że są w Polsce?
Tak.
Auror i Śmierciożerca piszesz dużą literą, ale uzdrowiciel już małą, dyskryminacja?
Śmierciożercy - jako organizacja. Aurorzy też nie wydają mi się dokładnym odwzorowaniem policji (w końcu istnieje również magiczna policja - Weasley wspomina chyba o nich przy wymiotujących toaletach). Tymczasem uzdrowiciele są dla mnie jak lekarze, urzędnicy, prawnicy. Jeśli jednak bardzo rzuca się w oczy, mogę zmienić.
„Aurorzy nie mają odpowiednich kwalifikacji” – Skoro aurorzy nie mają odpowiednich kwalifikacji, dlaczego kilka zdań wcześniej lekarz pytał się, dlaczego nie nauczyła się uzdrawiania na kursach? Czy Tonks przeszła kurs w ramach wyjątku?
Tutaj była to zwykła wredota kobiety – „nie będzie mi się jakaś młoda nie-uzdrowicielka wpychać do roboty”
c.d.n.
„podaj mi… ten eliksir, ten żółty, jeszcze ten w takiej głupiej butelce, taki pod fiolet. I tamte korzenie” – Yyy... skąd on wie, co to za kolorowe płyny, skoro jak sam przyznał, nie jest w stanie odczytać nazw? Przecież eliksirów jest miliony rodzajów, nie uwierzę, że kolory żółty i fioletowy są takie unikatowe.
UsuńFaktycznie, pomyślę nad tym. Znaczy prawdopodobnie Rainbow powie nazwy łacińskie. Tak czy siak fragment do przeróbki.
Przy jego rozmyślaniach o lokalizatorze po wyjściu ze szpitala znów zaczęło zgrzytać. Wiedźma mówiła mu, że nie jest w stanie zdjąć lokalizatora, dlaczego więc Tonks nie mogła go znaleźć?
Nie mogła Namiaru, lokalizacyjne zdjęła. Muszę doprecyzować.
„Musiał kupić rękawiczki. Teraz, zaraz. Kiedy to zrobi, będzie mógł pomyśleć co dalej.” – Koleś nie ma pieniędzy, torbę sobie transmutował z tacki, ale rękawiczki będzie kupować w galanterii skórzanej? To się kupy nie trzyma."
Przeszukał szafki pacjentów. "Zdecydował się więc obszukać szafki, ale łup był niewielki. Znalazł trochę forsy, za to żadnej różdżki." Poza tym w tym momencie Rainbow nie myśli zbyt racjonalnie.
„Rzadko zastanawiał się nad moralną stroną swojego postępowania, szczególnie wtedy, gdy ratował własne życie.” – Z wcześniej opisanej sceny wynika coś zupełnie przeciwnego.
Tutaj palnęłam skrótem myślowym. Chodzi mi o to, że w przypadku, gdy konflikt interesów się pojawiał - zawsze wybierał rozwiązanie korzystne dla siebie. Jakoś to przeedytuję.
Myślę, że Potter właśnie na niego zasłużył. Masz na imię James, jak tysiące innych ludzi? Jak możesz, łajdaku! Rozumiem, że akurat takie zestawienie imion może chłopaka poruszyć, zaciekawić, skłonić do uniesienia brwi, ale reakcja, jaką zaprezentował, jest cokolwiek przesadzona.
Mam wrażenie, że wiele reakcji Pottera w piątym tomie było przesadzonych. Przed chwilą w dodatku Cho zobaczyła go opryskanym jakąś mazią. Drama Llama do niego pasuje, bo miała ;)
Co do tych zdań, które pominęłam - po prostu zgadzam się z nimi bez komentarzy.
Podsumowując:
Poprawą błędów na pewno się zajmę, chociaż najpewniej nie w tym tygodniu. Nad składnią pracuję odkąd ktoś mi zwrócił na nią uwagę, wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że jest nienaturalna. Podobnie ma się sprawa z dywizami. Podkreślenie w Wordzie mam, ale literówki robię jakieś sprytne - program ich nie wyłapuję. Przecinki, dialogi: zmora. Niby zasady znam, ale w praktyce to różnie wychodzi. Powalczę jeszcze z nimi.
Jeśli chodzi o opisy, sama już zaczęłam się łapać, że jest ich za mało. Więc jest ich bardzo „za mało”, bo ja jestem mało domyślna. W dziewiątym rozdziale to nadrabiam (przynajmniej w tym kawałku, który mam już napisany). Po prostu wyłażą braki warsztatowe.
Ogólnie to opowiadanie jest dla mnie jednym wielkim ćwiczeniem/wprawką i równocześnie sposobem na odprężenie się - traktuję je na tyle lekko, żeby krytyka zbyt nie bolała, a równocześnie na tyle poważnie, żeby się przy nim starać. Nie chcę być zrozumiana źle. Po prostu przez pewien czas tak przejmowałam się tym, że nie sprostam wymaganiom (które sama sobie zresztą wymyśliłam), że nie pisałam w ogóle. Przełamałam się dopiero tym tekstem, ponieważ to fanfic umieszczony na blogu o potężnym dziecku Snape’a z mroczną przeszłością – czyli poprzeczka tak nisko jak się ^^” To mój sposób na podkarmienia wena i porzucać tego nie zamierzam, bo sprawia mi zbyt dużą frajdę.
c.d.n.
Beta… jedną osobę teoretycznie znam, ale zawracam jej głowę tyloma sprawami, że tym jest mi już zwyczajnie głupio. Tymczasem szukać wśród obcych w ogóle nie umiem…
UsuńA może ktoś z czytelników ocenialni chciałby nią zostać?
Cieszę się, że opowiadanie ma potencjał z tego prostego względu, że to dopiero początek: zarówno tekstu jako takiego jak i mojego pisania w ogóle. Tych paru tekstów z początku gimnazjum to wolę nawet nie wspominać.
Mam jednak pytanie z rodzaju tych głupszych: czy gdybyś trafiła na mojego bloga przypadkiem, a nie z powodu oceny – przeczytałabyś to opowiadanie do końca (VIII rozdziału)?
„Dwie refleksje nad metodą wyprostowania problematycznych zagadnień.
1) Na temat szkolnictwa wyższego w świecie czarodziejów brak danych, ale niezłym pomysłem jest wprowadzenie czarodziejskiego wydziału/katedry na mugolskim uniwersytecie. Jest to rozwiązanie znane z historii - Akademia Krakowska była swego czasu bodaj jedyną uczelnią w Europie, gdzie funkcjonował wydział czarnej magii. W świecie czarodziejów musiałoby takich wydziałów istnieć więcej i Edynburg jak najbardziej by tu pasował - uniwersytet powstał pod koniec XVI wieku, kiedy takie sprawy były modne.
2) Sowę mógłby Anglik czy Brazylijczyk nazywać z litewska "Radvila", a "Radziwiłł" to tłumaczenie na nasze.”
Posłucham :)
Jeszcze raz dziękuję za tak rozbudowaną ocenę. Wykonałyście świetną robotę ;)
Ps. Czekając na nią, pokolorowałam waszego potworka. Dorzucam w ramach podziękowania, choć nie mam pojęcia czy się przyda :D http://i41.tinypic.com/i4rfk2.jpg
Koniec.
Dziękujemy ślicznie za gest i wysiłek, doceniamy bardzo.
UsuńI dzięki za tak obszerną odpowiedź.
Delto, ja osobiście czytam z reguły tylko blogi znajomych i zanalizowane, względnie nadające się do zanalizowania. Jakoś nie mam serca do innych po prostu. Owszem, zdarza mi się jednym ciągiem czytywać fanfiki, ale regularnie śledzić opowiadania nie. Nie jestem w stanie się na tyle skupić, żeby się w nie wciągnąć. Zresztą za drukowane książki się nie mogę ostatnio zabrać, poza tymi, które są mi potrzebne do sesji, wstyd. Winię internet. Twoje opowiadanie jednak zainteresowało mnie na tyle, że przeczytałam całość, chociaż zastrzegłam sobie w opisie, że nie muszę. Jak na nieobowiązujący fanfik ma naprawdę fajny poziom, ba, po poprawie mógłby jak najbardziej konkurować o lepsze z opowiadaniami z wysoką postawioną poprzeczką (może nie najlepszego określenia użyłam - wysoko postawiona poprzeczka nie oznacza takowej jakości).
UsuńObrazek jest cudowny, dziękujemy!
Chodziło mi właśnie o to, czy "Maska" jest po prostu interesująca - dla mnie to jedna z najważniejszych rzeczy, a własne teksty pod tym kątem ocenić nie umiem ;)
UsuńW sumie teraz piszę na zmianę ten ff i opowiadania konkursowe, czyli skaczę od kompletnego luzu do totalnego "spięcia". Przy czym w drugim przypadku angażuję betę, która wali mnie po łbie, kiedy zaczynam pisać jak mistrz Yoda :D W sumie dlatego też tak bronię tego, że to jest opko, a nie opowiadanie - bo jakbym się obiema rzeczami miała równie przejmować, to wszystko rzuciłabym w diabły.
Delto, jak dla mnie to bardzo, ocena i zawarte w niej fragmenty zainteresowały mnie, więc możesz oczekiwać kolejnej czytelniczki.
UsuńOcena porządna, rzeczowa, nic dodać.
P.S. Ej, czy tylko u mnie (jestem na tablecie) obrazki po prawej się tak bardzo rozciągnęły?
Mangho, sprawdzalam na dwoch roznych pecetach i bangla bez zarzutu.
Usuń"Chłopca i tło namalowałam sama ;) Listę umieściłam na dole, żeby łatwo było się do niej dostać po przeczytaniu rozdziału. Na górze mam normalny spis treści - dla ludzi, którzy chcą od razu przejść do konkretnego rozdziału albo przegapili archiwum na dole." - Szacunken. Naprawde. Zwlaszcza za tlo, bardzo klimatyczna abstrakcja. Zyskujesz u mnie na punktach respektu :)
OdpowiedzUsuńA co do listy, to uwierz mi, na gorze bylaby lepsza - mowie to z pozycji osoby, ktora caly weekend latala wzdluz i wszerz rozdzialow :)
"[…] zawsze przed seksem nakłada na siebie zaklęcie bezpłodności.
Mniej więcej. Po fakcie dał jej eliksir, który miała wypić." - i to bylo jego jedyne zabezpieczenie? Zaufac w kwestii antykoncepcji osobie niestabilnej emocjonalnie? Sev musialby nie miec instynktu samozachowawczego, bo przeciez ona wcale nie musiala tgo wypic. W sumie, biorac pod uwage jego brak obycia wsrod kobiet, jest to calkiem prawdopodobne. Hmm. Ale jesli jednak na siebie tez nalozyl zaklecie, zaznacz to w tekscie. A jesli nie, niech on sobie wytknie w myslach, ze byl idiota ufajac jej w tej kwestii.
"Jak inaczej nazwać pytania, które naprowadzały na konkretną odpowiedź?" - Moze napisz po prostu, ze martwil sie odpowiedziami, ktorych udzielil, a nie pytaniami, ktore mu zadano?
"nie trzeba, ale wychodzenie poza "kanon" zaklęć w danym kraju jest najczęściej bezsensowne - w końcu w nim są zawarte też wszystkie kontrataki." - oooopiiiisz to w teeeekscieeee :D Twoi czytelnicy raczej nie przyjda do nas szukac odpowiedzi na takie pytania :)
"Przeszukał szafki pacjentów. " - Z calosci tekstu wynika, ze chlopak spedzil troche czasu wsrod mugoli i ze nie mial uslanego rozami zycia. Jakkolwiek by otumaniony nie byl, myslenie o kupowaniu rekawiczek w galanterii jest czyms co wybija z zawieszenia niewiary. Galanteria skorzana, tak jak jubiler, to dobra raczej luksusowe i zazwyczaj drogie. Idiotyzmem byloby wyrzucanie calej kasy na rekawiczki, a Rainbow przeciez nie jest idiota. Zreszta potem, jak normalny czlowiek, idzie kupic rekawice z materialu, czyli takie najtansze, co jest przejawem zdrowego rozsadku. Ergo, nie jest az tak otumaniony.
"i równocześnie sposobem na odprężenie się" - No tak, ale jednak przyszlas z nim do ocenialni, zakladam, ze przyszlas po cos :)
Co do bety, wspominalas, ze kojarzysz serwis Mirriel, nie bylam tam od wiekow, ale kiedys bety znajdywano, przywabiano i oblaskiwano wlasnie tam. Na naszym forum tez masz szanse kogos ustrzelic, moze nawet mnie, bo czesto mam dosc czasu wolnego, zeby to i owo posprawdzac :)
Gdybym trafila na twoj blog przypadkiem... nie mam pojecia. Ale teraz, kiedy juz trafilam i wciagnelam sie w historie, bede go czytac, wiec strzez sie :P Zwlaszcza, ze mam w zwyczaju wypisywanie bledow w komentarzach. Byloby fajnie gdybys na forum podrzucala info o nowych notkach.
Opowiadanie zdecydowanie ma potencjal, bo zlapalam sie nad tym, ze zastanawiam sie nad Rainbowem podczas mycia sie i obierania ziemniakow - tylko interesujace fabularnie teksty maja taka moc, reszte zapomina sie natychmiast po przeczytaniu. Po prostu nie mozesz pozwolic na to, zeby bledy przyslonily fabule. Koszmarnie czytali mi sie pierwsze rozdzialy, kiedy co zdanie to blad, co blad to przystanek - kompletnie rozwalalo to plynnosc czytania i co za tym idzie, wczucie w historie.
Obozeboze, pokolorowanym potworkiem rozwalilas mnie na lopatki, zwlaszcza, ze pieknie sie wpasowuje w nasze problemy z szablonem :D Jest piekny!
P.S. Nadaje znow z miejsca, gdzie polskich literek brak, jakby sie ktos zastanawial. Nie, nie da sie doinstalowac.
P.S. W ramach podzieki za stworynka, mozemy wespol z Orszula rzucic okiem na opko konkursowe, jesli czujesz taka potrzebe :)
Usuń"A co do listy, to uwierz mi, na gorze bylaby lepsza - mowie to z pozycji osoby, ktora caly weekend latala wzdluz i wszerz rozdzialow :) "
UsuńTo jeszcze przemyślę - to znaczy podpytam jakieś inne osoby, bo dla mnie lista na dole zawsze była najwygodniejsza, gdy czytałam blogi. Ew. jakimś sposobem byłoby jej zdublowanie zamiast osobnego spisu treści... przemyślę ;)
"Ale jesli jednak na siebie tez nalozyl zaklecie, zaznacz to w tekscie. A jesli nie, niech on sobie wytknie w myslach, ze byl idiota ufajac jej w tej kwestii."
To jest myśli :P Ogólnie nie chce spojlerować, ale w tamtym momencie Emily miała powód, żeby zaciągnąć go do łóżka - i to niekoniecznie ten, który mu podała.
"Jak inaczej nazwać pytania, które naprowadzały na konkretną odpowiedź?" - Moze napisz po prostu, ze martwil sie odpowiedziami, ktorych udzielil, a nie pytaniami, ktore mu zadano?"
Odpowiedzi dał jakie musiał dać, ponieważ był pod V. Problemem były właśnie pytania.
Przykładowo jest różnica pomiędzy: "Czy 12.12.12 nie robiłeś czegoś nielegalnego?" i "Czy 12.12.12 nie robiłeś przypadkiem czegoś nielegalnego?". Tutaj byłyby dwie różne odpowiedzi (pomijając fakt, że pytania toporne).
"Galanteria skorzana, tak jak jubiler, to dobra raczej luksusowe i zazwyczaj drogie."
Aaa. Przy czytaniu po prostu pomyślałam, że w ogóle chodzi o kupno rękawiczek. Tę galanterię to spokojnie mogę wywalić.
"i równocześnie sposobem na odprężenie się" - No tak, ale jednak przyszlas z nim do ocenialni, zakladam, ze przyszlas po cos :)"
Właśnie po to co dostałam :D Ja po północy wyrażam się raczej nieprecyzyjnie - chodziło mi po prostu o to, że to nie jest dzieło mojego życia ani nic w tym stylu, tylko właśnie rozrywka i ćwiczenie. Trochę mam chyba z tego powodu wyrzuty sumienia, bo odnoszę wrażenie, że wszyscy inni chcą pisać oryginalnie i z przesłaniem.
"Co do bety, wspominalas, ze kojarzysz serwis Mirriel, nie bylam tam od wiekow, ale kiedys bety znajdywano, przywabiano i oblaskiwano wlasnie tam. Na naszym forum tez masz szanse kogos ustrzelic, moze nawet mnie, bo czesto mam dosc czasu wolnego, zeby to i owo posprawdzac :)"
Na Mirriel kiedyś szukałam (do czegoś innego i raczej z miernym skutkiem), ale w sumie nie przyszło mi do głowy, żeby stamtąd osoby na blogi wyciągać. U was - też niezła myśl. Tak czy siak betę zatrudnię jak poprawię przynajmniej te błędy, które wy mi wypisaliście - żeby ktoś nie musiał odwalać dwa razy jednej roboty.
" Zwlaszcza, ze mam w zwyczaju wypisywanie bledow w komentarzach. Byloby fajnie gdybys na forum podrzucala info o nowych notkach."
Pasuje to na temat w "Blogaskujemy"? (widzę, że tam wrzucacie linki do blogów, ale nie wiem jakie są kryteria)
"P.S. W ramach podzieki za stworynka, mozemy wespol z Orszula rzucic okiem na opko konkursowe, jesli czujesz taka potrzebe :)"
Obecnie przymierzam się do "Horyzontów" i "przymierzanie się" to najlepsze słowo, bo termin mija za parę dni, a ja jestem w lesie (wszystko w głowie, nic na papierze, prokrastynacja jakaś czy co...) ^^" Jeśli jednak kiedyś będę miała opowiadanie napisane "nie w ostatniej możliwej chwili" to na pewno wam podrzucę do oceny ;)
Do "Blogaskujemy" jak najbardziej. Żadnych, po prostu blogi użytkowników ;).
UsuńA wez, te "z przeslaniem" i "guembia" sa bardzo czesto niestrawne. Jestem na nie zbyt przyziemna ;)
OdpowiedzUsuńMoze "podchwytliwe pytania" ?
o, "Podchwytliwe" będą pasować, dzięki :)
UsuńI niby wiem, niby rozumiem, że to nic zdrożnego, ale i tak czuję się jakby zaraz zza winkla miał wyskoczyć jakiś natchniony polonista i sprowadzać mnie na jedyną słuszną drogę "prawdziwego przesłania" :P
Ps. Recepcja, Mung, HP 5, str. 537:
"- To te... auu... buty od brata... och... zżerają mi... AUUU... stopy [..]
- Ale w tych butach chyba można czytać, co? - warknęła czarownica, wskazując na wielkie ogłoszenie na lewo od biurka. - Powinien pan się zgłosić na oddział urazów pozaklęciowych, czwarte piętro. To wszystko jest na tablicy informacyjnej. Następny!"
I jak tu nie mieć skojarzeń z polską służbą zdrowia? :D
:D:D:D Fakt, nasuwa sie samo :D
UsuńNie boj sie, nikt z nas nei leci na egzaltowanie i pompatycznosc :D
Jako współautorka grafiki powinnam chyba siedzieć cicho, ale w każdym razie ten szablon jest piękny i mniejszy od trzech. Deneve, to jest boskie!
OdpowiedzUsuńTo za sprawą grafiki i jej kolorowania, kodowanie to już tylko kosmetyka ;)
UsuńO niee! ten szablon zniszczył mi szczękę *o*
OdpowiedzUsuńAż taki zły? :(
UsuńTak, paskudny.
UsuńŚwietny, uporządkowany. No i to menu, które ulega transformacją na tyle powoli, żeby wszystko było widać.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego obraliście za patrona Lenina.
Zaczęło się od tego: http://oi46.tinypic.com/25iu441.jpg
UsuńPotem coś było o tym, że mogłabym zrobić więcej pisanek, żeby Lenin nie był sam, następnie jakoś tak do rozmowy przyplątały się macki, z macek zrobił się towarzysz Cthulhu... i tak w naszych głowach dokonała się rewolucja, a my otworzyliśmy swoje umysły na ten Jedyny Słuszny pairing. I nic już nie było więcej takie samo.
Inna rzecz, że Forum - jak na siedlisko zua przystało - zrzesza trochę zdeklarowanych kultystów.
Nikumu, transformacjOM.
UsuńOj, Sileano dziękuję, ale mi głupio...
UsuńA to jajko... Talenciara z Ciebie.
Czemu jest szaro? To wygląda przygnębiająco i kojarzy mi się z latami dziewięćdziesiątymi.
OdpowiedzUsuńJako ojciec narodu zabroniłem radości i kolorów innych niż szary. Azaliż i tak więcej barw jest niż wcześniej.
UsuńPo kolorki zapraszam do:
Usuńhttp://ocenialna-blogow.blogspot.com/
http://cookies-for.blogspot.com/
http://raj-ocen.blogspot.com/
http://niebieskim-piorem.blogspot.com/
http://teatralna-nagana.blogspot.com/
Sileano, niedobry człowieku. Kolorki wcale a wcale nie świadczą o poziomie ocenialni XD Tu mogłaby być tęcza, osobiście byłabym zadowolona z takiego wyboru <3 I kusilibyście tym niczego nieświadomych autorów zgłaszających się do oceny! :D
UsuńCudny szablon, Deneve!
OdpowiedzUsuńA to ci dziwne.
OdpowiedzUsuńNa stronie głównej obrazki po prawej działają i wyglądają cudnie, ale na innych stronach są strasznie rozciągnięte. Lenin i Cthulhu cudni (jaka elokwencja :D).
Już napisałam, oceny rzeczowe i pomocne, czepianie się wszystkiego czego trzeba, żadnych głupich punkcików, aż mam ochotę założyć blogasia by ktoś mógł tak ocenić moje one-shoty.
Mangha (która podpatrowywuje z zainteresowaniem waszą dyskusję na forum i prosi byście nie blokowali dostępu nań, bo sama jest zbyt leniwa żeby się zarejestrować)