piątek, 10 maja 2013

0001. gimnazjum-konoha.blogspot.com

Miejscówka przyzywającego: Gimnazjum Konoha
Przedwieczna: Nefariel

Witaj, Yae Furusawa!
Zanim przejdę do właściwej części oceny, mam drobną uwagę techniczną: proszę, stwórz spis treści. Bardzo ułatwi to wracanie do pierwszych notek.  Ocena wyglądu i dodatków to nie moja broszka, ale od dwóch uwag nie mogę się powstrzymać. Po pierwsze, należy Ci się pochwała za jasne literki na ciemnym tle, bo to bardzo ułatwia czytanie (przynajmniej mnie). W części notek jest ciemna czcionka i wypadałoby to zmienić, bo oczy bolą. Po drugie… hm, masz w linkach forum dla „otaku”. Czyżbyś należała do ugrupowania ludzi zaczytujących się w guro i mordujących niewinne dziewczęta? Jeśli tak, to zwracam honor, ale jeśli uważasz „otaku” za synonim fana mangi – warto byłoby przestać używać słów, których znaczenia się nie zna.

Skoro sprawy techniczne mamy za sobą, przejdźmy do części głównej. Zacznę od tego, co najmniej ciekawe, ale wcale nie najmniej ważne – od strony językowej. Nie będę wytykała Ci wszystkich błędów, zwrócę tylko uwagę na te najpoważniejsze.
Widzę, że nie umiesz zapisywać dialogów. Ty robisz to tak:
- Cześć Naruto. - odpowiedział Minato
Lub tak:
- Kamienny sen. - syn i ojciec się zaśmiali.
Podczas gdy powinno to wyglądać tak:
- Cześć, Naruto - odpowiedział Minato
Oraz tak:
- Kamienny sen. - Syn i ojciec się zaśmiali.
Jeśli po myślniku piszesz o czynności związanej z mówieniem (powiedział, rzekł, warknął, szepnął), na końcu wypowiedzi nie stawiasz kropki, a opis wypowiedzi zaczynasz małą literą. Jeśli opisujesz inną czynność (wyrwał mu się, podał mu szklankę, itp.) – wypowiedź kończysz kropką, a tekst po myślniku piszesz wielką literą.
Poza tym czasem zdarza Ci się stawiać spację przed znakiem interpunkcyjnym. To błąd, jeśli znakiem tym nie jest pierwszy nawias, cudzysłów albo pauza. Z innych spraw tego typu – cyfry zapisujemy słownie.
Lepiej nie używać słów typu „brązowowłosy”, źle brzmią. Lepiej napisać „szatyn” (chociaż z tym też nie należy przesadzać) albo znaleźć jakikolwiek inny synonim. Ba! Już nawet powtórzenia są lepsze, niż ci wszyscy „czerwonowłosi” i „białoocy”!
Gdzieś mignęło mi jeszcze „ubrał buty i kurtkę” – ubrał siebie, buty i kurtkę założył.
„Bukiet był pełen różnych kolorów i rodzai kwiatów.” Rodzajów, moja droga. Rodzajów. Nawet Word to podkreśla.
„Naruto zmienił dresy na jinsy” Co to są „jinsy”? Może chodziło Ci o jeansy, dżinsy?
„Iruka złapał go za brodę i przekręcił jego twarz tak, żeby spojrzał w oczy Umino.” Urwało Ci od gramatyki. Nie bardzo wiem, kto, komu i jak patrzył, a i ta “przekręcona twarz” nie brzmi za dobrze…
„Ostatnie, co poczuł, to krew na twarzy spływająca strużkiem.” Strużką. Tą strużką.
„odwrócił się i wytknął jej język.” Pokazał. Wytknąć można błąd.
„Pozbądził się chłopaka Sakury” Co oznacza słowo „pozbądził”?
„Big Bang'u” Bez apostrofu. Apostrof stawiamy tylko po zanikającym „e” i „y”.
„Nie ważne” Nieważne.

Argh, i kolejna ważna rzecz – W OPOWIADANIU NIE STAWIA SIĘ EMOTIKONEK. Przenigdy. Tak samo zbędnych słówek po japońsku. Już lepiej byłoby, gdybyś zamiast tych wszystkich „gomene” i „matte” wstawiła japońskie nazwy szkół, bo wydaje mi się, że ich chūgakkō to nie do końca to samo, co nasze rodzime gimnazjum. A „aegyo” brzmi jak kot zwracający kłaczek – przynajmniej dla mnie, nieobeznanej z urokami języka koreańskiego.
„Dopiski autorki” można (a nawet trzeba!) wyeliminować. Te humorystyczne są zazwyczaj naciągane (a nawet gdyby nie były – lepiej wpleść je w tok narracji), te wyjaśniające obnażają braki warsztatowe.
Nie ma również potrzeby opisywania wszystkich czynności, które wykonują postaci. Jeśli chcesz opisać, jak bohaterowie jedzą śniadanie – niech przy śniadaniu omawiają jakąś ważną sprawę. Jeśli chcesz opisać ubiór, nie wymieniaj wszystkich części garderoby od razu – opisuj je przy okazji. Np. zamiast „założył pomarańczową bluzę” napisz później „schował coś do kieszeni pomarańczowej bluzy”.
Jeszcze co do stylu – nie podoba mi się określanie Jirayi jako „zboczeńca”. Wiem, że w środowisku młodszych mangowców to słowo jest raczej żartobliwe i oznacza bardziej zboczuszka niż prawdziwego dewianta, ale ludziom w wieku ponadgimnazjalnym (czyli rodzicom Naruto też!) zazwyczaj kojarzy się jednoznacznie negatywnie. Zwłaszcza tym, którzy nigdy nie mieli styczności z fandomem mangowym.
„jedna łza poleciała po policzku.” Przy samotnych łzach kiczomierz tyka jak licznik Geigera we wnętrzu czarnobylskiego sarkofagu.
„Jeden szarowłosy z maską, brązowowłosa dziewczyna i kruczowłosy chłopak w goglach.”
No litości. Czy ci ludzie składali się tylko z koloru włosów? „Z maską” brzmi, jakby ten chłopak trzymał maskę w ręce. Mogłaś opisać maskę. Podać jakiekolwiek szczegóły odnośnie wyglądu dziewczyny. Opisać  gogle – jeśli ktoś nie wie, jak wyglądał Obito, może pomyśleć o steampunkowych albo spawalniczych.
„- Dzięki.- uśmiechnęła się.- Mam u ciebie dług. Jeśli będę mogła coś zrobić, mów.
- Okej.- Itachi odwzajemnił gest.”
Uśmiech nie jest gestem, tylko wyrazem twarzy.

Ogólnie pod względem poprawności jest całkiem nieźle. Zdarzają Ci się głównie potknięcia stylistyczne, które zaczną znikać, kiedy przeczytasz więcej książek. Jest też sporo dziwacznych neologizmów, na które też jest prosta rada – jeśli Word Ci coś podkreśla, a Tobie wydaje się, że to poprawne słowo, sprawdź je na stronie PWN. Word też nie jest nieomylny.

Co do głębszej warstwy opowiadania – czy wiesz, czym jest research? Jakim cudem Naruto ubiera się do szkoły w dżinsy i pomarańczowy dresik, skoro akcja dzieje się w Japonii, a w tamtejszych szkołach nosi się mundurki?  Nie wyobrażam sobie też konserwatywnych Japończyków „robiących wychowawczą zamiast Japońskiego” czy, co gorsza, pozwalających, żeby uczniak mówił im „cześć” zamiast „dzień dobry”. W Japonii jest zupełnie inna mentalność niż na zachodzie, zresztą zachowanie nauczycieli w Twoim opowiadaniu jest zbyt luzackie i beztroskie nawet jak na standardy polskiej szkoły. No, chyba że tą szkołą jest pewien warszawski Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii…
Kolejny błąd – jakim cudem w Japonii obchodzi się wigilię? Już nawet abstrahując od różnicy w religii, wigilia jest zwyczajem typowo polskim. Podobne potknięcie przy Minato modlącym się nad grobem – do kogo on się modlił? Japończycy ogólnie nie są zbyt religijni, a ich główne wyznanie to bardziej filozofia niż religia.
„- 400 jenów. - powiedziała. ( 100 jenów - 1 zł. )”
Nieprawda. Sto jenów to trochę ponad trzy złote.
„(data wymyślona przeze mnie, bo nie wiadomo, kiedy ma urodziny Konan.- dop. autorki.)”
Jak rany, chociaż w kwestii kanonu mogłabyś przeprowadzić research! Oczywiście, że wiadomo, kiedy Konan ma urodziny! Ma je dwudziestego lutego, w ten sam dzień, co Yahiko. Ta informacja jest nawet na Wikipedii…
„Ulica mangowa 15, biały dom z brązowymi dachówkami”
Niespodzianka – w Japonii nie ma nazw ulic! Tam adresy zapisuje się w zupełnie inny sposób, dla ludzi Zachodu średnio zrozumiały.

Prawdopodobieństwo postaci nie istnieje. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie normalnego trzynastolatka, który rzucałby się z nożem na włamywacza, a potem płakał i się do niego przytulał (nawiasem mówiąc – przytulanie się do mamy było przeurocze i aż mi się ciepło zrobiło na sercu, ale na Mędrca Dziewięciu Ścieżek! Do mamy, a nie do wujka, włamywacza i całego otoczenia! Chłopcy w tym wieku zazwyczaj nie są tacy przylepni!). Może naprawdę powinnaś zastanowić się nad napisaniem opowiadania o wychowankach tego MOSu? Bez cienia ironii polecam, tylko zrób research, proszę. Tak samo nie wyobrażam sobie nastoletniego chłopaka robiącego „laurkę” dla zmarłej mamy. Rozumiem, że mógłby zrobić jakiś osobisty drobiazg (chociaż Dresu, jako dziecko z ADHD, nie był raczej najlepszy w pracach ręcznych) czy napisać list, ale w tak infantylny i kiczowaty prezent nie wierzę.
Nie wierzę też, że dwoje dorosłych ludzi ganiałoby się po lesie jak parka zakochanych gimbusów. BTW, skąd się wziął las w środku miasta? Las Znienacka to akurat częsty motyw w młodzieńczej twórczości, więc zwróć na to szczególną uwagę. Nie ogarniam też, dlaczego sobie przysiedli zamiast szukać drogi powrotnej? Poodmrażaliby sobie zadki! O ile w tym regionie Japonii w ogóle zdarzają się mrozy, o których pisałaś wcześniej.
Nie rozumiem też, dlaczego po wypadku wszyscy interesują się nogą Naruto. Zazwyczaj w takiej sytuacji ludzie starają się unikać tematu. Boją się, że urażą poszkodowanego, nawet jeśli ten jest zdystansowany i wyluzowany – a chłopak, który właśnie stracił mamę, raczej taki nie będzie.
Zachowanie Ino po pocałunku jest tak nierealne i niepasujące do tej postaci, że bardziej się chyba nie da. Zmiany prawem fanfikarza, ale to nadal jest Ino! Może niezbyt bystra, ale pewna siebie, pyskata i wyzwolona do granic przyzwoitości! Zresztą nawet nieśmiała i zakompleksiona Hinata nie postąpiłaby w taki sposób. Nawet przygłupia i pozbawiona empatii Sakura. Każda dziewczyna zorientowałaby się, że Naruto blebla bez sensu, bo jest przeraźliwie zestresowany i skrępowany. Każda. Bez wyjątku.
W ogóle wątek romansowy zaczyna się strasznie kulawo – jest zupełnie nieuzasadniony. Przed jedną z notek piszesz, że wcześniej zastanawiałaś się nad innymi pairingami, co widać. W poprzednich rozdziałach nie piszesz o tym, że Naruto czuje coś do Ino, że dziewczyna podoba mu się z wyglądu, że dobrze im się rozmawia… Dlatego ciężko mi uwierzyć w prawdziwość jego uczuć.
Relacja Naruto-Sugu wydaje mi się mało prawdopodobna, ale nie niemożliwa. Jestem w stanie zrozumieć, że oboje są narwani i nie umieją się dogadać z otoczeniem, a do tego nagle zaczęli przeraźliwie działać sobie na nerwy – takie rzeczy czasem zdarzają się dzieciakom w tym wieku. Tylko że Naruto prezentuje się przez to bardzo niesympatycznie, a chyba nie o to Ci chodziło.
„Nie chcę na nikogo zwalać winy, ale to Sugu mnie popchnęła.”
Nie chcesz tego robić, ale właśnie to robisz.

Odniosę się jeszcze do motywu snów o ninja, bo uważam, że zasługuje on na osobny akapit. Nie wiem, na ile jest on oryginalny, bo nie czytuję zbyt wielu fanfików tego rodzaju – ale mnie się podoba. To, co mnie razi, to zbytnia szczegółowość – nawet bardzo wyraźne sny nie zawierają takich rzeczy, jak dokładna treść listu. Dziwne jest też to, że śniący znają szczegóły dotyczące świata shinobi. Skąd zwykły chłopak ma wiedzieć,. kim byli geninowie? I dlaczego Dresu kojarzy śniącą mu się dziewczynę jako „brązowowłosą”? Domyślam się, że chodzi o Rin – czy ona nie miała innych cech charakterystycznych? Chociażby te tatuaże/barwy wojenne na jej obliczu…
Zupełnie bez sensu jest opisywanie tego, jak chłopak opowiada swój sen Ino. Czytelnik już zna treść tej opowieści, zamiast powtarzać, lepiej byłoby po prostu napisać coś w rodzaju „i Naruto opowiedział jej wszystkie swoje sny o ninja”.

Kolejny akapit (a nawet cała strona w wordzie, jak tak patrzę) przypadnie scenie wypadku, w którym zginęła Kushina. Przepraszam, ale jest straszna. Zarówno pod względem stylu, jak i prawdopodobieństwa.
„Musieli przejechać jedno skrzyżowanie. Już do niego dojeżdżali. Wjechali na nie.”
Ten dramatyzm, czyż nie? Myślę, że tutaj lepiej byłoby wstawić jakiś opis, nawet z pozoru nieistotny – na przykład rozmowę. Zastanów się, jak Ty i Twoi znajomi zachowujecie się podczas jazdy samochodem (albo innej sytuacji, to porada uniwersalna) – rozmawiacie, rozmyślacie, podziwiacie widoki? A potem opisz to, co najbardziej pasuje do danej postaci.
„Siła uderzenia wyrzuciła Kushinę z siedzenia tak, że wylądowała na swoim synu, który ze zgrozą dostrzegł, ze jej lewy bok jest cały w krwi.”
Może to mój odchył, ale pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to „dlaczego ta idiotka nie zapięła pasów?!”. Gdyby uderzenie było na tyle mocne, by ją zabić – swoim ciężarem zabiłaby też syna. A przynajmniej nieźle poraniła. No i ten samochód musiałby chyba wbić się w ich pojazd, żeby tak ją poharatać. Albo być olbrzymią ciężarówką, ale wtedy z Naruto też wiele by nie zostało.
Nawiasem mówiąc – powinna dostać z prawej, a nie z lewej. W Japonii jest ruch lewostronny.
„Delikatnie położył Kushinę na siedzeniu i wysiadł z auta.”
Jeśli Kushinie pękł kręgosłup, to chłopaczek właśnie ją zabił albo okaleczył. Powinien był wyciągnąć telefon i natychmiast zadzwonić po pogotowie. A nawet gdyby tego nie zrobił – przez szok, niewiedzę albo cokolwiek innego – nie wyobrażam sobie, jak mógłby „delikatnie” spod niej wyjść i posadzić ją na swoim siedzeniu. Zwłaszcza że Kushina, chociaż niegruba, do kruszynek też nie należała, a on wciąż był sporo mniejszym od niej dzieciakiem.
„Miał zmiażdżoną lewą nogę, od której odleciała stopa, więc od razu się wywrócił na chłodny asfalt.”
Naprawdę nie chciałam się wyzłośliwiać podczas pisania tej oceny, ale to zdanie jest kwiatkiem rzadkim a urokliwym. Jak szarotka alpejska. Patrzę na nie i chociaż żal mi biednej Kushiny i jej synka-sieroty, to nie mogę powstrzymać się od śmiania się w głos. Stopa. Odleciała. Serio, to brzmi, jakby Naruto był lalką ze słabo przyklejonym giczołem, który tak po prostu odleciał. Poza tym nie sądzę, żeby miał się od razu wywrócić – prędzej oparłby się o wrak, cokolwiek. Bólu pewnie by jeszcze nie czuł, bo adrenalina i szok pourazowy potrafią zdziałać cuda.
„Niedaleko auta, które wjechało w samochód Kushiny stał mężczyzna z długimi carnymi włosami. Naruto do niego podskoczył i uderzył go mocno pięścią w brzuch.”
Wiem, że użycie emotki w ocenie jest niepedagogiczne, ale: O_O
Ten dzieciak chyba naprawdę ma jakieś problemy ze sobą. Zamiast udzielić umierającej matce pierwszej pomocy, on nie tylko zajmuje się sprawcą wypadku, ale wręcz od razu rzuca się na niego i zakłada, że facet zrobił to specjalnie! Rozumiem, że chłopak nie musi przeprowadzać dogłębnej analizy psychologicznej i zastanawiać się nad tym, że być może ten facet umiera ze strachu, bo właśnie mógł kogoś zabić, ale mógłby, ja wiem… poprosić go o pomoc? Jeśli nie jesteśmy w neuroshimowym Detroit ani w realiach Mad Maxa, to po sprawcy można się spodziewać tego, że  pewnie chce pomóc… Gdyby nie chciał pomagać, po prostu by uciekł z miejsca wypadku.
 „I co z moją nogą i stopą? Myślisz, że proteza to dwa jeny ( waluta w Japonii - dop. autorki. ) kosztuje?”
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że chłopak myślałby o tym tuż po wypadku. Pewnie był w takim szoku, że fakt nieposiadania stopy kołatał mu się gdzieś na granicy świadomości. I na pewno nie myślałby o cenie protezy! Na litość, to jest  Naruto, a nie Kakuzu!
O autorskich „dopach” pisałam już wcześniej, ale przypominam: są one złym złem. Zwłaszcza że większość Twoich czytelników niemal na pewno wie, czym są jeny. A jeśli nie – sprawdzenie tego w goglach zajmie im najwyżej pięć sekund.

Równym stopniem braku prawdopodobieństwa poraża także cała scena w szpitalu. Chociaż tu napiszę coś miłego – wielki plus dla Ciebie za to, że starałaś się opisać smutek i rozpacz chłopca, który stracił ukochaną mamę. Wprawdzie nie wyszło Ci to idealnie, ale kurnasz, nie musiało – masz dwanaście lat, jeszcze wolno Ci popełniać takie błędy, w Twoim wieku też je popełniałam. Większość twoich rówieśniczek tworzących internetowe opowiadania w następnej scenie przeszłoby do zakupów z koleżankami. Kolejny plus – naprawdę zrobiło mi się żal Kushiny, chociaż nie przepadam za tą postacią.
Z mniej przyjemnych rzeczy…
„Jego lewa noga nie miała stopy, była prawie płaska i była cała w bandażach.”
Co to znaczy „prawie płaska”? Gdyby była aż tak zmasakrowana, żeby się „spłaszczyć”, to lekarze pewnie odjęliby ją od razu.
I co to jest „mechanizm”? Protezy zazwyczaj są bardziej lub mniej zmechanizowane (zwłaszcza w tak zaawansowanym technologicznie kraju). Poza tym:
„Będziemy mogli ją amputować i wstawić protezę albo mechanizm ( takie coś jak ma Edward z FMA - dop. autorki. ), albo odciąć i nic nie wstawić.”
Protezy nie wstawia się na stałe, tylko przyczepia do kikuta. Wyobrażasz sobie spanie albo kąpiel z kawałem żelastwa przytwierdzonym do ciała? Być może w przypadku bardziej zaawansowanych technologicznie protez wygląda to inaczej, ale jeśli mam być szczera – osobiście nie widzę sensu instalowania takiego wynalazku komuś, kto nie jest zapalonym (i bardzo bogatym) biegaczem. Dla większości inwalidów proteza jest tylko i wyłącznie podparciem (nawiasem mówiąc, często zawadzającym).
„- Wiadomo, kto wjechał w nasze auto?
- Tak. To niejaki Orochimaru. Jest w jakiejś kapeli rockowej i śpieszył się na koncert.”
Nie wiem, czy ktokolwiek z bliskich osób ofiar wypadku przejmowałby się tym, gdzie spieszył się sprawca. A to, że rzekomo zły i straszliwy Orocz jest w kapeli rockowej sprawia tylko, że bardziej go lubię.
Plus - wątpię, żeby muzyk jechał na koncert własnym samochodem, ZWŁASZCZA w Japonii. Na przykładzie naszych rodzimych artystów - kiedy po koncercie członkowie goszczącego w Kraju Kwitnącej Wiśni Dezertera chcieli iść do hotelu na piechotę, wynajęty dla nich szofer przeraził się, że czymś ich obraził i że zaraz straci pracę. A to tylko muzycy z małego, europejskiego kraiku. Swoich Japończycy traktują jak bogów.
 „Ciekawe, czy ten Orochimaru wie, że zabił moją mamę?, pomyślał. Znajdę go i sam mu to uświadomię!”
Serio – gdybym nie wiedziała z mangi, że Orochimaru jest kawałem skurczywęża, z Twojego opowiadania bym tego nie wywnioskowała. Wręcz przeciwnie – jest mi go żal, a zachowanie Naruto wydaje mi się denerwujące. Rozumiem, że Dresu może być wściekły i rozżalony. Chyba każdy by był na jego miejscu. Ale jak na razie NIC nie wskazuje na to, że Orochimaru nie żałuje tego, co zrobił. Wręcz przeciwnie.
„Dobrze,  noga pańskiego syna, jak pan widzi nie ma stopy.”
Jak nonszalancko! Serio, ci lekarze powinni przejść jakiś kurs odpowiedniego traktowania pacjentów.
„Musimy zdecydować się na amputację albo odcięcie.”
A to się czymś różni? Przy okazji: w Japonii lekarz to najwyższy autorytet i tak właśnie się zachowuje. Japońscy lekarze na zachodzie uchodziliby wręcz za niegrzecznych. Po tych Twoich tego nie widać.
„Kupię ci najlepszą protezę na rynku.”
Po raz kolejny: po co? Rozumiem, że nie kupiłby najtańszej (która mogłaby na przykład obcierać), ale po co chłopakowi najlepsza? Nie mówiąc już o tym, ile kasy musiałby na to wydać – leczenie w Japonii jest przeraźliwie drogie i raczej nierefundowane.
„Tak, głąbie. - usłyszał głos Sasuke. - Lepiej dzisiaj nie umieraj.”
Jestem świadoma, że Sasuke zawsze był dupkiem i klasycznym przykładem buca, ale chyba nawet on nie zacząłby obrażać kumpla, który właśnie stracił mamę…
„- Współczuję ci.
- Czemu?
- Twoja mama umarła, a jutro będziesz miał amputację nogi. To chyba nie jest miłe.”
Olaboga, dzieci Stirlitza!
„Lubię pomagać innym, więc w wolnym czasie tu przychodzę jako wolontariuszka.”
Po raz kolejny: nie. W Japonii służba zdrowia stoi na poziomie niewyobrażalnym dla przeciętnego Kowalskiego, który czeka cztery lata na wizytę. Wolontariusze są tam nie tylko niepotrzebni, ale wręcz zawadzaliby, bo na niczym się tak naprawdę nie znają. (Rada na przyszłość: jeśli chcesz umieścić w szpitalu młodą bohaterkę, dodaj jej kilka lat i zrób z niej stażystkę).
„- Tylko uważaj, schowaj nogę głębiej w nogawce, tu są małe dzieci, mogą się trochę przerazić braku stopy.”
Po raz kolejny – ten lekarz powinien zastanowić się, jak traktuje pacjentów. Poza tym rany, brak nogi to nie jest żaden straszny widok! To tylko zabandażowany kikut, nie żaden krwawy ochłap!
No i nie przypuszczam, żeby dzień po wypadku chłopak był w stanie chodzić. Pewnie był porządnie obity i nieźle naszprycowany morfiną, żeby nie wyć z bólu.

Jedziemy dalej.
„Minato spacerował z torbą w ręku po cmentarzu. Szukał grobu.”
Przepraszam, słucham? Jak to szukał grobu? Nie był na pogrzebie własnej żony? Nie, jednak dalej piszesz, że był. W takim razie powinien wiedzieć, gdzie jest pochowana… Nie wiem też, jaki sens ma wymienianie ciurkiem wszystkich gości, którzy brali udział w pogrzebie. Myślę, że lepiej byłoby wymienić tylko najważniejsze postaci i napisać, w jaki sposób opłakiwały Kushinę, co robiły na pogrzebie itp.
„Naruto, którego ledwo wypuścili ze szpitala na te kilka godzin”
Jakim cudem? Tuż po wypadku to mogłoby być niebezpieczne dla jego zdrowia…
Jeszcze co do nogi Dresa – jak szybko po wypadku ma miejsce feralny mecz koszykówki? Nawet założywszy, że miał tę najlepszą na rynku protezę, która powinna umożliwiać mu bieganie – musiałby przejść rehabilitację, nauczyć się z niej korzystać, poczekać na zagojenie się kikuta… Amputacja nogi to nie takie hop-siup, moja droga
„Sam uznał, żeby go uśpili”
To jest niemożliwe. Wprawdzie eutanazja w Japonii jest legalna, ale dziecko nie mogłoby samo o tym decydować. Nie przypuszczam też, żeby dokonywano jej poprzez podanie śmiertelnej dawki środków nasennych, raczej przez odłączenie aparatury podtrzymującej przy życiu – ale tu nie jestem pewna.
A „uśpić” można starego albo wściekłego psa, a nie człowieka.

„Sasuke był głupi. Pozbądził się chłopaka Sakury i myślał, że rzuci mu się w ramiona. A ona zamiast tego odkryła, że to on zaaranżował ten wypadek. I wsadzili ojca Sasuke do więzienia.”
Jak trzynastoletni chłopak może zaaranżować wypadek? I dlaczego wsadzili jego ojca do więzienia zamiast ukarać gnojka?

Nie byłaś pewna, czy dobrze opisałaś spotkanie Ino i Naruto – jak na moje było całkiem nieźle, przynajmniej nie plaskałam się w czoło na każdym kroku. Wprawdzie pojawiło się kilka niezręczności i głupot w dialogach, a ja coraz mniej lubię Twojego Naruto, ale w ogólnym rozrachunku nie jest najgorzej.
„Od razu skierował swoje kroki do sklepu z akcesoriami dla płci męskiej- chciał kupić Sasuke na Wigilię klasową bransoletkę i pasek.”
Uhm… to jakoś dziwnie brzmi. Akcesoria dla płci męskiej? Rozumiem, że miało to być coś na kształt sklepu Toys4Boys, ale to brzmi, jakby Naruto chciał kupić Saskowi jakieś gadżety do sado-maso. Klasowa bransoletka i pasek, którymi przypiąłby go do kaloryfera… *Wyrzuca z wyobraźni ohydztwo, jakim jest NaruSasu, i czyta dalej.*
„Po trzydziestu minutach kupił prezenty dla wszystkich- dla Minato ramki na zdjęcia ( Namikaze jest fotografem ) i kubek z napisem "najlepszy tata na świecie", dla Jiraiyi ( zawsze spędza z nimi święta ) poradniki dla pisarzy, a dla Iruki książki dla nauczycieli angielskiego.”
Po co opisywać, jak Dresu robi zakupy, skoro nie wnosi to absolutnie nic do fabuły? Nie lepiej napisać od razu, co kupił (co też nie jest potrzebne, ale za to jakie przyjemne!)? No i o ile tacie wybrał trafione i fajne prezenty, o tyle kupowanie komuś rzeczy związanej z pracą jest raczej nietaktowne, a w każdym razie zbędne, bo Iruka pewnie książki kupował sam albo dostawał w prezencie od firmy. No i czy Jiraiya potrzebował poradników? One są dla początkujących pisarzy, takich jak Ty czy ja. Nie dla autorów bestsellerów.

Słaby jest za to opis randki Rin i Kakashiego. Naprawdę nie ogarniam, jak można robić z dorosłych, poważnych ludzi parkę zakochanych gimbusów. Już prędzej po nich można by spodziewać się wyjścia do kawiarni, a po  Naruto i Ino – bitwy na śnieżki. Poza tym nie wiem, czy wiesz, ale oberwanie śniegiem w twarz boli.
„- Jasne. - szepnął jej na ucho, na co dziewczyna się lekko zarumieniła”
Dziewczyna? Przecież Rin to dorosła kobieta. Skoro jest rówieśnicą nauczyciela…
„Zabawnego, sprytnego i chytrego Kakashiego”
Gdzie tu spryt i chytrość?
Naprawdę – może powinnaś zamienić randki Ino i Naruto oraz Kakashiego i Rin miejscami? Rozumiem, że dzieciaki mogą lubić kawiarnie, a dorośli – gry na konsole, ale nie wyobrażam sobie romantycznej randki z GTA (GTA!!! Gdyby to chociaż była jakaś baśniowa VN albo coś klimatycznego, jak BlazBlue!) w roli głównej. Może z wyjątkiem sytuacji, kiedy randkującymi byliby Hidan i Deidara.

Rodzinna scenka Uchihów sprawiła, że poległam. Pozwolę sobie zmartwychwstać i kontynuować ocenianie…
„- Ciągle masz mi za złe, prawda?
Itachi się roześmiał.
- Nie. Zrobiłeś to, co chciałeś. Nawet, jeśli miałbym ci za złe, to co by to zrobiło?”
Przepraszam, oni cały czas rozmawiają o tym „zaaranżowanym wypadku”? Nie o wypalonym z kumplami skręcie? Nie o jakimś wykręconym po alkoholu numerze? Tylko O CELOWYM ZABICIU CZŁOWIEKA? Kawał psychola z tego Itasia, z Saska w sumie też…
„Tymczasem do kuchni weszła Mikoto, ich matka.
- Jak tam u ojca? - zapytała Itachiego.
- Dobrze. Za cztery lata wróci do domu albo za rok za dobre zachowanie.”
Za dużo nonszalancji – to źle. Oni rozmawiają o tym tak, jakby pan Uchiha nie był w więzieniu, tylko wyjechał do pracy. I to nawet nie za granicę, tylko do innego miasta. Gdybym ja nie widziała mojego taty przez tyle czasu i gdyby nagle pojawiła się okazja, że zobaczę go nie za cztery lata, tylko już za rok, chyba oszalałbym ze szczęścia. No, chyba że byłabym dzieckiem katującego rodzinę bandziora, wtedy zaczęłabym rozpaczać. Nie wyobrażam sobie natomiast sytuacji, w której rodzina kwituje taką informację zachowaniem w stylu „no dobrze, może tatę wypuszczą trzy lata wcześniej, a teraz wróćmy do jedzenia chipsów”.
Nawiasem mówiąc – nie sądzę, żeby w Japonii istniało coś takiego, jak „zwolnienie za dobre sprawowanie”.  W tamtejszych więzieniach panuje taki rygor, że raczej nie ma okazji do zachowań innych niż „dobre”. Nie przypuszczam też, żeby za przyczynienie się do czyjejś śmierci groziło tylko dziesięć lat więzienia.

„Wszyscy byli różni, na przykład Deidara gadał ciągle o rzeźbach, Hidan o Jashinie, Kakuzu o kasie, Sasori o marionetkach, Zetsu o roślinach. Jedynie Itachi, Kisame, Konan, Yahiko( Pain) i Nagato byli spoko. No może jeszcze Akasuna( Sasori). Ale tylko wtedy, jeśli nie ma pomysłu na nową lalkę lub nie jest nimi do końca zajęty.”
Hm. Z tego fragmentu wynika, że posiadanie zainteresowań świadczy o tym, że ktoś nie jest „spoko”. Czuję się tak nie spoko, pewnie jestem spoko tylko wtedy, kiedy nie mam pomysłu na nowe opowiadanie albo nie jestem zajęta pisaniem… Hej! Ale to dotyczy też Ciebie! Nie uważasz, że jesteś „spoko”? ;)
I jeszcze jedno – PAIN TO NIE YAHIKO. Pain to Nagato. Owszem, wyglądał jak przystojniejsza wersja Yahiko, ale miał jaźń Nagato. W ogóle próba umieszczenia sierot z Deszczu i Akatsuki w jednej linii czasowej wydaje mi się strasznie dziwna.

Śpiewanie piosenki na karaoke rozegrałaś źle pod względem technicznym. Po co wklejać tekst piosenki? Wystarczy napisać, że Naruto i Ino zaśpiewali to na dwa głosy. Jeśli ktoś zna tę piosenkę, i tak będzie wiedział, kto śpiewa czyje partie (ew. jeśli w kawałku są dwa męskie wokale, można powiedzieć, która osoba śpiewała za którego artystę). Niepotrzebne jest też wrzucanie linku w opowiadanie, możesz to zrobić ewentualnie w notce przed rozdziałem.
Za to całkiem nieźle wyszła Ci rozmowa Madary z Obito (bo uratowany chłopak to Obito, jak rozumiem?). Ładnie sobie z nim poradził, podoba mi się, że nie głaskał go po główce, jak w mandze.
„Aomi podniosła wzrok i spojrzała w czarne tęczówki wybawcy.”
Patrzy się w oczy, nie w tęczówki. Tęczówka to tylko kawałek oka.
Poza tym cała ta scena jest… głupia, przepraszam. Bohaterka ratowana przed gwałtem przez Swoją Prawdziwą Miłość to najprawdopodobniej najbardziej oklepany motyw w historii internetowych opowiadanek. Nie mam też pojęcia, jakim cudem trzem nastolatkom udało się skopać tyłki ośmiu facetom. Już bardziej wiarygodnie byłoby, gdyby wparowało tam całe Akatsuki (zwłaszcza że na wybawców swojej heroiny wybrałaś najbardziej wymoczkowatych członków, chyba tylko Nagato miałby mniejsze szanse w walce wręcz. Dałabyś Itachiemu jako eskortę Hidana i Kakuzu albo Paina i Konan i od razu byłoby bardziej prawdopodobnie – zwłaszcza gdyby mieli tulipany, cegłówki i gaz pieprzowy, w końcu chyba nie są „gangiem” tylko z nazwy).
„Itachi dokończył szybko swój "posiłek" i wyszedł razem z Rudym z budynku.”
To „Rudy” jest jego ksywą? Myślałam, że w Twoim headcanonie ma ksywkę Pain.  Podpowiedź: małą literą.

Uwaga, wyobrażamy sobie zdziwienie Hinaty, gdy do jej pokoju wchodzi gościu dwa lata starszy którego zna tylko z widzenia i wie, że jest w gangu Akatsuki! Oczywiście ja bym była szczęśliwa, ale nie wiem, czy Hinata też...”
O nie, nie, nie! Tak dobrze to nie ma, moja panno! Nie my sobie wyobrażamy, tylko Ty opisujesz!

A teraz czas na kilka końcowych porad. Po pierwsze: sprawdzaj, o czym piszesz. Zawsze. Potknięcia w researchu zdarzają się niemal każdemu, ale czytając Twoje opowiadanie miałam wrażenie, że piszesz o Polsce, która z jakiejś nikomu nieznanej przyczyny udaje Japonię. Robienie researchu naprawdę nie jest trudne – w zasadzie wszystkie błędy, które popełniłaś, poprawiłam dzięki informacjom znalezionym na pierwszej stronie wyszukiwarki. Jeśli jednak nie chce Ci się sprawdzać, jakie realia panują w Japonii – pisz o Polsce. Naprawdę, bohaterowie anime wsadzeni w polskie realia będą razili mniej, niż koszmarne błędy merytoryczne.
Kolejna rada – czytaj więcej książek. Wprawdzie po Twoim stylu widać, że nie jesteś zupełnie nieoczytana (bardzo mało błędów), ale na pewno powinnaś czytać więcej (nieumiejętność zapisywania dialogów!). Jeśli chcesz, żebym poleciła Ci parę książek, zostaw mi swoje gg albo maila – chętnie pomogę w tej kwestii, znam sporo dobrych książek dla młodzieży.

Słowem zakończenia – myślę, myślę i nie wiem, co mam sądzić o Twoim opowiadaniu, droga Yae Furusawo. Gdyby z czymś takim przyszła do mnie pannica piętnastoletnia, pogoniłabym ją z miotłą i kazała zająć się rysowaniem, nagrywaniem piosenek i wrzucaniem ich na YT albo haftem krzyżykowym, bo pisanie jej po prostu nie wychodzi. Ale Ty masz lat dwanaście, a jak na dwunastolatkę to opowiadanie jest naprawdę całkiem niezłe. Powstrzymam się więc od wystawienia konkretnego stopnia.

68 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rezygnuję z oceny
      http://sonia-und-semir.blogspot.com/

      pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie rozumiem czemu twierdzisz, że Semirkowa jest beznadziejna. Dla mnie beznadziejny ten, co nie potrafi z normalnego konta napisać. Nie rozumiesz, a wypowiadasz się. Dziewczyna dowiedziała się, że oceniająca ma ciężko z jej blogiem, więc chciała zrezygnować dla dobra obustronnego. Przepraszam, że się wtrącam, ale nie ma powodu do kłótni.

      Usuń
    4. Dziwne, że nie pomyśleliście, że mogę nie mieć tu konta. Poza tym co da to, że wymyślę jakiś nick? I tak zostanę anonimowym człowiekiem i tak.

      Usuń
    5. Wszystko ok, ale czemu dla obustronnego dobra? Oceniająca by się pomęczyła, ale Semirkowa dostałaby konstruktywną krytykę swojego opowiadania.

      /też jestem zUym anonimem, ale w "blogosferze" i tak się ostatnio raczej nie udzielam, a konta w tej chwili zakładać mi się zwyczajnie nie chce. Takie ze mnie żałosne i beznadziejne stworzenie/

      Usuń
    6. Czemu dla obustronnego? Gdybyś dowiedział się, że oceniająca strasznie się męczy przy pisaniu oceny, no może nie przy pisaniu, a przy czytaniu ocenianego przez siebie bloga to najlepszym rozwiązaniem jest wystawienie odmowy tak jak robią to inne oceniające, gdy dany blog nie jest w ich kategorii, czy po prostu w jakimś sensie przerasta, zanudza, czy drażni. Oceniająca ma prawo odrzucić blog, który się do niej zgłosił. Podobnie zrezygnować może i autor bloga. Rozumiem, że Semirkowa była pierwsza w kolejce i ocena aktualnie się pisze, ale chciała dobrze. Obawiała się, że zostanie surowo potraktowana wiedząc, że swoim blogiem zdenerwowała? oceniającą.
      Sprawa powinna przejść bokiem, bo autorka nie chce by praca oceniającej poszła w las, więc cytuję jej fragment: jeśli ma napisaną ocenę w połowie, to niech ją wystawi. Nie zignoruję tego
      Jestem jej znajomą i znam ją. Nie oceniajcie przez pryzmat, każdy ma słabe chwile.
      Anonimie, krytyka ma różne znaczenia. Krytykować można: bloga, autorkę, szatę, cokolwiek. Niektóre oceniające wychodzą poza granice i krytykują to czego nie powinny. Czytałam wiele ocen, przy niektórych się nasmiałam, aprzy niektórych zadawałam pytania ile oceniająca ma lat? Dla mnie ocena bloga, to ocena całokształtu, choć wygląd nie jest najważniejszy. Autorka szuka rad, nie potępienia. Ona chce ulepszyć pisanie, poprawić błędy, starać się. Nie przyszła do was, by póxniej dowiadywać się o swoim blogu niemiłych rzeczy. Oceniające mają pomagać, nie dołować.
      Pozdrawiam jak najmocniej.

      PS - Droga oceniająco Semirkowej, ugadajcie się by nie było problemów, a jeśli jej blog jest dla Ciebie czymś nie do ogarnięcia, to załatwcie to między sobą, a nie między innymi osobami.

      Usuń
    7. Proszę, nie róbcie dramy pod moją oceną. Od załatwiania takich spraw są komentarze pod stronką oceniającej.
      Nie karmcie też tego wyjątkowo przygłupiego trolla, jakim jest anonim. Jestem niemal na sto procent pewna, że to jakaś panienka/chłopaczek, który został w takim czy innym czasie skrytykowany przez ludzi z Macek albo z NAKWy i teraz chce rozkręcić gównoburzę.

      Usuń
    8. "PS - Droga oceniająco Semirkowej, ugadajcie się by nie było problemów, a jeśli jej blog jest dla Ciebie czymś nie do ogarnięcia, to załatwcie to między sobą, a nie między innymi osobami"

      Napisała osoba trzecia, niemająca nic wspólnego ze sprawą.

      No ale dobra, czas wkroczyć - KONIEC TEGO SPAMOWANIA proszę, bo to jest ocena Nefariel i jestem pewna, że chciałaby ona poczytać też o sobie/swojej ocenie.

      Jeśli Semirkowa nie życzy sobie oceny, proszę uprzejmie, trudno, szkoda zwłaszcza włożonej już w to pracy Broz, ale jej prawo. Postawy "nie podoba się - nie czytaj" nie rozumiem, bo, ostatecznie, to ma być ocena, a nie zwykły komć czytelniczki. A męczyć z oceną można z różnych powodów, jak na przykład konieczność przestawienia się z "mode=czytelnik" na "mode=oceniająca" i ubranie wszelkich swoich wątpliwości, uwag w coś przydatnego i pomocnego.
      Nikt nie chce dostawać ocenek pisanych w piętnaście minut i zawierających światłe porady w stylu "musisz mieć zakładkę bohaterowie, bo nikt nie będzie wiedział kto jest kim". Chyba że chce, ale tutaj, unfortunately, tak się nie bawimy.

      A słuchanie (czytanie, znaczy) marudzenia oceniającej pewnie jest trudne, ale lepiej poczekać na finalny efekt i sprawdzić samemu, jak bardzo zły tekst napisała oceniająca. I wtedy można polemizować.

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa, dobrze wywazona opinia. Rzadko spotyka sie w internetach tak wysoki poziom. Mam nadzieje, ze kolejne bedzie sie czytalo z rowna przyjemnoscia.
    To pisalam ja, niezgoda.b, wiernie sledzaca poczynania SuS, NAKWy i reszty

    OdpowiedzUsuń
  3. Semirkowa, a skąd niby wiesz, że oceniająca męczy się z twoim blogiem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Długo czekałam na pierwszą ocenę i bardzo się cieszę, że w końcu jest. :) Naprawdę bardzo szybko się ją czytało, przyjemnie i ze świadomością, że oceniająca zna się na tym, co robi. :) I mam nadzieję, że kolejna ocena ukaże się już niebawem. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosiłam i nie zostałam wysłuchana, więc skasowałam te dwa nowe komcie, zresztą jeden był obraźliwy personalnie. Inaf ys inaf.

    OdpowiedzUsuń
  6. czemu usuwacie komentarze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to Raj Ocen, to normal... oh, wait...

      Usuń
    2. Komentarze (całe dwa), które zostały usunięte, były zwykłym trollingiem, obrażającym personalnie. Też bym czegoś takiego nie tolerowała. Nie wiem, gdzie to porównanie z Martunią, która kasuje wszystko jak leci. Zresztą Sileana wyjaśniła sprawę. Uważam, że i tak oceniający mają dużo cierpliwości, pozwalając pod oceną ględzić o wszystkim, tylko nie ocenie, pomimo ich kilkukrotnych apeli.
      Lou

      Usuń
    3. W dodatku komentarze obrażały Semirkową, więc czytelniczkę - więc nie jest to przypadek focha za krytykę...

      Usuń
  7. For lulz and for the Emperor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Argh, do diabła. To miała być odpowiedź dla Anonima wyżej.

      Usuń
  8. Ha! Odkryłam brakującą kropkę! "Amputacja nogi to nie takie hop-siup, moja droga"
    No i mówiłam, że skasować te podwójne spacje w wordzie ;)
    A tak serio, ta fajna ocena, wnikliwa (i w końcu nie ma punkcików za szablonik, yay). Mam nadzieję, że następne oceny też mnie nie zawiodą, zwłaszcza czekam na te debiutantów w oce(a)nosferze ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nef, że się tak przyczepię do końcówki i uwagi o piętnastoletniej pannicy... Wiesz, trochę to nie na miejscu było; pozwól leczyć grafomanię. Miałam jakieś trzynaście-czternaście lat, kiedy zaczynałam zajmować się blogami tak na poważnie i wtedy ktoś mógł mi powiedzieć dokładnie to samo. Nie powiedział, pewnie dlatego wyleczyłam się z dyslenistwa, rozwinęłam kreatywność i znalazłam własny styl pisania. Byłam takim samym aŁtoreczkiem jak szczęściarze zanalizowani na NAKWie, a teraz przynajmniej drugiego takiego aŁtoreczka ze świeczką możesz szukać, bo choć absurd i głupota wciąż czają się w powietrzu, to przynajmniej nie w tym stopniu, co kiedyś *choć absurd pewnie większy*. A co do reszty, to ocena bardzo ładna.
    Teges, wyłączcie cholerne anonimki. Ja rozumiem, że nie każdy ma konto, ale jego problem. Skoro 3/4 z nich konto posiada, trzeba to uciąć i odpuścić wiernych Cthulhu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tej pozostałej 1/4 anonimów może się nie chcieć mieć konta. I co mają zrobić w takiej sytuacji? Zakładać je, choć na nic nie będzie im potrzebne, tylko po to, by napisać jeden komentarz (sensowny i nie będący trollingiem)? Dla mnie to bez sensu.

      Usuń
    2. A tak trudno podpisać się choćby literką? Jak jest kilkunastu anonimów, to nie wiadomo, z kim się rozmawia.

      Usuń
    3. Przyznaję, nie jest trudno się podpisać. Czasami zdarza mi się o tym zapomnieć w szale komentowania, za co przepraszam. ;)
      Możecie mówić mi Nyarlathotep. ;)

      Usuń
  10. Mmm, wzmianka o adresach przywołała te jakże zacne wspomnienia dni spędzonych na tłumaczeniu "Współczesnego fenomenu urbanizacji", gdzie jedna część poświęcona była właśnie rozkładaniu japońskich adresów na czynniki pierwsze. I to smutne, że coś tak strasznego kojarzy mi się tak dobrze, bo z kratką, jaką tworzy większość japońskich map. xD
    Ale co do religii w Japonii, to nie wszyscy są "mało religijni", sporo jest w Japonii chrześcijan (i chrześcijańskich szkół/uniwersytetów), więc jeśli bohater był chrześcijaninem, w kanonie lub opowiadaniu (nie wiem, Naruto jakoś mnie nie wciągnęło), to nad grobem modlić się mógł, nie wydaje mi się to aż taką sprzecznością. No chyba że z kanonem, ale o tym to nic nie wiem.
    I gratuluję oceny, a chyba jeszcze bardziej opanowania przy tych wszystkich komentarzach dotyczących ewidentnego braku riserczu czy fragmentów głupich/nielogicznych. Takie opanowanie to sztuka, chyba zwłaszcza jeśli maskuje, że w trakcie lektury dalecy byliśmy od podobnego spokoju.
    Pozdrawiam ciepło i wielu równie udanych ocen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę prosić o źródło informacji o religijnych Japończykach? Zawsze słyszałam, że traktują zachodnie religie bardziej jako ciekawą konwencję (jak w wypadku Evangeliona, gdzie ponoć fani latami próbowali rozgryźć, jakie to-to ma mieć przesłanie - a potem twórcy przyznali się, że chrześcijaństwo wydało im się po prostu wystarczająco zajebiste). Nie, żebym wątpiła w Twoje słowa. ^^

      W kanonie Naruto wszystkie postaci (poza psycholem czczącym zniszczenie, drugim psycholem uważającym się za boga i jego jednoosobowym kościołem) były raczej areligijne, więc w AU można nadać im dowolne wyznanie, myślę. I zdziwiło mnie trochę, że ta manga jakoś Cię nie wciągnęła, bo zawsze wydawało mi się, że to z niej pochodzi Twój nick. :)

      Dziękuję za gratulacje! :) Opowiadanko nie wyprowadziło mnie z równowagi, głównie ze względu na młody wiek autorki. Nie takie bzdury się pisało jako piękna dwunastoletnia...

      Usuń
    2. Nefariel
      Japończycy są tradycjonalistami, a religie to element tradycji. Wielu z nich łączy elementy buddyzmu z shinto, jak im wygodnie - i w tym sensie nie są nadmiernie religijni, bo fundamentalista raczej nie zacząłby mieszać jednej religii z drugą. ;)
      W Japonii religia nie jest wyznacznikiem norm społecznych i/lub ważną osią życia w tym samym stopniu co u nas, to fakt.
      Btw, mój nauczyciel japońskiego, pochodzący z Tokio, wychowywał się w duchu chrześcijaństwa (później został ateistą) i wcale nie był w tym chrześcijaństwie odosobniony.
      A że w grach/anime/mandze do chrześcijaństwa podchodzi się baaaaaaardzo kreatywnie, to już całkiem osobna kwestia. ;)

      I jeszcze co do Natuto - specem od kanonu nie jestem, ale sądzę, że religia w życiu głównych postaci praktycznie nie istnieje, więc najlepiej, żeby i fanfiku nie istniała, no chyba, że fanfik ma się skupiać właśnie na nagłym roztrząsaniu kwestii wiary i rozterkach światopoglądowych, wtedy hulaj dusza. But wait! Pamiętam, że w którymś odcinku Naruto urwał dzwon z świątyni shinto (co sygnalizuje nam wyznanie, którego możemy spodziewać się w całym regionie), tylko za cholerę sobie nie przypomnę, czy wcześniej się tam modlił, czy tylko dokazywał - chyba to drugie.

      Usuń
    3. Nefarielu, moje źródło to 3 miesiące na chrześcijańskim uniwersytecie w Japonii (chwała im za to, były dwie długie przerwy: pierwsza tzw. kaplicowa godzina, kiedy w kaplicy odbywała się msza, i druga na lunch) oraz mijanie jakichś dwóch kościołów po drodze z domu na uniwerek (nie licząc uniwersyteckiej kaplicy). Ale też mając kiedyś krótki wykład już na studiach "w domu" na temat religii w Japonii, gdzie wykładowca wspomniał, że chrześcijaństwo w Japonii nie jest aż takie niepowszechne, tylko inaczej traktowane i podchodzi się do niego trochę luźniej, bardziej filozoficznie, a mniej "musimy się trzymać wszystkich zasad, argh, konserwatywni chrześcijanie górą" czy coś w tym stylu. :P Pewnie, wielu chrześcijan w Japonii nie ma, Wikipedia twierdzi, że mniej niż 1% (i ma po temu przypis), ale też przy takiej populacji nawet 1% to całkiem sporo.

      Nieee, weź, nigdy w życiu! Kiedy się po raz pierwszy na Onecie podpisałam jako Chiyo, to była jakiś 2004, więc jeszcze nie panował taki szał na Naruto (wtedy to chyba jeszcze nie było). "Moja" Chiyo wzięła się z "Wyznań gejszy". ^^

      Usuń
    4. Nefariel, dlaczemu wszyscy biorą cię za mężczyznę? ;_;
      Nefariel, o ile mi wiadomo, jest zdecydowanie żeńskiej proweniencji.

      Usuń
    5. Dzięki za informacje, Chiyo i Anonimie!
      Anonimie - myślę, że urwanie dzwonu w świątyni shinto to słaby sygnał, zwłaszcza że ten fanfik to AU dziejące się (rzekomo) we współczesnej Japonii. Więc myślę, że pan Namikaze mógł mieć taki kaprys i przejść na chrześcijaństwo (i tu przyznaję się do błędu) - chociaż uważam, że skoro chrześcijan jest tam tak niewielu, to fakt jego odmiennej religii powinien być zaznaczony przez autorkę.

      A męska odmiana mojej ksywki mi nie przeszkadza, w sumie na początku sama ją tak odmieniałam. To chyba było imię jakiegoś anioła, a ich imiona są zazwyczaj traktowane jak męskie.

      Usuń
    6. Ja wiem, że Nefariel to kobieta, ale "Nefarielo" brzmi przynajmniej nienaturalnie. ;)

      Usuń
  11. Mimo kilku mankamentów, ocena (a może raczej analiza?) bardzo mi się spodobała. Póki co "pomackamy" spełniło moje oczekiwania, ale, aby nie zapeszać, nie będę chwalić "dnia przed zachodem słońca" i poczekam na oceny innych dziewcząt. Nie ukrywam, że najbardziej wyczekuję tej od die_Kreatur i Broz-Tito.
    Wena do pisania!

    Kanako

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję (a może: dziękujemy, skoro chwalisz całą ocenialnię?)! Byłabym bardzo wdzięczna za wskazanie tych mankamentów (o ile nie są to rzeczy, o których mówili poprzednicy). ^^

      Usuń
    2. Ano, to są właśnie te u góry, więc nie będę strzępić języka i dodawać ci lektury ;)

      Usuń
  12. Semirkowa zrezygnowała, ja nie pogryzłam opka na tyle, by ocenę publikować, to na razie szczątki opinii. Zanalizowałam 6 rozdziałów, bo na więcej nie miałam czasu. To nie tak, że jakoś specjalnie się męczyłam, bo męczący był styl pisania autorki, o czym pisałam w niedokończonej. Jeśli Semirkowa chcę, mogę wysłać jej te szczątki, wraz ze szczegółową betą, na maila.

    Następnej ocenki czekajcie, ale od razu mówię, że się naczekacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ok, dobra, ja się w sumie nie chciałam wtrącać, bo nie mój biznes. Ale przepraszam, kto i gdzie napisał, że Twoje opowiadanie jest głupie?

      Usuń
    5. Prosiłabym Was o przeniesienie tej dyskusji w inne miejsce.

      Usuń
  13. Broz, poproszę o te szczątki. Daj je pod postem, albo wyślij na gadu. Innej opcji nie ma, ponieważ nie mogę się zalogowac na onetowską pocztę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * pod moim postem


      Dowiedziałam się od osoby, która napisała do mnie na gadu-gadu. Dobra, koniec! Już po sprawie.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  14. ,,Otaku (jap. おたく lub オタク?) – środ. miłośnik japońskiej popkultury, głównie anime, mangi i gier komputerowych. Termin stosowany głównie przez środowiska miłośników japońskiej popkultury jako określenie miłośnika takowej, aczkolwiek spotkać można się również ze znaczeniem rodzimie japońskim, określającym osobę izolującą się od życia w społeczeństwie, która nie opuszcza swojego pokoju bojąc się kontaktu z innymi ludźmi. W Japonii słowo otaku ma negatywne zabarwienie, co wiąże się z tragicznym incydentem, jaki miał tam miejsce – Tsutomu Miyazaki, miłośnik brutalnych pornograficznych anime i mang, zamordował kilka młodych dziewcząt, wzorując się na tym, co zobaczył w swoich ulubionych produkcjach. Poza Krajem Kwitnącej Wiśni termin nie ma jednak negatywnego znaczenia, a sami zainteresowani z dumą określają się mianem otaku."
    Ciocia wikipedia mówi, że oceniana używa terminu prawidłowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ciocia wikipedia ma przestarzałe informacje. Od dłuższego czasu siedzę w środowisku, większość mangowców uważa słowo "otaku" za pejoratywne.

      Usuń
    2. Większość polskich mangowców jako negatywnego określenia używa weeaboo, otaku to u nas określenie raczej pozytywne.

      Usuń
    3. Z pewnością otaku =/= fani guro i mordecy niewinnych dziewcząt.

      Usuń
    4. Ja się na przykład obracam w kręgach, gdzie otaku ma wydźwięk pozytywny ;)

      Usuń
    5. Weaboo? Czy to określenie w ogóle jeszcze gdzieś funkcjonuje?
      Ja "otaku" zawsze kojarzyłam z tym psycholem, który zamordował ileś dziewczynek - a on niewątpliwie był fanem guro i sztandarowym przedstawicielem otaku (tych prawdziwych, nie gimbusów z nyana).

      Usuń
    6. Funkcjonuje, funkcjonuje, choć znaczenie troch się zmieniło, teraz określa się nim właśnie gimbusy z nyana (ómarło mnie to, że za dodawanie większej liczby obrazków trzeba tam płacić). A ja otaku kojarzę choćby z korgalem, który obwołał się bogiem. To co, otaku = ludzie obwołujący się bogami? ;D

      Usuń
    7. To ja tak jeszcze wrzucę swoje trzy grosze, trochę obok znaczeń fandomowych (nie siedzę, więc się nie orientuję). Anna Ikeda w swojej książce (lub na blogu, nie mam teraz możliwości sprawdzić) twierdzi, że "otaku" przynajmniej w regionie, w którym mieszka, oznacza po prostu zapalonego fana, obojętnie czego. Poza wypadkami, gdy słowa tego używają osoby starsze (czyi urodzone przed lub w czasie wojny) - wtedy znaczenie jest zbliżone do tego, które podaje Nefariel.

      Usuń
    8. Widać, że słowo ma sporo znaczeń - ale ja spotkałam się albo z użyciem pejoratywnym, albo z dumnie określającymi się tak gimbusami. Sprawa okazuje się być kontrowersyjna, ale jednak nadal myślę, że moje doświadczenia są w miarę wiarygodne.
      Mysza - a czy Korgal jakoś znacząco wpłynął na ogólne pojmowanie tego słowa? Bo wydaje mi się, że się pogubiłaś. :)

      Usuń
    9. Nie, chodziło mi tylko o to, że jeśli ktoś będący otaku zrobi coś i jest taki jaki jest, to nie znaczy, że słowo to automatycznie staje się określeniem tych zachowań i upodobań. Otaku generalnie znaczy po prostu zapalonego fana czegoś, jak napisała Moreni, zwykle określa się w ten sposób fanów mangi i anime, głównie poza Japonią. Nie można mówić, że otaku oznacza fanów gore i morderców, bo tak nie jest. Otaku może lubić gore i być mordercą, tak jak korgal zakładać religie i być loliconem, ale nie znaczy to, że automatycznie termin ,,otaku" oznacza lolicona.
      Widziałam niedawno dziewczyny z elobazy rzeźbiące na ławce napisy o yaoi -_- Panie, to jest kwintesencja nyanowatości.

      Usuń
  15. Komentarz o parce zakochanych gimbusów był piękny. xD
    Ładna ta recenzja... chyba najbardziej wyczerpująca, jaką było mi dane czytać. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie no... Jedna ocena i koniec? Ocenialnia już odeszła śmiercią naturalną czy może jeszcze da się reanimować?

    OdpowiedzUsuń
  17. Spokojnie, Anonimie, będą kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby :( Ostatnio w blogosferze pojawiło się zdecydowanie zbyt wiele ocenialni, które albo mają przerażająco niski poziom, albo odchodzą w niebyt po jednej, góra dwóch ocenach... A tym razem szkoda by było.

      Usuń
    2. Dobrej oceny nie pisze się w dwa dni, spokojnie.

      Usuń
    3. Zobaczycie, Mackalnia jeszcze obudzi się ze snu tak, jak kiedyś to zrobi Wielki Cthulhu.

      Usuń
  18. Dobra, ocena oceną, ale dlaczego wytyka się zachowania, które błędami nie są, a nawet które się samemu się popełnia?

    Mówię o "Tak samo zbędnych słówek po japońsku. Już lepiej byłoby, gdybyś zamiast tych wszystkich „gomene” i „matte” wstawiła japońskie nazwy szkół, bo wydaje mi się, że ich chūgakkō to nie do końca to samo, co nasze rodzime gimnazjum".

    Dlaczego sama używasz "zbędnych słówek po angielsku"?
    "BTW, skąd się wziął las w środku miasta?" Później "research" i inne słowa. Niekonsekwentnie trochę.


    Druga sprawa - raz piszesz o programie "word" a raz "Word". Zdecyduj się.

    Trzy - "sprawdzanie w goglach". Hm, a to nie jest neipraktyczne w goglach siedzieć przed komputerem?

    Cztery - miało być kompetentnie, a ilość zwrotów "nie wydaje mi się" i "wydaje mi się", a już na pewno "według mnie" przytłoczyło moje dobre zdanie o tym tekście. TOBIE się nie wydaje, że bohater myślałby o kasie w danym momencie, więc wypominasz to jako błąd. Aha. Seems legit!

    No i na koniec moja perła:
    Jeśli chcesz opisać, jak bohaterowie jedzą śniadanie – niech przy śniadaniu omawiają jakąś ważną sprawę. Jeśli chcesz opisać ubiór, nie wymieniaj wszystkich części garderoby od razu – opisuj je przy okazji. Np. zamiast „założył pomarańczową bluzę” napisz później „schował coś do kieszeni pomarańczowej bluzy”.

    Buhaha. Nie, serio?
    Nie, nie, nie, SERIO?
    Idź poprawiać książki Tolkiena!

    Pozdrawiam i dzięki za odpowiedź, jakakolwiek by nie była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dlaczego sama używasz "zbędnych słówek po angielsku"?
      "BTW, skąd się wziął las w środku miasta?" Później "research" i inne słowa. Niekonsekwentnie trochę."
      Nie, to nie jest niekonsekwentne. Ja jestem osobą piszącą po polsku, która wtrąca do wypowiedzi angielskie słowa. Bohaterowie opowiadania mówią po japońsku, więc jakim cudem mają wtrącać japońskie słowa?

      "Trzy - "sprawdzanie w goglach". Hm, a to nie jest neipraktyczne w goglach siedzieć przed komputerem?"
      Naprawdę aż tak cię boli język potoczny? A siedzenie w goglach przed komputerem nie jest niepraktyczne.

      "Cztery - miało być kompetentnie, a ilość zwrotów "nie wydaje mi się" i "wydaje mi się", a już na pewno "według mnie" przytłoczyło moje dobre zdanie o tym tekście. TOBIE się nie wydaje, że bohater myślałby o kasie w danym momencie, więc wypominasz to jako błąd."
      Bohaterowie nie zostali wymyśleni przez autorkę, tylko przez autora mangi. Więc niektóre zachowania rażą odstępstwem od kanonu, ale ja nie czuję się wyrocznią w jego kwestii. Nie czuję się kompetentna do pisania "Naruto na pewno zrobiłby tak i tak", bo to nie ja go wymyśliłam.

      "Idź poprawiać książki Tolkiena!"
      To mnie wprawiło w stupor. Serio, spróbowałabym to jakoś wyjaśnić, ale nie mieści mi się w głowie, jak można nie czaić różnicy między mistrzem a raczkującą nowicjuszką...

      Nefariel

      Usuń
  19. jasne literki na ciemnym tle właśnie częściej przeszkadzają (inaczej drukowano by książki typowo doczytania - powieści, nowele itp. - biało na czarnym lub podobnie). Można coś takiego wprowadzić, kiedy jest mało tekstu do czytania - np. jakieś hasło reklamowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty chyba nie rozumiesz, że papier jest NATURALNIE jasny. Czarne literki to jest TUSZ. Gdyby mieli zrobić na odwrót, to musieliby całą stronę tuszem jebnąć... łomujborze!

      A na blogach faktycznie czyta się lepiej, kiedy jasne (nie białe) litery są na ciemnym tle.

      Usuń
  20. Ps czyżby oceniany blog został już usunięty?

    OdpowiedzUsuń